Pamiętaj o mnie | Kamienie na...

By mrs_dawidowska

12.1K 345 200

𝗦́𝘄𝗶𝗮𝘁 𝗼𝗱 𝘇𝗮𝘄𝘀𝘇𝗲 𝗻𝗶𝗲 𝗯𝘆𝗹 𝘀𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶𝗲𝗱𝗹𝗶𝘄𝘆. 𝗝𝗲𝗱𝗻𝗶 𝗺𝗮𝗷𝗮̨ 𝗹𝗲𝗽𝗶𝗲𝗷, 𝗮 �... More

𝙿𝚛𝚘𝚕𝚘𝚐
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷 𝚉 𝚓𝚊𝚔𝚒𝚎𝚓 𝚛𝚊𝚌𝚓𝚒?
𝙰𝚎𝚜𝚝𝚌𝚑𝚎𝚝𝚒𝚌 𝙿𝚘𝚜𝚝𝚊𝚌𝚒
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟸 𝚃𝚎𝚐𝚘 𝚍𝚗𝚒𝚊
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟹 𝙹𝚊𝚗𝚎𝚔 𝚓𝚊𝚔 𝚋𝚘𝚕𝚒...
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟺 𝙼𝚊𝚛𝚣𝚎𝚗𝚒𝚊
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟻 𝙽𝚒𝚎𝚌𝚑 𝚣̇𝚢𝚠𝚒 𝚗𝚒𝚎 𝚝𝚛𝚊𝚌𝚊̨ 𝚗𝚊𝚍𝚣𝚒𝚎𝚒
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟼 𝙱𝚢𝚕𝚊𝚜́ 𝚝𝚢𝚕𝚔𝚘 𝚝𝚢...
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟽 𝚂𝚣𝚌𝚣𝚎̨𝚜́𝚌𝚒𝚎 𝚜𝚙𝚛𝚣𝚢𝚓𝚊 𝚘𝚍𝚠𝚊𝚣̇𝚗𝚢𝚖
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟾 𝚄𝚙𝚜, 𝚣𝚠𝚒𝚎𝚠𝚊𝚖
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟿 𝙲𝚣𝚢 𝚒𝚜𝚝𝚗𝚒𝚎𝚓𝚎 𝚖𝚘𝚣̇𝚕𝚒𝚠𝚘𝚜́𝚌
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟶 𝙲𝚘𝚗𝚊𝚓𝚖𝚗𝚒𝚎𝚓 𝚍𝚣𝚒𝚠𝚗𝚎
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟷 𝙺𝚞𝚕𝚝𝚞𝚛𝚢 𝚌𝚒𝚎̨ 𝚗𝚒𝚎 𝚗𝚊𝚞𝚌𝚣𝚘𝚗𝚘?
♡︎𝚃𝚊𝚍𝚎𝚞𝚜𝚣 𝚉𝚊𝚠𝚊𝚍𝚣𝚔𝚒♡︎
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟸 𝚃𝚘𝚌𝚑𝚊 𝚌𝚣𝚢𝚗́ 𝚑𝚘𝚗𝚘𝚛𝚢
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟹 𝙷𝚘𝚕𝚊, 𝚑𝚘𝚕𝚊
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟺 𝙺𝚘𝚌𝚑𝚊𝚜𝚣 𝚓𝚊̨?
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟻 𝙹𝚊 𝚌𝚒𝚎𝚋𝚒𝚎 𝚝𝚎𝚣̇
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟼 𝙲𝚘 𝚛𝚘𝚋𝚒𝚖𝚢 𝚌𝚑𝚕𝚘𝚙𝚊𝚔𝚒?
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟽 𝙲𝚣𝚢 𝚝𝚘 𝚜𝚎𝚗?
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟾 𝙾𝚑𝚘
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟿 𝚉̇𝚊𝚛𝚝𝚞𝚓𝚎𝚜𝚣 𝚜𝚘𝚋𝚒𝚎?
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟸𝟶 𝙺𝚘𝚋𝚒𝚎𝚌𝚎 𝚙𝚘𝚐𝚊𝚍𝚞𝚜𝚣𝚔𝚒
𝙰𝚎𝚜𝚝𝚑𝚎𝚝𝚒𝚌 𝙿𝚘𝚜𝚝𝚊𝚌𝚒 ~𝟸~
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟸𝟷 𝙼𝚘́𝚓 𝚕𝚞𝚋𝚢
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟸𝟸 𝙺𝚛𝚠𝚊𝚠𝚊 𝚠𝚘𝚓𝚗𝚊
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟸𝟹 𝚁𝚘𝚣𝚜𝚣𝚊𝚛𝚙𝚊𝚗𝚊 𝚍𝚞𝚜𝚣𝚊
𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 24 𝙲𝚑𝚎̨𝚌́ 𝚠𝚊𝚕𝚔𝚒
Rozdział 26 Piekło

𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 25 𝚉𝚊𝚋𝚊𝚠𝚊 𝚍𝚘 𝚛𝚊𝚗𝚊

271 9 23
By mrs_dawidowska

26.08.1940 Godz. 14.30

Siedziałam na taborecie przed lustrem, czesząc włosy, które puszyły mi się niemiłosiernie. Kiedy ponownie jęknęłam z bólu, gdyż niesfornie za nie pociągnęłam, rzuciłam szczotką na blat i zirytowana wstałam, kierując się w stronę szafy. Otworzyłam drzwiczki mebla i poczęłam przeszukiwać jego zawartość. Zirytowana kolejne wieszaki posuwałam dalej, nie mogąc znaleźć odpowiedniej sukienki.

- No ja chromolę, w co ja się ubiorę. - Mruknęłam ,,wyrzucając" ręce w górę.

- Pomóc? - Zapytał Tadeusz, który ni stąd ni z owąd znalazł się w moim pokoju.

- Ktoś Ci mówił, że się puka? - Warknęłam.

- Drzwi były uchylone, w dodatku słyszałem jakiś huk, więc Wszedłem. - Uniósł dłonie w gęściej obrony.

- Mhm. - Odwróciłam się w stronę szafy I poczęłam przeglądać ubrania.

- Co ty nie w sosie? - Odezwał się, zapewne mając jedną brew podniesioną do góry.

- No nie wiem no. Nie wyspałam się.

- Mnie nie oszukasz.

- Jak myślę o tej zbliżającej się defiladzie albo ogółem o wojnie to słabo mi się robi.

- Wszystko będzie dobrze. - Odparł uśmiechając się lekko.

- Tak, tak, a teraz myk myk i daj mi się przebrać. - Ponagliłam go dłonią.

- A ty w ogóle wiesz w co chcesz się ubrać?

- Nie do końca.

- To Ci wybiorę. - jego kąciki ust drgnęły ku górze, po czym podszedł do szafy.

Przewróciłam oczyma I głośno Westchnęłam, na co chłopak cicho się zaśmiał.

Chwilę pogrzebał w mojej szafie, a następnie wyjął bialą sukienkę z bufiastymi rękawkami w jasne zielone i różowe kwiateczki.

Chwyciłam materiał do rąk I przejrzałam go. Uznałam, że może nie wyglądać tak źle więc wyprosiłam mojego brata z pokoju i ubrałam się w suknie.

Podeszłam do lustra i Spojrzałam w swoje odbicie. Przed sobą widziałam dziewczynę, młodą, której najpiękniejsze lata życia, zniszczyła wojna. Mogłaby żyć szczęśliwie, bez cierpienia i zbędnych zmartwień. Natomiast codziennie boi się, że żniwiarz jako swój kolejny cel wybierze jej przyjaciół, że na rano nie obudzą jej ostre płomienie słoneczne, a walenie do drzwi przez Gestapo, że nie będzie słyszeć krzyków wesołych dzieci, tylko do jej uszu dotrą wrzaski Niemców. Ta świadomość, iż taki los przytrafił się akurat jej pokoleniu, bolała, uważała, że to niesprawiedliwe, choć tak naprawdę w życiu nic nie jest takie. Próbowała żyć normalnie, nie zawracać głowy zbędnymi rzeczami, nie budzić się z myślą czy przetrwa kolejny dzień i nie widzieć szarości na dworze, tylko kolorową przyrodę. Niestety większość jej starań szła na marne, tylko w nieliczne dni wracała do niej stara Tośka, ta beztroska, radosna i szalona dziewczyna, która swym byciem rozświetlała dzień każdemu kogo napotkała.

