See you again

By wildestdreamsbby

219K 6.7K 2.5K

Pierwsza część trylogii "See You" © wildestdreamsbby (17.02.23 - 10.06.23) More

Prolog
1. Wakacje życia
2. Trzecia wojna światowa
3. Spotkanie
4. Instynkt
5. Huśtawka nastrojów
6. Prawda czy wyzwanie
7. Ognisko
8. Bransoletka
9. Siostry
10. Minionki
11. Atak paniki
12. Kac moralny
14. Paczka szlugów
15. Plaża
16. Kolacja
17. Wypadek
18. Rodzina
19. Lepsza strona
20. Szczerość
21. Nowe postanowienie
22. Beztroska
23. Stressed out
24. Cała wieczność
25. Pierwszy krok
26. Przywiązanie
27. Bolesne wspomnienia
28. Bezradnosć
29. Szósty zmysł
30. Własny trener
31. Niepowtarzalna okazja
32. Jeszcze nigdy...
33. Gorzkie kłamstwa
34. Lawina słonych łez
35. Nadzieja umiera ostatnia
Epilog
Podziękowania

13. Dom

5.1K 177 52
By wildestdreamsbby

Jego ulubiony kolor to czarny. Na drugie ma Michael, po dziadku od strony Jeremy'ego, którego nie pamięta, bo umarł paręnaście lat temu.

Ma urodziny szesnastego sierpnia. Jeśliby Connor go wkurza, to mówi na niego Connuś. Już wiem, jakmi przezwiskiem będę go męczyć następnym razem.

Tak w sumie to dowiedziałam się wielu rzeczy. Nie były bardzo istotne, ale przez to, że rozmawialiśmy na lekkie tematy, to nawet nie zauważyłam, jak szybko minął czas.

Tak szybko, że kiedy wróciłam do domu, miałam jeszcze większe poczucie winy, niż wcześniej. Czułam się nieco lżej, ale wiedziałam, co może mnie tam czekać. I się nie myliłam.

- Jeszcze ci mało? - powitała mnie Soph. - Mogę się założyć, że byłaś z nim.

Oczy miała jednocześnie puste i pałające wściekłością. Jakby chciała mnie rozszarpać, ale powstrzymywały ją ostatnie resztki silnej woli.

- Ja nie... - chciałam skłamać po raz kolejny, jednak stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu. - Tak. Byłam z nim.

- Jesteś szmatą - widziałam, że w głębi duszy łudziła się, że byłam z kimś innym. - Zaufałam ci. Zaufałam ci i powiedziałam, że mi się podobał, ale ty i tak to olałaś. Nie miałaś skrupułów, żeby lizać się z nim na moich oczach. Chciałaś udowodnić swoją wyższość? - przerwała połykając łzy. - Brawo, udało ci się. Jesteś pierdoloną egoistką, Olivia.

I właśnie to ostatni zdanie zabolało mnie najbardziej. Zwłaszcza, że już wcześniej czułam się chujowo ze względu na nią. Przez to zabolało z podwójną mocą.

- Ja jestem egoistką? - w moich oczach zebrały się łzy, które szybko otarłam. - Nie chciałam tam iść. W ogóle. Ale i tak to między innymi ty mnie do tego namawiałaś. Bo co, sama nie miałabyś odwagi iść gdzieś, gdzie jest Liam? - uniosłam brwi, a ona zadrżała na dźwięk jego imienia. - Mówisz, że jestem egoistką, tak? A gdzie ty kurwa byłaś, kiedy cię potrzebowałam, hm? - pierwsza i nie ostatnia łza spłynęła po moim policzku. - Udajesz taką idealną, a to gówno prawda. Gdzie byłaś, kiedy się dusiłam, co? Kiedy ledwo siedziałam na kafelkach w jakimś klubie nie mogąc wziąć oddechu? A no tak, wolałaś się zabawiać z obcymi typami mimo, że tak bardzo podoba ci się Henderson.

Zatkało ją. Dwa razy próbowała coś powiedzieć otwierając buzię, ale dopiero za trzecim coś się z niej wydobyło.

- Gówno, to ty wiesz o życiu. Jeśli stawiasz jego ponad... - nawet nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałam.

- Jeśli uważasz, że gówno wiem o życiu, to ta rozmowa jest zakończona, pani wielce dorosła - wyszłam.

Ale nie z pokoju. Z domu. Miałam jej dość i to już dawno. A dzisiaj po prostu pękłam. Cały czas traktowała mnie jak dziecko, a nawet nie wiedziała, przez co przechodziłam. Nie miała bladego pojęcia, mimo, że żyłyśmy pod jednym dachem.

I chyba to bolało mnie najbardziej. To, że miała mnie za egoistkę, a sama nią była. No i to, że obwiniała mnie o wszystko, a przez to czułam się jeszcze gorzej sama ze sobą.

