NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawie...

By Cryinglighting96

4.5K 290 30

Nowe życie Hermiony Granger. Kobiety, która śniła o szczęściu. More

prolog
rozdział pierwszy
rozdział drugi
rozdział trzeci
rozdział czwarty
rozdział piąty
rozdział szósty
rozdział siódmy
rozdział ósmy
rozdział dziewiąty
rozdział dziesiąty
rozdział jedenasty
rozdział dwunasty
rozdział trzynasty
rozdział piętnasty
rozdział szesnasty
rozdział osiemnasty
przepraszam i zapraszam

rozdział czternasty

210 15 1
By Cryinglighting96


Hermiona obudziła się niepewna co wyrwało ją ze snu. Budzik wyłączyła we wtorek rano, a tego samego dnia wieczorem wyłączyła telefon.

Rozejrzała się po pokoju mrużąc oczy. Głowa pulsowała jej nieznośnym bólem. Potrzebowała jakiejś minuty żeby dotarło do niej, że pobudkę zawdzięcza brzęczącemu irytująco dzwonkowi.

Pewnie by to zignorowała, gdyby jednocześnie ktoś nie zaczął dobijać się do drzwi.

- Hermiono! Otwórz! Jesteś tam?! Miona!

Zrezygnowana wstała z łóżka i powlokła się do holu. Otworzyła drzwi wiedząc kogo tam zobaczy.

Rachel pchnęła drzwi i wparowała do środka.

- Nareszcie! Już chciałam wzywać ślusarza!

- Co tu robisz? - jęknęła Hermiona przecierając przekrwione oczy.

- Spotkałam Oliviera w kawiarni....

- Czyli już wiesz - westchnęła kierując się do kuchni. Nalała sobie szklankę wody i wypiła duszkiem chcąc ugasić pieczenie w przełyku.

- Bałam się....

- Że coś sobie zrobię? Nie martw się. Chciałam tylko odreagować.

Rachel rozejrzała się po mieszkaniu. Na podłodze znalazła rozrzucone ubrania i butelki po winie. Sama panna Granger przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Jej włosy sterczały w każdą możliwą stronę i zdecydowanie potrzebowała prysznica. Czerwone oczy wskazywały, że sporo płakała.

- Musisz się wyzbierać. To, że on okazał się draniem nie znaczy, że masz się załamać.

- Nie załamuje się Rachel. Odreagowuje. To różnica.

- Powinnaś była do mnie zadzwonić.

- Nie chciałam Ci zaprzątać głowy.

- Przestań gadać. Jestem Twoją przyjaciółką.

Hermiona odwróciła się tyłem do niej. Marzyła o tym żeby zostać sama, a jednocześnie chciała żeby wszystko było tak jak kiedyś. Zanim poznała Oliviera.

- Porozmawiamy o tym później. Idź pod prysznic, a ja przygotuje śniadanie.

Panna Granger skinęła głową i skierowała się do łazienki. Zanim zamknęła drzwi usłyszała jak Rachel coś mówi, najpewniej do telefonu.

- Wszystko w porządku, przynajmniej jeśli można tak to nazwać - usłyszała dźwięk przewracanej butelki, którą najwyraźniej przewróciła prawniczka - Dziękuje, że mnie tu przywiozłeś. Zajmę się wszystkim. Trzymaj się! Cześć!

- Z kim rozmawiałaś? - wyszła z łazienki przyglądając się bacznie przyjaciółce.

- Tylko się na mnie nie wściekaj - Hermiona uniosła brew niepewna do czego prawniczka pije - To był Draco.

- Co? Dlaczego?

- Byłam z nim na kawie, kiedy spotkaliśmy Oliviera.

- Nawet nie chce o tym myśleć - rzuciła wściekle wracając do łazienki.

Odkręciła wodę zrzucając z siebie przepoconą koszulkę i spodenki od piżamy. Wiedziała, że przez te trzy dni zachowywała się irracjonalnie, ale tego właśnie wtedy potrzebowała. Odciąć się od wszystkiego. Tylko ona i jej myśli. I jeszcze trochę alkoholu. No dobrze, dużo alkoholu. Miała zamiar spędzić tak cały tydzień, ale teraz musiała przyznać sama przed sobą, że cieszyła się, że Rachel zjawiła się w jej mieszkaniu. Przez te trzy dni zdążyła się wyzbyć bólu z piersi. Pozostał tylko gniew. Czuła się ośmieszona i bezdennie głupia. Zwłaszcza, że już kolejny raz dała się oszukać mężczyźnie.

