NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawie...

By Cryinglighting96

4.5K 290 30

Nowe życie Hermiony Granger. Kobiety, która śniła o szczęściu. More

prolog
rozdział pierwszy
rozdział drugi
rozdział trzeci
rozdział czwarty
rozdział piąty
rozdział szósty
rozdział siódmy
rozdział ósmy
rozdział dziewiąty
rozdział dziesiąty
rozdział jedenasty
rozdział dwunasty
rozdział trzynasty
rozdział czternasty
rozdział piętnasty
rozdział osiemnasty
przepraszam i zapraszam

rozdział szesnasty

310 15 2
By Cryinglighting96

- Dlaczego powiedział, że nie masz różdżki? Powiedz Malfoy. O co tu chodzi? Dlaczego żyjesz wśród mugoli? Prowadzisz niemagiczną firmę? Udajesz, że jesteś jednym z nich? - wszystkie niezadane dotąd pytania spłynęły z jej ust zanim zdążyła je powstrzymać. Widziała cień, który przemkną przez jego twarz. Znów odwrócił się w stronę okna. Wydawało jej się, że nie powie ani słowa.

- Wiedziałem, że nie masz pojęcia jak skończył się mój proces już tamtego dnia, kiedy przyjechałem tutaj z panią Barnett - spojrzała na niego zaskoczona. Cały czas stał odwrócony do niej plecami, ale widziała jego twarz w odbiciu szyby - Słyszałem, że wyjechałaś z kraju zaraz po swoich zeznaniach, ale wydawało mi się to dziwne, że nikt Cię o tym nie poinformował. Potem zdałem sobie sprawę, że nie wyszłaś za Weasleya i najwyraźniej nie utrzymujesz kontaktu z nim i Potterem. Byłem w szoku. Mimo, że wmawiałem sobie, że mnie to nie obchodzi to nawet zapytałem o to Rachel - widziała jak uśmiechną się cynicznie - Powiedziała, że ich nie zna, ale coś w jej twarzy kazało mi podejrzewać, że słyszała już te nazwiska. Zacząłem się nawet zastanawiać czy nie odwróciłaś się od nich ze względu na zeznania Pottera na moim procesie. Po tym wszystkim co zrobiłem Ci ja, moja rodzina... Ale to nie miało sensu, bo nie znałaś wyroku... - przerwał i obrócił się w jej stronę. Jego czy płonęły blaskiem szaleństwa. Tym samym, który zobaczyła u niego pierwszego dnia - Powinnaś mnie nienawidzić, Granger. Za wszystkie krzywdy, które Wam... Tobie wyrządziłem. Ale najbardziej powinnaś mnie nienawidzić za to, że moja kara stała się moim największym błogosławieństwem. Powinnaś mnie nienawidzić, bo Weasley ma rację, powinienem gnić w Azkabanie, a jestem szczęśliwy, tak jak nie byłem nigdy w życiu!

- Jaka była Twoja kara? - nie wytrzymała. Obdarzył ją pobłażliwym uśmiechem.

- Nie domyślasz się? - podszedł do jednego z obrazów, złapał za ramę i odchylił go. Za płótnem ukazał się sejf. Malfoy wpisał kombinację cyfr, a drzwiczki odskoczyły z cichym piknięciem. Wyciągnął stamtąd niewielkie czarne pudełko i położył je przed zaskoczoną Hermioną.

- Co to?

- Otwórz.

Kobieta niepewnie uniosła kartonowe wieczko. W środku na aksamitnej poduszce leżała różdżka. A konkretnie jej dwie części. Wszystko stało się jasne. Wiedziała już jaki Malfoy otrzymał wyrok i jaka została orzeczona kara. To tłumaczyło jego zachowanie i życie wśród mugoli. Przyłożyła dłoń do ust i podniosła na niego wzrok. Wyciągnął rękę i podniósł jedną z części różdżki na wysokość oczu. Patrzył na nią beznamiętnym wzrokiem przez kilka sekund po czym prychnął wrzucając kawałek jego magicznego artefaktu z powrotem do pudełka. Zamknął wieko i schował je do sejfu.

