Desire Revealed

Od nowixaa

339K 10.7K 10.9K

1 tom trylogii Bad choice W nowym rozdziale swojego życia, 16-letnia Amaya wkroczyła w nieznane, kierując si... Více

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Epilog
Podziekowania ❤️

Rozdział 1

19.6K 440 815
Od nowixaa

♛ ♛ ♛ ♛
Rozdział pierwszy

Jęknęłam głośno, gdy usłyszałam ten nieznośny dźwięk budzika. Zaledwie otworzyłam oczy i już byłam w pełnej gotowości, aby wyrzucić ten przeklęty sprzęt przez okno.

Jak zawsze, byłam gotowa na wyzwanie dnia, ale nie mogłam oprzeć się chwili rozmyślań o tym, jak cudownie byłoby wstać z łóżka bez tego pierdolonego alarmu. Albo lepszą opcją byłoby wcale nie wstać. Z myślą, że dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego.

Wydostałam rękę spod kołdry i zaczęłam szukać przycisku, który uciszyłby to nieszczęsne urządzenie.

Wreszcie cicho.

Jednak moje serce ciągle biło szybko. Wstałam z łóżka z ogromną niechęcią, zlewając się z otaczającą mnie rzeczywistością.

Kolejny rok w norze nie brzmiał zbyt kusząco. A to głównie dlatego, że to pierwszy dzień w liceum. W nowej szkole. Obawiam się go, bo nowi znajomi.. to nie jest coś, co mnie satysfakcjonuje.

Z trudem wstałam z łóżka, czując, jak podłoga przypomina lodowatą powierzchnię. Zamaszyście włożyłam stopy w moje laczki w kształcie flaminga i skierowałam się do łazienki, gdzie czekały na mnie poranne rytuały.

Patrząc na swoje odbicie w lustrze, zobaczyłam zmęczone oczy i zmierzwione włosy. Musiałam jakoś ogarnąć ten wygląd, ale w tym momencie nie miałam na to siły.

Mama mówi, że uroda nie tkwi w makijażu.

Wypędziłam swoje negatywne myśli i skupiłam się na tym, żeby zrobić to, co muszę. Woda spływała po moim ciele, ożywiając mnie powoli. Kiedy w końcu wyszłam, owinięta ręcznikiem, spojrzałam na siebie w lustrze.

No i chuj.
Wyglądam tak samo.
Nic się nie zmieniło.

Przeciągnęłam się, próbując wyrzucić z siebie resztki senności. W końcu przyszła pora na ubranie się. Włożyłam szaro bordowy mundurek szkolny.

Ten stroj przypomina mi o powrocie do rutyny, czyli do tych tłocznych korytarzy i dzwonków rozdzierających ciszę. Znowu wrócić i patrzeć na wszystkich zjebów.

Zerknęłam przez okno, w nadziei na jakąś odmianę, a tam
zauważyłam pewnego chłopaka. Asher, mój sąsiad i przyjaciel, stał w swoim pokoju bez koszulki, unosząc ręce w powietrzu.

Przez chwilę poczułam, jak moje serce skacze do gardła, a jednocześnie przełknęłam ślinę, starając się ukryć swoje emocje.

Jest taki.. gorący.

Obejrzałam się po jego rozbudowanym torsie i lekko przygryzłam dolną wargę, aż jego spojrzenie trafiło na mnie. Machnął mi ręką, a ja instynktownie wzdrygnęłam się i odwróciłam, udając, że nie spoglądałam w jego stronę.

Poczułam, że się cała rumienie. Cholera! Przyłapał mnie, kurwa! Czułam jakby całe moje ciało było pod napięciem, jakby każdy nerw w moim organizmie krzyczał "zajeb się!". Musiałam coś zrobić, aby ukryć te wzburzenie.

Wdech i wydech.
Amaya ty kretynko!

Podbiegłam do toaletki i chwyciłam swoją mascarę, delikatnie malując rzęsy. Nie potrzebowałam zbyt wiele makijażu, bo moja cera była dość nieskazitelna.

Jedyne, czego potrzebowałam, to odrobina błyszczyku na ustach, który dodawał mi pewności siebie. Szybko nałożyłam delikatną warstwę, po czym spojrzałam na siebie w lustrze.

Odbicie w lustrze ukazywało dziewczyne z delikatnymi rysami twarzy, która próbowała udawać, że wszystko jest w porządku. Patrzyłam na siebie przez chwilę, próbując opanować swoje emocje.

