Ulotne szczęście- Legolas i M...

De WIKTORIA12304

44.4K 2.3K 431

Druga część serii o przygodach Legolasa i Miriel. Zakochani są nareszcie razem. Mają śliczną córkę, wielu prz... Mai multe

Liebster Awards
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
+Bonus
Epilog

Rozdział 2

2.6K 143 16
De WIKTORIA12304


POV Miriel


Jechałam na czele małej armii z Gondoru, obok ukochanego, Aragorna i Gimliego. Jak za starych, niezbyt dobrych czasów. Byłam smutna. Tęskniłam za pozostałą w Białym Mieście córką, ale przede wszystkim bałam się, co zastaniemy po dotarciu do Shire. Czy hobbici jeszcze żyją? Nie wiedziałam zbytnio, co się dzieje i czemu orkowie wrócili do Śródziemia, jednak zdawałam sobie sprawę, iż jest to początek zła w naszym życiu. Nagle zamarłam na chwilę, a obecni wokół zrobili to samo.

-O nie!- szepnęłam i spięłam konia do szybszej jazdy. Pędziłam w stronę płonącej wioski naszych małych przyjaciół, słysząc za sobą jadącą za mną armie. Nie zważałam na wołania przyjaciół, tylko gnałam dalej i już po chwili zabijałam uruk hai. Nasi przeciwnicy początkowo byli zaskoczeni, jednak zaraz ruszyli do ataku. Nie znałam dla nich litości, tak jak oni nie znali jej dla tych biednych hobbitów. Moje sztylety zrosiła ogromna fala krwi orków. Usłyszałam za sobą okrzyki przerażenia. Odwróciłam się. Ujrzałam dwójkę niziołków uciekających, przed goniącymi ich uruk hai. Napawało mnie to ogromną wściekłością. Przecież to były jeszcze dzieci. W ekspresowym tempie wyciągałam i wystrzeliwałam strzały, wprost w przeciwników. Małe hobbiciątka spojrzały na mnie zapłakane.

-Dziękujemy- wyszeptała dziewczynka.

-Gdzie wasi rodzice?- zapytałam szybko.

-Tata kazał nam się schować w schronie- odparł na moje oko dziesięcioletni hobbit- ale oni zaczęli nas gonić. Nie chcieliśmy, żeby odkryli, gdzie wszyscy się ukrywają.

-Jesteście bardzo dzielni- uśmiechnęłam się do nich, jednak po chwili spoważniałam. Walka trwała- gdzie jest ten schron?

-Tam!- hobbici zaczęli biec w odpowiednią stronę. Ruszyłam za nimi, aby osłaniać ich przed wciąż pojawiającymi się uruk hai. Nagle chłopiec kleknął na trawie i zaczął przesuwać po niej ręką. Po chwili z ziemi wychyliła się okrągła pokrywa. Niziołki weszły do środka, jednak nie zamknęli za sobą włazu.

-Idzie pani z nami?- powiedziałam dziewczynka.

-Muszę walczyć, kochanie- odparłam. Usłyszałam zbliżających się orków- szybko!- pokrywa zamknęła się w ostatniej chwili. Dosłownie sekundę później zza zakrętu wyłonił się zastęp orków. Zdziwili się na mój widok, przez co zrozumiałam, iż chcieli uciec z miejsca bitwy. Nie zamierzałam im na to pozwolić. Wyciągnęłam przed siebie ręce, w których znajdowały się dwa ostre sztylety. Jeden z przeciwników zamachnął się na mnie toporem, jednak byłam na to przygotowana. Za nim cios choćby się do mnie zbliżył, owy ork był już martwy. Spojrzałam na stojącą wokół hordę- który następny?- warknęłam. Moi wrogowie byli wyjątkowo głupi. Zamiast walczyć ze mną jednocześnie, próbowali starć w pojedynkę. Na dobre im to nie wychodziło bowiem, jak na razie potrafiłam uchylić się przed każdym z ciosów. Nie wiem, ile czasu już walczyłam, lecz wydawało mi się, iż przeciwników wcale nie ubywa. Nagle zaatakował mnie każdy z obecnych wokół uruk hai. Teraz nie było już tak łatwo. Zaczęłam wsłuchiwać się w otoczenie, aby usłyszeć, z których stron nadciągają strzały. Po chwili orkowie zdali sobie sprawę, iż łuk im nie pomoże. Rzucili się na mnie z toporami, mieczami i maczugami. Wirowałam po ziemi, w jakby piekielnym tańcu. Czułam, że cos jest nie tak. Czemu to się nie kończy? Czy moich przeciwników jest nieskończenie wiele? Ale przede wszystkim, czy uda mi się to wygrać? Nie byłam już tego taka pewna.

