Ivre de musique | Yoonmin

By Silhouette_2

16.2K 2.9K 2.9K

Bo uczucia i konflikty rodzą się tam, gdzie w grę wchodzi muzyka. Jimin nie gardzi efektem. Lubi mocne wejśc... More

Le prologue
1. Ma petite fille
2. La sainte étoile
3. Onyx
4. Comme des alouettes
5. Un feu qui se balance
6. Corps bercé par le vent
7. Délivrance
8. Belle
9. Doux au toucher
10. Petits princes
11. Fragile
12. Le silence
13. Noir
14. La déception
15. Mon soleil
16. Mourir
17. La profonde rivière
18. Joyeux Noël
19. Embrasse-moi
20. Rêves oubliés (bonus scene)
22. Jaloux et possessif
23. La pomme
24. Anxiété
25. Tulipe blanche
26. Résister à un désir
27. La faiblesse
28. L'euphorie
29. Voleur de fleurs
30. Éternelle
31. N'oubliez pas
32. Supérieur
33. Sans maître
34. Épilogue

21. Libre comme l'air

435 90 117
By Silhouette_2

Jimin stał na balkonie i leniwie opierał się o metalową barierkę. Dzień chylił się już ku końcowi. Niebo pociemniało, a jedynymi punktami światła były gazowe latarnie, które tliły się w oddali. Na zewnątrz pachniało dymem i ostrą wonią jałowca. W tej samej chwili panującą dookoła ciszę zmącił jakiś dźwięk. Chłopak wychylił się do przodu i mocno wytężył wzrok. W dole, na dziedzińcu, ujrzał jakąś niewyraźną sylwetkę. Nieznajomy szedł pewnym krokiem, trzymając ręce w kieszeniach swojego długiego płaszcza. Ciemny kapelusz zakrywał mu twarz i dodawał całej postaci nonszalancji. Park zmarszczył brwi, przypatrując się mężczyźnie z coraz większym zainteresowaniem. Miał niejasne wrażenie, że już gdzieś widział ten specyficzny chód. A może po raz kolejny zwodziła go pamięć? Blondyn przytrzymał się barierki, czując w sercu dziwny niepokój. Po dzisiejszej nocy był ospały, markotny i zrezygnowany. Wiedział, że przesadził z alkoholem, a co gorsza, po raz kolejny skompromitował się w oczach Yoona. Jasnowłosy westchnął przeciągle i przymknął ciężkie powieki. Postanowił odpuścić. W całym swoim życiu nie spotkał kogoś tak oziębłego i pozbawionego empatii. Co prawda pianista obnażył przed nim swoje słabości, ale co z tego, skoro i tak nie zamierzał przenieść tej znajomości na inny grunt.

Jimin tymczasem pragnął czegoś więcej. Przestały mu wystarczać ciągłe utarczki i ukradkowa wymiana spojrzeń. Chciał pozyskać sympatię drugoklasisty. Marzył, by ten choć raz popatrzył na niego jak na równego sobie.

On sam spoglądał na Mina jak turysta na nowy, nieznany krajobraz — z jednej strony odczuwał lęk, a z drugiej zachwyt i jakąś nieokreśloną tęsknotę. Prawdopodobnie dlatego tak często go testował i poddawał swoistym próbom. Ulegając lekkomyślnej ciekawości, zachowywał się w sposób nachalny, by nie powiedzieć głupi.

Młodzieniec spuścił głowę i lekko zagryzł usta. Usiłował zneutralizować gorycz porażki, lecz bezskutecznie. Wszystko zdawało się dzisiaj szare, ponure i przytłaczające. Nawet pogoda idealnie odzwierciedlała jego podły nastrój. Kapryśny wiatr ocierał się o mury budynków, a przy tym szarpał drzewami z taką siłą, jakby chciał je przewrócić. Blondyn zadrżał z zimna i otulił się szczelniej wełnianym swetrem. Po chwili zerknął na zegarek, a widząc, że zostało mu ledwie piętnaście minut do spotkania z Jeonem, poczuł w żołądku nagły ścisk. Nie wiedział zupełnie, czego się spodziewać. W końcu jednak oderwał się od barierki, niechętnie wchodząc do środka.

