Hermiona i Severus - Przepowi...

By Akinom96

70.6K 4.3K 347

W ręce Albusa Dumbleroder trafia kolejna przepowiednia, która tym razem na dobre może pomóc w pokonaniu Volde... More

Prolog
I
II
III
IV
V
VI
VII
Informacja
VIII
IX
X
XI
XII (+18)
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
XXIII
XXIV
XXV
XXVI
XXVII
XXVIII
XXIX
XXX
XXXI
XXXII
XXXIII
XXXIV
XXXV
XXXVI
XXXVII
XXXVIII
XXXIX
XL
XLI
XLII
XLIII
XLIV
XLV
XLVI
XLVII
XLVIII
XLIX
L
LI
LII
LIII
LIV
LV
LVI
LVII
LVIII
LIX
LX
LXI
LXII
LXIII
LXIV
LXVI
LXVII
LXVIII
LXIX
LXX
LXXI
LXXII
LXXIII
LXXIV
LXXV
LXXVI
Podziękowania

LXV

492 46 11
By Akinom96


Kolejny tydzień. Severus przetrwał kolejne siedem dni bez Hermiony u swojego boku. Czuł jednak dobitnie każdą mijającą minutę. Ale żył. Wstawał rano, szedł biegać, wracał, jadł śniadanie w Wielkiej Sali, a potem prowadził lekcje. Wieczorami ważył eliksiry dla Zakonu i Skrzydła Szpitalnego, albo nadzorował szlabany, które cały czas rozdawał w wielkiej ilości. Czynności, które kiedyś sprawiały mu radość teraz tylko go irytowały. Nie żył, ale egzystował. To było najważniejsze. Cały czas jednak nie porozmawiał z Hermioną. Chociaż jej widok nie powodował u niego już chęci rzucenia się na kolana i błagania o wybaczenie nieustannie czuł wyrzuty sumienia kiedy na nią patrzył. Nie umiał się odezwać. Kiwał jej głową na przywitanie, a kiedy podczas zajęć chciał, by sprawdziła ten czy inny esej po prostu podawał jej go bez słowa. Wiedział, że będzie musiał to zmienić. Nie mogli tak dalej żyć. Dumbledore wyraźnie naciskał na niego. A i on sam powoli się łamał. Patrzył na Hermionę podczas popołudniowych zajęć z eliksirów piątego roku wiedząc, że to ten dzień. Kiedy zabrzmiał dzwon oznajmiający koniec lekcji był gotowy. Chciał ją zawołać, ale słowa zatrzymały mu się w gardle. Nie wiedział jakiego sformułowania powinien użyć. Nie była już panną Greanger, a pani Snape brzmiała dla niego zbyt obco. Nie mógł się zmusić, by wypowiedzieć jej imię. Kojarzyło mu się z tymi wszystkimi szczęśliwymi chwilami gdy krzyczał je w ekstazie, albo szeptał przytulając dziewczynę do siebie. Teraz użycie go byłoby niemal profanacją. Dziewczyna zebrała swoje rzeczy i już ruszyła do wyjścia. Widział jak cenne sekundy uciekają, a on traci kolejną okazję do rozmowy. Wiedział, że jeżeli nie zdecyduje się teraz to nie zdobędzie się ponownie na odwagę.

- Ty zostajesz – rzucił bezosobowo.

Część uczniów obróciła się z obawą, że kieruje te słowa do nich, ale on patrzył tylko na Hermionę. Na jego szczęście dziewczyna zatrzymała się w pół kroku obracając w jego stronę. Nie spojrzała na niego uparcie wpatrując się w podłogę i czekając aż wszyscy opuszczą klasę.

- Co zrobiłam? – spytała kiedy zostali sami.

Nie rozumiała czemu kazał jej zostać. Ten dzień nie różnił się przecież od poprzednich. Stali na środku pustej klasy, ona ze wzrokiem wbitym w swoje stopy i torbą w ręce, on ze zmarszczonymi brwiami, przyglądający się jej, nie mogący się odezwać. Była taka inna od Hermiony, którą znał. Od tej pełnej ciepła i energii dziewczyny, w której się zakochał.

