Dramione - Przyrzeczona [Zako...

By VenaN-ks

405K 16.2K 3.3K

Tytuł: Przyrzeczona Fan Fiction na podstawie cyklu książek J.K.Rowling. Publikacja prologu: 10.04.2021 Plano... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI - I retrospekcja
Rozdział XXVII - II retrospekcja
Rozdział XXVIII - III retrospekcja
Rozdział XXIX - IV retrospekcja
Rozdział XXX - V retrospekcja
Rozdział XXXI - VI retrospekcja
Rozdział XXXII - VII retrospekcja
Rozdział XXXIII - VIII retrospekcja
Rozdział XXXIV - IX retrospekcja
Rozdział XXXV - X retrospekcja
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVII
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Rozdział L
Rozdział LI
Rozdział LII
Rozdział LIII
Rozdział LIV
Rozdział LV
Rozdział LVI
Rozdział LVII
Rozdział LIX
Rozdział LX
Rozdział LXI
Rozdział LXII
Rozdział LXIII
Rozdział LXIV
Rozdział LXV
Rozdział LXVI
Rozdział LXVII
Rozdział LXVIII
Rozdział LXIX
Epilog

Rozdział LVIII

6.2K 238 34
By VenaN-ks



Obie wylądowały w pustym holu domu Nevianich. Nie trwało jednak długo, gdy tuż przed nimi zmaterializował się skrzat domowy Almy - Candell.

- Pani Malfoy i panna Dagworth-Granger - powitał je usłużnie. - Moja pani i jej mąż zaraz do was zejdą. Panicz Blaise i jego narzeczona są w salonie i zapewnili mnie, że również szybko do nas dołączą.

- Dziękuję bardzo - Narcyza uśmiechnęła się do sługi. - Nie było potrzeby robić zamieszania. Nie powinnyśmy tu zostać specjalnie długo...

- Cyziu! - Alma ubrana w biały, zwiewny szlafrok, szybko zbiegała po schodach, wyraźnie poruszona. Jej mąż był zaraz za nią, w pełni ubrany i już z różdżką w dłoni.

- Nie ma potrzeby się denerwować Almo, wszystko jest w porządku - pośpieszyła z wyjaśnieniem Narcyza.

- Jak w porządku, skoro wasz alarm bezpieczeństwa się uruchomił? - Alma spojrzała na obie kobiety z troską. - Jesteście całe? Potrzeba wam może czegoś? - dopytywała rozemocjonowana.

- Nic nam nie jest, naprawdę - zapewniła ją Hermiona, starając się uśmiechnąć.

W drugim końcu korytarza rozległ się tupot stóp, a po chwili Blaise i Ginny dołączyli do nich, obydwoje zdyszani i również z różdżkami w dłoniach.

- Hermiona! Nic ci nie jest? Co się stało? - Ginny wyglądała na naprawdę spanikowaną.

- To nic poważnego...

- Gdzie jest Draco? - zapytał od razu Blaise.

- Został w domu razem z Lucjuszem - odpowiedziała mu Narcyza.

- Idę tam! - Zabini bez chwili zawahania skierował się do kominka.

- Ja razem z tobą - zdecydował Neviani.

- Uważajcie na siebie i informujcie nas na bieżąco, jak wygląda sytuacja - poprosiła ich szybko Alma.

Obaj mężczyźni tylko krótko skinęli głowami, po czym prawie od razu zniknęli w zielonych płomieniach.

Narcyza i Alma szybko pogrążyły się w rozmowie na temat możliwych przyczyn naruszenia barier i choć starały się utrzymać fasadę spokoju, obie były wyraźnie przejęte tą - na szczęście - nieudaną próbą ingerencji w zabezpieczenia.

Hermiona miała ochotę pogadać tylko z Ginny, ale niegrzecznym było odejść teraz od towarzystwa matek ich narzeczonych. Nagle jednak coś znacząco przykuło jej uwagę. Szminka Ginny była rozmazana... i to wcale nie lekko, jeśli przyjrzeć się temu bliżej. Nie mogło być wątpliwości, że nie zrobiła sobie tego sama. Tylko gwałtowne i namiętne całowanie mogło uczynić w jej makijażu takie spustoszenia.

Hermiona nie wiedziała czy ma się śmiać, czy jednak zdenerwować. W końcu Ginny była dziś tak blisko Harry'ego, a nawet nie mogła go dotknąć. Cała ta sytuacja musiała być dla niej trudna, ale całowanie Zabba - w ramach odbicia po tych przeżyciach - było zdecydowanie fatalnym pomysłem! Granger miała tylko nadzieję, że konsekwencje tego nie będą dla jej przyjaciółki przykre.

Problem szminki jednak pozostał. Co będzie, gdy Alma i Narcyza też się zorientują? Gin pewnie umarłaby ze wstydu! Hermiona starała się dać przyjaciółce jakiś dyskretny znak, ale Ginny najwyraźniej nie łapała jej sygnałów. Pocierała usta, mrugała do niej, chrząkała i wymownie spoglądała na jej dolną wargę. Wszystko na nic.


