Hateful Love

By Miula_

1.4M 32.1K 58K

Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebi... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Epilog
Podziękowania

Rozdział 5

41K 803 891
By Miula_

Zamknęłam za sobą drzwi od domu. Zdjęłam buty i dostrzegłam mamę, która akurat kierowała się w stronę kuchni. Zatrzymała się przy mnie i wbiła zaciekawiony, a zarazem zaskoczony wzrok we mnie.

-Już wróciłaś? Myślałam, że o wiele dłużej wam to zajmie.

I co ja mam jej teraz powiedzieć? Że wróciłam wcześniej, bo obydwoje uciekliśmy sobie oknem? Napewno nie powiem jej jak było naprawdę, bo po pierwsze strasznie śmiesznie i niewiarygodnie to brzmi, a po drugie miałabym na pewno przejebane, gdybym powiedziała co się stało.

-Jakoś po prostu szybciej skończyliśmy.- próbowałam uniknąć z nią kontaktu wzrokowego.

Nie umiałam kłamać, więc nie mówiąc już nic więcej szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Weszłam do środka, rzuciłam plecak w kąt i nie myśląc za wiele rzuciłam się na łóżko. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę. Myślałam, że jest o wiele później, bo była dopiero szesnasta, a impreza zaczynała się o osiemnastej, więc miałam jeszcze trochę czasu.

Musiałam powiadomić Hazel, że jestem już w domu, więc weszłam w kontakty i napisałam do niej wiadomość. Ustaliłyśmy wcześniej, że przed imprezą przyjedzie do mnie i pomoże mi się przyszykować, bo od zawsze lubiła mnie malować. Jej makijaż był wręcz perfekcyjny, w porównaniu do mojego, więc ja również cieszyłam się, że próbowała mi z tym pomóc.

Napisałam, że jestem już w domu, więc może w każdej chwili przyjeżdżać. Nie minęło nawet kilka sekund, a odpisała, że będzie za kilka minut. Po jej odpowiedzi jeszcze przez chwilę leżałam na moim wygodnym łóżku, z którego bym dzisiaj tak naprawdę chętnie nie wychodziła, jednak po chwili postanowiłam wstać i skierować się w kierunku szafy. I teraz czekał przede mną najtrudniejszy wybór, czyli zdecydowanie co powinnam na siebie założyć.

Musiałam liczyć w tym temacie niestety tylko na samą siebie, bo wiedziałam, że Hazel mi nie doradzi. Obydwie miałyśmy zupełnie inny gust, jeśli chodzi o ubrania, więc nawet nie wiem ile czasu stałam pod tą szafą i zwyczajnie wpatrywałam się w moje poukładane ciuchy, jednak dzwonek do drzwi utwierdził mnie w przekonaniu, że musiało to być chyba z jakieś dobre kilka minut. Tak jak przepuszczałam straciłam tylko czas, bo kompletnie nic nie znalazłam.

Zamknęłam szafę i wybiegłam z pokoju, a następnie szybko zbiegłam na dół. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je, zastając przed sobą uśmiechniętą Hazel. Dziewczyna odrazu weszła do środka i zauważyłam, że trzymała w dłoni jakąś dużą czarną torbę, w której zapewne trzymała kosmetyki, żeby mnie pomalować. I nawet nie zorientowałam się kiedy czarnowłosa rzuciła mi się prosto w ramiona i czule mnie objęła.

-Przecież widziałyśmy się dzisiaj.- przypomniałam jej, oddając uścisk.

-Wiem, ale i tak bardzo się stęskniłam.- powiedziała, odsuwając się ode mnie.- Gotowa na imprezę?

-Jeszcze nie, ale widzę, że ty już tak.- zeskanowałam ją wzrokiem od góry do dołu.

Byłam zaskoczona, bo Hazel podobnie jak ja nigdy nie przepadała za jakimiś sukienkami. Wolała o wiele bardziej nosić duże koszulki i bluzy, ale dzisiaj był wyjątek, bo miała na sobie prostą białą ze złotymi drobinkami sukienkę, która pasowała jej do wysokich butów na koturnie, a makijaż podkreślał jej śliczny wyraz twarzy. Jej brwi były wręcz perfekcyjne zrobione, a długie rzęsy idealnie do tego wszystkiego się dopełniały. Do tego wszystkiego komponowały jej ścięte do ramion proste, czarne włosy, które pasowały jej do całej urody.