- Spójrz na mnie – powiedział.

Chciał, by była to prośba, ale zabrzmiał jakby wydawał rozkaz. Hermiona podniosła posłusznie głowę odnajdując jego wzrok. Spodziewał się zobaczyć w jej oczach jak bardzo jest zraniona. Ale była tam jedynie pustka. Zrozumiał co ona oznacza. Poddała się. Nie chciała już dłużej walczyć o niego skoro ta walka skazana była na porażkę. Właśnie tego chciał, ale mimo wszystko zabolało go to. Dał jej tak mało, że postanowiła odpuścić. Jej miłość... Jego miłość... To najwyraźniej nie wystarczyło.

- Powinniśmy porozmawiać – zaczął spokojnie. - Może pójdziemy do salonu i tam wszystko omówimy.

Dziewczyna kiwnęła głową idąc posłusznie za nim. Wchodząc do pomieszczenia poczuła ukucie smutku na widok tych wszystkich mebli. Było tyle szczęśliwych wspomnień, którym towarzyszyło to miejsce. Szczęśliwych tylko dla niej. Nie mogła o tym zapominać. Usiadła posłusznie we wskazanym jej przez Severusa fotelu i czekała aż ten zacznie rozmowę. Ale mężczyzna znów milczał. Podszedł do stolika, na którym stała karafka z Ognistą Whisky i nalał sobie szklankę. Po chwili namysłu nalał drugą Hermionie. Podał jej, ale dziewczyna stanowczo odmówiła. Nie chciała pić. Potrzebowała czystej głowy podczas konfrontacji z Severusem. Nie mogła sobie pozwolić na to żeby alkohol odkryje jej prawdziwe uczucia. Mężczyzna napił się po czym opróżnił jednym haustem również jej szklankę i dopiero wtedy zajął swoje miejsce. Tak łatwo było teraz wyznać wszystkie swoje winy. Powiedzieć jak bardzo żałuje tego co się stało. Jakim był głupcem. Ale nie mógł tego zrobić. To było słuszne. Odsunięcie jej od siebie dla jej bezpieczeństwa. Radziła sobie. Nie to co on. Jeszcze trochę czasu i Hermiona wróci do dawnej siebie. A on będzie jeszcze bardziej zniszczony niż był przed tym wszystkim. Ale to nie jego uczucia się tu liczyły. Nigdy się nie liczyły. Zawsze był tylko pionkiem w czyjejś rozgrywce. Środkiem do celu.

- Jest parę rzeczy, które musimy ustalić – powiedział przybierając najbardziej formalny ton, na jaki było go stać w tym momencie. - Proponuję odłożyć na bok wszystkie nasze prywatne uprzedzenia i skupić się na tym na czym nam obojgu najbardziej zależy. Na pokonaniu Czarnego Pana.

Hermiona podniosła głowę i spojrzała na niego. W jej oczach dostrzegł znikającą nadzieję. Najwyraźniej liczyła na inny temat rozmowy. Ale było to naiwne z jej strony i ona o tym wiedziała. Wzięła głęboki wdech, by uspokoić wszystkie myśli. Musi być profesjonalna.

- Owszem – odezwała się i była dumna, że głos jej się nie załamał. - To jest w tym momencie priorytet.

Severus chciał zacząć mówić. Miał przygotowany w głowie plan tej rozmowy. Punkt po punkcie. Niemal biznesowa transakcja. Był gotowy. Ale w tym momencie kiedy już otwierał usta poczuł pieczenie w lewym przedramieniu. Skrzywił się jedynie, ale to wystarczyło, by w oczach Hermiony pojawiło się zrozumienie.

- Zostałeś wezwany? - spytała wstając ze swojego miejsca. - Rozumiem, że nasza rozmowa zostaje przełożona. Jutrzejszy wieczór Ci odpowiada?

