Kiss me or Leave me | Hyunlix

Av kvxczucha

7.2K 760 789

"Miłość to wręczenie komuś broni, wycelowanej we własne serce i nadzieja, że nie pociągnie za spust" ... Mer

Postacie
Prolog
1. Cause You and I
2. You remind me of a kitten
3. I'm always here for you
4. Sex, drugs etc.
5. Oh let me love you
6. I should hate you
7. From people you know
8. Bad idea, right?
9. So, why don't we go?
10. Traitor
11. I wish I was dead
12. Talk to me
13. Tomorrow

14. Brother

346 40 35
Av kvxczucha

- wychodzę! - krzyk młodszego Lee, rozprzestrzenił się po mieszkaniu, w taki sposób że zmęczony Minho leżący na kanapie mógł dokładnie go usłyszeć. Mruknął coś pod nosem, nawet nie wychylając ciemnych oczu znad telefonu.

- nie zapytasz gdzie? Lub z kim i kiedy wrócę? - zwrócił się do niego z przekąsem, dobrze wiedząc iż ten ubóstwiał traktować go jak nieporadnego dzieciaka i martwił się o niego zbyt bardzo. Starszy z rodzeństwa Lee, był po prostu zbyt nadopiekuńczy. Odchrząknął widząc brak jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Kucnął przy skórzanej kanapie, wpatrując się w brata.

- Minho? - odchrząknął, zwracając na siebie uwagę dwudziestolatka. Rudowłosy zabrał sprzed twarzy urządzenie, a wtedy nastolatek mógł dokładnie się za nim obejrzeć. Jego twarz była lekko blada, oczy podkrążone. A Felix nie miał najmniejszego kontaktu ze starszym mężczyzną, nie licząc już tego by ten raczył się wyjść z domu.

- Minho, wszystko gra? - uwiesił nad nim swoje ramię, wpatrując się w jego ciemne tęczówki. Widział w nich coś, czego nie mógł zobaczyć na co dzień. Rudzielec wpatrywał się w niego wykończony, jakby zaraz miał zasnąć i już się nie budzić. Przekręcił głowę na bok, unikając przenikliwego wzroku młodszego brata.

- tak tak, sorry zamyśliłem się. - machnął dłonią, podnosząc się z kanapy. Do ich uszu dotarł głośny dźwięk telefonu starszego z nich, oczy Felixa natychmiast znalazły się na jego wyświetlaczu dostrzegając tam nazwę kontaktu "Jisungie".

Widząc, jak dwudziestolatek sprawnie odrzuca połączenie, zmarszczył brwi. Han wcale nie skarżył się na sytuację w związku, wręcz co chwilę chwalił Minho jakim to wspaniałym facetem on nie jest. Jednak ostatnio, coś powoli się zmieniało, oni się zmieniali.

I żaden z nich, tak naprawdę nie wiedział co. Chociaż Minho, chował tajemnicę mocno w głębi siebie.

- Jesteś pewny? - mruknął zaniepokojony, jednak w odpowiedzi otrzymał jego blady, wymazany z emocji uśmiech. Jakby został ich kompletnie pozbawiony, wypruty. Ale jedyne na co było go stać, to zwykłe, proste i niezbyt zadowalające skinienie głową.

- idę do Hyunjina, wrócę pod wieczór. Jak coś to dzwoń. - uśmiechnął się w kierunku mężczyzny, widząc jak ten jedynie kiwa głową w potwierdzeniu. Posłał mu tylko skromny, uroczy jak na Lee przystało uśmiech i wyszedł.

Wyszedł z mieszkania, zostawiając Minho z rozdartym sercem i głową.

- gdzie mam być? - zapytał do telefonu, gdy ruszał właśnie w kierunku mieszkania starszego chłopaka. Hwang westchnął zza słuchawki, kończąc połączenie. Ten zatem zmarszczył brwi, wpatrując się w zgaszony ekran komórki, aż nie usłyszał głośnego trąbnięcia samochodu. Podskoczył w miejscu oglądając się za siebie i dostrzegając jedynie uchyloną szybę w pojeździe dwudziestolatka.

Wywrócił oczami, gdy mężczyzna mrugnął do niego jednym okiem. Wsiadł do auta, od razu zapinając pasy bezpieczeństwa. Westchnął kręcąc głową z politowaniem i dobrze widząc że ten widocznie nie rusza spod ulicy na której mieszka.

