The Melody Book | +16

By jbovska

19.2K 1.9K 179

Ophelia Edwards wydała swoją pierwszą książkę, gdy miała osiemnaście lat. Osiągnęła ogromny sukces, gdy książ... More

INFORMACJA
PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10

ROZDZIAŁ 5

1K 161 5
By jbovska

Na twarzy Eleanor pojawił się grymas, którzy mógł świadczyć tylko o jednym. Nic nie wyglądało tak jak powinno. Wszystko okazało się katastrofą. Ophelia miała tego pełną świadomość. Strój ją uwierał, a głowa swędziała od ilości lakieru do włosów. Nie chciała patrzeć na swoje odbicie w lustrze, bo bała się mocnego makijażu jaki mogła tam zobaczyć. Jeśli Eleanor się krzywiła, to na pewno twarz Ophelii wyglądała koszmarnie. Nigdy nie niosła przesadnie mocnego makijażu, więc nawet róż na policzkach robił wielką różnicę w jej wyglądzie. 

Pomalowała się delikatnie w domu i myślała, że wizażystka pracująca dla stacji telewizyjnej, jedynie lekko to poprawi i zmatowi jej cerę. Ale ta całkowicie poszalała i zrobiła z twarzą Ophelii coś co skutecznie odstraszało El. 

— Spociłaś się — wymamrotała i złapała za chusteczkę. Przejechała nią delikatnie po czole dziewczyny. — Stresujesz się?

— Chyba.

— To krótka rozmowa, nie więcej niż dziesięć minut. Wchodzisz przed głównymi wiadomościami — powtórzyła już trzeci raz tego dnia. — Zapytają o książkę i o to czemu pojawia się dopiero po czterech latach od premiery pierwszej. 

— Bo potrzebuję pieniędzy.

— Tego im nie mów.

— Więc co mam powiedzieć? — zapytała.

— Że potrzebowałaś natchnienia czy coś podobnego — El wzruszyła ramionami. — Nie zdradzaj zbyt wiele. Tajemnica to dobra metoda marketingu. 

— Mhm — pokiwała lekko głową.

To nie będzie wielki problem. W końcu niewiele wiedziała o swojej własnej książce, więc z łatwością będzie tajemnicza. Nie powie im za wiele, bo sama niewiele wie. Dwa dni temu wydawnictwo ogłosiło nadejście jej nowej książki na swoich profilach społecznościowych. Eleanor mówiła, że ludzie oszaleli i każdy zastanawia się nad jaką tym razem historię dostaną na papierze. Ophelia nie odczuła tego jakoś mocno. Miała konta na social mediach, ale nie zaglądała na nie od lat, więc nie bardzo wie co tam się dzieje. 

Echo od czytelników było ogromne, więc cały proces przyśpieszył. A razem z nim jej wystąpienie w telewizji.

— Przestań się pocić — El powiedziała i wzięła drugą chusteczkę. — Będziesz się świecić.

— Nie potrafię tego zatrzymać — wymamrotała.

Mimo to wzięła kilka głębokich wdechów, a potem przymknęła powieki i starała się nie myśleć o tym, że zaraz będzie udzielała swojego pierwszego wywiadu od kilku lat. Za kilkanaście minut będzie już po wszystkim. Zdejmie z siebie ten niewygodny stój i zmyje makijaż. A przede wszystkim umyje włosy. Od kiedy lakier do włosów sprawia, że skóra tak bardzo swędzi? 

Próbowała nie wpaść w kolejny atak paniki, ale jej skóra stawała się nadwrażliwa za każdym razem, gdy ten nadchodził. Musiała się jakoś uspokoić zanim usiądzie przed prowadzącym. Więc zrobiła to co zawsze jej pomagało. Złapała za skórę na wewnętrznej części dłoni i lekko ją szczypała. To ją rozpraszało i odwracała uwagę od duszności i ogólnego dyskomfortu. 

Czuła jak jej oddech się wyrównuje, ale wtedy jej wzrok skierował się na szereg kamer ustawionych w rzędzie. Wszystkie będą zwrócone na nią, a ona nie ma zielonego pojęcia co powiedzieć. Poczuła uścisk w klatce piersiowej i w panice zaczęła szukać czegoś co ją rozproszy, a potem w jej głowie pojawiło się to co wystukiwał Victor podczas ich ostatniej rozmowy. 

Raz, dwa, trzy, raz, raz, dwa, trzy, raz, dwa, raz, dwa, trzy, raz. 

Czemu akurat ta myśl ją uspokoiła? Czytała o tym, że muzyka działa relaksacyjnie, ale to tylko rytm wybijany w jej głowie. 

— Gotowa? — usłyszała męski głos przy swojej głowie. Podniosła wzrok i przyjrzała się mężczyźnie ze słuchawkami na uszach. 