Czuła się okropnie mówiąc te słowa. W środku była przerażona jak za każdym razem kiedy Severus miał stanąć przed obliczem Voldemorta. Ale teraz nie mogła tego pokazać. Musiała udawać, że to wcale jej nie obchodzi. Nie umiała jednak do końca wyzbyć się swoich uczuć. Dlatego kiedy mężczyzna znalazł się w salonie, ubrany już w swoje szaty Śmierciożercy pozwoliła sobie na chwilę zrzucić maskę obojętności. Chciała do niego podejść i przytulić go, ale pamiętała jak odbierał jej dotyk. Spojrzała więc na niego tylko i powiedziała.

- Wróć... – zawiesiła głos. - Gdyby coś się działo zawsze Ci pomogę.

Severus kiwną jej jedynie głową bojąc się, że jeżeli będzie chciał coś powiedzieć zdradzi się jak wiele znaczą dla niego te słowa. Niemal wybiegł z własnego salonu zostawiając w nim Hermionę. Dziewczyna stała przez chwilę otoczona znajomymi przedmiotami czując ten sam niepokój jak wcześniej gdy Severus wychodził. Nie myślała długo tylko ruszyła w stronę gabinetu Dumbledore'a. Zawsze informowała go o wezwaniach Snape'a. Teraz w prawdzie nie byli już razem, ale ona cały czas czuła się za niego odpowiedzialna. Dyrektor bardzo ucieszył się na jej widok. Pytał czy udało jej się dojść do porozumienia z Mistrzem Eliksirów. Dziewczyna odmówiła odpowiedzi na jakiekolwiek pytania dotyczące jej prywatnego życia. Mimo, że starszy czarodziej naciskał, podchodząc ją z tej czy tamtej strony, ona milczała. Wreszcie po prostu wstała i wyszła. Wróciła do swoich komnat, ale nie mogła sobie znaleźć miejsca. Wzięła w końcu książkę i siadła na parapecie skąd miała idealny widok na szkolne błonia. Dopiero po chwili zorientowała się, że wcale nie czyta tylko patrzy się za okno wyraźnie wypatrując znajomej sylwetki. Wiedziała, że to bez sensu. Nawet jeżeli Severus, by wrócił miałby na sobie zaklęcie Kameleona więc by go nie zobaczyła. Mimo to nie mogła powstrzymać się od zerkania co chwila w kierunku szkolnej bramy. Nawet kiedy na dworze zaczęło robić się szaro co zwiastowało nadchodzący wieczór, dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. Bała się tego co mogło oznaczać dzisiejsze wezwanie. Voldemort już od dawna nie wymagał jej obecności na spotkaniu, ale ona lękała się tego każdego dnia. Strach paraliżował ją na myśl, że znów miałaby pojawić się w Dworze Malfoyów nie wiedząc co ją tam czeka. A teraz byłoby tylko gorzej, bo nie miałaby świadomości, że Severus wspiera ją ze wszystkich sił. Teraz wiedziałaby, że cieszy się z tego do czego ona jest zmuszana. Nie wiedziała czy dałaby radę jeszcze raz przejść przez to wszystko. Dlatego kiedy płomienie w jej kominku zabarwiły się na zielono i pojawiła się w nich głowa Dumbledore'a nakazująca jej przyjąć do swojego gabinetu, była pełna obaw. Wchodząc do pomieszczenia nie zdziwiła się, że miejsce naprzeciwko dyrektora zajmuje Severus. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na rannego i w istocie tak było. Czarny Pan nie chciał go dzisiejszego wieczoru ukarać, ale zapragnął rozmowy. Długiej i męczącej, wymagającej od Severusa lawirowania między prawdą, a kłamstwem, niedopowiedzeń i uników, ale tylko rozmowy. To, że miejscami okraszonej jednym czy dwoma cruciatusami nie miało większego znaczenia.

- Tom dowiedział się o Waszej kłótni – poinformował dziewczynę Albus zaraz na wejściu po czym zwrócił się do mężczyzny. – Który z Twoich Ślizgonów mu o tym doniósł?

