Dramione - Przyrzeczona [Zako...

By VenaN-ks

436K 16.6K 3.6K

Tytuł: Przyrzeczona Fan Fiction na podstawie cyklu książek J.K.Rowling. Publikacja prologu: 10.04.2021 Plano... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI - I retrospekcja
Rozdział XXVII - II retrospekcja
Rozdział XXVIII - III retrospekcja
Rozdział XXIX - IV retrospekcja
Rozdział XXX - V retrospekcja
Rozdział XXXI - VI retrospekcja
Rozdział XXXII - VII retrospekcja
Rozdział XXXIII - VIII retrospekcja
Rozdział XXXIV - IX retrospekcja
Rozdział XXXV - X retrospekcja
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVII
Rozdział XLVIII
Rozdział L
Rozdział LI
Rozdział LII
Rozdział LIII
Rozdział LIV
Rozdział LV
Rozdział LVI
Rozdział LVII
Rozdział LVIII
Rozdział LIX
Rozdział LX
Rozdział LXI
Rozdział LXII
Rozdział LXIII
Rozdział LXIV
Rozdział LXV
Rozdział LXVI
Rozdział LXVII
Rozdział LXVIII
Rozdział LXIX
Epilog

Rozdział XLIX

6.2K 260 109
By VenaN-ks


30 grudzień 1998



Nigdy nie spodziewała się, że to właśnie w takich okolicznościach wróci do Nory. Trzymając pod ramię narzeczonego – innego niż Ron.

- Poczekam na ciebie na zewnątrz – zaproponował Draco, próbując ukryć niesmak, gdy po teleportacji weszli na teren posesji Weasleyów.

Było ciemno, mroźnie i wciąż padał śnieg, ale to i tak nie ukryło bałaganu, jaki zwykle panował w obejściu.

- Żartujesz? Zamarzniesz tutaj – Hermiona stanowczo pociągnęła go w stronę drzwi.

- Weasley wcześniej eksploduj niż wpuści mnie do swojego domu – Draco skrzywił się pod nosem.

- Ron nie ma tu nic do gadania. Robisz wszystko, by uratować jego siostrę, powinien być ci za to wdzięczny! – stwierdziła twardo Hermiona, nadal nie puszczając jego ramienia, gdy stanęli na progu. Szybko zapukała w drzwi, chcąc znaleźć się już w środku, bowiem w satynowej sukni i krótkim futerku naprawdę było jej teraz zimno.

Drzwi otworzył im Bill.

- Hermiono! – zawołał, wciągając ją w swoje ramiona na powitanie. – Wspaniale cię widzieć. Nawet nie wiem, jak mam ci podziękować!

- Nie ma za co – Hermiona poklepała go po ramieniu. – Znasz już Draco Malfoya? – dokonała prezentacji.

- Nie miałem jeszcze okazji, ale bardzo mi miło – Bill wyciągnął dłoń do blondyna. – Tobie również chcę bardzo podziękować. Mam u ciebie dług czarodzieja za uratowanie życia mojej córki.

- Nie ma o czym mówić – skomentował to krótko Draco, ściskając dłoń najstarszego z braci Weasley.

Bill wprowadził ich wreszcie do kuchni, gdzie prawie natychmiast zostali przejęci przez Fleur, która trzymała na rękach małą Victoire.

- Jak ona szybko rośnie! – zachwyciła się Hermiona, delikatnie dotykając rączki dziewczynki. – I jest taka śliczna!

- Zobaczi Victoire – gruchała Fleur. – To ciocia Ermiona i wujek Dracon. To oni kupili dla ci lekarstwoi.

Hermiona spojrzała na stojącego obok niej Malfoya, który uśmiechnął się do dziecka, machającego w jego stronę oślinioną piąstką.

Nagle - gdzieś z góry - dobiegł znajomo brzmiący chichot. Hermiona uniosła głowę i spojrzała w stronę schodów. Ron również się śmiał, ale nie tak głośno, jak uwieszona na nim Lavender, którą praktycznie znosił ze schodów na swoich plecach.

Poczuła, jak coś kwaśnego napływa jej do ust i była skłonna uznać, że była to czysta pogarda. Cieszyła się jednak, że nie odkryła w tej chwili w sobie innych uczuć. Żadnego zawodu. Zazdrości.

Żadnej miłości.

- Och! Cześć! – Lav na ich widok, natychmiast zeskoczyła z pleców Rona i zaczerwieniła się ogniście.

Ron natomiast zmierzył ich najpierw zaskoczonym spojrzeniem, które wkrótce potem zamieniło się w ognisty gniew.

