Only A Few Kisses

By pandzia_wpowiesciach

37.1K 1.2K 180

Glory Avila to wykończona nastolatka, której życie nigdy nie było przychylne. Jako mała dziewczynka musiała z... More

Prolog
1.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.

2.

1.8K 58 1
By pandzia_wpowiesciach

Dzwonek rozległ się po ścianach budynku a tłum natychmiastowo ucichł, by skupić uwagę na rozpoczęciu.
Serce biło mi niemilosiernie szybko z ekscytacji a wzrok latał z jednego kąta pomieszczenia na drugi.
Zawodnicy zbili sobie piątki i oddalili. Brunet rozpoczął walkę mocnym ciosem i  mimo, że nie był on za najlżejszy, blondyn nie dał sobie tego po sobie poznać i od razu próbował oddać drugiemu, jednak kiedy zamachnął się prawym sierpowym nie trafił a kontrolę przejął brunet.

Tłum szalał i dopingował swoim faworytom, a ja ze skupieniem przeżywałam walkę. Komu kibicowałam? Nie miałam pojęcia, było to całkiem ciekawe i ekscytujące, że nawet nie zdążyłam tego przemyśleć. W jednej sekundzie mężczyźni sprowadzili się do parteru. Brunet leżał pod ciałem blondyna, lecz ten nie mógł opanować go na tyle by walka została rozstrzygnięta. Kilkakrotnie uderzył on w twarz drugiego, na co niektórzy ludzie przyjęli wrogością i zaczęli krzyczeć na całego, by wstał.

Kilka chwil później rozległ się dźwięk pierwszego dzwonka wstrzymującego pierwszą rundę. Patrzyłam jak obaj zawodnicy zmierzają do swoich trenerów, którzy tłumaczą im kolejne kroki.
Blondyn był widocznie pokiereszowany, ale nie na tyle, aby się poddać. Natomiast brunet mimo urażeń wydawał się jeszcze bardziej nabuzowany tym co się działo. Może o to właśnie mu chodziło? By dać się sprowadzić do parteru o zmęczyć blondyna?

Mimo, że minęło już parę minut emocje nadal we mnie wrzały i czułam się jakbym siedziała na szpilkach czekając, aż sędzia ogłosi zwycięzcę.

– Boże, chce więcej!!– Moje odczucia również podzielała Willow, krzycząc uradowana tym miejscem. Kolorowe światła w pomieszczeniu migały w każdą stronę, które było oświetlane jedynie nimi. Skierowane tylko na miejsce walki dodawały mroku, a że nie widziałam dobrze niczego innego aniżeli oktagonu, wyglądało to jakbym siedziała tuż przy linii oddzielającej widzów od walczących.

W drugiej rundzie przez pierwsze sekundy obaj zawodnicy rzucali się na siebie i uderzali to w brzuch czy w twarz. Skrzywiłam się na widok ich obydwóch, gdyż brunet z lekko opuchniętymi oczami miał rozcięty łuk brwiowy, z którego lała się krew, a warga blondyna wyglądała jak po dziesięciu mililitrach kwasu.

Trenerzy widocznie zdenerwowani, krzyczeli wskazówki jakie powinni podjąć zawodnicy. Ludzie, którzy byli zapewne ich znajomymi, stali najbliżej oktagonu patrząc z przerażeniem i skupieniem na walkę. Jedni krzyczeli coś do bruneta po jego stronie, a po przeciwnej blondyn otrzymywał multum hałasu od swoich kibiców.
Kilka sekund później blondyn okładał bruneta w korpus wymierzając solidne ciosy, jeden za drugim. Wydawać by się mogło, ze takie uderzenia są wystarczające by powalić przeciwnika, ale brunet z zasłonięta twarzą przyjmował na siebie, każdy jeden by w pewnym momencie zamachnąć się i uderzyć w twarz blondyna, który jak lalka opadł obok niego na podłogę. Krew odprysnęła na wykładzinę plamiąc tym samym tors i ręce chłopaka, który w momencie opanował sytuację siadając na nim, czym dał znak sendziom do odliczania. Blondyn szamotał się pod ciałem drugiego próbując się wyswobodzić, ale na marne. Po trzech sekundach następny dzwonek oznaczał wygraną dla bruneta, tłum wstał i zaczął krzyczeć, więc sama to zrobiłam i bawiłam się chwilą ciesząc się z czyjejś wygranej.
Emocje sięgały jak zenitu, razem z Willow zdzierałyśmy sobie gardła dopingując bruneta.

