I loved you in 1980 - Bl

By czowiek9

165 46 14

Vincent chce jedynie świętego spokoju I pieniędzy Chce również sypiać więcej niż 4 godziny dziennie I żeby je... More

The day when i fell for you
Juliet
I used to love you
I'm done

Cigarettes

23 10 5
By czowiek9

18:10
 
  
  

-Co ty tu robisz?- zapytałem patrząc na znajomego którego wczoraj rano "uratowałem przed Tyfusem "

-Gram koncert - odparł entuzjastycznie a mój mózg potrzebował dobrej minuty żeby to przeanalizować.

-Okej to ma sens, wyglądałeś trochę zbyt bogato jak na tamtą dzielnice - powiedziałem po chwili a William się głośno roześmiał

Wzruszyłem jedynie ramionami bo naprawdę nie miałem pojęcia co było w tym takiego śmiesznego.

Poczekałem aż chłopak się uspokoi i na mnie spojrzy a gdy to zrobił to wyciągnąłem ze szmacianej torby adapter kasetowy i biały pisak.

-Mój brat nie może przestać o tobie gadać, podpisałbyś się?- zapytałem a mężczyzna bez chwili zastanowienia wziął ode mnie pisak i zaczął pisać.

-Jak ma na imię?

-Travis.

Chłopak jedynie pokiwał głową a po chwili oddał mi urządzenie ze starannie napisaną dedykacją.

-Dzięki - powiedziałem chowając adapter do torby. - Masz na drugie imię Nathaniel?- zapytałem przypominając sobie że podpisał się jako " Nathaniel William Flores" .

-Tak w zasadzie to Nathaniel to moje pierwsze imię, ale używam William ponieważ mój ojciec twierdzi, że William jest bardziej chwytliwe czy coś w tym stylu- wyjaśnił.

-Nathaniel bardziej do ciebie pasuje- oznajmiłem po chwili namysłu -Imię William nie ma charakteru - stwierdziłem wzruszając ramionami.

Chłopak patrzył na mnie przez chwilę w ciszy po czym kącik jego ust się delikatnie uniósł.

-A przepraszam bardzo niby "Vincent" ma? O ile w ogóle imię może mieć coś takiego jak charakter- odpowiedział ale nie brzmiał na złego, jego oczy były przyjazne a ton miękki.

- A jak wiele znasz osób z imieniem Vincent? Williama spotkasz wszędzie, znam conajmniej 11 Williamów a tylko jednego Nathaniela  i jesteś nim ty, nie wiem czemu, ale wydajesz się bardziej specjalny, więc Nathaniel bardziej do ciebie pasuje. - powiedziałem mierząc wzrokiem chłopaka, sam jego wygląd wskazywał na to, że nie jest kimś " zwyczajnym" jest piękny, po prostu piękny.

Jego ruchy są eleganckie i płynne a głos basowy ale miły a jego oczy emanują ciepłem, samo przebywanie przy nim sprawia, że czuje się swobodnie i bezpiecznie mimo, że nie jest dużo wyższy ode mnie ani bardziej umięśniony.

Daje poczucie komfortu, którego nie zaznałem od bardzo dawna i za którym nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo tęskniłem.

Dlatego nie pasuje do niego William, wydaje się zbyt wyjątkowy na coś tak pospolitego jak " William ".

Spojrzałem ponownie na Nathaniela, na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec co wywołało u mnie uśmiech.

- Dziękuję- odpowiedział głosem znacznie cichszym niż zazwyczaj- Możesz mi mówić Nathaniel i za każdym następnym razem też możesz mnie tak nazywać, ale tylko ty, dla innych zostanę Williamem - dodał już trochę głośniej niż poprzednio.

- Czyli planujesz się ze mną ponownie spotkać?- zapytałem a na usta chłopaka wypłynął zawadiacki uśmiech.

- Niczego bardziej bym nie pragnął Vincencie- odparł z naturalną pewnością siebie a ja się roześmiałem.

- Będę musiał wracać do pracy- powiedziałem patrząc na zniecierpliwionego Jordiego który wzrokiem wiercił mi dziurę w plecach - Ale zanim to, to powiesz mi ile masz lat?

Nie wiem czemu o to zapytałem, nie chodziło o to, że chciałem go lepiej poznać, nie mam czasu na relacje z innymi ludźmi, może chciałem mieć o czym opowiedzieć Travisowi albo uzyskać jakiś respekt , jeśli okaże się młodszy ode mnie lub pośmiać się gdyby był 18 letnim gówniarzem, a przynajmniej tak sobie to będę tłumaczył.

