❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023...

By kofeina__

1.5K 130 111

„Gdy życie rzuca nam kłody pod nogi, czasami lepiej je obejść, niż przeskoczyć" Znasz to uczucie? Kiedy cały... More

Dedykacja
Wstęp
01. Szklane serce Olivii
02. Chciałabym być zdrowa
03. Świat nie jest idealny, ale nie jest źle
04. Analiza?
05. Fortuna toczy się kołem
06. Koniec początkiem
07. Obiecałam coś gwiazdom
08. To będzie nasz sekret
09. Jestem Laura
10. Los szpitalnych dzieci
11. Kłamstwo czy wyzwanie?
12. Już nie szukam winnych
13. Gorzej niż w filmach
14. Wychodzę na wolność
16. Zapomnij o tym
17. „jesteś nienormalna, Woods"
18. Kucharz na medal
19. Burzowe chmury
20. Prawdziwi przyjaciele od biedy
21. Shine bright like a diamond
22. Przegrani są wygranymi
23. Taniec w deszczu
24. szkoła start
25. Randka?
26. Pech ma na imię pies
27. „Just me, myself & I"
28. Powrót do korzeni
29. Olivia i Nate
30. Prezent pod choinką
Epilog

15. Miejsce, gdzie zawsze możesz wrócić

34 3 1
By kofeina__

W moim umyśle dom był bezpiecznym miejscem. Wolnym od ludzi w białym kitlu, igieł i tego okropnego, szpitalnego zapachu, który przyprawiał mnie o nieprzyjemne dreszcze. Właśnie tak też zapamiętałam mój dom. Jako bezpieczne miejsce, wolne od tego wszystkiego.

To wszystko brzmiało, jakbym spędziła w szpitalu długie lata, a nie raptem kilka miesięcy, choć dla mnie osobiście były to lata męczarni. Odetchnęłam głęboko, gdy w końcu przekroczyłam próg i uderzyło we mnie to znajome, choć trochę obce, rodzinne ciepło.

–witaj w domu, kochanie– mama z rozczuleniem otarła łzę, spływająca po jej policzku. To wszystko było dla niej ciężkie, sądząc po tym, że wyglądała odrobine starzej, niż ją zapamiętałam, a może to kwestia upływu czasu? Nie był on zbyt łaskawy, nawet dla mamy, która trzymała wszystko pod kontrolą. Zazwyczaj.

–właśnie, witaj w domu, córeczko– w jej ślady poszedł tata, zamykając mnie w delikatnym, ojcowskim uścisku, który odwzajemniłam, uśmiechając się do tej dwójki ciepło. Wydawało mi się, że byli całkiem innymi ludźmi tutaj, niż gdy odwiedzali mnie w szpitalu. Ale może to tylko moje złudzenie.

–leć się połóż, kochanie, a ja zrobię obiad.. zawołam cię, jak będzie gotowy– oznajmiła z radością w głosie kobieta po pewnej chwili, muskając ustami mój policzek, po czym zniknęła w kuchni. Zaśmiałam się pod nosem, przypominając sobie, że zawsze miała takiego kręciołka na punkcie gotowania, co swoją drogą bardzo jej wychodziło, po czym ruszyłam do swojego pokoju. Znajdował się on niemal na końcu długiego korytarza, i tym samym na końcu domu, ale nie przeszkadzało mi to. Ważne, że była to moja samotna.

