Shared passion (TommyInnit x...

By Lady_Iron_Dragon

2.8K 141 110

Tommy od zawsze był tym głośnym i pyskatym. Staram się to znosić, choć bywają dni, kiedy naprawdę chcę urwać... More

Informacje ogólne
Przedstawienie głównej bohaterki
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Nie rozdział, a pytanko
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Epilog

Rozdział 4

148 10 4
By Lady_Iron_Dragon


Sophie pov.





Minęły trzy tygodnie, odkąd Tommy i ja, jesteśmy partnerami.

Szczerze? Myślałam, że będzie gorzej.

Współpraca z nim, wcale nie była taka najgorsza. Chłopak bardzo szybko się uczył, co znacznie ułatwiało nam opracowanie programu. Nie wdawał się w niepotrzebne dyskusje z Edith, chociaż jego zdanie, również brałyśmy pod uwagę, przy przygotowywaniu choreografii. Sam nawet podsuwał swoje pomysły, które również, znajdowały miejsce w programie.

Coraz rzadziej również, dochodziło między nami do sprzeczek, kłótni i rękoczynów. Od dwóch dni, o dziwo, żadne z nas nie dokuczyło drugiemu, przez co oboje, jak również i Will, byliśmy w niemałym szoku.














Edt: Doskonale! Sophie, głowa nieco wyżej! O! Właśnie tak! Tommy, wyprostój się bardziej, gdy podnosisz partnerkę! Idealnie! - powtarzała nam Edith, podczas całego naszego treningu.

Stosowaliśmy się do jej wszystkich porad. W końcu, nasz układ dobiegł końca, a my usłyszeliśmy jedynie brawa i gratulacje, ze strony naszej trenerki.

Edt: Świetnie wam idzie. Tworzycie naprawdę zgrany duet. Naprawdę świetnie się z wami pracuje.

Popatrzyliśmy na nią z uśmiechami na twarzach. Ustaliliśmy datę następnego treningu za dwa dni, po czym Edith wyszła, a my zostaliśmy na tafli.

Tm: Dobrze jeździsz - powiedział blondyn, patrząc w moją stronę.

Byłam w szoku, bo po raz pierwszy, usłyszałam od niego komplement.

Sph: Dzięki. Ty też jeździsz nienajgorzej.

Chłopak uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. Nie był to ten złośliwy, głupkowaty uśmieszek, który zawsze mi posyłał, kiedy się ze mną droczył. To był jego prawdziwy, szczery uśmiech.

Zeszliśmy z tafli i ignorując docinki ze strony Amandy, udaliśmy się do szatni.

Zdjęłam swoje łyżwy i schowałam je do torby. Zauważyłam, że blondyn ma problem z supełkiem, który nieumyślnie zawiązał na sznurówkach. Przewróciłam oczami i pomogłam mu w rozwiązaniu supełka.

Tm: Dzięki - powiedział, zdejmując łyżwy.

Sph: Nie ma sprawy - odpowiedziałam, zakładając buty.














Wyszliśmy z budynku, przed którym czekał już na nas Will.

W: No i jak było? - zapytał, zabierając ode mnie rzeczy i chowając je do bagażnika.

Sph: Myślę, że dobrze - powiedziałam, wsiadając do samochodu.

Tm: A ja myślę, że bardzo dobrze - dodał blondyn, gdy również wsiadł do auta.

Will siadł za kierownicą i po chwili, jechaliśmy już w stronę domu.














Sph: Will - powiedziałam, wchodząc do salonu, gdzie mój brat, razem z Tommym, oglądali film.

W: Tak Sophie? - zapytał, odwracając wzrok od ekranu.

Sph: Zawiózłbyś mnie do szpitala? Chciałabym odwiedzić Luke'a.

W: Teraz?

W odpowiedzi, pokiwałam głową na "tak".

W: No dobra - mówiąc to, podniósł się z kanapy - Gdzieś jeszcze po drodze?

Sph: Do sklepu i do kwiaciarni.

Tm: Mogę też pojechać?

Mój brat i ja, spojrzeliśmy, z niemałym zdziwieniem na twarzach, na blondwłosego chłopaka.

Sph: Ty tak serio?

Tm: Chyba powinien wiedzieć, kogo ma, na zastępstwo.