- Dlaczego? - zapytała - Wykluczyli Cię ze świata czarodziejów. Dlaczego taki wyrok? Groziło Ci dożywocie w Azkabanie.

Malfoy usiadł obok niej i westchną ciężko przecierając oczy.

- Wiesz dlaczego procesy Śmierciożerów szły tak gładko? - nie wiedziała o co mu chodzi - Bo do wody, którą nam podawano w celi wlewano Veritaserum.

- Nie... Nie mówisz poważnie - patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, ale jego mina kazała jej twierdzić, że nie kłamał - To niezgodnie ze wszystkimi zasadami! Prawa i etyki!

- Być może. Ale bardzo się cieszę, że to zrobili. Dlatego takie szumowiny jak mój ojciec zostały skazane na dożywocie w Azkabanie bez mrugnięcia okiem - uśmiechnął się na widok na widok jej zaskoczonej twarzy - Nie dziw się mnie. Mój ojciec był potworem, ale potrafił o siebie zadbać. Jestem pewien, że gdyby nie eliksir wyłgał by się od więzienia tak samo jak po pierwszej Wielkiej Wojnie. Żyłby wśród nas, śmiałby się w twarz i nadal niszczył życie moje i mojej matki - spojrzała na jego udręczoną twarz i pierwszy raz w życiu przeszło jej przez myśl, że on wycierpiał podczas wojny równie wiele co ona.

- Malfoy - zaczęła kładąc mu rękę na ramieniu. Nie wiedziała jednak co mogłaby mu powiedzieć.

- Chcesz pewnie wiedzieć co takiego powiedzieliśmy z matką, że nas puścili. Musisz zrozumieć, Granger, że życie po stronie Czarnego Pana nie było tak cukierkowe jak Wasze. Dla większości czarodziei wojna zaczęła się dopiero po śmierci Dumbledora. Dla nas, dla Śmerciożerców, ona nigdy się nie skończyła. Może kiedy patrzyliście na mnie w szkole wydawało Wam się, że mam idealne życie, ale ono takie nie było. Mój dom był piekłem z czego bardzo późno zdałem sobie sprawę - zawiesił głos i popatrzył na Hermionę. Pokiwała zachęcająco głową. Wydawało jej się, że Draco bardzo długo czekał żeby opowiedzieć komuś swoją historię.

- W moim domu nigdy nie było miłości, ale z tego zdałem sobie sprawę dopiero, kiedy byłem dorosły. Wydawało mi się, że jeśli zawsze dostaję to czego chcę, a ojciec chwali się mną publicznie to wszystko jest w porządku. Nigdy nie rozumiałem dlaczego moja matka się nie uśmiechała. Ona nienawidziła ojca. Została zmuszona do ślubu z nim ze względu na ich pochodzenie i majątek. Ojciec przez lata bił ją, zmuszał do różnych rzeczy i nigdy nie krył się ze swoimi kochankami pieprząc je nawet w ich wspólnej sypialni - niemal wypluł te słowa zaciskając ręce w pięści. - Nie widziałem tego, a może nie chciałem widzieć? Byłem zapatrzony w ojca, który uczył mnie magii, nienawiści do mugoli i ludzi półkrwi. Kiedy Czarny Pan się odrodził wszystko się zmieniło. Mój wyidealizowany świat runął niczym domek z kart. Nie miałem żadnego wyjścia, musiałem przystąpić do Śmierciożerów. To był jedyny sposób na ochronę mojej matki. Gdybym tego nie zrobił, gdybym nie obiecał zabić Dumbledora... Nie masz pojęcia, Granger co to znaczy być torturowanym przez samego Voldemorta. Jak to jest stać w pokoju, kiedy oszalały wściekłością miota morderczymi zaklęciami. Wtedy jedyne co możesz zrobić to modlić się żeby Cię nie dosięgło, bo wiesz, że nie masz gdzie uciec, nie masz się gdzie skryć. Jednocześnie boisz się, że przeczyta Twoje myśli, bo w głębi serca cieszysz się, że znów mu się nie udało...

