Only A Few Kisses

By pandzia_wpowiesciach

37.1K 1.2K 180

Glory Avila to wykończona nastolatka, której życie nigdy nie było przychylne. Jako mała dziewczynka musiała z... More

Prolog
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
21.
22.
23.
24.
25.
26.

20.

915 37 4
By pandzia_wpowiesciach

Zaraz po zakończeniu lekcji ledwo co wyszłam z budynku a moje oczy skierowały się na bruneta opierającego o zapewne bardzo drogi samochód. Nie byłam dobra w takie sprzęty, ale co jak co po znaczku konia poznałabym wszędzie markę mustanga nawet z zamkniętymi oczami. Fakt tak drogiej firmy na parkingu szkolnym sprawiał, że wszyscy patrzyli się w jego stronę I podziwiali niecodzienny widok.
Sama też byłam lekko zdziwiona, bo nie miałam pojęcia, że Noe może sobie pozwolić na takie dogodności a faktem było to że po prostu nie zachowywał się w sposób jakby był bogaty i chciał wszystkim dookoła to obwieścić a raczej jako normalny dwudziestolatek za co go ceniłam.

Zanim jednak podążyłam w jego stronę przekazałam mojej siostrze kluczyki do mojego samochodu I pożegnałam się z Willow, które szły obok mnie.

- Co on tu robi?- Przyjaciółka zwróciła się w moją stronę ze zmarszczonymi brwiami patrząc na Westa, który wzrok miał skierowany na telefon.

-Musimy pogadać, przyjechał po mnie.- Streściłam nie chcąc rozgadywać całej tej sytuacji wszem i wobec przy tylu ludziach, po czym skierowałam się w stronę chłopaka.
Czułam na sobie wzrok innych, bo przecież każdy znał bruneta, który właśnie przytulił mnie na przywitanie a przynajmniej każdy słyszał jego imię i nazwisko.
Wszystko sprowadzało się do sportu, który uprawiał i jak bardzo był w tym dobry.

- Mam wszystko zgrane na laptopie, pojedziemy do mnie i to przegadamy okej?- Zapytał otwierając mi drzwi ze strony pasażera za co podziękowałam i pokiwałam głową zgadzając się z jego pomysłem. Zamykając za mną drzwi okrążył samochód i również do niego wsiadł.

Proszę, aby nie było niezręcznie.

Nie miałam pojęcia co powiedzieć, lekko się stresowałam, bo nie wiedziałam co mnie czeka. Jednocześnie mogłam wrócić do domu załamana i zadowolona, bo albo miałam rację I to co widziałam było prawdą, albo wina przepicia i zez zawaliły sprawę, co w sumie byłoby najlepszym wyjściem. 

- Skoczymy może na jakieś jedzenie?- Przeniosłam wzrok na chłopaka, który w skupieniu patrzył na drogę. Pokiwał głową zgadzając się za co podziękowałam w duchu, bo nie mogłam przecież umierać z zażenowania głodna. To nie tak, że poranne jabłko było jedyna rzeczą jaką ostatnio miałam w żołądku, a moje wnętrzności wolały o pomstę.

- Gdzie chcesz jechać?- Wyjęłam telefon włączając w między czasie instagrama, aby zająć czymś ręce i umysł.

- Nie wiem, może być Burger King.- Wzruszyłam ramionami przeklikując relacje.- Chyba, że masz ochotę na coś innego.

Nie odpowiedział a ja znów skupiłam się na telefonie, co w sumie było chujowe z mojej strony, ale czułam dziwny dystans między nami.
Chwilę później parkowaliśmy przy knajpie o której mówiłam. Była ona blisko mojego domu, więc z pracownikami byłam już na ty, co w sumie było przerażające.
Wyszliśmy z samochodu i podążyliśmy w stronę wejścia. Od razu podeszłam do jednej z maszyn służących do zamawiania jedzenia i kliknęłam na klasycznego burgera, kręcone frytki i sos śmietanowy.

- Bierzemy dużą colę na pół czy chcesz swoją?- Przeniosłam wzrok na chłopaka, który patrzył w ekran wielkiego tabletu.