- Co on tu robi?! Niech się wynosi! – wysyczał, patrząc na Draco z głęboką nienawiścią.

- Nie waż się tego powtórzyć albo osobiście cię przeklnę! – zagroził mu Bill. – Draco jest zawsze mile widzianym gościem w tym domu i radzę ci o tym pamiętać!

- Dracon, Ermiona może wi chcielisci herbaty? – zaproponowała uprzejmie Fleur, wyraźnie próbując rozładować atmosferę.

- Nie, dziękuję – odpowiedziała Hermiona, zmuszając się do uśmiechu. – Nie możemy się spóźnić.

- Ginny jest już prawie gotowa – wtrąciła Lavender, uśmiechając się niepewnie.

- To świetnie – Hermiona nie traciła swojego wyrazu twarzy. – Pozwólcie nam sobie pogratulować zaręczyn – powiedziała głośno, stając tak blisko Draco, że ich ramiona się ze sobą zetknęły.

- Ja... My... Nie... - Ron był czerwony, niczym dorodna wiśnia i Hermiona nie miała już wątpliwości, że od kiedy tylko Lav pojawiła się w jego domu, wcale nie krępowali się przed zachowywaniem się, jak para prawdziwych narzeczonych. Była tylko ciekawa, czy Ron postępowałby tak samo, gdyby z nim nie zerwała w ubiegłym tygodniu.

Coś jej mówiło, że tak.

- Więc... Zabini i Ginny – zaczęła mówić Lav. – Czy to nie dziwne?

- Wcale – odparła nonszalancko Hermiona. – Ale cieszymy się, że Ginny będzie mogła być teraz bliżej nas.

- Was? – Ron zacisnął pięści.

- Nas – odpowiedział swobodnie Draco, oplatając Hermionę w talii i przyciągając do swojego boku. – Zabini to mój najlepszy przyjaciel, więc często bywa w naszym domu.

- A Harry to mój! – wypluł wściekle Ron. – I jeśli się dowiem, że ten twój śmierdzący koleżka dobiera się do mojej siostry...

- To co zrobisz? Wyślesz mu sowę z nakazem, by przestał? – zakpił Bill. – Dobrze wiesz, że Ginny umie się sama obronić w razie potrzeby, więc nie wywołuj niepotrzebnych spięć!

- Blaise jest zawsze idealnym dżentelmenem! – warknęła Hermiona. – Nigdy nie zrobiłby niczego wbrew woli Ginny!

- No proszę, jak teraz bronisz tych wszystkich podłych węży! – wyrzucił jej Ron. – Wystarczyło kilka tygodni i omotali cię albo przekupili...

- Zamknij się Weasley, bo nie masz pojęcia o czym pleciesz! – wkurzył się Draco.

- To ty się zamknij oślizły złodzieju dziewczyn! – Ron, aż się opluł z emocji.

- Co? – Draco parsknął szyderczym śmiechem. – Możesz to powtórzyć?

Ron już otwierał usta, najpewniej gotów do dalszej tyrady, gdy na schodach pojawiła się pani Weasley wraz ze swoim mężem.

- Jesteście już, jak miło – przywitała Draco i Hermionę ciepłym uśmiechem. – Czy chcielibyście może coś do picia, zanim wyjdziemy?

Matka Rona była ubrana w elegancką, granatową szatę, a jej włosy były starannie ułożone – Hermiona widziała w tym rękę Fleur. Pan Weasley miał na sobie oficjalną szatę, a jego rzadkie, rude włosy były przylizane na bok – tutaj pewnie sprawiła to interwencja samej Molly.

- Dziękujemy bardzo, ale nasz świstoklik do rezydencji Nevianich będzie aktywowany za sześć minut – poinformował uprzejmie Draco, spoglądając krótko na zegarek. – Więc jeśli Ginewra mogłaby się pośpieszyć...

- Już jestem! – padło od strony schodów, a po chwili Ginny pojawiła się na dole. Miała na sobie ładną, zieloną sukienkę w delikatnym odcieniu mięty, a jej rude włosy były dokładnie wyprostowane.

- Gin! – Hermiona nie mogła się powstrzymać, by do niej nie podejść i nie uściskać jej mocno.

- Cześć Herm – Ruda wyszeptała to w jej włosy, wyraźnie poruszona.

- Tak mi przykro, że tak wyszło kochanie – Hermiona spojrzała przyjaciółce w oczy i lekko odgarnęła jej kosmyk włosów sprzed twarzy.

- Wiem. Dziękuję, że chcecie mi pomóc. Rodzice wpadali w kompletną panikę – Ginny uśmiechnęła się smutno. – Cześć Malfoy – podeszła, by uścisnąć dłoń blondyna.

