Stay if you love

By polishvinnie

68.7K 1.9K 550

17-letnia Liliana wróciła do Barcelony do swojego ojca,którego nie widziała 6 lat ale gdy wróciła okazało się... More

Rozdzial 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Ważne!‼️
Rozdział 5
Wyjaśnienie
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
INFORMACJA !
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdzial 25
,,Nie pozwalam Ci,,
Epilog..
Podziękowania.

Rozdział 21

945 47 17
By polishvinnie

Jeśli ktoś chcę polecam włączyć tą piosenkę, którą tutaj dodałam jako taki dodatek do rozdziału! ( ,,in this shirt,,)
Życzę miłego czytania!!

Na twarzy chłopaka widziałam zawiedzenie, obiecałam im, że będę z nimi od początku aż do końca, a teraz nagle mowie im, że wyjeżdżam.. I miałam to sobie za złe.

Jednak to była naprawdę sytuacja wielkiej wagi. Sama nie wiedziałam czy dobrze postępuje wracając ale nie byłabym wstanie żyć z myślą, że nie pożegnałam się z babcią moim największym wsparciem gdy byłam mała.

- Przepraszam Pedri, tak strasznie Cię przepraszam miałam być tu z wami od początku aż do końca, a teraz nagle wyjeżdżam. Jeśli jesteś na mnie zł.. - Zaczęłam ale brunet mi w tym przeszkodził. - Hej.. Nie jestem i nie będę na Ciebie zły jesteśmy przyjaciółmi pamiętaj, że jesteśmy w tym razem jeśli będziesz chciała pogadać wal do mnie. Kiedy masz zamiar mu powiedzieć? - Zapytał, a ja zamarłam. Zapomniałam o Pablo.. Dopiero co zaczęło się wszystko układać, a ja to rozwalę..

- Nie mam zamiaru. - Powiedziałam, a długie łzy spływały mi po policzkach. - Jak to? Nie masz zamiaru powiedzieć mu, że wyjeżdżasz? - Zaczął starszy Hiszpan natomiast zignorowałam to pytanie i wpadłam w jeszcze większy płacz. Brunet delikatnie przejeżdżał swoją ręką po moich plecach.

Gdy choć trochę się uspokoiłam powoli wstałam z miejsca, w którym siedziałam i zaczęłam kierować się w stronę pokoju, lecz przeszkodziła mi w tym ręka przyjaciela. - Lili.. Kiedy wyjeżdżasz? Wrócisz do nas prawda? - Zaczął, a ja patrzyłam ze smutkiem w jego oczy ale milczałam. - Wrócisz tak.. - Jego głos stawał się coraz cichszy, a ja w dalszym ciągu milczałam. - Powiedz, że wrócisz.. - Powiedział, a jego głos był coraz mniej słyszalny. Jego oczy się zaszkliły. Wyrwałam się z co prawda lekkiego ucisku i szybkim krokiem udałam się do pokoju tym samym zostawiając González'a samego na klatce schodowej. To co stało się przed chwilą dobiło mnie jeszcze bardziej, złamie im serce wyjeżdżając, ale muszę to zrobić.

Nie mam wyboru prawda?

Moje serce przed minutami pękło na miliony kawałków. Postanowiłam od razu po powrocie do pokoju kupić bilet do Polski. Stwierdziłam, że muszę wziąć najbliższy możliwy lot nie chcę jeszcze bardziej łamać siebie i wszystkich wokół.

Po sprawdzeniu biletów, najbliższy lot jest jutro o 5:30 Sama nie wiedziałam czy chcę to zrobić jedna decyzja zmieni prawie wszystko co do tej pory się wydarzyło.

Zrobiłam to. Kupiłam bilet powrotny do Polski.
Wychodzi na to, że to moja ostatnia noc w Katarze, ostatnie chwile z przyjaciółmi i ostatnia szansa na zrobienie wszystkiego czego do tej pory mi się nie udało.

Wzięłam pierwszą lepszą kartkę podzieliłam ją na parę małych części, wzięłam do ręki długopis i zaczęłam pisać wiadomości do swoich przyjaciół. Te małe karteczki to moje pożegnanie, bo nie byłam wstanie powiedzieć im wszystkiego po prostu wprost.

Napisałam wiadomości do paru osób ale najważniejsze z nich skierowane były właśnie do Pablo i Pedro. Jedyną osobą, której byłam wstanie powiedzieć kiedy wyjeżdżam była Aurora. Złapałam swój telefon w rękę u wykręciłam numer do dziewczyny. Po trzech sygnałach wreszcie odebrała. - Co tam? - Powiedziała. - Mogłabyś przyjść teraz do mojego pokoju? - Zaczęłam. - Jasne, ale coś się stało? - Nie odpowiedziałam po prostu się rozłączyłam.