— Amaya, błagam ogarnij dupę - mruknęłam do siebie i się skrzywiłam w lustrze. - Nie bądź idiotką i nie daj się tym emocjom! To twój kumpel.

Po chwili rozbrzmiał mój telefon, przez co się zmarszczyłam i sięgnęłam po komórkę, która znajdowała się na moim wielkim łożu. Chwyciłam ją i odblokowałam, spoglądając na wiadomość, którą dostałam.

Od: Asher
Gadasz do siebie w lustrze psycholko?

Spojrzałam przez okno i ujrzałam w nich rozbawionego chłopaka, który stukał w czoło, oznajmiając, że w skrócie mam downa.

Uśmiechnęłam się wrednie i pokazałam mu soczysty, środkowy palec. On jedynie pokręcił głową z politowaniem.

Głupek w wielkim skrócie i tyle.

Zsunęłam się po schodach, gdzie w powietrzu unosił się świeży zapach tostów. W końcu znalazłam się w kuchni, gdzie moja mama siedziała przy stole, przeglądając instagrama i popijając swoje Latte.

Chwyciłam jabłko z misy na stole i ugryzłam je, czując soczystość owocu w ustach. Mama uniosła wzrok i spojrzała na mnie z promiennym uśmiechem.

— Jak tam? Gotowa na podbój szkoły?

Przełknęłam kęs jabłka i odparłam z ironią.

— Ta, prędzej skocze z okna, niż podbije szkole - wymamrotałam.

Mama się zaśmiała.

Jej ciepłe spojrzenie było jak balsam dla mojej duszy.

— Amayo, będzie super, zobaczysz! Może w końcu poznasz jakiegoś chłopaka i będziecie..

Przewróciłam oczami.

— Mamo, stop - podniosłam rękę. - To czas w którym powinnismy zmienić temat. Nie szukam stałych wrażeń.

— Tez tak mówiłam - wymamrotała. - A potem poznałam tatę i mamy dwójkę cudownych dzieci.

No tak, jeszcze mam brata, który jest małym 7 letnimi gnojkiem. Szczur pyskaty. Definitywnie wina taty.

Westchnęłam lekko, nieco niezainteresowana tą dyskusją. Przesuwałam palcem po krawędzi stołu i nagle do głowy wpadło mi jedno pytanie.

— Właśnie, gdzie tata?

— Pojechał coś załatwić, wiec będzie późno. Co ty na to, żeby pojechać na zakupy wieczorem? Jakiś mały matching? - przygryzła dolną wargę.

— Jasne - uniosłam kącik ust.

Cóż, mój tato pracuje jako prawnik, więc większość czasu nie ma go w domu. Jest jednym z najlepszych w swojej dziedzinie. Zawsze współczułam, gdy wracał do domu późno, zanurzony w teczki z dokumentami i przypomnieniami.

Jego oddanie i profesjonalizm w pracy zawsze imponowały mi. Niejednokrotnie widziałam, jak naprawiał trudne sytuacje w rodzinach, chronił prawa swoich klientów i takie tam.

Jest człowiekiem, który stara się bronić słabszych i walczyć o sprawiedliwość. Zawsze go podziwiałam i jest dla mnie wzorem do naśladowania.

Chociaż po tych wszystkich historiach mamy o tacie, dalej mam zdziwienie, ze jest prawnikiem. Pomijając tez, co robimy za plecami mamy.

Nasza mała tajemnica.

Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk klaksonu, oznajmiający, że przyjaciel czeka w swoim aucie. Uniosłam kącik ust i spojrzałam na mamę, która wyraźnie wyrażała politowanie za każdym razem, gdy ten dźwięk rozlegał się przed naszym domem.

— Mamo, muszę już iść - pocałowałam ją w policzek i ruszyłam do wyjścia.

Mama westchnęła, nie kryjąc swojego lekkiego rozdrażnienia.

— Nie mogę zrozumieć, dlaczego zawsze musi się zaczynać od tego dzwonka. Czy, Charlie nie może normalnie przyjść i zapukać do drzwi?

Uśmiechnęłam się z politowaniem, wiedząc, że to już rutyna. Odpowiedziałam:

— Tak to już jest, mamo. Charlie, to idiota do kwadratu.

— Geny po ojcu - powiększyły jej się oczy ze zdumienia.

