Valkiria ¤ woosan

De hydrochloridum

11.8K 1.3K 1.1K

W skutym lodzie królestwem Belmond, między dwoma wielkimi pasmami gór dorasta młody książę. Jest wybredny, za... Mais

prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
epilog

35

260 30 12
De hydrochloridum

Przez szparę od drzwi wyglądał chudy chłopiec. Był blady, nieco spocony i bardzo potargany. Mimo wycieńczenia i bólu uśmiechnął się delikatnie.

Wooyoung podbiegł do niego w sekundach, a potem już trzymał jego kruche ciało przy sobie. Z jego oczu sączyć zaczęły się łzy szczęścia gdy zatapiał nos w szorstki materiale jego koszuli. Pachniał sobą, zapach ten był dla Wooyounga domem.

- Chcesz odejść?

- Nie San, nie zostawię cię.

- Chcesz odejść- powiedział stanowczo, ale z nutą żalu w głosie.

Wooyoung nie mógł oderwać się od jego chudej klatki piersiowej ukrytej pod cienką koszulą.

- Ty żyjesz- mógł jedynie powtarzać na okrągło nie pozwalając by upadł. 

Odsunął się od jego torsu na moment by móc spojrzeć na jego idealną twarz.

- Bałem się, że nie wrócisz.

- Jak się tu znalazłem? Co ty tu robisz Wooyoung? A zamek? Jesteś teraz królem!- Chciał zaakcentować, jednak zachwiał się i prawie upadł.

Przerażony tą wizją Wooyoung złapał go pod ramię i usadowił spowrotem na łóżku. Mama Sana przyniosła mu ciepły koc, który spoczął na jego kościstych ramionach.

- San... ile pamiętasz?

- Seonghwa... Potem lód, poszedłem po płaszcze, nie mogłem bo...- olśnienie pojawiło się na jego twarzy.- Przyszedłeś po mnie. Uratowałeś mnie.

- Tak, ale posłuchaj uważnie. Nie ma już dla mnie miejsca w zamku, nie mogę tam wrócić. Nie jestem już księciem i nigdy nie będę królem.

San się zawahał, bo jego światopogląd nagle został zburzony. Nie pamięta drogi do domu, nie pamięta w zasadzie niczego od czasu śnieżycy, a samego księcia widział wtedy jak przez mgłę. Co ma znaczyć, że już nim nie jest?
Wycieńczony oparł się o zagłówek łóżka popchnięty lekko dłonią Wooyounga i czekał, aż ten zacznie mówić.

Dostrzegł kątem oka jak jego mama wychodzi i zamyka za sobą drzwi zostawiając ich samych. Wooyoung nawet nie miał kiedy się zorientować, przytulił się do wciąż rozgrzanego gorączką ciała Sana i przymknął oczy czując zapach jego skóry.

Ciężar chłopca na piersi sprawił, że San przestał zadawać pytania w swojej głowie. Kiedy leżał przykuty do ściany w swojej celi chciał tylko mieć pewność, że książę wciąż żyje. Nie musiał po niego wracać, San zrozumiałby gdyby dbał o własne bezpieczeństwo, chciał tylko by żył.

- Muszę odejść San, rozumiesz? Muszę uciec.

Wooyoung oderwał się od niego patrząc mu wprost w oszklone oczy.

- Nie- powiedział z początku szeptem, potem jednak wyglądał jakby chciał krzyczeć.- Nie możesz! Wooyoung...- płakał gorzko.- Kocham cię...

- Ja też... ja też cię kocham San. Jeśli chcesz to możesz iść ze mną. Nigdy nie mógłbym cię powstrzymać. Ale nie mogę też wrócić do zamku, tam czekają na mnie konsekwencje.

- Nie mogę tego słuchać- odsunął się od księcia gwałtownie się prostując.- Jakie konsekwencje? Odszedłeś, żeby zebrać wojska i siły. Zawsze możesz wrócić.

- San ja nie chcę wracać- odpowiedział szczerze puszczając jego ciepłe ciało.

Odsunął się i stanął pod ścisnął ze spuszczoną głową.

- Słucham?

- Chcę odejść i zapomnieć. Chcę zacząć normalne życie nie będąc w końcu księciem- obiektem porzadądania wszystkich tych ludzi.

- Wooyoung...

- Chcę zbudować dom. Mieć w nim swoje miejsce, może w końcu odnajdę swój spokój? San- wymówił to imię z wielką uwagą. Spojrzał na rycerza jak na największy skarb, a potem uśmiechnął się smutno i wyciągnął smukłą dłoń w jego kierunku.

