Stay if you love

Por polishvinnie

68.7K 1.9K 550

17-letnia Liliana wróciła do Barcelony do swojego ojca,którego nie widziała 6 lat ale gdy wróciła okazało się... Más

Rozdzial 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Ważne!‼️
Rozdział 5
Wyjaśnienie
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
INFORMACJA !
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdzial 25
,,Nie pozwalam Ci,,
Epilog..
Podziękowania.

Rozdział 14

2.4K 90 29
Por polishvinnie

Gdy weszliśmy do lokalu, przywitała nas Sira.
Gavi siedział na kanapie przy ścianie, a obok niego wszyscy wiemy kto. troll. Można było powiedzieć, że ona już na nim siedzi. Gavi zmierzył mnie wzrokiem, a później się uśmiechnął w moją stronę. Trudno było mi określić czy uśmiechnął się do mnie czy ze mnie.

Moje uczucia do Gaviego trudno było ocenić. Wiedziałam tylko jedno, że cząstka mnie kocha go. Nie chciałam zjebać tej relacji, Gavi sam to zrobił.

- Młoda słuchasz mnie? - Hiszpan zaczął wymachiwać swoją dłonią przed moją twarzą. - Przepraszam Pepi zamyśliłam się. - odpowiedziałam.

- Znowu się tym zadręczasz? - Zapytał. - Wiesz nie daje mi to spokoju... - Chłopak poklepał mnie po ramieniu, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. - Pepi! Zwolnij - Próbowałam go jakoś zatrzymać ale na marne na samym końcu wylądowaliśmy na dachu budynku, w którym odbywa się impreza był to wysoki cztero piętrowy blok.

- Lubię takie miejsca. - powiedział Hiszpan.- Tak, jest naprawdę ładnie. - odpowiedziałam. Od tego momentu zapadła głucha cisza ale przyjemna.  Nagle przerwał ją chłopak.  - On Cię naprawdę kocha. - oznajmił, ja nie wiedziałam co powiedzieć tak jakby ktoś odebrał mi głos, po chwili postanowiłam coś z siebie wydusić - O czym ty mówisz Pedro. - zapytałam z zakłopotaniem w głosie. - Pablo. - wyrzucił z siebie. - Jeśli ktoś kogoś kocha nie zachowuje się tak jak zachowuje się Pablo Martín Páez Gavira. - Rzuciłam. - Kocha Cię. Odpuścił przeze mnie. Może wtedy gdybyśmy ja i on nie spotkali się wtedy pod twoim domem wszystko potoczyłoby się inaczej. - Powiedział, a jego głos z każdym słowem był coraz cichszy.

- Nie myśl o tym co by było. Stało się i się nie odstanie. Nie możesz się o to obwiniać. Gavira znalazł sobie inną i skoro tak szybko znalazł kogoś innego musieli wcześniej coś ze sobą... - Powiedziałam. - Oni się prawie nie znają. - Powiedział szybko. - Co? - Oni się prawie nie znają Lili, poznali się z trzy dni temu. Zrobił to bo pewnie jak inni myślą, że jesteśmy razem. Chciał abyś poczuła zazdrość. - Powiedział. Pedro może mieć rację, co nie zmienia faktu jak może chodzić z dziewczyną poznaną trzy dni wcześniej. - Jesteś pewien, no nie macie kont.. - Zaczęłam.

- Tak jestem pewien. - Rzucił. Byłam w szoku ale postanowiłam jak najszybciej zmienić temat naszej rozmowy - Barcelona.. Tyle ile się ostatnio wydarzyło jest nie do opisania. - Powiedziałam, wzdychając głośno. - To prawda Hernández. Chyba aż za dużo. - powiedział, a ja spojrzałam na bruneta i zaczęłam się śmiać. - No i co Cię tak bawi. - Zapytał - Wiesz, zabawne jest, że jeszcze rok temu siedziałam w jakimś parku z byłą przyjaciółką, a teraz siedzę na dachu jakiegoś bloku z wypasioną restauracją z Pedrim, piłkarzem FC Barcelony i pierdole o swoim życiu. - Powiedziałam przez śmiech, a na twarzy Hiszpana pojawił się szeroki uśmiech. A ja uderzyłam go w ramię.