Will i ja, popatrzyliśmy na siebie, po czym na Tommy'ego. Ostatecznie, ciężko westchnęłam i powiedziałam...

Sph: Ok. Możesz ze mną iść. Tylko błagam. Nie zrób mi przy nim obciachu.

Tommy jedynie kiwnął głową na znak zrozumienia, choć nie ufałam mu w stu procentach. Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu, po czym ruszyliśmy w drogę.














Po wstąpieniu do sklepu po słodycze i do kwiaciarni, w końcu dojechaliśmy do szpitala. Razem we trójkę, weszliśmy do środka, po czym podeszliśmy do recepcji.

Rc: Państwo do kogo? - zapytała recepcjonistka, wyciągając na chwilę nos z kart pacjentów.

Sph: Do Luke'a Parkera.

Rc: Są Państwo kimś z rodziny?

Sph: Przyjaciółmi.

Kobieta przejrzała karty pacjentów, po czym spojrzała na nas spod czerwonych okularów.

Rc: Pierwsze piętro. Pokój, numer 4.

Sph: Dziękujemy - powiedziałam, po czym razem z Willem i Tommym, udaliśmy się do odpowiedniego pokoju.














Weszliśmy do pokoju, gdzie zastaliśmy, leżącego w łóżku, Luke'a. Miał gips na ramieniu, bandaż na klatce piersiowej, opatrunek na głowie, a jego noga w gipsie, była uniesiona do góry.

Spojrzał na naszą trójkę, a na jego twarzy, od razu zagościł uśmiech.

Sph: Luke - powiedziałam, podchodząc do niego i delikatnie go przytulając.

Lk: Sophie - powiedział cicho, obejmując mnie delikatnie zdrową ręką - Jednak przyszłaś. Już się bałem, że mnie nie odwiedzisz.

Sph: Miałabym zostawić w kontuzji najlepszego partnera, jakiego znam? - powiedziałam, powoli się odsuwając.

Włożyłam kwiaty do wazonu i podałam mu torbę, pełną jego ulubionych słodyczy.

Lk: Skąd wiedziałaś, że to moje ulubione? - zapytał, ostrożnie wyciągając słodycze z torby.

Sph: Jesteś moim partnerem, nie od dziś - powiedziałam, na co oboje, cicho się zaśmialiśmy.

Tommy i Will podeszli bliżej i stanęli za mną. Luke spojrzał na blondyna, który posłał mu delikatny uśmiech.

Lk: Rozumiem, że mnie zastępujesz, w przygotowaniach do mistrzostw.

Tm: Tiaaa - powiedział blondyn, drapiąc się po karku.

Luke kiwnął głową, po czym ponownie na mnie spojrzał.

Lk: Nie myśl, że mam ci za złe, że masz nowego partnera. Mistrzostwa świata juniorów w łyżwiarstwie figurowym, to twoje marzenie. Spełnij je. Będę ci kibicował - powiedział, po czym zdrową ręką, ujął moją dłoń i delikatnie ją ścisnął.

Posłałam mu uśmiech. Chwilę jeszcze z nim rozmawialiśmy, po czym wyszliśmy z pokoju, a następnie, ze szpitala.














Siedziałam sobie w pokoju na łóżku i czytałam książkę. Doszłam do połowy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi do mojego pokoju.

Sph: Proszę - powiedziałam, odkładając książkę na stolik nocny.

Drzwi do pokoju uchyliły się, a do środka zajrzał...

Tommy?

Tm: Mogę wejść? - zapytał, na co ja, posłałam mu podejrzliwe spojrzenie.

Może ostatnio między nami, nie było żadnych awantur, ale wciąż mu nie ufałam.

Sph: No dobra, wchodź.

Blondyn wszedł do środka, a ja nie spuszczałam z niego wzroku, nawet na sekundę.

Tm: Spokojnie. Nie przyszedłem, żeby ci podokuczać - powiedział, śmiejąc się cicho pod nosem - Will prosił, żeby ci przekazać, że za godzinę jedziemy do wesołego miasteczka.

Sph: Ok. To wszystko?

Tm: Tak - już miał wychodzić, ale wtedy...

Sph: Możesz zostać, jeśli chcesz.

Blondyn wydawał się być zaskoczony tym, co powiedziałam.

