White Dandelion| Seongjoong

Anonimowaok tarafından

7.3K 1.1K 628

~-Czasem najtrudniejszym jest przyznanie się przed sobą, że jedyną osobą, która cię nienawidzi jesteś ty sam... Daha Fazla

Prolog: gabinet nr 312
1. Trudne pytania
2. Gumy truskawkowe
3. Spinacze w kształcie kwiatów
4. Ulubiony kolor
5. Zapach alkoholu
6. Karmelowa kawa
7. Szwy
8. Wieczorna zmiana
9. Znajomości
10. Rodzaje chaosu
11. Ryż z kurczakiem
12. Słowne przepychanki
14. Konfrontacja
15. Pudełko
16. Asertywność
17. Pizza z soju
18. Bratnia dusza
19. Anonimowy podarunek
20. Tabelki i wykresy
21. Pokaz
22. Dobry dzień
23. Lęk
24. Nauka emocji
25. Espresso i uroczy uśmiech
26. Wesołe oczy
27. Nawracający lęk
28. Hamulce (lub ich brak)
29. A mógłbyś, po prostu, tutaj ze mną być?-
30. Docieranie
31. Pierwsze koty za płoty
32. Sweet chilli
33. Konwersacje przy krawężniku
34. Przyjacielska konsultacja
35. Kolacja
36. Pierwsza randka
37. (Korpo)szczur w (korpo)ścieku
38. Okazja
39. Walc w toalecie
40. Chwila odwagi
41. Slow it down...
42. Deklaracje
43. Słowa, słowa, słowa
44. Wszystko się zmieni
45. Nowa rzeczywistość
46. Bukiet szczęścia
47. Pojedynek
48. Kroplówka i trzy łyżki cukru
49. Kocie wymioty i impreza niezakrapiana alkoholem
50. Nowy lokator, fryzjer i boże ciało
51. Latte z bitą śmietaną
52. Skazy przeszłości
53. Zacząć od początku
54. Nostalgia
55. Festiwal
56. Prawie jak rodzina
57. Plan i siedmiu idiotów
58. Niespodzianka
59. Prezent
60. Turbulencje
61. Sto lat i oby każde z nich było nasze

13. Ten uśmiech

93 17 3
Anonimowaok tarafından

Seonghwa mieszkał w najbardziej luksusowym kompleksie apartamentowców w kraju, w dystrykcie Yongsan, na Hannam The Hill, będącej synonimem skupiska bogaczy, podobnych do niego. Nie było osoby, która nie wiedziała, jakie osobistości można spotkać w tym miejscu, więc kiedy zaczęli krążyć między uliczkami w drodze na podziemny parking, Hongjoong wyglądał przez okna, spodziewając się, że zaraz ujrzy kogoś z okładek magazynów. Niestety, chodniki były puste, za to spostrzegł kilku ochroniarzy, którzy kręcili się po okolicy. Zresztą panowały tu najwyższe środki ochrony, tak by nikt nieproszony nie przedostał się na teren osiedla. Joong czuł, jakby zaraz ktoś mógł wyciągnąć do z tego samochodu i wyrzucić poza bramę, jak worek śmieci. 

Na każdym kroku stały eleganckie ławeczki, wszystkie trawniki były równo przycięte,  a deptaki sterylnie czyste, jak gdyby sprzątano je dziesięć razy dziennie. To była naprawdę inna rzeczywistość i gdy wreszcie wjechali pod odpowiedni budynek, Hong bał się wystawić stopę poza obręb auta. Hwa zachowywał się zupełnie naturalnie, co nie mogło dziwić, skoro był to jego dom. Oddzwaniał jeszcze do kogoś, kiedy zablokowywał drzwiczki. Raczej robił to z przyzwyczajenia, niż konieczności, ponieważ każdy mieszkaniec tego przybytku jeździł podobnym lub nawet droższym autem. Połowa z nich miała prawdopodobnie kryzys wieku średniego, gdyż kłębiło się tam od motorów, czy sportowych pojazdów. Fani motoryzacji byliby w niebo wzięci, natomiast Joong przyglądał się temu z obojętnością. Zdecydowanie bardziej zachwyciły go piękne drzewa, kwiaty oraz miniaturowe zagajniki z miejscami na piknik, niż kilkanaście, a może i kilkadziesiąt milionów dolarów na tej skondensowanej przestrzeni. 