- no ruszaj. - pogonił go szybkim ruchem ręki, jednak widząc mały uśmiech na jego buzi, był pewny że to kolejny jego podstęp. Pokręcił przecząco głową, zakładając ręce na piersi. Yongbok westchnął, wywracając oczami. - no co?

Jednak odpowiedzi nie otrzymał, a Hwang siedział z założonymi rękoma zerkając na niego wyniośle.

- no Hwang. - jęknął, opierając się o tapicerkę samochodu. - jestem obrażony. - fuknął, odgarniając z czoła swoje przydługie włosy. Lee spojrzał na niego zaraz po tym głośno się śmiejąc. - ty? Obrażony, na mnie? - prychnął, mrugając kilka razy na co otrzymał skinienje głową.

- obiecałeś mi coś. - wytknął do niego język, widząc jak na jego wykrzywioną w grymasie niezrozumienia twarz nagle wpływa szeroki uśmiech. Pokręcił rozbawiony głową, układając jedną z dłoni na kolanie dwudziestolatka.

Jego oczy momentalnie uniosły się na wysokość jego twarzy. Uniósł do góry brwi, widząc jak ten uśmiecha się do niego błagalnie. - nie. - wskazał na niego palcem, dobrze widząc na co mężczyzna doskonale wyczekiwał. Wywrócił więc oczami, widząc jak krzywi się w grymasie.

Zostawił na jego policzku, subtelny lecz soczysty ślad swojej nawilżającej szminki.

Dzień wcześniej, Lee zwyczajnie nie potrafił oderwać swoich ust od buzi mężczyzny. Spędzili cały wieczór leżąc i przytulając się do siebie, dlatego czułości zdecydowanie im nie brakowało. Siedemnastolatek wcale nie wiedział co nim kierowało i dlaczego tak bardzo pragnął zatopić w jego skórze swoje różane wargi, ale gdy poczuł je po raz pierwszy miał ochotę rozpłynąć się tuż przed nim.

Kochał jej teksturę, to jak gładka była jego skóra i jak zawsze pachniała tym słodko gorzkim zapachem Hwanga Hyunjina. Tym cudownym zapachem, który nastolatek tak bardzo uwielbiał. A kiedy raz odważył się posmakować ją na jego buzi, Hwang zamarzył sobie czuć je już zawsze.

Uśmiechnął się, widząc jak twarz siedemnastolatka posiąka różowym kolorem. Poprawił się na siedzeniu i pośpiesznie odwrócił od niego wzrok. Usłyszał za sobą jedynie chichot, aż w końcu nie ruszył.

- gdzie jedziemy? - zapytał Lee, przekręcając głowę w jego stronę. - finalnie, nie powiem ci. - spojrzał na niego kątem oka, widząc jego oburzoną minę. - ale musimy zajechać do baru, Kang ponoć coś mi tam zostawił. - skupił się na drodze, skręcając w jedną z pobliskich uliczek.

- Hwang a.. gadałeś ostatnio z Minho? - odezwał się po chwili ciszy, Lee. Patrząc na niego z nadzieją. Mężczyzna wjechał na parking, zaglądając przez odbicie lustrzane na bruk. Zmarszczył brwi kręcąc kierownicą. - jest ostatnio jakiś dziwny.. nie dość że wygląda na strasznie zmęczonego to faktycznie oprócz pracy nic nie robi.. nigdzie nie wychodzi, nie rozmawia ze mną. - westchnął, kręcąc głową na boki.

Hwang zaparkował, odetchnął i wrócił oczyma do blondaska, głaszcząc go po posypanym wypiekami poliku. Zatoczył kółko w jego bujnych, blond włosach i wypuścił spomiędzy warg chłodne powietrze.

- nie odzywa się, nie dzwoni nie piszę ale też nie reaguję na moje próby kontaktowania się z nim. - odpiął pas, uśmiechając się z nadzieją. - Yongbok skarbie, teraz się tym nie przejmuj, zaraz zaczniesz winić siebie a nie o to nam chodziło, prawda? - spojrzał na niego uśmiechnięty, widząc jedynie jak nastolatek skina głową.

Ucałował jego szczupły, mały nosek widząc jak jego wargi formują się w uśmiech.

- zaraz wrócę, poczekaj - uśmiechnął się, chwilę po tym znikając zza drzwi samochodu. Lee patrzył tylko jak odchodzi od pojazdu, wzdychając pod nosem.