POV Legolas

W wiosce nie pozostał już nawet jeden z orków. Widziałem leżące wokół ciała, jednak prawie wszystkie należały do naszych przeciwników. Zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu ukochanej, jednak nigdzie nie mogłem jej dostrzec.

-Miriel!- krzyknąłem przerażony. Przyjaciele spojrzeli na mnie przestraszeni.

-Miriel!- zawołał Gimli.

-Miriel!- krzyknął także Aragorn. Wpadłem w dziki szał i nie wiedząc, co robić zacząłem przerzucać ciała leżących dookoła orków. Król Gondoru w tym czasie wypytywał swych żołnierzy, gdzie ostatnio widzieli moją żonę.

-Legolas, ona żyje!- powiedział Gimli, kładąc mi rękę na ramieniu- przecież wiesz, że ją nie tak łatwo pokonać!- nie zważałem na jego pocieszenia. Dalej przerzucałem ciała kolejnych wrogów.

-Przyjacielu- usłyszałem głos Aragorna za sobą. Nie zareagowałem- Legolas!- rzekł ostrzej- uspokój się.

-Ja sobie nie dam rady, jeśli znowu ją stracę- szepnąłem, upadając na kolana- nie dam rady!

-Nie stracisz jej!- warknął krasnolud- znajdziemy ją! Choćbyśmy mieli przeszukać całe Śródziemie!

-Dokładnie!- potwierdził potomek Isildura.

-Dziękuję- odparłem, powoli się uspokajając. Nagle podbiegł do nas zdyszany żołnierz.

-Królu!- krzyknął szybko- musicie to zobaczyć!- nie czekając na nas, pobiegł w stronę wylotu z Shire. Pędem ruszyliśmy za nim. Ujrzeliśmy przed sobą piękną, czarnowłosą kobietę. Ubrana była w długą, czerwoną suknie.

-Szukacie córki Galadrieli?- zapytała z wrednym uśmiechem.

-Gdzie ona jest?- warknąłem.

-W swoim koszmarze- odparła zimno. W jednej chwili wyciągnąłem strzałę, a wszyscy wokół mieli przygotowane miecze.

-Zapytam jeszcze raz- powiedziałem wściekle- gdzie ona jest?

-Jeśli nie powiem, to co?- dziewczyna zmrużyła oczy.

-To stracisz głowę!- warknął Aragorn, zanim zdążyłem odpowiedzieć.

-Nie możecie mnie zabić!- zaśpiewała radośnie- a wiecie czemu? Nie? Bo mnie tu nie ma!- kucnęła, podnosząc z ziemi sztylet. Zamarłem. Należał on do Miriel. Kobieta wbiła go sobie w brzuch, jednak... broń przeszła na wylot, nie czyniąc jej żadnej krzywdy. Otworzyliśmy szeroko oczy ze zdziwienia.

-Jak...?- zaczął Gimli. Kobieta zaśmiała się okrutnie.

-Mówiłam- odparła wrogo- mnie tu nie ma! Jestem tylko iluzją. Przed wami stoi jedynie mój duch, a ciało jest bezpieczne- spojrzała na swoje paznokcie- zużyło to dużo mocy, jednak było warto. Choćby po to, żeby zobaczyć wasze miny.

-Nie obchodzi mnie, to co robisz- powiedziałem zawzięcie- gdzie jest moja żona?

-Nie słuchacie!- ofuknęła nas. Zachowywała się, jak kompletna wariatka- mówiłam! W swoim koszmarze. Twoja żoneczka właśnie dzielnie walczy z moją armią. W umyśle... albo naprawdę!