💍💍💍


Narcyza i Alma wciąż były zajęte rozmową, a Hermiona ku swojemu kompletnemu przerażeniu, zauważyła, że na aksamitnej, beżowej sukience Ginny, widnieje wyraźny ślad nieco przypominający odcisk dłoni. Zastanawiała się, jak ma się przemieścić by dać jej znać, w jakim stanie znalazła się akurat stojąc pomiędzy matką swojego przyszłego narzeczonego i jej najlepszą - co gorsza bardzo spostrzegawczą - przyjaciółką. Naprawdę nie chciała, by Gin wpędziła się w jakieś kłopoty.

Hermiona znów wymownie mrugnęła i potarła dolną wargę, patrząc Gin prosto w oczy.

- Czyżby ci było niedobrze, kochanie? - spytała z troską Narcyza. - Zauważyłam, że często dotykasz swoich ust. Chcesz może usiąść? Albo napić się wody?

Hermiona zamarła i spojrzała na blondynkę, gorączkowo szukając w myślach jakiejś sensownej odpowiedzi. Szkoda, że nie potrafiła dramatycznie zemdleć na zawołanie, jak niektóre kobiety miały to w swoim repertuarze. Teraz mogłoby jej się to przydać.

- Może tylko ma spierzchnięte usta, bo twój syn scałował jej całą szminkę? - zachichotała Alma, uśmiechając się przekornie do Hermiony.

- Nie byłam dziś pomalowana szminką - zaprzeczyła szybko, nie mogąc zwalczyć gwałtownych rumieńców.

- To może i lepiej - odpowiedziała Alma, spoglądając w bok. - Przynajmniej nie masz jej teraz rozmazanej na całej twarzy, tak jak ten mały rudzielec.

Ginny sapnęła głośno, po czym przyłożyła rękę do ust, odwróciła się i w panice szybko uciekła. Wszystkie trzy spojrzały za nią, gdy zniknęła za rogiem korytarza.

- Wiedziałam, że to się tak skończy - mruknęła ponuro Alma. - Przepraszam was, ale pójdę sprawdzić czy pokoje dla was są już gotowe. Jak wszystko będzie w porządku Candell po was przyjdzie. Usiądźcie wygodnie w salonie, a zaraz podają wam tam herbatę.

- Nie ma potrzeby, moja droga - Narcyza uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki. - Mam nadzieję, że wkrótce Lucjusz da znać, że możemy bezpiecznie wrócić do rezydencji.

- Wolałabym abyście zostały! - zaprotestowała od razu Alma. - Zresztą zamiast wyjechać do Włoch pojutrze, możemy to zrobić jutro z samego rana - stwierdziła nagle. - Nie zrobi to wielkiej różnicy, a będziemy miały zapasowy czas, by dopilnować wszystkiego przed przyjęciem. Mężczyźni i tak mają dołączyć do nas dopiero w piątek.

- To nie najgorszy pomysł - zgodziła się Cyzia. - Przedyskutujemy to rano przy wspólnym śniadaniu.

- Doskonale - Alma uśmiechnęła się do nich i ruszyła w stronę schodów.

Narcyza spokojnie odczekała, aż jej przyjaciółka znajdzie się poza zasięgiem jej słuchu, nim zwróciła się w stronę Hermiony.

- Lepiej idź poszukać panny Weasley. Zapewne przyda jej się teraz przyjaciel i poważna rozmowa.

Hermiona uśmiechnęła się do niej serdecznie. Uwielbiała tę kobietę. Była naprawdę wspaniała i cieszyła się, że udało jej się zaskarbić jej szacunek i sympatię. To wiele ułatwiało w ich relacji.

- Dziękuję ci. Alma zapewne mocno ją zażenowała swoimi słowami.

- Przywilej teściowej - Narcyza uśmiechnęła się przebiegle. - Dlatego pozwól mi powiedzieć, że fakt, że nie masz na twarzy rozcałowanej szminki, wcale nie oznacza, że nie zauważyłam w gabinecie stanu waszych fryzur. Nawet najgorszy wiatr by ich tak nie zwichrował, jak zapewne zrobiły to wasze palce - Narcyza obrazowo pomachała do niej dłonią.

Hermiona czuła, że robi jej się gorąco i odruchowo sięgnęła, by poprawić swoje loki, a matka Malfoya zaśmiała się triumfująco.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz! - Hermiona usiłowała szybko skłamać.

- Jakbym słyszała Dracona - Narcyza wciąż nie traciła swojego uśmiechu. - To chyba prawda, że z kim się zadajesz...

- Przepraszam, ale muszę iść do Ginny! - przerwała jej szybko Hermiona, walcząc z ognistymi rumieńcami.

- Oczywiście - Narcyza nadal była rozbawiona, odprowadzając ją wzrokiem, w czasie gdy praktycznie wybiegła z tego korytarza podobnie, jak wcześniej jej przyjaciółka.


💍💍💍


Tak jak sądziła znalazła ją w najbliższej łazience. Woda płynęła z kranu, a Ruda stała z dłońmi opartymi o kant umywalki. Szminka została już zmyta, ale ślady łez umiejętnie rujnowały jej pozostały makijaż.

- Ginny... - Hermiona podeszła i położyła dłoń na jej ramieniu w geście pocieszenia.

- Czuje się, jak tania szmata - wyszeptała, patrząc na samą siebie w lustrze z pogardą.