-Ja jestem już gotowa, więc teraz pora na ciebie.- dziewczyna weszła do środka i zaczęłyśmy kierować się w stronę mojego pokoju. Ja usiadłam na łóżku, a ona rzuciła swoją torbę na podłogę i nawet nie rozglądając się zaczęła przeglądać moje ubrania w szafie, robiąc przy okazji w nich niezły bałagan.

-Sprzątałam wczoraj w tej szafie prawie przez cały dzień.- oburzyłam się.

-Kurwa, nie masz żadnych imprezowych ubrań.- odwróciła się w moją stronę, a następnie podniosła swoją torbę leżącą na podłodze i zaczęła teraz w niej czegoś szukać.

-Bo jak wiesz nie lubię takich nosić.-wzruszyłam ramionami z obojętnością.- Myślałam, że ty też za takimi nie przepadasz, więc od kiedy ci się to zmieniło?

-Nie zmieniło mi się. Po prostu dzisiaj chciałam coś zmienić, ale ja w porównaniu do ciebie mam co zakrywać, ale ty masz zajebiste ciało, a chowasz je pod jakimiś dużymi bluzami i dresami.

-Mi się akurat o wiele bardziej podoba twoja sylwetka, a poza tym takie ubrania są najwygodniejsze.- odparłam, a ona nie mogła się ze mną nie zgodzić.

-Dobra, masz szczęście, że przynajmniej masz taką przyjaciółkę, która zawsze jest na wszystko przygotowana.- zaśmiała się i pokazała na swoją osobę.

I nagle wyostrzyłam oczy, gdy Hazel wyjęła jakieś ubrania ze swojej torby. Spojrzałam najpierw na całą czarną sukienkę, która miała koronkę na końcach, była dosyć krótka i miała delikatnie wycięty dekolt. Następnie mój wzrok poleciał na szpilki w rękach dziewczyny, które były również całe czarne. Myślałam, że w tej torbie Hazel trzyma tylko kosmetyki, ale jak widać miała rację, że jest zawsze na wszystko przygotowana.

-Zakładaj.- rzuciła ubrania w moją stronę.

-Chyba siebie żartujesz, nie założę tego.- pokręciłam głową z tego absurdalnego pomysłu.- Skąd ty w ogóle masz te rzeczy?

-Wzięłam z domu, bo wiedziałam, że będę musiała ci coś pożyczyć. Błagam, tylko przymierz i zobaczysz jak będziesz wyglądała.- podeszła do mnie i chwyciła moją rękę. Pociągnęła za nią, przez co wstałam z łóżka i dałam poprowadzić się do łazienki, która znajdowała się obok mojego pokoju. Stanęłyśmy przy niej i dziewczyna prawie wrzuciła mnie do niej siłą. Sukienkę rzuciła w moją stronę i zanim się zorientowałam zostawiła mnie samą.

-Hazel nawet nie myśl, że się w to ubiorę.-  próbowałam otworzyć drzwi łazienki, które oczywiście były zamknięte na klucz.

-Nie wyjdziesz stąd dopóki nie założysz tej sukienki i mi się w niej nie pokażesz.- postawiła warunek, na co wbiłam mocno paznokcie w rękę, żeby się uspokoić i przemyśleć co powinnam zrobić. Miałam teraz dwie opcje. Pierwszą opcją jest zostanie w tej cholernej łazience, bo znam Hazel nie od dziś i wiem, że ona tak łatwo nie odpuści, a drugą trochę bardziej rozsądniejszą opcją jest założenie tej sukienki i tym razem przemęczenie się z nią.

Wybieram drugą opcje.