Stała pod prysznicem dobre pół godziny trąc skórę gąbką jakby chciała zetrzeć z siebie dotyk byłego chłopaka.

Kiedy w końcu wyszła z łazienki w jedwabnym szlafroku i ręczniku na włosach mieszkanie było przewietrzone, słońce wlewało się do niego przez poodsłaniane zasłony, jej ubrania i śmieci były posprzątane, a na stole w kuchni leżały francuskie rogaliki, dwie filiżanki z kawą i duże szklanki soku pomarańczowego.

- Dziękuje - szepnęła siadając przy stole.

- Wyskoczyłam do piekarni po rogaliki. W lodówce miałaś tylko wino - stwierdziła kwaśno Rachel.

- Przepraszam - do oczu panny Granger napłynęły łzy. Łzy wstydu. Nie lubiła zawodzić swoich przyjaciół. Był to z pewnością jeszcze spadek po czasach szkolnych, kiedy Harry i Ron zawsze mogli na nią liczyć.

- Nie przepraszaj mnie tylko weź się w garść. Zapomnij o tym dupku. Nie martw się dałam w mu od Ciebie w twarz.

Hermiona gwałtownie podniosła głowę patrząc na uśmiechniętą twarz Rachel.

- Nawet nie chcę myśleć co by mu zrobił Draco, gdybym go nie wyciągnęła z tej kawiarni.

- Malfoy się wkurzył? - zmarszczyła brwi niepewna co o tym sądzić - Jak to się w ogóle stało, że się dowiedzieliście?

- Byliśmy z Draco na kawie w Slow Cafe, kiedy zobaczyliśmy Oliviera. Zawołałam go. Niósł bukiet kwiatów. Zdziwiłam się, kiedy zapytał czy jesteś w biurze. Myślała, że się Tobą zajmuje w czasie grypy. Draco pierwszy się skroił, że coś jest nie tak. Powiedział, że jeśli nam nie powie to będzie skończony w tym mieście - Hermiona doskonale mogła wyobrazić sobie jaki wyraz twarzy przybrał blondyn. Była pewna, że pod wpływem tego spojrzenia nieszczęśnik byłby nawet w stanie przyznać się, że skłamał podczas pierwszej spowiedzi - No i Olivier się przyznał. Dałam mu w twarz i poprosiłam Draco żeby mnie tu przywiózł.

- To naprawdę miłe z jego strony...

- Mów sobie co chcesz Hermiono, ale jak na mój gust to mu się podobasz.

- Komu?

- Draconowi.

Hermiona czekała na jakiś dalszy ciąg tego żaru, ale się nie pojawił więc pozostawało jej jedynie parsknąć śmiechem. Ona? Malfoyowi? Dobre sobie.

- Wiem, że mi nie wierzysz, ale mówię Ci co widzę.

- I co niby takiego widzisz?

- Widzę na przykład, że dzisiaj finalizuje się jedną z wielomilionowych transakcji firmy Malfoya, ale nawet mnie o to nie zapytał. Za to zapytał mnie, co Ci się stało, że nie przychodzisz do élaborer.

Brunetka wpatrywała się w przyjaciółkę, ale wolała tego nie komentować. Rachel zdarzało się czasami naginać rzeczywistość do jej wizji. Naleciałości z sali sądowej.

- Zabieram Cię do élaborer.

- Może bym jednak jeszcze została jedne dzień w domu - poczuła, że nie jest jeszcze gotowa stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością.

- Nie ma mowy. Jeśli bym Cię tu zostawiła to wieczorem zastałabym Cię w takim samym stanie co pół godziny temu. Masz mnóstwo roboty w butiku. Ubierz się, pomaluj i jedziemy.

Z westchnieniem panna Granger dopiła kawę i udała się do garderoby. Znalazła tam cygaretki i gruby, krótki, jasnoróżowy sweter własnego projektu z hiszpańskim dekoltem. Szybko wysuszyła włosy i upięła je w kok na czubku głowy nie mając siły na żadne wymyślne fryzury. Szybki makijaż, szpilki, biżuteria i prawie nie wyglądała jak osoba, która spędziła ostatnie trzy dni płacząc w poduszkę. Rachel zmierzyła ją krytycznym spojrzeniem, ale w końcu uznała, że może tak wyjść.

Zanim dotarły na Daisy Street ich zegarki wskazywały godzinę dwunastą. Hermiona była zmęczona już samym faktem wyjścia z domu i przerażało ją spędzenie całego dnia w towarzystwie ludzi.