Potrząsnęłam głową, nie chcąc zatracić się w jeszcze głębszym amoku. Ruszyłam w stronę drzwi, a kiedy je otworzyłam i przekroczyłam, zauważyłam Tadeusza, który chciał już pukać.

- Ile można się ubierać? - Mruknął niezadowolony.

Minęłam go zręcznie, podkładając mu nogę przez co prawie się wywrócił, Zmierzył mnie groźnym spojrzeniem, na co Parsknęłam śmiechem, a on Prychnął.

Znalazłam się w holu, gdzie założyłam czyściutkie, wypolerowane trzewiki. W pełni gotowa czekałam, aż Tadek się ogarnie, cóż za ironia.

Po niecałej minucie chłopak wraz ze mną opuścił mieszkanie i po wyjściu z Kamienicy znalazł się na ulicy.

- Gorąco. - Mruknęłam niezadowolona czując następstwa lata na swojej skórze.

- Wytrzymasz.

- No mam nadzieję. - Prychnęłam.

- Tośka rozchmurz się, nie ma co być takim spiętym.

- Wiem.

- Chyba nie wiesz skoro działasz przeciwnie do tego. - Przewrócił oczyma I zaśmiał się cicho.

- Dobra, dobra.

Nagle zaburczało mi w brzuchu, co przypomniało mi o mojej chęci przekąszenia czegoś.

- Chcesz drożdżówkę?

- Z chęcią. - Wzruszyłam ramionami I się Uśmiechnęłam.

Udaliśmy się do pobliskiej kawiarni, gdzie zakupiliśmy dwa wypieki. Gdy tylko wyszliśmy z lokalu czym prędzej Chwyciłam jedzenie i poczęłam je spożywać.

- Pyszne. - Powiedziałam z pełną buzią.

- Nie mówi się, jedząc. - Odparł śmiejąc się.

- A cicho bądź. - Machnęłam lekceważąco dłonią, wtórując gest.

Akurat weszliśmy na ulicę Dworską. Po dwóch minutach staliśmy już mieszkaniem Alka, więc do niego zapukaliśmy, a Glizda z radością wymalowaną na twarzy otworzył nam drzwi.

- Witajcie moi mili! - Uśmiechnął się szeroko.

- Czołem! - Odparł Tadeusz I zbił z Dawidowskim ,,męską" pionę.

- Serwus! - Przytuliłam chłopaka, po czym udałam się w głąb mieszkania wraz z nim i mym bratem.

Znaleźliśmy się w salonie, gdzie trudno nie było dojrzeć, siedzącego na tapczanie Janka, Basii i Irki. Przywitaliśmy się z nimi dosyć szybko i następnie wygodnie się rozsiedliśmy.

- Oj przyjacielu, spóźniłeś się. - Zaśmiał się Bytnar, patrząc na Tadeusza.

- Jak myślicie przez kogo? - Mruknął. - Oczywiście, że to wina tej oto pani. - Wskazał na mnie, a ja tylko przewróciłam oczami.

- Gdybyś poinformował mnie wcześniej o spotkaniu to bylibyśmy punktualnie. - Odparłam.

- No, ale godzina przed powinna wystarczyć.

- Najwidoczniej nie.

- Kto normalny ogarnia się trzydzieści minut?

- Przypominam, iż Tośka nie jest normalna. - Powiedział Rudzielec, a wszyscy wybuchli śmiechem.

- I kto to mówi. - Odezwałam się, nadal cicho chichocząc.

- Niejaki Jan Roman Bytnar, najprzystojniejszy wśród facetów.