- Możemy jedną, weź mi tego ostrego i nuggetsy.- Wskazał na wybrane danie po czym od razu to wybrałam i przeszłam do zapłaty wyjmując swoją kartę z obudowy telefonu, ale w tym samym czasie Noe przyłożył swoją do terminalu.

- Ej, ja miałam płacić!- Spojrzałam na niego zdezorientowana, kiedy przeszliśmy pod ladę czekając na zamówienie o numerze siedemdziesiąt.
Świetnie. Dobrze że nie sześćdziesiąt dziewięć, bo uznałabym to jako znak od wszechświata.- Przeleje Ci blika za moje zamówienie.

- Nie ma szans, ja stawiam.

- A niby czemu masz za mnie płacić? Nie jesteś moim ojcem, żebym naciągała cię na  wydatki.- Zaczęłam z wyrzutem, bo serio czułam się z tym źle, że zrobił to za mnie. Nie byłam do tego przyzwyczajona, bo jak już to ja wolałam wydawać pieniądze na kogoś.- Poza tym to ja to wymyśliłam.

- Ale ja cię tu zabrałem, więc skończ mnie namawiać, ponieważ i tak ci się nie uda.- Westchnął odbierając jedzenie i skierował się do stolika przy oknie.- Może być to rekompensata za Twoje wczorajsze załamanie. Przewróciłam oczami i usiadłam bez słowa biorąc swoją porcję.
Zaczęłam jeść bez słowa co też zrobił chłopak, ale szybko przerwał ciszę, która wytworzyła się między nami.

- Możemy chociaż normalnie porozmawiać jak znajomi?- Przeniosłam na niego wzrok napotykając czekoladowe oczy, które natarczywie spoglądały na mnie. Wzruszyłam ramionami nie wiedzieć co powiedzieć, bo sama nie miałam tematu do rozmów.

Kurwa a miało nie być niezręcznie.

- Ładna pogoda, co nie?- Zapytałam odwracając wzrok na niebo za szybą.- Taka inna, ale jednak ta sama.

- Mieszkamy w Kalifornii Glory. Pogoda jest taka jaką widzisz na codzień.- Westchnął najwyraźniej rozczarowany moją refleksją, ale dlaczego? Gdybym nie wspomniała o pogodzie mogłaby się poczuć smutna.- Słońce napierdala po oczach a powietrze jest tak gorące, że niemal dusi ludzi, więc nic nadzwyczajnego. Rozumiem, że przez tą sytuację masz do mnie dystans, ale nie mogę się doczekać, aż poznasz prawdę. Chociaż popatrz na mnie, proszę.

- Prawdę?- Przełknęłam burgera popijając od razu colą i znów przyglądając się brunetowi.- Serio dziwi mnie to jak zdobyłeś nagrania z kamer, które zapewne są strzeżone. Nikt nie dałby ich tak po prostu, gdyby nie była to policja z nakazem a coś mi się wydaje, że nie należysz do niej.
Przepraszam, ale wkurwia mnie ta niewiedza a dodatkowo mnie to stresuje bo nie wiem czego się spodziewać.

- To prawda, nie zdobyłem ich od ręki, ale je mam a to najważniejsze, więc jedz szybko i zaraz przeglądniesz fragmenty od godziny w której byliśmy na papierosie do momentu, aż wychodziliśmy z klubu.

- Skąd je masz?- Zmarszczył brwi przewracając oczami co dało mi do myślenia.- Ile na nie wydałeś?

- To nie jest ważne.- Zaczął jeść omijając temat, ale nie chciałam tego tak zostawić. 

- Możesz być ze mną szczery i odpowiedzieć mi na pytanie czy mam stąd wyjść?- Nie wyszłabym dopóki bym nie skończyła jeść, ale fakt był taki, że chciałam wiedzieć, bo sprawa dotyczyła również mnie.

- Trzydzieści tysięcy dolarów.

To jednak wychodzę i zmieniam nazwisko, bo takiego hajsu to ja w kieszeni nie mam.

