❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023...

Door kofeina__

1.5K 130 111

„Gdy życie rzuca nam kłody pod nogi, czasami lepiej je obejść, niż przeskoczyć" Znasz to uczucie? Kiedy cały... Meer

Dedykacja
Wstęp
01. Szklane serce Olivii
02. Chciałabym być zdrowa
03. Świat nie jest idealny, ale nie jest źle
05. Fortuna toczy się kołem
06. Koniec początkiem
07. Obiecałam coś gwiazdom
08. To będzie nasz sekret
09. Jestem Laura
10. Los szpitalnych dzieci
11. Kłamstwo czy wyzwanie?
12. Już nie szukam winnych
13. Gorzej niż w filmach
14. Wychodzę na wolność
15. Miejsce, gdzie zawsze możesz wrócić
16. Zapomnij o tym
17. „jesteś nienormalna, Woods"
18. Kucharz na medal
19. Burzowe chmury
20. Prawdziwi przyjaciele od biedy
21. Shine bright like a diamond
22. Przegrani są wygranymi
23. Taniec w deszczu
24. szkoła start
25. Randka?
26. Pech ma na imię pies
27. „Just me, myself & I"
28. Powrót do korzeni
29. Olivia i Nate
30. Prezent pod choinką
Epilog

04. Analiza?

57 4 6
Door kofeina__

Nigdy nie przepuszczałam, że wśród szpitalnego amoku mogłabym tłumaczyć komuś coś tak przyziemnego, jak zwykła biologia. Kątem oka zerknęłam na swojego towarzysza, który z miną mówiącą „Boże, zlituj się nade mną" wpatrywał się tępo w zadanie, które właśnie rozwiązywaliśmy.

–James, skup się– westchnęłam z teatralną bezsilnością, po czym skrzyżowałam ramiona na klatce. Hearts uniósł brew ku górze z cwanym uśmiechem, cmokając w powietrzu.

–Panna Olivia ma coś jeszcze do powiedzenia, czy przestała już analizować moje dane?– spytał z nutą rozbawienia, odkładając w końcu zeszyt. Wstał powoli z łóżka, co sugerowało, że to definitywny koniec.

–napewno wszystko okey?– spytałam dla pewności, uznając, że odprowadzę go pod sale. Tak dla pewności.

Przemierzaliśmy szpitalne korytarze, które przecież znalazłam na pamięć, a jednak w obecności chłopaka wydawały mi się całkiem obce. On także wydawał się zagubiony, wędrując po całkiem nowym miejscu.

–nie zdążyłam spytać..– zaczęłam, chcąc przerwać ciężką, panująca między nami ciszę. Blondyn odwrócił się przez ramie, posyłając mi pytające spojrzenie.

–jeśli mogę wiedzieć, to co ci jest?– zatrzymałam się na korytarzu, ponownie krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Blondyn parskną śmiechem, jednak po chwili się pokrzywił, dotykając lekko swojego policzka. Najwyraźniej przykry uraz z wypadku nadal mu doskwierał.

–oprócz tego, że rozwaliłem sobie rękę oraz szczękę, ponabijałem siniaków i innych takich to jakiś uraz neurologiczny– wzruszył ramionami, z lekka się grabiąc. Zdumiona uniosłam brew, zastanawiając się, czy po prostu nie miał diagnozy, czy może nie chciał się dzielić tym, co mu było.

–jeszcze nie mam wyników tomografii– wyjaśnił, zagryzając swoją dolną wargę ze zdenerwowania. Drżały my ręce. Trochę z odruchu je złapałam.

–spokojnie, będzie dobrze.. najważniejsze, że możesz chodzić i normalnie funkcjonować– uśmiechnęłam się słabo, choć doskonale wiedziałam, że to nie do końca tak działało. W gruncie rzeczy to było tak, że najczęściej pacjentów dopadała, tak zwana u nas „szpitalna chandra" charakteryzująca się ospałością, przygnębieniem oraz wiarą w to, że będzie tylko gorzej. Trudno, żeby nie dopadała nas depresja, gdy byliśmy zamknięci w czterech ścianach. Pół biedy, jeśli mogliśmy wychodzić.

–łatwo ci mówić– prychną ze złością w głosie, zakładając ramiona na klatce. Wzięłam głęboki oddech.