Bo przecież nie chodziło o to, że nie chciałem kończyć rozmowy, to wcale nie dlatego, że jego błękitne oczy wyglądały jakby niemo prosiły mnie żebym został.

Albo po prostu mam schizofrenie i te wszystkie "nieme znaki" to wytwór mojej wyobraźni.

-W tym roku kończę 26- powiedział i nie była to absolutnie odpowiedź której się spodziewałem - A ty? - zapytał a ja potrzebowałem kilka długich sekund aby otrząsnąć się z szoku jakiego właśnie doznałem.

Nathaniel wyglądał na maksymalnie 21 lat, a nawet gdyby ktoś zapytał mnie o jego wiek odpowiedziałbym, że ma 17.

- 22-powidziałem- Skończone- dodałem jakby to cokolwiek zmieniało.

- O Boże jesteś z 1973? Kiedyś gardziłem tym rocznikiem.

-Powiedział, rocznik 1969- prychnąłem a chłopak znacząco poruszył brwiami po czym się roześmiał.

A jego śmiech był zaraźliwy.

Śmialiśmy się razem, on aż przesadnie, a ja bardziej subtelnie, tak abym mógł obserwować co się dzieje dookoła.

I zauważyłem, że Nathaniel ma dołeczki w kącikach ust, nie wiem czemu, ale mimowolnie się uśmiechnąłem na tą drobną cechę, na którą wcześniej nie zwróciłem uwagi.

-Vincent- szepnął ktoś za moimi plecami a ja podskoczyłem z zaskoczenia- Nie płacą ci za gadanie- powiedział Jordie który nagle zmaterializował się za mną.

Położył mi dłoń na ramieniu aby mnie odciągnąć, ale ten ruch był tak niespodziewany, że instynktownie uderzyłem go w rękę.

-O Boże, przepraszam Jordie, przepraszam, to taki nawyk, nie lubię gdy ktoś mnie dotyka, nic ci się nie stało?- zapytałem spanikowany, bo nie dość że nie wywarłem dobrego pierwszego wrażenia to jeszcze skrzywdziłem stałego pracownika.

-W porządku- odparł rozcierając sobie rękę - Nawet nie bolało- rzucił posyłając mi delikatny uspakajający uśmiech.

Odetchnąłem cicho z ulgą po czym zwróciłem swój wzrok ku Nathanielowi.

-To..Do później, jak sądzę- powiedział nie spuszczając ze mnie oczu.

-Mhm - odpowiedziałem kiwając głową i odchodząc ale jakaś część mnie chciała zostać, chciała poszukać wymówki aby nie odchodzić i porozmawiać albo przynajmniej być w jego towarzystwie odrobinę dłużej.

Jednak stłumiłem to uczucie i nieogladając się za siebie podbiegłem do Jordiego.

Resztę przygotowań można uznać za diabelsko nudną.

Jordie był uprzejmy ale stanowczy, wiedział czego ode mnie chciał a gdy tego nie dostawał to karał mnie w najgorszy możliwy sposób.

Ciszą.

Jednak myślę, że nie popełniałem aż tak dużo błędów, no może trochę, ale to tylko na początku, jak plątałem się bez celu i przeszkadzałem, ale później szło mi lepiej a Jordie zaczął się do mnie odzywać.

O 19:10 wszytsko było już gotowe i mogliśmy zacząć wpuszczać pierwsze osoby mimo, że koncert zaczynał się dopiero o 20:00 i miał trwać do 23:00.

Stałem przy bramkach obserwując jak Jordie sprawdza bilety a później obróciłem się w stronę sceny i patrzyłem na Nathaniela który męczył się z kablem od mikrofonu aby ten nie zawadzał im podczas koncertu.

Przebrał się, teraz wyglądał dość... ciekawie, tak, to będzie najlepsze określenie.

Włosy miał zaczesane do tylu i splątane w niedługiego kucyka, na twarzy miał makijaż, a ciemne cienie do powiek idealnie podkreślały błękit jego oczu.

Miał na sobie białą koszulę a dwa guziki od góry były rozpięte, do tego źle zawiązany luźny krawat i ciemne pomarańczowe spodnie a do tego za dużą bluzę w tym samym kolorze.

Mimo, że sam nigdy w życiu bym tego na siebie nie założył to ku mojemu zdziwieniu Nathaniel wyglądał w tym naprawdę dobrze.