- ILE?- Pisnęłam na pół budynku sprawiając, że inni zaczęli patrzeć na mnie jak na wariatkę, ale w tym momencie miałam to w dupie.- Po jakiego chuja ty za to płaciłeś? Nie mogłeś porozmawiać ze mną bez tych głupich kamer?

- A uwierzyłabyś?- Westchnął zaciskając szczękę co oznaczało, że był zdenerwowany.

- Tak, jeżeli widziałabym po tobie, że faktycznie ci na tym zależy!- Przymknęłam oczy oddychając spokojniej, by następnie wziąć do ręki frytki i wstać od stołu.- Chodź pokaż jeśli już je masz.

*

Pół godziny później głaskałam ślicznego pieska siedząc na kanapie po turecku. Stanley uwielbiał głaskanie po brzuszku, dlatego cały czas obracał się na plecy i prosił o dotyk.

Ciekawe czy jego właściciel ma takie same preferencje...

Zmarszczyłam brwi wyrzucając od razu z myśli to pytanie kiedy West usiadł obok mnie z laptopem w rękach. Szykuje się bestsellerowa komedia romantyczna, rozkosznie.

Bez słowa włączyli nagranie i położył sprzęt na małym stoliku przed nami.
Kiedy ekran się załadował zobaczyłam cztery wizje z różnych kamer. Jedna była na miejsce przy głównym wejściu, druga na toalety, trzecia na palenie oraz czwarta na parkiet.

- Godzina 00.21, byliśmy wtedy na papierosie i rozmawialiśmy.- Powiększył odpowiednią kamerę i w trybie przyśpieszonym odtworzył nagranie.

- Chyba się popłacze przez to że zrobiłam takie zamieszanie.- Przetarłam twarz dłońmi głęboko oddychając, bo ta sytuacja była dla mnie cięższa niż myślałam że jest. Fakt, że Noe załatwił te nagrania nie pomagał, bo to oznaczało że był pewien swojej niewinności a moje wyrzuty sumienia dostawały wyrzutów sumienia.

- Oglądaj, później będziesz miała okazję na odkupienie swoich win.- Parsknął śmiechem a mi wcale nie było do śmiechu gdy pomyślałam skąd ja wytrzasnę przynajmniej piętnaście tysięcy.
Gdybym była pełnoletnia rozważyłabym prostytucję, ale to nie było godne tych pieniędzy.

A może i było?

Kiedy wyszliśmy z pokazanego terenu Noe zmienił klip i puścił następną klatkę. W tym czasie wszyscy znajdowaliśmy się w loży na przemian z parkietem. Pamiętam, że bardzo dużo tańczyłam z dziewczynami a alkohol lał się do naszych gardeł jak najlepsza woda z lodowca za trzysta dolarów.
Widziałam siebie wraz z Willow I Allią między ludźmi bawiącymi się do muzyki. Tańczyłyśmy jakby noc miała się już kończyć a to dopiero była 01.15. Niedługo po tym tez wyszłam z klubu, bo około w pół do trzeciej byłam w naszym domku.

Chwilę później nagranie przedstawiło Westa stojącego przy jednej z kolumn, który patrzył na nas. Wydawało mi się to dziwne, że tamtego dnia ani razu nie zauważyłam jak nam się przyglądał. A może tylko mi?
Następnie podszedł do baru i odszedł z tacą shotów do lorzy. W tym czasie ja skierowałam się do toalety, a której siedziałam z pół godziny poprawiając makijaż. Znów przyspieszył nagranie do momentu kulminacyjnego kiedy wyszłam.
W tym momencie włączył dwa rzutniki na palarnie i kamerę przy głównym wejściu gdzie widziałam niby jego z tą laską.
Skupiłam swoje spojrzenie, gdy zobaczyłam Westa wychodzącego na patio, by zapalić. Wyjmował z kieszeni paczkę Cammeli a następnie odpalił papierosa.

