The Melody Book | +16

By jbovska

19.2K 1.9K 179

Ophelia Edwards wydała swoją pierwszą książkę, gdy miała osiemnaście lat. Osiągnęła ogromny sukces, gdy książ... More

INFORMACJA
PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 10

ROZDZIAŁ 9

1.1K 175 13
By jbovska

Koniec.

Koniec, koniec, koniec.

Ale co to miało oznaczać? Koniec czego? I dlaczego był napisany na samej górze pliku? Koniec to początek? To ma pewien sens, ale dlaczego Victor pokusił się o napisanie tego słowa. Czy dla niego oznaczało to coś innego? Czy w ten sposób chciał jej coś przekazać? Jeśli tak to wybrał naprawdę słabą metodę, bo Ophelia nic z tego nie rozumiała.

Koniec.

To głupie, że cały wczorajszy wieczór wpatrywała się w to jedno słowo i próbowała je rozgryźć. Znała znaczenie tego słowa i wiedziała, że umieszcza się je na końcu książki. Każdej historii. Więc może Victor zobaczył jej wypociny i stwierdził, że nie ma sensu pisać dalej? Może chciał jej przekazać, żeby skończyła zanim tak naprawdę zacznie.

Zamknęła klapę laptopa i wstała z wygodnego miejsca na kanapie, by zacząć przygotowania do wyjścia. Była umówiona z Lily na kupienie kilku dodatków do kawiarni, bo te które są obecnie "przestały przynosić radość". Jackson niewiele miał do gadania w tej sprawie, więc po prostu przekazał Lily kartę bankową i powiedział, że może odebrać je po zakupach, ale sam nie będzie w nich uczestniczył. 

Ophelia weszła pod prysznic i puściła gorąca wodę, by ta trochę pobudziła jej ciało. Zazwyczaj w tym celu używała zimnej wody, ale od jakiegoś czasu delikatne szczypanie pomagało jej się skupić na czymś innym niż natłok problemów i stresie. 

Umyła się, wysuszyła włosy i pomalowała, a potem zgarnęła potrzebne rzeczy i wyszła z mieszkania. Schodząc klatką jej wzrok od razu skupił się na wydrążonej dziurze w ścianie. Jej głowę zalewały wspomnienia z tamtej nocy, a żołądek ścisnął się jej boleśnie. Zastanawiała się czy będzie tak za każdym razem, gdy będzie szła klatką schodową? Bo jeśli tak to konieczna będzie przeprowadzka. 

— Wszystko gra?

Było to pierwsze pytanie, które zadała Lily, gdy wsiadła do samochodu przyjaciółki. 

— Mhm — dziewczyna pokiwała głową. — Słabo spałam.

— Mam dobre tabletki ziołowe na sen, chcesz? — Lily zaczęła grzebać w swojej torebce, ale Ophelia powstrzymała ją ruchem głowy. — Na pewno?

— Tak — odparła. — To jednorazowa sytuacja.

Nie była za dobrym kłamcą, ale tym razem Lily chyba jej uwierzyła. Bo czemu miałaby nie wierzyć swojej przyjaciółce? Poza tym nie znała żadnych faktów, które mógłby sugerować, że z Ophelią jest coś nie tak. Nie wiedziała o jej prawie pocałunku z Victorem, o braku postępów w leczeniu jej mamy oraz tego, że słowo koniec wciąż huczało w głowie jej przyjaciółki. Ophelia nie chciała jej mówić, bo nie chciała jej martwić. Lily miała dużo swoich własnych zmartwień.

Chciała startować w kolejnym konkursie cukierniczym, więc codziennie pracowała nad nowym przepisem. 

Lily prowadziła kawiarnie i własnoręcznie robiła wszystkie wypieki, które były w niej serwowane. Od malutkich ciasteczek po wielkie bezy. Robiła naprawdę przepyszne słodkości i wiedział to każdy kto chodził z nimi do szkoły średniej, bo to wtedy Lily odkryła swój talent. Zafiksowała się na tym punkcie i codziennie przynosiła do szkoły nowe wypieki, bo jej rodzina nie była w stanie tego wszystkiego zjeść. 

— Nie musisz mnie oszukiwać — głos blondynki był spokojny. — Znamy się już trochę, nie? A ty cały czas myślisz, że dobrze kłamiesz. 

— Wcale tak nie myślę. 

— Więc czemu wciąż próbujesz, co? 

— Nie próbuję, ja tylko...

— Nie chcesz mnie martwić, wiem. Ale ja od samego początku wiedziałam, że będą z tobą kłopoty kiedy wszystkim w piaskownicy rozdawałaś swoje owoce, a potem podjadłaś moje. 

— Jestem prawie pewna, że zmyśliłaś tę historię — Ophelia zatrzymała się na czerwonym świetle i przekręciła głowę, by spojrzeć na przyjaciółkę. 

— Może — Lily wzruszyła ramionami. 

 Światło zmieniło się na zielone, więc Ophelia ruszyła. Przejechała kilka metrów, a do jej uszu dobiegł krzyk przyjaciółki, a potem głośny dźwięk klaksonu dochodzący z lewej strony. Dziewczyna spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła rozpędzone auto. Szarpnęła kierownicą z nadzieją, że jeszcze uda jej się uciec z toru jazdy nadjeżdżającego samochodu. W głowie miała myśl, by nic nie stało się Lily, która była najbardziej odsłonięta. 

