Perfection

By YuiNanaNakashima

164K 10K 3K

Tytuł: Perfection Tytuł polski: Perfekcja Pairing: Baekyeol, Kaisoo, Hunhan, Taoris. Raiting: NC-17 Gatunek:... More

Zero.
One.
Two.
Three
Four.
Five
Six
Seven
Eight
Ten
Eleven
Twelve
Thirteen
Fourteen
Fifteen
Sixteen
Seventeen
Epilog
Pregnancy //Sequel
Meow café // Sequel
Valentine's Day // Sequel
Separation // Sequel
A little baby/ Sequel
Heaven

Nine

7K 411 162
By YuiNanaNakashima


~Chanyeol


Obudziłem się z przeraźliwym kacem. Przegiąłem wczoraj ostro. Otworzyłem ledwo jedno oko, w celu rozejrzenia się po pokoju, w którym o dziwo panował porządek. O ile dobrze pamiętam, zrobiłem tu wczoraj niezły bałagan. Poczułem jak coś mocniej zaciska się wokół mojego pasa. Spojrzałem w dół i zobaczyłem czarne pukle włosów Baeka. Mamrotał coś przez sen. Przytuliłem go do siebie mocno, nie chcąc go budzić. Chciałem się napić, susza jaka panowała w mojej jamie ustnej była gorsza niż na Saharze. Odwróciłem głowę, w celu znalezienia jakiegokolwiek picia. Zauważyłem szklankę z wodą, widocznie Baekhyun musiał ją dla mnie przygotować wcześniej. Jednak chyba nie byłem mu aż tak obojętny.

-Jak się czujesz?- usłyszałem jego zaspany głos.

Podniósł się na łokciach w celu podania mi szklanki, na którą wcześniej patrzyłem. Uśmiechnąłem się wdzięcznie po czym wypiłem całą wodę ze szklanki.

-Tragicznie.- odpowiedziałem na zadane mi pytanie.

-Chanyeol, przepraszam...

-Nie masz za co przepraszać...byłem zły, chyba nadal trochę jestem, ale do cholery Baekhyun zależy mi na Tobie i będę o Ciebie walczył.- wyznałem patrząc mu prosto w oczy.

-Nie widziałem tego co Ci robiłem, znajomość z Twoją siostrą mnie zaślepiła...

-Wiem. I wiem, że nie mogę Ci zabronić kontaktu z nią, chociaż bardzo bym  tego chciał.- powiedziałem siadając. Spuściłem swoje nogi na podłogę i pochyliłem się głową nad kolanami.

-Nie będę się z nią więcej spotykał, ani z nią rozmawiał, jeśli tego chcesz.- powiedział przytulając się do moich pleców.

-Nie chce Ci niczego kazać.- powiedziałem cicho.

-Bądź zaborczy Chanyeol, tak jak na samym początku.- powiedział całując moją nagą skórę.

-Jeśli będę zaborczy to potem będziesz krzyczał, że nie jesteś moją własnością.- powiedziałem zdegustowany.

-No bo nie jestem Twoja własnością, jestem Twoim chłopakiem, a to oznacza, że masz do mnie największe prawa.- wytłumaczył.

-W takim razie nie spotykaj się z nią, nie patrz na innych i kochaj tylko mnie.- powiedziałem pewnie, kierując spojrzenie na niego.

Uśmiechnął się zadowolony i ucałował lekko moje usta.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.- powiedział, rozładowując całe napięcie jakie się w nas dotąd znajdowało.

-Jeśli powiem, że mam ochotę na naleśniki to, to życzenie też spełnisz?- zapytałem uśmiechając się szeroko.

-Nie, to będziesz musiał sam sobie zrobić.- powiedział, po czym wytknął mi język.

-O Ty mała wredoto...- powiedziałem, rzucając go na poduszki.

Zacząłem go łaskotać tak, że zaczął głośno krzyczeć. To zrobimy pobudkę innym.

-Channie! Przestań, to boli!!!- krzyczał jak rażony prądem Baekhyun.

A ja nic praktycznie sobie z tego nie robiłem, musiałem dać mu nauczkę, aby następnym razem nie odwalał mi żadnych numerów.

-To jest ZEMSTA!- krzyknąłem.

-Chaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaan!!! Rodzę, rodzę! Będziesz tatusiem! Cieszysz się?!- krzyczał.

-Mogę być tatusiem.- odpowiedziałem na chwilę przestając go łaskotać. Otarł łzy spływające po twarzy, po czym głęboko odetchnął. Już miał się podnosić, kiedy ponownie go zaatakowałem.

-Chaaaaaaan, przestań, nooo przestań!!! Zero seksu przez miesiąc, rozumiesz?! Przeeeeestań!

-Zero seksu, mówisz?- zapytałem, nie przestając go męczyć.- Nie wytrzymasz.

-Wytrzymam! To Ty nie wytrzymasz! Ahh....Park Chanyeol nie po dupie!!!

-Na penisie też masz gilgotki?- zapytałem, śmiejąc się z jego reakcji.

-Tak kurwa! Wszędzie mam! W jelicie grubym też!- krzyknął ostatni raz.

Przestałem go męczyć, a on zwinął się w kuleczkę, głośno oddychając.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a po chwili w progu stanął zaspany Kris.

-Słuchajcie jeśli chcecie się wydurniać to zaknebluj jakoś Baeka, żeby nie darł ryja o siódmej rano. Inni chcą spać.- powiedział, przecierając oczy.

-Wybacz Wu, ale Chanyeol jest zbyt dużym dupkiem, żeby Cię posłuchać i MNIE, żeby przestać odwalać takie rzeczy.- powiedział Baek.

-To miała być zemsta.- powiedziałem urażony.

-Zemsta, nie zemsta, błagam was o sto tonów ciszej. Krzyczcie szeptem czy coś. Tao ma kaca, wolałbym żeby jeszcze pospał. Dobranoc.- powiedział i się zmył.

-To wszystko Twoja wina.- powiedział szeptem Baekhyun.

-Czemu mówisz szeptem?- zapytałem.

-Kris kazał krzyczeć szeptem.

-Głupi.- powiedziałem, kładąc się na nim.

-Jesteś ciężki Chan.

-Wole jak mówisz do mnie Channie...- wymruczałem mu do ucha.

-Park weź swoje wielkie cielsko i złaź ze mnie.

Zawsze używał mojego nazwiska, żeby mnie wkurzyć, ale tym razem zamierzałem mu odpuścić.

-Byun, jesteś taki wygodny, że chyba zostanę tu do końca życia.

-Chyba ocipiałeś.

-Nie mam cipki.- odpowiedziałem na zaczepkę.

-Czasem zachowujesz się jak cipa.- powiedział poważnie.

-Czyżby? To ciekawe dlaczego cały czas to ja dominuje podczas seksu?- zapytałem.

-Bo Ci pozwalam.- odpowiedział zuchwale.

Zaśmiałem się na jego słowa i w pewnym momencie poczułem jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Dawno nie było takiego momentu, który by mnie wzruszył.

-Channie? Ty płaczesz?- zapytał zdziwiony Baekhyun.

-Nie, coś mi wpadło do oka.- zbyłem go, przecierając oczy palcami.

-I widzisz, mówiłem Ci, że jesteś cipa.- powiedział i pocałował mocno moje usta. Dawno się nie całowaliśmy. Brakowało mi tego jego ciągłego podgryzania i bawienia się ze mną. Jednak teraz nie zamierzałem go nawet wypuszczać ze swoich ramion. Ściągnąłem mu szybkim ruchem koszulkę.

-Ej i co teraz chcesz żebym się z Tobą kochał z litości?- zażartował.

-Tak dokładnie.- odpowiedziałem, całując jego sutki. Usłyszałem ciche sapnięcie i późniejszy jęk. Cudowny. Zassałem się mocno na jego lewym sutku i przygryzłem go leciutko.

-Channie...nie rób tego.

-Dlaczego?- zapytałem, robiąc to samo z drugim sutkiem.

-Nie będę mógł zachować się cicho.- powiedział i jęknął donośnie.

Lubiłem jego jęki, jednak wiedziałem jak bardzo potrafi krzyczeć podczas naszych uniesień. Zerwałem się na równe nogi i dopiero teraz przypomniałem sobie o swoim kacu. Zakręciło mi się trochę w głowię, jednak dzielnie podszedłem do szafy wyciągając z niej krawat. Podszedłem do łóżka, po czym usadowiłem się wygodnie na Baeku, siadając na nim okrakiem.