Po kilku minutach dziewczyna stała pod moimi drzwiami, a ja poszłam jej otworzyć. - Lili mów co się dzieje bo zaczynasz mnie przerażać. - Powiedziała brunetka. - Obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz a tym bardziej chłopakom. - Powiedziałam w stronę dziewczyny. - Ale o co chodzi - zaczęła. - Obiecaj. - Kontynuowałam. - Obiecuje. To jak powiesz mi teraz co Ci na sercu leży? - Odpowiedziała. - Muszę wyjechać. - Rzuciłam szybko. - Ale jak to.. - Rzuciła, a ja zauważyłam szok i jednocześnie smutek na jej twarzy.

- Moja Babcia umiera muszę się z nią pożegnać. - Powiedziałam zrzucając swój wzrok na podłogę. - Tak bardzo mi przykro Lili.. Ale czemu nie chcesz im powiedzieć? Pablo tak cieszy się z tego, że jesteście tutaj razem, on się załamie.. - Stwierdziła brunetka. Może i miała racje ale ja nie mam wyboru. - Jutro z rana wylatuje do Polski. - Powiedziałam szybko, powoli przerzucając wzrok na dziewczynę. - Żartujesz tak? - Zaczęła. - Chciałbym żartować uwierz mi. - Powiedziałam. - Oni prędzej czy późnej się dowiedzą z resztą na pewno dobrze o tym wiesz. - Najważniejsze jest by nie dowiedzieli się gdy będę wyjeżdżać. Pożegnanie będzie najbardziej bolesne. - Powiedziałam z coraz bardziej drżącym głosem. - Lili o czym ty mówisz przecież jeszcze nie raz się spotkacie. Może jeszcze będziemy świętować razem wygraną na mistrzostwach, oni Cię teraz potrzebują pamiętaj o tym. Nie zatrzymuje Cię ale pamiętaj, że będziemy tu na Ciebie czekać tutaj czy w Hiszpanii.
Barcelona na zawsze stała się twoim domem. - Powiedziała lecz widziałam, że walczyła z tym by nie wybuchnąć płaczem.

- Dziękuje. - Powiedziałam krótko bo czułam, że zaraz po prostu się złamie. - Pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na naszą pomoc. - Powiedziała podchodząc powoli do mnie i obejmując mnie czule.
Po chwili zostałam sama w pokoju, tylko ze swoimi myślami.

Dopakowałam ostatnie rzeczy, lecz na fotelu pod oknem zostawiłam bluzę, która dostałam od Gaviego, gdybyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć nie chciałam być nikomu dłużna co stało się w Katarze zostaje w Katarze. Na zawsze. Napisane niedawno kartki włożyłam do kieszeni bluzy od Pablo.

Było już dosyć późno, a wiec powoli kładłam się spać rozmyślając nad wszystkim.
Mój budzik zadzwonił około godziny trzeciej. Niechętnie zerwałam się z łóżka i się ogarnęłam. Wzięłam swój bagaż w dłoń ostatni raz spojrzałam na swój pokój zamknęłam za sobą drzwi i wyszłam na wielki długi korytarz, który nie był jeszcze oświetlony światłem słonecznym. Stanęłam nieruchomo spojrzałam na drzwi od pokoi swoich przyjaciół, którzy jeszcze spokojnie spali. Zeszłam wielkimi schodami w dół i skierowałam się do recepcji.

Wymeldowałam się z hotelu, wyszłam na zewnątrz czekając na taksówkę, która zawiezie mnie prostu na lotnisko. Nie czekałam zbyt długo ponieważ niecałe dziesięć minut później moja taksówka stała już po hotelem. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na budynek, zapakowałam bagaż do bagażnika, a następnie usiadłam wygodnie na fotelu w środku samochodu.
Droga minęło bardzo szybko. Za szybko.
Spędziłam ją gawędząc z taksówkarzem by choć trochę zapomnieć o tym wszystkim.

Gdy samochód, którym obecnie się znajdowałam zatrzymał się wiedziałam, że to już. Odebrałam swój bagaż i udałam się prosto na odprawę.

