Miejsce Tom 1 Serii Czerwone...

By MDBWManiac

134K 3.9K 291

[18+] [ZAKOŃCZONE] Spotykając się po raz pierwszy nie wiedzieli, że staną się wrogami. Wrogami, między którym... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Epilog
Podsumowanie

Rozdział 14

3.6K 104 17
By MDBWManiac


POV Ria

 Zbudzając się z twardego snu czułam się tak lekko. Promienie dawno wstającego słońca spoczęły na twarzy, rozbudzając z resztki snu. Samopoczucie było inne w porównaniu do poprzednich dni. Nic mnie nie bolało, nie czułam takiego ciężaru związanego z myślą o zdradzie Nolana. Przymknęłam w skrzynce zabezpieczonej kłódką, myśl o Damienie, pragnącym odebrać mi Nokaut. Po poprzednim wieczorze, nie powinnam traktować go jak wroga. Dlatego zawiesiłam broń, dopóki nie wróciłby do bycia dupkiem.

 Przysiadłam na miękkim materacu, opierając plecy o zamszowy zagłówek. Siedząc w takiej pozycji wpatrywałam się w szarą ścianę, stojącą przy niej komodę, abstrakcyjny obraz w kolorach bieli, szarościach i złota. Przechyliłam głowę w bok, a do myśli natychmiast wpadło wspomnienie z Nolanem w roli głównej.

 Miałam ochotę go zabić za to jak się zachował, za to jak podniósł na mnie rękę. Jak miał czelność wciąż mówić na mnie Narzeczona.

Postawa Damiena, który wstawił się za mną i posłał go w diabły, była zaskakująca. Stając za nim, gdy Nolan wykazywał się gwałtownym zachowaniem, zrobiłam to po części specjalnie. Nie zaprzeczalnie kierował mną instynkt, nakazując stanąć za postawnym mężczyzną. Zaraz po nim pojawiła się myśl, by to wykorzystać i skupić jego uwagę tylko na Nolanie. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że walczyłam w podziemiu by zarobić na niebotycznie wysokie rachunki, jakie sam ustalił. Jeszcze poszedłby z tym na policję.

 Wiedziałam, że nie popuściłby mi, gdyby poznał prawdę. Puściłam go w maliny, a on uwierzył w moją rzekomą niewinność. To nie miało prawa zostać w zakresie „nigdy do wyjawienia."

 Pozostało czekać aż prawda wyjdzie na jaw, a karty zostaną wyłożone na stół.

 Po namyśle wstałam z dużego łoża. Prezentowało się na wygodne, i takie też było, aczkolwiek od zawsze preferowałam twardsze materace. Zaścieliłam je nie dbając o dokładność. Po rekonesansie, odnalazłam oczami dwie pary drzwi. Jedne prowadziły na korytarz, drugie do przydzielonej łazienki. Pokój pozbawiony został garderoby, co tylko świadczyło o braku codziennego użytkowania.

 Ze stosem świeżego kompletu, skorzystałam z gościnności właściciela biorąc prysznic. W kabinie znalazłam podstawowe środki higieniczne, w tym nową szczoteczkę do zębów. Żel pod prysznic miał mydlany zapach, co mnie zawiodło. Chciałam się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Głupie sprawdzenie jakiego płynu używał, dałoby jakąś podpowiedź.

 Spięłam mokre włosy w niechlujnego koka, wypuszczając z grzywki pasma. Rozglądając się na boki, opuściłam zaparowane pomieszczenie. Najchętniej bym się wymknęła i uciekła, jak kochanka po upojnej nocy. Nie mogłam tego zrobić z dwóch kluczowych powodów. Nie wiedziałam w jakiej części miasta byłam, mogłam skorzystać ze swojej obecności i trochę powęszyć.

 Ukradkiem przemierzałam górne piętro, nasłuchując czy nikt nie zmierzał w moim kierunku. Byłam w paszczy lwa. Jeden zły ruch i nie wiedziałam, jak mogłam skończyć. Minęłam kilka par drzwi. Jedne z nich były sypialnią Damiena, kolejne były zamknięte na klucz. Szarpnęłam klamką upewniając się, że były zamknięte. Zacisnęłam wargi w przypływie przegranej. Co tam chowasz?  Zrezygnowana wróciłam do sypialni.

