Eternity Is Ours

By Ava_Glambert100

3.7K 263 70

Trzecia odsłona i zarazem kontynuacja moich dwóch serii " Life Forever " i " Together For Eternity ". Po osta... More

Eternity Is Ours#1
Eternity Is Ours#2
Eternity Is Ours#3
Eternity Is Ours#4
Eternity Is Ours#5
Eternity Is Ours#6
Eternity Is Ours#7
Eternity Is Ours#8
Eternity Is Ours#9
Eternity Is Ours#10
Eternity Is Ours#11
Eternity Is Ours#12
Eternity Is Ours#13
Eternity is Ours#14
Eternity Is Ours#15
Eternity Is Ours#16
Eternity Is Ours#17
Eternity Is Ours#18
Eternity Is Ours#19
Eternity Is Ours#20
Eternity Is Ours#21
Eternity Is Ours#22
Eternity Is Ours#24
Eternity Is Ours#25
Eternity Is Ours#26
Eternity Is Ours#27
Eternity is Ours#28

Eternity Is Ours#23

81 8 1
By Ava_Glambert100

Kolacja z rodzicami była w porządku. Mogę powiedzieć, że przebiegła w spokoju i bez żadnych kłótni ani sprzeczek. Blaine poleciał już na Alaskę, a ja byłam w klubie bo obecnie był otwarty i trwała impreza, jak to w klubie nocnym znowu był tłum ludzi...

- Carlisle nie wpadnie?- Zapytał mnie Darren

- Nie, jest w domu z moimi rodzicami i pozostałymi

- Słuchaj nie wiem co to za gość, jakiś dziwny jest

- Kto?

- Tamten, ten elegancik. Nie wiem czemu, ale jego twarz jest niezbyt przyjazna

- Czekaj, idę z nim pogadać, a przy okazji sprawdzę kto on jest- Poszłam w stronę tego podejrzanego typa

- Tylko uważaj, nie wiemy kim on jest

Obejrzałam się i uśmiechnęłam do mojego przyjaciela, a potem poszłam w kierunku tego typa...

- Dobry Wieczór- Przywitałam się z nim

- Witam

- Jak się Pan bawi? Podoba się Panu klub?- Zapytałam

- O tak, widać, że włożyła Pani w niego dużo pracy i pieniędzy

- Owszem, ale chciałabym wiedzieć kim Pan jest? Pierwszy raz tu Pana widzę

- A Pani? Kim Pani jest?- Zapytał

- Niech Pan zgaduje skoro powiedział Pan, że włożyłam w niego dużo pracy i pieniędzy

- Właścicielka?

- Zgadza się, właścicielka. Nie dosłyszałam nazwiska, Pan to?

- Pan Cypher- Wręczył mi wizytówkę

Spojrzałam na wizytówkę i, lekko się zaśmiałam...

- Coś Panią śmieszy?- Zapytał

- Pana nazwisko, jak się złoży Pana imię i nazwisko do kupy to brzmi jak Lucyfer. Wierzy Pan w diabła?- Zapytałam patrząc na niego

- Tak, ale muszę Panią zmartwić...- Podniósł się z krzesła- Bo tak się składa, że to ja jestem diabłem

Gdy on to powiedział zaczęłam się śmiać jak opętana... Serio dopadł mnie napad śmiechu...

- Widzę, że ma Pan dość ciekawe poczucie humoru

- Nie wierzy mi Pani? Co gdybym powiedział, że przyszedłem po duszę Pani męża

Mój śmiech zelżał, a moja twarz przybrała obojętny wyraz twarzy i jednocześnie złość...

- Hmm... Zapraszam do miejgo biura, tam sobie spokojnie porozmawiamy- Wskazałam schody na piętro wyżej

Gdy szłam za tym facetem spojrzałam na Darrena który, popatrzył na mnie pytająco ja pokręciłam głową przecząco, a potem wyjęłam telefon i wysłałam mu SMS -a

- Proszę- Zaprosiłam go do środka i zamknęłam drzwi

- Piękny gabinet... Taki luksusowy- Stwierdził rozglądając się po nim- Lubi Pani luksus?- Zapytał

- Owszem, Panie Cypher. Wracając do tego co mi Pan powiedział to... Będę z Panem szczera, wpomniał Pan o moim mężu, nie radzę. Lepiej, żeby Pan trzymał się z dala od mojego męża i mojej rodziny- Ostrzegłam go