Złapała go za rękę nie wierząc w to co widzi, w to co słyszy. Spojrzał na nią niewidzącym wzrokiem i szybko się opanował. Podszedł do barku i dolał im whisky. Kiedy ponownie usiadł na kanapie podjął przerwaną opowieść.

- Bycie Śmierciożercą było o wiele gorsze od bycia po drugiej stronie. Nie tylko dlatego, że większość z nas zdawała sobie sprawę, że wizja świata Voldemorta jest popieprzona. My nie mogliśmy nic z tym zrobić. Nie mieliśmy naszego Mesjasza. Nie mieliśmy nadziei. I nie mieliśmy przyszłości. Dobrze wiedziałem jak będzie wyglądał świat jeśli Potter zginie. Moja matka też to wiedziała. I dlatego zaryzykowała wszystko i okłamała Czarnego Pana, kiedy usiłował go zabić w Zakazanym Lesie. Dlatego byłem niemal pewny, że nie zamkną matki w więzieniu. A co do mnie.... Pod wpływem eliksiru powiedziałem wszystko. To, że próbowałem ratować życie swoje i jej, że nigdy nie chciałem służyć Czarnemu Panu i że nigdy nikogo nie zabiłem. Nie wiem dlaczego wymyślono nam taką karę. Może to miała być szansa na odkupienie? A może próba upokorzenia nas? W końcu szlachetny ród Malfoyów został zmuszony do życia wśród szlam - zaśmiał się cicho, bez wesołości i dopił swój alkohol jednym łykiem.

Hermiona patrzyła na niego ze współczuciem. Zawsze myślała, że życie Malfoya było wspaniałe, ale on także miał swoje demony. Teraz zdecydowanie lepiej go rozumiała.

- Nie powinieneś się obwiniać za to, że jesteś szczęśliwy - powiedziała cicho

- To miała być moja kara.

- Jak to się stało, że tak dobrze się zaadoptowaliście?

- Świat mugoli nie różni się tak bardzo od tego czarodziei. Za pieniądze można wszystko. Jako czarodziejska arystokracja byliśmy bogaci. Okazało się, że jako mugole jesteśmy jeszcze bogatsi. Przeprowadziliśmy się do Stanów, żeby zacząć z czystą kartą. Najpierw staraliśmy się przywyknąć do tego wszystkiego, czytaliśmy, oglądaliśmy telewizję. Potem zatrudniłem kilku doradców żeby jakoś zainwestować pieniądze. Postawiłem na nieruchomości. Udało się. Wtedy odkryłem, że jestem w tym naprawdę dobry. Pierwszy raz w życiu poczułem się naprawdę szczęśliwy. Zaadoptowaliśmy się całkowicie. Przez te kilka lat ani razu nie żałowałem, że nie mogę już uprawiać magii. No, może do dzisiaj.

- Do dzisiaj? - uniosła brew

- Naprawdę miałem ochotę przekląć czymś Weasleya. No właśnie - spojrzał na nią, a jego szare oczy stały się czujne - Chyba pora na rewanż?

Wiedziała o co mu chodzi. Czuła, że może mu zaufać. Ponadto to miał być pierwszy raz, kiedy mogła opowiedzieć całą historię.

- Wiesz, że zmieniłam pamięć moich rodziców żeby wyjechali do Australii i zapomnieli, że mają córkę?

- Naprawdę to zrobiłaś? - otworzył szeroko oczy. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie połączone z podziwem.

