Give it time // Matty Cash ff...

By junii3e

33.3K 2K 688

Annie Hale wyjeżdża jako fotograf do Kataru na mistrzostwa świata aby odciąć się od swojej rodziny More

1
2
3
4
5
6
🎄
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
🫀
18.
19.
20.
21.
22.
24.
25.
26.

23.

740 63 15
By junii3e

Muszę zadzwonić do rodziców. Do Grealisha też. I do Bednarka. Kurwa, ja pierdole. — Cash krążył nerwowo po pokoju ściskając w dłoni swój telefon. Sam nie miał pojęcia co z nim zrobić w pierwszej kolejności.

Okej, spokojnie. Zadzwoń do rodziców, ja znajdę szybszy lot. — Wzięłam mojego laptopa na kolana i od razu wyszukałam jakąkolwiek stronę z najlepszymi opcjami lotów bez zbędnych i męczących przesiadek. Nasz lot miał być wieczorem, cały dzień planowaliśmy spędzić na mieście, ale w tej sytuacji nie mieliśmy ani trochę humoru na to.

Ten dzień chyba nie mógł być już gorszy, naprawdę.

Zarezerwowałam coś. — Odezwałam się gdy Cash odłożył telefon po obdzwonieniu już wszystkich.

Kiedy

Jutro o dziesiątej, to był najwcześniejszy lot.

Mężczyzna skinął głową i przejechał dłonią po całej swojej twarzy. Wory pod jego oczami ukazywały to jak bardzo zmęczony był.

To już byli wszyscy? — Spytałam. W tym momencie mój telefon zaczął brzęczeć w kieszeni mojej bluzy. — Widocznie nie. — Mruknęłam. — Za sekundę wracam. — Zmarszczyłam brwi widząc na ekranie zdjęcie Grealisha, które ustawiłam jako ikonkę jego kontaktu.

Hale?

— Grealish, co się dzieje? — Spytałam wychodząc na korytarz po delikatnym zamknięciu za sobą drzwi. Nie chciałam rozmawiać z nim przy Cashu. — Nie rozmawiałeś przypadkiem z Matty'm chwilę temu?

— Nie zostawiaj go teraz samego, proszę cię.

— Ja.... — Zaczęłam. — Ja nie miałam zamiaru go zostawiać. Skąd ci to... — Bełkotałam czując przypływ adrenaliny. Czy to było nawiązanie do propozycji, którą dostałam od Marka? Skąd Grealish mógł o tym wiedzieć?

Wiem, chodzi mi o to, że on nie przyjmuje dobrze takich rzeczy.

— Wydaje mi się, że radzi sobie w miarę dobrze jak na razie. — Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Choć faktycznie chodził nabuzowany od kolacji, ani razu jeszcze się nie rozkleił co mogło w zasadzie oznaczać wiele rzeczy. Nie miałam pojęcia jaka była jego relacja z jego babcią, nie zdążyliśmy o tym porozmawiać.

Wcale sobie nie radzi. W razie czego dzwoń do mnie, okej?

— Grealish przerażasz mnie. — Moje serce powoli podchodziło mi do gardła.

Wybacz, sam się zestresowałem tym wszystkim. Nie chcę po prostu żeby coś mu się stało. Głupio mi to mówić, ale gdyby była wielka tragedia, zadzwoń do Florence.

Gdyby nie fakt, że stałam na hotelowym dywanie na korytarzu, zwymiotowałabym od razu na miejscu, ale patrząc na okoliczności, ledwo się powstrzymałam.

Nie sądzę, że to będzie potrzebne.

— Ja też mam taką nadzieję, naprawdę. Trzymajcie się, widzimy się w Birmingham.

— Do zobaczenia. — Mruknęłam i rozłączyłam się. Wcisnęłam telefon do tylnej kieszeni jeansów i oparłam się o ścianę. Nie przyjmuje dobrze takich rzeczy? Żałobę każdy przechodzi inaczej, ale Grealish brzmiał tak jakby Cash miał nagle zamienić się we wściekłego wilkołaka.

***

Stojąc przed wielkim lustrem na naszym korytarzu poprawiłam moją czarną sukienkę, po czym narzuciłam na nią za dużą czarną marynarkę. Na sam koniec pomalowałam usta ciemną bordową pomadką. Coś było nie tak, moja twarz była wyblakła i całkiem wyprana z emocji. Może mój umysł był po prostu zbyt przytłoczony przeskakiwaniem z jednej trudniej sytuacji w drugą.