Ujął chudy policzek Sana rozkoszując się jego ciepłem. Chciał płakać, ale powstrzymał to w ostatniej chwili.

- Dokończ.

- Chcę żebyś poszedł ze mną. Chcę żebyś był moją jedyną rodziną.

Matka Sana wiedziała dobrze kiedy wycofać się z sytuacji, która jej nie dotyczyła. Choć najmłodszy syn był dla niej oczkiem w głowie, to wiedziała, że ta chwila nie należy do niej. Książę, którym Wooyoung nie był miał teraz do niego większe prawa niż jego własna matka. Dlatego wyszła, pozostawiając wybór tylko im.

- Zbudujemy dom. Będzie miał trzy pokoje, jeden z nich natomiast będzie należał tylko do nas. Często o tym marzyłem. San... wiem, że to co czuję jest złe. Wiem, że sprzeciwiam się bogom i moim przodkom, ale jesteś sensem mojego istnienia. Jeśli nie zechcesz iść ze mną, to nie ma znaczenia jak daleko zajdę. Nigdy nie odnajdę pokoju. Zagubię się, dokładnie tak gdy cię nie znałem.

- Ale królestwo? Co z poddanymi, co z...

- San- szepnął znowu, znacznie spokojniej niż przedtem. Zbliżył się do ukochanego uśmiechając się delikatnie.- Tylko ja i ty. Odejdziesz ze mną?

San się wahał. Ucieczka jest niehonorowa, to ostatnie o czym kiedykolwiek myślał gdy czuł się gorzej. Gdy bał się, że nie da rady.

Podjęcie tej decyzji nie należało do łatwych, nie chciał zostawiać matki ani całego poprzedniego życia za sobą.
Nie rozmawiali o tym, ale dobrze wiedział, że będzie musiał też zapomnieć kim był. Rycerzem, obrońcą, łowcą... kochankiem samego księcia. Skoro Wooyoung nie był następcą tronu, to on wraz z nim straci życie jakie miał.

Nie wiedział czy utrzyma ten ciężar, ani jak długo potrwa przyswojenie owej wiedzy, ale się zgodził.

Obiecał dotrzymać mu towarzystwa.

- Dobrze. Wyjedziemy.

W oczach młodszego zobaczył błysk, a chwilę potem coś na rodzaj łez. Nie spodziewał się ich, Wooyoung wyglądał jakby postawił ostro na swoim, tymczasem w głębi serca nie wyobrażał sobie życia bez Sana. Ta decyzja naprawdę go uratowała i dała jakąkolwiek nadzieję.

- Naprawdę?

- Jeśli tego chcesz wasza wysokość- zaśmiał się złośliwie patrząc jak Wooyoung powoli nabiera na twarzy szczęścia.

Oznajmił też to matce, choć nie było to łatwe. Zrozumiała jego potrzebę i obowiązek jaki złożył księciu już wcześniej.

- Nie mam wyjścia.

- Sani, zawsze będę cię wspierać i nie uważam, że to zła decyzja, ale nigdy niczego nie musisz.

- Nie rozumiesz.

Pokręcił głową i wziął jej dłoń w swoje patrząc jej prosto w ciemne oczy. Wooyoung spał, on zaś przy świetle świecy prowadził tą ciężką rozmowę, której właściwie nieco się bał. W ostatnim czasie przerażało go wiele zwykłych rzeczy.

- Sani? Jest coś o czymś nie wiem?- Zmartwiła się, ale on tylko posłał jej delikatny uśmiech.

- Ślubowałem mu.

- Ślubowałeś księciu?!

Wyglądała jakby chciała zdzielić go za to po głowie.

- Już nim nie jest! Zresztą nigdy nie sądziłem, że będę miał szansę dotrzymać ślubów w dosłownym ich sensie.

- To bardzo poważne słowa! Jak mogłeś rzucić je dla zabawy Sani?

- Posłuchaj- zacisnął jej dłoń mocniej.- Wierzyłem wtedy, że będzie królem, że będzie miał żonę i dzieci. Ta relacja nigdy nie miałaby sensu. Obiecałem być przy nim bo to jedynie mogłem wtedy spełnił zanim nasza szklana bańka w końcu by prysła. Potem wszystko się zmieniło, ale obietnica pozostaje. Nie tylko muszę z nim wyjechać, ale też chcę. Naprawdę chcę dotrzymać choć tej jednej obietnicy.

