❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023...

By kofeina__

1.5K 130 111

„Gdy życie rzuca nam kłody pod nogi, czasami lepiej je obejść, niż przeskoczyć" Znasz to uczucie? Kiedy cały... More

Dedykacja
Wstęp
01. Szklane serce Olivii
02. Chciałabym być zdrowa
03. Świat nie jest idealny, ale nie jest źle
04. Analiza?
05. Fortuna toczy się kołem
06. Koniec początkiem
07. Obiecałam coś gwiazdom
08. To będzie nasz sekret
09. Jestem Laura
11. Kłamstwo czy wyzwanie?
12. Już nie szukam winnych
13. Gorzej niż w filmach
14. Wychodzę na wolność
15. Miejsce, gdzie zawsze możesz wrócić
16. Zapomnij o tym
17. „jesteś nienormalna, Woods"
18. Kucharz na medal
19. Burzowe chmury
20. Prawdziwi przyjaciele od biedy
21. Shine bright like a diamond
22. Przegrani są wygranymi
23. Taniec w deszczu
24. szkoła start
25. Randka?
26. Pech ma na imię pies
27. „Just me, myself & I"
28. Powrót do korzeni
29. Olivia i Nate
30. Prezent pod choinką
Epilog

10. Los szpitalnych dzieci

40 3 2
By kofeina__

NATE

Zacisnąłem zęby, czując pulsującą w moich żyłach złość. Cholerny szpital, od kiedy tutaj trafiłem to wszystko, co do tej pory miałem, uciekało mi z rąk. Zły wziąłem głęboki oddech, jeszcze raz spoglądając na dziewczynę, która od jakiegoś czasu czasami wpadała do mojej sali, zamienić słowo, czy dwa.

Owszem, Olivia była ładną dziewczyną, a na dodatek mądrą, ale nie była przecież moją dziewczyną, która na domiar złego ze mną zerwała tylko i wyłącznie dlatego, że musiałem tutaj być. Chociaż miałem wrażenie, że był to zaledwie pretekst, by w końcu wykopała mnie ze swojego życia, bo wbrew pozorom nasz związek sypał się już wcześniej. Ot, zwykle uroki młodzieńczej, głupiej miłości.

Miałem istny mętlik w głowie, jednak nie mogłem sprzeciwić się mężczyźnie w kitlu, dlatego, gdy zniecierpliwiony pociągną moje ramie, bez marudzenia poszedłem za nim. No tak, dziesiąte prześwietlenie w tym miesiącu to przecież fajny pomysł.

–spokojnie, nie zajmie to długo– wymamrotał tonem, który mówił, że ewidentnie miał dość swojej pracy. Nie dziwie się, też bym miał dość, gdybym musiał użerać się z bandą dzieciarni w rożnym wieku.

–nie przejmuje się– odparłem oschle, ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo w gruncie rzeczy to nie miałem już nic do stracenia, ba! Wszystko, co miałem, właśnie odeszło w niepamięć. I sport, i Katie. Ale została mi jakaś szurnięta arytmiczka rozpaczająca za kumplem, jakby conajmniej umarł. Nie, wróć, Nate. Nie mogłeś się wyżywać na jej uczuciach, przez własne problemy.

–mogę już iść?– zmieniłem temat, unosząc lekko brwi ku górze. Lekarz uśmiechną się, pomagając mi zejść z kozetki. Skubani, ciągle starali się mieć dobry humor, podczas gdy ja dostawałem jakiegoś bzika po raptem miesiącu tutaj. Swoją drogą, dłużył mi się on w nieskończoność.

Gdy szedłem do pokoju, niemal potrąciłem jakąś kobietę w fartuchu. Jakimś cudem uniknęliśmy wzajemnego ochrzanu. Hm. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja miałem tutaj zły humor.

–dobra, walić to– wymamrotałem do siebie, wyciągając spod łóżka torbę. Syknąłem cicho z bólu, gdy zastygłe mięśnie złamanej nogi zaczęły nagle boleć, do tego stopnia, że chwilowo mój cały świat zawirował. W odpowiedzi jednak zacisnąłem tylko zęby, wyciągając z torby jakieś ciuchy na przebranie po prysznicu. Padło na jakieś pierwsze lepsze dresy oraz bluzę z logiem nike, która była jedną z moich ulubionych na treningach. Cóż, nadal pachniała boiskiem, dezodorantem. Po prostu mną. Była moja, nikt nie mógł mi jej odebrać.

Pchnąłem drzwi od łazienki w sali, uznając, że prysznic dobrze mi zrobi. Musiałem w jakiś sposób zmyć z siebie te wszystkie złe emocje, które kumulowały się we mnie. W gruncie rzeczy, nie miałem się nawet komu wygadać. Znaczy, niby miałem kumpli, ale silniejsze było wrażenie, że czuli się zmęczeni obecnością kaleki, jakim byłem. Kilkoma kliknięciami odpaliłem smartfon oraz aplikacje do odtwarzania muzyki, po czym zapętliłem bad memories uznając, że ta piosenka chyba idealnie odzwierciedlała mój stan psychiczny.