— Nie — wymamrotała, ale podeszła bliżej wejścia na scenę. Zatrzymała się na chwilę i spojrzała na El, która stała za nią i uniosła kciuki i posłała jej szeroki uśmiech. Ophelia ostatni raz pozwoliła sobie na głośne westchnięcie. Ruszyła w stronę sceny i zajęła wyznaczone miejsce przy stole. Po chwili podszedł do niej mężczyzna i zamontował mikrofon. W następnej chwili pojawiła się prowadząca, którą Ophelia dobrze znała z porannych programów telewizyjnych. Była kobietą po czterdziestce, która uśmiechała się na zawołanie.

Wymieniły kilka zdań, żeby przygotować się do rozmowy przed kamerami.

Musiało pójść dobrze.

***

Dwie godziny później Ophelia znalazła się w kawiarni, którą prowadziła Lily. Była jeszcze godzina do zamknięcia i dzięki temu większość ludzi opuszczała lokal. To w końcu dało jej trochę przestrzeni. 

— Może gdzieś wyjdziemy? Zdecydowanie potrzebujesz alkoholu.

— Potrzebuje swojego łóżka i opakowania ciastek — wymamrotała. — A może buraków?

— Buraków?

— Lubię buraki — powiedziała i oparła czoło o zimny blat stolika. Przekręciła głowę w taki sposób, żeby wciąż mogła patrzeć na Lily.

Widziała jej współczujący uśmiech. Ophelia czuła się potwornie, bo jej wystąpienie w telewizji było najgorszym wystąpieniem od lat. Była przekonana, że ludzie w internecie na pewno się z niej śmieją i tworzą filmiki, które będą nawiedzały ją do końca życia. Miała ochotę ukryć się przed całym światem.

— Ja też, ale jakoś nie jem ich, gdy mam gorszy dzień — Lily odparła. Do ich uszu dobiegł dźwięk dzwonka, który był zawieszony przy drzwiach i informował o przybyciu kolejnego klienta. Dziewczyna wstała od stolika i rzuciła przez ramię. — Może wyjdziemy we trzy i trochę się rozluźnimy, hm?

Lily posłała błagalne spojrzenie w kierunku El, która siedziała obok Ophelii i milczała.

— Potrzebujesz babskiego wieczoru — Eleanor położyła dłoń na jej ramionach, gdy Lily ruszyła w kierunku lady, żeby obsłużyć klientów. — Nie było tak źle.

— Powiedziałam, że moja książka jest o niczym — wyrzuciła z siebie, a jej głos brzmiał tak jakby miała się zaraz rozpłakać. — Jaki autor mówi, że jego książka jest o niczym? I to w momencie, gdy ją promuje i ma zachęcić do zakupu.

— Nie przejmuj się, bo...

Eleanor nagle urwała swoją wypowiedź. Odwróciła się gwałtownie i zrobiła minę, która świadczyła o oburzeniu. Ophelia podniosła głowę i spojrzała w tym samym kierunku co jej przyjaciółka.

Victor.

Stał przy ladzie. Obok niego stał roześmiany Bruno. Tak bardzo ze sobą kontrastowali, że ten widok był abstrakcyjny. Blondyn był wyprostowany jak struna, a jego wyraz twarzy świadczył o tym jak bardzo nie podoba mu się kolorowy wystrój kawiarni. Był bardzo spokojny, prawie niezainteresowany tym co dookoła niego się dzieje. Bruno opierał się o ladę i rozmawiał z Lily, która uśmiechała się do niego ciepło. Była od niego pozytywna aura, która przyciągała do niego ludzi. Byli tak różni, a z jakiegoś powodu była między nimi silna przyjaźń.

Mogła to stwierdzić po tym jak obserwowała ich na próbach.

— Co on tu robi? — Eleanor zapytała i wstała ze swojego miejsca. W jej głowie nie było złości, ale nutka czegoś co wskazywało na jej niezadowolenie. — Ej ty! — zawołała i wtedy spojrzenia Victora, Bruno i Lily skierowały się w stronę ich stolika. Eleanor ruszyła w ich kierunku, a Ophelia stwierdziła, że najbezpieczniej będzie jak pozostanie na miejscu. Nie była gotowa na rozmowy w obcymi.

Musiała jakoś przełknąć swoje upokorzenie.

Jednak świat nie był dziś dla niej łaskawy i postanowił sprawdzić, ile jeszcze wytrzyma zanim padnie na podłogę i zacznie płakać.

Wysoka postać pojawiła się przy jej stoliku. Victor miał dłonie wsunięte do kieszeni spodni. Idealnie wyprasowanych.

— Widziałem twoje wystąpienie.

— Mhm — wymamrotała i znowu oparła czoło o blat. Zastanawiała się ile podkładu przeniesie się z jej twarzy na mebel.  — I przyszedłeś się ponabijać?

— Nie.

— Naprawdę? — zapytała z nutką niedowierzania. Przekręciła głowę, by mogła na niego spojrzeć. Zawsze był takim wieżowcem? 