- Nie możesz tak mówić! Zapewne sytuacja była wyjątkowa, kwestia chwili i...

- Całowaliśmy się na kanapie, on włożył mi ręce pod sukienkę, a ja cieszyłam się każdą pieprzoną sekundą tego! - Ginny uderzyła dłońmi o białą porcelanę i zawyła niczym ranne zwierzę.

Hermiona poczuła, jak coś ściska jej gardło. Ginny i Blaise naprawdę szybko posuwali się do przodu w swojej relacji. Zupełnie inaczej niż ona i Draco. Jednak nie dziwiło ją to specjalnie. Obydwoje mieli naprawdę silne temperamenty, a poza tym Ginny miała już za sobą pierwsze doświadczenia seksualne i zapewne mniej się krępowała w chwilach bliskości.

- Nikt cię nie obwinia za moment słabości - Hermiona objęła ją i pogładziła jej rude włosy, a Ginny rozszlochała się na dobre.

- Tak myślisz? Sądzę, że Harry miałby zupełnie inne zdanie na ten temat.

Ginny odsunęła się i pochyliła nad umywalką, by ochlapać twarz zimną wodą, a Hermiona sięgnęła po ręcznik, by móc jej go podać.

- Może powinnam zerwać z Harrym, tak jak ty zerwałaś z Ronem? - wyszeptała, jakby sama do siebie.

Hermiona ledwo zdusiła okrzyk protestu. Po tym, jak Harry zachował się wczoraj na imprezie, była pewna, że zerwanie z nim przez Ginny, tylko podkręciłoby spiralę tego szaleństwa, a to mogło być groźne nie tylko dla Zakonu Feniksa, ale dla losów całej wojny.

- Zerwałam z Ronem, bo zrozumiałam, że już go nie kocham - wyjaśniła rzeczowo. - Czy ty jesteś pewna, że nie kochasz Harry'ego?

Ginny uniosła głowę i ich spojrzenia w lustrze się spotkały.

- Kocham go. Od zawsze. I jestem pewna, że nigdy nie przestanę! Ale Blaise... Przebywanie w jego bliskości, powoli odbiera mi zmysły. Ciągle mam wrażenie, że go nienawidzę, ale gdy tylko mnie dotyka, ta nienawiść przeradza się w zupełnie inne uczucia.

- Rozumiem - Hermiona zdobyła się na blady uśmiech, choć tak naprawdę w ogóle nie wiedziała, jak ma pocieszyć przyjaciółkę w tym całym zagmatwaniu, które ją spotkało.

- Chyba tak naprawdę, najbardziej nienawidzę teraz samej siebie - wyszeptała Ginny, a po jej twarzy spłynęła nowa fala łez.

- Nie możesz tak myśleć! - Hermiona znów ją przytuliła. - Wszystko się ułoży, zobaczysz...

- Moi rodzice, moi bracia i ich rodziny, nasi szkolni przyjaciele... Wszyscy przyjadą na to przyjęcie, a ja będę musiała udawać, że cieszy mnie każdy dotyk Zabiniego. Tego się po mnie spodziewają. No wiesz? Udawania.

- Wiem, co czujesz. Przechodziłam przez to i tak, to nie jest łatwe, ale...

- Boje się, że zauważą, że wcale nie udaję. Że naprawdę to lubię. Że jego dotyk naprawdę sprawia mi przyjemność i rozgrzewa coś we mnie - Ginny wzięła drżący oddech. - I boję się, że znienawidzą mnie za tę słabość.

- Nie wygaduj głupot! Nikt cię za nic takiego nie znienawidzi!

- Nie kłam, że sama się tego nie boisz - Ginny spojrzała jej głęboko w oczy. - Nie wierzę, że nie boisz się tego, że Harry i Ron cię odrzucą, jeśli powiesz im, że naprawdę jesteś w związku z Malfoyem.

Hermiona poczuła, jak zimny dreszcz przeszedł po całym jej ciele. Prawda była taka, że uciekała od tych myśli, ilekroć ją nawiedzały, choć była świadoma tego, że kiedyś będzie musiała stawić im czoła.

- Jeśli odrzucą mnie z powodu mojego wyboru, to oznacza, że nie byli moimi prawdziwymi przyjaciółmi - powiedziała to pewnie i świadomie, że jest w tej chwili szczera sama ze sobą.

Jeśli Ron i Harry zrezygnują z ich przyjaźni z powodu tego, że ona zakochała się w Draconie, to nie pozostanie jej nic innego, jak pożegnać ich i wykluczyć z jej życia. Ceniła ich przyjaźń, ale nie miała ona szans w starciu z prawdziwą miłością. Nigdy.

- Jeśli moja rodzina mnie odrzuci przez błąd, jaki mogłam popełnić pozwalając, by Blaise przedarł się przez mój opór... Zabije się - Ginny znów pochyliła się nad umywalką, by móc ochlapać twarz zimną wodą.

- Oni nigdy cię nie odrzucą! - zapewniła ją twardo Hermiona. - A ty nie popełnisz błędu tylko wtedy, gdy będziesz działała w zgodzie z samą sobą.

- Żeby to było takie proste - westchnęła ciężko Ruda.