Zdjęłam najszybciej jak się tylko dało moje ubrania. Gdy zostałam jedynie w samej bieliźnie podniosłam sukienkę i założyłam ją przez głowę, modląc się, żebym jakoś przynajmniej w miarę dobrze w niej wyglądała. Wygładziłam ją dłońmi i przejrzałam się w lustrze, które znajdowało się nad umywalką. Musiałam przyznać, że nie wyglądam, aż tak tragicznie jak myślałam, bo Hazel na szczęście nosi taki sam rozmiar ubrań co ja. Dotknęłam jeszcze moich ud i poczułam, że sukienka sięgała mi jedynie do ich połowy, więc odkrywała jak dla mnie już trochę za dużo.

To strasznie mi przeszkadzało, więc analizowałam, czy aby na pewno powinnam pokazać się w niej innym. Jednak po dłuższym zastanowieniu pewna siebie ostatni raz wzięłam głęboki oddech, a następnie zawołałam Hazel informując, że jestem już gotowa. Nawet nie minęło kilka sekund, a dziewczyna przekręciła zamek w drzwiach i weszła do łazienki, skanując mnie wzrokiem swoich brązowych oczu.

-A nie mówiłam, że będziesz wyglądała zajebiście, a przy okazji bardzo pociągająco?- złapała mnie od tyłu za biodra.- To teraz robimy makijaż?

-Dobra, ale i tak zabije cię kiedyś za to, że każesz mi teraz w tym chodzić.- opuściłyśmy łazienkę, po czym skierowaliśmy się z powrotem do mojego pokoju. Hazel kazała usiąść mi wygodnie na krześle przy moim biurku i się zrelaksować. Zrobiłam tak jak powiedziała i spoglądałam na nią, jak wyjmowała ze swojej torby różne kosmetyki.- Tylko błagam, nie tak mocno.- poprosiłam, bo znałam ją i wiedziałam, że ona naprawdę czasami potrafi przesadzić.

-Zobaczysz, będzie dobrze.- zaczęła nakładać na mnie różne cienie. Zamknęłam oczy i starałam się rozluźnić oraz nie zaglądać w lustro wiszące na ścianie obok. Dziewczyna robiła mi coś jeszcze z włosami, więc albo z tego wyniknie coś dobrego, albo będzie katastrofa.- Gotowe.- oznajmiła po kilku minutach widocznie zadowolona ze swojego dzieła.

-Jak zrobiłaś mi coś mocnego to będziesz martwa już podwójnie.- wstałam i miałam obawy, więc najwolniej jak się tylko dało podeszłam do lustra i spojrzałam ponownie na swoje odbicie. Podniosłam kąciki ust, bo makijaż składał się z podkładu, pomady do brwi, tuszu do rzęs, cienia do powiek, kresek i z bezbarwnego błyszczyka, a moje długie ciemnobrązowe, wpadające w czerń kosmyki włosów opadały mi na ramiona i były lekko pofalowane.

-I jak?- zapytała.

-Nie jest źle.- odparłam zgodnie z prawdą, bo pierwszy raz widziałam się w takiej postaci.

-Widzisz, twoja przyjaciółka jednak umie zdziałać cuda.- uśmiechnęła się dumna z siebie.- A teraz chodź, bo jesteśmy już spóźnione.

Przytaknęłam jej i spojrzałam ostatni raz w lustro, które w tym momencie praktycznie w ogóle mnie nie przypominało. Podeszłyśmy do drzwi i jeszcze zanim wyszłyśmy Hazel wzięła swoją torbę, a ja czarne szpilki. Po upewnieniu się, że już wszystko mamy wyszłyśmy z mojego pokoju i prawie wpadłyśmy na moją mamę, która stała pod drzwiami.

-Wychodzicie gdzieś?- zapytała zaciekawiona, skanując nas wzrokiem.

-Tak, idziemy na małą imprezę.- wytłumaczyłam, bo na szczęście nigdy nie musiałam jej okłamywać jeśli chodzi o takie sprawy.

-Okej, w takim razie miłej zabawy.- życzyła i ruszyła do swojej sypialni.