- Wystarczy mi dusza Pani męża i więcej mnie Pani nie zobaczy

- Uważa się, Pan za diabła? Niech Pan tego nie robi, dla własnego dobra

- Ostrzega mnie Pani? A to dobre, lepiej niech mi Pani uwierzy na słowo bo następna w kolejce może być Pani

- Słuchaj no, ja nie boję się takich jak Ty! Bo Ty jesteś zwykłym oszustem tyle Ci powiem. Nie jesteś żadnym diabłem, ani nikim innym. Bo tak się składa, że ja tego prawdziwego diabła znam. Nazywa się Lucyfer Morningstar, jest brunetem o ciemnych oczach który, uwielbia włoską odzież. Widziałam i rozmawiałam z nim wielokrotnie więc wchodząc do mojego klubu i podszywając się pod Lucyfera uważasz, że się przestraszę to jesteś w dużym błędzie- Dałam mu do zrozumienia

On się tylko krótko zaśmiał...

- Jeszcze się Pani przekona kto mówi prawdę

- Na pewno. A teraz zabieraj swój oszukany tyłek z mojego klubu i won mi stąd!!- Wrzasnęłam na niego- Ale już!!!

- Nie ma Pani prawa...

- Owszem mam, bo to mój klub, a Ty podszywasz się pod kogoś pod kogo na Twoim miejscu nie radziłabym się podszywać oszuście jeden! Wypieprzaj mi stąd na jednej nodze jeśli nie chcesz, żebym Cię siłą wywaliła, a wierz mi potrafię

- Jeszcze zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni

- No to zobaczymy, nie masz pojęcia z kim właśnie zadarłeś

On więcej nic nie odpowiedział tylko grzecznie opuścił mój gabinet, a potem mój klub...

Co za dziwny facet jakiś. Prędko zeszłam na dół, a potem stanęłam na środku i musiałam odwołać dzisiejszą imprezę...

- UWAGA!- Powiedziałam- Koniec imprezy

Wszyscy zaczęli się oburzać i mówić jakieś głupoty, ale mnie to kompletnie nie ruszało...

- Proszę opuścić lokal!- Darren rozkazał im

- NATYCHMIAST!!!- Ryknęłam

Gdy klub był już pusty, ja podeszłam do baru, wzięłam szklankę i nalałam sobie pół whisky, a potem wypiłam jednym łykiem wszystko

- Coś na prawdę musiało się stać- Stwierdził Darren patrząc na mnie dziwnie

- Ten gość nie ma pojęcia z kim właśnie zadarł

- Czekaj mówisz o tym dziwnym facecie który, tu był? O tym w garniturze?

- Nie kurwa, mam na myśli Telebusia- Już mnie wkurzył- Oczywiście, że o tym typie mówię

- Kto on w ogóle jest?

- Śmiał podawać się za diabła rozumiesz to?- Popatrzyłam na niego kręcąc głową nie wierząc w to

- Eee... Tak?

- Prawie mnie przekonałeś. Tę sprawę trzeba wyjaśnić u źródła bo jeśli on się dowie, że ktoś pod niego się podszywa... To ten oszust będzie miał mocno przesrane

- U źródła? Rozumiem, że chodzi Ci o diabła?

- A kogo niby?- Nigdy jeszcze nie byłam tak wkurwiona jak teraz

- Ok. Mam uwierzyć, że znasz osobiście Lucyfera? Tego Lucyfera?

- Jestem wiedźmą, pochodzę z rodu Lockwood 'ów, więc to normalne, że wierzę w diabła

- Ja się nie znam tak dokładnie na waszym prawie i waszej wierze więc nie będę się z Tobą kłócił. Wiem tylko tyle ile mi Marc powiedział

- Muszę się uspokoić- Wzięłam głęboki wdech, a potem wypuściłam powietrze- Jadę do domu, muszę powiedzieć o wszystkim rodzicom. Chcesz jechać ze mną?- Zapytałam go

- A muszę?

- Wiesz teoretycznie ten facet mógł też uciec od czubków więc jest niebezpieczny, a do tego Ciebie też widział więc możesz być w niebezpieczeństwie- Uświadomiłam mu

- Ach, to wszystko wyjaśnia. W sumie i tak nie mam co robić więc mogę jechać z Tobą

- Ale Ty prowadzisz

- A to czemu?

- A temu, że ja piłam, nie będę prowadzić samochodu pod wpływem po to, żeby ojciec synowej Carlisle 'a wlepił mi kolejny mandat

- Carlisle ma synową?