- Będzie. Zaufaj mi. Kiedyś w końcu wszystko będzie prostsze - Hermiona posłała przyjaciółce pokrzepiający uśmiech, w duchu cicho licząc na to, że jej słowa naprawdę się spełnią.


💍💍💍


Krzyczała. Ból rozdzierał jej wnętrze i wyciskał łzy z oczu. Wiła się na szorstkim dywanie, błagając, by ten koszmar wreszcie się skończył.

Draco tam był. Stał w oddali. Jego wzrok był pusty, ale kolor jego oczu przywodził jej na myśl zamarznięte jezioro, które było jej wizją oklumencji.

Jej ukochany tam był, ale jakby odgrodzony od niej szybą i nie widział naprawdę tej strasznej krzywdy, która właśnie jej się działa.

Jednak ona wiedziała, co zaraz się wydarzy. Czekała na to... Na ten cichy, przepełniony bólem głos:

Wytrzymaj Hermiono... To zaraz się skończy... Wytrzymaj kochanie...

- Pomóż mi - wyszeptała. - Kocham cię. Nie zostawiaj mnie tutaj. Proszę...

Nagle twarz Draco pojawiła się tuż przed nią. W jego oczach widziała troskę, czułość i miłość.

- Nigdy cię nie zostawię. Wytrzymaj kochanie. Przepraszam, tak bardzo mi przykro... - szeptał, muskając palcami jej policzek. - Je te transmets ma magie...

Nie wiedziała dlaczego zaczął mówić do niej po francusku, ale była taka szczęśliwa, że był przy niej.

- Draco... - sięgnęła dłonią, by móc go dotknąć, ale jej palce natrafiły tylko na pustkę.

Jego twarz rozpłynęła się w powietrzu, a dookoła niej nagle zapanowała gęsta ciemność, w której słychać było już tylko szaleńczy śmiech Bellatrix Lestrange.

- Nie! - krzyknęła co sił w płucach.

- Nie! - powtórzyła zrywając się do siadu, drżąca i spocona. Przeczesała wilgotne włosy palcami i wzięła kilka głębszych oddechów. To znów był ten sen. A właściwie koszmar.

To się działo drugą noc z rzędu. Jej druga noc poza dworem, bez Draco w pobliżu i znów ten sam sen. No nie dokładnie ten sam, ale w każdym razie dotyczący wydarzeń z marca ubiegłego roku. Dlaczego jej się to znowu przyśniło? Przecież od miesięcy miała spokój... Nie potrafiła tak na szybko znaleźć racjonalnego wyjaśnienia, ale była pewna, że będzie musiała to dokładniej zbadać, gdy tylko wrócą do Londynu.

Spojrzała za wstający za oknem świt. We włoskiej rezydencji rodziny Zabiniego z okien jej komnaty rozpościerał się boski widok na gaj oliwny i okoliczne wzgórza. To było piękne miejsce na zaręczyny i bardzo współczuła Ginny, że ta nie potrafiła się tym ani trochę cieszyć. Jej przyjaciółka ciągle obwiniała się o jakikolwiek przejaw radości, w obawie, że Harry by tego nie zrozumiał.

Przypomniała sobie, że ona w ogóle nie myślała o Ronie w przededniu swoich zaręczyn. Nie myślała też o nim w czasie przyjęcia. Spojrzała na swój pierścionek zaręczynowy - ten, który sama wybrała. Czy gdyby to Draco miał wybór, wtedy wybrałby dla niej inny? Nie mogła nie być tego ciekawa. Najważniejsze jednak było, że po dwóch dniach rozłąki, jej narzeczony wreszcie miał dotrzeć za kilka godzin do Włoch.

Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Teraz nadchodzący dzień - choć pełen zadań, wcale nie zapowiadał się dla niej tak źle.


💍💍💍


12 luty 1999

Weasleyowie pojawili się w ogrodzie rezydencji, korzystając ze zbiorowego świstokliku. Ginny była jednocześnie szczęśliwa i przejęta, że wszyscy członkowie jej rodziny - łącznie z wiekową ciotką Muriell, postanowili pojawić się na przyjęciu.

Hermiona starała się uśmiechać i witać wszystkich bez skrępowania, jednak atmosfera jaka panowała pomiędzy nią, a Ronem i Levander była tak ciężka, że można by pociąć ją nożem.

Lav na powitanie ucałowała szybko jej policzek i zapytała jak się miewa oraz gdzie jest Draco. Ron w ogóle się nie odezwał, tylko zmierzył ją zimnym spojrzeniem, nim odszedł wraz z narzeczoną w stronę jadalni, gdzie podawano śniadanie.

Hermiona uznała, że nie ma się czym przejmować.

Po powitaniu rodziny Ginny i śniadaniu, które Narcyza skomentowała cicho do Hermiony słowami: - "Ostatnio jadłam w takiej atmosferze na stypie, po pogrzebie starej Lady Avery", wszyscy zostali rozesłani przez Almę do ich zadań.

Weasleyowie mieli rozgościć się w swoich komnatach. Ginny miała ostatnią przymiarkę sukni w asyście Loredany. Narcyza miała nadzorować, by goście - przybywający do dworu na przyjęcie - łatwo znaleźli drogę do swoich pokoi, a Hermiona wzięła na siebie pilnowanie dekorowania sali balowej.