Zeszłyśmy na dół i udałyśmy się do wyjścia. Ubrałam czarne szpilki Hazel, które pasowały mi do sukienki i otworzyłyśmy drzwi, wychodząc z domu. Odrazu moim oczom ukazała się zaparkowana na chodniku duża biała Skoda, którą Hazel pewnie pożyczyła od swoich rodziców, bo sama jeszcze nie miała własnego samochodu.

-Dobra, w takim razie opowiadaj co na tej dodatkowej lekcji chemii się wydarzyło, że wróciłaś tak wcześnie.- jeszcze dobrze nie zajęłam miejsca, a dziewczyna już zaczęła temat.

-Okej, powiem ci prawdę, ale odrazu uprzedzam, że to nie był mój pomysł.- powiedziałam, gdy odjechałyśmy spod mojego domu.

-Domyślam się, ale mów już, bo umieram z ciekawości.

-Uciekliśmy oknem.- rzuciłam bez zastanawiania, przez co na krótką chwilę czarnowłosa zamilkła, bo najwidoczniej ją zamurowało.

-Żartujesz prawda?- dopytała niedowierzając, na co pokiwałam jej przecząco głową.- O kurwa, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym to zobaczyć, ale zdajesz sobie sprawę, że w poniedziałek będziecie mieć u niej przejebane?

-I tego się właśnie najbardziej obawiam.

Przez całą drogę gadałyśmy tylko na ten jeden temat, bo Hazel jak to Hazel domagała się wszystkich szczegółów. Miałam już dosyć jej nurtujących pytań, więc ucieszyłam się kiedy po kilku minutowej jeździe, w końcu dotarłyśmy na miejsce. Na parkingu stało już mnóstwo samochodów co oznaczało, że było już dosyć sporo ludzi. Z trudem znalazłyśmy wolne miejsce do zaparkowania samochodu. Wjechałyśmy tak jak reszta na podwórko przed domem Liama i wysiadłyśmy z auta.

Przeszłyśmy przez duży ogród, na którym stało kilka osób paląc papierosy. Ominęłyśmy ich, i gdy znalazłyśmy się już w środku domu to do moich nozdrzy odrazu wleciał ten charakterystyczny zapach większości imprez. Rozejrzałam się po wnętrzu i zauważyłam, że większość ludzi stało w grupce przy dużym stole w kuchni, a to oznaczało, że musiało się coś wokół niego ciekawego dziać.

-Chodź, poszukamy Jacoba.-zaakumonikowała dziewczyna, która po chwili wzięła mnie za rękę, żebyśmy się nie rozdzieliły i zaczęła kierować nas w stronę kuchni. Rozejrzałyśmy się w poszukiwaniu bruneta i długo nie musiałyśmy się rozglądać, bo dostrzegłyśmy go pijącego shota na brzuchu jakiejś dziewczyny. Podeszłyśmy do niego i kiedy przeniósł na nas swój wzrok to wylał z zaskoczenia zawartość shota na brunetkę, która zrobiła wściekłą minę.

-W końcu przyszły moje drogie przyjaciółki.- chłopak przywitał nas wielkim uśmiechem na twarzy, odstawiając pusty kieliszek na stół i biorąc kolejne jakieś dwa niebieskie shoty, które stały obok.- Trzymajcie po kolejce.

Nie protestowałyśmy. Wzięłyśmy od niego po jednym kieliszku i nie myśląc odrazu we dwie go wyzerowałyśmy. Skrzywiłam się, kiedy gorzka ciecz rozgrzała moje gardło, bo nie byłam przyzwyczajona do picia. Zazwyczaj alkohol piłam jedynie na imprezach lub w gronie znajomych, bo nigdy nie czułam potrzeby picia samej.

-Dobre.- odstawiłam pusty kieliszek z powrotem na stół.- To gdzie teraz idziemy?

-Ja osobiście bardzo chciałabym spróbować zrobić to co ty przed chwilą robiłeś z tą dziewczyną.- Hazel spojrzała podekscytowana na Jacoba, a następnie odwróciła się do mnie.- Ver, robimy to?