Mój pokój nie był jakiś bardzo duży, ale według mnie był bardzo przytulny. Ściany były w odcieniach szarości, za to panele były w odcieniach bieli. Na środku pokoju był puchaty, lekko podwinięty dywan, również biały. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc, że najwyraźniej nikt go nie poprawił odkąd stąd, można powiedzieć, wyjechałam. W moim pokoju dach był z jednej strony pod skosem, naprzeciwko wejścia, i to właśnie tam stało moje łóżko. Po jego prawej stronie stał al'a stolik nocny z wszystkimi drobiazgami, takimi jak ładowarka, słuchawki, jakieś książki i tym podobne. Za to obok stolika było duże okno z wyjściem na taras. Naprzeciwko łóżka stało moje biurko z ułożonymi równo książkami. Po lewej stronie biurka był też stojak z moimi ciuchami. Nie, nie miałam szafy w pokoju, gdyż była ona w garderobie, ale jak dla mnie to lepiej. Miałam tutaj więcej miejsca. Cały pokój wypełniony był obrazami mojej siostry, która uwielbiała rysować i według mnie były najpiękniejszymi, jakie moglam mieć w swojej kolekcji. Nad moim łóżkiem był ułożony z pojedynczych literek napis remember, when you're Lost in the darkness look for the light. Po lewej stronie była powieszona półka, na której również były jakieś moje książki. Co tu dużo mówić, pokój nadal był po prostu.. mój. W takim samym nieładzie, jak zawsze, pachnący nawet moimi perfumami. Może to moje złudzenie, ale właśnie tak mi się kojarzył.

Usiadłam wygodnie na łóżku, wyciągając z kieszeni telefon. Odpisałam Laurze, po czym s zaciśniętymi wargami spojrzałam na ikonkę profilu Nate'a, który ku mojemu zaskoczeniu nagle zaczął pisać. Zaskoczona uniosłam brew do góry.

Nate:Hejka arytmiczko, Vicky mówiła, że dostajesz wypis. Już w domu?
Nate: :)

Mimowolnie poczułam przyjemne ciepło w środku, a nawet motylki w brzuchu. Czyli to oznaczało, że czasami o mnie rozmawiali? Nie ważne. Liczył się fakt, że oboje o mnie pamiętali, choć znacznie ważniejsze dla mnie było, że pamiętała Vicky. Lekko przegryzłam dolną wargę, chwilowo zastanawiając się, co odpisać chłopakowi.

Olivia:hej piłkarzyku, tak, już w domu :)
Olivia: ale się nie pochwaliłeś, że dostajesz wypis wcześniej.

Po chwili namysłu wysłałam wiadomość, odkładając telefon na łóżko, po czym przejechałam dłońmi po twarzy, głęboko wypuszczając powietrze. Oj wiem, że nikt nie był idealny, ale analizując jego zachowanie to nie wiedzieć czemu, czasami był dla mnie oschły. Właśnie to od momentu, w którym poznał moją bliźniaczkę. Mimo to liczyłam, że jeszcze się to zmieni, jeśli tylko minie mu fascynacja jej osobą.

Po krótkiej chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Zastygłam w bez ruchu, nadzwyczaj w świecie ją ignorując oraz relaksując się chwilami wolności. Hmm, jakoś nie miałam ochoty na kontakt z ludźmi.. jakkolwiek to brzmiało. Potrzebowałam trochę odpocząć, bo przez ten cały pobyt w szpitalu moje baterie społeczne zdążyły się wyczerpać. Dlatego, nawet bez namysłu, wzięłam laptopa i odpaliłam The Sims 4. Ahh, dużą przyjemność sprawiało mi granie w kultową serie. Nawet miałam jakieś dodatki oraz mody! Oczywiście, nawet tutaj moja simka została lekarzem. Czasami dziwnie było przelewać swoje ambicje na Bogu winne postacie, ale było to nawet satysfakcjonujące patrzeć, jak pną się po szczeblach kariery.

Zapewne w realnym życiu też tak było.

–Obiad!– od gry oderwał mnie dopiero krzyk mamy. Zdziwiona mrugnęłam kilka razy, próbując przyzwyczaić swój wzrok do czegokolwiek innego, niż komputerowa grafika. Naprawdę? Trzy godziny minęły mi, jak pięć minut! Wygrzebałam się spod kołdry, zdejmując urządzenie z kolan. Wsunęłam na stopy kapcie. Taki tam, stary nawyk.

