Hateful Love

By Miula_

1.4M 32.1K 58K

Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebi... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Podziękowania

Epilog

36.9K 821 1.3K
By Miula_

Veronica's Pov:

Już jutro jest zakończenie roku, a ja ani trochę się tym nie cieszyłam. W ogóle nie czułam klimatu wakacji, do których przez ostatnie miesiące wręcz odliczałam. Moja głowa i myśli cały czas krążyły tylko wokół tego co powiedział mi David kilka dni temu. Przez ostatnie dni ani na moment nie przestawałam myśleć o tym, że on naprawdę chce wyjechać do pieprzonego Londynu. Cały czas zastanawiałam się czy aby na pewno nie popełniłam błędu mówiąc mu, że nie mamy żadnych szans i może wyjeżdżać. Wiem i widzę to jak próbuje się starać i może naprawdę coś do mnie poczuł, ale nie mogę zgodzić się, żeby rezygnował ze swoich marzeń tylko ze względu na mnie.

Mam świadomość tego, że jak wyjedzie to wszystko przepadnie. Nie będę widywała go już w szkole, więc będzie ona bez niego przez ten ostatni rok taka pusta. Cały czas na przerwach go spotykałam i się kłóciliśmy o jakieś błachostki, a teraz już tego nie będzie. Nawet jeśli zmieniłabym moją decyzje to nic by to nie dało, bo związek na odległości nie ma sensu. Zapewne David wyjedzie odrazu po wakacjach, ale i tak nie mogę zmienić tej decyzji. W tym momencie potrzebowałam kogoś kto mógłby mi doradzić co powinnam robić. Opinie na ten temat Hazel i Jacoba już znałam i z mamą też o tym rozmawiałam. Potrzebowałam opinii kogoś dorosłego kto mógłby postawić się na miejscu Davida, więc taką jedyną osobą, którą znałam był mój tata.

Nie chciałam tracić więcej czasu, bo tylko jutro była ostatnia szansa, żeby zmienić decyzje i postąpić inaczej. Zebrałam w sobie wszystkie siły, których ostatnio mi brakowało i wstałam z łóżka. Było dosyć późno, ale musiałam do niego pojechać, bo i tak obiecałam odwiedzić go jeszcze przed wakacjami. Wyciągnęłam najszybciej jak się tylko dało z szafy jakieś pierwsze lepsze dresy i bluzę. Przebrałam się, związałam włosy w wysokiego kucyka i nawet nie spoglądając w lustro wyszłam z pokoju. Zbiegłam cicho na dół, żeby nie obudzić mamy. Wbiegłam do holu i założyłam buty. Wiedziałam gdzie mama trzymała kluczyki do swojego samochodu, więc wyciągnęłam je z szafki, po czym szybko wyszłam z domu.

Na szczęście miałam zrobione prawo jazdy, więc mogłam legalnie pożyczyć od mamy auto. Nigdy nie pozwalała mi tego robić, ale tym razem nie miałam innego wyboru. Podeszłam do niego i otworzyłam go kluczykami, po czym otworzyłam drzwi i wsiadłam na miejsce kierowcy. Włączyłam silnik, przysunęłam bliżej fotel i pojechałam pod wskazany adres.

Moje serce z tego pośpiechu biło jak szalone, gdy zaparkowałam pod wskazanym blokiem. Wyszłam z samochodu, zamknęłam go, a następnie weszłam do budynku. Spojrzałam na zegarek w moim telefonie, którego na szczęście ze sobą zabrałam i zobaczyłam, że dochodziła już dwudziesta trzecia, więc miałam nadzieję, że o tej porze zgodzi się ze mną porozmawiać. Stanęłam pod prawidłowym numerem mieszkania, wzięłam głęboki oddech i z nadzieją, że wszystko będzie dobrze zapukałam cicho do drzwi. Myślałam, że o wiele dużej to zajmie, ale nie minęło nawet kilka sekund a już usłyszałam przekręcanie się zamka w drzwiach. Kamień spadł mi z serca, gdy ujrzałam tatę, który był widocznie zaskoczony moją niespodziewaną wizytą.

-Nie przeszkadzam?- zapytałam.

-Jasne, że nie. Ty nigdy mi nie przeszkadzasz.-otworzył szerzej drzwi.- Wejdź.

-Dziękuję i przepraszam, że przychodzę tak późno, ale potrzebuję rady.- weszłam do środka.