- Witaj Weasley – odpowiedział z uprzejmym uśmiechem.

- Musicie zacząć mówić sobie po imieniu – upomniała ich Hermiona, wracając do boku narzeczonego i od razu splatając swoją dłoń z jego.

- Po co? To nie tak, że serio się polubią! – znów wtrącił się Ron, choć Lavender próbowała szturchnąć go ramieniem w ramach upomnienia.

- Nic ci do tego głupku! – Ginny spojrzała na brata z pogardą. – I na przyszłość nucz się zaklęć wyciszających, jeśli chcesz świętować swoje zaręczyny w domu pełnym ludzi.

Ron poczerwieniał jeszcze bardziej, rzucając spanikowane spojrzenie w stronę Hermiony. Lavander gapiła się w podłogę, wyglądając tylko na pełną poczucia winy.

- Czy wszyscy są gotowi? – zapytał Draco, zerkając kątem oka na swoją narzeczoną.

- Tak, możemy już wychodzić – zgodził się Artur.

- Życzymy wam miłego wieczoru – Hermiona uśmiechnęła się do pozostałych, bez skrępowania mówiąc w imieniu swoim i Draco. – I szczęśliwego nowego roku.

- Dziękujemy – odpowiedzieli Bill i Fleur, a Lav tylko coś wymamrotała pod nosem.



💍💍💍


Hermiona i Draco wyszli jako pierwsi na zaśnieżone podwórko, w czasie gdy państwo Weasley i Ginny wciąż zakładali swoje płaszcze.

- Wszystko w porządku? – zapytał ją od razu Draco.

- W jak najlepszym – odpowiedziała z uśmiechem, patrząc mu prosto w oczy. – To nie było nic, czego bym się po nim nie spodziewała. Ron jest bardzo przewidywalny w niektórych kwestiach...

- Bo jest skończonym kretynem – parsknął Malfoy.

- Nie zamierzam się z tym spierać – Hermiona nadal się uśmiechała. – Ale nie mam zamiaru dziś o nim myśleć. To Ginny i Blaise są teraz najważniejsi.

- Racja – Draco również się do niej uśmiechnął, a Hermiona odniosła wrażenie, że wreszcie trochę się rozluźnił.

Weasleyowie wyszli z domu i dołączyli do nich na podwórku w oczekiwaniu na aktywowanie się świstokliku. Zapowiadał się wieczór pełen wrażeń.

Blaise był naprawdę zdenerwowany. Hermiona uświadomiła sobie, że chyba po raz pierwszy widziała go w takim wydaniu. Jego uśmiech był nienaturalny, a dłoń lekko mu drżała, gdy składał pocałunek na ręce Ginny.

Jej przyjaciółka też była nieco spięta, ale uśmiechnęła się do Zabiniego dość szczerze, gdy dziękowała mu za chęć pomocy.

Alma i Molly wymieniły sztywne uprzejmości, ale na szczęście ojczym Zabba, był jak zwykle duszą towarzystwa i od razu złapał wspólny temat z panem Weasleyem.

- Macie piękny dom – skomentowała Molly, rozglądając się po okazałej jadalni.

- Dziękuję bardzo, moja droga – Alma zmusiła się do uśmiechu. – Urządzałam go na nowo po ślubie z moim obecnym mężem.

- Czy Ginny otrzyma tu swój własny pokój? – zapytał niepewnie Artur.

- Oczywiście, że tak – odpowiedziała od razu matka Zabba. – Może być nawet w innym skrzydle niż pokój mojego syna, jeśli sobie tego życzycie.

- Lepiej, by komnaty były blisko, na wypadek gdyby ktoś postanowił wpaść w odwiedziny – zauważył Draco. – Prawdziwa przyczyna tych zaręczyn musi pozostać absolutną tajemnicą.

- Jasne – odezwała się Ginny. – Możemy mieć sąsiednie pokoje, nie przeszkadza mi to – Ruda uśmiechnęła się do Zabiniego. – Twój syn zna mnie na tyle, by wiedzieć, że lepiej ze mną niczego nie próbować.

Blaise uśmiechnął się pod nosem.

- Więcej niż raz przekonałem się o tym na własnej skórze.

- Ginny! – Molly spojrzała na córkę karcąco, w Ruda w odpowiedzi na to wzruszyła tylko ramionami.

Rozmowa była dość ciężkawa, a Alma i Molly obserwowały się uważnie przy każdym wymuszonym uśmiechu.

Hermiona nachyliła się do ucha siedzącego obok niej Draco.