Czuł, że działo się coś niedobrego.. Czuł to w głębi siebie. I nikt nie mógł wmówić Lee Felixowi że było inaczej. Czuł niepokój, z jakim mówił mężczyzna, jak uciekał od niego oczyma i jak niespokojnie układał dłonie, wywijając je w różne strony.

I czekał, zatracając się w myślach o Hwang Hyunjinie. W zbyt emocjonujących i przesadnych myślach o mężczyźnie. Wyobrażał sobie każdy poranek u jego boku. Jakby już zawsze mógł budzić się tuż obok, tej prześlicznej twarzy mężczyzny.

Hwang był jedynym, który aż tak chwycił za jego kruche serce. Był jedyną osobą, której pozwolił na czułość. Dał mu całego siebie, zaufał mu całym sobą. Tylko dlatego że mu uwierzył. Uwierzył, że Hwang  nie jest jak reszta. Że nie liczy się dla nich jedynie jedno, korzyści. A to, co czują.

Mógłby być przy nim wieczność. Wsłuchiwać się w szybkie bijące serce mężczyzny, w jego równomierny oddech, który momentalnie zastygał na jego chłodnej szyi. Kochał jego dotyk, każde przeciągnięcie palcem po jego plecach, ramionach czy szyi.

Był jedynym, przy którym poczuł się tak swoobodnie. Któremu pozwolił na przekroczenie jego strefy komfortu. Hwang Hyunjin, dla Lee Felixa stał się kimś innym, wyjątkowym, specjalnym. I mimo, że w praktyce to znał go praktycznie całe swoje życie. Czuł, że dopiero zaczął go poznawać.

Hyunjin widział jak stawiał pierwsze kroki, mówił pierwsze słowa czy też zdobywał nowe umiejętności. Ale przy tym, zawsze był przyjacielem Minho. Tylko Minho.

Przy Hwangu, wszystko się zmieniało a on czuł się jakby byli tylko we dwoje, jakby wszystko co złe, toksyczne i nieodpowiednie po prostu znikało. Miał wrażenie jakby liczyli się tylko oni, i na tym zależało Hwangowi. Na czystym sercu Felixa.

Ale ten, myślał o nim inaczej. Chciał być już jego zawsze, pragnął słyszeć codziennie jego głos. I mimo że tak cholernie zawstydzał się każdym komplementem czy odważną sytuacją w jego kierunku, to nie chciał tego zatrzymywać. Chciał, by to właśnie robił, by już nigdy nie musiał przestawać, by nigdy tak naprawdę wcale nie chciał przestawać.

Potrzebował go obok, bo dobrze wiedział że tylko on okazywał mu tak ogromne wsparcie, zrozumienie i opiekę. Tylko on tak strasznie mocno się o niego troszczył. Ale dlaczego, nie potrafił zrozumieć że nie zawsze świat idzie po naszej myśli, nawet takiej, jakiej byśmy tak cholernie pragnęli?

Minęło klika minut, zaraz po tym kilkanaście a wyjście Hyunjina, ostatecznie miało miejsce czterdzieści minut temu. A Lee coraz bardziej się o niego martwił. Oglądał się w przedniej, tylnej szybie czy w lusterkach, próbując odnaleźć mężczyznę, lecz na nic.

Westchnął, ocierając dłonie o swoje spodnie. Przymrużył oczy jęcząc w kolana. - pierdole to.  - mruknął pod nosem, wysiadając z pojazdu. Zbyt bardzo martwił się o Hwanga,  jego serce pękało gdy tylko wyobrażał sobie jak temu dzieję się krzywda. Dlatego bez większego namysłu wbiegł do budynku klubu, rozglądając się oczyma dookola siebie samego.

- japierdole Hwang czekaj, po co masz teraz się wycofywać - odezwał się uniosłym głosem, ktoś z głębi pomieszczenia, a przed oczami Lee dostrzegł jedynie twarz swojego ukochanego. Twarz Hwanga Hyunjina pełną we krwi, z rozciętą wargą, łukiem brwiowym i sinym policzkiem.

Jego usta uchyliły się, gdy dotarło do niego w jakim stanie zastał mężczyznę. Warga lekko drgnęła a on zamrugał kilka razy, modląc się że to tylko głupi sen. A gdy Hwang otwierał już usta, by się odezwać, obok niego zjawiła się dwójka obcych dla chłopca mężczyzn.