— Naprawdę — odparł.

Zmarszczyła nos, bo coś tu nie grało.

Uniosła głowę, rozejrzała się po kawiarni, a jej wzrok skupił się na Lily, Eleanor i Bruno, którzy szeptali coś do siebie przy ladzie. Nagle wszystko stało się jasne. Wróciła wzrokiem w kierunku Victora.

— Eleanor kazała ci tu podejść i to powiedzieć? — zapytała. — Byłeś winny jej jakąś przysługę?

— Może — wzruszył ramionami i zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny. — Na pewno nie było tak źle.

— A więc nie widziałeś — powiedziała, a mężczyzna skinął głową. — Powiedziałam, że moja książka jest o niczym.

— A o czym jest?

— Nigdy tego nie lubiłam, wiesz? Za każdym razem, gdy ktoś pytał mnie o moją pierwszą książkę. O to, żebym opisała ją w jednym zdaniu. Jak mam to zrobić? Coś nad czym siedziała tygodniami, a nawet miesiącami. Nie da się opisać jednym zdaniem swojej książki. Nie jestem na targu i nie sprzedaje magicznych gąbek — wyrzuciła z siebie. — Poza tym jak mam opisać coś co jeszcze nie istnieje?

Victor wpatrywał się w nią, a na jego twarzy nie pojawiła się żadna emocja. Był skupiony na jednym punkcie na jej twarzy i nie oderwał od niego wzroku. Intensywnie wpatrywał się w jej ustać, które teraz były opuchnięte i zaczerwienione od tego, że cały poranek je przygryzała. Poczuła się trochę nieswojo, więc poprawiła się na swoim miejscu. Mężczyzna musiał zauważyć ten ruch, bo przeniósł spojrzenie na jej oczy.

— Czemu nie powiedziałaś reporterce tego co teraz mi?

— Bo nie takiej odpowiedzi spodziewają się ludzie.

— Ale ty nie jesteś od spełniania ich zachcianek, Ophelio — Victor powiedział to w tak spokojny i poważny sposób, że dziewczyna prawie uwierzyła w prawdę jego słów. — To twoja książka. Mów o niej w taki sposób w jaki chcesz mówić. 

— Nie pisze jej dla siebie — powiedziała szeptem.

— Więc nie pisz jej wcale — odparł. — Bo nie ma sensu tworzyć czegoś dla innych.

Zaskoczyło ją to stwierdzenie. 

— A twoja muzyka? — zapytała. — Przecież ćwiczysz po to, żeby występować. Przed całą salą ludzi. 

— Nie — powiedział twardo. — Ćwiczę, żeby się doskonalić. Występuję, bo to warunek, który musze spełnić, żeby ćwiczyć.

Zamrugała oczami, bo próbowała zrozumieć to co właśnie usłyszała.

— Więc nie lubisz występować przed ludźmi?

— Nie — zaprzeczył ruchem głowy. 

— Dlaczego?

— Bo osądzają, a o niczym nie mają pojęcia. 

Chciała zapytać co dokładnie przez to rozumiem, ale przy ich stoliku pojawiła się Lily. Uśmiechała się delikatnie. I choć Ophelia bardzo ją kochała, to teraz była na nią odrobinę zła.  Chciała wiedzieć, dlaczego Victor nie lubi występować przed ludźmi. A co ważniejsze, chciała dokończyć ich rozmowę. Lub nigdy jej nie kończyć.

Bo przez te kilka minut była bardziej szczera niż przez ostatnie tygodnie. I nie rozumiała jakim cudem czuła się przy nim na tyle komfortowo, żeby mu to wszystko powiedzieć. Ich rozmowa była naturalna, jakby znali się od lat. A przecież dziewczyna do tej pory miała ciarki na plecach, gdy Victor wyrzucał kolejne przykre słowa w kierunku swoich muzyków.

— Chodźmy wszyscy na piwo — Lily powiedziała, a Ophelia zauważyła, że jest ubrana w swoje codzienne ubrania. W dłoni trzymała klucze od kawiarni. — Jackson do nas dołączy. 

jbovska. 

Continue Reading

You'll Also Like

305K 12.2K 103
Wszystko zaczęło się od głupiej pomyłki i striptizera. "ty: Kate mam załatwić tego striptizera na urodziny Julii ? nieznany: z chęcią załatwi...
37.7K 2.3K 19
❝ Twoje serce bije na czarno.❞ 3 część Trylogii Obsession.
11.2K 142 24
W świecie baśni i legend historie toczą się niezmiennie tym samym torem od pokoleń. Coraz częściej jednak postacie buntują się i chcą stać się kowala...
11.1K 550 20
Gdy Lilianna Blak zgadza się wyświadczyć swojej ukochanej cioci niemałą przysługę jeszcze nie jest świadoma, ile zmian zajdzie w jej życiu. Pojawien...