- Pierwszy raz widzę, by Blaise tak mało mówił – wymamrotała.

- Ty? – Draco uśmiechnął się do niej. – Znam go od urodzenia i też pierwszy raz to widzę.

- Szeptanie przy stole jest niegrzeczne – pouczyła ich siedząca naprzeciwko Ginny.

Hermiona parsknęła śmiechem. Ruda udzielająca komuś lekcji etykiety, to był równie rzadki widok.

- Przepraszam – Draco uśmiechnął się cynicznie. – Rozmawialiśmy tylko o tym, jak nie możemy się doczekać waszego przyjęcia zaręczynowego.

Ginny poruszyła się niespokojnie, a Blaise nieco za głośno odłożył swój kieliszek z winem na stół. Atmosfera jeszcze mocniej zgęstniała.

- Jeśli już jesteśmy przy tym temacie... – odezwała się Alma. – Pomyślałam sobie, że byłoby miło i nieco mniej na widoku, gdybyśmy urządzili to przyjęcie w naszej rezydencji we Włoszech.

- Och... - Molly poruszyła się nerwowo. – To brzmi bardzo kosztownie...

- To nie problem – wtrącił od razu Blaise. – Zapłacimy ile trzeba, byle zachować odpowiednie pozory.

- To bardzo uprzejmie z waszej strony – Artur wyglądał na lekko zawstydzonego. Wszyscy wiedzieli, że Weasleyów nie było stać na wniesienie jakiegokolwiek posagu dla Ginny.

- Czy mówimy o tym słynnym domu w Amalfi? – spytała Hermiona. Narcyza kilka razy jej już o nim wspomniała.

- Nie. W Amalfi mamy dom wakacyjny. Miałam na myśli naszą główną, włoską rezydencję w Toskanii – odpowiedziała Alma.

- Brzmi świetnie – Ginny wyglądała na zaintrygowaną.

- To prawda, że Michaił przerwał trasę specjalnie po to, by ułożyć wam taniec na jutrzejszy bal? – Alma spojrzała uważnie na Draco i Hermionę.

- Niestety – burknął Draco, sięgając po swoje wino. – Mamy jeszcze jedną próbę dziś po kolacji i jutro dwie godziny po lunchu.

- Narcyza was nie oszczędza – zachichotał Neviani.

- Ani trochę – zgodziła się z uśmiechem Hermiona, usiłując się nie zarumienić. Choreografia była prosta, ale też zdecydowanie bardziej bliska niż ta z przyjęcia zaręczynowego.

- Mam nadzieję, że znajdzie też czas, by ułożyć dla was, wasz pierwszy taniec – Alma spojrzała na Ginny i swojego syna.

- Naprawdę nie musimy... - Blaise wyglądał, jakby ktoś miał go zaraz przekląć.

- Michaił Baryszkow, miałby układać specjalnie dla nas choreografię? – Ginny wyglądała na podekscytowaną tym pomysłem. – Uwielbiam go! Jest najlepszy!

- To prawda – Alma uśmiechnęła się ciepło do Rudej. – Układał też choreografię na nasz ślub. – Mówiąc to, ujęła dłoń męża.

Blaise krzywił się lekko pod nosem, choć Hermiona wiedziała, że był całkiem niezłym tancerzem. Dzieci magicznej arystokracji, były uczone tańca od najmłodszych lat.

- Macie już pomysł na jakąś datę? – zagadnęła Alma, patrząc na Ginny i swojego syna.

Para niepewnie spojrzała na siebie.

- W drugi weekend lutego nie ma żadnego ważnego przyjęcia zaręczynowego – wspomniała Hermiona, przypominając sobie harmonogram wszystkich planowanych przyjęć, jaki kiedyś wręczyła jej Narcyza.

- To będzie trzynasty, dzień przed walentynkami – zauważyła Ginny.

- Tym lepiej. Włochy to bardzo romantyczny kraj – Alma uśmiechnęła się do nich. – Jestem pewna, że wszyscy wasi przyjaciele chętnie tam przyjadą.

- Wybraliście już świadków? – zapytał Neviani.

- To raczej oczywisty wybór – Blaise uśmiechnął się do Draco i Hermiony.

- Skoro nalegasz – Draco odwzajemnił uśmiech, sięgając po swoje wino.

- To musicie być wy – Ginny spojrzała na nich poważnie. – Nie przeszłabym tego bez Hermiony u boku...

- Czyli ustalone – zdecydowała Alma. – Czas na podpisanie umowy. Myślę, że wygodniej nam będzie przejść teraz do gabinetu.

- Tak, to dobry pomysł – zgodziła się Molly.

