Black And White | Mo Dao Zu S...

By _Rin2603_

20.5K 1.7K 404

! Skończone ! A gdyby Pani Yu i Jiang Fengmian nie zginęli? A jeśli Jin Zixuan nigdy nie zginął z ręki Wen Ni... More

1. Więzień
2. Obezwładniony
3. Nadchodzi
4. Lotos Pier i Zacisze Obłoków
5. Zakończenie
6. Zmiany
8. Głosy - Część II
9. Żałosne Pragnienie
10. Powrót na Kopce Pogrzebowe
11. Ostatnie Wspomnienie
12. Rozdział Przepełniony miłością
13. Happy Ending

7. Głosy - Część I

1.3K 123 3
By _Rin2603_

Po tych jakże traumatycznym przeżyciu potrzebowali dwóch dnia, aby poczuć się wystarczająco sprawni, żeby móc kontynuować. Jiang Cheng i Wei WuXian znowu byli prawdziwymi braćmi. Wei Ying znów śmiał się tak, jakby nie robił tego od dłuższego czasu i powoli znowu rozkwitał niczym kwiat

Wei WuXian nie mógł się ruszać. O to już zadbała woda z lustra. Ale i tak próbował. Podnieść drżącą rękę, by móc pogłaskać ShiJie, chwycić dłoń Lan Zhana lub lekko uderzyć pięścią Jiang Chenga. Nie był to wyczyn ale chciał, żeby zrozumieli, że jest szczęśliwy.

A kiedy przybyli zapytał.

 - Jesteście pewni, że chcecie to oglądać?

- Dlaczego nie? - Jin Zixuan zadał pytanie.

- Kiedyś myślałem, że ignorancja to głupota i niechciana odpowiedzialność. Dzisiaj wiem, że ignorancja to tak naprawdę błogosławieństwo w nieszczęściu. Jeśli naprawdę tego chcecie to droga wolna - Czekał z nadzieją, że ktoś się odezwie, ale wszyscy zawiedli jego oczekiwania.

- Nikt? W takim razie zaczynajmy - Zamknął oczy i zmusił swojego ducha do wejścia  do lustra. Stracił przytomność a lustro ukazało wspomnienie.

-------------------------------------

' - Muszę pomóc Jiang Chengowi! Ale gdzie mam się najpierw udać? Jak go znaleźć? ' Kawałek dalej dostrzegł światła z tawerny,

' - Hm... Jiang Cheng mógłby teraz walczyć. Najpierw muszę zebrać informacje, jak daleko już zaszli i gdzie tak naprawdę jest potrzebna pomoc - ' Karczma była dobrym miejscem, aby się o takich rzeczach dowiedzieć ' - Chociaż najpierw lepiej się pożądnie wyszorować, zanim ktoś pomyśli, że jestem duchem '

Znalazł w pobliżu mały strumień, więc miał się gdzie umyć, bez zdejmowania ubrać. Zamilkł słysząc w oddali kilka głosów.

- Naprawdę myślą, że mogą wygrać? Głupcy! Nawet z milionem ludzi po swojej stronie nie mają szans z przywódcą Sekty Wen, który ma Żelazo Yin! - Jeden z nich krzyknął. Wei WuXian szybko zerknął zza krzaków. Grupa żołnierzy z klanu Wen.

- Ugh! Widziałeś tego Jiang- jak mu tam było? Jiang WanYin? Próbuje walczyć z tą jego żałosną bandą i jeszcze śmie się nazywać przywódcą sekty? - Roześmiał się, a  Wei WuXian najeżył się niczym kot z wściekłości. Wyprostował się i wszedł na ścieżkę. 

- Kim ty jesteś?!? - Jeden czymś do niego machał. Jego wściekłość spotęgowała się. Pieczęć Klanu Wen. Piętno na jego piersi dawało o sobie znać w tym momencie.

- Twoją zgubą... - Podniósł swój dizi do ust i sprawił, że wydał z siebie wściekłe odgłosy.

' - Nigdy nie powinni naśmiewać się z Jiang Chenga - ' Wylał w nich urazę. Wsączyło ich w to, jakby byli ludźmi umierającymi z pragnienia, a uraza była wodą. Umierali powoli i boleśnie dławiąc ich linami urazy.

W końcu opuścił flet i westchnął. 

' - Nie powinienem posuwać się tak daleko. Niedaleko są cywile. 

-------------------------------------

Nawet kiedy był wręcz wkurwiony nadal myślał o innych, nie o sobie. Zdołał się powstrzymać ze względu na niektórych przechodniów.

-------------------------------------

Przeszukał kieszenie poległych żołnierzy, zabierając im sakiewki z pieniędzmi. Potem wszedł do tawerny, którą wcześniej zauważył. Była pusta, z wyjątkiem właściciela i kilku pokojówki, która chyba była jego córką.

Właściciel spiął się widząc Wei WuXiana, a chłopak skulił się.