Koło niego stały dwie dziewczyny, jedna była blondynką której wcześniej pomagałem wnieść głośnik do środka a druga miała ciemną skórę i jasne jak śnieg włosy, była śliczna.

Wszyscy byli ubrani tak samo tylko z tą różnicą że dziewczyny miały spódniczki zamiast spodni.

Wyglądali niesamowicie.

Gdy chłopak przestał się męczyć i wstał, rzucił przelotne spojrzenie po sali, która powoli wypełniała się ludźmi ale jego wzrok zatrzymał się na mnie.

I gdy zobaczył że ja też na niego patrzę to szeroko się uśmiechnął pokazując swoje dołki w kącikach ust.

Odwzajemniłem uśmiech i uniosłem kciuk w górę na znak, że wszystko będzie dobrze, bo chłopak wyglądał na dość zestresowanego, chociaż zapewne nie był to jego pierwszy koncert.

Chłopak pokiwał energicznie głową po czym odwrócił się i podszedł do ciemnoskórej dziewczyny.

-Jordie - powiedziałem a mężczyzna podniósł na mnie wzrok.

Wskazałem palcem za siebie na znak że wychodzę a on tylko pokiwał głową po czym postukał palcem w zegarek abym pamiętał że mam wrócić przed 23.

Skinąłem głową i wyszedłem, na początku planowałem zostać i posłuchać występu Nathaniela, ale gdy zobaczyłem ile osób przyszło, to lęk przed dotykiem zwyciężył i musiałem wyjść zanim zacząłbym się dusić.

Czułem się trochę jakbym go zdradzał,  nie wiem dlaczego, ot takie niewytłumaczalne uczucie.

Obszedłem budynek dookola po czym znalazłem czego szukałem, schody przeciwpożarowe.

Zacząłem się powoli wspinać aby dotrzeć na dach, bo po pierwsze, z tego miejsca będę mógł słuchać koncertu bez obawy, że zaczną się o mnie ocierać spocone ciała pijanych ludzi a po drugie, naprawdę potrzebowałem zapalić.

Wiem, że nie powinienem palić, z wielu powodów ale głównie dlatego że ledwo starcza mi pieniędzy na jedzenie, ale ja też jestem człowiekiem, też czasami potrzebuje czegoś co by zajęło moje myśli.

Ta jedna paczka papierosów na tydzień była tą cząstką egoizmu, na którą nie mogłem sobie pozwolić, ale której potrzebowałem.

I tak były to najtańsze papierosy jakie sprzedawali na Wschodnim Harlemie.

Są cienkie i smakują po prostu okropnie ale gdzieś między tą ich całą okropnością stały się moimi ulubionymi.

Nienawidziłem zapachu tytoniu ale jednocześnie było w nim coś tak kojącego że po bardzo krótkim czasie nie mogłem się bez niego obejść.

Gdy dotarłem na dach usiadłem na jego skraju i wpatrywałem się w piękne gwieździste niebo jednym uchem słuchając muzyki jaką grał Nathaniel i jego znajomi.

I ku mojemu zaskoczeniu naprawdę mi się spodobała, chociaż można powiedzieć, że przechodzili ze skrajności w skrajność, raz grali jakiś głośny popowy utwór a zaraz po nim jakiś wyjątkowo spokojny cover.

Najbardziej przypadło mi do gustu " I can't help falling in love" Elvisa Presleya w ich wykonaniu. Głos Nathaniela odbijał się echem w mojej głowie tak długo, że podświadomie zacząłem sobie nucić jedną z piosenek pod nosem.

-Take my hand..- podśpiewywałem wkładając sobie papierosa między wargi i szukając zapalniczki - Take my whole life too...- w końcu znalazłem co szukałem i zaciągnąłem się papierosem.

-For I can't help...- powiedział głos za mną a ja prawie nie spadłem z dachu - Falling in love with you - dokończył a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to tylko Nathaniel, który jakimś magicznym sposobem znalazł się obok mnie i wpatrywał się we mnie z rozbawieniem.

- Boże, nie strasz - warknąłem odsuwając się trochę od krawędzi, tak na wszelki wypadek.

-Wybacz, nie myślałem, że ktoś tu będzie- odparł siadając obok mnie.

-Przerwa- oznajmiłem a chłopak pokiwał głową mimo, że bardziej to powiedziałem do siebie niż do niego gdy uświadomiłem sobie, że jest już po 21 i zaczęła się przerwa, co wyjaśniało nagłe pojawienie się Nathaniela.