Musiałam wyglądać żałośnie idąc ulicą z rozmazanymi rzęsami. Ale właśnie wtedy postanowiłam, że to i tak nie ma sensu. Chciałam być lepsza, naprawdę. Starałam się każdego dnia.

Kurwa, spuściłam swoją żyletkę w kiblu, żeby zacząć od nowa. A ona? Nic nie zauważyła.

Miałam do wyboru trzy opcje. Iść do Luke'a, co było by najbardziej korzystne, gdyby nie to, że przez cały tydzień miał być z rodziną za miastem. Wiedziałam, że trzymał klucze w skrzynce pocztowej i mogłam na spokojnie tam wejść, ale bałam się. Bałam się, że jeśli będę sama, nie będę się w stanie powstrzymać.

Dlatego też odpadła druga opcja, jaką było pójście na plażę. Drugi raz dzisiaj. Problem był też w tym, że byłam głodna, a jedyne, co miałam przy sobie, to telefon.

Trzecią opcją było pójście do Hendersonów licząc na to, że będzie tam Connor, bo nie chciałam obarczać sobą Liama po raz kolejny tego dnia.

Więc do nich poszłam. Co najmniej trzy razy wachałam się przed wejściem, czy zapukać, aż w końcu drzwi się same otworzyły, bo Connor miał gdzieś wyjść.

- Vivi? - był zaskoczony, ale widząc mój wyraz twarzy nic więcej nie mówiąc, przytulił mnie.

A ja nie płakałam. Już nie. Przytulałam się do niego mocno, bo właśnie tego potrzebowałam. Bliskości. Bliskości, której nigdy nie dostałam w domu.

- Co się stało? - spytał troskliwym głosem lekko mnie od siebie osuwając.

- Całowałam się z twoim bratem - wypaliłam bez skrupułów. - Nie na poważnie - sprostowałam, kiedy zobaczyłam jego zaskoczoną minę. - Czuję się chujowo.

Zupełnie nie rozumiał, o co mi chodzi, ale chciał mnie wysłuchać. Wszedł ze mną do środka, gdzie na moje nieszczęście - albo szczęście, była Grace.

- Via! - ucieszyła się, ale kiedy zobaczyła mnie z bliska od razu się zmartwiła. - Skarbie, co się stało?

Coś, czego nigdy nie usłyszam od własnej matki. Walczyłam sama ze sobą, żeby znów się nie rozkleić i jakimś cudem mi się to udało.

Ona też mnie przytuliła, a potem kazała usiąść na kanapie, żebym chwilę ochłonęła. Jeremy'ego chyba nie było w domu, ale niestety w międzyczasie z góry zszedł Liam. Miał na sobie szare dresy i idealnie dopasowaną, czarną koszulkę.

- Olivia - wyglądał, jakby zobaczył ducha. - Wszystko... Wszystko w porządku?

- Pytasz jakbyś nie wiedział - parsknął Connor.

- Masz coś do mnie? - patrzyli na siebie wrogo, a zupełnie niepotrzebnie.

- To nie jego wina, Connor - wyjaśniłam i spojrzałam na Liama. - On mi pomógł.

I wtedy wszystko im opowiedziałam, nie uraniając ani jednej łzy. Głównie Connorowi, bo Liam połowę wiedział.

Grace powiedziałam, że się gorzej czuję, a ona obiecała mi zrobić coś dobrego do jedzenia i powiedziała, że mogę tu zostać ile tylko potrzebuję. Byłam jej naprawdę bardzo wdzięczna.

- Kłótnie z rodzeństwem są normalne - powiedział Connor, kiedy mniej więcej skończyłam wszystko opowiadać. - My się żremy cały czas, nie Liluś?

- Liluś? - mimo powagi sytuacji parsknęłam śmiechem, a chyba o to właśnie chodziło Connorowi.

On też uśmiechał, za to Liluś zmierzył nas oboje wzrokiem.

- Tylko to jest coś innego, Connuś - powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo, tym razem z pewnym wyrazem twarzy. - My się żremy o to, kto weźmie lepszego pada, albo o to, że wyżerasz moje jedzenie.

- Nie wyżeram ci... A może i wyżeram, ale to nie moja wina, że zostawiasz je na wierzchu!

W obecnej sytuacji naprawdę bawiła mnie ich kłótnia. Byli, jak małe dzieci bijące się o lizaka. Tylko, że oni byli prawie dorośli.

- Z resztą mniejsza z tym - przerwał w końcu młodszy z nich. - Chcesz coś obejrzeć? - zwrócił się do mnie, na co lekko pokiwałam głową.

- My Little Pony - odparłam w końcu, na co obaj parsknęli śmiechem.

- Nie ma opcji, że będę to oglądał - powiedział Liam, ale i tak skończyło się na tym, że nie mial racji.

Connor bez problemu usiadł na kanapie obok mnie włączając mój ulubiony odcinek. Powiedziałabym, że cieszył się nawet bardziej niż ja śpiewając czołówkę. Byłam pod wrażeniem, bo chyba znał ją nawet lepiej ode mnie, tak jak "Mam tę moc".
Ciekawe skąd.