- Wydaje mi się, że powinniśmy wracać bo jeszcze pomyślą, że skoczyliśmy. - Powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem. Wróciliśmy na dół, jak widać wszyscy dobrze się bawili, połowa z nich była już tak pijana, że ledwo trzymali się na nogach. Pedri na chwilę podszedł do znajomych ponieważ go zawołali, a ja podeszłam do baru.- Mogłabym prosić wodę. - Zapytałam, a barman spojrzał na mnie pytającym wzrokiem ale wykonał moją prośbę. Nie chciałam skończyć jak moi znajomi. Barman postawił moją wodę, a ja sięgnęłam po szklankę. Nagle obok mnie usiadła ta blondyna. - Cześć Lili. - Zaczęła. Zignorowałam ją odwróciłam głowę w drugą stronę nie miałam ochoty wchodzić z nią w jakąkolwiek konwersacje. Blondynka spojrzała na mnie pogardliwym głosem i odeszła. Co to kurwa było i co ona ode mnie chciała. Wzięłam łyk wody, zostawiłam ją na barze i poszłam do łazienki.

Weszłam do łazienki, podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie, momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami.

POV Pedri

Po tym jak znajomi mnie zawołali , podszedłem do nich, a Lili została przy barze. Zauważyłem, że dziewczyna Gaviry wstaje i idzie w stronę baru. Dalej nie miałem pojęcia co się działo odwróciłem się z powrotem do znajomych i kontynuowałem rozmowę. - O czym gadacie? - do rozmowy przyłączył się Pablo. - Stary Gonzálezowi wreszcie udało się zaprosić Hernández jako osobę towarzyszącą rozumiesz to?! - Wyrzucił mój kumpel, z którym właśnie rozmawiałem. Kurwa nie potrafi trzymać języka za zębami. - Ta - rzucił z pogardą. Na chuj tu w ogóle przyszedł i po co chłopak powiedział o Lili.

Mijały kolejne minuty jej dalej nie było, na początku pomyślałem, że w łazience zagadała się, którąś z dziewczyn ale wszystkie z nich tutaj były, nie było tylko jej. Minęło 20 minut zerwałem się z kanapy odszedłem od znajomych i udałem się do łazienki. Otworzyłem drzwi z myślą, że ją tam zastanę.

Tak się stało ale nie w taki sposób w jaki bym chciał. Leżała nieprzytomna na płytkach. Zamarłem. - Boże Lili... - powiedziałem cicho. Po chwili podbiegłem do dziewczyny klęknąłem obok niej, nachyliłem się nad nią by sprawdzić czy oddycha. Próbowałem przywrócić jej przytomność ale na marne. - Lili obudź się! Błagam.. - To ostatnie co powiedziałem.

Do łazienki wpadł Pablo, a za nim cała reszta. Wszyscy widzieli jak trzymam nieprzytomną Lili w ramionach. - Co tu się stało! - Zaczął krzyczeć i podbiegł do mnie i Lili. - Co jej zrobiłeś! - Były w nim nerwy. Patrzył na mnie jakbym zabił kogoś z jego rodziny. - Nic jej nie zrobiłem Gavira! To nie byłem ja, znalazłem ją tutaj nieprzytomną. Lepiej spytaj swojej dziewczyny co się stało. - Mówiłem dalej trzymając Lili w ramionach jedną ręką gładziłem jej policzek. Młodszy Hiszpan rzucił mordercze spojrzenie blondynce, która stojąc w drzwiach nie wyrażała żadnych emocji. Widziałem jak w duszy triumfowała z tego co zrobiła.

- Przecież ja nic nie zrobiłam. Ufasz bardziej temu idiocie!? - Wysyczała jak z resztą zawsze to robi. - Chodź skarbie nie będziemy tutaj dłużej siedzieć. To towarzystwo Cię zmienia - Powiedziała z pogardą, w ogóle nie przejęła się sytuacją, która się wydarzyła. Ta dziewczyna tak niemiłosiernie mnie wkurwiała samym swoim istnieniem. - Nie. - Odpowiedział brunet. - Co? - zapytała. - Nie zostawię jej. A to towarzystwo to moi przyjaciele. - Odpowiedział na co blondynka westchnęła jakby w ogóle się tym nie przejęła. Podeszła wręcz bliżej nas. Gavi wziął Lili i również próbował ją budzić.

Ja za to wstałem popatrzyłem na Hernández i podszedłem do blondynki. - Co jej podałaś! - Zapytałem ją cały w nerwach wskazując na Lili. - Nie wiem o czym mówisz. - Rzuciła. - Kurwa wtedy przy barze co jej podałaś! - Mówiłem w coraz większej złości. Blondynka ciągle udawała, że to nie ona. - Zadzwońcie po karetkę.. Szybko. - Powiedział młody Hiszpan. Jedyna Sira wyciągnęła telefon. Zadzwoniła na pogotowie. - Jeśli coś jej się stanie.. - Zacząłem. - González jeszcze nie wiemy czy to Nicole. - Wtrącił młodszy brunet. Jak on mógł jeszcze ją bronić. Trzymał Lili na rękach widział w jakim jest stanie i ma czelność bronić tej blondyny. - Dość Gavira. Zostaw ją już mnie, wracaj do swojego misiaczka. Poradzę sobie. - Powoli wziąłem dziewczynę z rąk chłopaka i wziąłem ją na ręce. Była taka.. Bezbronna. Chłopak popatrzył na nas i odsunął się ale nie opuścił pomieszczenia.