Jednak ukojenie nie przychodziło nawet, gdy wrzątek palił mój tors oraz ramiona. Coraz bardziej zły zacisnąłem zęby i wypuściłem powoli powietrze, nerwowo przeczesując wilgotne kosmyki. Boże, Boże, Boże. Naprawdę nienawidziłem momentu, gdy nie umiałem sobie z czymś poradzić. Zazwyczaj, w takich momentach brałem piłkę i po prostu szedłem na boisko, albo wychodziłem z.. No właśnie, z byłą. Już sam nie wiem, czy kochałem to, że przy mnie była, czy kochałem ją. Ale, jak widać, nic nie trwało wiecznie.

Szybko dokończyłem prysznic, próbując wyrzucić z myśli tą parszywą osobę. Spojrzałem na siebie, oprócz zaczerwienionej skóry, dostrzegając długą, ale wąską bliznę, która pod wpływem cieplej wody nabrała intensywniejszej barwy. Mruknęłam coś pod nosem, niemal zapominając o piosence, która przez cały czas leciała z telefonu położonego na półce przy umywalce. Szybko nałożyłem na siebie ciuchy, po czym wytarłem jasne włosy, samemu sobie probując wmówić, że jeszcze będzie dobrze.
Nie będzie, stary. Nie masz po co wracać do drużyny, bo już znaleźli kogoś na twoje miejsce.
Pokręciłem lekko głową, probując przywołać wspomnienia z poprzedniej nocy. Beztroski spacer, który dla mnie znaczył tyle, co wyjście ze znajomymi na kawę. Był, ale przeżyłbym bez niego. W końcu znałem tą dziewczynę tyle, co nic. Wiedziałem tylko, że była kimś ważnym dla mojego byłego współlokatora. Może i wychodziłem na idiotę oraz chama, ale nie miałem w zwyczaju przywiązywać się do ludzi, których nie znałem. Tym bardziej, jeśli w moim mniemaniu byli kimś, kto nie miał zostać w moim życiu dostatecznie długo.

Widać po sprawie z Katie.

Uśmiechnąłem się smutno na samo wspomnienie, wyściubiając w końcu nos z sali. Jeśli o moich opiekunów chodziło, to ufali mi na tyle, by napisać rano SMS oraz chwile pogadać z lekarzem prowadzącym, jeśli akurat wtedy w ogóle był. Czy mi to przeszkadzało? Hmm, chyba nie. Przynajmniej nigdy nie było takiej sytuacji, jednak teraz chciałem, żeby ktoś się mną chociaż trochę zmartwić, bo czułbym, że nie jestem sam. Zabawne, że doszedłem do tego wniosku dopiero teraz.

Jednak z braku laku dobry kit. Bez chwili namysłu postanowiłem iść odwiedzić jedyną znajomą, która mogła mi pomóc zabić czas. Nie, nie wykorzystywałem Olivii, ale było to lepsze, niż siedzenie w depresji w pojedynkę. Najpierw jednak uznałem, że wezmę sobie kawę, by trochę rozbudzić mój organizm. I wtedy coś przykuło moją uwagę.

Z zaciekawieniem wyjrzałem przez okno, zębami delikatnie skubiąc suche wargi. Znajoma brunetka siedziała na dworze w towarzystwie drugiej, zaskakująco do niej podobnej. Najwyraźniej obie dobrze się bawiły, żywo o czymś rozmawiając. Wnioskowałem po ich mimice, bo obie się śmiały albo chichotała, gestykulując przy tym rękoma, jakby przekazywały sobie nowinki z całego miasta. Uniosłem lekko brew do góry. Nigdy nie mówiła, że miała siostrę bliźniaczkę.. albo jakąkolwiek koleżankę, prócz tej Jane, która właśnie cieszyła się wolnością oraz wypisem.

Ewentualnie znaliśmy się zbyt krótko, bym wiedział o niej tak szczegółowe fakty. Choć też nie wydawało mi się, bym jakoś często je widywał, choć raczej by mi to nie umknęło.

W tym momencie poczułem się, jakby ktoś przyłapał mnie na czymś złym. Olivia popatrzyła w moim kierunku, wbijając rozbawione spojrzenie prosto we mnie. Choć była daleko, to wpatrywałem się w jej oczy, jak zahipnotyzowany, widząc, jak z radosnych zmieniają się w pełne zdziwienia. Jej tęczówki, mogę przysiąc, że lekko pojaśniały i to nie pod wpływem słońca. W tym momencie także druga z dziewczyn odwróciła się w moją stronę, marszcząc lekko brwi.