Jasnowłosy zamknął okno balkonowe i wolnym krokiem ruszył w stronę gabinetu. Wyglądał zwyczajnie. Na sobie miał biały T-shirt, jeansy oraz granatowy sweterek w stylu preppy. Na wszelki wypadek założył także bieliznę, którą dostał do wykładowcy. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego. Być może kierowała nim jakaś niedorzeczna obawa, że gdy tego nie zrobi, poniesie dodatkową karę. Jimin wszedł po schodach i znalazłszy się na piętrze, skręcił w jedną z bocznych alejek. Przystając przed wybranymi drzwiami, wyciągnął rękę, by zapukać, lecz nagle przeszył go gwałtowny dreszcz. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu, że w środku czai się niebezpieczeństwo. W końcu jednak zdobył się na odwagę i załomotał. 

— Wejść.

— Jestem — odezwał się cicho student, przekraczając próg pokoju.

— Panie Park, proszę wyjść i wejść jak należy — odparł oschle prowadzący, nie podnosząc oczu znad papierów.

Uczeń zdusił przekleństwo, ale posłusznie wymaszerował i zastukał jeszcze raz. Kiedy usłyszał wyczekiwane „proszę", na nowo wkroczył do gabinetu.

— Dobry wieczór, panie profesorze.

— Usiądź — odrzekł niedbale nauczyciel, wciąż zaciekle notując coś w kalendarzu.

— Postoję.

Jeon nie zareagował. Otworzył jedną z podręcznych szuflad, wyjął z niej kolejną stertę dokumentów i zaczął studiować je z należytą uwagą.

— Ekhem — chrząknął młodszy, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Miał wrażenie, że mężczyzna specjalnie opóźnia cały proceder.

— Coś nie tak? — rzucił ostro wykładowca, wbijając w niego swój stalowy wzrok.

Jasnowłosy zaprzeczył, splatając ręce za plecami i wykręcając je ze stresu. Przeklinał siebie za tę słabość, ale choć próbował, nie mógł zapanować nad drżeniem dłoni. Na domiar tego ciągle towarzyszyło mu przeświadczenie, że święci się coś niedobrego.

Jeongguk w końcu odłożył papiery i z ohydnym uśmiechem odchylił się na fotelu.

— Panie Park, ma pan do mnie jakąś sprawę? — zapytał jak gdyby nigdy nic, lekko ściągając brwi.

— To pan mnie tu wezwał — wyparował Jimin, poważnie już zdenerwowany.

— Tak?

Student spojrzał w popielate oczy swojego rozmówcy, a kiedy dojrzał w nich złośliwy błysk, domyślił się, że ten z nim pogrywa.

— Niech pan nie marnuje mojego czasu, tylko od razu przejdzie do rzeczy — rzucił, nie kryjąc irytacji.

— A co pan ma takiego ciekawego do robienia poza kurwieniem się po kątach?

— Proszę nie oceniać moich zachowań przez pryzmat swoich przeszłych doświadczeń — odbił piłeczkę nastolatek.

— Panie Park, niech pan sobie lepiej daruje te pospolite odzywki.

— Bo?

— Bo będę zmuszony przywołać pana do porządku — oznajmił nauczyciel, gwałtownie podnosząc się z fotela. — Chce pan zobaczyć jak? — zapytał z kpiącym uśmiechem, przystając naprzeciwko swojego ucznia.

Jimin zadrżał i niewiele myśląc, zrobił krok w tył. Serce podeszło mu do gardła, a oddech momentalnie przyspieszył. Bał się Jeona. Wiedział, że ten jest nieobliczalny i przejawia psychopatyczne skłonności. Właśnie dlatego spoglądał na niego w milczeniu, nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa.

Wykładowca uśmiechnął się przebiegle i nie czekając na odpowiedź, sięgnął po leżący na biurku dzwoneczek. Gdy ostry dźwięk rozniósł się po gabinecie, boczne drzwi otwarły się szeroko, a w progu nieoczekiwanie stanął jakiś mężczyzna.

Blondyn zastygł w bezruchu. Zdumienie odjęło mu mowę, a wszystkie członki zesztywniały ze strachu. Nagle poczuł tak mocne uderzenie gorąca, że gdyby nie silna wola, już dawno osunąłby się na podłogę. Pragnął, by to znowu wyobraźnia przejęła nad nim kontrolę, lecz niestety — tym razem koszmary dopadły go w realnym świecie.

— Witaj, kwiatuszku...