- ajajajaj czyli to jest ten słynny Fe.. - nie zdążył dokończyć, iż na jego poobijanej twarzy spoczęła pięść dwudziestolatka. Yongbok cofnął się o krok, w strachu jedynie patrząc w tamtym kierunku. Chciał zabrać go ze sobą, wziąć stamtąd i zapomnieć.

- jeszcze jedno słowo. - wskazał palcem na mężczyznę, tyłem ustawiając się do młodszego chłopca. - ah bo on myśli że ty go.. - ponownie skierował cios w kierunku mężczyzny, podnosząc finalnie głos. - powiedziałem coś. -  ostatni raz zerkając na jednego z facetów, leżącego na podłodze. Odwrócił się na pięcie i złapał za nadgarstek Lee, ciągnąc go pośpiesznie do wyjścia.

- Hyunjin. - wysapał gdy znaleźli się na parkingu. Ten oparł się biodrami o maskę samochodu, nie patrząc w jego stronę. Lee stanął tuż przed nim, układając obie dłonie na jego barkach, tym zmuszając ich o podniesienie na siebie swojego wzroku. - o co chodzi? - spojrzał na niego zmartwiony, bawiąc się koniuszkiem jego koszulki.

- to nieważne. - syknął, czując ból dochodzący spod oka. - Hyung. - westchnął, przypatrując się każdemu kolejnemu zadrapaniu, każdej ranie. - to nic skarbie, jedziemy tam gdzie mieliśmy i..

- żartujesz sobie? Nie będziemy nigdzie jechać gdy ty jesteś w takim stanie Hwang. - spojrzał na niego z politowaniem i pokręcił głową. Chwycił mocniej jego dłoń, gładząc ją opuszkiem kciuka. - opatrze ci to. - mruknął cicho, lecz na tyle słyszalnie iż ten dokładnie dosłyszał każde słowo. Skinął głową, znikając zaraz po tym za drzwiami do samochodu.

Pomimo bólu, który doskwierał dwudziestolatkowi, po kilkunastu minutach byli już w mieszkaniu starszego mężczyzny.

Felix chciał zrobić wszystko, by Hwang poczuł się dobrze. By pomimo tego cokolwiek tam zaszło, nie czuł się winny ani zawstydzony. Siedział właśnie nad jego brzuchem okrakiem. Przemywając dokładnie każdą ranę na jego twarzy, spotykając się jedynie z cichymi syknięciami Hwanga.

- teraz troszkę zaboli.. ale jak nie dasz rady to mów..  - spojrzał na niego, widząc jak starszy jedynie delikatnie się uśmiecha. Przyłożył wacik z wodą utlenioną do jego rany, delikatnie ją nim przemywając. - aish. - wyszeptał, mrużąc powieki. Dłoń Lee sprawnie odsunęła się od niego, widząc jak ten krzywi się z bólu.

- piecze. - mruknął, wskazując na łuk brwiowy. Chłopiec ułożył dłoń na jego brzuchu, chcąc podtrzymać się przy przemywaniu jego kolejnych ran, jednak do jego uszu dotarło jedynie pisnięcie. Spojrzał na niego zaniepokojony, odkrywając czarną koszulkę i zerkając na klatkę piersiową mężczyzny oraz jego brzuch, pełen siniaków.

- matko Hyunjin.. to trzeba.. jejku.. - wyszeptał spanikowany, od razu podnosząc się z mężczyzny nie chcąc dodać mu jeszcze więcej ciężaru a co gorsza, bólu. Runął do kuchni, słysząc za sobą jedynie głos ukochanego faceta. Wyciągnął z zamrażarki torbę z lodem i biegiem wrócił do pokoju by przyłożyć ją do brzucha mężczyzny.

- Hyung to trzeba zgłosić. - spojrzał na niego spod gęstych rzęs i ułożył jedną z dłoni na jego poliku. Hwang machnął dłonią lekceważąco. - Hyunjin, poważnie mówię. - Pokręcił głową, zerkając na jego poobijany brzuch. - kicia, ja to załatwię. Poradzę sobie. Jestem już duży. - ułożył palec na jego różanych wargach, uśmiechając się do chłopca.