- Tsa, ty jeszcze w to wierzysz? - Stwierdziłam, chcąc się z nim trochę podroczyć.

- Ej! Jak śmiesz?

- Ja tylko mówię prawdę. - Podniosłam ręce w gęściej obrony.

Chłopak chciał coś dodać, lecz Irka widząc tą wymianę zdań, uznała, że warto to przerwać, gdyż męska duma Rudzielca może zostać skrzywdzona na dobre.

- Gołąbeczki, koniec już. - Wstała. - Jeszcze Janek nigdy się do ciebie nie odezwie. - Zwróciła się do mnie.

- No, no, cóż za tragedia. - Mruknęłam jej na ucho. - Wiesz, przynajmniej będę miała spokój. - Dodałam, oczywiście żartując.

Dziewczyna wraz z Tadeuszem udali się do kuchni, w sumie nie mam zielonego pojęcia po co, natomiast Aleksy usłyszawszy dzwonek do drzwi, Pognał aby je otworzyć.

Z tego co usłyszałam to przyszła jakaś poczta, zapewne były w niej zawarte informacje co do daty odbycia się kolejnej zbiórki. Zawsze tylko jeden Harcerz dostawał taki list, ze względu na ostrożność. Dlatego też, zadaniem odbiorcy było przekazanie dalej danych związanych ze spotkaniem. Najczęściej takie przesyłki dostawał Tadeusz, bądź Alek.

Maciek wrócił do nas I Oznajmił nam, o zaistniałej sytuacji. Przeczytał nam zawartość listu i okazało się, że się nie myliłam. No jak widać mam świetną intuicję.

- Jak myślicie, co będzie na kolejnej akcji? - Zapytał Janek, a mi lekko się oczy zaszkliły na wspomnienie śmierci Bartka. Szybko odgoniłam niepotrzebne łzy, przecierając oczy dłonią i tłumacząc sobie, że płacz jest tylko dla słabych.

W końcu to prawda tak? Płacząc ukazujemy nasze uczucia, słabości i wady. A tego robić nie powinnam. Wtedy stanę się słaba, inni będą wiedzieć jak mnie zranić. Ale czy uciekając od emocji dobrze postąpię? Jak nie będę tak robić to dostanę pomoc, bynajmniej ludzie tak twierdzą. Szepną mi kilka miłych i pocieszających słówek, po czym odejdą. Zapewne nie będzie dla nich to nic znaczyć, odezwą się do mnie, uważając to za jakiś przymus lub choćby zasadę bycia dobrym. Te słowa nie wypłyną prosta z ich serca. Będą rzucone na oślep, jak piasek, którym dzieci rzucają na plaży. Oznacza to, że jednak warto chyba być twardym, a raczej go zgrywać. Nie można płakać, nie. Moi przyjaciele we mnie zwątpią i zaczną uważać za słabą,  a tego nie chce. Ale skoro to przyjaciele to powinni postąpić inaczej. Lecz jeśli zrobią inaczej to zobaczą moje wady i dowiedzą się, że nie jestem przy nich w pełni sobą.

Wykańcza mnie to myślenie.

- Obstawiam, że odbędzie się gazowanie. - Wyrwał mnie z amoku Maciek. - A ty Tośka?

- Um no też tak mi się wydaje. - Wzruszyłam ramionami.

Tadeusz z moją przyjaciółką nadal nie wracali, ciekawe co tam robią, może pójdę zobaczyć? Dobra lepiej nie, bo jak będą się miziać to nie wiem co ja zrobię.  Ale to trochę nie wypada tak w kuchni... ajaj ostro pojechali. Nie no szczerze to wątpię by doszło tam do czegoś mocniejszego.

- Zastanawiam się co oni tak długo tam robią. - mruknęła Basia.

- Wiesz, że właśnie o tym myślałam? - prychnęłam. - Zapewne się tam nieźle bawią.

- Taki nieśmiały niegdyś był Tadeusz, a teraz? No najwyraźniej Kowalska w głowie mu zamieszała. - zaśmiał się Janek.

