NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawie...

By Cryinglighting96

4.5K 290 30

Nowe życie Hermiony Granger. Kobiety, która śniła o szczęściu. More

prolog
rozdział pierwszy
rozdział drugi
rozdział trzeci
rozdział czwarty
rozdział piąty
rozdział siódmy
rozdział ósmy
rozdział dziewiąty
rozdział dziesiąty
rozdział jedenasty
rozdział dwunasty
rozdział trzynasty
rozdział czternasty
rozdział piętnasty
rozdział szesnasty
rozdział osiemnasty
przepraszam i zapraszam

rozdział szósty

209 16 1
By Cryinglighting96


- Czy ja dobrze widziałam, że jadłaś śniadanie z Malfoyem?
Hermiona podniosła wzrok znad listy zaopatrzeniowej do szwalni i spojrzała na wchodząca do jej biura Rachel z szeroko otwartymi oczami i dwoma kubkami w dłoniach.
- Nie jadłam z nim śniadania. Siedziałam w kafejce, a ten idiota dosiadł się do mnie - westchnęła wstając zza biurka i podchodząc do kanapy, na której Rachel zdążyła się już wygodnie rozsiąść. Hermiona wzięła jeden z kubków i upiła łyk aromatycznej kawy.
- Czemu się do Ciebie dosiadł? Myślałam, że się nienawidzicie.
- To wszystko Twoja wina - jęknęła Hermiona opierając głowę na zagłówku kanapy i patrząc w sufit, po czym opowiedziała przyjaciółce całą historie z pomylonymi wizytówkami.
- Gdybym nie znała Waszej przeszłości to powiedziałabym, że tak zaczynają się wszystkie ogniste romanse - kobieta niemal dusiła się ze śmiechu.
- Nawet nie żartuj - westchnęła brunetka. Ciągle miała przed oczami odchodzącego od stolika Malfoya. Od tego momentu minęło już kilka godzin, a ona nadal nie mogła przestać myśleć dlaczego mężczyzna chciał jej pomóc.
- Nie roztrząsaj tego - Rachel jakby czytała jej w myślach - Jeśli okaże się, że Malfoy jednak się zmienił i nie zamierza się na Tobie mścić za przeszłość to tylko świadczy na Twoją korzyść.
- Obyś miała racje - mruknęła panna Granger dopijając swoją kawę.
- A co z tym facetem z wczoraj?
- A co ma być?
- Zadzwonisz do niego?
- Zwariowałaś? Chyba wczorajszej nocy dostałam wystarczającą nauczkę.
- Nie, nie, nie. Wczoraj byłaś pijana. Dziś jesteś trzeźwa, a tamten facet był naprawdę fajny. Hermiono, wiesz że Cię kocham, ale Twoje życie to jedynie praca i książki. Powinnaś się zabawić - Hermiona już otwierała usta aby jej przerwać, ale prawniczka nie dała jej dojść do słowa - Wiem jakie masz doświadczenia z mężczyznami, ale nie musisz się z nikim wiązać. Wyjdziesz na parę randek, jakaś kolacja, kino, impreza, trochę fajnego seksu, to jeszcze nikogo nie zabiło. Wiem, że wczoraj dobrze się bawiłaś. Potrzebujesz takiej odskoczni od tego co dzieje się w pracy.

Brunetka nie odpowiedziała. Zaczęła rozmyślać nad słowami prawniczki. Miała racje. Od kiedy postanowiła otworzyć butik nie zajmowała się praktycznie niczym innym niż pracą. W wolnym czasie czytała książki i spotykała się z kilkoma znajomymi. Do niedawna ten stan rzeczy jej nie przeszkadzał, ale ostatnio zaczynała się nudzić. Zwłaszcza od kiedy Rachel spotykała się ze swoim prokuratorem.
Jej rozmyślania przerwało pukanie, a w drzwiach staną Richard Burton, projektant wnętrz z trzeciego piętra.
- Cześć! Co to za pogaduchy zamiast pracy? - zapytał wesoło wchodząc do gabinetu i siadając w fotelu. Na stoliku położył plastikowe pudełko na żywność.
- Odezwał się ten, który sam przyszedł poplotkować - prychnęła Rachel wyciągając ręce w stronę pudełka - Co tam nam przyniosłeś dobrego?
- Mini torciki Pavlova!
- A z jakiej to okazji? - Hermionie aż ślinka napłynęła do ust na myśl o kruchej bezie z kremem i owocami.
- Dostałem świetne zlecenie. Pan Malfoy zatrudnił mnie do zaprojektowania przestrzeni na czwartym piętrze oraz jego nowego mieszkania! - mężczyzna był tym naprawdę podekscytowany. Trudno mu się było dziwić. Jeśli zadowoli takiego klienta istniała szansa, że Malfoy poleci go innym bogatym ludziom co przeniesie jego firmę na zupełnie inny poziom.
- To wspaniałe, Rick! - zawołała Rachel - Skoro już o tym mowa to muszę Wam powiedzieć, że Malfoy zlecił mi obsługę prawną swojej firmy.
Hermiona posłała przyjaciółce zdziwione spojrzenie.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wczoraj?
- Jakoś nie było okazji - popatrzyła na nią znacząco.
- Z tego co wiem zaproponował też Adzie i Tomkowi aby zajęli się jego finansami - dodał Rick. Hermionie dosłownie opadła szczęka na jego słowa.
- To naprawdę bardzo miło z jego strony - była gryfonka nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Dlaczego arystokrata powierzał swoje sprawy mugolom?
- Rachel, ta beza jest dla Hermiony, Twoją zaniosłem już do kancelarii - powiedział Richard wstając.
- Dzięki Rick!
- Wracam do pracy. Trzymajcie się dziewczyny! - mężczyzna pomachał im na pożegnanie.
- Ja też będę się zbierać - zawyrokowała pani Morton - Muszę jeszcze dziś podjechać do sądu. Poszukaj wizytówki do tego faceta z baru i zadzwoń do niego!
Nie czekając na odpowiedź wymaszerowała z gabinetu stukając po drodze obcasami. Hermiona westchnęła zastanawiając się nad słowami przyjaciółki. Może rzeczywiście czas wyjść ze swojej strefy komfortu?
Żeby się nie rozmyślić zaczęła szukać w torebce wizytówki. Na szczęście, lub nieszczęście, biały kartonik nadal tam był. Czarny napis informował, że jej właścicielem jest Oliver Murphy - dyrektor ds. sprzedaży w amerykańskim banku MoneyWest.
Przez chwilę wpatrywała się w nadrukowane cyfry, po czym wzięła głęboki wdech, wpisała je do telefonu i starając się nie myśleć co robi nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Olivier Murphy, słucham? - służbowy i poważny ton trochę ją przeraził.