Parsknęłam śmiechem. Mama opowiadała mi sporo o wujku Marcusie i śmiało mogę stwierdzić, że geny całkowicie ma po nim. Urodę za to odziedziczył po mamie.

Zaczęłam zakładać moje ukochane conversy i wzięłam głęboki oddech. Po chwili wyszłam na zewnątrz, a tam mój przyjaciel siedział w aucie bez dachu wraz z Asherem.

Charlie miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, które zdobiły jego nos. Jego nieco zwichrzone, blond włosy i szeroki uśmiech sprawiały, że wyglądał naprawdę uroczo. Na sobie oczywiście miał tylko koszulę z krawatem, a jego mundurek pewnie leży z tyłu na siedzeniu. Obok niego oczywiście siedzi.. Asher.

Brunet o ujmującym uśmiechu i ciemnych tęczówkach.

— Hej - przywitałam się, wchodząc do środka.

— Siema bitches - poczochrał mi włosy Charlie, przez co ledwo powstrzymałam się od zabicia go.

— Kurwa lie! - zmrużyłam oczy, a chłopak parsknął śmiechem, ukazując swoje białe, równe ząbki.

Gdyby nie jego wspaniały uśmiech, to pewnie zamordowałabym go.

— Cześć, aya. Jak tam gadanie do siebie w lustrze?

— Zajebiscie - uśmiechnęłam się wrednie.

Chłopak się zaśmiał, przez co przełknęłam gwałtownie ślinę. Charlie w końcu ruszył, a ja oparłam głowę o siedzenie, przymykając oczy. Wiatr owiewał moje włosy, a ja czułam przyjemne orzeźwienie.

— Jadymy rozkurwić szkole, nie? - zapytał Charlie.

Nie

— Ten palant stwierdził, że szkoła będzie jego - mruknal zirytowany Ash.

Asher jest od nas o rok starszy. Chodzi do trzeciej klasy i zna większość tamtejszych ludzi. Trochę opowiadał o szkole i śmiało mogę stwierdzić, że to będą męczarnie. Ja i Charlie.. trochę później dołączyliśmy do szkoły, przez co dopiero zaczynamy liceum.

Do tej szkoły kiedyś chodziła moja mama i tata, ale sporo się zmieniło. Teraz obowiązuje idiotyczny mundurek.

Ruszyliśmy w stronę domu naszej przyjaciółki. Nasza Lizzy Martinez.

Pamiętam moment, kiedy przywaliła z liścia wrednej lasce na oczach całej szkoły.

Mocna z niej laska.

Lizzy jest typową blondynką o długich, rozpuszczonych włosach, które delikatnie opadają na jej ramiona. Jej błękitne oczy emanują pewnością siebie i niezależnością.

Ma wyraziste rysy twarzy, a na jej ustach zawsze gości zuchwały uśmiech. Jej styl ubierania się jest zawsze odważny i odbija jej indywidualność.

Jest o kilka centymetrów wyższa ode mnie i charakterystyczne dla Liz jest to, że nie boi się stanąć w obronie słabszych i zawsze walczy o to, co uważa za słuszne.

Jest odważna, ale jednocześnie ma serce pełne ciepła. Gdy podjechaliśmy pod jej dom, Liz przywitała nas z szerokim uśmiechem i serdecznym objęciem.

— Siema suczki!

— Yo, Lizzy! - odparł Charlie z uśmiechem na twarzy. - Gotowa na budę?

— Standardowa szkoła, wkurzający nauczyciele i te wszystkie zadania domowe oraz idioci - westchnęła Lizzy. -  Więc niezupełnie gotowa, ale mam to szczerze w dupie.

Przytaknęłam z uśmiechem, znając te wszystkie szkolne zmagania.

— Dobra, to wejście będzie mocne, mówię wam.

— Założę się o milion, że wejdziesz do szkoły, a potem posikasz się w gacie, gdy ciebie czwartoklasiści zaatakują - mruknęłam.

— Zwłaszcza Diego - zaśmiał się Asher.

— A co to za kutas? - zapytał Charlie.

Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w lusterko, gdzie miałam widok na Ashera. Był taki.. ładny. Znaczy... po prostu ładny, nie żebyś coś.. ładny kumpel.

— Diego? Nazwij go kutasem, to ci rozpierdoli życie. Powaga, to gość do którego lepiej nie podbijać.

Przewróciłam oczami.

— Czyli dupek z wielkim ego? Typowe - wymamrotałam.