I już miałam jej odmówić, bo nie chciałam tego z nikim robić, ale nagle zobaczyłam przed sobą te intensywne szafirowe tęczówki, które uważnie mnie skanowały. Czarnowłosy opierał się tyłem o ścianę, a ręce trzymał na klatce piersiowej splątane ze sobą. Tym razem miał na sobie założoną zwykłą czarną koszulkę i tego samego koloru dżinsy, a jego lekko kręcone, rozczochrane włosy jak zawsze opadały mu na czoło i były ułożone w nieładzie.

Jego wzrok poleciał odrazu na moją sukienkę i buty. Zeskanował mnie od góry do dołu i wrócił z powrotem do oczu. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana, bo jego tęczówki miały w sobie coś takiego, że nie dało się od nich oderwać. I nawet nie zorientowałam się, kiedy David odbił się od ściany i zaczął podchodzić bliżej nas, w dalszym ciągu nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego.

-Ona przecież tego nie zrobi.- stwierdził, przez co spojrzenia moich przyjaciół poleciały również na niego.

-Też tak uważam.- zgodził się z nim Jacob, a więc rzuciłam mu mordercze spojrzenie i obserwowałam, jak David podszedł do niego i przybił z nim przyjacielską piątkę. Na ich nagły gest przegryzłam mocno policzek, bo nie chciałam pozwolić, żeby myśleli o mnie w taki sposób. Może faktycznie nie miałam na to ochoty, ale to nie oznacza, że nie dam rady tego wykonać.

-Zrobię to.- rzuciłam, zanim zdążyłam przemyśleć sens moich słów.

-Jakoś wątpię.- David dalej nie odpuszczał, bo próbował mnie podpuszczać.

Posłałam mu najbardziej chamski uśmiech na jaki tylko było mnie stać i nie myśląc racjonalnie ominęłam ich i podeszłam do stołu. Zasady były takie, że osoba, która piła shota nie mogła wylać ani kropelki na brzuch osoby leżącej. Było to dosyć trudne do wykonania, bo trzeba było zrobić to bez pomocy rąk, więc wzięłam ze stołu jeszcze jeden kieliszek z niebieskim napojem i opróżniłam go, żeby się bardziej rozluźnić.

-Jacob, chodź.- spojrzałam na niego prosząc, żeby ze mną to zrobił.

-A może zrobisz to ze mną?- David podszedł bliżej mnie.- Zrozumiem, jeśli jednak będziesz się bała.

-Jasne, że się nie boję, ale...- zaczęłam, jednak nie dane mi było dokończyć, bo czarnowłosy nagle przybliżył się tak blisko mnie, że nie mal byłam zmuszona usiąść przed nim na stole. Zamknął mnie w pułapce, więc gdybym tego nie zrobiła to wpadłby na mnie, a naprawdę nie chciałabym czuć jego obecności tak blisko siebie.

-Nie umiesz kłamać, bo twoje oczy wtedy całe cię zdradzają.- zadarł głowę do góry, bo teraz to ja nad nim górowałam.

-Nie prawda.-próbowałam samą siebie przekonać, że tak nie jest.

-Skarbeczki wszystko rozumiem, ale takie gadki zostawcie sobie na później, a teraz zróbcie to co macie zrobić, bo czekam z niecierpliwością, żeby to zobaczyć.- zaśmiał się ironicznie Jacob, więc nawet na niego nie patrząc podniosłam rękę do góry i wystawiłam w jego stronę środkowy palec.

-Wiesz, że zakładając taką krótką sukienkę prowokujesz tylko innych facetów?- zapytał chłopak, dokładnie mi się przyglądając.

-W tym ciebie?- zapytałam, żeby go zezłościć.

-Chyba żartujesz.- pokręcił przecząco głową.

-Veronica, przyszłaś.- usłyszałam nagle za nami czyiś głos, który już skądś kojarzyłam. Odetchnęłam z ulgą, bo zorientowałam się, że nasza rozmowa poszła już o wiele za daleko. Przysunęłam się i wstałam ze stołu omijając Davida, który nawet nie drgnął. Lekki uśmiech wkradł się na moje wargi, gdy zobaczyłam Liama, który w skupieniu nas obserwował.