- Godzina 02.02. Wyszedłem zapalić.  Zwróć uwagę na ubranie- czarne jeansy i w tym samym kolorze podkoszulek.- Ręce kleiły mi się ze zdenerwowania a włochaty przyjaciel ułatwiał mi sprawę kiedy domagał się glaskania, dzięki czemu mogłam ukryć jak bardzo trzęsły mi się dłonie. Przełknęłam ślinę skupiając ponownie swój wzrok.- Teraz spójrz tu.- Wskazał palcem na rzut z drugiej kamery w tym samym czasie tyle, że na mordercze miejsce zbrodni.- Typ biała koszulka i podobne jeansy tyle że z dziurami. Teraz dziewczyna, która idzie w jego stronę. Blondynka, długie włosy i czarna sukienka.

Czułam jak robi mi się duszno. Pokręciłam głową, bo nie chciałam na to patrzeć. W tym momencie wiedziałam, że wszystko co ale stało było pomyłką i to całe zajście to moja pieprzona wina. Oczy zaszły mi łzami kiedy dziewczyna przysunęła się do chłopaka. Ten objął ją w odpowiedzi a później ja to zauważyłam. Nie wahałam się z wyjściem a od razu podeszłam do drzwi. W tamtym momencie moje serce pęknęło, ale teraz zrobiło to dwa razy głośniej.
Czułam się okropnie. Przez ten cały czas to ja miałam kosę z Westem, bo coś co ja widziałam, było tylko wytworem mojej wyobraźni.

- Przepraszam.- Szepnęłam ukrywając swoją twarz w dłoniach i zaszlochałam.- To wszystko moja wina, bo zobaczyłam coś co wydawało mi się prawdą. Mogłam od razu cię poszukać i upewnić się że to nie Ty a nie wymyślać.

Usłyszałam jak chłopak zatrzasnął laptopa a następnie poczułam jego dłonie na moich biodrach. Uniósł mnie sadzając sobie na kolanach i otoczył rękoma przytulając do siebie. Od razu również go objęłam dalej płacząc. Jak zwykle, to już chyba było moje hobby.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że jedyne czego nam wtedy brakowało było zaufanie, które tak często niszczyliśmy. Oboje byliśmy impulsywni a to kończyło się kłótnią i niezrozumieniem z drugiej strony.
Zapominaliśmy o rozmowie a zatracaliśmy w świecie gdzie nie chcieliśmy siebie widzieć przez złość. Błędem nie było nasze spotkanie a to, że nie umieliśmy utrzymać tej relacji.

Nie wiem skąd było w nim tyle zrozumienia, że nie był na mnie zły. Glaskał mnie po plecach mocno trzymając przy sobie a przecież to ja zawiniłam. Było mi okropnie z tą myślą i nawet nie chciałam na siebie patrzeć.

- Ważne, że już wszystko wiesz.- Próbowałam uspokoić swój oddech by nie zachłysnąć się zaraz powietrzem.- Nic się nie stało, słyszysz?

- Stało się.- Westchnęłam odsuwając się od niego, by móc wstać i przejść się po salonie.- To przeze mnie straciłeś tyle pieniędzy i to przeze mnie wszystko się tak potoczyło, bo wolałam cię unikać niż wyjaśnić. Oddam ci połowę za te wyciągi z kamer, może mama mi je pożyczy, gdy usłyszy jak jej córka jest niedojebana.

- Nie waż się kurwa nic oddawać, bo to był mój pomysł z tymi kamerami.- Wstał z kanapy i zaraz pojawił się obok, łapiąc moją twarz, by sprowadzić wzrok na siebie.
Zapewne byłam cała czerwona, ale miałam to gdzieś. Za bardzo spierdoliłam, by móc się tym teraz przejmować.
Serce stanęło mi gdy kciukami starł kilka łez z moich policzków. Dlaczego mu tak zależało, bym uwierzyła w jego słowa? Dlaczego nawet nie uniósł głosu a pozostał spokojny? I dlaczego trwał przy mnie kiedy ja mu nie wierzyłam?

Noe West był cudownym człowiekiem a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy.

- Przepraszam.- Spojrzałam na niego poważnie walcząc ze sobą, aby się uspokoić
I nabrałam ponownie powietrza.

- Temat zakończony. Chcesz coś porobić na poprawę humoru?- Zapytał a ja odwróciłam się by spojrzeć na włochatą kulkę skaczącą po moich nogach.