Nie pomógł też fakt, że pod kamienicą zobaczyła czarnego Bentleya. Mimo słów Rachel obawiała się, że daje Malfoyowi kolejną broń do ręki. Nie chciała w jego oczach wyglądać słabo i żałośnie. Uniosła dumnie głowę, kiedy wysiadała z taksówki.

- Proszę chwilę poczekać - rzuciła prawniczka do kierowcy i wysiadła z samochodu. Złapała Hermionę za ręce ściskając je pokrzepiająco - Dasz sobie radę?

- A mam wyjście?

- Nie. Ale pamiętaj, że gdyby coś się działo masz od razu do mnie dzwonić - przytuliła ją mocno, a Hermiona poczuła jak robi jej się ciepło na sercu.

- Obiecuję.

- Mam kilka spotkań, ale popołudniu pójdziemy razem na obiad! - zastrzegła wsiadając do taksówki.

Brunetka patrzyła na odjeżdżającą Rachel, a uśmiech powoli schodził jej z twarzy. Miała wrażenie, że każda przechodząca chodnikiem osoba gapi się na nią i wie co się stało. Nie chciała się tak czuć. Nie chciała być oszukaną kobietą. Wzięła głęboki oddech i weszła do butiku.

- Panno Granger! Nie wiedziałyśmy, że pani dziś wróci - Alison poderwała się z fotela, na którym przeglądała jakieś dokumenty - Czuje się już pani lepiej?

- Tak, jestem już zdrowa.

- To dobrze. Mamy mnóstwo pracy.

***

Wbrew swoim obawą Hermiona nie miała czasu na rozpamiętywanie tego co się wydarzyło. Rzuciła się w wir pracy. Deszczowy październik zmienił się w zimny listopad. Kończyła przygotowania do świątecznej kolekcji élaborer, szukała dekoracji świątecznych do butiku, a poza tym miała mnóstwo papierkowej roboty. Starała się jak najwięcej czasu spędzać przy Daisy Street. Po pracy wychodziła na obiad z Rachel albo z Adą i jej córką. Do domu wracała dopiero późnym wieczorem, a nawet wtedy szukała sobie zajęcia sprzątając lub porządkując swoje rzeczy aby uniknąć nadmiernego myślenia.

Zanim kobieta się obejrzała od jej rozstania minęły dwa tygodnie. Oliver nie próbował się z nią kontaktować za co była mu wdzięczna. Wieczorami, kiedy była już po dwóch kieliszkach wina kusiło ją żeby powiedzieć o wszystkim jego żonie, ale nigdy nie mogła się na to zdobyć.

Za to zdecydowanie częściej niż o swoim byłym zdarzało jej się myśleć o szarych oczach przystojnego blondyna. Kilka razy spotkała się też z Malfoyem w kuchni, ale ten ani razu nie nawiązał do zdarzenia z Oliverem. Tak jak wcześniej rozmawiali o sztuce, książkach, muzyce, polityce czy sprawach codziennych. Te rozmowy przychodziły im coraz bardziej naturalnie. Zdarzyło im się siąść razem na kawie w Slow Cafe i przegadać ponad dwie godziny. Od kilku dni z kolei pisali do siebie smsy. Zaczęło się od tego, że Malfoy wysłał jej link, do piosenki, której słuchali wspólnie w kawiarni i bardzo im się podobała, a nie wiedzieli kto ją śpiewa. Ona mu odpisała, on jej i tak jakoś poszło.

Musiała przyznać sama przed sobą, że te dni, kiedy Malfoy nie pojawiał się przy Daisy Street były nudne, a ona sama szła do pracy z nadzieją, że zobaczy pod kamienicą Bentleya.

Bała się swoich uczuć. A jeszcze bardziej bała się zachowania Malfoya. Tego, że pod tylu latach wzajemnej nienawiści czuła się w jego towarzystwie spokojnie i swobodnie. Nie tego się spodziewała, kiedy zobaczyła jak przekracza próg kamienicy numer 17. A już na pewno nie spodziewała się, że będzie odpowiadało jej jego towarzystwo. Że staną się kimś w rodzaju... przyjaciół.

Continue Reading

You'll Also Like

474K 24.7K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
140K 10.3K 41
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
56K 1.6K 45
Rzeczy, które tak bardzo są złe i niewłaściwe, są najbardziej pożądane. Olivia Williams - młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, spotkała...
349K 30.3K 22
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...