- Czy mogę uh... wynająć jeden pokój? - Zapytał powoli kładąc złotą monetę na ladzie. To było więcej niż za jeden pokój, ale inaczej by się nie udało, widząc jak wygląda i w jakim jest stanie.

Mężczyzna zawahał się, patrząc na monetę powiedział.

- Oczywiście paniczu. Chciałbyś zjeść tutaj na dole, czy w swoim pokoju? - Wybrał to drugie

- Chciałbym, żeby posiłek został mi dostarczony i czy mógłbym prosić o kąpiel wraz z świeżymi ubraniami? - Położył kolejną monetę na ladzie. Mężczyzna znów na nią spojrzał. Wei Ying chciał przewrócić oczami jak Jiang Cheng zawsze na niego reagował.

-------------------------------------

Jiang Cheng rzeczywiście w tym momencie przewrócił oczami, powodując, że niektórzy zaczęli chichotać pod nosem.

-------------------------------------

- Ach tak. Właśnie załatwiłem kilka Chodzących Trupów nieopodal - Mężczyzna wyglądał na zaniepokojonego.

- Oh... Jesteś kultywującym? - Zapytał prowadząc go do góry, pokojówka zniknęła za drzwiami, pewnie przynieść posiłek i rzeczy, o które prosił. Wei Ying skinął głową.

- Tak...

- To jest twój pokój. Czy masz jakieś specjalne preferencje kolorystyczne odnośnie twoich szat? - Wei Ying był zaskoczony. Jaki kolor powinien nosić? Powinien zachować dyskrecję i nosić zwykłe kolory, ale... idzie na wojnę. Chce nosić swój charakterystyczny kolor. Czerwony i czarny. Chce znów być Wei WuXianem. Podjął decyzję.

- Czerwone szaty wewnętrzne o czarne zewnętrzne.

Później odpoczywając w wannie. Zastanawiał się czy nie postąpił lekkomyślnie. Wyciągnął długi, smukły palec i pogładził delikatny haft w rogu.

Materiał nie był tak bogaty, jak szaty z klanu Jiang, ale były wyjątkowo dobrze wykonane. Zastanawiał się jak go zdobyli. Były równie piękne co wygodnie i miękkie.

Kiedy Wei Ying usiadł przy stole, nagle poczuł się zdenerwowany. Od tak dawna nie jadł normalnego posiłku myślał, że utknie mu w gardle. Danie nie posiadało mięsa, ale było smaczne. Było tak dobre, że miał ochotę się śmiać, ale powstrzymał się. Jeszcze sobie pomyślą, że jest jakimś wariatem.

Senny od dobrego posiłku położył się na łóżku i bez namysłu zasnął.

-------------------------------------

W ciągu trzech miesięcy spędzonych w Kopcach Pogrzebowych nie zmrużył oka i prawie w ogóle nie odpoczywał chyba, że zemdlał. To było najlepsze, co dostał od dłuższego czasu. 

-------------------------------------

Miał sen. To była Wen Qing. Śnił o transferze Rdzenia. Wił się w swoim łóżku i natychmiast usiadł tuż przed tym, jak Wen Qing wbiła w niego swoje ostrze. Wei Ying zsunął się z łóżka na podłogę zakrywają głowę. Szloch odbijał się echem w pokoju.

- Naprawdę nie potrafię odpuścić, co? - Wymamrotał na głos.

-------------------------------------

- Oczywiście, idioto! - Jiang Cheng chciał coś zrobić, ale to było wspomnienie. Mógł tylko chwycić podłokietnik, jakby od tego zależało jego życie.

-------------------------------------

' - Pamiętaj Wei WuXian. Jesteś im to winien. Jesteś to winien wujkowi Jiangowi. Gdyby nie on, już byś nie żył. '

- Dlaczego nie umarłem zanim mnie znalazł...

- Możemy ci pomóc...Chcesz zemsty... Pomożemy ci...

Wei Ying wzdrygnął się. Szybko zaczął rozglądać się po pokoju szukając właściciela głosu, lecz nikogo w pokoju nie było. Głosy pochodziły z jego głowy.

- Kim jesteś? Odejdź! - Prawie krzyknął, gdy dostrzegł jakieś cienie kątem oka.

- Ale nie możemy odejść... Jesteśmy tobą...

Chichot. Wei Ying jęknął 

' - Proszę, odejdź... '

- Dlaczego w ogóle próbujesz się nas pozbyć? Dlaczego walczysz dla tych, którzy nawet cię nie szukają?

Wei Ying od razu zaprzeczył.

' - Nie, nie, nie... Jiang Cheng myśli o mnie jak o bracie, prawda? Musiał... On mnie na pewno szukał... ale nie ma pewnie na to zbytnio cza-- Ale pokłóciliśmy się... Dlaczego miałby mnie szukać? To przeze mnie upadła Przystań Lotosów. '

- Tak... W końcu rozumie... Nie ma nikogo po swojej stronie... nikt cię nie szuka...

- Ale dlaczego jesteś smutny? Dlaczego opłakujesz tych, którzy nigdy cię nie doceniali?