Ja zresztą też.

JA NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁAM, ŻE MOŻE TU ZOSTAĆ?!

Tm: Nooo ... ok.

Przesunęłam się i pozwoliłam chłopakowi usiąść na moim łóżku. Zachowaliśmy jednak odstęp, a żadne z nas, nie potrafiło rozpocząć rozmowy. Po chwili jednak, blondyn odezwał się...

Tm: Więc ... Od jak dawna jeździsz na łyżwach?

Czułam się dość zmieszana, ale po chwili, odpowiedziałam...

Sph: Odkąd skończyłam pięć lat. A ty?

Chłopak już miał odpowiedzieć, ale wtedy...

W: Sophie. Wiesz może gdzie jest...

Obróciliśmy się w stronę Willa, który definitywnie nie spodziewał się zobaczyć nas razem, siedzących na łóżku, nie próbujących pozabijać siebie nawzajem.

Sph: Will. To nie jest tak...

Nie było mi dane dokończyć. Will podszedł do mnie i przyłożył dłoń do mojego czoła, sprawdzając, czy przypadkiem nie mam gorączki.

W: Wyglądasz na zdrową. Ale Tommy siedzi u ciebie w pokoju, w dodatku, na twoim łóżku, obok ciebie, i wciąż żyje. Źle się czujesz siostrzyczko? Mam zadzwonić po pogotowie? A może od razu po egzorcystę?

Sph: Will - odsunęłam jego rękę od siebie - Wszystko jest ze mną w porządku. Po prostu WYJĄTKOWO zgodziłam się, żeby Tommy został u mnie w pokoju.

Tm: Ja i tak już idę - powiedział blondyn, wstając z łóżka i kierując się do drzwi - Idziesz Will?

W: Tak - ostatni raz na mnie spojrzał - Za godzinę, bądź gotowa do wyjścia do wesołego miasteczka.

Kiwnęłam głową, na znak zrozumienia. Chłopacy wyszli z mojego pokoju, a ja położyłam się na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Pozwoliłam Tommy'emu wejść i zostać w moim pokoju. Do tego, pozwoliłam mu usiąść obok mnie, na moim łóżku.

Sph: Co jest ze mną nie tak?! - zapytałam samą siebie, wciąż nie potrafiąc w to uwierzyć.














Po godzinie, jechaliśmy już do wesołego miasteczka. Znowu nic nie mówiłam, podczas gdy mój brat i blondyn, prowadzili żywą dyskusję.

W końcu, dojechaliśmy do wesołego miasteczka. Will zaparkował samochód na parkingu, po czym wszyscy udaliśmy się do wejścia. Słońce już dawno zaszło, ustępując miejsca nocy, a świecące kolorowymi światłami atrakcje, same w sobie, zapewniały świetne wrażenia.

W: To gdzie idziemy najpierw?

Tm: Proponuję kolejkę górską - powiedział blondyn, wskazując na ogromny i szybki rollercoaster.

Sph: Emmm ... No nie wiem - powiedziałam, patrząc na kolejkę, ze strachem w oczach.

Od małego, miałam lęk przed kolejkami. Pare razy, próbowałam jakoś go pokonać, ale zawsze, wychodziło tak samo. Kolejki górskie, autentycznie mnie przerażały.

Tm: No chodź Sophia. Będzie fajnie.

Sph: A jeśli ja ... boję się rollercoasterów?

Tm: A boisz się?

Kiwnęłam głową na "tak", na co blondyn podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach.

CO DO...

Tm: Wiesz co? Ja też kiedyś cholernie się tego bałem. Ale pewnego razu, przełamałem się, spróbowałem i okazało się, że nie jest wcale aż tak źle. W najgorszym wypadku, zwymiotujesz na Willa, lub na mnie.

Sph: To lepiej na ciebie - powiedziałam, na co, o dziwo, oboje się zaśmialiśmy.

Postanowiłam ten jeden, jedyny raz, zaufać chłopakowi i pozwoliłam mu zaciągnąć mnie na ten rollercoaster.

Po około trzydziestu minutach stania w kolejce, wsiedliśmy do wagonika. Były one trzyosobowe, więc idealnie się zmieściliśmy. Usiadłam między Willem i Tommym, którzy ścisnęli moje dłonie, żeby dodać mi otuchy.