- Mówię wam oni zaraz przyjdą i Tadek na twarzy odbicia czerwonej szminki będzie mieć! - dodał Dawidowski.

- Chyba aż tak źle nie jest. - wtrąciła Baśka.

- Zakład?

- Pewnie, a o co?

- Daj mi się namyślić.

- Nad czym ty się tak dlugo zastanawiasz, chłopie? Oczywiste, że o buziaka! - wtrącił Rudzielec, a ja przewróciłam oczyma.

- Dobra, dobra, to o to, co Rudy Powiedział. - Odparł Aleksy, a Sapińska tylko kiwnęła zgodnie głową.

W oczekiwaniu na parę zakochańców dalej gawędziliśmy na mało istotne tematy. Co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem słuchając żartów chłopak, zdarzyło się nawet tak, iż zaczęłam się tarzać po podłodze, co było dosyć rzadkim zjawskiem.

- Padnę zaraz! - wydusiłam. - Pamiętajcie, że chce być pochowana w r-rozowej trumnie! - chwyciłam się za bolący ze śmiechu brzuch.

- Ona naprawdę zaraz nam tu zejdzie. - Złapał się za głową Maciej.

- Głupawki dostała. - Westchnęła z uśmiechem Luba Dawidowskiego.

- Co tu się dzieje? - Zapytał Zawadzki, który wszedł do pomieszczenia.

Wszyscy spojrzeliśmy na jego policzki, miał jeden mały odcisk szminki.

Nasza czwórka Odwróciła wzrok od stojącego w drzwiach chłopaka, po czym wybuchliśmy gromkim śmiechem, no nie wiem czy moja przepona to wytrzyma.

- A co wam? - Zapytała Irenka, która stanęła za Tadkiem.

Zaczęłam się dusić wraz z Alkiem, przez chwilę nawet myślałam, że umieram, ale na szczęście tak się nie stało.

- Wytłumaczycie nam? Może też się pośmiejemy. - Burknął niezadowolony.

- No śmiejemy się, b-bo - zaczął Rudzielec. - bo Glizda wygrał zakład. Chyba dlatego.

- O co on był? - podniósł brew Zawadzki, a ja znowu parsknęłam śmiechem.

Coś dawno się tak nie śmiałam jak dzisiaj, najwyraźniej wystarczy kilka bliskich mi osób, aby mój humor uległ diametralnej zmianie.

- A jej co? - Założyła ręce na biodrach kompanka mego braciszka.

- Kiedyś się dowiecie o co był ten zakład. - machnęła dłonią Basia. - A teraz twoja nagroda zwycięzco. - zwróciła się do jej ukochanego i go cmoknęła w usta.

                                                                                                          ***

- Zostajecie na noc. - stwierdził gospodarz patrząc na tarczę zegara, wiszącego nad drzwiami. - Za godzinę policyjna, nie ma co. - wzruszył ramionami.

- Przecież byśmy zdążyli. - odparł Bytnar.

- Lepiej nie ryzykować. - odezwał się Zawadzki.

- Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. - uśmiechnęłam się chytrze.

- Chcesz pić go na pawiaku? Tam pewnie jedyne co dostaniesz to brudną wodę.

- Od razu najgorsze scenariusze obstawiasz? Zluzuj gacie, bo ci zaraz od napięcia pękną. - odpowiedziałam, a wszyscy prócz Tadka parsknęli śmiechem.

- Jesteś taka sama jak Janek, obydwoje identycznie głupi. 

- Co? Nie. - Rzekliśmy w tym samym czasie z Rudym.

- Wcale, wcale.

- Dobra, cicho już bądź. - machnęłam dłonią i się odwróciłam.

- Zaraz wracam. - Maciek wstał i zniknął w głębi jego mieszkania.