- Bella Swan, właściwie teraz Cullen, to żona Edwarda i tak jest synową
Carlisle 'a i teoretycznie też moją. Bo ja dla Edwarda i pozostałych jestem tak jakby...

- Macochą?- Dokończył za mnie

- Dziękuję za uświadomienie, ale tak jestem dla nich macochą

- I mówią do Ciebie mamo?

- Nie, bo zapowiedziałam im, że jeśli któreś powie do mnie " mamo" to urwę mu łeb- Wyjaśniłam wsiadając do samochodu oczywiście na miejsce pasażera

- To faktycznie nie fajnie

- Nie gadaj tylko jedź

***

- Jestem już!- Obwieściłem wszystkim wchodząc do domu

- Co tak wcześnie? Nie ma jeszcze nawet 22:00- Dziwił się tata

- Wcześnie bo impreza się skończyła. Tato pamiętasz Darrena?

- Tak, miło Cię widzieć

- Dobry Wieczór Panu

- Claire coś się stało?

- Claire! Piłaś?- Zapytał Carlisle który, nagle wyrósł obok mnie niewiadomo skąd- I prowadziłaś?

- Co do tego, że piłam to potwierdzam, ale to, że prowadziłam to nie. Darren kierował

- Tak, ja prowadziłem- Potwierdził

- Co się stało Claire?- Zapytał tata

- Powiedz mi jak często ktoś podszywa się pod Lucyfera?- Zapytałam

- Co? Nigdy, raz się zdarzyło, ale to było kiedyś, a co?

- Wyobraź sobie, że dzisiaj do mojego klubu przyszedł facet który podał się za niego, przedstawił się jako Lou Cypher i powiedział, że przyszedł po duszę mojego męża

- Co!?- Carlisle spojrzał na mnie z szokiem

- Spokojnie Carlisle, to nie prawda bo ten facet to oszust i kłamca. Wiem jak wygląda prawdziwy Lucyfer i to nie był on

- Coś mi się zdaje, że trzeba będzie go tu zaprosić i uciąć sobie pogawędkę- Zasugerował tata

- Zgadzam się

- Chwila, moment- Uciszył nas Carlisle- Czy wy mówicie o diable?

- A znasz więcej Lucyferów?

- Wy go znacie?

- No, w końcu w niego wierzymy

- A ja mam dobre relacje z nim więc nie odmówi

- Niech tylko spróbuje

- Carlisle zgadzasz się?- Tata popatrzył na Carlisle 'a- Bo to Twój dom i Ty musisz wyrazić zgodę

- Mnie przy tym nie ma- Powiedział krótko

Następnego dnia:

- Przepraszam, powinnam była Ci powiedzieć prawdę- Chciałam przeprosić Carlisle 'a za kłamstwo

- Prawdę o czym? Claire nie okłamałaś mnie

- Carlisle ja wiem jak to wygląda

- Nie mam do Ciebie pretensji

W tej chwili w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. No to wiadomo kto przyszedł...

- Tylko błagam, nie rób nic głupiego- Tata uprzedził Carlisle 'a

- Ja mam zrobić coś głupiego? Chyba żartujesz?

Tata się już nie odezwał tylko otworzył drzwi, a w nich stał wysoki facet, brunet o ciemnych oczach i jak zwykle w eleganckim drogim garniturze z sygnetem na palcu u prawej dłoni

- Czy to dom Państwa Cullen? -Zapytał- Xander jak miło Cię widzieć- Poklepał tatę po ramieniu

- Powiedziałbym to samo, ale sprawa jest niezwykle poważna więc sobie odpuszczę

- No pewnie, poważne sprawy trzeba rozwiązywać

- Wejdziesz?

- Z wielką chęcią- Wszedł do środka- No ładny dom- Zaczął się rozglądać

- Lucyfer

- Oh, Claire moja droga, cieszę się, że Cię widzę

- Claire czy to?- Carlisle zapytał

- O! Ciebie znam, jesteś mężem Claire prawda?- Zapytał patrząc na Carlisle 'a

- Owszem, a Ty jesteś?