- Stanley jest wystarczający.- Podniosłam psa na ręce i przytuliłam do siebie całując w pyszczek co chyba załapał, bo sam zaczął mnie lizać po twarzy. Posiadanie psa było uspokajające, bo zamiast rozmawiać do siebie mogło się wygadać psu, który I tak nic nikomu nie powtórzy.
I przytuli kiedy trzeba.

Resztę dnia spędziłam w mieszkaniu Noego ze Stanleyem na kolanach i brunetem u boku oglądając Jak stracić chłopaka w dziesięć dni.
Noe nie podzielał mojego entuzjazmu na tą komedie romantyczną, ale ostatecznie zgodził się oglądnąć to ze mną całe dwie godziny.

***

- Beggin' on your knees to be popular
That's her dream to be popular...- Śpiewałam kolejne wersy piosenki lecącej z głośnika wywijając przy tym biodrami. Nareszcie mogłam w końcu odpuścić i przez chwilę nie myśleć o szkole, która w ostatnim czasie stała się moim priorytetem i dała mi w kość, ponieważ dzisiejszym dniem była sobota. Słoneczna sobota, więc całe popołudnie spędziłam na wygrzewaniu się w słońcu i czytaniu książki.- Kill anyone to be popular
Sell her soul to be popular.

- Halo!!- Podskoczyłam w miejscu zatrzymując od razu muzykę i o mało co nie upuszczając prostownicy z rąk.- Szukałam cię, ale na szczęście nie długo przez twoje krzyki godowe.

- Przestraszyłaś mnie.- Odetchnęłam patrząc na nią znów w lustrze i przejeżdżając gorącą taflą po długich brązowych włosach.- Żadne godowe, bo nawet partnera nie mam.

- A co z Noem?

- A no tak, zapomniałam o nim.- Wtopa. Nie chciałam, by wiedziała że udawaliśmy, ale też nie chciało mi się tego tłumaczyć, więc w sumie wolałam na tym zakończyć temat.

- Zabezpieczyliście się?- Wybałuszyłam oczy niedowierzająco patrząc na mamę, która oparła się o blat umywalki.

- Co? Nie. Znaczy tak.- Zmarszczyłam brwi płatając się w swoich słowach. Bałam się powiedzieć cos więcej, aby nie wypalić jakimś głupim tekstem, ale chyba już to zrobiłam.- Jezu, nie uprawialiśmy seksu. Jak to zrobimy to przyjdę od razu na ploteczki.

- Dobrze, ale masz przyjść sama a nie z genami młodego Westa w brzuchu.- Uśmiechnęła się jakby bawiła ją ta sytuacja.- A tak w ogóle to chciałam  zapytać czy miałabyś coś przeciwko jakbym zrobiła kolację z moim bliskim przyjacielem?

- Bliskim przyjacielem?- Zmarszczyłam brwi, bo wcześniej nic nic mówiła że się z kimś spotyka.- Jak bliskim?

- Paul to mój partner w biznesach.- Chrzaknęła, ale wiedziałam że chodziło tu o coś więcej niż tylko partnera w pracy.- A ostatnio opowiadałam mu jak gotuję gaspachio i w końcu umówiliśmy się na kolację. Myślę tylko czy zrobić ją z wami czy samemu no wiesz. Ty, Noe, Jude i może jakiś jej kolega lub ja i on?

- Plączesz się w tym. Jeśli chcesz mieć chatę wolną na noc to mogę spać u kogoś. Jude też gdzieś upchniemy.- Zaśmiałam się z tej sytuacji. Nie sądziłam nigdy, że to ja będę wychodzić z domu po dobroci, aby nie przeszkadzać na randce mojej rodzicielki. Wydawało się to trochę dziwne a zarazem w sumie przerażające. Miała ona kilku kandydatów przez te wszystkie lata, ale żaden nie był godny jej zaangażowania. Od ponad czterech lat z nikim nie była na tyle blisko, aby zapraszać go do domu, dlatego troszkę byłam zdziwiona takim obrotem spraw.