Matka Sana patrzyła na niego inaczej niż przez całe dotychczasowe życie. Choć jej syn był dzielny i opiekuńczy w każdej sytuacji, to nigdy nie patrzyła na niego jak na dorosłego człowieka. Zawsze był jej najmłodszym dzieckiem, kogoś kogo musiała chronić, kto wychował się bez ojca i potrzebuje zdwojonej uwagi. Teraz to wszystko było przeszłością. Teraz on sam okaże tą uwagę komuś innemu.

Nie uważała, że to coś złego. Taka kolej rzeczy, tak samo dostało każde z jej dzieci, ale San był ostatni. Teraz będzie naprawdę sama.

- Gdzie odejdziecie?

- Jak najdalej- odrzekł smutno, ale gdy zobaczył w jej oczach smutek, zmienił ton głosu.- Ale będę cię odwiedzać. Oboje będziemy, nie martw się. Zresztą zawsze możesz odejść z nami.

Pokręciła głową spuszczając wzrok na ich splecione dłonie.

- Nie, San. Tu jest moje miejsce, ale zawsze będę na was czekać.

*

Gdy wpływy w państwie drastycznie się zmieniły, a intencje fałszywego sojusznika zostały odkryte, zaczęto kolonizować nowe lądy. Nieznane ziemie, inne kultury, inna wiara i całkiem nowy klimat.

Wooyoung od zawsze nienawidził zimy. Może i była mu przeznaczona, ale nawet jeśli pomogła mu przeżyć, to chciał od niej uciec. Zostawić góry i lodowce za sobą.
Nowy kontynent znajdował się dalej niż myśleli, za morzem i połaciami lądu, ziemie o których nikt nawet nie plotkował. Weszli na pokład łodzi jedynie z kilkoma rzeczami w rękach, białym koniem i małą dziewczynką, która zdziwionymi oczami oglądała każdy nowy skrawek świata jaki odkrywała.

Wooyoung spojrzał na to jak drobna istota niepewnie trzyma go za rękę, w drugiej zaś dłoni dzierży szmacianą lalkę bez włosów i o krzywym uśmiechu. Bał się nowego świata, ale musiał go odkryć. Musiał uciec od przeszłości.
Trzymał ciągle dziecko w swoich ramionach, nie mógł znieść wyjazdu z królestwa bez niej. Nawet jeśli nigdy nie uważał, że będzie dobrym ojcem to nie mógł pozwolić na to by została.

- Young?

Poczuł dotyk na lewym ramieniu i spojrzał wyżej by dostrzec nad sobą uśmiechniętą twarz ukochanego.

- Daleko jeszcze?

Pokręcił głową.

- Niecały dzień żeglugli. Możemy przygotować się do wyjścia.

- A potem?

San wzruszył ramionami.

- Ponoć powstały już nowe osady na wybrzeżu. Znajdzie się dla nas miejsce, potrzebują w końcu ludzi do zbudowania nowego państwa.

Wooyoung przycisnął do siebie mocniej małą dziewczynkę, która zaczynała zasypiać.

- Boję się San.

- Nie bój się- przyłożył policzek do jego zimnych włosów o kruczym odcieniu.- Damy sobie radę. Najgorsze za nami.

Zawsze to powtarzał. Opierał się na ich poprzednim doświadczeniu za każdym razem gdy Wooyoung wątpił. Wiedział, że będzie miał gorsze dni i zawsze umiał je złagodzić.

- Jak tam jest?

- Podobno- zaczął ochoczo.- Nigdy nie gaśnie tam słońce. Nawet jak pada deszcz. Śnieg pada tylko przez kilka miesięcy, rosną tam kwiaty, żyją zwierzęta, a liście przybierają czerwony kolor na jesień.

Wooyoung rozpromienił się. Tak.
Jego nowe życie będzie rozkwitać.

*

Jak mogliście zauważyć zostałam przy koncepcie historycznym inwazji wikingów na Anglię xd
Teraz wusany będą brytolami yes

Został epilog

Continue lendo

Você também vai gostar

740K 27.3K 102
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
1M 64.7K 119
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
268K 27.5K 23
Marriage, the word that I loathed the most unexpectedly happened to me. Landing up on the same bed with my co star, Manik and knowing that we were ma...
192K 4K 46
"You brush past me in the hallway And you don't think I can see ya, do ya? I've been watchin' you for ages And I spend my time tryin' not to feel it"...