- Chciałam ich chronić. Czasem mam wrażenie, że w ten sposób zniszczyłam życie i sobie i im - zawiesiła głos wracając wspomnieniami do wydarzeń sprzed tych kilku lat - Po wojnie wydawało mi się, że nic gorszego nie może mi się już przydarzyć. Mieliśmy tyle planów. Wreszcie zaczęłam spotykać się z Ronem, niedługo potem mi się oświadczył. Bardzo chciałam odszukać rodziców, ale było tyle spraw do zrobienie. Odbudowywaliśmy nasz świat, Hogwart, Londyn, Norę... Braliśmy udział w procesach Śmierciożerców i w ściganiu niedobitków z popleczników Voldemorta. Mój wyjazd się przeciągał, a Ron nie rozumiał jakie to dla mnie ważne. W końcu, to było tuż po moich zeznaniach na Twoim procesie, ja i Ron bardzo się pokłóciliśmy. Nie pamiętam o co, to była chyba jakaś błahostka... Wtedy podjęłam decyzję o wyjeździe. Spędziłam w Australii niemal pół roku szukając rodziców. I kiedy już straciłam nadzieje udało się. Znalazłam ich - w jej oczach zalśniły łzy. Malfoy chwycił ją za rękę wiedząc, że to co będzie chciała mu powiedzieć jej dla niej niezwykle bolesne - Popełniłam błąd. Źle rzuciłam zaklęcie. Moja mama - przełknęła łzy - zaczęła sobie coś przypominać. Czuła, że coś jest nie tak, nie radziła sobie z tym wszystkim. Dwa tygodnie... Dwa pieprzone tygodnie przed tym jak ich odnalazłam popełniła samobójstwo.

Nie zastanawiając się ani chwili blondyn zagarną drżące ciało kobiety w swoje ramiona przytulając ją do piersi. Płakała mocząc łzami jego koszulę, ale nie zwracał na to uwagi.

- To moja wina, gdybym nie zwlekała, gdybym odnalazła ich wcześniej - łkała.

- Co się stało z Twoim tatą? - zapytał cicho.

- Nie mogłam. Nie potrafiłam przywrócić mu wspomnień. Nie chciałam żeby mnie znienawidził. Zostawiłam go pogrążonego w żałobie, pozwalając mu opłakać mamę. Wróciłam do Londynu. Miałam taki wielki żal do siebie i do Rona, który nigdy nie wspierał mnie w poszukiwaniach. A to co zastałam po powrocie... - czuła jak to co chce powiedzieć staje jej w gardle. Odsunęła się od niego i chwyciła szklankę z whisky. Wypiła jej zawartość i dopiero wtedy była zdolna mówić dalej - Kiedy wróciłam znalazłam go w łóżku z kochanką.

Draco syknął zaciskając dłonie w pięści. Gniew na Weasleya wystrzelił w jego żyłach niczym ogień. Hermiona kontynuowała odrobinę spokojniejszym głosem.

- Nie wiem dlaczego stamtąd po prostu nie wyszłam. Ta dziewczyna wybiegła z pokoju, a my zaczęliśmy się kłócić... Zaczął mnie szarpać, mówić że to moja wina, bo wyjechałam...

- Uderzył Cię - warknął już wiedząc do czego zmierza brunetka. Ku jego przerażeniu skinęła głową.

- Tak, uderzył mnie. A potem po prostu wyszedł. Nie przeprosił, nie tłumaczył się. Po prostu wyszedł, a ja wiedziałam, że to koniec. Koniec mojego dotychczasowego życia. Spakowałam się i wyjechałam w najbardziej oddalone od niego miejsce. Poleciałam do Stanów, do mojej dalekiej rodziny. Nie radziłam sobie z tym wszystkim. W ciągu zaledwie kilku dni straciłam rodziców, narzeczonego, przyjaciół, życie które miałam... Popadałam w coraz większą depresje, aż w końcu nie wytrzymałam.

Delikatnie wyswobodziła dłoń z uścisku Malfoya i wzięła głęboki oddech. Powoli zaczęła podciągać rękawy sweterka, który miała na sobie. Draco zmarszczył brwi nie wiedząc co robi, ale to co zobaczył po chwili sprawiło, że po plecach przeszedł mu lodowaty dreszcz. Powyżej obydwu nadgarstków biegły grube pionowe blizny.