Tm: Będzie dobrze - powiedział blondwłosy chłopak, posyłając mi ten sam ciepły uśmiech, który posłał mi na lodowisku.

Spojrzałam na brata, który również się uśmiechnął.

Sph: Ok. Mogę wrzeszczeć?

W: Możesz. Wrzask pomaga - powiedział, śmiejąc się cicho pod nosem.

Tm: Mnie bardzo pomógł, gdy pierwszy raz jechałem.

Sph: Domyślam się - gdy to powiedziałam, kolejka ruszyła z miejsca, wioząc nas do góry - No to jedziemy.

Czułam stres, który łagodziły uściski dłoni chłopaków. Dojechaliśmy na szczyt, a kolejka zaczęła szybko zjeżdżać w dół.

Na początku, wrzeszczałam jak opętana, ale równie szybko, mój wrzask, przerodził się w śmiech. Podobnie było z Willem i Tommym. Wszyscy śmialiśmy się na każdym zakręcie, pętli i obrocie. Gdy kolejka się zatrzymała, wszyscy wysiedliśmy, z szerokimi uśmiechami na twarzach.

Tm: I jak było?

Popatrzyłam na nich, by po chwili powiedzieć...

Sph: Ja chcę jeszcze raz.














Bawiliśmy się świetnie. Chłopacy pomogli mi w pełni pokonać lęk przed kolejkami górskimi. W odpowiedzi, pomogłam Tommy'emu w przełamaniu lęku przed karuzelami. Mówił, że muzyka z karuzeli, autentycznie go przeraża, ale po kilku przejazdach, nie było już aż tak źle.

Byliśmy na diabelskim młynie i oglądaliśmy widoki. Brighton nocą, wygląda jeszcze piękniej, niż za dnia.

Tm: Pięknie tu - stwierdził blondyn, oglądając to wszystko.

Sph: Pięknie.

Will rozmawiał przez telefon z tyłu gondoli, a Tommy i ja, obserwowaliśmy to wszystko, rozmawiając i wyjaśniając sobie niektóre sprawy.

Tm: Tak właściwie ... Dlaczego między nami jest ten cały konflikt? Czego on dotyczy?

Sph: Sama się zastanawiam ... Może ... po prostu źle zaczęliśmy?

Tm: Może ... A ... chciałabyś może ... zapomnieć o tym wszystkim, co było ... i ... zacząć od nowa?

Sph: Pytasz się mnie, czy wybaczę ci te wszystkie docinki i nieśmieszne numery, kierowane w moją stronę?

Blondyn jedynie kiwnął twierdząco głową.

Sph: O ile ty, wybaczysz mnie.

Tm: Już to zrobiłem. Na rollercoasterze.

Cicho się zaśmiałam, po czym powiedziałam...

Sph: W takim razie, wybaczam ci.

Chłopak uśmiechnął się i wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń.

Tm: Jestem Tom Simons, ale ... preferuję Tommy.

Uśmiechnęłam się i przyjęłam jego dłoń.

Sph: Miło mi. Jestem Sophia Gold, ale ... możesz mi mówić Sophie.

Wymieniliśmy się uśmiechami, po czym spojrzeliśmy na mojego brata, któremu szczęka opadła, widząc nasze pojednanie. Zaśmialiśmy się cicho i wróciliśmy do oglądania widoków.

____________________________________

Rozdział czwarty

Co myślicie?





Wreszcie Sophie i Tommy postanowili się pogodzić. Teraz możemy przejść do dalszego etapu rozwijania ich relacji 😏

Nie miałam kompletnie żadnego pomysłu, co umieścić w tym rozdziale i dopiero przeglądanie Pinteresta, podsunęło mi pomysł na pojednanie Tommy'ego i Sophie








Do zobaczenia w następnym rozdziale

Bye ;)

Lady_Iron_Dragon

Continue Reading

You'll Also Like

50.3K 1.1K 39
No jak sama nazwa wskazuje, preferencje z Kamieni Czytając proszę podchodzić z dystansem.
19.3K 350 6
Wyobraź sobie że idziesz sobie na koncert swoich idoli Taconafide Hemingway. I wtedy zdarza się To.
206K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
663K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.