-Nie musisz się rozbierać, usiądź.- wskazał dłonią na kanapę.- Chcesz może herbaty lub kawy?

-Nie, bo przyszłam tylko na chwilę.- tak jak powiedział nie zdjęłam butów tylko odrazu zajęłam miejsce na kanapie, a on usiadł obok mnie.- Jak już wiesz rozstaliśmy się z Davidem, ale problem jest taki, że on teraz chce wyjechać do Londynu na studia. Pytał mnie czy powinien to robić, a ja powiedziałam, że może robić co chce, bo pomiędzy nami jest już definitywny koniec. W głębi serca jednak bardzo nie chcę, żeby wyjeżdżał. Z jednej strony wiem, że gdyby został tylko ze względu na mnie to miałabym jeszcze większe wyrzuty sumienia, ale z drugiej strony jak wyjedzie to będzie jeszcze gorzej, bo będę za nim cholernie tęskniła.

-Rozumiem cię, bo musisz podjąć trudną decyzję, ale szczerze mówiąc to co zrobisz zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Jeśli jesteś pewna, że wasz związek przetrwa to powiedz mu co czujesz. Jeśli jednak nie jesteś tego pewna i wiesz, że w każdej chwili możecie się rozstać to byłoby to nieuczciwe względem niego, gdyby został.- odpowiedział, a ja wiedziałam, że miał zupełną rację.

-Wiem, ale muszę, w końcu podjąć jakąś decyzję, bo jutro będzie ostatnia szansa, żeby z nim porozmawiać. Tak jak mówisz problem jest taki, że nie jestem pewna, czy nasz związek by przetrwał. Jak byliśmy razem to było cudownie, ale teraz nie mam pojęcia czy może być tak samo.- ukryłam twarz w dłoniach.- A ty co zrobiłbyś na moim miejscu?

-Tak jak mówię jest to tylko i wyłącznie twoja dobrowolna decyzja. Posłuchaj serca i będziesz wiedziała co powinnaś zrobić. Musisz zadecydować sama czy warto tyle ryzykować, bo nikt tego za ciebie nie zrobi.

Tata miał rację. To ja musiałam sama zadecydować, chociaż wiem, że nie ważne co zrobię to i tak jedno z nas będzie nieszczęśliwe. David zostałby, ale nie spełniłby swoich celów życiowych, jednak jak pozwoliłabym mu wyjechać to byłby to już definitywny koniec wszystkiego. Ta relacja, którą zbudowaliśmy przez ostatnie kilka miesięcy poszłaby na marne, bo wszystko co nas łączyło przepadłoby.

***
W końcu nadszedł ten dzień. Zakończenie roku szkolnego, z którego ani trochę nie jestem zadowolona. Myślałam nad tym wszystkim przez całą noc i postanowiłam, że chcę z nim po prostu porozmawiać. Jeszcze nie mam pojęcia co mu powiem, ale muszę zobaczyć go ten ostatni raz przed wakacjami. Wiem, że w wakacje nie będę miała szansy tego zrobić, bo mama odrazu załatwiła nam jakiś wyjazd, a później będzie już za późno.

Przejrzałam się kolejny raz w lustrze. Dopięłam na ostatni guzik moją białą koszule i dokończyłam prostowanie włosów. Popsikałam się na koniec moimi ulubionymi perfumami, i gdy byłam już gotowa do wyjścia to wpakowałam telefon do mojej czarnej torebki na ramię. Zbiegłam na dół i na szczęście mama nie zauważyła, że w nocy pożyczyłam jej samochód, bo nie wspomniała nic na ten temat. Zjadłam szybkie śniadanie, pożegnałam się z nią i wyszłam z domu.

Po drodze zadzwoniłam do Hazel, bo byłam ciekawa czy są już z Jacobem na miejscu. Powiedziała, że byli wcześniej i zajęli mi miejsce, więc gdy doszłam do szkoły to skierowałam się odrazu na salę gimnastyczną. Było na niej już dosyć sporo osób, ale ceremonia zaczynała się dopiero za kilka minut. Miałam jeszcze trochę czasu, bo nie musiałam szukać już miejsca, więc pomyślałam, że jest to idealny moment, żeby porozmawiać z Davidem. Jego klasa pewnie jak co roku siedziała obok naszej, więc zaczęłam szukać go wzrokiem wśród tłumu ludzi.

-Veronica, porozmawiamy?- zobaczyłam nagle przed sobą Liama. Przez kilka dni próbował ze mną porozmawiać, ale ciągle go unikałam.