-Chcesz mnie uciszyć?- zapytał pobudzony.

-Tak.

-Przecież kochasz moje jęki.- powiedział śmiejąc się cicho.

-Tak, ale wole nie dostać strzała od Krisa, a tym bardziej zkacowanej pandy za Twoje głośne zachowanie.- wytłumaczyłem, zawiązując mu na ustach, krawat.

-Mhmmm..uh.- usłyszałem.

-Za mocno?- zapytałem , na co Baekhyun pokiwał głową.

Poluźniłem trochę, po czym zawiązałem z powrotem. Wróciłem do czynności sprzed paru minut. Zamierzałem zamęczyć dzisiaj Byuna na amen. Dzięki krawatowi, mogliśmy zachowywać się ciszej, jednak jęki Byuna i tak były słyszalne dla moich uszu. Nakręcało mnie to jeszcze bardziej.

-Zerżnę Cię Panie Byun jak jeszcze nigdy.- wyszeptałem wprost do jego ucha.

W odpowiedzi dostałem tylko głośne sapnięcie. Głośne na tyle ile pozwalał mu na to krawat. Wszedłem w niego zdecydowany ruchem. Dawno tak mocno się nie kochaliśmy. Po paru momentach zsynchronizowaliśmy swoje ruchy. Pociągnąłem do góry Baeka tak, aby mógł uczepić się swoimi rękoma mojej szyi. Oplótł mnie nogami w pasie, mocniej dociskając swój jędrny tyłeczek do mojego penisa. Swoją głowę ułożył mi w zagłębieniu szyi, tak że mogłem dokładnie słyszeć każdy jego jęk. Złapałem za jego przyrodzenie i zacząłem nim mocno szarpać, spotęgowałem tym tylko jego doznania. Byliśmy już u kresu, wchodziłem w niego co raz mocniej. Byłem jak w transie, dochodziły do mnie tylko dźwięki przez niego wydobywane i moje posapywania. Doszedłem, mocno się w nim spuszczając. Jęknąłem kiedy Baekhyun ze mnie zszedł w celu położenia się na łóżku. Nogi miałem jak z waty, już dawno nie przeżyłem tak intensywnego seksu z nim. Pochyliłem się nad nim i odwiązałem krawat. Pocałowałem go delikatnie pogłębiając szybko pocałunek. Kiedy się od niego oderwałem, widziałem jak jego oczy połyskują szczęśliwymi ognikami.

-Panie Park, był Pan wyśmienity.- powiedział szepcząc. Wplótł dłoń w moje włosy i przyciągnął mnie do swojej piersi.

-Panie Byun, był Pan dzisiaj nad wyraz cichy.- zażartowałem.

-Byłem cichy z nie własnego pomysłu.- powiedział mocniej mnie do siebie przytulając.

-Ciekawe co za idiota wpadł na taki pomysł...

-Pewien czerwonowłosy ogr.- zażartował.- Tęskniłem za Twoim dotykiem Channie.

-Jest coś ważnego co chciałbym Ci powiedzieć.- powiedziałem, unosząc się na łokciach nad jego twarzą.

-Co takiego?- zapytał, obejmując moją twarz czule.

-Kocham Cię.

W jednym momencie Baekhyunowi w oczach stanęły łzy, w drugim momencie ciekły po twarzy. Wytarłem delikatnie jego łzy, po czym ucałowałem jedne i drugie oko.

-Dlaczego płaczesz Byun Baek?

-To ze szczęścia Channie. Jestem szczęśliwy, że Cię mam.

-Nie płacz, z tak głupiego powodu.- powiedziałem uśmiechając się szeroko.

-To nie jest głupi powód Chan.- odpowiedział dziecinnie.- Kochać kogoś to poważna sprawa. Weźmiesz odpowiedzialność za swoje uczucia i nigdy mnie nie zostawisz? Pomimo rzeczy jakich się dopuszczę?

-Wezmę.