Hwa, wciąż ustalając szczegóły jakiegoś spotkania, wskazał Hongjoongowi kierunek do windy i sam poszedł za nim. Park potrzebował ID, żeby z czegokolwiek skorzystać, a Kim przyglądał się jak z gracją wyciąga portfel z tylnej kieszeni spodni oraz specjalną kartę. Mieszkał na piątym piętrze, a cała otoczka budynku przypominała ekskluzywny hotel. Zaprowadził go pod właściwy apartament, przyglądając się, jak dwudziestolatek podziwia wszystko w ciszy. Nie dotknął nawet klamki, bez wcześniejszego zerknięcia na Hwę i upewnienia się, że jest do tego uprawniony. 

- Czuj się jak u siebie.- rzucił, wpuszczając go do przestronnego przedpokoju, przechodzącego w jeszcze większy salon. Joong prychnął na głos, ponieważ sam był przyzwyczajony do trzypokojowego, skromnego mieszkania, utrzymanego w starym stylu, posiadającego wszystko co niezbędne i nic więcej. Tu czuł się jakby przyszedł zwiedzać muzeum sztuki modernistycznej. Białe ściany z ogromnymi ramami na minimalistyczne obrazy były tego potwierdzeniem. Przy progu leżał puszysty chodnik, a tuż obok niego samoczyszcząca się kuweta, stanowiąca najpewniej równowartość miesięcznej wypłaty Honga. Dookoła walały się kolorowe zabawki drugiego domownika i wówczas zapomniał o tym, że jedna płytka na podłodze, po której stąpa kosztuje fortunę. Rozpoczął poszukiwania Kota. 

Seonghwa zaśmiał się, widząc jak chłopak buszuje, spoglądając w każdy kąt w poszukiwaniu tego sierściucha. Nie zajęło mu to długo, ponieważ zwierzak słysząc przybycie swojego właściciela, podniósł się  na kanapie, leniwie przeciągnął i pomaszerował się przywitać. Zdziwił go widok dwóch osobników, więc w pierwszej kolejności podbiegł do Hongjoonga, aby sprawdzić czy jest wart jego uwagi. Kim rozpływał się pod wpływem słodyczy tego czteronoga i obdarzył go sesją czułego głaskania, w ciągu którego Park zdążył odłożyć swoje rzeczy na stół, wyjąć dwa kubki i wstawić wody na herbatę. Wyjął nawet ich kolację, zastanawiając się, czy nie lepiej zamówić czegoś z pobliskiej restauracji. Niecodziennie miał gości, a Sang gdy się u niego zjawiał, był w stanie zjeść kanapkę z przeterminowaną szynką oraz ketchupem, więc brunet nie miał potrzeby robienia zakupów. Dla siebie gotował pojedyncze porcje, ewentualnie przygotowywał coś dla Pana Kota, ale tego za żadne grzechy nie podałby Kimowi. 

- Uhm, wolisz tajską, czy wietnamską kuchnię?- zawołał, woląc jednak nie ryzykować blamażem. 

- A nie miała być wczorajsza lazania? Już się nastawiłem.- wydukał, pojawiając się w kuchni z wielką puszystą kulą na rękach. Jedynie zwisający ogon, przypominający miotłę, świadczył o tym, że Hong niesie zwierzę. Seonghwa się obruszył, ponieważ mu zajęło pół roku, zanim ten pchlarz zgodził się na podniesienie z ziemi. 

- Mogę zamówić. Wolałbym cię nie zatruć, zresztą raz w życiu obsługiwałem mikrofalówkę i spaliłem wtedy popcorn, więc mam złe wspomnienia.- wzruszył ramionami, wiedząc, że Joong nawet go nie słucha, zbyt zajęty mruczącym stworzeniem w swoich ramionach.- Lubi cię. Sana już dawno by zeżarł. 