-Jeśli znowu próbujesz mnie przeprosić i powiedzieć, że popełniłeś błąd to naprawdę już to do mnie dotarło.- odpowiedziałam lekko pogardliwym tonem.

-Tym razem nie o to chodzi. Chcę porozmawiać z tobą o Davidzie.- odparł, a ja poczułam jak na jego imię moje serce przyśpieszyło.- Veronica, naprawdę myślisz, że gdyby czegoś do ciebie nie czuł to próbowałby cię przepraszać i to wyjaśniać? Dobrze go znasz i wiesz, że nie zrobiłby tego, więc to
oznacza, że on naprawdę coś do ciebie czuje. Ja już odrazu wiedziałem, że coś się święci jak przedłużył zakład i zaproponował, żebyście zostali parą. On tego nie zrobił dla zabawy tylko wtedy już naprawdę tego chciał.

-Wiem, więc dlatego chcę teraz do niego pójść i powiedzieć mu, że to zrozumiałam. Z jednej strony chcę, żeby wyjechał, bo chciałabym, żeby dalej się rozwijał, ale z drugiej strony wiem, że nie przeżyję tej rozłąki.- odparłam, na co zauważyłam, że blondyn na moje słowa zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jak na wariatkę.

-Czekaj, to ty o niczym nie wiesz? Gadałem z nim i mówił, że powiedziałaś mu, że nie macie szans, więc chce jak najszybciej stąd wyjechać. Nie chce nawet spędzać tutaj wakacji, bo woli pojechać już tam. Jego ojciec wszystko mu załatwił, więc ma samolot dzisiaj o dwudziestej. Nie przyszedł nawet na zakończenie roku, bo w tym momencie się pakuje i załatwia ostatnie rzeczy.

Po moim ciele przeszła nagle fala ciepła. W jednej chwili poczułam, że straciłam wszystko. Nie uwierzyłam w to, bo on napewno nie mógł mówić prawdy. Moje usta same chciały dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat, ale nie zdążyłam się odezwać, bo nagle usłyszałam jak dyrektor zaczyna przemawiać. Czekałam, aż Liam powie, że tylko żartował, ale nic takiego się nie stało. Chłopak spojrzał na mnie ze współczuciem, po czym odwrócił się i udał się do swojej klasy. Ja jeszcze przez chwilę stałam jak wryta. Wszyscy zajęli już miejsca, a ja stałam i nie mogłam się ruszyć, jednak gdy usłyszałam jakąś melodię otrząsnęłam się i również udałam się do swojej klasy, którą bezproblemowo znalazłam.

Nie skupiłam się w ogóle nad tym co mówią. Nie miałam pojęcia kiedy to minęło, ale gdy wszyscy wstali to wiedziałam, że był już koniec. Dla wszystkich zaczynało się teraz niebo, a dla mnie prawdziwe piekło, bo byłam już bezsilna. Chciałam po prostu do niego pojechać i zobaczyć go ten ostatni raz, ale bałam się to zrobić, nawet jeśli wiedziałam, że już go nigdy więcej nie zobaczę. Byłam tchórzem, który bał się zaryzykować wokół tego całego cholernego chaosu.

Nie zważałam na nic. Chciałam po prostu pojechać do domu i zapomnieć o tym wszystkim, ale wiedziałam, że się nie dało. Musiałam jeszcze upewnić się, że to co mówił Liam było prawdą. Pierwsza osoba, która przyszła mi na myśl, żebym mogła się wszystkiego dowiedzieć był to Louis. To on był najlepszym przyjacielem Davida, więc wiedział najwięcej, dlatego wyszłam z sali gimnastycznej i postanowiłam, że zaczekam na niego przed wyjściem. Uczniowie zaczynali wychodzić grupkami, ale na szczęście nie musiałam długo na niego czekać, bo dostrzegłam go wychodzącego wraz z jakimiś znajomymi. Nie myśląc racjonalnie podbiegłam do niego, klepnęłam go w ramię, więc blondyn zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę.

-Louis muszę wiedzieć czy to prawda, że David wylatuje już dzisiaj do Londynu.- odrazu zaczęłam temat.

-Powinnaś raczej jego o to zapytać, a nie mnie.- odparł oschło i już miał ruszyć znowu przed siebie, ale zatrzymałam go. Nie mogłam pozwolić mu odejść, bo musiałam dowiedzieć się prawdy.

