Rozdział 5

152 9 9
                                    


Sophie pov.





Minął tydzień, odkąd Tommy i ja, pogodziliśmy się. Od tego czasu, nasze podejście do siebie nawzajem, znacznie się poprawiło. Było to widać gołym okiem, że znacznie lepiej się dogadujemy, a na treningach, współpraca szła nam o wiele prościej, niż wcześniej.














Edt: Świetnie, jak zwykle - powiedziała Edith, jak zwykle, pod koniec treningu - Odnoszę wrażenie, że idzie wam znacznie łatwiej.

Sph: Tak jest, odkąd wyjaśniliśmy sobie pare spraw...

Tm: I wreszcie się pogodziliśmy - dokończył za mnie blondyn i oboje cicho się zaśmialiśmy.

Edith również się zaśmiała, po czym ponownie spojrzała na nas z uśmiechem.

Edt: To dobrze. Zgoda jest warunkiem owocnej współpracy - powiedziała, zabierając swoje rzeczy - Następny trening w sobotę o 14:00. Pa.

Sph, Tm: Pa.

I wyszła.

Tommy i ja, zostaliśmy jeszcze na tafli. Było trochę niezręcznie, dopóki nie przerwałam ciszy między nami...

Sph: Więc ... Ostatnio chciałeś mi powiedzieć, od jak dawna jeździsz, ale przeszkodził nam Will.

Tm: Mhm - mruknął chłopak, patrząc prosto w moje oczy.

Sph: Więc ... Od jak dawna jeździsz?

Blondyn pogrążył się na chwilę w myślach, robiąc przy tym okrążenie wokół tafli. Gdy znów do mnie podjechał, wziął głęboki wdech i zaczął mówić...

Tm: Wszystko zaczęło się, kiedy miałem siedem lat. Od zawsze, pasjonowało mnie łyżwiarstwo. Byłem pod ogromnym wrażeniem tego, jak ci ludzie robią te wszystkie skoki, obroty, piruety, twizzle ... Chciałem być taki, jak oni, więc zacząłem jeździć. Szybko ogarnąłem podstawy, a potem zacząłem się uczyć tych wszystkich figur i skoków. Jednak musiałem to ukrywać.

Sph: Ukrywać? Dlaczego?

Chłopak spojrzał w moje oczy, w których zaczęły pojawiać się łzy.

Tm: W mojej szkole, uważano, że łyżwiarstwo figurowe jest strasznie pedalskie i niemęskie. Każdy, o kim dowiedziano się, że jeździ, był prześladowany, na każdym kroku ... I ... Wśród tych osób, byłem ja - po jego policzku spłynęła łza.

A za nią, kolejna...

I potem, kolejna...

I jeszcze jedna...

Aż w końcu, chłopak rozpłakał się na dobre.

Tm: K-Ktoś do-owie-e-dział si-ę o t-tym, że j-jeż-żdzę i roz-rozpo-wie-dzia-ł to p-po ca-a-ałej sz-szko-ol-e. B-bili mn-ie, poniża-a-ali, przy-y-chodzi-i-il-i w noc-y pod m-mój d-om i rz-rzuca-a-li kamie-e-nia-mi w m-oje okn-o. R-raz na-wet, gd-y zna-aleź-li w mo-im ple-e-caku ł-łyż-wy, n-na m-moi-ich ocza-ach, w-wrzuci-i-li je do k-kosz-a n-na ś-śmie-ci i pod-odpa-a-lil-i je. P-po ty-m wszy-ystki-im, m-musia-ałem zmie-enić sz-szko-łę i b-być po-d sta-a-ałą opie-eką psy-y-ycho-o-olo-o-ga-a - chłopak kompletnie przestał powstrzymać łzy.

Teraz zrozumiałam, te kilka niezrozumiałych dla mnie rzeczy.

Prześladowali go, bo robił to, co kochał.

Był dręczony, bo nie był jak pozostali.

Dręczył mnie, choć pewnie w o wiele niższym stopniu, żebym mogła lepiej zrozumieć jego sytuację.

Poczułam się niesamowicie głupio. Przez te wszystkie lata myślałam, że Tommy dokucza mi, z czystej złośliwości. A on tylko chciał pomóc mi lepiej go zrozumieć, gdy przyjdzie na to czas.

Shared passion (TommyInnit x OC)Where stories live. Discover now