— Chodzi ze mną do klasy, wiec coś nie coś o nim wiem. Jest w elitarnej grupce, gdzie wstęp maja tylko vip. Nazywają się grupką diabłów.

— Jebac go, moja grupka będzie lepsza. Nazwiemy się piekielne dziunie, co wy na to?

— Zajebista - walnęła blondynka dłońmi w zagłówek Charliego. - Podoba mi się.

— Zjebana nazwa zupełnie jak ty Charlie, wiec mi rowniez pasuje - wzruszyłam ramionami. - Może wymyślimy jakieś hasło, które tylko nasza czwórka będzie znać?

— Banan.

Parsknęłam śmiechem.

— Czemu banan? - zapytał Asher.

— A czemu nie? - śmiesznie pomachał głową, Charlie. -  Dobra piekielne dziunie, właśnie wkraczamy do zakładu.

Świetnie.

Wysiedliśmy z samochodu, a ja cicho westchnęłam, czując ciężar całego tego roku spoczywającego na moich barkach. Nagle jednak poczułam, jak ktoś opiera się o moje ramie. To Lizzy. Spojrzała na mnie z tym swoim charakterystycznym uśmiechem.

— I znów męczące lekcje i szkolne dramy, ale.. również zajebiste imprezki!

— Ledwo rozpoczął się rok, a ty już o imprezach myślisz? Nieźle - mruknęłam, a dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami, przez co delikatnie mną potrząsnęło, bo dalej opiera się na moim ramieniu.

— No a co, przecież trzeba się wybawić. Życie jest jedno.

— Jasne - wymamrotałam.

W końcu Charlie zamknął swoje luksusowe auto i chwilę później zjawił się obok nas z Asherem. Ruszyliśmy w stronę dziedzińca, gdzie tłumy uczniów zaczęły się już gromadzić.

Powoli zaciskałam dłonie wokół rączki torebki, starając się ukryć swoje niepokojące uczucia. Spojrzałam w stronę grupki dziewczyn, które patrzyły na nas i coś do siebie szeptały, przez co czułam ukłucie w klatce piersiowej.

Nienawidzę tego uczucia.

Nagle zaczęły się uśmiechać do Ashera, przez co przewróciłam tylko oczami na widok ich zalotnych zachowań.

— Jestem Charlie Wood, piszcie do mnie na insta, dziunie! - krzyknął, przez co w myślach uderzyłam sie otwarta dłonią.

— Nie rób siary, gościu - mruknęłam.

— Ja wam dodaje popularności!

— Chyba Asher, debilu - syknęła Lizzy. - Utkaj sie, bo sprowadzasz na nas zle wrażenie.

— A bo wy takie mądralińskie, co?

Przewróciłam oczami, a chwile później przed nami stanęła jakaś szatynka.

— Cześć, Asher - pomachała do niego i zaczęła trzepotać swoimi sztucznymi rzęsami.

W głowie sobie tylko pomyślałam, że jak będzie tak trzepotać tymi pieprzonymi rzęsami, to jej w końcu wypadną, ale.. tylko tak pomyślałam, bo gdybym powiedziała, to na głos, byłaby totalna katastrofa.

Weszliśmy do budynku szkolnego, a moje oczy od razu padły na zatłoczone korytarze. Uczniowie przemieszczali się w różnych kierunkach, a dźwięk rozmów, śmiechu i dzwonka lekcyjnego wypełniały przestrzeń.

Musiałam uważać, aby nie wpaść w kogoś, gdyż tłum był naprawdę gęsty. Podeszliśmy do swoich szafek, by włożyć niepotrzebne książki.

— Dobra, ja lecę do innego skrzydła, a wy trzymajcie się i uważajcie, by nie wpakować się w kłopoty.

Spojrzał w moim kierunku z uśmiechem, a mnie zrobiło sie gorąco. Uniosłam kącik ust i natychmiast odwróciłam wzrok.

— Podoba Ci się Asher - wyszeptała Lizzy, szczerzac sie jak popaprana.

— Wcale nie - palcem dotknęłam jej czoła, by sie odsunęła.

— Wcale tak i mam na to niezbite dowody. Śliniaka Ci trzeba kupić.

Przewróciłam oczami.

Ona poważnie ma coś z głową. No ale skoro ona to zauważyła, to znaczy, że.. nie jestem dyskretna. Cholera..