– Moi drodzy, jedyne co mogę w tej sytuacji powiedzieć to, to że serdecznie gratuluję obu zawodnikom, za niesamowitą grę między nimi. Teraz regeneracja będzie kluczowa.–Kilka sekund później jeden z sędziów poszedł z mikrofonem do walczących i zaczął klepać ich po plecach.– Jednak zwycięzca jest tylko jeden.– Przerwał na moment, aby wywrzeć na tłumie zaciekawienie. Przeglądałam się zniecierpliwiona czekając na skandowanie imiona chłopaka, który wygrał.– NIEPOKONANY OD KILKUNASTU WALK W POPRZEDNIM SEZONIE - MŁODY WEST. BRAWA!

Tłum zaczął momentalnie wykrzykiwać jego przezwisko. Młodzi ludzie, którzy zapewne się z nim znali wbiegli do oktagonu z kilkoma butelkami szampana rozlewając ich zawartość gdzie tylko się dało.

– Kurwa czy ty go widzisz?!– Wrzasknęła z iskierkami w oczach w moją stronę co chwilę odwracając wzrok na wygranego.– Przecież on wygląda jak pieprzony bóg seksu.

– Czy ja wiem...– Spojrzałam na bruneta raz jeszcze i przebiegłam wzrokiem po jego osobie. Był dobrze wysportowany a linie mięśni oznaczały się na jego ciele, ale nieprzesadnie. Szerokie barki i wypracowane plecy nadawały mu męskości. Nie mogłam zaprzeczyć, bo był bardzo przystojnym mężczyzną, ale nic innego nie mogłam też powiedzieć.
Nie znałam go i z tej odległości nie widziałam dokładnie jego twarzy. Jedyne co było nieuchwytne to ciemne oczy, które było widać z kilku metrów. Dziwne, bo przecież jest to niemal niezauważalna część tymbardziej z tego miejsca, ale one biły kolorem zwracając na siebie uwagę.

– Oj no nie mów, że nie jest piękny.

– Jest przystojny.– Willow przewróciła oczami machając śmiesznie ręką w moją stronę.– Ale nie mogę powiedzieć nic wiecej, bo nawet nie widzę go wyraźnie przez te światła.

– Pokaże ci go później na instagramie, nic się nie martw.– Podskoczyła podekscytowana widokiem chłopaka a ja próbowałam dostrzec coś więcej. Przez to, że ekrany na ścianach zostały wyłączone, nie mogłam przyjrzeć się brunetowi.

*

Niecałą godzinę później siedziałyśmy juz już samochodzie. Kolejki po tym wydarzeniu były niemilosiernie długie i zanim doczłapałyśmy do samochodu minęło trochę czasu.

Między czasie Willow dostała zaproszenie od swojego znajomego na imprezę, gdzie ponoć miał być bokser.
Collins tak wbiła sobie go do głowy, że nie chciała słuchać nic innego aniżeli jechać na tą domówkę.
Przemierzałymy okolice Santa Monica, jadąc za wskazanym adresem. Mapa pokazywała, że było to jedynie trzy mile drogi od miejsca walki.
Było już koło jedenastej, a moje zmęczenie mimo snu po południu zaczęło dawać o sobie znać.
Nie chciałam zostawiać Willow samej na imprezie, bo mimo, że kieruje równie dobrze mogłaby wrócić do domu taksówką. Nie znam tych ludzi na tyle by powierzyć im moją przyjaciółkę. Oczywiście, znała się ona z niektórymi całkiem dobrze. Nie raz słyszałam o chłopaku, który ją tam zaprosił, ale nie przykładałam do tego większej uwagi.