Skrzaty domowe właśnie kończyły rozwieszać brokatowe girlandy pod sufitem, gdy Hermiona zauważyła, że jedna z kompozycji kwiatowych, przypiętych do filara, była przekrzywiona. Próbowała to naprawić zaklęciem, ale czar mocujący rzucony na ozdobę, nie pozwalał jej się ruszyć.

Westchnęła ciężko i poprosiła Candella o dostarczenie jej drabiny, doskonale wiedząc, że będzie musiała poprawić to ręcznie, jeśli nie chciała aby Alma, Narcyza - albo co gorsza, sama Ginny - miały do niej pretensje o niedbałość. Współpraca z trzema perfekcjonistkami, naprawdę nie była łatwa.

Spojrzała na wysoką drabinę i uznała, że nie ma sensu się bać. Przecież nie spadnie, a nawet jeśli, to rzuci na siebie zaklęcia amortyzujące. Postanowiła załatwić to jak najszybciej, by móc przejść do dalszych zadań. Zapowiadał się naprawdę długi dzień.

- Przytrzymam ci ją - usłyszała głos za swoimi plecami, ledwo stanęła na dwóch pierwszych szczeblach.

- Nie trzeba, jest stabilna - odpowiedziała, siląc się na obojętny ton i mając nadzieję, że Ron wcale nie przyszedł tutaj, by znów się z nią o coś pokłócić.

- Naprawdę mogę to zrobić - oświadczył cierpko, po czym podszedł i złapał za bok drabiny, jakby naprawdę wierzył, że jego pomoc jest niezbędna.

Hermiona zacisnęła usta wspinając się kilka szczebli wyżej. Nagle drabina pod jej nogami nieco zadrżała.

- Co ty robisz? - syknęła, patrząc na niego z góry. - Specjalnie chcesz, bym spadła?

- Nie - odpowiedział cierpko. - Sprawdzałem tylko godzinę i to dlatego moja ręka drgnęła - tłumaczył nieudolnie. - Rób co masz robić, skoro zaoferowałem ci bezinteresownie swoją pomoc...

- Wcale nie chciałam twojej pomocy! - Hermiona czuła, że traci cierpliwość.

- Ale potrzebowałaś jej! - warknął Weasley.

- Nie sądzę by naprawdę tak było Weasley. Nie tylko teraz, ale kiedykolwiek.

Hermiona spojrzała w stronę wejścia do sali i musiała się przytrzymać drabiny, żeby nie spaść, choć najchętniej zeskoczyłaby z niej od razu i pognała prosto w jego ramiona. Godryku! Ależ ona za nim tęskniła...

- Draco! - zwołała, schodząc na dół i nie bacząc przy tym na minę wyraźnie wkurzonego Rona, czym prędzej przebiegła połowę dystansu, w czasie gdy Draco szybkim krokiem pokonał swoją. Wpadła w jego otwarte ramiona z ulgą i radością. Wreszcie tu był. Teraz mogła być o niego spokojna.

- Bo jeszcze pomyślę, że za mną tęskniłaś - wyszeptał jej do ucha, wyraźnie zadowolony z tego, jak mocno go przytuliła na powitanie.

- Nie masz pojęcia - przyznała szczerze, ukrywając twarz w jego cudownie pachnącej szyi i ciesząc się, że ten znajomy zapach jak zawsze, tak dobrze koił jej napięte nerwy.

- Masz teraz coś ważnego do zrobienia? - zapytał delikatnie, przesuwając dłońmi po jej plecach. - Musimy porozmawiać.

- Nic, co nie może poczekać - przyznała, odsuwając się od niego i patrząc w te cudowne oczy. Takie same, jak te w jej śnie. Pełne ciepła, czułości i troski. Słodki dreszcz przeszył jej ciało.

Najwyraźniej on też się cieszył, że ją widzi. Nie musiała mieć, co do tego żadnych wątpliwości.

- Masz brokat na policzku - wyszeptał, delikatnie gładząc jej skórę w tym miejscu swoim kciukiem.

- To od dekoracji - odpowiedziała, nie odrywając oczu od jego pięknych tęczówek.

Merlinie! Ależ chciałaby móc go teraz pocałować! Nie pożegnali się odpowiednio przed jej wyjazdem do Włoch z powodu obecności przy tym jego rodziców i rodziny Zabiniego, ale teraz...

Głośne chrząknięcie przypomniało im, że wcale nie znajdują się w tej sali sami. Poza skrzatami i innymi pracownikami służby, którzy uwijali się jak w ukropie nad dekoracjami, razem z nimi pozostawał tam wciąż bezproduktywnie stojący przy drabinie i wyraźnie wkurzony Ron.

Hermiona widziała, jak Draco unosi głowę i rzuca jej byłemu chłopakowi spojrzenie pełne nienawiści. Nie dziwiła się temu. Sama była zirytowana. Jeszcze przy śniadaniu widziała, jak Lavender pocałowała go prosto w usta. O co znów chciał mieć teraz pretensje?

- Skoro masz chwilę, to pozwól, że porwę cię stąd na trochę - oznajmił głośno Draco. - Muszę się tobą nacieszyć po tych dwóch dniach rozłąki.