Żałuję, że poznasz moich rodziców w takiej sytuacji. — Mruknął Cash wychodząc z łazienki i gasząc za sobą światło.

Choć wyglądał elegancko, jego twarz, tak samo jak moja była wyblakła i po prostu pusta.

Zdarza się. — Odpowiedziałam. — Będzie jeszcze mnóstwo okazji na przyjemne spotkania z nimi.

Mężczyzna skinął głową i pocałował szybko czubek mojej głowy oplatając rękę wokół mojego brzucha. Oparł swoją brodę na mojej głowie co wciąż mnie frustrowało, bo był ode mnie o głowę wyższy.

Masz szczęście, że to nie babcia od strony mojej mamy. Wtedy miałabyś na głowie tonę Polskich ciotek dopytujących kim jesteś.

— Mam wprawę z Polskimi ciotkami, nie martw się. — Zaśmiałam się cicho.

Chcesz skoczyć na kawę zanim wyjedziemy z Birmingham?

— Pytasz mnie czy chcę skoczyć na kawę?

— No tak, nie było pytania. Oznajmiam, że idziemy po kawę.

Uśmiechnęłam się promiennie na tyle na ile byłam w stanie i włożyłam moje czarne glany, które zdążyłam jedynie przetrzeć szmatką gdy wróciliśmy do domu. Pomimo tego jednak wcale nie wyglądały tak tragicznie.

Wzięłaś wszystko? — Spytał mnie Cash gdy byliśmy już właściwie gotowi do wyjścia.

Zapomniałam telefonu, leży w kuchni. Podałbyś mi go? Nie chcę tam już wchodzić w butach.

Mężczyzna skinął głową i poszedł szybkim krokiem do kuchni. Zmarszczyłam brwi gdy nie wrócił po krótkiej chwili.

Co ty zatrzasnąłeś się w lodówce? — Rzuciłam żartobliwie. — Hej, Cashy. — Dodałam. — Żyjesz?

Nie dostałam żadnej odpowiedzi. W wszystkim tempie zdjęłam buty rzucając je na bok i wręcz wbiegłam do kuchni oczekując, że zobaczę go leżącego na podłodze z zatrzymanym sercem, albo cholera wie co innego. Zamiast czegoś koszmarnego, zobaczyłam go jednak wpatrzonego w ekran mojego telefonu.

Mówiłaś, że Mark cię zdradził. — Zaczął świdrując mnie wzrokiem.

Miałam wrażenie jakby moje nogi ugrzęzły w świeżo położonym betonie.

Bo zdradził. — Odpowiedziałam przełykając z trudem ślinę. — Mogę mój telefon? — Wyciągnęłam dłoń w kierunku mężczyzny, ale ten tylko się odsunął.

Więc dlaczego masz z nim kontakt?

Jego głos brzmiał tak jakby za chwilę miał kogoś zamordować. Nigdy nie słyszałam go w takiej furii, a już na pewno nie w takiej skierowanej do mnie.

Nie mam z nim kontaktu. — Skłamałam odruchowo.

Wiem, że wyjechałaś. Zostało ci parę dni na podjęcie decyzji, pamiętaj że z Anglii też możesz ją podjąć. Pamiętaj o tym co ci mówiłem, nie zawiedź mnie? — Parsknął sarkastycznym śmiechem. — Kurwa to nazywasz nie mieć kontaktu ze swoim byłym?

— Boże, mogę ci to wszystko wytłumaczyć. — Jęknęłam. Nienawidziłam takich idiotycznych nieporozumień. — Ale daj mi ten telefon. — Ponownie wyciągnęłam rękę aby złapać moje urządzenie, które Cash ponownie mi zabrał. Jednak tym razem byłam szybsza. Ścisnęłam telefon z całej siły i mu go wyszarpnęłam, po czym odłożyłam go po mojej stronie na blacie. Może i przestraszyłam się, że ze złości nim rzuci. Grealish wystraszył mnie ostatnio swoimi słowami.

Proszę bardzo.