~Tao


Oni na prawdę sądzą, że nic nie słyszymy? Najpierw jakieś chichry-wigry, a teraz się sekszą. No co za ludzie! Obróciłem się do Krisa, który grał w jakąś grę na telefonie. Widocznie on też nie mógł spać. Spojrzał na mnie kontem oka i powrócił natychmiastowo do gry.

-Nie śpisz już?- zapytał, odkładając komórkę na szafkę.

-Nie mogę, są za głośno.- odpowiedziałem.- Ale to i tak ciszej, niż zawsze.

-Dokładnie. Tao skoro oni mogą się seksić o ósmej rano, to my też.- powiedział całując mój policzek.

-Nie, nie możemy.- powiedziałem, przypominając sobie o swoim rozwalonym wciąż tyłku.

-Zapomniałem...

-Ale lodzika możesz zrobić.- powiedziałem uśmiechnięty.

-A Ty mi zrobisz?- zapytał z nadzieją.

-Nie.- odpowiedziałem, gasząc jego nadzieję.

-W takim razie ja też Ci nie zrobię.

-To nie, nie musisz robić mi laski!

-Chyba chodziło Ci o łaskę...co?-powiedział, śmiejąc się z mojego geniuszu.

-O laskę.

-Łaskę.

-Laskę.

-Łaskę.

-Szczerze jeden chuj.- powiedziałem, przerywając to.

-Chuj też może być.- odpowiedział uśmiechając się łobuzersko.

-Wu YiFan!

-Huang ZiTao!

-Nie nabijaj się ze mnie!- powiedziałem.

-Nie nabijaj się ze mnie!- powtórzył po mnie.

-Pójdę teraz grzecznie zrobić śniadanie swojemu kochanemu Taosiowi.- powiedziałem chytrze.

-Pójdę teraz zrobić śniadanie swojemu kochanemu Taosiowi.- powiedział i po chwili skapnął się co takiego kazałem mu powiedzieć.

-Cwana bestia.- powiedział tylko i zszedł z łóżka i skierował swoje kroki do łazienki. Podążyłem za nim.

Wzięliśmy szybki prysznic po czym ubrani skierowaliśmy swoje kroki do kuchni. W całym domu panował istny rozpierdziel. Tu jakaś laska spała nago na jakimś gościu, to gdzieś w kącie spał obrzygany gościu, grzecznie przytulając tanie wino. Ogólnie i tak nie było tak źle, ale i tak trzeba będzie zamówić ekipę sprzątającą.

-Huhu! Patrz na tamtych. Bang Bang! Uwiecznione.- powiedziałem robiąc zdjęcia naszemu kumplowi z drużyny, który spał z męskimi galotami na głowie.

-Ale z Ciebie kumpel.

-On mi robił zdjęcia jak spawałem do miski...- powiedziałem naburmuszony.

-Chodź go pomalujemy.- zaproponował Kris.

-Dawaj mazaka!

Razem z Krisem odziani w dwa markery zaczęliśmy przyozdabiać ludzi w różne wzroki na twarzy, ciele i innych częściach ciała. Potem wszystkim porobiliśmy jeszcze zdjęcia i skierowaliśmy się do kuchni zrobić sobie śniadanie.


~Kai


-Czy my nie możemy chociaż raz, zachować porządku?- zapytałem, rozglądając się po dormie.

-Jak widać nie.- odpowiedział mi Kyungsoo, który właśnie zszedł po schodach dołączając do reszty kacowiczów.

Wszyscy razem bez wyjątków siedzieliśmy na tapczanie w salonie. Rozbitkowie, którzy spali pomalowani przez Krisa i Tao, powoli zaczęli się zbierać. I dobrze, nie chciało mi się już gapić na nagie cyce szmat, które przyszły tu tylko , aby się bzykać. Wszystko wyglądało jak po staremu, wszyscy siedzieli, narzekali na ból głowy, aż normalnie było przyjemnie. Było, bo w jednej minucie nasz humor zepsuła niezapowiedziana wizyta. 

-Baekhyun, dlaczego nie odbierasz telefonów ode mnie?

-Mam wyłączony telefon.- odpowiedział zdziwiony jej przybyciem, Baek.

-Dlaczego?- zapytała Yoora.

-Bo ja mu kazałem.- wtrącił Chan.

-Niby z jakiej racji, skoro to jego telefon?- zapytała stając przed nami wszystkimi.