Severus prychnął. Oczywiście od razu podejrzenia padły na jego uczniów. Mimo iż wielokrotnie mówił Albusowi, że nie tylko Ślizgoni skrzętnie pisują do swoich rodziców o tym co dzieje się w Hogwarcie. Nie trzeba było być Śmierciożercom, by donosić Czarnemu Panu o różnych rzeczach. Z tego co Severus się orientował wśród informatorów byli przedstawiciele wszystkich domów. Nawet tak ukochanego przez dyrektora Gryfindoru. Mistrz Eliksirów nie miał ochoty teraz ponownie podnosić tego tematu. Zamiast tego pokornie obiecał, że na pewno zajmie się sprawą i odszuka winnych. Dumbledore pokiwał głową zadowolony i wrócił do tematu wezwania Severusa przed oblicze Voldemorta.

- Udało mi się przekonać Czarnego Pana, że to tylko chwilowe, ale w żaden sposób nie zmienia naszych planów. Musiałem jednak wymyślić na szybko jakiś powód tego, że Hermiona przestała pojawiać się na zajęciach oraz tego, że nie mieszka już ze mną – odezwał się niemal znudzonym głosem. Odwrócił się w stronę dziewczyny, a na jego ustach pojawił szyderczy uśmiech. – Gratuluję, jesteś w ciąży.

W gabinecie zapadła cisza, kiedy wszyscy przetrawiali jego słowa. Severus wrócił wspomnieniami do chwili gdy tą samą informację przekazał Czarnemu Panu. Oczywiście niezmiernie się kajał rozumiejąc, że nie ma prawa się rozmnażać, bo jego status krwi jest zbyt niski. A już na pewno nie ze szlamą. Że sprowadzają na świat tylko kolejne ułomne stworzenie. Wnętrzności cały czas mu się przewracały gdy czarnoksiężnik obiecał mu, że po wszystkim pozwoli mu samemu zabić dziecko. Chociaż stwierdzenie „zabić" nie było adekwatne do okrutnych opisów, które towarzyszyły tym zapewnieniom.

- To całkiem dobra wymówka – Dumbledore zamyślił się. – Musimy mieć tylko nadzieję, że wojna skończy się przed upływem dziewięciu miesięcy, bo w innym przypadku trzeba będzie zorganizować jakiegoś niemowlaka jeżeli ta wersja ma się utrzymać.

- Zawsze mogę poronić – rzuciła Hermiona. – Jakoś zrzucimy to na profesora Dumbledore'a co tylko jeszcze bardziej mnie do niego zniechęci. Albo gdybym zginęła...

Severus musiał przyznać, że to był dobry plan. Nie mógł jednak znieść tego z jakim spokojem dziewczyna o tym mówiła. Nie chodziło nawet o nieistniejące dziecko, ale tutaj chodziło o jej zdrowie i życie.

- Dobrze – zawyrokował Albus zasiadając za biurkiem i przyglądając się im uważnie. – To teraz, któreś z Was raczy mi powiedzieć w końcu co się stało?

Spojrzeli na siebie wzajemnie jakby obawiając się tego co powie to drugie.

- Nic godnego uwagi – odparła wreszcie Hermiona. – Zwykła sprzeczka. Ale mogę obiecać dyrektorze, że to nie wpłynie na to co najważniejsze. Dalej będziemy współpracować, by pokonać Voldemorta.

Severus wiedział, ze właśnie o to mu chodziło, ale nie mógł poczuć ukucia żalu słysząc z jakim spokojem Hermiona o tym mówi. Przyznał jej jednak rację skinieniem głowy, a kiedy Albus zdecydował, że mogą już iść zaproponował dziewczynie, by zeszli do lochów i dokończyli rozmowę, której wcześniej nawet nie rozpoczęli.

Continue Reading

You'll Also Like

14.8K 1K 35
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
12.2K 1K 59
Mówią, że magowie to najgorsze stworzenia tego świata. Są okrutni, pozbawieni dusz i nie powinno się pozwalać im żyć wśród normalnych osób. Dziewiętn...
71.8K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
124K 9.3K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...