Pierwszoklasista drgnął na dźwięk tego głosu, automatycznie cofając się ku wyjściu. Był świadomy, że Jeongguk przypatruje mu się z nieskrywanym zainteresowaniem, ale choć chciał, nie mógł zapanować nad reakcją własnego ciała.

— Chodź tu do mnie, maleńki — odezwał się nowoprzybyły, ostentacyjnie rozkładając dłonie.

Jasnowłosy wziął głęboki oddech i z ociąganiem zbliżył się do swojego stryja. Hyun nic się nie zmienił. Wciąż był tak samo przystojny i władczy jak przedtem. Postawna sylwetka, ostre rysy i to przeszywające na wylot spojrzenie. U innych z pewnością wzbudzał szacunek, jednak Park przeczuwał, że pod tym nienagannym wizerunkiem kryło się coś niedobrego. Mężczyzna nigdy nie dotknął go w niewłaściwy sposób — jedynie lustrował każdy milimetr jego ciała, w ten sposób zaspakajając swoje chore fantazje. Tylko tyle i aż tyle.

Nastolatek zagryzł wargę do krwi i przywarł swoim ciałem do tego większego. Z jednej strony towarzyszyła mu instynktowna nienawiść, z drugiej jakaś dziwna, niezrozumiała ulga.

— Mój śliczny — wyszeptał Hyun. — Jesteś taki drobniutki. Karmią cię tutaj? — zapytał, odsuwając się nieznacznie.

Chłopak potwierdzająco pokręcił głową, nie odzywając się ani słowem. Nie wiedział już, gdzie się znajduje. Z natłoku emocji zapomniał nawet o obecności nauczyciela.

Jeongguk stał z założonymi rękami i przypatrywał się tej scenie spod półprzymkniętych powiek. Miał pewne podejrzenia, ale wolał najpierw dowieść ich słuszności. Co prawda wątpił w swoją pomyłkę, lecz wuj Jimina był zbyt znaczącym człowiekiem, by rzucać w niego oskarżeniami bez twardych dowodów. Jeon zresztą świetnie się bawił — nie obchodziła go ludzka krzywda, a jedynie darmowa rozrywka. Po chwili opanował się i wskazał gościowi miejsce naprzeciwko swojego biurka. Hyun przytaknął i ciągnąc studenta za sobą, usiadł na obitym welurem krześle.

— Proszę wybaczyć, że pojawiam się tak późno, ale okoliczności nie sprzyjały — zaczął mężczyzna oficjalnym tonem.

— Rozumiem — odpowiedział wolno wykładowca, przenosząc wzrok na roztrzęsionego blondynka. — Przejdę od razu do rzeczy — kontynuował niezrażony.

— Mam nadzieję, że Jimin nie sprawia problemów — wtrącił się nowoprzybyły.

Uczeń posłał nauczycielowi błagalne spojrzenie, nerwowo splatając ręce na podołku.

— Nie sprawia — odparł Jeongguk, z dziką satysfakcją spoglądając w oczy młodzieńca. — Zauważyłem jednak, że chłopak przejawia niezdrową fascynację jednym z kolegów — oświadczył znienacka.

Student spąsowiał na dźwięk tych słów, a jego drobna sylwetka skurczyła się jeszcze bardziej.

— To nieprawda... — tłumaczył się niezdarnie.

— Co pan insynuuje? — wciął się Hyun, całkowicie ignorując wypowiedź swojego wychowanka.

— Pana podopieczny jest jeszcze młody i podatny na wpływy. W tym wieku chłopcy bywają bardzo... pobudzeni, niekoniecznie intelektualnie.

— Co to za „kolega"? — zapytał opiekun, mocno zaciskając dłonie na podłokietniku.

Blondyn obawiał się, że zaraz zemdleje. Mężczyźni chyba zapomnieli o jego obecności — zupełnie jakby wcale nie siedział tuż obok nich.

— Myślę, że chłopak sam panu powie — odrzekł Jeon. — Czuję się zobligowany, by powiadomić pana, że takie zachowania nie są tutaj mile widziane — dodał z udawaną troską w głosie.

— Jimin nigdy nie przejawiał podobnych „skłonności". To na pewno tylko chwilowa słabość.

— Rozumiem, mimo wszystko proszę wpłynąć na podopiecznego. W innym przypadku będę zmuszony zgłosić sprawę do dyrekcji.

— Chciałbym porozmawiać z nim na osobności — oświadczył twardo Hyun.