-Słuchałeś- powiedział - Jak wyszedłeś myślałem, że nie usłyszysz, ale słuchałeś.

Chłopak wpatrywał się tak intensywnie w moje oczy że musiałem odwrócić wzrok aby nabrać powietrza.

-Oczywiście, że słuchałem, muszę później opowiedzieć Travisowi jak strasznie fałszowaliście i, że ma fatalny gust- odparłem- co nie będzie do końca prawdą, ale nie mogę dać mu tej satysfakcji - dodałem a Nathaniel się roześmiał.

Jego włosy już nie były związane i nie miał na sobie bluzy, był spocony i śmierdział ( nie bardziej niż moje papierosy, ale wciąż) te kruczoczarne włosy były mokre, posklejane i lepiły mu się do twarzy, a po makijażu nie było ani śladu, ale wciąż był piękny gdy się śmiał.

Zdzeiliłem się po twarzy w głowie za tą myśl, nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu wydawało mi się to po prostu nieprawidłowe, fakt, że tak dobrze się przy nim czuję i to, że uważam, iż jest piękny, mężczyzna przecież nie może być piękny dla innego mężczyzny, a może i może, ale to brzmiało tak dziwnie, tak obco, tak źle.

A jednak mimo wszystko jakaś część mnie chciała go dotknąć i odgarnąć mu włosy za ucho abym mógł się wpatrywać w błękit jego oczu.

Odetchnąłem głęboko i skarciłem się w myślach, co by pomyślał Nathaniel gdybym to zrobił, pewnie by mnie zrzucił z tego dachu.

Tak w zasadzie to nie wiem jak by się zachował, znam go dopiero dzień do cholery, jedyne co o nim wiem to to że  ma 26 lat, jest piosenkarzem i że jak będziesz zbyt długo wpatrywał się w jego oczy, to pozna każdą z twoich tajemnic.

Trochę mnie to przeraża, to nagłe uczucie, które pojawiło się w mojej  klatce piersiowej, było obce i czułem, że jest cholernie niebezpieczne, ta nagła chęć opieki nad kimś innym niż Travis, chęć spędzania czasu z kimś innym niż Travisem, to było niepokojące i czułem, że tracę kontrolę nad tymi pragnieniami, pragnieniami, które nigdy nie powinny mieć miejsca.

-Vi?- zapytał nagłe chłopak wyrywając mnie z zamyślenia, był bardzo blisko, ale nie dotykał mnie.

-Wybacz, myślałem o czymś- odparłem delikatnie odsuwając się od chłopaka- Chcesz?- zapytałem potrząsając paczką z papierosami chcąc jak najszybciej skierować swoje myśli na inny tor.

-Cienkie czy grube?

- Cienkie- odparłem a chłopak zmarszczył brwi, ale i tak wziął ode mnie paczkę.

-Nie znoszę cienkich, ale dziękuję - mruknął wkładając sobie papierosa miedzy zęby i przysuwając swoją twarz o kilka centymetrów do mojej abym mógł mu go zapalić.

Nie odpowiedziałem, zamiast tego wyciągnąłem zapalniczkę i odpaliłem ogień.

Chłopak zaciągnął się po czym wypuścił dym z ust.

Siedzieliśmy tak obok siebie nie wypowiadając przy tym żadnego słowa a nasze papierosy powoli się wypalały.

Nocne niebo było wyjątkowo piękne, a poczucie bezpieczeństwa jakie biło od Nathaniela sprawiało, że czułem się spokojny i wściekły na siebie jednocześnie.

Odkąd mój ojciec i matka zrobili co zrobili, obiecałem sobie, że nigdy więcej nikomu nie zaufam, nienawidziłem łamać złożonych raz obietnic, ale ten jeden raz, tej jednej nocy, skoro nikt nie widzi, skoro jesteśmy tylko my, to chyba jest w porządku.

Jestem tylko człowiekiem, mam prawo być zmęczony.

I mam prawo czuć się bezpiecznie, kogo obchodzi czy znam tą osobę dzień czy 5 lat.

A Nathaniel był w porządku.

Moje serce i umysł tym razem postanowiły odpuścić i pójść na kompromis.

Continue Reading

You'll Also Like

32.8K 1K 21
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
11.8K 504 35
Siedemnastoletnia Caroline Hunter jest zmuszona do przeprowadzenia się ze Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii oraz porzucenia świetnie rozwijaj...
121K 6.9K 31
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
143K 2.7K 194
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.