-Nie musisz mi nic mówić, ale powiedz tylko czy to prawda, bo i tak nie odpuszczę, dopóki się tego nie dowiem.- założyłam ręce na klatce piersiowej, próbując być jak najbardziej stanowcza i to chyba zadziało, bo chłopak zaczął mówić.

-To prawda, dzisiaj wyjeżdża. Powiedział, że nie zamierza zostawać na wakacje, bo chce jak najszybciej opuścić to miasto. Wyjedzie i pozna lepiej Londyn przed rozpoczęciem studiów.- odparł, a mnie zamurowało.- To ty nie chciałaś dać mu szansy, a on kocha cię bardziej, niż kogokolwiek innego, więc teraz nie dziw się, że tak postanowił.

I po tym zdaniu odszedł. Zostawił mnie samą z wyrzutami sumienia, ale miał rację. To była tylko i wyłącznie moja wina, więc nie powinnam się dziwić, że tak się stało. Czułam jak moje oczy próbują zachodzić się łzami, ale powstrzymałam się przed tym. Dopiero, gdy wróciłam do domu i znalazłam się już w moim pokoju to pozwoliłam im się uwolnić. Nie pożegnałam się nawet ze znajomymi, bo nie miałam na to sił ani chęci. Byłam egoistką, bo myślałam tylko i wyłącznie o sobie.

Przez resztę dnia siedziałam zamknięta w moim pokoju i gapiłam się na pustą ścianę. Spoglądałam praktycznie cały czas na zegarek i wiedziałam, że on pewnie w tym momencie jechał już na lotnisko. Wyjeżdżał i nawet się nie pożegnał, ale nawet na to nie liczyłam. To co nas łączyło oboje zniszczyliśmy, ale bardziej byłam na siebie wściekła, bo pozwalałam wyjechać mu bez pożegnania.

Nie spodziewałam się, że stanie się to wszystko tak szybko i nagle. Myślałam, że zostanie przynajmniej do końca wakacji i może będziemy mogli spędzić ten czas jeszcze razem. Miałam nadzieję, że jeszcze ułoży nam się tak jak na tych wszystkich filmach i będziemy mieli szczęśliwe zakończenie, ale tak nie było. Nie wiem czy los chciał, żeby tak to się skończyło, ale nie wierzyłam w to. To wszystko nie mogło się tak zakończyć. Musiałam o nas walczyć nawet jeśli było już na to za późno. Musiałam pożegnać się i zobaczyć go ten ostatni raz, bo inaczej nigdy sobie tego nie wybaczę i chyba zwariuję.

Byłam przekonana, że jak ja o to nie zawalczę to nikt tego za mnie nie zrobi. Nie myślałam już nad niczym. Nie miałam pojęcia czy postępuję słusznie, ale przekonam się o tym za chwilę. Zdenerwowana chodziłam po całym pokoju, jednak przestałam to robić. Działałam instynktownie, gdy złapałam za mój telefon i jak huragan opuściłam pokój. Usłyszałam, że mama robiła coś w kuchni, ale nie chciałam, żeby zauważyła jak wychodzę. Musiałam znowu pożyczyć jej samochód, więc ubrałam jak najciszej buty i wyjęłam kluczyki z szafki. Myślałam, że już uda mi się wyjść, ale z moim pechem oczywiście nie udało mi się to, bo mama znikąd pojawiła się obok mnie.

-Gdzie idziesz i po co ci moje kluczyki do samochodu?- zapytała, zakładając ręce na klatce piersiowej.

-Jadę na lotnisko, bo David wyjeżdża, a ja muszę się z nim pożegnać. I nawet nie próbuj mi tego zabraniać, bo nie obchodzi mnie co o tym myślisz.

I nie czekając już na jej odpowiedź otworzyłam drzwi i wyszłam z domu. Weszłam do samochodu i zajęłam miejsce kierowcy. Włączyłam w telefonie nawigację i ruszyłam spod domu z piskiem opon. Zacisnęłam mocno dłonie na kierownicy i miałam wrażenie, że serce zaraz wyleci mi z piersi. Spojrzałam na godzinę i dochodziła już dwudziesta, a odlot z tego co mówił Liam miał o tej godzinie, więc to oznaczało, że musiał stać jeszcze przy bramkach.

Gdy po kilkunastu minutach dojechałam na miejsce zaparkowałam już gdziekolwiek. Zgasiłam auto i wybiegłam z niego jak opętana. Wparowałam do środka lotniska jak szalona, przez co przykułam uwagę większości ludzi, ale nie obchodziło mnie to teraz. W tym momencie tylko on mnie obchodził i nikt inny.

