— Zostanie u nas pani jeszcze na jedną dobę. Kontrolnie.
Ophelia pokiwała głową i od razu pożałowała. Pulsowało jej w skroniach, więc zmrużyła oczy. Lekarz powiedział, że to zupełnie normalne po tak silnym uderzeniu i tak wielu emocjach, które temu towarzyszyły.
— Wyniki są w normie, więc to dobrze.
— A co z moją przyjaciółką? — nie widziała jej od momentu, w którym omdlała. Wtedy Lily stała o własnych siłach i żywiołowo tłumaczyła coś policji. Pamiętała jej krzyk, gdy Ophelia osunęła się na ziemię. Gdy się przebudziła kilka godzin temu pielęgniarka poinformowała ją, że Lily została zabrana na badania kontrolne.
— Pani O'Ryan ma się dobrze, została wypisana i odebrana przez swojego partnera.
Ophelia znowu skinęła głową i znowu tego pożałowała. Najmniejszy ruch przyprawiał ją o zawroty i dziwne uczucie na żołądku. Jakby zaraz miała zwrócić całą jego zawartość.
— Proszę odpoczywać. Wieczorem dostanie pani coś lekkiego na kolację.
— Dziękuję.
Wymamrotała i ostrożnie ułożyła głowę na miękkiej poduszce. Chciała chwycić za telefon, ale potem uświadomiła sobie, że jedyna osoba, która byłaby zainteresowana jej stanem już o nim wiedziała. Lily na pewno wypytała lekarzy co się dzieje i na pewno tu wróci, gdy tylko Jackson jej na to pozwoli. Nie miała nikogo innego kogo by musiała informować o tym, że miała stłuczkę i zostanie na jeden dzień w szpitalu. W pracy pracowała zleceniowo, więc nikt nie zauważy jej nieobecności. Tak samo nikt z wydawnictwa nie powinien dostrzec braku odzewu z jej strony.
Naciągnęła ciepły koc pod brodę i przymknęła powieki. Trochę snu dobrze jej zrobi i szybciej minie jej czas do kolacji.
***
Przebudzenie z drzemki zawsze było mało przyjemne. Zazwyczaj człowiek nie wiedział, gdzie się znajduje, który jest rok i jakim cudem czuje się gorzej niż przed zaśnięciem. Tak samo było tym razem. Dziewczyna zastanawiała się jakim cudem wylądowała w szpitalu, ale gala wspomnień udzieliła jej odpowiedzi. Stłuczka, przyjazd policji, jej omdlenie, pobudka w szpitalu.
Zrobiła powolne kółko głową, by rozluźnić kark. Usłyszała skrzyknięcie kości i skrzywiła się na lekki ból karku.
Przez chwilę rozglądała się po sali z nadzieją, że zobaczy Lily. Widziała tylko jej torebkę zawieszoną na krzesełku przy łóżku. I... widziała Victora. Opierał się plecami o ścianę po drugiej stronie pomieszczenia. Rękawy jego koszuli były podwinięte do wysokości łokci. Miał na sobie ciemne spodnie i kamizelkę od trzyczęściowego garnituru. Obojętny wyraz twarzy był dla niego jedną z najbardziej charakterystycznych cech. Oprócz obojętności widziała na jego twarzy obrzydzenie i zażenowanie. Chyba na jednej z prób widziała irytację.
Żadna z emocji jaką teraz chciała oglądać.
— Hej.
— Hej — odpowiedziała i z ulga stwierdziła, że jej gardło nie boli. — Co tu robisz?
— Miałaś wypadek.
Wiedziała o tym.
Pamiętała krzyk Lily, pisk opon i przeszywający ból w głowie, gdy uderzyła nią o kierownice. Potem krzyk ludzi, syreny radiowozu policyjnego i karetki. Zeznania i na końcu omdlenie.
— To tylko stłuczka.
— Wypadek — upierał się.
— Jeśli tak mówisz — wymamrotała, bo nie miała siły na sprzeczki. — Co cię tu sprowadza?
YOU ARE READING
The Melody Book | +16
RandomOphelia Edwards wydała swoją pierwszą książkę, gdy miała osiemnaście lat. Osiągnęła ogromny sukces, gdy książka przekroczyła milion sprzedanych egzemplarzy na całym świecie. Dziewczyna poprzysięgła sobie, że nigdy więcej nic nie napisze. Niestety po...