Spotkałam się z Markiem parę dni temu. — Zaczęłam, a Cash już wydał z siebie pełne sarkazmu parsknięcie. — Poczekaj, daj mi dokończyć. — Dodałam zirytowana. — Spotkałam się z nim, bo powiedział, że ma mi do powiedzenia coś ważnego. Nie wiem, spędziłam z nim długi czas to mogło być cokolwiek, nie mogłam po prostu się nie zgodzić musiałam go wysłuchać. — Gestykulowałam nerwowo. Nie chciałam dochodzić do części w której muszę powiedzieć mu o propozycji którą dostałam. — Mark ma starszego brata. — Zaczęłam. — Jego brat siedzi bardzo w piłce nożnej, nie ma z nią nic wspólnego, ale obraca się w towarzystwie piłkarzy i trenerów. Jest przyjacielem trenera Manchester City. Mark bez mojej zgody podesłał mu zdjęcia z mojego Instagrama, bo wykruszył im się stały fotograf. Dostałam tydzień na podjęcie decyzji czy chcę wziąć tą robotę czy nie. Tyle.

— Och i to sprawia, że cała sytuacja wygląda lepiej! — Krzyknął wychodząc z kuchni. Jego sarkastyczny ton zaczynał powoli działać mi na nerwy.

Przecież nie możesz oczekiwać ode mnie, że powiem kategoryczne nie o tak z marszu. Od tego zależy moja przyszłość.

— Dopiero co wprowadziłaś się tutaj, dopiero co wszystko zaczęło nam się układać!

— Wciąż może się układać.

— Jasne, oczywiście. Kiedy będziesz mieszkać sama w Manchesterze.

— Matty, Villa mnie nie weźmie. Macie fotografa. A ja nie mogę nie pracować. Z założenia moja praca nie jest stała, z góry wiedziałam, że będę musiała jeździć i przenosić się w różne miejsca, ale ja to kocham. — Nie byłam zła, bardziej zawiedziona tym, że Cashowi w ogóle przeszło przez głowę to, że mogłabym mieć coś wspólnego z Markiem.

Więc wyjedź do Manchesteru. — Warknął.

Czy ja powiedziałam ci, że się zdecydowałam? Nie. I dlatego też nie powiedziałam ci wcześniej, bo nie jesteś teraz w stanie normalnie myśleć!

— Ja nie jestem w stanie normalnie myśleć? Czy ty słyszysz samą siebie? Pierdolę to, jadę sam.

— Nie jedziesz sam. — Odpowiedziałam stanowczo.

Nie chciałam aby jechał sam samochodem będąc w takim stanie.

Nie pytałem cię o zdanie, po prostu jadę sam.

— Ani mi się waż wyjść stąd. — Pobiegłam za nim na korytarz gdzie ten zakładał już buty. — Nie zachowuj się jak dziecko.

— Kto tu się zachowuje jak dziecko? — Rzucił tylko otwierając drzwi prawie mnie nimi uderzając. — Wykorzystaj ten czas na zastanowienie się czy warto jest się przeprowadzić do pięknego Manchesteru. — Trzasnął drzwiami z całej siły zostawiając mnie całkiem samą w grobowej ciszy.

Przejeżdżając nerwowo dłonią po moich włosach poszłam szybkim krokiem do kuchni i złapałam mój telefon na którym wyszukałam kontakt Grealisha. Oparłam się o blat kuchenny i przyłożyłam urządzenie do ucha.

Grealish miałeś rację. — Zaczęłam drżącym głosem.

***

— No nie kurwa! Co jak będzie miał wypadek!? — Krzyczałam krążąc po salonie gdy Grealish stał oparty o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi.

Może wlecenie w drzewo poukłada mu trochę w głowie. O co właściwie poszło?

— Nie, poczekaj. Zaraz ci wszystko powiem, ale muszę być pewna, że jest z nim w porządku.

— Zadzwonić po Florence?

Przygryzłam usta. Z jednej strony tak bardzo nie chciałam mieszać jej w nasze życie, jednak z drugiej była w tym momencie chyba jedyną osobą, która mogłaby mieć na Casha jakikolwiek wpływ. Żałowałam, że to ja nie byłam tą osobą.

Zadzwoń.

Grealish westchnął i wyjął telefon z kieszeni swoich spodni. Przyłożył go do ucha po wybraniu numeru dziewczyny.

Blondyna? Masz wolne dzisiaj, no nie?

Mężczyzna spojrzał na mnie i wyszedł na chwilę na korytarz aby porozmawiać z przyjaciółką Casha, której oboje tak nienawidziliśmy. Czekając aż Jack wróci, opadłam na miękką kanapę i przejechałam dłonią po mojej twarzy.