- Bardzo chętnie - odpowiedziała, odsuwając się od niego i łapiąc go za dłoń. Naprawdę chciała z nim spędzić choć chwilę sam na sam. Usłyszeć, co porabiał, gdy jej nie było w pobliżu i po prostu rozkoszować się jego towarzystwem.

Wyszli razem z sali, nie oglądając się za siebie, choć Hermiona nie miała wątpliwości, że Ron odprowadzał ich wściekłym spojrzeniem. Przeszli razem do sali bilardowej, położonej niedaleko, mając nadzieję, że nikt im tam nie będzie przeszkadzał.

Ledwo drzwi się za nimi zamknęły, gdy Draco nagle odwrócił ją w swoich ramionach i jego spragnione usta spotkały się z jej.

Z iskrą najprawdziwszej euforii w swoim sercu, oddała z zaangażowaniem jego pocałunek, wplatając palce w jego miękkie kosmyki.

Wreszcie jednak musieli oderwać się od siebie, by zaczerpnąć oddechu.

- Cześć - wymruczał, przesuwając kciukiem po jej dolnej wardze i wprawiając ją tym w słodkie drżenie.

- Cześć - odpowiedziała. - Cieszę się, że już tu jesteś.

- Ja też - Draco lekko się odsunął i westchnął ciężko. - Choć chciałbym mieć lepsze wieści do przekazania...

Hermiona zmarszczyła czoło i spojrzała na niego z powagą. O co chodziło?

- Czy coś się stało? - spytała ostrożnie.

- Czarny Pan wezwał nas do siebie wczoraj wieczorem - przyznał Draco.

Hermiona ledwo powstrzymała jęk. Nie mogła się powstrzymać, by nie przesunąć dłońmi po jego ciele, by móc się upewnić, czy wszystko z nim w porządku.

- Nikt nie został ranny - pośpieszył z wyjaśnieniem, jakby wiedział, że właśnie tego najbardziej się obawiała.

- W porządku. Więc o co chodziło? - dociekała.

- Zapytał, jak idą nasze przygotowania do ślubu - Draco sfrustrowanym gestem przeczesał włosy swoimi palcami.

- Co odpowiedziałeś?

- Że ty i mama się tym zajmujecie - przyznał niechętnie. - Wtedy wpadł na naprawdę okropny pomysł.

- Okropny? - spytała z napięciem.

Draco wziął głęboki oddech i niepewnie spojrzał jej w oczy.

- Chce cię zobaczyć jeszcze przed ślubem.

- Zobaczyć? - powtórzyła, jakby dobrze nie zrozumiała tego słowa.

- Powiedział, że mamy cię do niego przyprowadzić, by mógł sam sprawdzić, jak bardzo obecnie jesteś zaangażowana w naszą sprawę - Draco wyglądał na bardzo przejętego, gdy to mówił.

- Kiedy? - spytała tylko.

- Gdzieś na początku przyszłego miesiąca - przyznał, a uścisk jego dłoni na jej ciele, tylko się wzmocnił.

- W porządku. Przemyślimy wszystkie opcje i jakoś to zaplanujemy - stwierdziła, siląc się na uśmiech. Wiedziała, że zamartwianie się tą sprawą niczego nie ułatwi. Tu potrzebne były działania.

- Jesteś taka odważna... - zamruczał z aprobatą, pochylając się, by znów ją krótko pocałować. - Inna na twoim miejscu odchodziłaby od zmysłów na samą myśl o spotkaniu tego potwora.

- Dam sobie radę - zapewniła go z mocą i sama zainicjowała kolejny pocałunek.

Całowali się gorąco i coraz bardziej namiętnie, jednak przygotowanie do przyjęcia musiało trwać, więc gdy Alma wpadła do sali bilardowej i zrugała ich za tracenie czasu, zamiast pomagania, nie mieli innego wyjścia, jak pójść dalej do swoich zajęć, cicho licząc na to, że wieczorem w ich komnacie, będą mieli możliwość kontynuowania tej przyjemnej czynności już bez żadnych przeszkód.


💍💍💍


Szata Ginny była biała, a wszystkie kobiety zaproszone na wieczór wróżb były ubrane jak zwykle na czerwono. Z tego, co Hermiona dowiedziała się od Almy, nie udało się przekonać Madame Zity, by przyjechała do Włoch, aby wygłosić im swoje przepowiednie. Dlatego też zaangażowano do pomocy najlepszego włoskiego wróżbitę.

Primo Viscontti był znanym tarocistą, który ze stawianych przez siebie kart, podobno potrafił bezbłędnie odczytać przyszłość.

Hermiona, jako świadkowa przyrzeczenia, pełniła rolę gospodyni wraz z Almą i zawsze chętną do pomocy Narcyzą. Niestety szybko pomieszały jej się imiona i nazwiska dziewczyn z lokalnej arystokracji oraz licznych kuzynek rodziny Zabini i innych, z którymi Alma przez lata była spokrewniona poprzez liczne małżeństwa.

W każdym razie, wiele z tych kobiet szybko dało Hermionie do zrozumienia, że doskonale wiedzą kim jest jej narzeczony i że doprawdy jest cholerną szczęściarą, skoro udało jej się go wyrwać.