- Diabłem? Owszem, pewnie Cię dziwi mój wygląd, ale ja tak wyglądam. Pomijając moją diabelską twarz, ale to tylko dla tych osób którzy, zajdą mi za skórę. Oh, witam- Spojrzał na Alice

- Lucyfer to straszny babiarz, Alice nie zwracaj na niego uwagi- Uprzedziłam ją

- Nawet nie mam zamiaru- Powiedziała i odsunęła się od naszego gościa

- Claire co do tego co o mnie powiedziałaś to się nie zgodzę

- Czyżby? Może powiesz, że to nie prawda?- Zapytałam zakładając ręce na klatce piersiowej i patrząc na niego twierdząco

- Tylko w trzech procentach

- Ha ha ha ha- Zaczęłam się śmiać

- No dobra, ale to dlatego, że nie mam przyjaciół

- A my to co?

- Wy nie jesteście moimi przyjaciółmi tylko poddanymi

- No! Uważaj

- O przepraszam, źle dobrałem słowa. Nie jesteście poddanymi tylko wierzycie we mnie

- Do rzeczy

- A tak, więc co się stało?- Zapytał

- Wczoraj do mojego klubu...- Przerwał mi

- Uuu, otworzyłaś własny klub? Gratuluję, muszę do niego zajrzeć później

- Wracając. Wczoraj do mojego klubu przyszedł jakiś dziwny typ który, podawał się za diabła

- Co!? Chyba sobie żartujesz? Przecież jedynym diabłem jaki istnieje jestem ja

- No właśnie, my to wiemy, ale najwyraźniej ten typek już tego nie wie

- Mówił coś jeszcze?

- Tak, powiedział, że przyszedł po duszę Carlisle 'a i w ogóle się odgrażał

- Co za debil! Ale nie zmienia to faktu, że nienawidzę jak ktoś podszywa się pode mnie. Powiesz jak on wyglądał?

- Wysoki, blondyn, elegancki garnitur, ciemne oczy i dość specyficzny wyraz twarzy oraz krótki zarost

- Hmm... Trzeba będzie się tym zająć. Coś jeszcze?

- To wszystko

- No weź, nie mów, że zaprosiliście mnie tylko po to- Jakby zrobił się smutny?

- Tak, tylko po to, ale jak chcesz możesz zostać kilka dni na ziemi

- Claire- Upomniał mnie tata

- No co? Siedzi w tych podziemiach sam, ciągle to samo. Niech trochę pooddycha świeżym powietrzem. Przecież nic się nie stanie

- Jeśli niczego nie wywiniesz

- Będę grzeczny jak aniołek
.................................................................

- Skontaktowałam się z nim, dziś wieczorem Cypher przyjedzie do mojego klubu

- A tam będzie na niego czekać...

- Niemiła niespodzianka- Dokończył Lucyfer- Swoją drogą to mój ojciec Cię lubi- Powiedział do Carlisle 'a

- Słucham?

- No wiesz, ten na górze. Eh, nie każ mi tego mówić. Chodzi o Boga

- Domyśliłem się

- Lubi Cię

- Niemożliwe, ja jestem potępiony i skazany na piekło

- Sprostuję to dobra? Piekłem rządzę ja przez co nienawidzę swojego ojca, ale nie mam wiadomości odnośnie Twojego pobytu tam

- Jesteś diabłem, skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz

- Bo nie kłamię, mam Claire i jej rodzinę pod opieką. Jakbym mógł skrzywdzić jej męża? Poza tym Ty już jesteś martwy, bez urazy- Uniósł przed siebie dłonie w geście obrony- Gdybym coś takiego zrobił to Claire by mnie poćwiartowała, a tego bym nie chciał... Szkoda by było tego materiału. To włoski jedwab- Przyznał poprawiając swoją marynarkę

- Nie. Wy mi nie wmówicie, że ten facet jest diabłem- Carlisle nas wyśmiał ewidentnie

- Chcesz się przekonać?- Lucyfer stanął przed nim i po chwili jego oczy zrobiły się czerwone

- DOSYĆ! Zachowujesz się tak samo gdzie tylko nie pójdziesz- Zwróciłam mu uwagę- Jesteś normalny?

- Jestem diabłem, nie jestem normalny

- To chodź raz mógłbyś zrobić wyjątek

- Ja wyjątki robię tylko za przysługę, albo wcale

- Wyświadczasz ludziom przysługi?- Zapytał go Carlisle nie dowierzając

- Tak, czasem jedna mała duszyczka nie wystarczy dla tak dużego piekła

Carlisle patrzył na niego jak na kretyna...

- Dobra koniec tych żartów. Ty się uspokój- Zwróciłam uwagę naszemu gościowi- Ty możesz sobie iść

- Dokąd mam iść? Zapomniałaś, że to mój dom?