-Z takiej racji, że należy do mnie.- odpowiedział siostrze.

-Baekhyun nie jest Twoją własnością!

-Ani tym bardziej Twoją.- wtrąciłem.

-Nie wtrącaj się czarny neandertalczyku.- powiedziała w moją stronę.

-Odezwała się głupia cipa.- powiedział Baek, a ja miałem ochotę zabić mu brawo.

-Co Ty robisz Baek? Czemu tak do mnie mówisz?!- wykrzyknęła, szarpiąc go za rękę.

-Nie dotykaj go.- zaoponował Chanyeol, wyrywając Byuna, z jej łapsk.

-Kobieto, wyjdź stąd. To nie jest miejsce dla bab.- powiedziałem, stając pomiędzy parą, a nią.

-Wypierdalaj żałosny człowieku, nie rozmawiam z Tobą.

-Będąc w tym domu, to my dyktujemy warunki, nie Ty!- warknął Kris, stając obok mnie.

-Lepiej wyjdź z tego domu!- dołączył do nas Sehun, a następnie reszta.

-To jeszcze nie koniec. Ja zawsze dostaje to co chce.

-Nie tym razem Yoora...- powiedział Chanyeol, do oddalającej się już sylwetki siostry.

-Stary...Yoora kiedyś była całkowicie inna...- powiedziałem do olbrzyma.

-Mi to mówisz. Ja sam myślałem, że ma tylko nie równo pod sufitem, nie przypuszczałem, że w ogóle tego sufitu nie ma.- odpowiedział mi, na co wszyscy zaśmiali się pomimo męczącego kaca.

-Szczera prawda. Dobra jebać ją, kto dzwoni po ekipę sprzątającą?- zapytałem zacierając ręce.

-Teraz Twoja kolej Jongin!- wykrzyknął ucieszony Tao.

-Niby z jakiej paki? Teraz kolej Chanyeola!

-Nie prawda! Twoja kolej Kai!- zaprzeczył czerwonowłosy.

-Jak to?- zapytałem zdziwiony.

-Ostatnio zamawiał Sehun, a Ty zawsze byłeś po Sehunie.- powiedział mi Kyungsoo, który właśnie przytulił mnie od tyłu. 

-Aha?- zapytałem zdziwiony.

-To Ty zamawiaj, a ja idę zrobić rosołek na kaca.- powiedział i pocałował mnie lekko w usta. Nigdy tego nie robił. Wstydził się przy innych okazywać mi jakiekolwiek uczucia. Oczywiście wszyscy na wspomnienie o magicznej zupie na kaca, byli szczęśliwi jak cholera. Tylko nie ja, bo musiałem wydać krocie na posprzątanie tego syfu. Nasz dom nie był wcale taki mały, a ekipa którą przeważnie zamawiamy drogo sobie liczyła. Do tego ostatnio odcięto mnie trochę od kasy, z powodu zawalenia egzaminu. Kasę miałem dostać w momencie poprawienia dwójki. 

-Chan...- zagaiłem do chłopaka, który jako jedyny (nie licząc jego chłopaka) pozostał w salonie, w chwili kiedy reszta poleciała za Kyungsoo.- Mam taki mały problem...

-Zawaliłeś egzamin, stary odciął Cię od kasy, mam zapłacić, a Ty zapłacisz za mnie, kiedy będzie moja kolej. Nie mylę się?- zapytał.

-Eee...no tak...jest tak jak mówisz.- powiedziałem zakłopotany.

-Popraw to szybko, bo coś czuję, że następna impreza już niebawem.- powiedział śmiejąc się cicho.

-Dzięki stary.- powiedział, klepiąc go po barku. Chanyeol wykonał jeden telefon i już po godzinie ekipa zajmowała się sprzątaniem budynku w którym mieszkaliśmy. 

Cała nasza dwunastka siedziała przy stole i jadła zrobioną przez mojego ukochanego zupę. Każdy oczywiście ją zachwalał, a ja musiałem pilnować by nikt nie chciał mi go zwędzić, za jego idealne zdolności kulinarne. Później zebraliśmy się już w czystym salonie, aby pooglądać filmy i o godzinie dwudziestej pierwszej, po dwóch przebytych seansach, skierowałem kroki do swojego pokoju. Kyungsoo pozostał jeszcze na górze, aby poplotkować razem z Baekkiem i Suho. Nawet nie wiedziałem, czy śpi dzisiaj u mnie, czy wraca do akademika. Zresztą byłem tak zmęczony, że mało mnie to jakoś obchodziło. Wziąłem szybki prysznic i już miałem się kierować do łóżka, kiedy do pokoju wszedł Kyungsoo.