Nauczyciel kiwnął głową na znak zgody i wstał z fotela, z trudem maskując triumfalny uśmiech na twarzy. Gdy wyszedł, w pomieszczeniu zapanowała okropna cisza.

— Chcesz mi coś powiedzieć? — zaczął starszy z wymuszonym spokojem.

— To kłamstwo. Ja nie...

— Pytam po raz kolejny i ostatni. Masz mi coś do powiedzenia?

Młodszy zadrżał. Opiekun rzadko dawał upust złości, ale kiedy już to robił, obrywało się każdemu z osobna. Nawet nie musiał wrzeszczeć. Wystarczyło, że chwytał leżące pod ręką przedmioty i zaczynał ciskać nimi wszędzie, gdzie popadnie. Przed laty jeden z odłamków trafił siedmioletniego Jimina w skroń, co skończyło się interwencją w szpitalu. Od tej pory mężczyzna starał się poskramiać nerwy, wyżywając się poza domem. Wbrew pozorom nigdy nie chciał wyrządzić małemu krzywdy. Ten był w końcu synem jego zmarłego brata.

— Mówię prawdę, wujku...

Hyun nie dał mu jednak dokończyć. Mocno szarpnął go za rękaw i nieoczekiwanie usadził na swoich kolanach.

— Co cię gnębi, kwiatuszku? Wiesz, że możesz mi się ze wszystkiego zwierzyć — drążył przymilnym tonem, kładąc rękę na udach chłopaka.

Nastolatek momentalnie zesztywniał. Miał na tyle siły, żeby odepchnąć natręta, ale z jakiegoś powodu nie potrafił tego uczynić. Część w nim burzyła się na ten dotyk, a druga biernie obserwowała, jak żylaste dłonie delikatnie sunęły po jego ciele. Brzydził się swojej uległości, lecz nie umiał zmienić obecnego stanu rzeczy. W tej relacji to on był zawsze tym słabym i delikatnym.

— Powiedz, maluszku. Wtedy będziemy mogli jakoś temu zaradzić.

Pierwszoklasista przełknął ślinę, wbijając mętny wzrok w podłogę. Udawał, że wcale nie widzi tych wwiercających się w niego, zamglonych oczu.

— Wujku, nie... — zapiszczał, kiedy ten położył mu rękę na kroczu.

— Co, proszę?! Dopóki jesteś na moim utrzymaniu, masz być wobec mnie posłuszny w każdym aspekcie. W każdym, rozumiesz?!

— Proszę, nie — skomlał blondynek, wzbraniając się przed natarczywymi rękami, które coraz śmielej wędrowały po jego udach.

— Od tylu lat łożę na twoje utrzymanie, a ty jeszcze śmiesz mi się sprzeciwiać? — stęknął Hyun, coraz mocniej napierając na młodszego. — Nie wyobrażaj sobie, że sprawia mi to przyjemność. Mam nadzieję raz na zawsze wyplenić z twojej główki wszystkie brudne myśli — kontynuował, z trudem panując nad oddechem.

Po policzkach Jimina spłynęły łzy. Wiedział, że mężczyźnie kiedyś puszczą hamulce. Nie sądził tylko, że stanie się to tu i teraz. Od nastoletnich lat wyczekiwał tego momentu. Nie zliczył, ile razy wpatrywał się w drzwi swojej sypialni ze strachem, że tej nocy opiekun zawita do niego z wyraźnie sprecyzowanym żądaniem.

— Ulży ci, zobaczysz — wyszeptał starszy, nie kryjąc podniecenia.

Student odwrócił twarz, z poczuciem wstydu poddając się natrętnym dłoniom. Wtedy jednak stało się coś zupełnie nieoczekiwanego...

••.•'¯'•.••

Yoongi przechadzał się po ogrodzie, kierując się ku altanie. Powietrze było chłodne, ale on nie zwracał na to uwagi. Musiał znaleźć się na otwartej przestrzeni, żeby ochłonąć. Od wczorajszego pocałunku z Jiminem nie mógł przestać o nim myśleć. Ilekroć próbował wytłumaczyć swój występek, żadne logiczne argumenty nie przychodziły mu do głowy. Po co, u diabła, to zrobił? Tego typu pytania nieustannie zatruwały jego umysł. Brunet wydał z siebie przeciągłe westchnienie i schował zmarznięte ręce w kieszeniach płaszcza. Kiedy tylko przypominał sobie o drobnej buźce blondyna, przeszywał go dreszcz.