Podbiegłam do tablicy, na której znajdowały się wszystkie loty. Gdy zobaczyłam numer bramki z napisem ,,Londyn" to odrazu do niej ruszyłam. Rozejrzałam się i nawet nie minęła chwila, a
zobaczyłam go. Czekał z dużą walizką w kolejce, a obok niego stali chyba jego rodzice, więc nie myśląc długo pobiegłam w jego stronę. Przepchałam się przez tłum ludzi, którzy marudzili na mnie coś pod nosem i zatrzymałam się tuż za nim. Wzrok jego rodziców przeniósł się na mnie jako pierwszy, a ja niecierpliwie czekałam, aż David odwróci się w moją stronę. Jego mama lekko szturchnęła go ręką, dając mu tym znak, żeby się odwrócił, a on na to szybko zareagował.

Gdy, w końcu skrzyżowaliśmy się spojrzeniami to jego piękne tęczówki przeszyły mnie na wskroś, powiększając się. Był wyraźnie zaskoczony moją obecnością i nie dziwiłam mu się. Skanowaliśmy się bez jakichkolwiek słów, a z boku przyglądali nam się tylko jego rodzice.

-Co tu robisz?- po chwili ocknął się z chwilowego transu.

-Muszę ci coś powiedzieć, więc proszę, wysłuchaj mnie tylko przez chwilę.- skierowałam wzrok na jego rodziców, którzy oddalili się, pozostawiając nas na osobności.

-Mówiłaś przecież, że pomiędzy nami już nic się nie zmieni.- przyglądał mi się tak jakby chciał zapamiętać każdy najmniejszy szczegół mojej twarzy, ponieważ widział ją już ostatni raz.

-Nie byłam wtedy pewna co powinnam zrobić, ale musisz wiedzieć co do ciebie czuję nawet jeśli jest już za późno, żeby wszystko naprawić.- zaczęłam i już chciałam coś dodać, ale on mnie wyprzedził, a wtedy poczułam jak wszystko staje się czarne, a ta mała cząstka nadziei skryta w moim sercu wygasa.

-Ver proszę, nie mów tego, bo będzie nam jeszcze trudniej się rozstać.- nie mal szepnął i przybliżył się bliżej mnie.- A dobrze wiesz, że związek na odległość nie ma sensu.- dodał, a ja wiedziałam, że miał rację.

-Będziesz przyjeżdżał na święta lub na jakieś przerwy?- zapytałam, czując jak mój świat powoli zanika.

-Tak, ale nie będziemy mogli się spotykać, bo będzie nam jeszcze ciężej.

I po tym zdaniu przybliżył się jeszcze bliżej mnie. Podniósł swoją dłoń i wytarł opuszkiem palca pojedynczą łzę, która wypłynęła mi z oka. Spojrzałam w jego tęczówki i dostrzegłam w nich pustkę i ten ból, który próbował jak najlepiej ukryć. Dotknęłam swoją dłonią jego dłoni, gdy David nachylił się nade mną. Wziął mój policzek w swoją dłoń i już myślałam, że poczuję ten ostatni raz jego wargi na swoich, ale on zamiast tego złożył delikatny pocałunek na moim czole.

I po tym odsunął się ode mnie, przez co poczułam przy sobie brak jego obecności. Spojrzał na mnie ostatni raz ze smutkiem w oczach, odwrócił się do mnie plecami i odszedł, a ten cholerny pocałunek w czoło znaczył dla mnie więcej, niż mogłabym to sobie wyobrazić.

Bo widocznie w taki sposób musiało się to wszystko zakończyć.

***

Uprzedzając wszystkie pytania o drugą część zapraszam do podziękowań, bo tam jest wszystko opisane.

Continue Reading

You'll Also Like

34.7K 1K 47
( uwaga w książce mogą pojawić się błędy ortograficzne bo jestem dyslektykiem i czasem i się to zdarza ) A co gdyby Hailie pochodziła z patologiczne...
12.2K 1.7K 9
Szlachetne kamienie czasem nie mają w sobie ani odrobiny uroku. Diamenty nie zawsze błyszczą. A kilka słów zapisanych na kruchych liściach może zosta...
506K 12.4K 46
Siedemnastoletnia dziewczyna która straciła rodziców, przeprowadza się do Las Vegas do swojego starszego brata. Jak potoczy się jej historia ?
22K 661 20
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...