-Idziesz już spać?- zapytał mnie zdziwiony. 

-Na to wygląda.- odpowiedziałem mu siadając na łóżku, po chwili i on zrobił to samo.

-Coś się stało kochanie?

-Nie, czemu miałoby się coś stać?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. 

-Nie wiem...

-Śpisz u mnie czy wracasz?- zapytałem.

-Mogę wracać jeśli chcesz.- odpowiedział smętnie.

-Kyungsoo, nie mam siły aby się kłócić. Jestem na to zbytnio zmęczony.- powiedziałem i odgarnąłem sobie kosmyki włosów, które zaczęły wchodzić mi do oka.

-Pewnie, bo każda rozmowa ze mną równa się kłótni.- powiedział zły.

-Tego nie powiedziałem.

-Powiedziałeś to przed chwilą! Wracam do akademika.

-Jezu...o co Ci chodzi do cholery?- zapytałem zły. Widocznie i mi się jego humorek udzielił.

-O nic mi nie chodzi...idę spać do siebie, bo widzę że Ty mnie nie chcesz.- powiedział wstając.

-Czekaj!- krzyknąłem, zatrzymując go przy drzwiach.- Jak mówię, czekaj to czekaj.

-Mów czego chcesz.- powiedział wrogo.

-Chcę Ciebie, chcę Ciebie do cholery, w swoim cholernym łóżku, chcę żebyś przestał spinać i w końcu po ludzku się położył.- powiedziałem wpatrując się w jego wielkie oczy.

-A więc się spinam?- zapytał zeźlony.

-Kurwa! Kyungsoo! Nie rób ze mnie pierdolonego idioty...

-Nie robi...

Nie dałem mu dokończyć. Zamknąłem mu usta mocnym i trochę niedelikatnym pocałunkiem. Czułem jak nasze zęby uderzają o siebie mocno, ale miałem to gdzieś. Chciałem go uciszyć i jak widać udało mi się to. Oplotłem go ramionami w talii i podniosłem, kierując się w stronę łóżka. Położyłem go delikatnie nie przerywając pocałunku. Nasze języki splotły się w erotycznym tańcu. Po chwili jednak zszedłem z pocałunkami na jego szyję. Na przemian gryzłem ją i całowałem.

-Jongin co Ty robisz?- usłyszałem jego pytanie w momencie kiedy moje ręce znalazły się pod jego koszulką. Nie odpowiedziałem. Nie chciałem teraz rozmawiać. Mówią, że igraszki w łóżku po kłótni są najlepsze. Przekonajmy się. Ściągnąłem mu koszulkę przez głowę, o dziwo nie protestował. Nie wiem czy nie chciał, czy bardziej mu na to nie pozwoliłem. Następnie ściągnąłem z niego spodnie oraz bokserki. Jego przyjaciel stał praktycznie na baczność, czyli jednak w jakiś sposób go podniecałem. Uśmiechnąłem się do chłopaka, po czym wziąłem jego przyrodzenie w usta. Pierwszy raz robiłem komuś loda, ale wiem, że Kyungsoo w jakiś sposób na niego zasługiwał. Ssałem go i pieściłem jak to pokazywali na filmach. Nie byłem w tej sprawie doświadczony, ale słysząc pomruki Dyo, doszedłem do wniosku, że mu się podoba. Po chwili doszedł w mojej buzi, przemknąłem słonawą substancję i sam ściągnąłem swoje bokserki, które już nieźle opinały się na moim wzwodzie. Wyciągnąłem tubkę lubrykantu i posmarowałem sobie palce.