- My niestety musimy się już pożegnać – Draco wstał i pomógł Hermionie podnieść się z krzesła. – Jak mówiłem mamy jeszcze dziś jedna próbę, a moja matka ma dla nas naprawdę wiele innych zadań.

- Oczywiście. Pełnienie funkcji przyszły państwa Malfoy wymaga sporo pracy – Alma uśmiechnęła się do nich ciepło, gdy podeszła, aby pożegnać ich pocałunkami w policzek. W ślad za nią wkrótce poszła cała reszta i kilka minut później Hermiona i Draco, znaleźli się w kominku w drodze do domu.


💍💍💍

Michaił wycisnął z nich siódme poty, zmuszając ich do tańczenia raz po raz, wciąż nie będąc zadowolonym z ich układu. Gdy po północy wreszcie wyszedł z sali balowej, mamrocząc coś o tym, że zabije ich, jeśli go jutro skompromitują, Draco od razu szybkim machnięciem różdżki przywołał na sam środek parkietu jeden z materacy z ich sali treningowej, na który opadli razem ze zgodnym jękiem ulgi.

- Powinniśmy wezwać skrzaty, by nas przeniosły na górę – mruknął.

- Za chwilę – obiecała Hermiona, starając się stłumić ziewniecie i tylko na sekundę przymykając oczy.

Draco zgodził się wydając z siebie jedynie cichy pomruk.

Gdy przebudziła się rano, okazało się, że w nocy ktoś łaskawie nakrył ich grubym kocem. Rozchyliła powieki tylko na chwilę i lekko uniosła głowę, by sprawdzić, gdzie tak właściwie się znajdowała. Mimo wszystko było jej ciepło i wygodnie, a ramię Draco okazało się wcale nie najgorszą poduszką. Nie umiała nawet poczuć się skrępowana tym, że spała praktycznie na nim. To było zbyt miłe.

Jego uścisk dookoła jej tali, jej dłoń oparta swobodnie na jego torsie w miejscu, gdzie akurat mogła poczuć spokojny rytm jego serca. Miękkie usta delikatnie oparte w okolicy jej skroni i regularny oddech, muskający jej skórę i włosy. No i ten znajomy zapach. Jego bliskość.

To naprawdę nie była jej najgorsza noc.

Nagle coś stuknęło. Zabrzmiało to, jakby ktoś odłożył filiżankę z porcelany. Hermiona ponownie otworzyła oczy i uniosła głowę. Narcyza stała niedaleko ze swoją poranną herbatą w dłoni i wymownym uśmiechem na ustach.

- Dzień dobry... - przywitała się cicho Hermiona, czując jak na jej policzkach zaczynają wypływać krwiste rumieńce.

- Jaki dzień? Jest noc. Śpij dalej – mruknął Draco, kładąc dłoń na jej karku i z powrotem przyciągając jej głowę do swojego ramienia.

- Malfoy... - Hermiona odsunęła się szybko i mocno potrząsnęła jego ramieniem.

Draco zamrugał kilka razy i przetarł palcami powieki, nim usiadł i ziewną jak prawdziwy smok.

- W tym domu są pięćdziesiąt dwie sypialnie, a wy śpicie pod jednym kocem, na starym materacu, niczym para włóczęgów? – mimo wyraźnego tonu reprymendy, Narcyza wciąż wyglądała na dziwnie zadowoloną.

- To twoja wina – Draco skrzywił się do matki, w ogóle nie skrępowany jej obecnością. – To przez ciebie Baryszkow usiłuje nas zabić. Po jego wieczorze tortur nie mieliśmy nawet siły, by wezwać nasze skrzaty domowe, żeby nas przeniosły do komnat.

- Nie dramatyzuj – skarciła go łagodnie matka. – To przecież tylko jeden taniec. Ciesz się, że na zamknięcie balu zaplanowałam walca dla wszystkich gości, a nie drugą choreografię dla was.

- Dzięki ci bardzo o łaskawa pani – burczał Malfoy, wykopując się wreszcie spod koca.

- W każdym razie przykro mi, że musiałam was obudzić z waszego słodkiego snu – Narcyza nie przestawała się dwuznacznie uśmiechać. – Ale musimy już zacząć dekorować salę. Macie jeszcze trzy godziny do kolejnej próby, więc jeśli chcecie, możecie kontynuować swoją drzemkę w którymś z łóżek na górze.

- Nie, nie – zaprzeczyła szybko Hermiona, wstając i poprawiając swoją podwiniętą, białą koszulkę. – Nie jestem już zmęczona.