Chwilę później Willow skręciła w jedną z dzielnic i wjechała na podjazd jakiegoś z domu. Aplikacja wskazała na to miejsce jako punkt docelowy, co nie dało się ukryć było widać na pewno z kilku mil. Samochodów jak i ludzi było na pęczki. Wszyscy zmierzali w kierunku domu, w którym znajdowała się impreza.
Po wyjściu z wozu muzyka huczała mi w uszach a jej głośność rozrywała bębenki już na podjeździe.

Niektórzy wchodzili ze swoim zaopatrzeniem a jeszcze inni stali nieopodal paląc papierosy, na którego miałam cholerną ochotę, dlatego pierwsze co zrobiłam to wyciągnęłam jednego z kieszeni.

Nie byłam zadowolona z tego nawyku, ale był to jedyny sposób jaki dawał mi rozluźnienie i opanowanie. Może nie było to dobre mieszając z lekami, które brałam, ale te dwie rzeczy były jedynymi, które pomagały mi uspokoić  emocje.

Odpaliłam fajkę biorąc ją wcześniej między wargi i zaciągnęłam się ostrym dymem. Odetchnąć głęboko kiedy poczułam jak opanował on moje płuca a w gardle nieznacznie mnie zapiekło. Było to jedno z najlepszych uczuć w ciągu dnia i nocy, kiedy po stresie czy zmęczeniu zaciągałam się ta trującą substancją.
Willow nie miała zamiaru do mnie dołączać, gdyż zrażona tym zapachem zawsze uciekała się najdalej, dlatego zwróciła się od razu w stronę domu.

– Co tak samotnie przypalasz?– Usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się w stronę głosu, który do mnie mówił i zobaczyłam niewiele starszego ode mnie z rostrzepanymi blond włosami chłopaka.– William Frost.

– Glory Avila– Przyjęłam jego rękę w miedzy czasie zaciągając się po raz ostatni i przydepnęłam butem fajkę.– Dopiero przyjechałam i powiedzmy, że się rozglądam.

– W takim razie dobrze, że trafiłaś na mnie, moja droga.– Powiedział chłopak, wyszczaerzając w moją stronę bielutkie zęby. Jego uśmiech sięgał wręcz do oczu przez co parsknęłam śmiechem bez powodu, widząc jego ekscytację w oczach.– Pozwól, że cię oprowadzę.

– Ty tu mieszkasz?– Zaczęliśmy iść w stronę budynku omijając już pijanych ludzi.

– Tak, jak ci się podoba moja chatynka?

– Z faktu, że jest noc i prawie nic nie widzę, to powiem że wspaniała.– Zaśmiałam z irracjonalności tej wypowiedzi, bo dosłownie widziałam przed sobą tylko oświetloną ścieżkę prowadzącą do wejścia.

– No jasne, ta nietuzinkowość i barwy.– Otworzył przed nami drzwi i oboje weszliśmy do przestronnego holu prowadzącego na górę i otwartego salonu. Na pierwszy rzut oka mogłam powiedzieć, że mieszkał on w pieprzonym pałacyku zważając na wielkość pomieszczenia i detale przy schodach i drzwiach.– Sam projektowałem.

Chłopak, którego widziałam pierwszy raz na oczy, zachowywał się jakbyśmy się znali parę dobrych lat. Nie powiedziałabym, że to wina alkoholu czy innych substancji, bo nie wydawał się wcale pod wpływem. Raczej była to jego osobowość i styl bycia za co miał totalnego plusa ode mnie.

– O chodź za mną.– Złapał mnie za rękę i skierował w stronę jednej z kanap.– Ludzie, przedstawiam wam Glory, co wy na to, abyśmy się napili za nową znajomość?– Otwartość jego osoby była niesamowita i gdyby nie to, że parę towarzyszy Willa siedzących na brązowej wykładzinie wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem, lekko sprawiała, że się denerwowałam.

– Może poszukam swoją przyjaciółkę i zobaczymy się później...– Zapytałam chcąc się lekko wypłatać, z tego towarzystwa jednakże marnie mi to wyszło.

