Black love

By Blackmyfamyli

2.7K 200 73

Książka opowiada o losach córki Regulusa Blacka w Hogwarcie. Gwen Black zaczyna swój szósty rok w Hogwarcie... More

Dedykacja
Prolog
1
2
3
4
5
6
7
9
10
11
12
13
14

8

108 8 1
By Blackmyfamyli

zły ten ratunek.

Pov: Daphne

Zimny szpitalny korytarz. Znam na pamięć każdy obraz, płytkę, rysę i pęknięcie w tym miejscu. Nie zliczę ile razy czekałam przed dużymi drzwiami skrzydła szpitalnego. Teraz nie jestem tu sama. Nott chodził nie spokojnie w kółko, cały blady i zdenerwowany. A ja opieram się leniwie o ścianę. Jestem już przyzwyczajona. Od dwóch lat średnio raz na trzy miesiące z Astorią jest bardzo źle. Potem znajduje się rycerz na białym koniu który uważa, że sam jej pomoże. Na miesiąc jest lepiej a przez kolejne dwa wszystko się pogarsza do najgorszego stanu. I tak w kółko. Miałam nadzieje, że tym razem będzie inaczej. As wypuszczą, potem trafi za dwa dni znowu do skrzydła. Pielęgniarka odeśle ją do domu i da skierowanie do św. Munga i w końcu zacznie leczenie. Niestety nie, znowu pojawił się rycerzyk. As uważa Teo za swoją prawdziwą miłość. A gówno prawda bo coś takiego nie istnieje. Nott ją zostawi jak się zmęczy. Z resztą każda para się w końcu rozpadnie. Idealny przykład do Gwen i Malfoy. Każdy mówił, że to prawdziwa miłość, każdy w nich wierzył i kibicował. Żeby ich związek się rozpadł, wystarczył rok. Aby miłość zmieniła się w nienawiść. Tak to już z ludźmi jest. Zostawiają siebie na wzajem.

-Daphne wiem co o mnie myślisz, ale ja naprawdę ją kocham.-Odparł patrząc mi smutno w oczy.

-Ta już to słyszałam „zależy mi na niej" i inne bzdury. Ale dobra nie zatrzymam cię. -Westchnęłam ciężko.

Pov: Gwen

-Ta to już słyszałam „zależy mi na niej" i inne bzdury. Ale dobra nie zatrzymam cię. -Warknęłam zirytowana.

-Skarbie, ale ona naprawdę źle znosi nowy związek Rona-Harry pogłaskał mnie czule po policzku.

-Mhm może ja też potrzebuje spędzić czas z MOIM chłopakiem co?-Cała sytuacja z Astorią źle wpłynęła na ślizgonów. Blaise jest bardziej zdołowany, Dafne zirytowana. A Draco ma mało czasu. Dlatego postanowiłam się od nich na chwile odciąć i pożyć idealnym życiem dziewczyny wybrańca.

-To idź do niej ze mną.- Zapomniałam jednak jak bardzo nudne jest to życie.

-Harryyy-Jęknęłam naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z Panną-Wiem-To-Wszystko. I jeszcze ją pocieszać bo Ron znalazł sobie dziewczynę i Harry też a ona jest biedna i samotna.

-Może ty idź do niej sama i coś poradź jesteś w końcu jesteś dziewczyną?-Czułam, że bardzo mu zależy na tym bym pomogła Mionie więc zgodziłam się aby mieć to z głowy.

Harry i Hermiona umówili się w bibliotece. Gdy weszłam do pomieszczenia dziewczyna już tam była.

-Hej-Wyglądała koszmarnie, jakby przepłakała parę godzin cóż pewnie tak było.

-Cześć-Szybko otarła oczy aby ukryć łzy.

-Harry mi powiedział -Zaczęłam delikatnie.

-Powiem mu, że tu byłaś. A teraz idź chce zostać sama.-Wyjąkała słabo.

-Ej wiem jak to jest. Jak nie wiesz co do kogoś czujesz.-Czy chce z nią gadać? Jasne, że nie ale zrobiło mi się jej zwyczajnie żal.

-Nie wiesz, Black ty dostajesz wszystko co chcesz.

-Ta jasne. Oczywiście. Na Salazara nie wiedziałam, że ktoś tak inteligentny może być tak głupi. Nie dostaje wszystkiego co chce. Ja na to ciężko pracuje i robię rzeczy nie zgodne z moi sumieniem. Poświęcam się żeby dostać to czego chce.

-Tragedia księżniczka musi znosić przyjaciół swojego chłopaka. Jak ty wytrzymujesz ten związek z chłopakiem który cię kocha?

-Dlatego jesteś sama bo cholernie mało rozumiesz. Miłość czasem nie wystarcza.-Wyszłam z biblioteki przy drzwiach rzucając Haremu złe spojrzenie. Burknęłam na odchodne żeby dał mi dziś spokój.

Nogi same pokierowały mnie do opuszczonej łazienki. Miałam ciężki dzień, chyba mogę zapalić jednego albo dwa papieroski. Ech to tylko słaba wymówka. Ważne by Draco, Harry, nauczyciele i masa innych osób się nie dowiedziała. Niestety gdy tylko otworzyłam dziwi zobaczyłam ledwo trzymającego się na nogach Blais'a. Czy ja nie mogę mieć chwili spokoju? Kazałam mu się wyrzygać a w tym czasie paliłam.

-Jetemmmmmn-Matko z nim jak z dzieckiem trzeba.

-Dlaczego tak dużo pijesz?-Spytałam zaciągając się.