Min naprawdę żywił do chłopaka jakąś przewrotną niechęć, by nie powiedzieć obrzydzenie. Żył w czasach, gdzie nie tolerowano odmienności ani żadnych odstępstw od normy. Park tymczasem z premedytacją gwałcił wszelkie zasady, przy okazji skutecznie mieszając starszemu w głowie. 

Nagle panującą dookoła ciszę zmącił dźwięk kościelnych dzwonów. Na myśl o tym, że Jimin zaraz spotka się z Jeonem, czarnowłosy mimowolnie zacisnął pięści. Usiłował zapanować nad złością, lecz na marne. Coś się w nim burzyło do tego stopnia, że czuł to każdym nerwem swojego ciała. Drugoklasista zagryzł zbielałe wargi, próbując osiągnąć zwyczajowy spokój. Na nic się to jednak zdało. Niezrozumiały gniew narastał i coraz bardziej odbijał się na jego samopoczuciu.

Walczył ze sobą. Z jednej strony pragnął odciąć się od wszystkiego, z drugiej miał nieprzepartą ochotę udaremnić to spotkanie. Jeongguk uchodził za elegancika, ale Min umiał prześwietlać takich jak on na wylot. Intuicyjnie wyczuwał, że pod maską uczonego mężczyzna skrywa wiele tłumionych emocji — i to niekoniecznie tych pozytywnych. Wykładowca wielokrotnie wyżywał się na swoich uczniach, z pogardą i lekceważeniem podchodząc do ich umiejętności. Czy za tą oziębłą postawą kryło się coś gorszego? Yoon mógł tylko przypuszczać.

Brunet przymknął powieki, wzdychając ciężko. Po chwili wziął się w garść i niechętnie ruszył w stronę uniwersytetu. Krocząc zaśnieżoną alejką, z niepokojem przyglądał się starym murom uczelni. Niedługo potem zatrzymał się i objął wzrokiem front budynku. Chciał namierzyć odpowiednie okno, ale bezskutecznie — gęstniejąca ciemność rozmywała kontury i znacząco ograniczała widoczność. Student nie zwlekał. Szybko obszedł ogród, a kiedy znalazł się na żwirowej ścieżce, momentalnie przyspieszył kroku. Wchodząc do środka, udał się prosto na piętro. Po kilku minutach dotarł pod właściwe drzwi i bez pukania wtargnął do środka.

— O kurwa! Co jest, do świętego Jeremiasza?! — krzyknął Jin, w panice wyciągając dłonie spod kołdry.

Yoongi wzniósł oczy ku górze i zniesmaczony odwrócił twarz. Udawał, że nie zauważył, czym zajęty był chłopak.

— Wstawaj natychmiast — nakazał władczym tonem.

Seokjin zastygł w śmiertelnym oburzeniu, lecz już po sekundzie opanował się i zabrał głos:

— Wybacz kochanieńki, ale w poczuciu doznanej krzywdy, nie mogę teraz opuścić łoża.

— Wciągaj gacie i wyłaź, bo zaraz osobiście wyszarpię cię za szmaty — zagroził Min, nie kryjąc zniecierpliwienia.

— Po co te nerwy...? — zapytał trwożliwie czarnowłosy, podnosząc się lekko. — Ekhem, mógłbyś się odwrócić?

Muzyk prychnął, ale nie polemizował. W tym czasie Jin cichaczem poprawił spodnie i ogarnął się w pośpiechu.

— Już? — ponaglał go pianista.

— Kochanieńki, jest po ósmej. To zbrodnia przeciw naturze...

— Skończ z tymi bredniami — burknął zirytowany Yoon, ponownie zwracając się w stronę chłopaka. — Słuchaj, bo nie zamierzam się powtarzać — ostrzegł zdenerwowany. — Wejdziesz teraz do gabinetu Jeona i narobisz zamieszania. Rozumiesz? To wszystko, co musisz zrobić.

— Wiesz, za darmo nie świadczę takich...

— Tyle starczy? — wciął się brunet, machając mu przed oczami grubym plikiem banknotów.

Seokjin porwał pieniądze i prędko schował je do jednej ze skarpet. Gdy już się wyprostował, posłał koledze znaczący uśmiech, a następnie zatarł ręce.