Rozsiadłam się wygodniej na fotelu i chwyciłam książkę leżącą na stoliczku obok. Spojrzałam na okładkę ,,Quo Vadis".  Moja ulubiona lektura za czasów szkolnych, kochałam tą historię. Imponowała mi ta możliwość poprawienia się, bycia dobrym człowiekiem. Winicjusz, który był poganinem, nie szanował ludzi, liczyły się dla niego tylko huczne zabawy i złoto. Tępił Chrześcijan, uważał ich za wrogów Rzymu, za ludzi, którzy nawet nimi nie powinni być. Ale mimo tego jak został wychowany, jakimi ludźmi się otaczał, udało mu się zmienić. Kiedy zawitał w ostrianum coś się w nim zmieniło, jakaś jego cząstka zaczęła powolutku się przeradzać w coś, czego nigdy dotąd nie doświadczył. I tak po jakimś czasie, stał się innym człowiekiem, kimś kto nie gnębił niczemu winnych Chrześcijan, kimś kto szanował zdanie innych, ich styl bycia oraz życie, kimś kto zaczął kochać prawdziwie, szczerze i mocno. Już nie zważając na samą przemianę Marka, sprawiła na mnie ogromne wrażenie miłość. Miłość tego młodego Patrycjusza do Ligii, który gotów był za nią życie oddać, który darzył ją uczuciem wielkim, magicznym i niezniszczalnym. Sama pragnę o byciu tak kochaną, choć czy będzie mi to dane? Nie wiem, lecz kiedyś napewno się dowiem. Odkładając książkę, przypomniało mi się jeszcze jedno, postawa Chrześcijan, ludzi, nie poddających się, mimo rządów najbardziej brutalnego cesarza Rzymu - Nerona. Czcili swą naukę cały czas, nawet jeśli groziła im za to śmierć, dalej kochali i miłowali Jezusa. Poniekąd ta historia utożsamia się z dzisiejszymi czasami, gdyż nawet kiedy są u nas Niemcy, nie możemy im ulec, musimy się starać do końca życia naszego, by chociaż przyszłe pokolenia mogły ujrzeć Polskę jako wolny kraj.

- Quo Vadis? - zagadnął Janek, podchodząc do mnie i biorąc książkę do rąk. - Lubię twórczość Sienkiewicza. Kawał dobrej roboty gość zrobił.

- Prawda. - przytaknęłam.

- Powracam! - zawołał Dawidowski, wparowując do salonu z butelkami wódki.

- Poważnie? - prychnęłam.

Chłopak wziął jakieś szklanki i włożył je na stolik. Nalał do każdej z nich trochę trunku, odłożył butelkę i chwycił swój napój. Każdy zrobił to samo i po wzniesieniu toastu ,,za wolną Polskę", napił się zawartości. Skrzywiłam się na ten gorzkawy smak, którego wręcz nie cierpiałam. Obrzydzał mnie, kojarzył mi się ze Szkopami, czyli wszystkim co najgorsze.

Odłożyłam mój napój na bok i znowu opadłam na wygodny fotel. Irka usiadła na moim podłokietniku, a chłopacy zajęli miejsca na tapczanie. 

- Ostatnio byłem w kawiarni i  zamówiłem sobie kawę, a jakaś kelnerka usilnie próbowała złapać ze mną kontakt wzrokowy. - Prychnął Rudy. - Jak w końcu na nią spojrzałem to się zarumieniła, ciekawie nie? - Powiedział, a ja poczułam jakieś... nie wiem, może ukłucie? Było to niezidentyfikowane dotychczas uczucie. 

- Stary, za tobą to się każda gania! - Zaśmiał się Maciek. 

- Ty za nimi również. - Dodał Tadeusz, uśmiechając się, ale przewracając oczyma.

- Co? Oczywiście, że nie. Dlaczegóż miałbym? 

- Mam Ci przypomnieć jakie masz doświadczenie?

- Przywołujesz sytuacje z czterech lat. 

- Dobra, dobra, przestańcie gawędzić tylko o dziewczynach. - zachichotała Kowalska. 

Po tych słowach rozpoczęła się dyskusja na jakieś błahostki, śmialiśmy się, żartowaliśmy,  a przede wszystkim świetnie bawiliśmy! Minęły z jakieś dwie godziny, więc była już dwudziesta trzecia, jak ten czas szybko leci...

