Siostra Harry'ego Pottera

By Agnes587

956K 55.1K 26.3K

A co jeśli Harry miałby siostre bliźniaczke? Harry od zawsze był dla Lily troskliwym starszym bratem. Tak, s... More

#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#40
#41
#42
#39
#43
#44
#45
#46
#47
#48
#49
#50
#51
#52
#53
#54
#55
#56
#57
#58
#59
#60
#61
#62
#63
#64
#65
#66
#67
#68
#69
#70
#71
#72
#73
#74
#75
#76
#77
#78
#79
#80
#81
#82
#83
#84
#85
#86
#87
#88
#89
#90
#91
#92
#93
#94
#95
#97
#96
#98
#99
#100
#101
#102
#103
#104
#105
#106
#107
#108
#109
#110
#111
#112
#113
#114
#115
#116
#117
#118
#119
#120
#121
#122
#123
#124
#125
#126
#127
#128
#129
#130
#131
#132
#133
#134
#135
#136
#137
#138
#139
#140
#141
#142
#143
#144
#145
#146
#147
#148
#149
#150
#151
#152
#153
#154
#155
#156
#157
#158
#159
#160
#161
#162
#163
#164
#165
#166
#167
#168
#169
#170
#171
#172
#173
#174
#175
#176
#177
#178
#179
#180
#181
#182
#183
#184
#186
#187
#188
#189
#190
#191
Żyję! +Szybkie pytanie i info
#192

#185

1.1K 99 164
By Agnes587

Lily POV

Po raz kolejny w swoim usłanym różami życiu, stałam na peronie dziewięć i trzy czwarte w oczekiwaniu na Hogwart Express, który miał mnie zabrać na już ostatni semestr nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Co prawda było bardzo wcześnie i poza Ginny rozmawiającą kilkanaście metrów dalej z Nevillem i Georgem nie było na peronie jeszcze nikogo, ale był to zabieg specjalny żeby przy okazji sprawdzić czy nie pojawi się tu ktoś podejrzany.

Stałam więc zamyślona, wpatrując się w jeden punkt na podłodze. Zastanawiałam się co ja tu w ogóle robię ale nie doszłam do jakiś zatrważających wniosków, a tym bardziej nie odnalazłam sensu mojego życia. Cóż, przykre. Przez chwilę zdezorientowana zastanawiałam się kiedy do jasnej cholery minęło te sześć i pół roku, ale z drugiej strony miałam poczucie, że czasy kiedy mogłam nazywać się ,,pierwszoroczną" minęły całe wieki temu.

Moje uczucia i myśli były sprzeczne w każdej możliwej sprawie ale powiedzmy, że przez wzgląd na fakt, że mam ostro spierdolone życie, zdążyłam się już do tego przyzwyczaić.

- O czym myślisz?- spojrzałam na Freda, który stał tuż obok mnie, trzymając w ręce mój kufer i unosząc lekko brew.- Wyglądasz jakbyś była tu po raz pierwszy i nie wiedziała co się dzieje.- mruknął i wolną rękę położył na moim barku, co wywołało przyjemny dreszcz na moich plecach.- Wszystko okej?

-Nie.- powiedziałam po prostu i skrzywiłam się lekko.- Jakoś tak... Szybko mi minęło to prawie siedem lat. - wzruszyłam ramionami i westchnęłam cicho.- Wiesz... Przez ostatnie lata w tej szkole co roku ktoś lub coś próbowało zabić Harry'ego, moich bliskich lub mnie. Nie spodziewam się w tym semestrze jakiejś radykalnej zmiany, a jednak...- wywróciłam oczami.- Inaczej sobie wyobrażałam pożegnanie tego miejsca. Nawet nie wiem czy to przeżyje, Fred.

-Lily...- zaczął, a ja zobaczyłam w jego oczach wyraźną chęć opieprzenia mnie.

-Nie Fred, przestań.- przerwałam mu.- Czemu wszyscy wypierają taką możliwość? Wężogęby zbyt długo mnie nie ruszał. Zbyt długo żeby nie było to podejrzane. I wiesz o tym.- zacisnęłam mocno szczękę i spojrzałam prosto w oczy chłopaka, które wyrażały tylko złość i niepokój.