- Jeśli myślisz, że na pierwsze takie spotkanie lepiej jest być bez dzieci, to może faktycznie tak zrobimy.- W skupieniu patrzyła w jeden punkt przed sobą jakby analizując. Ostatni raz przeczesałam włosy szczotką i odłączyłam urządzenie z prądu.

- Zrób jedzenie, wino i pogadajcie. Tyle na początek wystarczy, musisz obczaić teren, by zobaczyć czy warto jest się angażować.

- Masz rację.- Uśmiechnęłam się lekko sprzątając po sobie również kosmetyki.- Wychowałam mądre córki. Gdzie się szykujesz? Wychodzisz?

- Najpierw przyjeżdża do nas kolega a później wszyscy zbieramy się do domu strachów.- Propozycja Chase'a tydzień temu nie wypaliła. Może to i nawet lepiej bo zesrałabym się chyba ze strachu jakbym nie była pogodzona z Westem.
Nie żebym chciała, by mnie tam chronił.
Ale wolałam mieć obstawę.

- Okej, za godzinkę wychodzę na kawę z Charlotte, więc nie roznieście mi domu.- Pokiwałam głową w zrozumieniu I uśmiechnęłam się serdecznie. Ceniłam to, że ufała mi i Jude ponad skalę. Nigdy nie chciałam by ta ufność przepadła, dlatego też nie ukrywałam niczego przed rodzicielką. Od zawsze wiedziałam że mogłabym porozmawiać z nią o wszystkim a ona by wysłuchała wszystko z uwagą.
Ufność nie kończyła się na codzinnym życiu, ale też zaczynała na imprezach, wyjazdach i wszystkim co wpadło mi do głowy. Wiedziałam też, że wystarczył  jeden niewłaściwy ruch a wszystko runęło by jak domek z kart.

*
Godzinę później z korytarza dobiegł mnie dzwonek drzwi. Szybko wyłoniłam się z kuchni, by je otworzyć.

- Kopę lat Glo!- Blondyn otoczył mnie ramionami mocno się do mnie przytulając na co się zaśmiałam i wpuściłam go do środka.- Jak życie?

Weszliśmy do salonu gdzie przed chwilą skończyłam sprzątać i zastanowiłam się nad odpowiedzią, bo szczerze był to toalny rollercoaster.

- Wymagająco i powiedziałabym, że zbyt szybko leci czas, bo z niczym się nie wyrabiam.- Usiadłam na wielkiej kanapie podciągając nogi. Will w tym czasie wyciągnął z torby butelkę z alkoholem i położył ją na stoliku obok. Uśmiechnęłam się na ten czyn, bo potrzebowałam poczuć trochę wolności, dlatego też zaprosiłam go wcześniej od reszty. Czułam że potrafimy się dogadać a z nim nie będzie mi ani chwili nudno. Uwielbiałam jego poczucie humoru i styl bycia, bo jako jedyny z naszej grupki potrafił być tak optymistyczny.

- Jude jest?

- Na górze. Idź ją zawołaj pewnie kończy się malować.- Pokiwał głową po czym szybko wybiegł do góry. Po chwili dobiegły mnie śmiechy a ze schodów wyłoniła się moją siostra siedząca na barana Frostowi. Oboje mieli kowbojskie różowe kapelusze i białe okulary.
W tym samym momencie wyciągnęłam rękę po telefon szybko odpalając aparat i robiąc im zdjęcie.

Zapowiadał się ciekawy wieczór.




Nie było mnie dość długo. Wybaczcie, mam nadzieję że wynagrodziłam w jakimś stopniu rozdziałem. Buźka:3

Continue Reading

You'll Also Like

170K 5.2K 47
DRUGA CZĘŚĆ "LOST" Jenny powoli stara się poukładać swoje życie. Studiuje, mieszka w innym mieście. Na wakacje wraca jednak do Naples. Nie zdaje sobi...
191K 34.3K 63
Josephine „Josie" Maxwell-Spencer to prawdziwe słoneczko: dziewczyna, który patrzy na świat przez różowe okulary, chce we wszystkich widzieć dobro i...
41.3K 751 28
!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkry...
790K 35.2K 54
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...