 Przystanęłam w wejściu, wpatrując się w widok zapierający wdech w piersiach. Na całej ścianie rozpierały się okna, a z lewej było skrzydło prowadzące na ogromny taras. Na prawo od drzwi wejściowych stało dwuosobowe, szerokie łóżko. Było starannie zaścielone, jakby w nocy nikt na nim nie spał. Pchana ciekawością przysiadłam na skraju, dłonią przejeżdżając po pościeli. Jedwabna powłoka przyjemnie pieściła opuszki. Materac się nie zapadał, więc też nie przepadał za wbijającymi się sprężynami.

 Przytkałam nos do poduszki zaciągając się zapachem. Morska bryza mieszała się z cytrusową nutą. Piekielnie uzależniająca mieszanka.

 Nim opuściłam pokój pana i władcy pokusiłam się o wejście do garderoby. Tak jak wszystko w tym domu, była spora. Część półek była wolna, wieszaki zajęte przez koszule i eleganckie spodnie. Na jednej półce znajdowały się sportowe ubrania i obuwie do biegania. W rogu leżały rękawice bokserskie i specjalnie buty. Huh, ciekawe.

 Kierując się do wyjścia, w oczy rzucił mi się blask odbity od metalu. Zajrzałam na bok grafitowego zagłówka. Przełknęłam gule, wypuszczając powietrze z długim świstem. Z niepewnością chwyciłam metalową obręcz, przytwierdzoną do ściany. Zgrzyt metalu zabrzmiał wraz z szarpnięciem za koło. O kurwa.

 Spłoszona, wybiegłam z sypialni. Oczami wyobraźni widziałam do czego było mu to potrzebne. W jaki sposób to wykorzystywał, jak krępował tym ruchy. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Jedno z moich pragnień, których się wstydziłam. Seks ze skrępowanym ciałem był dla mnie fascynujący i pragnęłam, któregoś dnia go doświadczyć.

 Zamyślona dałam się prowadzić nogą. Minęłam otwarty gabinet. Prócz stojącego na środku biurka było puste. Przeciwległa do otworu świata pasowała idealnie pod biblioteczkę, którą można było zapełnić po brzegi książkami.

 Schodząc po marmurowych schodach, przytrzymując się złotej poręczy, docierało do mnie jak bogaty musiał być Damien. Ten dom ociekał pieniędzmi, powodzeniem i stylem. Był nowoczesny z zachowaniem wiktoriańskich elementów. Salon był nim przesiąknięty. Klimatyczna kanapa, stolik kawowy, kominek, biblioteczki. Zachowany w ciemnych i bordowych kolorach. Musiał wydać potężną fortunę na architekta i sprowadzenie takich mebli.

 Kliknięcie odbezpieczanego zamka wmurowało mnie w ziemie. Uniosłam ręce do góry, powoli odwracając się do celującej osoby. Stanęłam twarzą w twarz z gosposią posiadłości.

 Zmierzyłam kobietę, zatrzymując się na wymierzonej w klatkę lufie. Jak nie skończę na macie, to zostanę postrzelona przez gosposie. Zajebiście.

 Odetchnęła z ulgą, opuszczając broń. W sekundę przybrała podejrzliwy wyraz.

— Nie wyglądasz na przerażoną, choć mierzyłam do ciebie z broni. — odezwała się, dociekliwie szukając odpowiedzi w wyrazie twarzy.

— Nie od dziś odkrywam świat. — odpowiedziałam, puszczając oczko dla rozluźnienia napiętej atmosfery.

— Pan Williams, kazał zrobić pani śniadanie. Zapraszam do jadalni. — Końcem broni wskazała drogę. Czmychnęłam pod jej bacznym spojrzeniem wprost do pomieszczenia.

— Gdzie jest Damien? — zapytałam. Chciałam by jak najszybciej odstawił mnie do Nokautu.

 Nie było mowy bym wróciła do mieszkania. Nokaut stał się moim domem.

— Boss, aktualnie znajduje się na zewnątrz. Kazał dopilnować by zjadła pani śniadanie, pilnując również, cytując: „Pilnuj by nie wpadł jej do głowy głupi pomysł. Bywa niepoczytalna."