- nie martw się skarbie. - pogłaskał go po włosach. - będzie okej, jeśli tylko.. będę miał swoją ulubioną pielęgniarkę. - parsknął śmiechem, czochrając jego blond włosy. Policzki Lee posiąknęły różową barwą a z ust dwudziestolatka wyleciał cichy chichot. - cholera, jesteś najsłodszą istotą jaka istnieję.. - jego oczy wpatrywały się w tęczówki chłopca w uczuciem, z czymś, z czym nigdy nie patrzył na nikogo innego.

Z miłością?

Taką nadzieję miał Yongbok.

Jego kruche serce, oficjalnie zostało zamknięte, zamknięte  na Hwang Hyunjinie. Słysząc jego każde kolejne słowo tej nocy, przyrzekł sobie że to właśnie z nim, chcę spędzić każdy moment pełny uczucia, bliskości.

Dotyk jakim go obdarzył, w jego głowie nie zniknie już nigdy. Czując jak jego silne dłonie krążą po jego nagiej talii, jak co chwila się na niej zaciskają, jak łapią ją coraz mocniej. Jak mężczyzna zwyczajnie szepcze do jego ucha z premedytacją słodkie słówka, bardzo dobrze wiedząc jak to wpłynie na nastolatka.

Podobała mu się taka wersja Hwanga cholernie mu się ona podobała.

I mimo ze trudno bylo mu to przyznać, to Hwang Hyunjin okazał się mężczyzną jego marzeń. Pragnął mieć go obok by to on tulił go do snu i on go z niego wybudzał. Już zawsze. Bez końca.

- kicia, jesteś zbyt pijany i nie rozumiem - zaśmiał się dwudziestolatek, odgarniając jego włosy za ucho. Co prawda, wypili razem trochę białego wina, jednak Hwang wcale nie spodziewał się że po tak małej ilości alkoholu,  młodszy z nich będzie majaczył jakby napił się za wszystkie czasy.

- zostaniesz tu ze mną tak na zawsze? - wyjęczał wtulając się w jego ramię, ulokował dłonie na jego przedramionach lekko je ściskając. Hyunjin oblał się uśmiechem, wpatrywał się w rozkoszną, tak bardzo uroczą buźkę pieguska, nie mogąc uwierzyć że uczucie, które zaiskrzyło w jego sercu, pojawiło się także u Lee.

- zostanę kotku, zostanę. - zachichotał, łapiąc mocniej jego biodra. Wąska talia, była czułym punktem nastolatka a gdy ten tylko czuł na niej dotyk, rozpływał się. - uwielbiam jak mnie dotykasz Hwang..- wyszeptał, z przymkniętymi powiekami, przejeżdżając opuszkami palców po jego ramieniu.

Dwudziestolatek uśmiechnął się pod nosem, głaszcząc taflę jego ślicznie mieniących się blond włosach. - ah tak? - zaśmiał się, wpatrując się w jego buzię uśmiechnięty -  aż tak bardzo? - mruknął, widząc jak otacza go nogami w biodrach. Chciał być jak najbliżej niego, jego ciepłego ciała, szybko bijącego serca.

-  bardzo. - wymruczał w jego tros, uśmiechając się pod nosem. Nie miał pojęcia że jego twarz wręcz płonie od koloru czerwonego co jeszcze bardziej chwytało za serce mężczyzny i coraz mocniej go rozczulało. - mhmm - wymrzuczał gdy ten przyjechał palcem po jego kręgosłupie, przymknął oczy wsłuchując się w rytmiczne bicie serca dwudziestolatka.

- moja kicia..- szepnął do jego ucha, zagryzając jego płatek. Po jego ciele przeszedł dreszcz czując jak ten zwyczajnie zasypia na jego ciele, pod nosem chrapiąc. - nawet nie wiesz jak cholernie tego wszystkiego żałuję - - wyszeptał skruszonym głosem, wpatrując się w niewinną niczemu bladą buzię chłopca. Jego chłopca, tego chłopca, którego tak bardzo kochał.

Bo właśnie to robił. Hwang Hyunjin kochał Lee Felixa. I był tego pewny.

- chcę cofnąć czas i to naprawić, żebyś mógł być już tylko mój.

Fortsett å les

You'll Also Like

165K 6.4K 5
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
170K 5.1K 30
„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać...
56.2K 1K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
21.2K 941 14
„Jesień w Boulder City przynosi nie tylko zmieniające się liście, ale także powrót nielegalnych wyścigów samochodowych. Dla 17-letniej Grace, sztuka...