' - Nie! Nie! ShiJie kocha mnie. Ona mnie kocha! '

- Dlaczego miałaby cię kochać? Kogoś kto był głównym powodem upadku Przystani Lotosów? Nikt cię nie kocha... Nikt...

Wei Ying szlochał, chowając twarz w dłoniach. Czuł się taki bezbronny. Taki bezużyteczny.

- Nigdy nawet nie zauważyli twojej maski, która zawsze na siebie nakładałeś... 

- Nie...

- Nawet twoi kochani rodzice nie traktowali cię poważnie. Pierwszy raz płakałeś i błagałeś ich aby cię nie zostawiali, ale oni i tak to zrobili. 

- Nie wiedzieli.

- Ale powinni byli zostać. W końcu to twoi rodzice... Powinni cię lepiej zrozumieć. Powinni byli ci zaufać.

- Pamiętasz za każdym razem, gdy wujek Jiang cię chwalił, czy jego wzrok nie był pusty? Och.... on także nigdy cię nie doceniał... Pochwalał tylko twoich rodziców, nie ciebie. Nawet ty nie byłeś taki głupi i od razu przejrzałeś na oczy. 

- ...

- Przecież się zmieniłeś dla swojego Shidi, pamiętasz?

- Nie, nie zrobiłem tego...

- Oya? Przecież wyraźnie pamiętasz plotkę o tym, że aroganccy i nieodpowiedzialni ludzie, którzy obnoszą się ze swoimi zdolnościami, nie powinni zostawać przywódcami. 

- W końcu czym jest arogancja? Czy kiedykolwiek byłeś arogancki?

- Nie... nie... nie, ja zawsze byłem złośliwy! -  Łzy płynęły chłopakowi po twarzy.

-------------------------------------

Rodzina Jiang była wstrząśnięta.

- Ale--Ale on wygląd jak Cangse Sanren - Jiang Fengmian ucichł, gdy Jiang Yanli zerwała się na równe nogi.

- Właśnie w tym jest problem! Nigdy nie potrafiłeś go dostrzec! Zawsze widziałeś w nim tylko jego rodziców! - Warknęła po raz pierwszy w historii. Jiang Fengmian milczał.  Pani Yu miała właśnie coś powiedzieć, ale kobieta wyprzedziła ją.

- A ty! Zawsze byłaś zazdrosna! Zazdrosna o sześciolatka! Oboje woleliście krzyczeć i walczyć zamiast porozmawiać jak normalne osoby. Powiedz mi, czy przynajmniej teraz czegoś żałujesz? - Po tym nikt się nie odezwał, po prostu wpatrywać się w lustro.

-------------------------------------

- Wmawiaj tak sobie.

- Nie, nie, NIE! Kłamstwa! To wszystko kłamstwa!

- Kogo próbujesz przekonać? Nas? Czy siebie?

Chłopak miał już dość. Na drżących nogach wstał i wyskoczył przez okno na ulicę. Staczając się w dół, wstał chwiejnie i zaczął biec. Biegał godzinami, w kółko. Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy przestał słyszeć głosy w swojej głowie.

Nawet kiedy wrócił go łóżka, a głosy dalej były cicho. Wei WuXian nie mógł zasnąć. Patrzył, jak niebo się rozjaśnia, a słońce wschodzi za górami.

Około 7 ubrał się i związał włosy swoją zwykła czerwoną wstążką. Różnica polegała w fryzurze. Kiedyś nosił kucyk, by włosy zbytnio nie przeszkadzały mu. Teraz to bez znaczenia, więc po prostu pozostawił je rozpuszczone.

Wei Ying zjadł śniadanie na dole, nie chcąc znów być sam na sam z głosami. Na jego szczęście była tam również grupa Kultywatorów z Klanu Jin. Słuchając ich szybko zorientował się, że bitwa już się rozpoczęła i że minęły około 3 miesiące od wrzucenia go do kopców. 

Jiang Cheng, Lan Zhan i Zewu'Jun poprowadzili atak z zaskoczenia i odzyskali wszystkie skradzione miecze. Wei Ying poczuł palącą dumę, gdy usłyszał, że Jiang Cheng też był z nimi. A potem poczuł iskrę satysfakcji, gdy usłyszał, że Nie Mingjue zabił Wen Xu.

W takim razie został tylko Wen Chao... Uśmiechnął się pod nosem.

' - Zemsta jest słodka... '

-------------------------------------

7/13 + Ekstra

[17:34]

[ 10/01/2022 ]


Continue Reading

You'll Also Like

1.9K 92 17
Kaoru podkochuje się w swoim heteroseksualnym przyjacielu. Podczas ich wspólnych wakacji gubi swój pamiętnik, w którym opisuje swoje uczucia do Kojir...
12.3K 1.1K 27
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
36.1K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić relacje którą mieli dotychczas?
10.1K 1K 17
Mazurska majówka, spokojne lasy i magia przemijania. ❝Trzeba śnić cierpliwie w nadziei, że treść się dopełni, że brakujące słowa wejdą w kalekie zdan...