— Co za ochłap! Ja niepoczytalna? Chyba mnie ze sobą pomylił, kretyn. — oburzyłam się.

 Staruszka zaśmiała się wdzięcznie, trzymając się za brzuch. Zmarszczyłam brwi, nie świadoma co sprawiło jej rozbawienie.

— Powiedziałam coś śmiesznego?

 Złapałam za szklankę zalewając ją świeżym sokiem pomarańczowym. Upiłam łyk rozkoszując się kwaśnym smakiem.

— Jesteś idealna. — skomentowała, podsuwając pod nos talerz z jajkami sadzonymi i bekonem. Na drugim czekały parujące grzanki z pieczonym kurczakiem. Ślinka mi ciekła na ten widok.

— Nino?! Gdzie jest Williams?!

 Zwróciłyśmy głowy do nadchodzącego człowieka. Przymrużyłam oczy, widząc osobę, której nie powinnam była zobaczyć. Zbudowany mężczyzna przystanął w półkroku. Opalona skóra straciła pierwotny kolor, przyjmując odcień kredy.

— Ryan? Co ty tu robisz?

— Powinienem zapytać o to ciebie. Co robisz w domu mojego przyjaciela? — zaplątał na piersi ramiona, unosząc w zastanowieniu brew.

 Przyjaciel? Nie spodziewałam się, że najbardziej upierdliwy człowiek trenujący w Nokaucie, był przyjacielem gościa, który chciał go przejąć. Ciekawe czy wiedział o jego planach?

— Panna Loren, tego wieczoru była moim gościem. Czułem się zobowiązany pilnować by nie zrobiła sobie krzywdy.

 Wspomniany gospodarz raczył się wstawić wśród zebranych. Z filiżanką kawy, obserwował nas, dłużej zawieszając oko na mojej osobie. Gosposia Nina ukradkiem schowała za sobą broń, chroniąc się przed gniewem szefa.

— Jestem niepoczytalna, tak?

 Odeszłam od stołu, stając przed nim. Musiałam zedrzeć głowę, by dosięgnąć płynących złotem i miedzią oczu. Zerknął wymownie na niezabandażowane stopy, prychając pod nosem.

— Nie każ mi tego komentować. — mruknął powściągliwie.

— Chcę wrócić do siebie. — rzekłam pewnym głosem. Wbiłam w niego stanowczy wzrok. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w Nokaucie i przemyśleć ostatnie wydarzenia.

— Masz zamiar popierdalać po ulicach w tych klapeczkach? — zakpił, powodując rozbawienie Ryana. Jego rechot był nad wyraz słyszalny wśród zebranych.

— Masz z nimi jakiś problem? — cofnęłam się urażona. Nie były takie złe!

— Tak, koszmarze. Masz rany na stopach. Temperatura i stan powietrza nie sprzyjają gojeniu.

 Tłumacząc skracał dystans. Cofałam się, aż natrafiłam na przeszkodę. Zerknął na stojące za mną krzesło, nakazując tym samym usadzenie się w siedzisku. Pod wpływem aury jaką emanował, posłusznie zajęłam miejsce.

— Ich stan nie pozwolił mi na założenie adidasów. Co miałam zrobić? — Przypatrywałam mu się z dołu, mówiąc ściszonym, skruszonym tonem.

— Może nie ruszać dupska z łóżka?

— No wiesz? Gdyby ten kutas nie umówiłby się z moją matką na obiadek, nie musiałabym zapierdzielać do Santa Maria. Z przyjemnością zostałabym w łóżku.

— Santa Maria? Nie jesteś stąd? — zainteresował się Ryan, stając się na powrót poważnym. Machinalnie przytaknęłam.

 Damien zignorował zmianę nastawienia przyjaciela. Złapał mnie w pułapce, umieszczając ręce na krawędziach mebli. Nie mogłam zobaczyć co działo się za jego plecami. Przysłaniał cały widok.

— Przygotuj tyłek, koszmarze. Odwiozę cię, bez zbędnych dyskusji. — zaznaczył na zaś. Wypowiedziane słowa posiadały nutę dwuznaczności. Nie spuszczałam go z oczu, dopóki nie zniknął na zakręcie korytarza.