To wcale nie było tak, że Narcyza przyłapała ją i Draco na robieniu czegoś niewłaściwego. Jednak naprawdę przespali całą noc razem, mocno do siebie przytuleni. To z pewnością nie do końca wyglądało w oczach matki blondyna na udawaną relację, jaką mieli dzielić zgodnie ze swoją umową. Niemniej – wszystko wskazywało na to, że Lady Malfoy wcale nie wyglądała na zdegustowaną czy chociażby zdziwioną. Zdaniem Hermiony bardziej miała minę, przypominającą kota, który właśnie upolował kanarka...

To było trochę niepokojące.

- Naprawdę musimy jeszcze dziś trenować? Jest sylwester – narzekał Draco, ponownie ziewając i robiąc palcami jeszcze większe spustoszenie w swoich i tak już mocno potarganych włosach.

- Michaił tak zdecydował – ucięła krótko dyskusję Narcyza. – Będziecie mogli odpocząć przed przyjęciem, zanim Loredana i jej asystentki przybędą, by was przygotować.

- O radości – narzekał blondyn, usuwając zaklęciem koc i materac, i kierując się do drzwi.

- Tylko mi nie mów, że też chciałeś jeszcze dziś mieć zwykły trening – poprosiła błagalnie Hermiona, wlokąc się za nim.

- Musiałbym nienawidzić samego siebie, by to zaplanować – Draco posłał jej krzywy uśmiech, gdy krótko żegnając Narcyzę wyszli z sali balowej i ruszyli w stronę schodów.

- Przysięgam, że z nikim dziś nie tańczę, poza tym pierwszym tańcem – zaznaczyła Hermiona.

- Optymistka z ciebie, jeśli myślisz, że się z tego wykręcisz – zaśmiał się blondyn.

- Na pewno tak zrobię. Zobaczysz! – zapewniła go, mając nadzieję, że jej się uda dotrzymać danej samej sobie obietnicy.


💍💍💍

Ich pierwszy taniec zebrał gromkie oklaski, choć ich mistrz klaskał raczej oszczędnie nim rzucił się w stronę tacy z szampanem.

Hermiona była jednak szczęśliwa. Tak bardzo, że nie przeszkadzało jej ucałować Draco w policzek, gdy schodzili z parkietu. Całe szczęście nie wydawał się mieć nic przeciwko temu, wyraźnie rozbawiony jej entuzjazmem.

Siedzieli przy jednym stole z Ginny, Zabinim, Gianną, Marcusem, Tracey i Terencem, który wciąż był na etapie negocjowania z rodziną Parkinsonów warunków zerwania kontraktu zaręczynowego.

O dziwo temat tego rozpadu, był prawie pominięty, po wielkim skandalu jakim stało się rozstanie z narzeczonym drugiej córki Greengrassów. Nikt z ich rodziny nie pokazał się na przyjęciu, a Draco zadbał o to, by Theodore Nott został wykreślony z listy gości.

Graham Montague siedział przy stole z Puceyem i Goylem oraz niezbyt atrakcyjną kuzynką Milicenty – Ramoną, która wyraźnie ostrzyła sobie na niego pazury. Hermionie było go szczerze żal.

- Dlaczego Graham nie siedzi z nami? – zapytała Draco, gdy kelnerzy sprzątali ich talerze po wykwintnej przystawce.

Malfoy rzucił jej spojrzenie z ukosa.

- Bo byłoby tu nie do pary – burknął, po czym szybko odwrócił wzrok.

Hermiona rzuciła mu rozbawiony uśmiech.

- Po tym, jak wstawił się za nami przed Theodorem, ty w nagrodę skazujesz go na wieczór w towarzystwie tej... uroczej inaczej dziewczyny? – zachichotała.

- On dosłownie ukradł moją brudną szatę do Qudditcha. Aż mam ciarki, gdy o tym pomyślę – Draco wyglądał na lekko zniesmaczonego.

Hermiona znów się roześmiała, po czym wstała, gdy Ginny zapytała, czy pójdzie z nią do łazienki. Odchodząc przesunęła dłonią po jego ramieniu – zupełnie naturalnie, jakby robiła to od dawna. Ot nic nieznaczący, choć czuły gest, którym narzeczona obdarza swojego ukochanego.

Draco wypuścił krótki oddech i postarał się zdusić w sobie delikatny dreszcz, jaki przeszył jego ciało. Nie mógł żałować, tej łatwej bliskości, jaką powoli nawiązywał z Hermioną, choć wciąż był pełen obaw.

- Gdy patrzę na ciebie, coraz mocniej się boję – mruknął Blaise, pochylając się lekko w jego stronę.

- Czego? – zapytał oględnie blondyn, sięgając po swoją whisky.