Po naprawdę krótkim czekaniu wchodziłam już do samolotu. Dochodziła godzina piąta rano czyli za prawie pięć godzin będę już w Polsce. Moje myśli skupiały się tylko na moich przyjaciołach, którzy śpią z myślą wspólnego śniadania. Tak wiele bym dała aby móc teraz leżeć na hotelowym łóżko z myślą, że zaraz któryś z chłopaków przyjdzie mnie obudzić by iść razem na śniadanie. Nie chciałam tak po prostu wyjechać ale pożegnanie było by najbardziej bolesne, oszczędziłam większego cierpienia sobie i im. Jeśli nie wiem czy wrócę.
Czy jeśli ktoś zapytał mnie czy zrobiłabym to samo to nie mam pojęcia , nie jestem wstanie odpowiedzieć, wiem jedno każde z nich mnie teraz potrzebowało ale babci mogę już nigdy nie zobaczyć, a ich... Słowa Aurory dały mi do myślenia ale nie mogłam zostawić babci to ona w dzieciństwie była mi najbliższa. Potrafiła mi pomóc, jako jedyna z nich wszystkich, rozumiała mnie bez słów. Dzisiaj to ona potrzebuje bym była przy niej.

Te godziny mijały tak szybko, nasz pilot powiadomił nas o lądowaniu moje serce przyśpieszyło bo zdałam sobie sprawę, że zaraz zobaczę ciotkę , która miała przyjechać po mnie na lotnisko. W duszy modliłam się abym nie zastałą nigdzie moich rodziców.

Gdy wysiadłam z samolotu moje wszystkie wspomnienia wróciły, pamiętam jak poleciałam tam do Barcelony i zobaczyłam się z wujkiem. Obiecałam wujkowi jak tylko wyląduje powiadomię go, i tak właśnie zrobiłam. Od razu gdy mogłam to zrobić spełniłam obietnicę. Szukałam już wzrokiem mojej ciotki, która miała tu już czekać. Nie myliłam się w oddali zobaczyłam ją opierającą się o maskę swojego auta pokazując gestem swój zegarek pośpieszając mnie przy tym. Przyśpieszyłam krok za rozkazem kobiety i po chwili znalazłam się tuż obok jej auta. - Myślałam, że już się nie doczekam, musimy jechać dziś w nocy stan babci się pogorszył leży w szpitalu muszę tam wrócić rozumiem, że jedziesz tam ze mną. - Zaczęła. - Tak, tak. - Powiedziałam dosyć cicho zapakowałam swoje walizki do bagażnika samochodu i siadłam na miejscu pasażera obok ciotki.

- Widzę, że łatwo było Ci się rozstać z tymi piłkarzami. - Kontynuowała z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. - Nie rozumiem.. - Zaczęłam. - Nie udawaj już tak wszyscy wiemy o tym, że spotykasz się z pupilami tego twojego wujaszka. - Przepraszam ale oni mają imiona i z nikim się nie spotykam. Są moimi przyjaciółmi tak bardzo boli Cię, że jednak poradziłam sobie bez Ciebie i rodziców? Wujek bardzo mi pomógł i dał mi coś czego wy nigdy mi nie daliście.. Zrozumienie i wsparcie. - Powiedziałam poważnym tonem próbując się nie złamać po wspomnieniu o swoich przyjaciołach, których cholernie boję się, że już nigdy nie zobaczę.

Po moich słowach kobieta zamilkła, a na jej twarzy pojawił się widoczny grymas. Nie rozumiałam jak lekko mówiła o babci, tak jakby w ogóle nie przejęła się tym, że umiera. Jak można być takim potworem bez uczuć?! Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Nigdy. Resztę drogi patrzyłam w okno przyglądając się drzewom przykrytymi śniegiem.

Pov Pedri

Przetarłem oczy spojrzałem na zegarek było koło w pół do jedenastej. Zdziwiłem się, że Lili jeszcze nie przyszła mnie obudzić więc powoli zszedłem z łóżka i poszedłem ją obudzić. Od wczoraj jest mi przykro z powodu jej babci, ale nie wyobrażałem sobie, że mogłaby zaraz wyjechać i to bolało jeszcze bardziej, była dla mnie bardzo ważna. Biłem się z myślami by nie powiedzieć o tym Pablo zasługiwał na prawdę. On ją kocha.

Jak zawsze zapukałem do jej drzwi ale nikt nie otwierał zdziwiłem się bo zawsze wręcz biegnie do drzwi uderza się o ich klamkę. Zawsze mnie to bawi. Otwarłem drzwi ale nie zastałem tam przyjaciółki. Pokój był pusty, bez jej walizki bez walających się po jej pokoju kabli od miliona jej ładowarek, bez bluz, które zawsze leżały na fotelu pod oknem.

Pomyliłem pokoje? To nie możliwe dobre pamiętałem ten pokój z reszta miała go tuż obok mnie trudno by je było pomylić. Przetarłem jeszcze raz oczy łudząc się, że to tylko zły sen ale na marne. Wyjechała. Wyjechała bez pożegnania. Lili wróciła do Polski.

Moje oczy się zaszkliły, a naprawdę rzadko płacze ale teraz część mnie po prostu stłukła się na tysiące części. W stronę pokoju Lili usłyszałem głośne kroki.