Wreszcie jednak po powitaniu gości i usadzeniu wszystkich przy długim stole, włoski wróżbita zabrał się do dzieła, zamierzając przewidzieć przyszłość, jaka czekała na młodą narzeczoną.

Hermiona siedząca po lewej stronie Ginny, tuż obok Narcyzy, zastanawiała się jak Draco i inni mężczyźni bawią się na wieczorze pokera, cygar i whisky. Czuła drobny dreszcz podniecenia na myśl o tym, że Malfoy po wypiciu nieco bursztynowego płynu być może trochę poluzuje swoją samokontrolę, gdy już położą się dziś do łóżka w swojej wspólnej komnacie.

Naprawdę tego chciała. I czuła się na to gotowa.

Wróżbita rozłożył pierwszą partię kart i spojrzał na nie, marszcząc przy ty, czoło. Hermiona zauważyła, jak Ginny cała się spięła.

- Widzę tu ślub, jednak nie widzę, by to wydarzyło się wkrótce - oznajmił po chwili.

Wśród zgromadzonych przy stole przetoczyła się fala szeptów. Jak to nie wkrótce? Przecież według prawa mieli mieć tylko rok, nim będą musieli ostatecznie się pobrać.

- Jesteś pewien? - spytała go cicho Alma.

- Tak. Karty pokazują to wyraźnie. Będzie ślub. Czerwonowłosa Dama, poślubi Un principe delle tenebre. Księcia Ciemności. Widzę, jak Smok i Królowa Smoczego Serca będą świadkami ich połączenia.

Hermiona poczuła, jak siedząca obok niej Narcyza, aż drży z ekscytacji.

Ginny spojrzała w oczy przyjaciółki, jakby chcąc się upewnić, co o tym myślała. Hermiona posłała jej pokrzepiający uśmiech. To nie było ani trochę lepsze od wróżenia z kości starego kurczaka i jej zdaniem tak samo niedorzeczne.

- Królowa Smoczego Serca będzie na ceremonii nosiła w sobie światło - dodał po chwili Włoch.

- To najprawdopodobniej oznacza, że będziesz wtedy w ciąży - wyszeptała Narcyza prawie podskakując na swoim krześle z emocji.

- To będzie to drugie światło z dwóch jej przeznaczonych - dodał Viscontti. - Smoczy dziedzic też już tam będzie. Widzę go wyraźnie w otoczeniu Królowej Pawiego Oka i jej współmałżonka - Viscontti wskazał bezpośrednio na Narcyzę, która prawie iskrzyła w euforii.

- Ale to wcale nie musi oznaczać, że to wszystko będzie się działo za wiele lat! - wtrąciła nieco nerwowo Molly Weasley, siedząca po drugie stronie Almy.

- Czerwonowołosa Dama - Primo skinął na Ginny. - Będzie musiała najpierw odejść od Rycerza Troski - mężczyzna stuknął wymownie palcem na jedną z kart. - Dopiero później wróci i na nowo połączy się z Księciem Ciemności, którego mrok wreszcie rozjaśni swoim wiecznym ogniem.

- Czy widzisz tam może coś jeszcze? - wyszeptała Alma, doskonale wiedząc, jak wszyscy przy stole gapili się na nią i Ginny, najwyraźniej spodziewając się jakiegoś spięcia pomiędzy kobietami.

- Karty pokazują, że para, której stawiam tę wróżbę będzie w końcu szczęśliwa po kres ich życia. To wszystko - zakończył, zbierając rozłożone wcześniej karty na zgrabny stosik.

Ginny wypuściła wyraźnie zbyt długo wstrzymywany oddech.

Na szczęście wszystkie zebrane przy stole kobiety, znów skupiły swoją uwagę na śniadym mężczyźnie i na talii kart, którą zręcznie tasował swoimi dłońmi.

Hermiona posłała Ginny pokrzepiający uśmiech, dobrze wiedząc, że wróżba, którą właśnie usłyszała, napawała ją szczerym lękiem, choć tak naprawdę jej przyjaciółka też nie była nigdy specjalną entuzjastką wróżbiarstwa.

- Kto chce sobie powróżyć jako następny? - zapytał Viscontti.

Hermiona poczuła, jak Narcyza kładzie dłoń na jej plecach i delikatnie popycha ją do przodu. Spojrzała na nią przez ramię i przecząco pokręciła głową. Wiedziała, że gdy tylko Ginny będzie mogła uciec od stołu, w momencie kiedy ktoś zgłosi się na jej miejsce, będzie zapewne potrzebowała jej wsparcia i rozmowy.

Jednak ledwo ruda wstała i skierowała się w stronę bufetu z alkoholami, stojącego w kącie, Alma podążyła tam zaraz za nią niczym złowrogi cień. Na szczęście jedna z włoskich kuzynek Zabiniego, zapragnęła teraz poznać swoją przyszłość, więc reszta gości zgromadzona w pokoju, to na niej skupiła swoje oczy.

Hermiona cieszyła się, że Molly również postanowiła zostać przy stole. Nie było potrzeby osaczać Gin w zbyt wiele osób, zwłaszcza, że Narcyza również poszła tam zaraz za nimi. Zapewne była gotowa poskromić zapędy swojej przyjaciółki, gdyby ta niechcący się zagalopowała. Atmosfera była bardzo napięta.