- Ma nosa do ludzi.- młodszy pocałował pupila w głowę, a Seonghwa musiał przyznać, że dawno jego serce tak się nie rozpłynęło jak w tamtej chwili. 

Rozsiedli się we trójkę na dużym narożniku, obłożonym wieloma puszystymi poduszkami. Po środku leżał kocyk należący do honorowego domownika, który właśnie znalazł sobie wygodną pozycję na udach nowego przyjaciela. Oczekiwali przybycia dostawcy, a w tym czasie Park włączył konsole oraz telewizor i postawił przed Kimem miseczkę z orzeszkami oraz butelkę coli. Miał szczerą nadzieję, że ten poczuje się tu swobodnie. Zwykle przesiadywał tu samotnie, więc dla niego to również było spore wydarzenie, choć komuś mogło wydawać się, iż zapraszanie znajomych do mieszkania nie było niczym nadzwyczajnym. 

- Nigdy nie grałem.- przyznał się Joong. Nawet nie posiadał takiego sprzętu i jeśli już w coś grał, to darmowe gierki przeglądarkowe. Seonghwy jednak to nie zraziło, więc przez najbliższe pół godziny, cierpliwie uczył młodszego obsługi pada oraz zasad pierwszej gry. Tym bardziej się zdenerwował, gdy przegrał z nim w trzeciej rundzie. Oboje ciężko znosili porażki, ale uśmiech zadowolonego z siebie Honga potrafił mu to wynagrodzić. Zaraz po tym przyszła dostawa i zupełnie zapomnieli o toczącej się rozgrywce. 

Wzrok Hongjoonga powędrował na gablotkę przepełnioną jeszcze większą ilością pamiątek z podróży, niż w jego gabinecie. Wcześniej zwrócił też uwagę na lodówkę zalepioną magnesami. 

- Jakie kraje zwiedziłeś?- zapytał zafascynowany. 

- Dużo tego było.- wydukał z zapchanymi policzkami. Szybko przełknął kęs, po czym zaczął wyliczać.- Tajlandię, Tunezję, Emiraty, Niemcy, Francję, Stany Zjednoczone, Kanadę, Wielką Brytanię, Szwecję, Japonię, Tajwan, Chiny, Indie, Filipiny, Brazylię...

- Czyli pół świata.- westchnął Joong. 

- Można tak powiedzieć. A ty? Bywałeś za granicą?- zaczął ten temat nieśmiało, gdyż nie chciał, aby chłopak poczuł się urażony, jeśli okaże się, że nie mógł sobie na takie wyjazdy pozwolić. 

- Ah, tak. Byłem w Japonii, w Tokio oraz w Tajlandii, w Bangkoku i kilku mniejszych miasteczkach. Nic imponującego.-

- Gdzie najbardziej chciałbyś polecieć?-

- Daleko, daleko stąd. Zawsze wychodziłem z założenia, że każde miejsce na ziemi może być piękne, a to co mogą dać podróże, to oddech. Tego od nich wymagam. To, czy będzie to Londyn, Paryż, Madryt, czy jakaś wioska w Korei, to nie aż takie istotne.-

- Mam nadzieję, że tam, gdzie zabiorę cię w sierpniu, ci się spodoba.- stwierdził Seonghwa, łapiąc się na tym, iż powinien to jakoś inaczej ubrać w słowa. 

- To będzie wypad służbowy.- 

- Ale zorganizowałem nam dwa dni na zwiedzanie, pod warunkiem, że dopniemy terminów i nic się nie wysypie. Skłamałem na temat dostępnych lotów.- puścił do niższego oczko. 

- Zdradzisz kierunek?-

- Nie, to będzie niespodzianka. Aczkolwiek, mam nadzieję, że masz aktualne dokumenty.- 

- Czekają na takie okazje jak ta.- odparł z uśmiechem, kończąc swoją porcję.- Wolałbym jednak wiedzieć, zanim wywieziesz mnie gdzieś na drugi koniec świata. 