***

— Nie ma jej — Victor powiedział, a jego wzrok wbity był w buty. Stali na scenie i czekali aż muzycy pojawią się ponownie na próbie po dwudziestominutowej przerwie. Bruno od razu poderwał głowę i spojrzał w kierunku widowni. Wszystkie miejsca były puste co zazwyczaj było całkowicie normalnym widokiem. — Czemu jej nie ma?

— Może w końcu dostrzegła twój prawdziwy urok, zmądrzała i postanowiła uciec jak najdalej? 

Blondyn oderwał wzrok od swoich butów i przeniósł na swojego przyjaciela. Choć wolała się nie przyznawać, to ta myśl również pojawiła się w jego głowie. Może przesadził ostatnim razem i za bardzo naruszył jej prywatność? 

Ale co go to obchodziło? 

Nie miał w zwyczaju przejmować się takimi rzeczami, bo i po co? Nigdy to nie wypływało tak znacząco na jego życie, ale tym razem było inaczej. Powód nie był mu znany, ale Ophelia zagnieździła się w jego głowie. 

Czuł się bez niej źle. 

— Skąd wiesz, że jej nie ma skoro nawet nie spojrzałeś w kierunku widowni? 

— Nie słyszę jej — zauważył. 

— Nie słyszysz? — Bruno zmarszczył brwi. — Przecież zawsze jest cicho. Czasami zapominam, że tu z nami przesiaduje. 

— Zazwyczaj słyszę jak poprawia się na siedzeniu. Nie jest możliwe, by siedziała w bezruchu od tylu godzin. 

Nie chciał wspominać o tym, że również czuł jej wzrok na swoich plecach. To była intymna informacja, którą wolał zostawić dla siebie. Zakopać głęboko w głowie i przypilnować, by nigdy nie opuściła światła dziennego. 

— Może skamieniała od twojego morderczego spojrzenia? 

— Nie jesteś zabawny — Victor skomentował. 

— Każdego bawią moje żarty. 

Nie mogli dłużej prowadzić rozmowy, bo muzycy zebrali się na scenie. Victor spojrzał na zegarek. Minęło idealnie dwadzieścia minut. Najwidoczniej nikt nie zdecydował się na pojawienie chwilę wcześniej. Zapewne dlatego, że nikt nie chcę przebywać z nim dłużej niż to konieczne. 

Czy Ophelia również?

Postanowił, że nie będzie zaprzątał sobie nią głowy. Nie była istotnym elementem jej życia, więc nie powinna zajmować tak znacznej części jego myśli. Złapał się na tym, że powtarzał to kolejny raz. 

Nie jest znacząca. 

Nie jest istotnym elementem jego życia. 

Bzdura. 

Dawno nie czuł się tak wielkim hipokrytą jak w tym momencie. Lubił ją, choć nie do końca pojmował dlaczego. Ale czy zawsze trzeba mieć powód, by darzyć kogoś sympatią? Przeprowadził próbę do końca, pożegnał się z muzykami i zniknął za drzwiami swojego gabinetu. Złapał za telefon i sprawdził czy nie ma jakiś wiadomości. Było ich kilka, ale wszystkie zignorował, bo żadna nie dotyczyła Ophelii. 

Co się z nią działo?

Jego ciekawość wygrała i wystukał krótkiego SMS'a do siostry. 

Victor: Czemu Ophelia nie pojawiła się na próbie? 

Eleanor: Może miała dość twojego cudownego poczucia humoru? 

Victor: Daj mi jej numer. 

Eleanor: Istnieje magiczne słowo. 

Mężczyzna zacisnął mięśnie szczęki i zablokował telefon. Nie będzie prosił o jej numer, nie istnieje taka możliwość. 

Odłożył urządzenie na biurko i wbił spojrzenie w drewniany blat biura. Nie stracił zdrowego rozsądku. Nie zainteresował się tym tak bardzo. Po prostu chciał wiedzieć i tyle. Nie miał znaczenia fakt, że próba byłą gorsza niż zwykle, bo nie słyszał ciche stukania w klawiaturę i nie czuł spojrzenia na swoich plecach. I na pewno nie miał poczucia winy. W końcu nie zrobił nic wielkiego, gdy wziął jej laptopa do rąk. 

Wariactwo. 

Złapał za telefon i go odblokował, a potem bez większego namysłu wysłał wiadomość do Eleanor. 

Victor: Proszę. 

Eleanor: Zrobię screena i wsadzę go w ramkę. 

Przewrócenie oczami było naturalną reakcją na każdą głupotę, którą pisała, mówiła lub robiła jego siostra. Gdy byli nastolatkami bał się, że gałki oczne wypadną mu z oczodołów albo dostanie przez nią zeza. 

Już chciał odpowiedzieć jej w równie sarkastyczny sposób, ale wtedy jego oczom ukazał się rząd cyfr. 

Spyta tylko z ciekawości. 

jbovska. 

Continue Reading

You'll Also Like

281K 15.1K 193
Witam w mojej książce z tłumaczeniami Sowiego domu :D Znajdziesz tu zarówno komiksy jak i czasem mogą zdarzyć się talksy !Występują spoilery !Może z...
212K 12.2K 56
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
11.9K 274 15
17-letnia Olivia Wilde przeprowadza się do nowego miasta, gdyż firma jej taty się rozkręciła co pozwoliło im na dostateczne życie. Trafiła teraz do s...
134K 7.9K 43
Nazywam się Pam. Mam 17 lat i dotąd moje życie wydawało mi się idealne. Dwójka zdrowych, kochających rodziców, świetny chłopak, z którym jestem w zwi...