–Ol..– mama prawie znowu zaczęła swoje wołanie, jednak widząc mnie uśmiechnęła się ciepło, podając mi talerz z jedzeniem. Wspominałam już, że mama była wspaniałą kucharką? Cóż.. wspomnę jeszcze raz. Wtem do domu wpadła również moja zgubiona bliźniaczka, próbując złapać oddech, a gdy mnie zobaczyła byłam pewna, że jeszcze chwila i by wybuchła.

–czekaj, odstawię talerz, nie chce pobrudzić bluzy– zażartowałam, szybko odstawiając jedzenie. Wtedy Amber z piskiem się do mnie przytuliła, niemal mnie dusząc!

–Amber, dusisz!– zaśmiałam się razem z nią, zamykając ją w swoim uścisku. Teraz różowowłosa uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile było to możliwe, poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.

–młoda, całe wieki chyba minęły! Ale dobrze, że jesteś już w domu– wyszeptała, opierając głowę na moim obojczyku. Podobno bliźniaki miały kompletnie inne więzi, niż zwykłe rodzeństwo—jeśli cierpieli, to oboje. Nawet jeśli nie mieli kontaktu, to po latach mogli usiąść, jakby nic się nie stało. Z tym ostatnim to podejrzewam, że nie tylko bliźniacy, ale była to umiejetność, której ludziom w dzisiejszych czasach niestety brakowało.

Przez to też ucierpiała moja relacja z Vicky. Miałam nadzieje, że uda nam się ją odbudować.

–w ogóle Nate o ciebie pytał– dodała, biorąc swoją porcje z obiadem, po czym usiadła ze mną przy stole. Prawie zakrztusiłam się ryżem, słysząc to, a ona zdusiła w sobie chęć śmiechu, jedynie wywracając oczami.

–kim jest Nate?– spytała z zaciekawieniem mama, odwracając się w naszym kierunku z cwanym uśmiechem. Przełknęłam powoli jedziecie, uśmiechając się niewinnie.

–kolega z sali Petera– odpowiedziałam jej spokojnie, próbując ukryć rumieńce na mojej twarzy. Byłam niemal gotowa powiedzieć jej w razie czego, że Nate był chyba zakochany, ale mama tego nie skomentowała, tylko uśmiechając się szeroko i szepcząc coś do siebie z tatą.

–ekhem, wracając.. o co niby pytał?– w pytającym geście lekko uniosłam brew, a Amber parsknęła śmiechem, wycierając buzie z resztek śmietany, która była w sałatce.

–tak się składa, że kiedy wyjdziesz.. i inne takie.. szczerze mówiąc, to to dziecko nie jest w moim typie– wyjaśniła ze śmiechem, odkładając pusty talerz do zlewu. Poszłam jej śladami, idąc z nią powoli do salonu. Od pewnego czasu naszą małą tradycją było granie w gry na konsoli, od razu po moim przyjeździe ze szpitala. Szczerze mówiąc, to nawet ją lubiłam, choć między mną oraz moją bliźniaczką nie zawsze było zbyt dobrze.

–Eeee powiedziałaś mu o tym?– spytałam nieco zbita z tropu, biorąc swojego pada. Amber leniwie wzruszyła ramionami, siadając na kanapie obok mnie.

–tak, ale nie wiem, czy zrozumiał. Ja wiem, że zmieniam chłopaków, jak rękawiczki, ale ten obecny to co innego– wymamrotała pod nosem. Co prawda, to prawda—Amber naprawdę szybko zmieniała swoje drugie połówki, głównie dlatego, że większość jej związków było po prostu nie wypałem. Poza tym była kochliwa i miała równie sporo adoratorów, w przeciwieństwie do mnie. I chyba na szczęście, bo nie wiem, co bym zrobiła, gdybym o zgrozo zakochała się w dwóch chłopakach na raz.

