Ivre de musique | Yoonmin

By Silhouette_2

16.2K 2.9K 2.9K

Bo uczucia i konflikty rodzą się tam, gdzie w grę wchodzi muzyka. Jimin nie gardzi efektem. Lubi mocne wejśc... More

Le prologue
1. Ma petite fille
2. La sainte étoile
3. Onyx
4. Comme des alouettes
5. Un feu qui se balance
6. Corps bercé par le vent
7. Délivrance
8. Belle
9. Doux au toucher
11. Fragile
12. Le silence
13. Noir
14. La déception
15. Mon soleil
16. Mourir
17. La profonde rivière
18. Joyeux Noël
19. Embrasse-moi
20. Rêves oubliés (bonus scene)
21. Libre comme l'air
22. Jaloux et possessif
23. La pomme
24. Anxiété
25. Tulipe blanche
26. Résister à un désir
27. La faiblesse
28. L'euphorie
29. Voleur de fleurs
30. Éternelle
31. N'oubliez pas
32. Supérieur
33. Sans maître
34. Épilogue

10. Petits princes

490 87 36
By Silhouette_2

Pierwszy śnieg. Jimin siedział na parapecie z głową opartą o szybę i niczym zahipnotyzowany obserwował, jak zielony ogród pokrywa się bielą. Z jego twarzy bił smutek. Szeroko otwarte oczy lśniły od łez, a kształtne usta delikatnie drżały. Chłopak z wysiłkiem łapał powietrze, miętosząc w dłoni skraj swojej satynowej koszuli.

— Liczę do trzech i moje spodnie mają się znaleźć — warknął groźnie Namjoon, w panice wyrzucając z szuflad wszystkie sztuki odzieży.

Park odwrócił się od okna i niewzruszony spojrzał na współlokatora.

— Pewnie zostawiłeś u tej kuchareczki, za którą tak latasz od tygodnia — burknął obojętnie i na powrót pogrążył się w myślach.

Nam trzasnął szafą w przypływie furii, po czym zabrał się za łóżko. Uniósł pościel i ze zniecierpliwieniem odrzucił walające się po posłaniu poduszki. Znalazł.

— Gdybym miał pod ręką knebel, wierz mi, wepchnąłbym ci go w te napompowane usteczka — zagroził po chwili.

Blondyn nie zareagował. Z wytężeniem wpatrywał się w skrzące drobinki śniegu, które niespiesznie opadały na ziemię. Pobliskie budynki ginęły w oparach mgły, a zasnute chmurami niebo stało się jeszcze ciemniejsze. Na dziedzińcu panował spokój. Nawet rosnące nieopodal wierzby sprawiały wrażenie pogrążonych w bezruchu. Student przymknął oczy, a jego myśli zaczęły krążyć wokół odległych zdarzeń i epizodów.

— Jimin, kwiatuszku, unieś sukienkę i pokaż wujkowi buciki.

— Wyżej, kochanie.

— Jeszcze...

Jeszcze, jeszcze, jeszcze, jeszcze...

— Jimin, do cholery! Ej! — krzyknął Namjoon, łapiąc go za ramię. — Co z tobą? — zapytał, gdy dojrzał na twarzy pierwszoklasisty bolesne skurcze.

Park przeniósł na niego zlęknione spojrzenie, a jego brwi ściągnęły się gwałtownie. Gęste łzy wolno spływały po policzkach i pozostawiały zdradliwe ślady na skórze. Chłopak próbował powstrzymać szloch, ale z trudem nad sobą panował.

— Co ci jest? Źle się czujesz? — drążył starszy coraz bardziej zaniepokojony. — Owieczko... bo przemoczysz sobie futerko — kontynuował na wpół żartobliwym tonem.

— Nam, idź już — odezwał się wreszcie nastolatek, nieudolnie maskując prawdziwe emocje.