- Tego, że nie będę miał twojego opanowania. Gdyby Weasley tak na mnie patrzyła i dotykała mnie w taki sposób, jak Hermiona ciebie, jak nic rzuciłbym ją na pierwszą lepszą ścianę i wycałował z niej życie.

Draco uśmiechnął się raczej ponuro. A kto powiedział, że nie miał ochoty tego zrobić? Miał ochotę i to wielką. Wiedział jednak, że musi się powstrzymać. To prawda, że Hermiona zerwała z Weasleyem i prawda, że było pomiędzy nimi ostatnio bardzo dobrze. Nie skłamałby, gdyby nazwał ich przyjaciółmi – bo obydwoje wiedzieli, że mogą na sobie polegać i że z ich strony, to nie jest żadna wymuszona poza.

Jednak Draco wciąż nie mógł uwierzyć, że wszelkie przejawy bliskości pomiędzy nimi, mogły być czymś więcej niż tylko udawaniem. Pomylenie się w tej kwestii nie wchodziło w grę. Zabiłoby go, gdyby zaczął liczyć na coś więcej, a Hermiona ostro sprowadziłaby go na ziemię.

Musiał też szczerze przyznać, że obawiał się trochę tego, że ona może szukać teraz odbicia po tym, co zrobił Weasley. I choć imponowałoby mu, że wybrała go na swojego pocieszyciela – wiedział, że na dłuższy czas, ta rola by mu nie wystarczyła. Nie mógł się odważyć na dalszy krok, bez pewności...

- Jak ci mówiłem, z czasem będzie ci łatwiej – burknął, kończąc swojego drinka.

- Obyś miał rację – Blaise nie wyglądał raczej na optymistę. Choć zarówno on, jak i Ginny się dziś starali, ich interakcje nadal były sztywne i wymuszone. Wyraźnie musieli zmienić swoje nastawienie, jeśli ten plan miał się powieść.

Draco chciał jakoś pocieszyć kumpla, lecz nim to zrobił jego matka pojawiła się przy ich stoliku. Wyraźnie zdenerwowana.

- Co się stało? – zapytał Draco, widząc jej minę.

- Chodzi o Matyldę – wyszeptała, a Draco od razu wstał ze swojego miejsca.

- Co z nią? – zapytał, ledwo panując nad sobą.

- Prosi cię do siebie – W oczach Narcyzy błysnęły łzy. – Przepraszam... Gdybym przewidziała, że to się stanie tak szybko, to nigdy nie zorganizowałabym tego balu...

Draco nie chciał tego słuchać, tylko od razu ruszył w stronę drzwi. Nic innego nie miało teraz znaczenia.


💍💍💍

Hermiona stała oparta o marmurowy blat umywalki i patrzyła, jak Ginny poprawia swój makijaż.

- I jak? – spytała cicho.

- Dobrze. Mam piękny pokój, a matka Zabiniego ze wszystkich sił stara się nie patrzeć na mnie z pogardą. Jakoś to ujdzie – skomentowała z nikłym uśmiechem.

- A jak Blaise? - drążyła Hermiona, czując że Ginny specjalnie unika tematu.

- Jest w porządku – Ruda skrzywiła się do swojego odbicia w lustrze. – Udaje, że jest miły.

- Wcale nie udaje! On jest miły! – zaprotestowała Hermiona.

- Sama nie wiem – Ginny westchnęła. – Wiem, że mnie lubił. Mówił mi to jeszcze w szkole i jestem prawie pewna, że w innych okolicznościach... - przerwała i znów ciężko odetchnęła. – Też mogłabym go być może trochę polubić, mimo że to ślizgon.

- Ginny... - Hermiona ujęła jej dłoń. – To nie tak, że lubiąc Zabba, w jakiś sposób zdradzasz Harry'ego.

- Nie? – Gin nerwowo przygryzła wargę, wstrzymując łzy. - A co jeśli on tak pomyśli?

- Nie pomyśli. Musisz pamiętać, że Blaise robi dla ciebie coś niesamowitego i powinnaś mu być za to wdzięczna, i nie krępować się okazywać mu w zamian sympatii. To świetny facet i myślę, że zważywszy na okoliczności, możecie kiedyś zostać naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

- Chciałabym wierzyć, że masz rację – Ginny posłała jej nikły uśmiech. – W końcu tobie i Malfoyowi jakimś cudem się to udało.

Hermiona również się uśmiechnęła, nie bardzo wiedząc, co ma na to odpowiedzieć. Mogła się zgodzić, nazywać jej obecną relację z Draco przyjaźnią... Nie była jednak pewna, czy naprawdę tego chciała. A prawdę mówiąc ostatnio coraz częściej sama przyłapywała się na tym, że myślała o czymś innym. Pragnęła więcej.