- Miałbyś coś przeciwko?- rzucił, a Hong wzruszył ramionami. Nagle Seonghwa wstał, jakby coś sobie przypominając, czym zaniepokoił Kima. Obawiał się, że zrobił coś nie tak. Tamten jednak wyskoczył szybko do swojej sypialni, a zaraz wrócił z gitarą akustyczną, wyszczerzony od ucha do ucha. Ponownie zajął miejsce obok chłopaka, zapominając kompletnie o konsoli, czy grach. W pośpiechu nastroił instrument, a Hong zastanawiał się, co mężczyzna zamierza. 

- Będziesz mi grał?- zażartował, poprawiając Pana Kota na kolanach. 

- Jeśli ty coś zaśpiewasz?- 

- O to, to nie.- obruszył się zawstydzony.

- Nie sam. Ze mną, żeby było ci raźniej.- zaproponował, czemu Joong dalej nie był przychylny, lecz w równym stopniu nie był asertywny, toteż nie potrafił odmówić, kiedy ciemnowłosy świdrował go wzrokiem.- Znasz "Lovely", prawda? To popularna piosenka. 

- Znam.- odparł nieśmiało niższy, a zwierzak, jakby wyczuwając jego zdenerwowanie, mocniej przytulił się do jego brzucha, domagając pieszczot. Dla Seonghwy nie był to tylko kolejny popowy utwór puszczany na każdym kroku. Kojarzył mu się z pierwszą osobą, którą obdarzył naprawdę wyjątkowym uczuciem. Pamiętał, że wracał wtedy późno do domu, rozmyślając o niej i wreszcie orientując się, iż zależy mu na niej bardziej niż na jakimkolwiek innym człowieku jakiego zna. Wracał do tych wspomnień z nostalgią, lecz bez gorzkiego posmaku. Choć było już pięć lat później, to wciąż twierdził, że cudownym było kogoś kochać. Tak po prostu, nieważne kim była ta osoba i co działo się później. Samo uczucie było wspaniałe. 

Ciemnowłosy zaczął wygrywać pierwsze takty, zachęcając Joonga by się nie stresował. Nie chciał też go do niczego zmuszać, więc sam zaczął swój mini koncert, mając nadzieję, że Hong prędko się przyłączy. I miał rację, bo już przy końcu zwrotki cicho nucił, a później zaczął wyśpiewywać kolejne słowa, pilnując by jego głos nie brzmiał głośniej od Seonghwy. Ten zaś był zachwycony chłopakiem pod każdym względem. Miał wrażenie, że nigdy nie słyszał tak słodkiej, mlecznej barwy jak jego i sam miał ochotę zamilknąć, by dokładniej go posłuchać, lecz wiedział, że ten wówczas również by przestał. Hongjoongowi również imponował talent Hwy, ponieważ nie spodziewał się podobnego występu po swoim pracodawcy. Dotychczas sądził, iż osobowość takich osób kończyła się na służbowych obowiązkach i wszystko co robią dookoła, było tylko nachalnym zaznaczeniem, że mają życie prywatne oraz jego sfery całkowicie odcięte od zawodu. W brunecie dostrzegał czystą pasję i to mu się niezmiernie podobało. Choć Hong nie wyglądał na takiego, to aby kogoś polubił, ten ktoś musiał spełniać pewne wymagania. Nie były one wielkie, ale przede wszystkim lubił ludzi, których coś naprawdę cieszy. Mogło to być cokolwiek: muzyka, sztuka, film, literatura, konstrukcja maszyn, lotnictwo, podróże, chemia, biologia, florystyka, jakakolwiek dziedzina (z wyjątkiem prawa oraz historii, tych nie mogło już nic uratować). Uwielbiał patrzeć na tych, którym oczy świeciły z radości, kiedy oddawali się temu, co najbardziej kochali. Uwielbiał słuchać nawet o tym, co go niekoniecznie interesowało, ale tej osobie dawało energię, motywację oraz kreowało w jej głowie marzenia. Koniec końców człowiek zawsze o czymś marzył, a życie wrzucało go do zupełnie innej rzeczywistości, więc tylko na ten ułamek sekundy mógł poczuć się profesjonalnym pilotem, malarzem, piosenkarzem na wielkiej scenie, naukowcem, dziennikarzem, projektantem, czy inżynierem.