-Tak, przyszłam z Hazel i Jacobem.- uniosłam wzrok na moich przyjaciół. Spojrzałam również w kierunku Davida, który przed chwilą stał obok mnie, ale gdy się odwróciłam już go tam nie było, na co zmarszczyłam brwi.

-Mega, że zorganizowałeś taką imprezę.- Jacob przybił z nim żółwika.

-Cieszę się, że jak narazie dobrze się bawicie.- oddał go.- Idziemy po drinki?

-Ja z chęcią, ale dostałam właśnie wiadomość, że Louis przyszedł, więc muszę do niego iść.- oznajmiła Hazel, spoglądając na ekran swojego telefonu.

-Idźcie może sami, bo ja też chciałbym znaleźć Michaela i może spróbować do niego zagadać.- powiedział brunet, więc obdarowałam go złowrogim wzrokiem, bo on jak i Hazel robili to tylko po to, żeby specjalnie zostawić mnie samą z Liamem.

-W takim razie jesteśmy skazani teraz tylko na siebie.- zwrócił się do mnie blondyn.

-Na to wygląda.- popatrzyłam ostatni raz na Hazel i Jacoba, którzy żeby jeszcze bardziej mnie zdenerwować na pożegnanie nam pomachali.

Zaczęłam kierować się za Liamem, który zaprowadził nas do salonu. Przy okazji wzięliśmy z kuchni dwa drinki, i gdy mieliśmy je już w dłoniach to usiedliśmy ma dużej kanapie, która znajdowała się na środku pokoju. Założyłam nogę na nogę i zaczęliśmy popijać swoje drinki, spoglądając na tańczących ludzi wokół.

-Tak w ogóle to ślicznie wyglądasz.- skomplementował mnie.

-Dzięki. Ty też jesteś niczego sobie.

Liam zaczął coś do mnie mówić, a ja nawet sama
nie wiem czemu zaczęłam szukać wzrokiem Davida, bo gdzieś nagle zniknął jak przyszedł Liam. Przez chwilę próbowałam go odnaleźć w salonie, i w końcu dostrzegłam go całującego się przy ścianie trochę dalej od nas z jakąś dziewczyną. Całowali się zachłannie oraz energicznie. Czarnowłosy trzymał ją za pośladki, a ona miała zarzucone ręce na jego szyi.

Dupek.

-Twoja dziewczyna jest szczęściarą, że cię ma.- sama nie wiem po co zaczęłam ten temat, więc już chciałam coś dodać, ale chłopak przerwał mi patrząc na mnie z lekkim rozbawieniem.

-Ja nie mam dziewczyny. To znaczy miałem, ale z racji tego, że musiała wyjechać na studia to musieliśmy zostać w relacjach przyjacielskich, bo moim jak i jej zdaniem związek na odległość nie ma sensu.

Po jego słowach zrobiło mi się trochę przykro. To smutne, że nie możesz żyć tak jak chcesz tylko musisz działać ze względu na swoją przyszłość, zostawiając osobę, którą tak naprawdę kochasz i bez której nie możesz żyć. A nawet jeśli już zdecydujesz poświecić się dla tej osoby i z nią zostać to i tak sam nie będziesz nigdy szczęśliwy i spełniony, bo twoje wszystkie marzenia przepadną.

Nic już nie odpowiedziałam tylko posłałam mu spojrzenie pełne współczucia. Nie byłam w stanie się odezwać, ponieważ to już nie pierwszy raz kiedy spotykam kogoś kto stracił bliską osobę ze względu na potrzebę jej wyjazdu.

***

Do następnego skarby.

Continue Reading

You'll Also Like

54K 1.5K 23
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
34.6K 1K 47
( uwaga w książce mogą pojawić się błędy ortograficzne bo jestem dyslektykiem i czasem i się to zdarza ) A co gdyby Hailie pochodziła z patologiczne...
21.7K 642 20
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
53.9K 2.2K 13
Historia o dziewczynie, której życie, postawiło na drodze magię, w którą od zawsze wierzyła. Co innego z miłością. Nadya, odkąd pamięta, krytykowała...