- No tak. To może lepiej ustalmy przebieg spotkania

- Nie ma czego ustalać, on przychodzi, a ja wyrywam mu nogi z tyłka proste

- Nie, żadnego wyrywania nóg z tyłka nie będzie

- No i zepsułaś mi humor

- Mam lepszy pomysł. Idę się zakopać pod ziemią, wykopcie mnie gdzieś za sto lat

- Nie Claire, spokojnie- Tata mnie zatrzymał

- Przy tym palancie nie można być spokojnym- Stwierdziłam

- Lucyfer przestań się błaźnić, masz tylko zająć się tym gościem i tyle

- No to zrozumiałem
...................................................................

Siedziałam przy barze w moim klubie, na drzwiach wisiała kartka " dziś nieczynne z powodu inwentaryzacji" sączyłam sobie z kieliszka mojego ulubionego szampana gdy niedługo później usłyszałam kroki. Uśmiechnęłam się do siebie, a potem odwróciłam przodem do niego

- Pan Cypher, jak miło Pana znowu widzieć- Powiedziałam udając

- Mam nadzieję, że gotowa jest Pani zawrzeć umowę?- Zapytał

- Myślę, że ta umowa nie będzie potrzebna, znalazłam Panu idealnego kandydata do Pana interesów

- Nie rozumiem

- Skoro jest Pan diabłem to znaczy, że musi Pan pozyskiwać dusze do swojego królestwa ciemności prawda? A ten klient to nie byle jaki klient

- Nie mam czasu na jakieś zagrywki, muszę jeszcze udać się w kilka miejsc

- Spokojnie, tak się składa, że on tu jest. Bo dziwnym trafem on zajmuje... Albo raczej interesuje się tym samym co Pan- Cały czas miałam uśmiech na twarzy

- Proszę go tu przyprowadzić, sam zdecyduje czy się nadaje

- Oczywiście. Panie Morningstar zapraszam!- Krzyknęłam wołając go

Po chwili ze schodów zszedł Lucyfer

- Witam, jak niemiło widzieć oszusta- Powiedział Lucyfer uśmiechając się potwornie

- Co to ma być? Jak Pan śmie?

- Jak ja śmie? Jak Ty śmiesz się podszywać pode mnie? Jesteś odrażający, ten Twój wygląd. Nawet ja bym czegoś takiego nie założył- Popatrzył na Cyphera i się skrzywił- Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?- Zapytał go

- Kim Ty jesteś, żeby do mnie tak mówić? Wiesz kim ja jestem?

- Diabłem? Ha ha ha- Zaśmiał się Lucyfer- Najwyraźniej nigdy nie widziałeś diabła- Zaczął się do niego zbliżać- Jak śmiesz się pode mnie podszywać!? Jakim prawem?

- Podszywać? Pod nikogo się nie podszywam- Próbował się tłumaczyć

- Błagam, to ja jestem diabłem! Ja nazywam się Lucyfer Morningstar!

Pokazał mu swoją diabelską twarz, a ten się nawet nie przeraził...

- Co jest? Jakim cudem się nie wystraszyłeś? Chwila, ja Cię znam

- Czekaj, Lucyfer Ty go znasz?- Zapytałam

- Oczywiście, nie wiem jakim sposobem zwiałeś z piekła, ale następnym razem Ci się to nie uda!- Ryknął na niego, a potem całą dłonią przywalił mu prosto w klatkę piersiową, a tamten z niewiarygodną prędkością odleciał do tyłu prosto na ścianę. Zniszczył mi przy okazji podświetlany napis z nazwą klubu

- Lucyfer! Zwariowałeś!?- Krzyknęłam na niego

- Nie ja zwariowałem, ale ta żmija- Wskazał na osobę która, w tej chwili leżała oparta o ścianę- Prawda Dromosie?- Stwierdził kucając przed nim jednocześnie wbijając w niego swoj wzrok

- Zaraz, zaraz. To demon?- Dopytałam

- No. Jeden z najgorszych. Jak udało Ci się uciec? Mów!

- Oni mi pomogli

- Jacy oni!!? Gadaj!

- Ona wie- Zaczął się śmiać patrząc na mnie

- Dość tego!- Lucyfer złapał go za szyję- Jest tu jakieś drugie pomieszczenie, albo sala?- Zapytał

- Tak, a po co Ci to?