POV Gavi

Od razu gdy karetkę zabrała Lili, wsiadłem w auto z Nicole , odwiozłem ją pod pretekstem, że muszę jeszcze wrócić do restauracji bo obiecałem , że w czymś pomogę. - Nie czekaj na mnie trochę mi zejdzie. - Pocałowałem ją i wróciłem do auta. Pojechałem do szpitala, Pedri pojechał razem z ratownikami.

Wszedłem do szpitala i szukałem González'a. Zauważyłem go wchodzącego do jakiejś sali. Tak jak przypuszczałem tam gdzie znajdowała się brunetka. Niepewnie wszedłem do sali, zauważyłem bruneta trzymającego za rękę dziewczynę. Podszedłem do krzesła po drugiej stronie łóżka, gdy Pedro mnie zobaczył popatrzył na mnie. Nie byłem wstanie wyczytać z jego oczu nic, widniała w nich pustka i obojętność w moją stronę. Miałem wyrzuty do niego o to co się stało, a teraz ma czelność siedzieć tutaj przy Lili i do tego trzymać ją za rękę!? - Możemy pogadać? - Zapytałem. Miałem wyrzuty do niego o to wszystko musiałem z nim pogadać.

Chłopak wstał i wyszliśmy przed sale, w której leżała Lili. - Jak mogłeś ją tak omamić -zacząłem. - O czym ty znowu mówisz Gavira. - Był jak na razie spokojny. - Ona tam leży o mało nie zabiła ją ta twoja dziewczyna, a ty masz zamiar mieć do mnie jakieś pretensje?! - Zaczął. - Nie zganiaj tego od razu na Nicole! Ona taka nie jest. - Powiedziałem, broniłem jej bo ten idiota rzucał na nią jakieś ohydne kłamstwa.

- A ty chociaż wiesz jaka ona jest?! Znacie się parę dni, jeśli chciałeś zagrać na uczuciach Lili udało Ci się to gratulacje. - Powiedział.

To prawda miałem wyrzut do Lili o to, że wybaczyła temu dupkowi i przy naszym ostatnim spotkaniu powiedziałem trochę za dużo ale a z resztą sam już nie wiem. - Zachowałeś się jak ostatni chuj. Jej naprawdę zależało. Gdzie byłeś przez ostatnie dni?! Gdzie byłeś kiedy potrzebowała szczerej rozmowy. No tak nie było Cię. Nie pozwolę Ci jej jeszcze raz skrzywdzić. Lili zasługuje na wszystko co najlepsze więc zanim coś zrobisz zastanów się czego tak naprawdę chcesz Pablo Martín Páez Gavira. - Powiedział. Miał racje nie było mnie przy niej kiedy mnie potrzebowała, zostawiłem ją.

W tym momencie zadzwonił mój telefon , to była moja dziewczyna. Razem ze starszym Hiszpanem spojrzeliśmy na wyświetlacz mojego telefonu. Odebrałem. Tak odebrałem przy Pedrim. - Tak? - odezwałem się. - Skarbie wracaj już. Jutro gala musisz być wyspany. - Powiedziała. No tak gala kompletnie o tym zapomniałem. Rozłączyłem się bez słowa. - Pamiętaj jeśli się kogoś kocha, walczy się o niego. - Rzucił w moją stronę González, spojrzał na mnie po raz ostatni i wszedł do sali.

Zostałem sam na korytarzu w bezruchu. Miał racje. Jebany Pedro González López miał racje.

Seguir leyendo

También te gustarán

9.5K 582 18
Grupka znajomych po latach postanawia odnowić łączące ich niegdyś więzi i wyrusza w zimową podróż na północ Włoch. Czas jednak okazuje się nieubłaga...
21K 951 20
Przypadkowa znajomość, dwie różne osobowości. Ona - niespełniona romantyczka szukająca miłości jak z książek On - bojący się zawodu od ukochanej osob...
3.7K 148 14
Otwórz oczy kochanie i zobacz jaki świat jest naprawdę, bo każdy uśmiech ma swoją drugą stronę, trochę tak jak boisko, dasz wejść przeciwnikowi do sw...
1.7K 107 7
Ludzie często zastanawiają się nad tym czy szczęście na prawdę istnieje. Czy to przypadek, że dobre momenty pojawiają się w naszych życiach. Nasza dw...