-Nie wypieram takiej możliwości, Lily.- szepnął i odstawił mój kufer na ziemię.- Gdybym o tym nie wiedział, nie trułbym Ci o pozostaniu w Norze przez ostatni tydzień.

-Miałabym sprowadzać niebezpieczeństwo twoich rodziców, tak? Wspaniały pomysł.- warknęłam, a on westchnął głośno.

-Proponowałem Ci też moje mieszkanie.- przypomniał, a ja tylko zmierzyłam go ostrym spojrzeniem.

-Jeszcze lepiej. Wracam i koniec. Jeśli mam umrzeć w tej pieprzonej wojnie to i tak w końcu mnie zabiją- wycedziłam, a Fred popatrzył w moje oczy z ogromną intensywnością, na co przełknęłam ciężko ślinę.- Nie przeżyłabym jeżeli coś by ci się stało przeze mnie. I to się tyczy też Georga i twoich rodziców. Zresztą... Nie zostawię Ginny.

- Czuję, że do końca życia będę żałował, że pozwoliłem ci tam pojechać. Mam bardzo złe przeczucia Lily.- powiedział i położył obie ręce na moich barkach.- Możesz widywać się z Ginny w Pokoju Życzeń tak jak widujemy się my.- dodał, ale ja pokręciłam głową.

-Ginny mnie potrzebuje, Fred. Nie dwa razy w tygodniu tylko cały czas. Martwię się o nią, nie mogę tak...- spojrzałam na niego przepraszająco i ponownie pokręciłam głową.- Chłopak westchnął i widziałam, że uważa pomysł mojego powrotu do Hogwartu za kompletnie beznadziejny, ale już nic więcej na ten temat nie powiedział.

- Chodź tu.- mruknął tak cicho, że ledwo go usłyszałam, po czym objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Objęłam jego kark rękami i oparłam brodę na jego ramieniu, przymykając na dłuższą chwilę oczy.

- Gdybyśmy tylko urodzili się w lepszych czasach...- mruknęłam cicho.

- Wszystko byłoby łatwiejsze...- odpowiedział Fred szeptem.- Zakradałbym się nielegalnie do Hogwartu by się z tobą spotykać i to byłoby moim jedynym niebezpieczeństwem... Powiedziałbym, że pewnie długo bym na tych spotkaniach nie wytrzymał przed rzuceniem się na ciebie, ale wiem, że twoja samokontrola jest jeszcze gorsza od mojej więc...- wymruczał cicho, a ja poczułam jak głęboki rumieniec wpływa na moją twarz. Otrzymał za to ode mnie kuksańca w bok, na co tylko parsknął cicho i przybliżył się do mnie jeszcze bardziej.- A potem skończyłabyś szkołę, pewnie z wynikami OWUTEMów w pierwszej szkolnej piątce... Bo taka trochę z ciebie kujonica...- szepnął i trącił swoim nosem, mój nos.

-Prosisz się o guza, Weasley.- mruknęłam, choć rumieniec na mojej twarzy pogłębił się możliwie jeszcze bardziej, a moje serce przyspieszyło gwałtownie na ten przejaw nagłej czułości.

- Lubię cię taką władczą, Potter.- uśmiechnął się szerzej, na co wywróciłam teatralnie oczami, ale po chwili kontynuował swoją historię.- A potem... Nie pozwoliłbym ci od razu pójść do pracy i przeżyłabyś najbardziej szalony rok swojego życia...-nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy na samo wyobrażenie takiego toku wydarzeń.- Zwiedzilibyśmy pół świata i spalibyśmy pod gołym niebem, imprezowalibyśmy co drugi dzień i może wreszcie wyrobiłabyś sobie lepszą głowę do picia.- szepnął i przejechał palcem po mojej skroni. Chciałam wywrócić oczami, ale iskry w jego oczach mi na to nie pozwoliły, mówił to w pewien sposób zafascynowany i kompletnie porwał mnie w świat własnych fantazji i wyobrażeń.- A potem... Nie mógłbym się już powstrzymać i oświadczyłbym ci się w jakiś niezwykle idiotyczny sposób, bo taki właśnie lubię być... Trochę idiotyczny...- uśmiechnął się dostrzegając, że zarumieniłam się jeszcze mocniej.

Merlinie... Pewnie wyglądałam jak jakiś pomidor lub inna marchewka...