Pov Pablo

Jak każdego późnego ranka każdego dnia odkąd pomiędzy mną i Lili wreszcie było dobrze wraz z Pedro chodziliśmy do jej pokoju by ją po wkurzać i zaciągnąć ją siłą na śniadanie, którego nigdy nie lubiła jeść. Zamknąłem drzwi od pokoju i skierowałem się w stronę pokoju dziewczyny. Przede mną w pokoju zawsze już był Pedri więc ja byłem tym, który wchodzi bez pukania ale tym razem drzwi były otwarte na rozszerz więc wszedłem szybciej i jak codziennie musiałem się wydrzeć. - Bardzo się spóźn.. - Ale w pokoju zobaczyłem tylko przyjaciela, który gdy mnie usłyszał odwrócił się, a ja pierwszy raz od dawna zobaczyłem w jego oczach łzy. Zamilkłem wszedłem bardziej w głąb pokoju i zacząłem się rozglądając. Nie było tam nic. Pusty pokój tak jak przed przyjazdem. Nie było nigdzie tych jebanych kabli, o które nie raz o mało nie połamałem nóg, tych bluz, których nigdy nie potrafiła wybrać, jedyna rzecz, którą zauważyłem to moja bluza, którą dałem jej w dniu gdy się pogodziliśmy i lał deszcz. Została tylko ona. Oddała mi ją? Wróciłem spojrzeniem na Pedro, który stał jak wmurowany patrząc na fotel, na którym zawsze były jej bluzy. Wziąłem do ręki bluzę, którą podarowałem dziewczynie.

Podszedłem do przyjaciela i zapytałem. - Pedri gdzie ona jest?.. - Chłopak powoli przeszedł wzrokiem na mnie, patrząc mi prosto w oczy, po czym od razu przerzucił wzrok na podłogę. - Nie chciała abyś wiedział ale ja tak dłużej nie mogę.. - Zaczął. - Pedri mów o co chodzi.. - Kontynuowałem. - Jej babcia.. Powiedziała, że musi wyjechać ale nie powiedziała kiedy... Przyszedłem tu jak każdego ranka i dzisiaj już jej nie zastałem. Ona wyjechała.. Lili wyjechała bez pożegnania Pablo. - Powiedział, a ja słyszałem w jego głosie, że ledwo przeszły mu te słowa przez usta.  - Żartujesz.. Lili zaraz wejdzie tutaj i powie, że żartowaliście i wszystko będzie takie jak codziennie.. - Zacząłem. Nie potrafiłem dopuścić do siebie myśli, że nie usłyszę jej śmiechu, nigdy nie poczuje jej pięknych perfum, nigdy nie obejrzę z nią zachodu słońca. - Pablo.. Chciałbym aby to był żart. - Zaczął. - Lili by nam tego nie zrobiła. Obiecała, że będzie tu z nami  od początku aż do końca. - Powtarzałem cały czas. - Obiecała. - Co my zrobiliśmy źle - Zapytałem. - Nie wiem Pablo.. Nie wiem. - Odpowiedział.

Wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem jak opętany dzwonić do brunetki, którą dziś wreszcie chciałem zaprosić na kolacje. Nie dostawałem odpowiedzi dzwoniłem z 70 razy i nic, pisałem, nagrywałem się, dzwoniłem zero odpowiedzi. Pedro widząc to robił dokładnie to samo co ja ale żaden z nas nie dostał nawet jednej głupiej odpowiedzi.

Mój przyjaciel poszedł do recepcji dowiedzieć się kiedy wyjechała, a ja usiadłem na fotelu w jej pokoju trzymając w ręku bluzę, którą jej podarowałem przyglądając się jej uważnie. Przypominając sobie piękny uśmiech Lili. Zachowuje się co najmniej jakby umarła ale nikt mnie nie zrozumie. Gdy zaczęło się między nami układać nagle wszystko się wali. Poczułem jej perfumy na tej bluzie i przypomniała mi się ta piękna noc, w której nie zwracaliśmy uwagi na godzinę czy innych ludzi cieszyliśmy się po prostu swoją obecnością i tyle nam wystarczyło.

Gdzie jesteś moja Lili Hernández...

Continue Reading

You'll Also Like

18.9K 575 20
@robert-lewandowski obserwuje cię
126K 4.3K 200
Twój chłopak jako... Pierwsza część serii "Your boyfriend as..." Zakończone✔
134K 4.8K 43
Miłość jest grą, a piłkarze nienawidzą ponosić porażek.
15.7K 527 32
- Liliana- usłyszałam delikatny głos chłopaka. Moje imię w jego ustach brzmiało tak dobrze. To sprawiało, że nie nienawidziłam już się tak bardzo. ...