Namjoon westchnął i nerwowo zerknął na okno. Na dziedzińcu zapanowało lekkie poruszenie. Żelazna brama otwarła się z hukiem, a do środka wtłoczyli się pierwsi goście. Drobne sylwetki żywo gestykulowały na ścieżce, tarmosząc w rękach swoje eleganckie kapelusiki. Drugoklasista odetchnął z ulgą, a potem przyjrzał się młodszemu dociekliwym wzrokiem.

— A ty?

— Zaraz zejdę — odparł jasnowłosy i zmusił się do łagodnego uśmiechu.

Wyższy potrząsnął głową, ale oddalił się niespiesznie i przystanął przed okrągłym lustrem. Rzucił okiem na swoje odbicie, a widząc pogniecione spodnie, skrzywił się ponuro. Student zrobił krok w przód, po czym chwycił za klamkę i z pewnym wahaniem opuścił pomieszczenie.

Jimin pociągnął nosem, otarł cisnące się do oczu łzy, a później zeskoczył z parapetu. Przysiadł na łóżku, by uspokoić rozedrgane nerwy i przez chwilę trwał w zamyśleniu. Po minucie podniósł się mozolnie i doprowadzając swój wygląd do porządku, ruszył za przyjacielem.

Blondyn zszedł na parter, kierując się prosto do głównej sali. Przystanąwszy na progu, wziął głęboki oddech i z wysiłkiem pchnął masywne drzwi. Nagle otoczył go tłum ludzi. Chłopak zacisnął pięść i zaczął przyglądać się natarczywie wszystkim napotkanym twarzom. W rogu dostrzegł Namjoona, który obejmował swoją matkę i z czułością wtulał się w jej szyję. Za nimi stał roześmiany Hoseok w wytwornym, ciasno przylegającym garniturze. Uczeń z rozkoszą pochłaniał przystawki, co jakiś czas kierując swój wzrok w stronę siedzącej obok dziewczyny — tak samo rudej i uroczej jak on. Trochę dalej krzątał się zaaferowany Tae. Szatyn odebrał od ojca kapelusz i rękawiczki, a następnie odłożył je we wskazanym miejscu w hallu. Po chwili wrócił i — jak na młodego dżentelmena przystało — odsunął krzesło swojej wystrojonej w jedwabie matce. Park pobladł. Niepewnie przystanął na środku i raz jeszcze objął spojrzeniem całe towarzystwo.

Nie przyjechał.

Pierwszoklasista głośno przełknął ślinę i nerwowo wykręcił palce. Obejrzał się rozgorączkowany, ale nie dojrzał nikogo oprócz...

Yoongi stał na uboczu i wydawał się całkowicie pochłonięty rozmową. Towarzysząca mu dziewczyna wyróżniała się niezwykłą urodą, która nie umknęła uwadze chyba żadnemu mężczyźnie na sali. Jej długie, brązowe włosy opadały falami i pięknie mieniły się w blasku żółtych lamp. Muślinowa suknia opływała szczupłą sylwetkę, a zwiewny szal dyskretnie okrywał ramiona. Zanim Jimin odwrócił wzrok, szatynka odchyliła głowę i zaśmiała się perliście. Następnie sprężystym ruchem zbliżyła się do bruneta i złożyła na jego policzku motyli pocałunek. Widząc to, Park omal nie zachłysnął się powietrzem. Głośno przełknął ślinę i zdusił napływające do oczu łzy. Chwilę potem odwrócił się gwałtownie i pospiesznie opuścił zgromadzenie.

Uroczystość trwała w najlepsze. Gościom dopisywał humor i nic nie wskazywało na to, że towarzystwo prędko się rozejdzie. Studenci reagowali dwojako; jedni cieszyli się z przyjazdu bliskich, inni odliczali minuty do ich rychłego powrotu. Wykładowcy natomiast bacznie obserwowali poczynania swoich wychowanków i tylko czasami włączali się w jakieś kurtuazyjne rozmowy.

Taehyung siedział sztywno i przyglądał się z zainteresowaniem białemu obrusowi przed sobą. Między jego ojcem a starszyzną wywiązała się zagorzała rozmowa na tematy polityczne, matka zaś — jak na dostojną damę przystało — z ożywieniem rozprawiała o koronkach. Szatyn westchnął i wzniósł oczy ku górze.