–nie, żeby było tak z każdym– rzuciłam dla śmiechu, równocześnie wywracając przy tym oczami. Amber szybko spiorunowała mnie wzrokiem, odpalając jakieś wyścigi, przy czym wepchnęła do buzi garść popcornu.

–shiii, niktniemusiotymwiedzieć! Aterazzobaczyszżewygram!– pisnęła z pełną buzią, zagryzając lekko swoją wargę. No chyba nie, pomyślałam, samej lekko pochylając się do przodu i wymyślając coraz to nowsze pozycje, byleby tylko wyprzedzić jej wściekle żółte auto w grze. Trochę poobijałam swoje, niszcząc mu przy tym przednie światła i obijając bagażnik, ale wygrałam z nią! Zadowolona rozprostowałam nogi, opierając je na stoliku, przy czym uśmiechnęłam się zwycięsko.

–wygraaałaaaam– przeciągnęłam specjalnie, widząc, jak podnosi się jej ciśnienie. Dziecinnie wściekła, oczywiście dla śmiechu, Amber przeskoczyła na fotel, a później włączyła drugą rundę.

–gramy jeszcze raz! Ou.. ten twój kawaler dzwoni– wyszczerzyła się moja bliźniaczka, wskazując na swój telefon. Wywróciłam oczami na jej określenie, zakrywając policzki dłońmi.

–to do ciebie dzwoni, nie do mnie, więc odbierz– mruknęłam, jak gdyby nigdy nic kładąc się na kanapie. Amber niezbyt wiele myśląc odebrała, wyłączając kamerkę.

–hejka Amber– przywitał się Nate zaspanym, zachrypniętym tonem. Gdzieś przez myśl mi przemknęło, że wydawał się on naprawdę miłym dźwiękiem, ale szybko zbyłam te myśl.

–hejka naklejka, co jest takie ważne, że przerywasz mi grę z siostrą?– spytała wyzywająco, równocześnie piorunując telefon spojrzeniem. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, co też zrobiłam.

–śmiejesz się, jak krasnoludek– zażartowała dziewczyna, z czego Nate mimochodem się zaśmiał, robiąc to chyba głównie dlatego, by się jej przypodobać.

–chciałem cię zaprosić.. a właściwie to was byśmy gdzieś wyszli, co wy na to?– spytał, szybko się poprawiając. Gdzieś w głębi serca poczułam ukłucie, że w pierwszym odruchu chyba chciał zaprosić tylko Amber, a.. może nie? Nie ważne, czasami zbyt dużo myślałam.

–jasne, napisz o której i kiedy, pa– rozłączyła się, szybko pokazując mu środkowy palec, czym rozbawiła mnie jeszcze bardziej. Westchnęła ciężko, zakładając ręce na biodrach.

–akurat teraz, jak ja chciałam cię ograć.. No nic, wrócimy do tego, bo muszę zobaczyć, czy mam się w co ubrać– wymamrotała pod nosem, czytając jeszcze, co tam Nate napisał. Dzisiaj o dziewiętnastej. Oh, znając Amber, to ciężko będzie przebić jej wygląd.

KOCHANII!! Cóż, dużo się dzieje, zarówno prywatnie, ale tutaj na wattpadzie też! I nie wiem, co tutaj się stało, ale..

Aaaaa!!!! Jestem tak podekscytowana

Continue Reading

You'll Also Like

4M 87.2K 62
•[COMPLETED]• Book-1 of Costello series. Valentina is a free spirited bubbly girl who can sometimes be very annoyingly kind and sometimes just.. anno...
178K 3.7K 22
Dwudziesto trzy letnia Clarysa Mickelson szuka pracy w wielkim mieście Los Angeles. Mieszka razem z przyjaciółką, która jest dla niej jak siostra. Cl...
634K 2.4K 64
lesbian oneshots !! includes smut and fluff, chapters near the beginning are AWFUL. enjoy!