-Pijany nie czuje bólu serca-Odparł.

-Blaise musisz się pogodzić z tym że Teo kocha Astorie.-Odparłam siadając na ziemi.

-Przestań ty się nie pogodziłaś z tym, że kochasz Draco'na.-Czy on wie?

-O czym ty mówisz? -Powiedziałam żartobliwym głosem

-No co? Udowodniłem ci, ja ci udowodniłem -Zaczął pokazywać na siebie palcami. -Czujesz go w amortencji a on czuje ciebie a ty dalej z tym Potterem.-Ufff czyli nie wie o mnie i Draco.

-Blaise zerwałam z Draco'nem rok temu. Nie kocham go –Nie wiem kogo chce teraz oszukać jego czy siebie. Przecież kocham Malfoy'a mimo, że nie powiem tego głośno. Nasze spotkania są tym co daje mi szczęście. Z Harrym nigdy się tak nie czułam i nie poczuje.

-Opowiesz mi jak zerwaliście?-Tego pytania się spodziewałam

-Przecież wiesz.-Opowiadałam mu lekko okrojoną wersje rok temu od tego czasu nie gadaliśmy na ten temat.

-Nie prawda wiem tylko to co mi powiedziałaś a ja chce wiedzieć wszystko. Jak pieprzona Grenger!-Krzyknął.

-Po pierwsze ciszej, a po drugie kto by chciał ją pieprzyć? Po trzecie dobra dowiesz się wszystkiego pod jednym warunkiem?-Niech stracę. Jak się dowie i tak mi to nic nie zmieni. Jemu zresztą też bo jest nachlany.

-Po pierwsze odwal się, po drugie twój chłopak. A po trzecie zrobię wszyyyystkooooooo.-Zaczęłam się z niego śmiać.

-Użyj legilimencji wpuszczę cię do umysłu więc dasz rade.-Odparłam mając cichą nadzieje, że jest zbyt pijany by to zrobić. Jednak Blaise dał rade. Od razu w myślach przekierowałam go ma odpowiednie wspomnienie.

Blaise i ja znaleźliśmy się w pustej sali. W której moja młodsza wersja nerwowo przechodziła z kąta w kąt. W moich oczach były łzy które po chwile lekko spływały. Zabini nie wiedział, że wtedy płakałam.

Nagle do klasy wparował blondyn. Zanim dobrze otworzył dziwi zaczął warczeć.

-Co było tak ważne, że mnie tu ściągnęłaś i to w czasie gdy zaraz mam trening!!!-Jednak szybko złagodniał gdy zauważył łzy.-Maleńka co się stało?-Znalazł się obok mojej młodszej wersji w ułamku sekundy i mocno przytulił. Co wywołało u dawnej mnie prawdziwy płacz. Blaise również o tym nie wiedział. -Hej już spokojnie jestem blisko, nigdy nie dam cię skrzywdzić jasne? -Spojrzał tamto rocznej Gwen w oczy. To ją/mnie trochę uspokoiło.

-Dra-Draco ja nie tego chce ale muszę. Ja nie mam wyboru. Ja naprawdę... naprawdę cię kocham.-To pierwszy i na tą chwile ostatni raz jak wyznałam mu prawdę. Nigdy wcześniej i nigdy później nie powiedziałam mu, że go kocham. -Nie możemy być razem.-Wyszeptała cicho patrząc w podłogę. Blondyn odsunął się i jego wyraz twarzy z łagodnego i zmartwionego zmienił się w zły. Draco odszedł od mojej starej wersji na kilka kroków.

-Jasne kurewsko jasne. Twój wujek co? -Kiwnęłam lekko głową. -Oczywiście, że on do cholery. Ile go znasz Gwen co? ILE ? Dwa lata? Mnie znasz od PIĘCIU. I JEMU ufasz bardziej niż kurwa mnie?

-To nie tak, ufam tobie i to bardzo to on ci nie ufa. I...a on chce bym była w zakonie.-Widziałam ból w swoich oczach. Blaise też oglądał scenę z partym tchem. Niby mówiłam mu co powiedziałam, ale pominęłam wybuch Draco.

-No tak bo moja rodzina to śmierciożercy. Dlatego cudowna Black bohaterka nie może być z draniem Malfoy'em.-Bohaterka? Ta fajna ze mnie bohaterka. Nic dobrego nie zrobiłam.

-Draco -Jego imię z moich ust brzmiało tak nie naturalnie smutno.

-NIE BLACK, NIE. Zrozumiałem ty zawsze będziesz tą dobrą a ja tym złym. Masz racje nie możemy być razem ponieważ ja i mój ojciec popieramy czarnego pana.-W oczach Draco też pojawiły się łzy. On nie był zły a za takiego się uważał.

-Dobrze wiesz, że nie jestem za Dubledorem. Jestem za moją rodziną. I wiem, że ty nie popierasz Voldemorta.-Draco wzdrygnął się na użycie tego imienia. Też się go bałam do czasu aż wujek nie uświadomił mi jak głupio się bać imienia.

-Nie, Gwen ja nie toleruje szlam i zdrajców krwi. Jestem za swoją rodziną a ona popiera Czarnego Panna...tak samo jak...ja. I...jestem z tego...dumny. -Kłamał nie był dumny z tego co jego rodzina reprezentuje. -A ty... ty jesteś zwykłym zdrajcą krwi takim sam jak Weasley. -Powiedział chłodno prawie bez emocji. Po czym zostawił moją młodszą wersje samą. Wspomnienie się skończyło.

Continue Reading