— Sam rozumiesz, takie usługi swoje kosztują. Nie działam charytatywnie...

— Daruj sobie te idiotyzmy.

— To co teraz? — drążył Jin, zupełnie nie orientując się w sytuacji.

— Dostałeś kasę, więc rusz mózgownicą. Masz narobić zamieszania i wywabić Jeona z pokoju. Jak? Twoja w tym rzecz — mówiąc to, Yoongi odwrócił się na pięcie, a po chwili ostentacyjnie trzasnął drzwiami.

— Milutki jak zawsze... — skwitował Seokjin, drapiąc się po głowie.

••.•'¯'•.••

Jin nie zwlekał. Szybko poprawił ubranie, zaczesał włosy na bok i wyszedł z pokoju. Idąc krętymi korytarzami, naprędce obmyślał plan. Z reakcji kolegi wywnioskował, że liczy się czas. Właśnie dlatego postanowił działać spontanicznie. Wiedział, że nie brakuje mu sprytu i zręczności, więc nie martwił się o ewentualne konsekwencje. Sam był zresztą ciekawy, co takiego działo się u profesorka, że sam Min zdecydował się prosić go o przysługę (chociaż słowo „prosić" to w tym przypadku chyba spore nadużycie). Czarnowłosy uśmiechnął się przebiegle, po czym przyspieszył kroku. Uwielbiał afery i z zapałem śledził wszystkie mniejsze lub większe zatargi.

Gdy w końcu znalazł się pod właściwym numerem, „przywdział" na twarz jedną ze swoich masek i bez pukania wtargnął do gabinetu.

— Jezu!!! O matko, chrystusie święty, oblubieńcu!!! — wrzeszczał w niebogłosy, podtrzymując się futryny.

Hyun momentalnie odepchnął Jimina od siebie i wygładzając garnitur, spojrzał pytająco na stojącego w progu chłopaka.

— Boże, jezu, maryjo przenajświętsza!!! — krzyczał Seokjin, nie wychodząc z roli. — Gdzie profesor?! Prędko, pomocy...

Nagle boczne drzwi otwarły się z impetem, a do środka wkroczył sam poszukiwany.

— Co to ma znaczyć? — zapytał, wpatrując się gniewnie w swojego ucznia.

— Jezu... chyba ktoś wypadł z okna na drugim piętrze! — obwieścił ze zgrozą student, demonstracyjnie chwytając się za serce.

— Słucham? Czyżby znowu nawdychał się pan naparu z „korzonków", panie Kim?

— Skąd, nigdy w życiu! Boże jedyny, musi pan to sprawdzić...

Nauczyciel chrząknął i zerknął porozumiewawczo na gościa. Zaraz potem sięgnął po leżącą na fotelu marynarkę, po czym udał się z Jinem do wyjścia. Ledwo drzwi się za nimi zamknęły, a Jimin dopadł do klamki i jak w amoku wyleciał na korytarz. Łzy spływały po jego policzkach, ale on nie zwracał na to uwagi. Pędził tak szybko, jakby gonił go sam diabeł. Po chwili przystanął i pełen najgorszych przeczuć, obejrzał się do tyłu. Hall świecił pustkami. Park odetchnął z ulgą, lecz nie zaprzestał gonitwy. Gdy znalazł się przy toaletach, wbiegł do środka i zamknął się w jednej z ubikacji. Wstrząsany drgawkami nachylił się nad muszlą, a następnie zwymiotował.

Kiedy po dwudziestu minutach wreszcie doszedł do siebie, wstał z podłogi i słaniając się na nogach, wyszedł z kabiny. W pomieszczeniu, o dziwo, był ktoś jeszcze. Yoongi opierał się o jedną ze ścian, a na jego obliczu malowała się stanowczość. Jimin wzdrygnął się na ten widok i przeraźliwie blady, spuścił wzrok. Już miał go wyminąć, ale pianista nagle zerwał się z miejsca i szybko zablokował wyjście.

— Co ci zrobił? — spytał chłodno, mając na myśli o Jeona.

— Wypuść mnie — odparł cicho blondyn, dziękując w duchu, że zmierzwiona grzywka zasłaniała mu twarz.

— Mów.

— Nie twój interes — wyrzucił młodzieniec, po raz kolejny próbując dostać się do klamki.