 Nie mając co ze sobą zrobić, wróciłam do stygnącego śniadania. Nim chwyciłam za widelec, zauważyłam ubytki w porcji. Posłałam Ryanowi ostrzeżenie zawarte w spojrzeniu przymrużonych kocich oczu. Mojego jedzenia się nie tykało. Bezczelnie podwinął kolejny kawałek chrupiącego bekonu. Uśmiechnął się czarująco, idąc w ślady przyjaciela.

 Po skończonym posiłku wraz z bagażem jaki ze sobą miałam, skierowałam się pod drzwi wyjściowe. Przyglądałam się w długim lustrze oprawionym złotą ramą, opuszkami biegnąc po gojących się zadrapaniach. Skupiona nie usłyszałam zbliżających się kroków.

 Uścisk na karku zmusił mnie do odchylenia głowy. Wydałam z siebie zduszony jęk, czując mokry pocałunek przy uchu.

— Wiesz, że nie ładnie tak myszkować? — mruknął wzmacniając uchwyt.

 Oddech przyspieszył, a serce poderwało się do galopu. Zagryzłam wargę, opanowując powstałe uczucie gorąca. Zacisnęłam uda, gdy wolną dłonią wdarł się pod materiał bluzy. Opuszkami śledził zarys mięśni skośnych, rozbudzając we mnie pragnienie. Byłam spragniona dotyku.

 Oparłam się o twardy tors mężczyzny, polegając na jego sile.

— Ciekawość prowadzi do zguby.

 Z tymi słowami odsunął się, burząc powstałą otoczkę budzącego się pożądania. Otworzył drzwi, przepuszczając w progu. Minęłam go z opuszczoną głową, zakrytą kurtyną włosów. Wstydziłam się, tego jak na mnie działał.

 Czas jazdy do Nokautu był katorgą. Damien rozpoczął własną grę, w której chcąc nie chcąc uczestniczyłam. Bawił się w najlepsze ignorując mnie, jednocześnie powodując spłycenie oddechu. Jechał uparcie skupiony w widoku za przednią szybą. Zdarzało mu się kilkukrotnie zahaczyć dłonią o moje kolano. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie jechał automatem, a kontakt tłumaczył przypadkiem.

 Miarka się przebrała, gdy stojąc na światłach, nachylił się nad moim siedzeniem, sięgając po papiery leżące w schowku. Wciągnęłam powietrze. Głowa mężczyzny znalazła się między rozsuniętymi udami. Drgnęłam, wciskając się w fotel. Nie zaprzestał na tym, przejeżdżając nosem po wewnętrznej części. Będąc w takiej pozycji, chuchnął długim świstem powietrza wprost w wrażliwe miejsce, zakryte materiałem dresów. Mimo materiału poczułam podmuch, drżąc na samą brudną myśl. Sapnęłam z rozczarowania.

 Jak gdyby nic, wyprostował się wracając do prowadzenia. Przez resztę trasy, wgapiałam się w jego profil wygłodniałymi ślepiami.

 Mężczyzna zaparkował przed klubem, odwracając rozpromienione lico.

— Coś się stało, Ria? — zapytał bezbarwnym tonem. Gdyby nie iskrzące tęczówki, stwierdziłabym, że był obojętny. — Dlaczego jesteś tak rozpalona?

— Nie udawaj, że nie wiesz. — sarknęłam rozpinając pas bezpieczeństwa.

— Czyżbyś, coś ode mnie chciała?

 Zblokował zamki zamykając nas w blaszanej puszce. Jednym ruchem rozsunął fotel zniżając oparcie. Siedziałam na wpół leżąco, przełykając ciężko gule w gardle. Dźwignął się, przybliżając do rozchylonych warg. Odnajdując pragnienie, wsunął szorstką dłoń pod bluzę.

— Damien, nie drażnij się ze mną.

— Wystarczy, że powiesz czego ode mnie oczekujesz, Ria. To nie jest nic trudnego.

 Zacisnęłam wargi, nie wiedząc jak ubrać w słowa swoje pragnienie. To nie było dla mnie, a wstyd parzył koniuszek języka, blokując chęć wyrażenia fantazji.