— Przepraszam najmocniej, muszę na momencik porwać państwa syna — odezwała się nagle Marry Lane poważnym, a jednocześnie wciąż uprzejmym głosem.

— Oczywiście, oczywiście. Taehyung! Wstań, chłopcze, a nie tak siedzisz z rozdziawionymi ustami — ryknął ojciec w kierunku chłopaka i czym prędzej wrócił do przerwanej rozmowy.

Tae z ulgą odszedł od stołu i obdarzył swoją opiekunkę pytającym spojrzeniem.

— Słońce, widziałeś się dzisiaj z Jiminem? Mam dla niego przesyłkę, ale twój kolega chyba się gdzieś zawieruszył — zaczęła Marry, wyraźnie zafrasowana. — Z domu — wyjaśniła odrobinę zmieszana, wskazując na pakunek.

Uczeń pokiwał głową i dał sobie czas na zastanowienie.

— Nie — odpowiedział po dłuższej chwili. — Ani razu nie minęliśmy się na korytarzu.

Kobieta westchnęła i ponownie rozejrzała się po sali. Student przystanął obok, podrapał się po karku, a potem bez zastanowienia wypalił:

— Znajdę go i przekażę paczkę. Pewnie znowu spaceruje po ogrodzie — zaproponował ochoczo, uśmiechając się przy tym czarująco.

— Kochany jesteś — odrzekła Marry z wyraźną ulgą, wręczając mu do rąk niewielkie zawiniątko.

Taehyung przeprosił rodziców i udał się na poszukiwania. Obszedł salon, zajrzał do jadalni, toalet, a nawet na dziedziniec, lecz bez większych rezultatów — blondyna nigdzie nie było. Chłopak zmarszczył brwi i z rosnącym niepokojem wrócił na parter. Przejechał oczami po zgromadzonych, ale wśród wielu twarzy nie dostrzegł tej jednej, jedynej. Szatyn nie zastanawiał się dłużej. Zdecydowanym krokiem ruszył w głąb sali i podszedł do jednego ze stolików.

— Namjoon, mogę cię prosić na sekundę? — zaczął przepraszającym tonem.

Drugoklasista z niechęcią przerwał dyskusję i przeniósł na niego swój zniecierpliwiony wzrok.

— Jimin zniknął — odezwał się ponownie Tae.

— I co w związku z tym? — zapytał z lekką irytacją starszy.

— To, że go nigdzie nie ma. Wysłać ci telegram, czy jak? 

Nam zmarszczył czoło i wbił w studenta swoje posępne spojrzenie. Po chwili wstał, przeprosił siedzącą obok kobietę, a następnie oddalił się na odległość kilku kroków.

— Co to za wymysły? Kolejny głupkowaty żart Jimina? — dopytywał poddenerwowany.

— Mam mu do przekazania paczkę od Marry, tyle że nie mogę go znaleźć — wyznał młodszy z rezygnacją.

Namjoon już miał rzucić jakąś kąśliwą uwagą, lecz wtedy przypomniał sobie o dzisiejszym incydencie. Jasnowłosy od rana był odrętwiały, małomówny i nieudolnie tłumił płacz.

— Kurwa... — syknął w przypływie nagłej złości. — Za mną — warknął do chłopaka, nie dając mu szansy na żaden sprzeciw.

Uczniowie raz jeszcze obeszli główne pomieszczenia, ale z takim samym skutkiem — Park jakby zapadł się pod ziemię. Drugoklasista przystanął i z rosnącym zdenerwowaniem rozejrzał się dookoła. Nagle jego wzrok natrafił na wysokiego rudzielca, który żywo gestykulował w kącie sali. Niewiele myśląc, skierował się w tamtą stronę i bez cienia zażenowania zapytał:

— Ej ty, widziałeś Jimina?

Hoseok odwrócił się do nieznajomego i posłał mu delikatny uśmiech.