Grace przyniosła mi coś do zjedzenia, a potem Connor zasypał mnie ogromną ilością różnych słodyczy i przekąsek, co chyba przywabiło Liama, bo już po dziesięciu minutach siedział z nami w pokoju.

Podobało mi się to, jak mnie traktują. Przez to czułam się tam komfortowo i nie miałam najmniejszej ochoty wracać do domu. Pewnie nawet nie myślałabym o powrocie tak, gdyby nie telefon, który zadzwonił do mnie kiedy byłam o krok od zaśnięcia.

- Halo? - odebrałam nawet nie patrząc, kto dzwonił.

- Halo? Dzieciaku, gdzie ty się podziewasz - mama. Z kilometra rozpoznałabym jej rozwcieczony głos.

- A co, twoja ukochana córeczka ci się poskarżyła? - czułam się pewniej, wiedząc, że nie wie, gdzie jestem.

- Wróć do domu, to porozmawiamy - jej ton był nieco spokojniejszy, za to mój się podniósł.

- Teraz chcesz rozmawiać? Świetnie. Ale teraz, to nie ze mną. Rozmawiajcie sobie z Sophie, bo ja i tak nie jestem wam do niczego potrzebna - rozłączyłam się i od razu zobaczyłam zaskoczone miny chłopaków. - No co?

- Nic nic - Connor włożył sobie do buzi garść popcornu. - Potrafisz być ostra.

- Żebyś jeszcze wiedział jak - wiedziałam, że Liam nawiązał do sytuacji z imprezy w ich domu, ale zabrzmiało to dość dwuznacznie.

- CO?! - Connor chyba pomyślał o tym samym co ja, przez co zaczęłam się dusić ze śmiechu. - Powinienem jeszcze o czymś wiedzieć? - wyglądał, jakby przechodził jakąś traumę.

- Nie! - podniosłam się rzucając poduszką w Liama. - Przecież on się zgrywa!

Widziałam, że też powstrzymuje się od śmiechu, ale jak narazie nie chciałam, żeby mówił Connorowi, że go uderzyłam. Do teraz było mi głupio, bo oberwał naprawdę mocno, zwłaszcza, że miałam wprawę, a oboje wiedzieliśmy, że on i tak by mi nie oddał.

I tak śmialiśmy się jeszcze chwilę, tłumacząc Connorowi, że to był żart i poza głupim i z mojej strony niedokońca świadomym pocałunkiem w klubie do niczego nie doszło.

Potem z góry zeszła znowu Grace, która mowila, że zadzwoniła do niej moja wkurzona mama z zapytaniem, czy wie gdzie jestem.

- Co powiedziałaś? - uniosłam się zestresowana z kanapy, ale wiedziałam, że gdyby powiedziała mamie, że tu jestem, to już dawno by tu była.

- Że nie wiem, gdzie jesteś - zaśmiała się pod nosem. - Wiem, że potrzebujesz chwili odpoczynku i jak powiedziałam, możesz tu być ile tylko zechcesz - odetchnęłam z ulgą i wdzięcznością. - Ale moim zdaniem powinnaś jej chociaż napisać, że jesteś bezpieczna. Jakby nie patrzeć, to twoja mama i na pewno się martwi.

Tak, na pewno.

- Dziękuję - zwróciłam się do niej. - Za wszystko. I napiszę do niej zaraz - obiecałam, po czym szybko wysłałam wiadomość:

"Żyję, wrócę, jak będę gotowa"

Wiedziałam, że ta gotowość szybko nie nastąpi, ale i tak kiedyś wrócić będę musiała.

Tamtego wieczora jednak się tym nie przejmowałam. Po wyłaniu wiadomości wyłączyłam telefon ignorując wszystkie inne powiadomienia.

Oglądaliśmy kucyki pony tak długo, że starszy z Hendersonów stwierdził, że będzie żygał tęczą. Więc przełączyliśmy na jakieś denne reality show, przy którym zasnęłam.

Na kanapie. W makijażu i ubraniu, które nosiłam cały dzień. Ale mimo to czułam, że to było najlepsze miejsce, w którym w tamtej chwili mogłam zasnąć.

Bo to był mój drugi dom.

Continue Reading

You'll Also Like

318K 11.2K 35
PIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI Zniszczone rzeczy mają najpiękniejszy odcień. Dlatego Valentina Carrera, córka polityka Stanów Zjednoczonych, słynie z...
16.5K 586 30
17-nastoletnia Olivia, w końcu uwalnia się od ojca i zaznaje spokoju. Przeprowadza się brata mieszkającego na drugiej stronie kontynentu. Jednak spok...
281K 7.1K 36
Część I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po dwóch latach dziewczyna jedzie na nielegalny...
262K 17.9K 90
Ona oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem poko...