- I wiecie co? Nagle bum! Uderzyłem w Szkopa kamyczkiem, a ten trach na ziemię! I słyszę gwizdek! Wystraszony, co żem zrobić mam! Nagle jeszcze jakieś ,,Halt!", czy oni myślą, że się zatrzymam! Nie ma tak kochaniutcy! Zacząłem uciekać i na szczęście mi się udało! - Żywo gestykulował Dawidowski, będący już pod wpływem procentów, z resztą tak jak Irka i Tadeusz, gdyż ja, Janek oraz Baśka odmawialiśmy alkoholu, już po pierwszej dawce.

- Weźmy może połóżmy ich spać. - Szepnęłam do Sapińskiej, na co kiwnęła głową.

- Chodźcie spać. - Wstała patrząc srogo na pijanych przyjaciół.

- Coo? Nieee. - Zaprzeczyli.

- Tak, tak, już wam wystarczy. - Pociągnęłam Irenę. 

Wszystkich ułożyliśmy jakoś do spania, Maciek z Tadeuszem i Jankiem mieli spać w pokoju Gospodarza, a dziewczyny u Marylki, której aktualnie w domu nie było. 

Odetchnęłam z ulgą, gdy mogłam iść ze spokojem się ogarnąć do spania. Zabrałam jakąś piżamę Jagody, choć nie powinnam. Ale jestem pewna, że dziewczyna wyraziłaby zgodę na to. Z potrzebnym ,,asortymentem" weszłam do łazienki i się tam umyłam. Przebrana wróciłam do moich przyjaciółek, które cicho pochrapywały.

- Te to mają twardy sen. - Mruknęłam pod nosem, uśmiechając się lekko.

Położyłam się obok Baśki i Irki. Przymknęłam oczy, chcąc zasnąć. Niestety coemi nie szło. Przewróciłam się na jeden bok, potem na drugi, a następnie wylądowałam na plecach. Byłam tak zirytowana, że wstałam gwałtownie z łóżka i skierowałam się do kuchni. 

Weszłam do pomieszczenia i usiadłam otworzyłam lekko okno, wychylając przez nie głowę. Uważnie obserwowałam ulicę, zastanawiając się czy cokolwiek ciekawego zobaczę. Nagle poczułam oplatające moją talię dłonie.

- Janek?

- To ja kruszynko.

- Co ty tu robisz? - odwróciłam się do niego i spojrzałam w jasne tęczówki chłopaka, oświetlane przez księżyc.

- Nie mogłem zasnąć. A Ty?

- Tak samo. - westchnęłam.

Nastała cisza. Głucha, lecz przyjemna. Nie była ona niezręczna, wręcz przeciwnie. Czasami nic niemówienie wyraża więcej słów, niż sama rozmowa i tak było w tym przypadku.

- Te amo* - Powiedział cicho.

- Łacina? Umiesz mówić w tym języku?

- Owszem.

- A co to znaczy?

- Kiedyś się dowiesz. - uśmiechnął się lekko.

------------------------------------------------------------------------

Serwus! 

* te amo - kocham cię

Słowa : 2598

Continue Reading

You'll Also Like

43.2K 3.4K 170
Tylko tłumaczę! Uciekając przed dziadkiem, szalonym naukowcem, młoda oraz błyskotliwa Xi ginie w eksplozji i zostaje przeniesiona do innego świata, p...
177K 5.2K 68
A co gdyby Hailie była połączeniem Vincenta i Tonego? A co gdyby lubiła motory, sporty i wyrażała sie elokwętnie? Kto był by jej ulubionym bratem? To...
14.1K 444 11
A co gdyby Vince miał wpadke w wieku 18 lat? Co gdyby urodziła mu sie córeczka o imieniu Hailie? historia w pełni zmyślona tylko postacie są z pierwo...
926 8 4
Historia o 17 letnim Kamilu który przypadkowo wciągnął przyjaciela w pieluch i ukrywał że nosi pieluchy przed dziewczyną która także w to wciągnął i...