— Yyy, nie — zaczął, jednak widząc zaniepokojone oblicza studentów, dopytał z wahaniem. — Stało się coś?

— Nie ma go w całym pieprzonym budynku — wystrzelił Nam, nie bacząc na otaczających go ludzi.

— Jak to nie ma? 

— Srak to, masz trudności z rozumieniem podstawowych pojęć? — odburknął Tae i zlustrował go oceniającym spojrzeniem.

Hobi już miał odbić piłeczkę, ale wyraz twarzy Namjoona skutecznie odwiódł go od tego zamiaru.

— Przysięgam, jak tylko znajdę tego platynowego kurdupla, powyrywam mu wszystkie nogi — zagroził najstarszy, zastanawiając się nad sytuacją.

— Szkoda by było takich nóżek — wypalił Hoseok z głupim uśmieszkiem.

Taehyung popatrzył na rudowłosego z bezgranicznym obrzydzeniem, a z jego ust padły następujące słowa:

— Lepiej wracaj do stajni pochłaniać kolejne porcje końskiej paszy...

— Powiem to tylko raz — warknął Nam, łapiąc się za głowę. — Jeżeli któryś z was wyda z siebie choćby jeden dźwięk, skończy razem z Jiminem w wykopanym przeze mnie grobie. Zrozumiano?

— Kusząca wizja — mruknął rudzielec, lecz nieprzyjazny wzrok kompanów zaraz go otrzeźwił.

Namjoon wywrócił oczami i nie patrząc na to, czy młodzi za nim podążają, ruszył w głąb sali. Przecisnął się przez tłum ludzi, a kiedy natrafił na poszukiwaną osobę, przystanął z pewnym wahaniem. Po chwili zbliżył się do jednego ze stolików i głośno chrząknął. Piękna szatynka łagodnie zwróciła ku niemu swoją twarz, jednak zanim zdążyła o cokolwiek zapytać, chłopak odezwał się sam.

— Nie chcę wam przeszkadzać — zagaił, spoglądając z góry na Yoongiego. — Ale szukam kumpla... — objaśnił krótko. — Widziałeś Parka? — wydusił wreszcie, po czym wbił swoje podejrzliwe spojrzenie w pianistę.

— Czy ja ci wyglądam na jego niańkę? — odpowiedział pytaniem Min.

— Oboje wiemy, że lubi się kręcić obok ciebie — wyrzucił Nam, przypatrując mu się z pewnym napięciem.

Brunet zacisnął wargi, ale potem odchrząknął i odparł niewzruszony:

— Nie, nie widziałem. Coś jeszcze?

— Tak. Pomożesz mi go szukać.

— Słucham? — zdziwił się Yoongi, a jego oblicze od razu spochmurniało.

— Pomożesz? — naciskał student, wpatrując się w pianistę tak intensywnie, że ten zmuszony był zerwać kontakt wzrokowy.

— Idź... — odrzekła dziewczyna i posłała swojemu partnerowi ciepły uśmiech.

Ciemnowłosy wstał niechętnie, lecz kiedy znalazł się już w bezpiecznej odległości, od razu przystąpił do ataku.

— Po co ten cyrk? — warknął w stronę Namjoona, spoglądając przy tym na dwójkę idących za nimi studentów. — Ta mała dziwka pewnie leży gdzieś we własnych ekskrementach z butelką whiskey pod pachą — ciągnął niezrażony.

Nam przystanął gwałtownie i zajrzał w twarz swojemu rozmówcy.

— Przestań się zgrywać. Możesz obrzucać go najgorszymi wyzwiskami, ale gdyby nie twoje chore uprzedzenia, pierwszy zaciągnąłbyś go w krzaki.

— Spałeś z nim? — zapytał znienacka Min.

— Co? — zdziwił się wyższy.

— Pytam, czy z nim spałeś — powtórzył brunet, wyraźnie artykułując każde słowo.