— Nie tak prędko — oznajmił Yoon, chwytając go za rękaw, a następnie przywierając do niego swoim ciałem.

Jasnowłosy nie krył zdziwienia. Spojrzał w lustro i nawiązał z Minem intensywny kontakt wzrokowy. Ten stał za jego plecami, owiewając mu policzek swoim gorącym oddechem. Młodszy zadrżał. Nawet teraz, po tym, co się wydarzyło, wciąż odczuwał pragnienie bliskości. Nie myśląc wiele, zrobił krok w tył i oparł się na ramionach swojego towarzysza. Zaraz potem przymknął powieki i lekko przekrzywił głowę.

Yoongi od razu zareagował. Przeniósł dłonie na talię nastolatka, a później zaczął błądzić nimi po drobnym ciałku. Blondynek był miękki, ciepły i tak cudowny w dotyku, że starszy czuł, jakby właśnie odkrywał nowy ląd. Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że Jimin naprawdę mu się podoba i to w sposób, którego nie pochwalałby nikt z otoczenia. Wydawał się kruchutki i niewinny — przynajmniej teraz, gdy tak stał wtulony.

— Śmierdzę — powiedział nieoczekiwanie Park.

— I co w związku z tym?

Pierwszoklasista rozwarł powieki i nadział się na czarne oczy pianisty. Milcząc, wpatrywali się w siebie przez kilka minut, czując w sercach jeszcze większy zamęt niż kiedykolwiek wcześniej.

— Co mam z tobą zrobić? — przerwał ciszę Min.

— Co tylko chcesz.

— To bardzo lekkomyślna deklaracja.

— Podobało ci się? — zmienił temat blondyn.

— Co?

— Nasz pocałunek. Podobał ci się?

Muzyk milczał przez chwilę, ale potem nieoczekiwanie pchnął chłopaka na zlew, odwracając go w swoją stronę.

— Nie wiem. Musiałbym to powtórzyć.

— Na co czekasz? Mam wysłać specjalne zaproszenie? — zapytał młodszy, drżąc na całym ciele.

— Może.

Jimin nie zwlekał. Zarzucił mu dłonie na szyję i wpatrując się w niego intensywnie, kokieteryjnie przekrzywił twarz.

— To wystarczy? — wyszeptał, z trudem panując nad oddechem.

— Nie.

Park uniósł kącik ust i zdjął ręce z ramion kolegi. Wkrótce potem przeniósł je na swój sweterek, najpierw rozpinając jeden guzik, później drugi, trzeci i czwarty. Ubranie spadło na podłogę, ale on nie poświęcił temu ani ułamka sekundy.

— Tak lepiej?

— Może.

Jasnowłosy uśmiechnął się łagodnie i musnął ustami szyję chłopaka.

— Po prostu mnie przytul — poprosił.

A gdy poczuł, jak ramiona pianisty oplatają jego talię, rozkosznie przymknął powieki.

Yoongi pożerał go wzrokiem, odnotowując w pamięci wszystkie detale. Miał ochotę zanurzyć swoje dłonie w tych puszystych, złotych włosach i... Brunet zagryzł wargę, nieudolnie tłumiąc narastające pragnienia. Jimin tak namieszał mu w głowie, że nawet zapomniał o zwyczajowej ostrożności. Dopiero kiedy usłyszał wyraźne kroki na korytarzu, odskoczył od niego jak oparzony i czym prędzej dopadł do zlewu.

Park szybko sięgnął po sweterek i nim ktokolwiek zdążył zauważyć, ponownie zniknął w jednej z kabin. Min nie czekał. Wyminął grupkę studentów, a później jak gdyby nigdy nic opuścił toaletę.

••.•'¯'•.••

— Nie chcesz, to nie mów — oznajmił Jin już piąty raz tego wieczoru. Nie zamierzał naciskać na blondyna, ale jednocześnie z trudem przychodziło mu milczenie. Domyślał się, co zaszło w gabinecie wykładowcy. Co prawda nie znał tego mężczyzny, jednak widział dostatecznie wiele, by wiedzieć, że nie miał on względem Jimina czystych zamiarów.

Jasnowłosy siedział na łóżku, kurczowo wtulając twarz w w poduszkę. Jego ciałem od czasu do czasu wstrząsały dreszcze. Gdy wrócił do pokoju, na nowo poczuł strach. Był świadomy, że Hyun kocha go miłością trudną, wstydliwą i zachłanną, mimo to nie spodziewał się po nim czegoś tak okropnego. Co teraz będzie? — myślał w przerażeniu, wpatrując się tępo w nieokreślony punkt na ścianie.