-Będę tak delikatne jak tylko mogę.- powiedziałem i pocałowałem go. Włożyłem w niego jeden palec, delikatnie nim poruszając. Czułem jak mięśnie Kyungsoo się spinają, mocno się spinają. Usłyszałem jego sapnięcie, jego uścisk na moim ciele wzmocnił się. Poleciłem mu, aby trochę się rozluźnił. Po paru chwilach i to nastąpiło. Delikatnie włożyłem w niego następnego palca. Tutaj usłyszałem już głośniejszy syk. 

-Jongin-ah...boli.

-Wiem, ale dasz radę...- powiedziałem całując jego obojczyk. Kiedy już go rozciągnąłem, wszedłem z niego powolnym ruchem. Patrzyłem na jego twarz, która była wykrzywiona z bólu. Szeptałem mu do ucha uspakajające słowa. Poruszałem się parę razy.

-Lepiej?

-Troszeczkę. Nie przestawaj.

Zacząłem poruszać się szybciej. Po chwili i sam Kyungsoo zaczął mi wychodzić na przeciw. Zgraliśmy się, słyszałem jego jęki tuż nad uchem i to była najlepsza melodia jaką mógłbym słyszeć. 

-Tam Jongin, tam... chcę tam jeszcze raz.- usłyszałem zaraz po tym jak trafiłem w jego prostatę.

Powtórzyłem to o co mnie prosił. Byłem już bliski spełnienia, on też, bo po chwili doszedł  na mój brzuch, a ja zaraz za nim. Opadłem na niego, całkowicie zmęczony, ale szczęśliwy. Przygarnąłem go do pocałunku w który przelałem całą swoją miłość do niego. Odpowiedział równie mocno co ja.

-Kocham Cię, hyung.- powiedziałem przeczesując jego włosy.

-Ja Ciebie też kocham, Jongin-ah.



~Luhan


Leżałem na łóżku Sehuna, kiedy usłyszałem kłótnie z pokoju obok. Zaciekawiony podniosłem głowę z poduszki do której się przykleiłem. Sehun w tym momencie brał prysznic. Mi nie chciało się myć, dzisiaj chciałem być brudaskiem, a jak to Sehun mówił rumunem. Lubiłem sobie czasem pośmierdzieć, ot co...kto bogatemu zabroni? Usiadłem na łóżku i spostrzegłem na biurku Huna jakąś kartkę, której wcześniej nie widziałem. Podreptałem do biurka by zobaczyć co takiego tam jest. Koperta zawierała list miłosny plus obok niej leżały czekoladki. I to nie byle jakie. Moje ulubione! Wiedziałem, że Sehun jest popularny, ale że aż tak? W ogóle jakakolwiek laska nie wiedziała, że Sehun jest zajęty? I to przeze mnie? No niby nie byliśmy oficjalnie parą, ale spotykaliśmy się. To do czegoś zobowiązuję.

-Co tam się dzieje?- usłyszałem pytanie z ust mojego kochanka.

-Kłócą się o coś. Mogę to zjeść?- zapytałem unosząc wysoko opakowanie czekoladek. 

-Po to tu leżą, wziąłem je dla Ciebie.

-Oh Sehun. Romantyk za dolara.- powiedziałem śmiejąc się z jego ponurej miny.

-Ciesz się, że pomyślałem o Tobie, a nie! Kurde...niech oni skończą się kłócić!

W jednym momencie wszystko ucichło. Spojrzałem na Sehuna i w tej samej chwili wybuchliśmy śmiechem. Tarzaliśmy się jak debile, po podłodze zanosząc się śmiechem. Przerwał nam głośny jękosyk. Tym razem spojrzeliśmy na siebie ze zdziwionymi minami. 

-Nie mów, że oni ten tego...- powiedziałem nie składnie. Zerwałem się na równe nogi, przystawiając ucho do ściany, za którą właśnie działo się coś ciekawego.

-Lulu daj spokój...ich sprawa.

-Nie no nie wierzę. Mój Kyungsoo...on właśnie...traci dziewictwo...boże moje dziecko! Ono traci dziewictwo!

-Uspokój się. Tego nie wiesz. Chodź tu do mnie.- powiedział i rozłożył ramiona, abym się do niego przytulił. Zrobiłem to. Uwielbiałem jak Sehun mnie przytulał, czułem się wtedy bardzo bezpiecznie. No i czułem się kochany. 

-Zamierzasz czytać ten list?- zmieniłem temat.

-Nie raczej. 