- Muszę go odesłać do piekła bo inaczej narobi nam tu syfu

- Możesz iść do tzw. Spiżarki, tam trzymam zapasy alkoholu tylko błagam nic nie potłucz ani nie wypij. Te butelki kosztowały mnie tysiące

- Nic się nie stanie

&&&

Siedziałam przy barze i piłam, po chwili usłyszałam kroki. Nawet się nie odwróciłam bo wiedziałam kim ten ktoś jest...

- Już po krzyku- Powiedział otrzepując ręce, a potem usiadł przy barze- Polać?

- Polej sobie- Powiedziałam

Sięgnął po butelkę za bar i porozlewał po szklankach...

- Ej, czarodziejko- Uderzył mnie lekko pięścią w rękę

- Co?

- I się wyjaśniło kim był ten oszust, nie cieszysz się?

- Co z nim zrobiłeś?

- Odesłałem z powrotem do piekła. Nie narobi już więcej problemów

- Mhm, aż do następnego razu lub jak któryś inny demon nie zechce sobie wyjść na przepustkę- Stwierdziłam

- To, że trochę zostanę na ziemi nie oznacza, że nie mam oka na piekło. Poza tym mam swoich współpracowników i oni też pilnują porządku

- Zastanawia mnie tylko co on miał na myśli mówiąc, że ja wiem kto mu pomógł uciec- Oparłam się łokciem o blat i pokręciłam głową- Tylko jedni przychodzą mi do głowy

- Kto taki?

- Volturi

Lucyfer był poważny lecz po chwili wybuchł typowym dla siebie śmiechem...

- Te mrożonki? Błagam, oni dawno się smażą w najgłębszym kotle piekła. Nie ma opcji, żeby pomogli uciec Dromosowi

- Skoro Ty jesteś na ziemi, a nie w piekle to kto będzie pilnował Twojego interesu?

- Wow! Nie zapędzaj się tak. Nie jesteś w moim typie

Popatrzyłam się na niego pytająco...

- Znaczy jesteś ładna i atrakcyjna, ale masz męża którego, chyba kochasz więc między nami nic nie będzie

- Co!? Mówiąc interes miałam na myśli piekło, kto będzie pilnował piekła gdy Ty będziesz na ziemi- Sprostowałam jego dziwną i chorą myśl

- A bo ja wiem? Jestem diabłem, mogę sobie robić co chce, a tatuś jedynie może mi naskoczyć i tyle

- Tylko, że potem to my będziemy mieli problemy przez Ciebie, a nie Ty sam

- Nie będzie żadnych problemów. Droga Claire musisz zrozumieć, że diabeł też potrzebuje czasem wakacji- Wziął w jedną rękę butelkę, a w drugą szklankę i rozsiadł się na kanapie- Wielkie wakacje Lucyfera Morningstara uważam za rozpoczęte

Już wiedziałam, że to nie przyniesie nic dobrego. Zwłaszcza, że Lucyfer będzie na ziemi, a nie tam gdzie teoretycznie jego miejsce... Czyli w piekle

................................................................
................................

Część 23.
.....................
No to pojawił się nasz ulubiony diabeł 😈😅
.........................
Znaczy mój ulubiony bo dla mnie to jest najlepszy serialowy Lucyfer jaki może być
.............................
Jak sam wspomniał zaczyna on Wielkie Wakacje Lucyfera Morningstara
.................................
Z których nie wyniknie nic dobrego tak jak powiedziała Claire
....................................
Czyli w najbliższym czasie można spodziewać się kłopotów

Continue Reading

You'll Also Like

35K 1.5K 17
Miłość czy obsesja? Co jeśli Bakugo Katsuki nie wie jak wygląda prawdziwe zakochanie... Czy uda mu się zrozumieć co oznacza słowo miłość?
282K 16.1K 42
"Nie jestem przerażony. Ludzie dawno przestali wzbudzać mój strach." Pojawiły się ponad sto lat temu. Nikt nie wie czemu ani jak. Czy zrodziły...
175K 8.4K 55
fragment: ,,Ruszył w moją stronę, a ja się cofałam aż trafiłam plecami o ścianę. Nie czułam wielkiej radości, że wreszcie go zobaczyłam. Nie chciał...
90.7K 10.4K 20
❝Miasto pełne kłamstw nigdy nie powie ci prawdy❞ Paryż. Niegdyś miasto przyjaźni i miłości, teraz ─ królestwo strachu i nienawiści. W pożarach gin...