💍💍💍


Wróciły razem z Ginny do ich stolika, gawędząc sobie wesoło, ale ich miny się zmieniły, gdy czekał tam na nie zdenerwowany Blaise.


- Coś się stało? – spytała go od razu Hermiona, nerwowo rozglądając się za Draco. A co jeśli Czarny Pan właśnie go wezwał? Tego zawsze obawiała się najbardziej.

- Nie wiem, ale może powinnaś iść i go poszukać – zaproponował jej Zabini. – Chyba chodzi o jego starą nianię...

Hermiona nie musiała wiedzieć nic więcej, gdy prawie biegiem ruszyła przez salę. Wiedziała, że Matylda coraz gorzej się czuła, a ostatnie kilka dni nie opuszczała już swojej komnaty. Jej siostra nalegała, by przeniesiono ją do domu rodzinnego, ale staruszka nie chciała o tym słyszeć. To dwór Malfoyów był jej domem i tu chciała zostać do końca.

- Tylko nie dziś – szeptała Hermiona, mijając korytarz za korytarzem. – Proszę, nie w taką noc.

Dopiero będąc blisko celu, uświadomiła sobie, że mogłaby poprosić Strzałkę, by ją tam przeniosła. Była zbyt zdenerwowana, by jasno myśleć.

Na szczęście do tej części domu, nie docierały dźwięki balu. Przed pokojem starej niani stał jakiś nieznany Hermionie uzdrowiciel, siostra Matyldy oraz jej siostrzeniec, poważny mężczyzna w średnim wieku.

- Dobry wieczór – przywitała się Hermiona.

- Dobry wieczór panno Dagworth-Granger – przywitał ją uzdrowiciel, a Hermiona nie miała nawet głowy do tego, by zastanawiać się skąd ją znał.

- Czy...

- Pani narzeczony jest w środku – odpowiedział magomedyk, nim w ogóle zdołała sformułować pytanie.

Ledwo skończył to mówić, gdy Draco wyszedł z pokoju. Był jeszcze bledszy niż zwykle, a jego oczy błyszczały. Zaciśnięta linia szczęki mówiła jej wszystko o tym, że ledwo tłumił swoje emocje.

- Chciałaby jeszcze raz was zobaczyć – wyszeptał do siostry Matyldy i jej syna.

Obydwoje szybko skinęli mu głowami i weszli do sypialni, a uzdrowiciel poszedł tam za nimi.

Gdy drzwi się zamknęły, Hermiona nie wahała się dłużej. W dwóch krokach znalazła się przy Draco, zarzucając mu ręce na szyje i przyciągając go do siebie.

Od razu przytulił ją mocno, pochylając się i ukrywając twarz w zagłębieniu jej szyi.

- Nie mogę... - sapnął, drżąc lekko na całym ciele.

- Wiem – wyszeptała gładząc jego włosy.

- Przepraszam, że psuje ci bal, ale... Ja... - Draco miał problem z poskładaniem słów.

- Ciii – Hermiona przytuliła go mocniej. – Nic nie mów. Nie trzeba.

Draco znów zadrżał, wtulając się w nią, jakby była jedyną podporą jaka mu jeszcze została.

- Jestem tu – zapewniła go szeptem. – Wiem, że to trudne, ale wszystko będzie dobrze.

- Hermiona...- szepnął, wyraźnie poruszony.

- Jestem przy tobie. Razem to przetrwamy. Obiecuję.

Stojąc na opuszczonym korytarzu, tuląc Draco do siebie i usiłując go pocieszyć, uświadomiła sobie, że to nie jest tylko przyjaźń – i już nigdy nie będzie. Przynajmniej nie z jej strony.

Continue Reading

You'll Also Like

25K 1K 25
„ink brought us together"
114K 2.7K 8
❝ Człowiek musiał popsuć trochę swoją naturę, bo nie rodzi się wilkiem - a jest wilkiem. ❞ MOGĄ WYSTĘPOWAĆ WULGARYZMY I/LUB SCENY 18+ Dawny tytuł: Yo...
50.7K 1.5K 9
Hermiona bardzo chce zostać Mistrzynią Eliksirów. W końcu, Snape zgadza się na przyjęcie jej na praktyki. Pierwsze zadanie: wytrzymać z nim przez 62...
5.8K 161 13
Całość historii dzieje się w powojenny świecie (10 lat po wojnie z Voldemortem), gdzie zapanowała dyktatura.Charaktery postaci zostały nieco zmienion...