-Mogę ja go przeczytać?- zapytałem.

-Jak chcesz. 

Otworzyłem kopertę i wyciągnąłem list, po czym ułożyłem się obok Huna na łóżku.

-Czytam na głos. EKhem...Drogi  Oh Sehunie. Jak oficjalnie...Od dawna Cię obserwuję...Co za psychopatka...I w końcu zdobyłam się na odwagę, aby wyznać Ci swoje uczucia...Idiotko napisałaś mu list, to ma być odwaga? Od dawna nie czuję do Ciebie już tego co powinno czuć się do zwykłego kolegi...To Ty w ogóle masz kolegów? 

-Każde zdanie musisz komentować?- usłyszałem śmiech z prawej strony łóżka.

-Tak, nie przerywaj...Chociaż bardzo chciałam, nie udało mi się powstrzymać tych uczuć. A próbowałaś w ogóle? Sehunie na prawdę się w Tobie zakochałam. To fajnie, a ja w Twoich czekoladkach. Jeśli mógłbyś dać mi szansę, uczyniłabym Cię najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie wiesz co to szczęście krowo. Proszę daj mi odpowiedź, jeśli tego nie zrobisz to skończę ze swoim życiem. Jak pomysłowo. Co jej kupimy żyletki czy linę? 

-I to i to.- odpowiedział mi, śmiejąc się.

-Kocham Cię Sehun. Zostaw tą męską prostytutkę, Luhana. Ten człowiek jest nic nie warty. Męska prostytutka?! Ja?! Pierdolona blać, jak ja ją znajdę to urwę łeb przy samej dupie. Zawiąże line na szyi i powiem policji, że sama sobie ją obcięła żyletkami. Czekam na odpowiedź. A ja czekam na Twój pogrzeb suko.

-Już kotku, uspokój się. Jestem Twój.- powiedział blondyn całując moją szyję.

-Jak mam się uspokoić jak ta kurwa nazwała mnie męską dziwką.- odpowiedziałem zły i pocałowałem go w usta. To zawsze pomaga mi się uspokoić.- W jakim sensie jesteś mój?

-W każdym.

-Czy Ty Oh Sehunie ślubujesz mi wierność i oddanie?- zapytałem.

-Ślubować będę Ci kiedy indziej, na razie wystarczy mi to, że będziesz moim chłopakiem.- powiedział patrząc prosto w moje oczy. 

-W takim razie chyba muszę odmówić.

-Co takiego?- zapytał zdziwiony.

-Kogo?- zapytałem w żarcie.- Ślubuj inaczej nie będziesz miał chłopaka.

-Już myślałem, że ty tak na poważnie.- powiedział z ulgą.

-No na poważnie. Ślubuj mi tutaj blondi! 

-Ej Ty jesteś blondi! Ślubuje Ci wierność, oddanie i to, że Cię nie opuszczę aż do trzydziestki. 

-Czemu do trzydziestki?- zapytałem zdziwiony.

-Potem nie będziesz mnie już chciał.- odpowiedział w żarcie.

-Głupek...




~Rozdział w końcu się pojawił. Po takim czasie. Przepraszam, że trwało to tak długo, ale nie mogłam jakoś wcześniej się ogarnąć. Brak weny psuje wszystko, ale na szczęście pojawiła się, zobaczymy na jak długo. Od jutra przysiadam do kolejnego rozdziału Vogue'a. Mam nadzieję, że rodział przypadł wam do gustu. :)

Pozdrawiam wszystkich.  :*

PS.: Przepraszam za błędy :P


Continue Reading

You'll Also Like

201K 9.7K 198
Witam!! Tutaj będzie pojawiać się drugi sezon<3 Kolejna część na profilu!!
4.8K 95 9
Miłego czytania
19.7K 736 29
Rodzina monet napisana na nowo, z inną, lepszą bohaterką! Rozdziały we wtorek oraz czwartek! Jakiś czas temu natrafiłyśmy na Rodzinę Monet i chociaż...
5.2K 483 25
| TRANSLATION | NAMJIN | COMPLETED | PL | " Pomyśl o mnie jak o kaktusie. Jeśli mnie dotkniesz, zranisz się. " Gdzie Seokjin boi się samego siebie, a...