— Chyba ponosi cię wyobraźnia — syknął Namjoon, jednak w chwili, gdy jego wzrok uciekł w drugą stronę, pianista już wiedział, że nie mówi prawdy.

— Kłamiesz — odparł gorzko, po czym wyminął go, nawet nie kryjąc swojej pogardy.

••.•'¯'•.••

Jimin czuł się okropnie. Po wyjściu z sali pobiegł na piętro, by jak najszybciej skryć się przed oczami postronnych. Nie panując nad swoimi emocjami, zrobił coś zupełnie dla siebie niezrozumiałego: zapukał do gabinetu profesora Jeona Jeongguka. Student nie wiedział, czy nauczyciel przebywał w środku, czy też zabawiał gości — jak zawsze kierował się impulsem. Zniecierpliwiony odczekał chwilę i ponowił łomotanie. Kiedy wreszcie drzwi się otwarły, bez zaproszenia wtargnął do pokoju i roztrzęsiony wsparł się na krześle. Wykładowca spojrzał na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale nic nie powiedział.

— Potrzebuję czegoś mocniejszego — wyszeptał młodszy ze spuszczoną głową.

Mężczyzna miękkim krokiem zbliżył się do sekretarzyka i ku zdumieniu Parka wyjął z szuflady szkło oraz butelkę porto. Po chwili podszedł do biurka, napełnił kieliszek ciemnym trunkiem, a następnie w milczeniu podsunął go chłopakowi. Ten nie ociągał się ani sekundy i od razu opróżnił całą zawartość.

— Lepiej? — zagadnął Jeon.

— Powiedzmy — przyznał blondyn, po czym uniósł buzię i nadział się na stalowe oczy swojego rozmówcy.

— Niech zgadnę, wujaszek nie przyjechał? — zapytał Jeongguk bez ogródek, wsparłszy się o masywną gablotkę z książkami.

— Skąd Pan o tym wie? 

— Dużo o tobie wiem — odrzekł nauczyciel, a zaraz potem zaszedł Parka od tyłu i szepnął mu do ucha. — Ale bez obaw, pozwolę, żebyś sam odkrył przede mną wszystkie tajemnice.

— Moja osoba aż tak Pana zajmuje? To miłe.

— Przechwycenie tych informacji nie było wcale takie trudne.

— Jest Pan dupkiem — wystrzelił jasnowłosy, ponownie tracąc nad sobą kontrolę.

— A jednak tu jesteś — odparł Jeon i popatrzył na niego z realnym zaciekawieniem.

Jimin uciekł spojrzeniem, a w jego oczach znowu wezbrały łzy. Po chwili zwiesił głowę i w przypływie nagłej rozpaczy ukrył twarz w dłoniach.

— Naprawdę uważa Pan, że się nie nadaję? — zapytał niespodziewanie, mając na myśli swoją karierę sceniczną. 

Wykładowca zerknął na chłopaka przelotnie, ale kiedy ich oczy się spotkały, powietrze w pokoju nagle zgęstniało.

— Udowodnij mi, że się mylę — rzekł opanowanym głosem, długo zwlekając z odpowiedzią.

Słysząc to, Park zdjął marynarkę, a następnie rzucił ją na krzesło. Potem w milczeniu zsunął spodnie i będąc w samej koszuli, ułożył się wygodnie na stojącej w rogu kanapie. Nie zrywając kontaktu wzrokowego z Jeonggukiem, wyciągnął zgrabne nogi przed siebie i spokojnym tonem oświadczył:

— Okej...

Mężczyzna poderwał się z miejsca i niespiesznie podszedł do biurka. Sięgnął po kieliszek, wlał do środka odrobinę ciemnego płynu, a później z godnością usiadł na fotelu. Zamoczył usta w alkoholu i przeniósł swoje świdrujące oczy na blondyna.

Jimin zanurzył ręce we włosach i delikatnym ruchem odgarnął je z czoła. Mając świadomość tego, jak wulgarnie wygląda w tej pozie, jeszcze bardziej rozchylił kolana.