–łatwo mi mówić, bo przeżyłam już tutaj swoje z wadą serca– mruknęłam z przekąsem, na co ten otworzył szerzej oczy. Najwidoczniej się zdziwił, nic dziwnego. Nie wyglądałam na „typowo-chorą" osobę, o ile można mieć jakąś kalkę takiego wyglądu.

–masz wadę serca?– spytał z niedowierzaniem, na co ja odpowiedziałam kiwnięciem głowy. Aż wróciliśmy pod jego, a moją ulubioną, sale.

–mogę wiedzieć, co ci dokładnie jest?– spytał ciszej, zawieszając lekko głowę w dole. Otworzyłam drzwi, jak gdyby nigdy nic siadając sobie na łóżku przyjaciela, który najwyraźniej miał badania razem z moją przyjaciółką. Wzruszyłam ramionami.

-wrodzona arytmia z chorobami współistniejącymi– wyjaśniłam, leniwie wbijając wzrok w sufit. Tak, śmiało można okrzyknąć, że Olivia Woods to najbardziej leniwa kluska w szpitalu.. nie obraziłam bym się.

Nathaniel przełkną głośno ślinę.

–mój tata chorował na to samo– pokiwał lekko głową, a ja odwróciłam w jego stronę wzrok, jakby się urwał conajmniej z choinki. Westchnął cicho.

–zmarł, jak miałem dwa lata, ale wiem, że to właśnie przez wadę serca. Nie szanował się. Był pracoholikiem, tyle o nim wiem– uśmiechną się słabo, a ja poczułam kłucie w sercu. Ale spowodowane nie chorobą, a nagłym smutkiem, który we mnie uderzył ze zdwojoną siłą.

–współczuje, ja.. naprawdę mi przykro..– urwałam w połowie, zagryzając policzek. Właściwie w takiej sytuacji zastanawiałam się, czy mogłam narzekać na nikły kontakt z siostrą i rodziców, którzy dzwonili raz na jakiś czas? Chyba nie.

–nie, spoko, nie musisz.. przyzwyczaiłem się– wzruszył ramionami, poprawiając pościel na swoim łóżku. Przyjrzałam się dokładniej jego nadgarstkowi, gdzie miał zieloną bransoletkę wykonaną ze zwykłej gumy. Uśmiechnęłam się słabo.

–nie, ja.. właściwie, to rozumiem.. moja mama choruje na wadę serca.. mam też siostrę, ale prawie w ogóle nie mamy kontaktu– westchnęłam cicho, czując dziwny ucisk w żołądku. Nathaniel popatrzył na mnie współczująco, a w tym momencie do sali wrócił także Peter, który od razu uśmiechną się do nas ciepło.

Można powiedzieć, że był takim naszym szpitalnym słoneczkiem. Miał okropne problemy z kręgosłupem, był po dwóch operacjach, a po trzeciej mógł czekać go wózek. Mimo to pozostawał pozytywny, niezmienny i nie do zbicia w swojej pogodzie ducha. Po kryjomu mu tego zazdrościłam.

–witaj, gwiazdo– puściłam do niego oczko na przywitanie, przez co obaj wybuchli śmiechem. Atmosfera nadal była trochę napięta pomiędzy dwójką chłopaków, ale wspólny pobyt w sali chyba sprawił, że trochę lepiej się poznali. No i Peter już nie narzekał, że Nathaniel James Hearts będzie chciał go zabić którejś nocy.

Zrobiłam mu miejsce na łóżku.

–witaj, przyszła pani doktor rehabilitowana kardiolog– pokręcił lekko głową.

Lekarz kardiolog Olivia Woods.

Brzmiało piękne, choć tak bardzo nie realnie.

–chcesz być kardiologiem?– zagaił znowu Nathaniel, już w lepszym nastroju, uśmiechając się ciepło. Pokiwałam głową w ramach odpowiedzi.

–wow, to naprawdę szlachetne.. chcieć ratować innych ludzi– przyznał, układając głowę na poduszce. W tym czasie pomogłam przejść Peterowi ze szpitalnego wózka na łóżko, które ustawiłam według jego życzenia.

–dzięki, przyszła pani doktor– zaśmiał się pod nosem z cwanym uśmieszkiem, zdejmując czarną bluzę z logo adidasa. Fakt, na dworze było już dość ciepło, a na nas się to dość mocno odbijało. Prawdę mówiąc, to wolałam, gdy było chłodniej.