I tak była zaproszona na pogrzeb. — Mruknął Grealish wracając do salonu.

Świetnie, czyli zobaczyłabym się z nią gdybym tam pojechała.

— Może to i lepiej, że nie pojechałaś w takim razie.

Pokręciłam głową.

Jakbym pojechała to miałabym kontrolę nad tym co się dzieje, a tak nie mam pojęcia co robią beze mnie.

Nic się z nimi nie dzieje Hale, nic pomiędzy nimi nie ma.

— Mhm.

— Dalej nie powiedziałaś mi o co poszło, a ja umieram wręcz z ciekawości.

Zaśmiałam się ponuro i pokręciłam głową.

W dużym skrócie dostałam propozycję od mojego byłego, że może załatwić mi robotę w Manchester City.

— Od byłego? Auć.

Zacisnęłam usta i skinęłam głową wzdychając.

Miałam powiedzieć mu o tym kiedy byliśmy jeszcze w Polsce, ale akurat wtedy dostał wiadomość, że jego babcia umarła. Przecież nie mogłam mu tego powiedzieć w twarz akurat wtedy.

— I dowiedział się przez przypadek?

— Dokładnie.

Mówiąc jako przyjaciel Casha, nie zostawiaj go tu. — Zaczął. — Ale mówiąc jako twój przyjaciel, boże Hale leć do Manchesteru jak najszybciej, wsiadaj w pierwszy samolot. To jest tak świetna robota, taka możliwość dla ciebie żeby poznać nowych ludzi i rozwinąć się jeszcze bardziej.

Uśmiechnęłam się słysząc jak mężczyzna sam nazwał się moim przyjacielem i właściwie to miał rację, bo nim był. Jack był tak świetnym człowiekiem, że czułam się czasem przy nim jak egoistyczny potwór. To ile potrafił zrobić dla ludzi z którymi był blisko, wciąż mnie zadziwiało.

Prawdę mówiąc na początku byłam pewna, że kategorycznie się nie zgodzę, ale City jest dużym klubem, kiedy sobie o tym myślałam, nagle nabrałam tak wielkiej ochoty na bycie tam i zapoznanie się z piłkarzami stamtąd. Nie żebym nie lubiła Villi, ale.... — Nie dokończyłam.

— Villa jest świetnym klubem, ale czasem mam wrażenie, że jestem w nim szczelnie zamknięty jak w takiej bańce.

— Nie miałam pojęcia. — Podniosłam brwi. — Myślałam, że wszyscy jesteście wielkimi obrońcami Villi.

Bo tak jest, wszyscy ją kochamy, ale ja nie sądzę, że długo tu zostanę.

— Przenosisz się gdzieś?

— Sam nie wiem jeszcze do końca, jest parę propozycji, ale jest jedna, która jest tą najbardziej prawdopodobną. — Przejechał ręką po swoim karku.

Która?

— Manchester City. — Mężczyzna nie mógł powstrzymać uśmiechu, a ja mimowolnie rozchyliłam usta.

Żartujesz.

Grealish pokręcił głową.

Widzisz, dla mnie to też jest świetna propozycja, jakbym mógł to wyjechałbym tam od razu. Ale trudno będzie porzucić wszystko co tu zbudowaliśmy. — Westchnął. — No ale mam jeszcze chwilę czasu, zobaczymy.

— Chyba wyjadę do Manchesteru. — Byłam prawie przekonana.

Związki na odległość mają prawo działać, to nie od razu musi być spisane na straty. O ile Cash nie wjedzie w drzewo dzisiaj.

Nie, przestań. Nawet tak nie mów. — Zmrużyłam oczy próbując wybić z mojej własnej wyobraźni obraz Matty'ego po wypadku samochodowym.

————

Cierpię niestety na brak weny i czasu, ale łapcie króciutki rozdział
Spróbuje wam ogarnąć coś fajniejszego w tym tygodniu xx

Continue Reading

You'll Also Like

33.5K 1.4K 37
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
48K 5.3K 47
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
19.4K 836 34
Praca jako producentka muzyczna, może być ciekawa pod wieloma względami. Współprace ze znanymi raperami, poznawanie nowych ludzi w towarzystwie około...
11.7K 919 26
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...