- W sumie sama nie wiem, co o tym myśleć - mruknęła matka Zabiniego, gdy tylko znalazły się poza zasięgiem słuchu gości.

- Ty tego nie wiesz? - zapytała ją drwiąco Ginny.

- To tylko wróżba z kart - próbowała załagodzić napięcie Hermiona. - Nie musi niczego poważnego oznaczać...

- Doprawdy? - Ginny spojrzała na nią z ukosa. - Która to już wróżba potwierdziła dzisiaj, że masz mieć z Malfoyem dwójkę dzieci?

- Ginny... - Hermiona sięgnęła ostrożnie po jej dłoń, ale Ruda ją odtrąciła.

- Przestań! - W jej oczach błysnęły łzy. - Nie masz prawa prawić mi pouczeń, gdy twoja przyszłość jest taka doskonała i świetlana! Poślubisz swojego narzeczonego i urodzisz kolejne wspaniałe pokolenie Nucjuszy i Larcyzów! I wszyscy będziecie wtedy tak cholernie szczęśliwy! A ja...

Hermiona poczuła, jak do jej oczu mimowolnie napływają łzy. Współczuła przyjaciółce tej sytuacji, ale naprawdę nie wiedziała, co mogłaby na to poradzić.

- A ty najwyraźniej złamiesz mojemu synowi serce, a potem wrócisz do niego na kolanach, błagając...

- Wystarczy! - Narcyza szybko przerwała tyradę Almy. - Nie słyszałaś, co powiedział wróżbita? Będą jeszcze kiedyś razem bardzo szczęśliwi.

- Ty też się nie odzywaj, Cyzia! - Alma złowrogo zmrużyła oczy na przyjaciółkę. - Twoja przyszła synowa okazała się oczywiście idealna, jak wszystko w twoim życiu, a ja znowu...

- Dość! - Teraz to Hermiona postanowiła to przerwać. - Każda z nas powinna zachować dla siebie, co tak naprawdę myśli o całej tej sytuacji. Sądzę, że tak będzie najlepiej. A teraz napijmy się czegoś i spróbujmy razem przetrwać całe to wydarzenie, bo patrząc na reakcję zebranych tu dziś gości, łatwo nam nie będzie! - wyraźnie akcentowała każde swoje słowo.

Alma wywróciła oczami, po czym odwróciła się i szybkim machnięciem różdżki napełniła cztery kieliszki najlepszym winem. Pozostałe panie sięgnęły po nie bez słowa.

- Masz rację, nie roztrząsajmy tego teraz - złagodziła Alma. - Ale pozwól mi jeszcze tylko wspomnieć o tym, że nazwanie dzieci Nucjusz i Larcyza to najgorszy pomysł o jakim kiedykolwiek w życiu słyszałam!

Nagle całą czwórką wybuchły szczerym śmiechem, który ostatecznie oczyścił atmosferę. Hermiona ukradkiem wzięła Ginny za dłoń, a przyjaciółka tym razem jej nie odtrąciła.

Spojrzały sobie w oczy i uśmiechnęły się ciepło do siebie. Obie wiedziały, że wszystko co jeszcze było przed nimi, łatwiej będzie im przetrwać, jeśli będą w tym brały udział razem.


💍💍💍Witajcie!


Nie macie pojęcia, jak się cieszę, że "Przyrzeczona" nadal jest dość regularnie publikowana zgodnie z zapowiedzią, bo przyznam szczerze, że ostatnio łatwo nie jest 😂

Z racji tego, że ten tydzień był bardzo intensywny, epilog do mini-maratonu "Dylematy" pojawi się dopiero jutro wieczorem. Mam nadzieję, że nikomu nie będzie z tego powodu przykro, ale naprawdę potrzebuję poświęcić trochę swojego czasu na inne zobowiązania i odpoczynek, więc nie będzie publikacji zaraz po północy. Przypominam, że dziś o 18:30 na discordzie DRAMIONE POLSKA, na kanale głosowym "Biblioteka Hogwartu" odbędzie się czytanie wspaniałych dzieł inspirations_whisper - przez samą ich autorkę 💜 Serdecznie Zapraszamy, bo naprawdę warto! 😍W razie pytań możecie się ze mną skontaktować na discordzie, poprzez moją grupę na fb oraz mailowo: venetiia.noks@gmail.comWielkie buźki i udanego nadchodzącego tygodnia! 💕Venetiia 

Continue Reading

You'll Also Like

46.5K 2.1K 31
"Była pierwszą osobą, która wywołała w nim tak silne uczucia." 05.04.23 - #2 in friend and #3 in war 26.07.23 - #1 in dramione
349K 21.6K 55
" - Możesz się odsunąć? - wolała trzymać go na dystans. - Nie uciekaj ode mnie, Granger. - Ja przecież nie uciekam... - nieco się speszyła, co usilni...
39.6K 2.2K 30
Jakże się pomyliła, myśląc, że to już koniec. DRUGA CZĘŚĆ „I'm not your daughter" Choć wszystko rozleciało się jak domek z kard, zostawiając młodą Av...
12.6K 511 55
Bohaterka, Victoria Evans jest zwykłą nastolatką, która tak jak inne nastolatki - ma wiele marzeń. Jednym z jej marzeń jest poznanie chłopaków z Bars...