Nauczyciel długo wbijał w niego swój rozpalony wzrok, ale nie zrobił nic więcej.

••.•'¯'•.••

Studenci podzielili się na grupy i ruszyli na poszukiwanie Parka. Póki co nie zamierzali włączać w to opiekunów — wiedzieli, że chłopak był porywczy i podejmował coraz więcej nieprzemyślanych ruchów. Ostatnie, czego chcieli, to narobić mu problemów. Mimo wszystko postanowili działać: Tae i Hoseok przeczesywali piętra, Yoongi parter, a Namjoon piwnice i zakamarki.

Taehyung gniewnie stukał lakierkami o podłogę. Nie dość, że szczerze martwił się o Jimina, to jeszcze musiał znosić towarzystwo rudzielca, który swoim pogodnym usposobieniem i bezpośredniością wręcz przyprawiał go o mdłości. Pierwszoklasista wszedł na pierwsze piętro, a chwilę potem niepewnie przystanął. Objął wzrokiem rozległy korytarz, ale gdy nie ujrzał nikogo, skręcił w jedną z bocznych alejek. Kiedy tak przechadzał się krętymi ścieżkami, natrafił w końcu na jakiegoś chłopaka. Niewiele myśląc, zbliżył się do niego i stanowczym głosem zapytał:

— Ej, kręcił się tu taki niski blondynek? Loczki, pełne usta...

Student zatrzymał się w pół kroku i odwrócił głowę.

— Wiesz... — zaczął bełkotliwie Seokjin. — Za informacje się płaci— wymamrotał i wybuchnął donośnym śmiechem.

Tae zmarszczył brwi i wykonał szybki odwrót.

— Kolejny przygłup — wyszeptał pod nosem, po czym zerknął na zegarek i ruszył na spotkanie z resztą kompanów.

Nam czekał w umówionym miejscu i niecierpliwie przebierał nogami. Z każdą kolejną minutą towarzyszył mu coraz większy niepokój. Gdy ujrzał przed sobą znajome sylwetki chłopaków wiedział już, że i oni nie natrafili na żaden trop.

— Nic? — zapytał Hobi, a jego uśmiech momentalnie przygasł.

Drugoklasista westchnął i w poczuciu bezsilności jeszcze raz rozejrzał się dookoła. Nagle jedne z drzwi otwarły się gwałtownie, a ze środka wyłonił się sam poszukiwany.

Taehyung i Hoseok od razu podbiegli do Jimina i na zmianę przerzucali się pytaniami.

— Nic ci nie jest? — drążył rudzielec, przenosząc swoje dłonie na blondyna.

— Ej, wypad z tymi łapami — warknął Tae, przyglądając się temu z narastającą irytacją.

Jasnowłosy stał jak kamień i niezrozumiale wpatrywał się w swoich kolegów. Błądził oczami od jednego do drugiego, aż w końcu zatrzymał się na twarzy Namjoona. Starszy posłał mu karcące spojrzenie, ale nie wyrzekł ani słowa.

— I co z nim? — zagadnął bez wstępu Yoongi, wyłaniając się zza zakrętu. W ręce trzymał marynarkę, a jego biała koszula ciasno opinała się na torsie. Kiedy wreszcie zauważył Jimina, przystanął i zaczął przyglądać mu się w milczeniu.

Park popatrzył na bruneta z niewzruszonym spokojem, ale w rzeczywistości pochłaniał każdy detal jego ubioru. Wkrótce jednak przymknął powieki, próbując zwalczyć rodzące się w nim pragnienia.

— Min, odprowadź go do mnie — przerwał ciszę Nam. — Wy dwaj na dół — kontynuował podniesionym głosem, spoglądając na Taehyunga i Hobiego. — Już! — zagrzmiał zirytowany i nie czekając na reakcję, zdecydowanym krokiem ruszył na salę.

— Jimin... — nie odpuszczał Hoseok.

— Idźcie — wszedł mu w słowo blondyn. — Wszystko gra — dodał, siląc się na uśmiech.