-Co jej zrobiłaś?- zapytał syn Gloina.

-Och nic!- odparła z uśmiechem- czekałam piętnaście lat, żeby odpłacić się jej za to, co zrobiła! Uwolnię ją. Nie wiem, w jakim stanie, ale na pewno żywą- spojrzała na nas z pogardą- chcę, żeby cierpiała, tak jak ja cierpiałam przez nią!- krzyknęła.

-Jeśli coś jej się stanie- zaczął wściekły Aragorn- znajdę cię i zabiję! Przyrzekam!

-Nie rzucaj słów na wiatr!- szepnęła wściekle. Jej postać zaczęła powoli znikać. Przed samym rozpłynięciem się usłyszeliśmy jej donośny głos- jestem Silmarien... córka Sarumana Białego. Czarodzieja zabitego przez Miriel, córkę Galadrieli!- zniknęła. Byłem przerażony, nie wiedziałem, gdzie jest moja ukochana, ani co się teraz stanie. Spojrzeliśmy na siebie z królem Gondoru. Wściekła córka Sarumana, postanowiła zemścić się, za śmierć ojca. To ona stworzyła orków na nowo i to ona jest odpowiedzialna za wszystko, co się wokół dzieje. Wtedy przed nami pojawiła się świecąca kula wody. Zaczęła się robić się coraz większa i większa. Nagle pękła, wypuszczając ze swych objęć moją ukochaną, która upadła na ziemie.

-Miriel!- krzyknąłem i szybko podbiegłem do żony. Była cała poobijana i podrapana, ale przede wszystkim miała ogromną ranę na brzuchu. Przeraziłem się i zacząłem tamować krwawienie.

-Przynieście królewskie ziele!- krzyknął Aragorn, klękając przy nas. Moja ukochana traciła coraz więcej krwi.

-Nie poddawaj się!- warknąłem- dla mnie! Dla Daenerys!

POV Miriel

Nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. W jednej chwili walczyła z hordą orków, widziałam umierającego Legolasa i Daenerys, a w drugiej sama czułam ostry ból w brzuchu. Potem nastała ciemność. Czułam, jak moja dusza próbuje opuścić ciało, jednak nie dawałam jej. Nie mogłam na to pozwolić. Wiedziałam, że jest coś, co mnie tu trzyma, lecz nie mogłam sobie przypomnieć co. Traciłam siły. Wiedziałam, że przegrywam to starcie. Nagle usłyszałam donośny głos.

-Nie poddawaj się! Dla mnie! Dla Daenerys!- Legolas... moja córka! Dostałam jakby zastrzyk energii, teraz pamiętałam już wszystko. Muszę przeżyć! Moja rodzina na mnie liczy. Poczułam, jakbym wynurzyła się z powierzchni wody. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy. Ujrzałam zmartwione oczy Aragorna, Gimliego, stojących wokół żołnierzy, ale przede wszystkim ukochanego.

-Legolas- szepnęłam. Zaczęłam się dusić, z mojego gardła wypłynęła fala krwi. Usłyszałam jeszcze swoje imie, krzyk rozwiany na wietrze, a potem już tylko ciemność.


Wzięłam się za siebie i napisałam rozdział :-D (co tam, że mam ważne testy i rozgardiasz w szkole :P)

Continuă lectura

O să-ți placă și

8.6K 439 18
Wiatr ma wielką moc. Czasami może być to tylko łagodny powiew, a momentami zamienia się w silny huragan, który niszczy na swojej drodze wszystko. De...
3K 334 58
,,-Tak, jestem tą dziewczyną, z którą przebierałaś Adriena w różowe sukienki i malowałaś mu paznokcie na tęczowe kolory - zaśmiała się Agreste. Powie...
1.9K 67 9
„ - Aslanie, nie jestem godna aby zostać królową Narnii. - Właśnie dlatego wiem, że jesteś tego godna, najdroższa. - Co jeśli zawiodę Narnijczyków...
6.8K 374 18
R: Mysz! - krzyknął wysoki, gdy mnie zobaczył. Y/n: Wieżowiec! Odepchnęłam swoją walizkę nieco na bok i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak podniósł...