O cholera, o cholera, o cholera.

Moje serce, nie wiedzieć czemu, zabiło mocniej. Po prostu nagle poczułem się zestresowany, że pomyślą, że je obserwuje. Eeee, poniekąd tak jednak było. I nadal nie pogodziłem się z faktem, że byłem singlem. Nie mając totalnie pomysłu, co zrobić i by nie wyjść na stalkera wyszczerzyłem się głupio, zaczynając im machać. Hm, ta druga, której nie znałem, odmachała mi bez namysłu, a Olivia poszła w ślad za nią. Zecydowanie była bardziej śmiała, niż Olivia, a co za tym szło—była bardziej w moim typie. Znaczy, nie, żebym był kochliwy, czy coś. Po prostu, jeśli ktoś był śmiały, to tak jakoś bardziej mnie ciągnęło w jego kierunku, a Olivia mimo swoich starań, w moich oczach, była zwykłą, szarą myszką. Takiej, której najprawdopodobniej bym nawet nie zauważył na szkolnym korytarzu. Po prostu nie zwróciłbym na nią uwagi, gdybym nie musiał.

Ale tutaj była jedną z jedynych osób, którą znałem. I może pora to zmienić, bo jak ja ten moment napewno nie była jedyną osobą w moim wieku w tym szpitalu. Choć wcześniej chciałbym poznać jej siostrę.

Tylko cały problem był w tym, że równie szybko odwróciły ode mnie uwagę. Wzruszyłem na to ramionami, biorąc z automatu swoje picie, po czym, jak gdyby nigdy nic powędrowałem do jednej z bardziej uroczych sal na dole.

Były tu krzesła, stoliki, pufy. Coś takiego w stylu świetlicy. Olivia często przychodziła się tutaj uczyć, z tego, co było mi wiadomo. Z chytrym uśmieszkiem wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon, po czym bez problemu odnalazłem jej profil na social mediach.

Olivia Woods.

Zamrugałem kilka razy, dostrzegając znajomą twarzyczkę na profilowym. Jednak nie to mnie interesowało.

Znajomi.

Szukaj:Woods

Zagryzłem wargę, zastanawiając się, czy w ogóle dobrze to rozszyfrowałem. Ale na litość boską, nie mogła mieć tak podobnej przyjaciółki. I poczułem ukłucie w sercu, które zignorowałem, chcąc po prostu wyrzucić ostatnie wydarzenia z pamięci.

Amber Woods.

We wnętrz poczułem typowe uczucie zwycięzcy, bo zobaczyłem tam dziewczynę, która odmachała mi jako pierwsza. Bez zastanowienia dodałem ją do znajomych, uprzednio pozwalając sobie zerknąć na kawałek jej życia. No, no, miałem racje. Była dużo bardziej śmiała i odważna, niż jej siostra. Zdjęcia z imprez, z wypadów z przyjaciółmi. Tak, zdecydowanie była typem mojej znajomej. Szybko wziąłem łyk napoju, który poparzył mój język i chyba to przywróciło mnie do żywych. Pokrzywiłem się, w myślach stwierdzając, że jednak byłem kompletnym idiotą, robiąc w ogóle coś takiego, ale.. czasami lubiłem nim być. Po prostu byłem nastolatkiem i chciałem od życia czegoś więcej, niż tylko siedzenie w szpitalu, choć nie wiedziałem, czemu moja cała złość padła akurat na tą bandę znajomych. Z ich trójki została tutaj tylko Olivia, dlatego też tamtych nie mogłem zbytnio ruszyć.. jakkolwiek to brzmiało, nie miałem nic złego na myśli.

Wyrzuciłem kubek do śmietnika, jednak moje rozmyślenia przerwał dźwięk powiadomienia. Automatycznie włączyłem telefon. Uśmiechnąłem się pod nosem, zauważając, że to Amber zaakceptowała moje zaproszenie.

–zobaczymy, kto tu komu utrze nosa, Katie– prychnąłem, czując rozpierające mnie uczucie rywalizacji. Ahhh, kochałem je i bardzo mi go brakowało.

Continue Reading

You'll Also Like

4M 87.1K 62
•[COMPLETED]• Book-1 of Costello series. Valentina is a free spirited bubbly girl who can sometimes be very annoyingly kind and sometimes just.. anno...
150K 6.5K 200
This story follows the early life of James also known by his street name Headshot or Shooter. James had an extremely rough childhood, one that turned...
2.1M 81K 26
Sleeping didn't come as easy as it used to. Bokuto knew this, and now Akaashi did, too. The hospital AU that no body asked for, but that I took upon...
1.1M 39.4K 36
After an accident unexpectedly brings them together, schoolteacher Savanna and wounded motorcyclist Brax develop an unbreakable bond despite secrets...