-I co dalej?- nie wiem jakim cudem, ale odważyłam się zapytać szeptem i unieść lekko brew.

-Zapewne nie zgodziłabyś się na kolejny rok szaleństw i poszłabyś do pracy... Jesteś młodsza, ale dużo poważniejsza ode mnie.- westchnął lekko, a ja zaśmiałam się cicho.

-Pamiętaj, że mam w sobie huncwockie geny.- szturchnęłam go w ramię, a ten wyszczerzył się do mnie jeszcze bardziej i ponownie przybliżył twarz do mojego ucha.

-To jest jedna z tych rzeczy w tobie, na którą zdecydowanie lecę. Nie to żeby były w ogóle takie rzeczy, na które nie lecę...- szepnął, po czym kontynuował opowieść o życiu, które niestety było jedynie tęsknym marzeniem.- A potem dałbym ci wszystko czego zawsze chciałaś. I na co tak cholernie zasługujesz, ale życie nie jest sprawiedliwe i cię tego pozbawiło- odsunął się lekko by spojrzeć mi prosto w oczy i położył dłoń na moim rozgrzanym policzku.- Dałbym ci rodzinę... I bezpieczeństwo. Już nigdy nie musiałabyś się bać, że ktoś cię zrani.- powiedział, a ja na chwilę zapomniałam jak się oddycha. Patrzyłam prosto w jego oczy i nawet nie czułam potrzeby by odwrócić wzrok. Jedyne co teraz czułam to cholerna tęsknota.

Czy można tęsknić za czymś co nigdy się nie wydarzyło?

-Zawsze chciałem mieć dużo dzieci.- uśmiechnął się cwaniacko.- Najlepiej całą drużynę quidditcha.- wyszczerzył się głupio, a ja prychnęłam głośno i pokręciłam głową z rozbawieniem.

-Ciekawe kto by ci urodził siedmioro dzieci.- prychnęłam, ale i tak uśmiechałam się szeroko.

Prawda była taka, że perspektywa urodzenia siedmiorga dzieci nie była w żadnym stopniu przerażająca, ani niefajna, jeśli byłby obok mnie właśnie Fred.

-Zresztą... Dzieci, nie dzieci, nie ważne.- mruknął po chwili.- Wystarczyłoby, że codziennie budziłbym się obok ciebie.- uśmiechnął się błogo, a ja ponownie poczułam rumieniec na policzkach, który zdradzał jak bardzo podobała mi się ta wizja.- Merlinie... Jest ze mną źle... Zaczynam robić się romantyczny. Co ty ze mną robisz kobieto?- jęknął żałośnie i oparł swoje czoło na moim.

-Lubię gdy taki jesteś.- uśmiechnęłam się szerzej.- To urocze.

-Powiedzmy, że uznam to za komplement.- parsknął cicho, a a ja odsunęłam się lekko by spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam przerywać tej chwili, ani psuć atmosfery, ale wiedziałam, że powiem to teraz albo nigdy.

-Fred... Nie wiem co przyniosą najbliższe tygodnie, ani czy to przetrwamy, ale...

-Proszę nie rób tego...- powiedział ciszej niż jeszcze chwilę wcześniej.- Nie żegnaj się ze mną.- objął mnie mocniej, a ja położyłam ręce na jego torsie.

-Nie chcę, Freddie... Naprawdę nie chcę, ale... Chcę żebyś wiedział, że nieważne co się stanie, nigdy przy nikim nie czułam się tak jak przy tobie...- wzięłam głębszy oddech zdając sobie sprawę, co chcę tak w zasadzie powiedzieć.- Jeszcze nigdy nie zwariowałam tak na niczyim punkcie...- mruknęłam cicho, ale pewnie.

Fred natomiast tylko uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie delikatnie w czoło.

Nie miałam pojęcia o tym, że scenę tą oglądał z ukrycia mój... chłopak.

***
Zdalne są to i rozdziały powrócą ;))

Piszcie co tam u was kochani :D

Nudzi mi się, chętnie poczytam jakieś wasze głupie akcje i odpały...

Cieszycie się ze zdalnych?

Continue Reading

You'll Also Like

17.5K 1K 29
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...
6.6K 362 29
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...
52.7K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
62.1K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...