Znienacka poczułam, jak przyjaciel uwiesił się na ramieniu moim i Lizzy, a potem z chytrym uśmieszkiem prowadził nas do sali.

Weszliśmy do środka, gdzie zastaliśmy sale, która była pełna uczniów, którzy gwarnie rozmawiali i śmiali się. Gdy już się usiedliśmy, zauważyłam, że przyjaciel cicho westchnął, a potem uniósł kącik ust, co sprawiło, że spojrzałam na niego pytająco.

— Boje się zapytać, co Ci właśnie przyszło do głowy - wydusiłam z siebie.

— A ja jestem podekscytowana twoim planem - wyszczerzyła się Liz.

Cudownie.

— Charlie, przypominam tylko, że już nie jesteśmy w podstawówce i twoje porąbane pomysły wyrzuć z głowy.

Przyjaciel wydął usta, zastanawiając się przez długą chwilę nad czymś, aczkolwiek szybko to przeminęło, gdy na jego usta wstąpił cwany uśmieszek. Zwiastuję już na starcie coś złego.

— Bez obaw drogie przyjaciółki, przywitam się tylko z moimi rówieśnikami.

Przywitam?

Nagle przyjaciel stanął na stole, odchrząknął, przyciągając uwagę wszystkich zgromadzonych. W ciszy, która stopniowo się pojawiła, wszyscy zaczęli patrzeć na niego, oczekując na to, co ma do powiedzenia.

Ja dosłownie położyłam się na stole zakrywając dłońmi swoje oczy. Co za idiota.

— Siema skurwysyny, jestem Charlie Wood i pragnę powiadomić o naszej grupce zwanej kwartał dzikich bestii.

— Piekielnych dziuni - szepnęła Lizzy.

— O, właśnie! Kwartał piekielnych dziuni.

Nie wiem jak wszyscy zareagowali na to show blondyna, bo mam ciemno przed oczami, ale z pewnością mają skrzywione miny, tak jak ja w mojej wyobraźni.

Przecież to jakaś istna kpina.

— Jak Pan sie nazywa? - rozbrzmiał w sali głos damski.

Podniosłam swój wzrok i wbiłam w nauczycielkę, która w dłoni trzymała teczkę, a jej brwi podniosły sie w górę. Wygląda na dosyć młodą, co trochę zaspokaja moje nerwy, bo może będzie bardziej... młodzieńcza, niż te stare babska.

Spojrzałam na Charliego, który patrzył na nauczycielkę z otwartą buzią. Jednak to nie był wyraz szoku wskutek tego, że został przyłapany na głupkowaniu. I co gorsza, Charlie nadal stoi na stole, a ja zapewne jestem czerwona jak burak. Ze wstydu się spaliłam.

— A prosze mi nie mówić Pan, możemy być na Ty. Jestem Charlie, a ty?

Dosłownie po kilku sekundach razem z Lizzy parsknęłyśmy śmiechem, zreszta jak większość w klasie. Nauczycielka dalej patrzyła na niego z zaciętą miną, ale po chwili cicho westchnęła i pokręciła głową z całkowitym politowaniem.

— Panie Wood, nie będziemy na Ty, a teraz prosze usiąść, bo wstawię Panu uwagę już pierwszego dnia w szkole.

Suka.

— Oj, Charlie, Charlie.. - zacmokała Lizzy. - Coś Ci nie pykło z podrywem. Postaraj sie bardziej.

— Jaka gorąca ta nauczycielka - szepnął nadal z otwartymi ustami.

Nawet ślinka mu pociekła, przez co przewróciłam oczami.

Mam nadzieję, że pierwszy dzień w szkole chociaż trochę będzie udany.

——————————————————————
Jak sie podoba początek? ;0
Albo nie podoba, bo to zależy od każdego indywidualnie.

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

74K 1.3K 38
17 letnia Megan Smith jest spokojną dziewczyną. Miała chłopaka z ktorym nie ma dobrych wspomnień. Jej rodzice kłócą się dzień w dzień i dziewczyna ma...
246K 9.5K 35
PIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI Zniszczone rzeczy mają najpiękniejszy odcień. Dlatego Valentina Carrera, córka polityka Stanów Zjednoczonych, słynie z...
20.4M 756K 89
When she was 14, Dalia was sold to Matteo Martinelli, the former leader of the largest Italian mafia. Flash forward with his son, Vittore Martinelli...
456K 24.1K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...