–proszę, przyszły graczu piłki nożnej– pstryknęłam go w nos, zajmując miejsce na stoliku. James oraz Peter popatrzyli na siebie smutno.

–chyba nigdy nie zgramy..– wypalił pierwszy z nich, a mnie znowu zrobiło się smutno. Nienawidziłam tego okrucieństwa losu, że ktoś, kto naprawdę kochał swoje hobby, musiał z niego rezygnować. Albo wybierać między nim, a zdrowiem.

–zawsze zostają szachy i fifa– Peter wzruszył ramionami, przez co obaj wybuchli zwykłym, zdrowym śmiechem. Mimowolnie uśmiechnęłam się razem z nimi.

–albo piłkarzyki– wtrąciłam swoje przysłowie trzy grosze, w myślach zastanawiając się, gdzie tak naprawdę była moja przyjaciółka. Peter chyba wyczuł moje myśli, bo odkasłał cicho.

–ma badania kontrolne, jeśli wszystko wyjdzie w porządku, to nasza mała Jane wyjdzie do domu– Peter teatralnie otarł łzę kręcąca się w oku, a i ja poczułam się z niej dumna. Ta mała Janette, która płakała za każdym razem, gdy wracała do szpitala, teraz była dorosłą kobietą, dla której rokowania były co raz to lepsze. Miała szanse na całkiem normalne życie i to było dla nas najważniejsze.

–o cholera, kontrola. Do zobaczenia chłopaki, trzymajcie się– pomachałam im prędko i sama uciekłam na swój poziom, gdzie właśnie stał lekarz z uniesioną brwią, wpatrując się w prost we mnie. Przebiegł mnie dreszcz.

–Panna Woods?– spytał dla pewności, na co uśmiechnęłam się i odpowiedziałam „tak".

–proszę za mną– dodał, prowadząc mnie prosto do sali ze sprzętem do EKG oraz echo serca.

Cały proces był tak samo żmudny, jak zazwyczaj. Zdjęłam z siebie koszulkę oraz, ku mojemu zawstydzeniu, biustonosz. Cóż, zawsze trudno było mi się przełamać, ale to chyba dobrze.

–nie stresujemy się– młody mężczyzna posłał mi łagodny uśmiech i najpierw przyczepił do mojego ciała kilka przyssawek, jak to nazywałam. Zapis pokazywał, że moje serce raz biło szybciej, raz wolnej, ale z mniejszą różnicą, niż wcześniej. To chyba oznaczało, że..

–leki zaczęły działać– uśmiechną się. Poczułam, że po moim organizmie rozlało się przyjemne ciepło nadziei.

Ale wiedziałam, że to jeszcze nie był koniec. Po skończonych badaniach dostałam kolejne zalecenia, choć, na szczęście, nie pytali mnie o picie kawy.

Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

535K 13.3K 30
Życie Mii White nie należy do lekkich. Ciągła nieobecność zapracowanego ojca ,nie małe konflikty z matką i ból po stracie rodzeństwa ciążą nad jej gł...
178K 3.7K 22
Dwudziesto trzy letnia Clarysa Mickelson szuka pracy w wielkim mieście Los Angeles. Mieszka razem z przyjaciółką, która jest dla niej jak siostra. Cl...
672K 59.7K 35
𝙏𝙪𝙣𝙚 𝙠𝙮𝙖 𝙠𝙖𝙧 𝙙𝙖𝙡𝙖 , 𝙈𝙖𝙧 𝙜𝙖𝙮𝙞 𝙢𝙖𝙞 𝙢𝙞𝙩 𝙜𝙖𝙮𝙞 𝙢𝙖𝙞 𝙃𝙤 𝙜𝙖𝙮𝙞 𝙢𝙖𝙞...... ♡ 𝙏𝙀𝙍𝙄 𝘿𝙀𝙀𝙒𝘼𝙉𝙄 ♡ Shashwat Rajva...
Riptide Door V

Tienerfictie

311K 7.7K 113
In which Delphi Reynolds, daughter of Ryan Reynolds, decides to start acting again. ACHEIVEMENTS: #2- Walker (1000+ stories) #1- Scobell (53 stories)...