— Proszę, możesz milczeć. Nie wyobrażaj sobie, że będę cię namawiał do zwierzeń — kontynuował swoją tyradę Seokjin, bezsensownie przekładając rzeczy na biurku.

Park odwrócił głowę, sennie przymykając powieki. Musiał skupić się na czymś przyjemniejszym. Yoon wydawał się dzisiaj inny niż zazwyczaj. Mniej zdystansowany i łatwiejszy w obejściu. Co sprowokowało tę zmianę? — zastanawiał się, czując w sercu coś dziwnego. Druga sprawa, skąd pianista w ogóle wiedział, gdzie go szukać? Przypadek, a może coś więcej? Nastolatek zmarszczył brwi i ponownie otwarł oczy.

— Milcz sobie, proszę bardzo. Wiedz jednak, że nieugiętość jest ósmym grzechem głównym...

— Bardzo oberwałeś? — wciął się pierwszoklasista.

— Co?

— W skali od 0 do 10, jak bardzo wściekł się Jeon?

— No cóż, w jedenastu, ale wybrnąłem z opresji. Skąd wiesz, że udawałem? — zdziwił się Jin.

Jimin prychnął i uśmiechnął się pod nosem. Po chwili ponownie zwrócił się w stronę kolegi, oświadczając:

— Jesteś tak samo marnym aktorem, jak i kłamcą.

— Ośmielę się stwierdzić, że ani trochę nie znasz się na sztuce. Nie umiesz docenić prawdziwego kunsztu aktor...

— Po co to zrobiłeś? — po raz kolejny wszedł mu w słowo Park.

Seokjin westchnął i zrezygnowany przysiadł na łóżku współlokatora. Przez kilka sekund milczał, ale później odwrócił twarz i popatrzył na blondyna tak, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał.

— Musi być w tobie coś naprawdę wyjątkowego, skoro sam Min robi za twojego ochroniarza — odparł w końcu, miętosząc w rękach skrawek puchatego kocyka.

— Yoongi? — zapytał Jimin, nie kryjąc zdziwienia.

— Yhymn. Swoją drogą, byłem pewien, że cię nie znosi.

— Ja też... — przyznał szczerze jasnowłosy, czując, jak coś ciepłego rozlewa się w jego sercu.


••.•'¯'•.••


ZWARIOWAŁAM na punkcie Like Crazy, proszę państwa. Jimin tak dobrze odnajduje się w sensualnych utworach, że „O Jezu, Maryjo święta", jakby to powiedział fanfikowy Jin ;D Set Me Free na pewno bardziej siada mi pod względem estetyki i całej otoczki, ale wokalnie Like Crazy wygrywa (przynajmniej w moim odczuciu). A Wy jak, potraficie wybrać?

Mamy to, 4K słów! Szkoda tylko, że po raz kolejny nie zmieściłam się z materiałem. Na scenę wkroczył Seokjin i tyle z mojego szumnie zapowiadanego konkursu. W kolejnym rozdziale już na serio jedziemy z tematem.

Swoją drogą, gdzie ta wiosna?! Chcę w końcu wyprowadzić Yoonminy na spacer — może w otoczeniu kwiatów i zieleni zaczną w końcu rozmawiać ze sobą jak ludzie. Nie wiem, nie obiecuję ;>

Do niedzieli! 

Continue Reading

You'll Also Like

60.8K 7.8K 44
Gdzie dwójka przyjaciół nagrywających na YouTube, musi odbyć długi i namiętny pocałunek przed kamerą.
180K 16.5K 72
{ zᥲkońᥴzoᥒᥱ } Yoongi pracuje w kawiarni, do której często przychodzi smutny chłopak, a on z każdym kolejnym razem ma ochotę mocniej go przytulić. my...
11.8K 508 15
[zakończone] minsuga: wiec czego oczekujesz? parkchim: szukam jedynie przyjaciela, który mi pomoże i mnie nie zostawi angst, fluff by taevsk | 2018
98.9K 10.5K 30
Jin przez pomyłkę wysyła wiadomość obcemu chłopakowi, który postanawia kontynuować znajomość. Z czasem dowiaduje się, że poznał prawdziwego ,, Boga D...