Wraz z końcem piosenki, rozbrzmiał telefon Kima, który ponownie domagał się uwagi. Joong żałował, że go ponownie włączył. Starał się to zignorować, lecz kilka wiadomości pod rząd każdego wybiłoby z rytmu. Sięgnął po niego, by jak najszybciej wyciszyć powiadomienia. 

- To znów ten człowiek? Przecież nikt normalny się tak nie zachowuje. Zablokuj go.- bąknął Park, żywo zaniepokojony.- Chyba, że naprawdę chodzi o coś istotnego. 

- Nie, nie chodzi. Przepraszam, nie przejmuj się tym, moja komórka nie będzie już przeszkadzać.- obiecał zakłopotany. Seonghwa nie miał do niego żadnych pretensji. Bardziej trapił go ten, który cały dzień nie dawał mu spokoju, mimo świadomości, że ten był w pracy. 

- Nie smuć się. Nie istnieje taki idiota na świecie, który byłby warty twoich nerwów.- Hwa uniósł dłoń, by poklepać Joonga po ramieniu, lecz w ostatniej chwili się wycofał, obawiając się tego, że ten poczuje się niekomfortowo. Zebrał śmieci ze stolika, prosząc by chłopak wybrał kolejną grę, w jaką miał ochotę zagrać.- Pomyśl sobie, że to ty jesteś główną postacią w twoim życiu, takim bohaterem, o którym piszesz w swoich powieściach. Przecież podejmujesz za nich decyzje, decydujesz o tym, jakie wybory podejmują, co robią. Możesz robić co tylko zechcesz, wyrzucać ze swojego życia tych, którzy nic do niego nie wnoszą, robić spontaniczne rzeczy, nie odpowiadać jeśli nie czujesz chęci. To ma konsekwencje, ale co złego może się stać, jeśli zrezygnujesz z kogoś, kto zatruwa ci życie?

Hongjoong chciał powiedzieć, że ten nękałby go osobiście, lecz wolał aż tak nie zagłębiać Hwy w swoje prywatne problemy. Ich relacja nie była jeszcze na stopie, kiedy mógłby zadręczać go zawirowaniami swojej codzienności. Już i tak było mu okropnie głupio gościć u niego w domu, zdradzać istnienie kogoś takiego jak Sungho oraz przelewać to wszystko na Parka. 

Mężczyzna wcale nie miał mu tego za złe. Przez resztę wieczoru dawał mu wygrywać, byle tylko obserwować jak ten stopniowo się rozwesela, izolując się od całej reszty. Ten dwudziestolatek miał coś niesamowitego w swoim uśmiechu i nie dało się jednoznacznie określić, co takiego. Wiele osób miało przepiękne uśmiechy, wyglądające jak z reklamy. Każdy był na swój sposób urokliwy, skrywając za sobą zupełnie inny charakter z innymi emocjami. Niemniej w tym jednym ten jeden Hwa określiłby jednym z najbardziej wyjątkowych. Nie tyle zarażał innych, co zwyczajnie sprawiał, że osoba patrząca na twarz Kima, automatycznie czuła się  o stokroć lepiej. Biła od niego szczerość wypływająca z wnętrza. Człowiek wiedział, że musiał przejść naprawdę wiele, lecz zachował w uśmiechu tą niewinność, jakiej nie dało się podrobić. Kiedy się uśmiechał, nie zakładał maski, był po prostu tą wersją siebie, którą powinien być w domyśle. Jego oczy błyszczały, policzki zaokrąglały i w tym wyrazie pojawiała się również czysta wdzięczność. Trudno było nie uzależnić się od tego widoku. 


Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

1M 65.8K 119
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
267K 7.8K 87
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...
1.1M 40.7K 93
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...
2.9M 168K 93
"Uniform? Clothes are 100% off when you work for me." #1 in ff © sujinniie 2018 ✓ © sujinniie [REWRITTEN] 2020-2021 ✓