– Nie ma opcji, Allia Heart jestem.– Niska brunetka wyrosła przede mną wyciągając ręce do uścisku, w trakcie przedstawiłam się jej swoim imieniem i przywitałam z trzema siedzącymi na kanapie chłopakami.– Usiądź z nami, chcesz soku czy czegoś mocniejszego?

Zasiadłam po prawej między nią a jakimś chłopakiem układając się wygodnie i zrezygnowałam z picia czegokolwiek.
Nie miałam pojęcia gdzie podziała się Willow, ale jeśli już będzie tędy przechodzić to zapewne do baru nieopodal.

*
Następne godziny mijały okropnie szybko. Większość czasu spędziłam z Allią, która gadała jak katarynka. Mimo, że obydwie nic nie wypiłyśmy rozmowa była czymś naturalnym, co mnie bardzo cieszyło.
Collins widziałam parę razy przechodzącą z jakimś chłopakiem, jednak ani razu nie zastałam jej z brunetem. Nie chciałam jej przerwać dobrej zabawy, dlatego kiedy dochodziło już koło drugiej a zmęczenie dawało o sobie się we znaki,  oczy zaczęły mi się niemiłosiernie kleić,  wyciągnęłam telefon by zadzwonić po taksówkę.

– Będę się już zbierać.– Powiedziałam w stronę Heart, ale kiedy przylożyłam telefon do ucha wyrwała mi go i rozłączyła połączenie. Zdezorientowana spojrzałam w jej stronę patrząc na wielkie niebieskie oczy.

– Chyba nie chcesz jechać taksówką w ciągu nocy. Przepraszam mam schizy odnośnie tych transportów.– Wyjaśniła i nieznacznie zaczęła szukać kogos wzrokiem.– Oh, może Chase cię podwiezie? Nie pił nic, więc dziś jest kierowcą, czekaj zapytam go.

Wstała z kanapy i powędrowała w stronę wysokiego krótkościętego bruneta. Zaczęła mu coś gadać, ale nie musiałam długo czekać na ich powrót.
Gdyby nie patrzeć, był mi on zupełnie obcy, więc jazda taksówką wyszlaby na jedno, ale skoro Allia zaproponowała takie rozwiązanie, to czemu nie? W między czasie napisałam jeszcze SMS do Willow, aby się nie martwiła i uważała na siebie.

– Akurat jadę po alkohole, które nam się skończyły, więc mogę cię podwieźć.– Chłopak poszedł pod kanapę, na której siedziałam, wstałam biorąc do rąk swój telefon i uściskałam dziewczynę stojącą obok niego.

– Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.– Pożegnałam się z nią i wyszłam z chłopakiem z domu.

– Podaj adres, pod który mamy jechać.– Powiedział Chase wystawiając w moją stronę swój telefon, gdzie w aplikacji wpisałam numer mojego domu i wsiedliśmy do jego samochodu wyjeżdżając z posesji.

Droga minęła mi szybko, praktycznie usypiałam na fotelu, więc nie byłam skora do rozmów. Chase też ich nie zaczynał przez co byłam mu wdzięczna, ale nie odczuwałam presji czy dyskomfortu.
Kiedy po dziesięciu minutach wjechaliśmy na moje podwórko odpiełam pasy i pożegnałam się dziękując za podwózkę.

Jedyne co później pamiętam to, to że weszłam do domu szybko się przebierając i kładąc zmęczona w ciepłym łóżeczku.

#midnightcigaretteswatt

Continue Reading

You'll Also Like

20.6K 884 112
Czekaj, dlaczego jesteś we mnie zakochany?! Pracownica biurowa zostaje reinkarnowana jako Elena, czarny charakter z powieści romantycznej. Świadoma l...
267K 12.4K 35
Aria jest recepcjonistką w ogromnym koncernie. Nic nieznaczącym trybikiem w korporacyjnej machinie. Na firmowej imprezie wpada w oko jednemu z pijany...
789K 35.2K 54
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
859K 894 1
[Okładkę wykonała @Stokrotka_222_11] Czy jedna noc może zmienić wszystko? W życiu poukładanej Amber Solezio na pewno, dziewczyna nigdy nie łamała za...