Gdy studenci oddalili się nieznacznie, Park przeniósł swój ciemny wzrok na Yoongiego. Zbliżył się do niego powoli i wyszeptał:

— Ślicznie pachniesz.

Min zbył tę uwagę milczeniem i niespiesznie skierował się w stronę pokoju. Kiedy dotarł na miejsce, przystanął i poczekał na młodszego. Ten dołączył do niego po chwili, jednak nie wszedł do środka. Wsparł się plecami o drzwi i z wrodzoną gracją przekręcił twarz.

— Wiesz, że gdybyś się uśmiechnął, mógłbyś nawet uchodzić za atrakcyjnego? — zapytał z błyskiem w oku.

— Twoje towarzystwo raczej nie nastraja do uśmiechu — odparł chłodno muzyk.

— A do czego cię nastraja? 

Drugoklasista wpatrywał się w niego z pewnym napięciem, ale nie skomentował tego w żaden sposób. Park za to całkowicie uległ pokusie. Chwycił kościstą dłoń pianisty i szybkim ruchem przyłożył ją do swojej szyi.

— Do tego? — wyszeptał pytająco.

Yoongi wyrwał rękę i z niebywałą siłą przyparł młodszego do drzwi.

— Nie prowokuj mnie, Jimin — warknął z furią.

Blondyn jęknął w podnieceniu, a jego oddech niebezpiecznie przyspieszył. Nie umiał już dłużej walczyć ze słabością. Przysunął się ostrożnie i gdy tylko poczuł na swoim policzku oddech bruneta, coś w nim zawrzało.

— Piękną masz dziewczynę... — wymruczał. — Sam z chęcią bym ją przeleciał, gdyby nie pewien drobny szczegół — przerwał i zrobił znaczącą pauzę. — Dużo bardziej wolę jej faceta — dodał ściszonym głosem, po czym zjechał ustami na szyję Yoongiego.

Jimin sunął językiem po miękkiej skórze z taką pożądliwością, że nawet nie zauważył, jak dłonie Mina zacisnęły się na jego nadgarstkach.

Pianista szarpnął się i zdyszany naparł swoim ciałem na to drobniejsze. Rozjuszony odchylił głowę, a później z trudem wysapał:

— Nigdy więcej tego nie rób.

Pierwszoklasista pisnął, ale kiedy spojrzał w czarne oczy swojego towarzysza, znowu przeszedł go dreszcz.

— Czego mam nie robić? Powiedz... — zapytał niewinnie.

Yoongi nie wytrzymał. Chwycił chłopaka za szyję i patrząc mu prosto w twarz, z premedytacją wzmocnił uścisk.

Jimin jęknął, a całe jego ciało pokryło się gęsią skórką. Dopiero gdy zaczął się dusić, Min z niechęcią odsunął rękę.

Jasnowłosy od razu złapał się za gardło i półprzytomny opadł na podłogę. Starszy ukucnął przy nim i szepnął mu do ucha:

— To ostrzeżenie.

A blondyn nie mógł oprzeć się wrażeniu, że widzi przed sobą swojego stryja.


••.•'¯'•.••


Uff, mamy to, ponad 3000 słów! Myślałam, że nie wydolę przy sprawdzaniu.

Hm, jeżeli zastanawiacie się, czy w tym opowiadaniu może być jeszcze dziwniej, spieszę z odpowiedzią: może.

Tak swoją drogą, Yoonminy mnie wykończą tutaj, przysięgam. Dobrze, że mam Namjoona — moja jedyna ostoja normalności ;>

Continue Reading

You'll Also Like

207K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
9.8K 1K 30
Kim Taehyung byłby zwykłym facetem, gdyby tylko nie trzymał się kurczowo swojej przeszłości. Cienie jego dawnego życia prześladowały go na każdym kro...
29.4K 997 13
"Tęsknił po prostu za starym Jeonggukiem, który otaczał go miłością, której tak desperacko teraz w nim szukał." ‼️ICH RELACJA TO NIE JEST COŚ, CO WAR...
63.3K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...