— Czy chcesz bym użył palców? — Powiedział, wdzierając się pod gumkę dresów. Przytaknęłam błagalnie. — Koszmarze, słowa. — zrugał zabierając dłonie. Wydałam dziwny dźwięk sprzeciwu. Zaśmiał się, wracają ze swoim dotykiem.

— Czy chcesz bym zrobił ci dobrze? Wiesz co zrobić bym ci to dał.

— Tak, proszę. — wysapałam. Cmoknął niezadowolony z odpowiedzi. — Proszę, zrób mi dobrze palcami. — Poprawiłam się, co przyjął z satysfakcją.

— Moja grzeczna dziewczynka. — skomentował, powoli wdzierając się pod materiał bielizny. Odchyliłam się do tyłu, czując jak zatoczył kółko wokół łechtaczki. — Rozszerz dla mnie nogi.

 Od razu spełniłam jego rozkaz, robiąc mu miejsce. Drażnił wrażliwy punkt, rozprowadzając po nim naturalny lubrykant. Jęknęłam, czując jak wypełnił mnie dwoma palcami, którymi pracował stałym tempem. Kciukiem wciąż masował nabrzmiały guziczek. Wiłam się na siedzeniu, doznając niepamiętnej przyjemności. Mruczałam w ekstazie, z każdą sekundą będąc bliżej szczytu. Damien nie próżnował, atakując usta. Połknął długi jęk, rozpoczynając walkę języków. Walczyłam z nim o dominację, stale poruszając biodrami. Zacisnął palce na krtani, odbierając możliwość poboru powietrza. Zamarłam w nagłej panice.

— Shh, nie bój się, koszmarze. Nie zrobię ci krzywdy. — Uspokajał, rozluźniając uścisk. — Rozluźnij się, Ria.

 Zrobiłam to, skupiając się na przyjemności jaką mi dawał.

 Będąc na krańcu wytrzymałości, zaciskając się na palcach Damiena, przyspieszył ruchy, obserwując napięcie na licu. Wykrzywił wargi, wyciągając rękę ze spodni.

— Co robisz? — Zaskoczona i przyćmiona nie rozumiałam, dlaczego przerwał, gdy prawie dał mi orgazm.

 Bez słowa wyszedł z pojazdu. Okrążył go, otwierając drzwi z mojej strony. Wysiadłam zła jak nigdy.

— Możesz mi powiedzieć, co ty robisz? Dlaczego przerwałeś? — Wbiłam mu palec w klatkę, starając się opanować buzujące emocje.

— To była kara za ciekawość. — odparł. — Nie przekraczaj granicy, Ria. — Strzepnął palec, poprawiając wgniecenie czarnej koszuli. — Dalej cię nie lubię.

— Zapamiętam. — warknęłam, szturchając go ramieniem.

W jego słowniku „Dalej cię nie lubię" oznaczało „Wciąż próbuje się dobrać do twojego interesu." A to oznaczało, że musieliśmy wrócić do wrogich stosunków.  

^^^ 

 Cześć kochani!!! 

 Z samego początku, chciałabym podziękować za tak nagły wzrost zainteresowania Miejscem. Nie spodziewałam się, że jeden TikTok wzbudzi zainteresowanie tylu osób. Jest to dla mnie ogromny szok i  bardzo wam za to dziękuję.

Witam nowe osoby i mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej. 

 Dziękuję za wszystko!!! Następny rozdział w środę. 

 MDBWManiac 

#Miejscemdbw
#CzerwoneBramymdbw  

Continue Reading

You'll Also Like

22.4K 2K 50
W powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to pro...
40.1K 4K 31
Jak bardzo zmieni się życie dziewiętnastoletniej Ashley Montgomery, kiedy okaże się, że jej chłopak zdradzał ją od dłuższego czasu? Jaki wpływ na to...
515K 4K 4
Po bolesnej zdradzie ze strony ukochanego dwudziestoośmioletnia Elizabeth Evans skupia się na pracy, dzięki czemu staje się najlepszą agentką nieruch...
100K 3.6K 37
Anna Summer widziała coś, czego nie powinna. Mimo, że jest niemalże pewna, że nikt jej wtedy nie widział, sumienie nie pozwala jej na pozostawienie t...