- Próbowałaś...?

- Zabić się. Tak. Pewnie by mi się udało, gdyby moja ciotka nie wróciła wcześniej do domu. Znalazła mnie w wannie. Obudziłam się w szpitalu - wyszeptała - Nikt nie rozumiał dlaczego. Nikt z tamtej rodziny nie wiedziała, że jestem czarownicą. Nie wiedział o wojnie. Nie wiedział o rodzicach. Chcieli żebym poszła do szpitala na terapię, ale odmówiłam. Próbowałam radzić sobie z tym sama. Zaczęłam rysować, potem projektować. Pozwoliło mi to zapomnieć o przeszłości. Miałam nowy cel w życiu. Chciałam otworzyć butik. Było mi bardzo ciężko, ale robiłam wszystko żeby wyjść na prostą. Moja ciotka bardzo mnie wspierała, pozwalając mieszkać z nimi. Przez ten cały czas, od śmierci mamy, nie używałam czarów. Kiedy w końcu znalazłam w sobie tyle odwagi żeby wrócić do Londynu już nie chciałam magii. Kojarzyłam ją tylko z cierpieniem. Podobnie jak dla Ciebie świat mugolów okazał się być wybawieniem. Może Bellatrix miała rację wycinając to słowo - podciągnęła rękaw jeszcze wyżej pokazując bliznę układającą się w słowo „szlama".

- Przepraszam - patrzył na blade linie - Przepraszam, że nic wtedy nie zrobiłem.

- Nie winię Cię za żadną z tamtych rzeczy. Już nie - pokręciła głową przypominając sobie złość, którą czuła w dniu jego procesu - To niesamowite jak rzeczy, które uważaliśmy za ważne przestają mieć znaczenie.

- Przykro mi z powodu Twojej mamy. Nie chciałem Cię zmuszać to opowiedzenia tej historii.

- Nie, jest w porządku. To pierwszy raz, kiedy powiedziałam komuś o wszystkim. Wszyscy moi obecni znajomi to mugole, nie mogłam się przecież zwierzyć.

- Mam podobnie - Draco uśmiechną się delikatnie.

- Masz jeszcze kontakt z kimś z dawnych znajomych?

- Tylko z Balisem Zabinim.

- On chyba nie był o nic oskarżony?

- Nie. Umorzono śledztwo wobec niego z powodu braku dowodów, ale jako były Ślizgon nie miał tutaj łatwego życia dlatego wyjechał do Stanów i pracuje w Ministerstwie Magii w Nowym Jorku. Czasami się spotykamy po niemagicznej stronie. Jak pewnie słyszałaś na dole, mam na sobie namiar. Nie mogę się zbliżać do magii. To takie zabezpieczenie.

- Przykro mi - powiedziała spuszczając wzrok.

- Niech Ci nie będzie. Nie ma powodu. Ale przestraszyłem się, kiedy Cię tu zobaczyłem pierwszego dnia. Myślałem, że używasz czarów i to uruchomi kiedyś mój namiar. Mijały tygodnie, ale nic się nie wydarzyło.

- Nie tęsknię za magią.

- Ja też nie.

Hermiona spojrzała na tego mężczyznę, którego kiedyś, o ironio, miała za wroga, a dziś wydał się jej bliższy niż ktokolwiek inny. Wiedziała, że ją rozumie i że nie ocenia jej czynów. W przypływie impulsu przytuliła się do niego. Poczuła, że drgną, ale szybko objął ją ramionami głaszcząc delikatnie po włosach. Zdawała sobie sprawę, że te wyznania bardzo dużo zmieniły w ich relacji. Pozostawało pytania, jak wiele. 

Continue Reading

You'll Also Like

258K 6.7K 46
Aurora Freeman, obiecująca lekkoatletka, za sprawą stypendium zyskuje możliwość wkroczenia w mury nowego liceum. Z pozoru całkiem normalna sprawa, je...
36K 697 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
37.6K 1.2K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
447K 23.9K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...