- Emm... cześć. Z tej strony Hermiona, poznaliśmy się wczoraj w barze - zaczęła niepewnie.
- Hermiona Granger! - jego głos zmienił się. Był taki jak w przebłyskach wspomnień z poprzedniego wieczoru - Tak bardzo się cieszę, że dzwonisz! Czułem się wczoraj podle, że nie wziąłem od Ciebie telefonu - Hermiona miała wręcz wrażenie, że czuje, iż mężczyzna uśmiecha się szeroko do słuchawki.
- Nic się nie dzieje - pod wpływem jego entuzjazmu udało jej się odrobinę rozluźnić.
- Mam nadzieje, że dotarłaś wczoraj bezpiecznie do domu?
- Tak - wolała nawet nie przypominać sobie szczegółów swojego powrotu - A Ty i Twój kolega długo jeszcze siedzieliście?
- Niezbyt. Po Waszym wyjściu nie było już nic ciekawego do roboty - kokietował ją - Skoro dzwonisz to mam nadzieje, że dasz się dziś zaprosić na kolacje?
- Dlaczego nie - wbrew wszystkiemu poczuła jak również na jej twarzy pojawia się uśmiech.
- Co powiesz na Quchnie13?
Była to jedna z modniejszym knajpek w centrum specjalizująca się przede wszystkim w kuchni molekularnej.
- Bardzo chętnie, ale czy tam nie trzeba rezerwować stolika z miesięcznym wyprzedzeniem?
- Nie martw się o to, znam kogo trzeba. To co? Pasuje Ci dwudziesta?
- Dobrze.
- Przyjadę po Ciebie.
Hermona spięła się. Nie wiedzieć czemu nie miała ochoty podawać nikomu swojego adresu. Ze wszystkich jej znajomych tylko Rachel znała jej aktualny adres.
- Spotkajmy się na miejscu, dobrze?
- Jasne, nie ma problemu. Będę na Ciebie czekał przed wejściem do restauracji.
- Do zobaczenia.
- Już nie mogę się doczekać! Do zobaczenia!
Olivier rozłączył się, a Hermiona jeszcze przez kilka minut wpatrywała się w telefon nie wierząc w to co właśnie zrobiła.

***

Hermiona stała przed lustrem przyglądając się krytycznie swojemu odbiciu. Beżowa, krótka sukienka z długiem rękawem wykończona białą koronką leżała na niej idealnie. Look dopełniały karmelowe pantofle na cienkiej szpilce, biała kopertówka i delikatne kolczyki z pereł. Mimo, że jej strój był perfekcyjny nie czuła się najlepiej. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż randka okaże się fiaskiem.
Owszem, często zdarzało się jej flirtować mężczyznami, ale czym innym jest krótka rozmowa przy drinku lub w kawiarni, a czym innym wyjście na kolację z całkiem obcą osobą.
Przez cały dzień czuła pokusę aby zadzwonić do Oliviera i odwołać spotkanie. Pewnie by i tak zrobiła, gdyby nie to, że Rachel kategorycznie zabroniła jej to robić, gdy tylko dowiedziała się, iż panna Granger umówiła się z „poznanym w barze przystojniakiem".
Spojrzała na zegarek, który wskazywał, że za pięć minut pod domem pojawi się zamówiona taksówka. Ostatni raz sprawdziła czy jej czerwona szminka jest idealnie nałożona, spryskała swoje delikatne loki lakierem do włosów i założyła klasyczny karmelowy płaszcz. Ponownie spojrzała w lustro biorąc głęboki oddech.
- Dasz radę - mruknęła do swojego odbicia chwytając klucze do mieszkania.
Taksówka czekała już pod kamienicą. Szybko wsiadła i podała kierowcy adres. Przez całą drogę powtarzała sobie, że już na późno żeby się wycofać. Przez myśl przeszło jej też co zrobi jeśli Oliviera nie będzie pod restauracją tak jak obiecywał. Starała się jednak tego nie roztrząsać jednocześnie czując jak bardzo żałosne jest jej zachowanie. Była niczym nastolatka idąca na pierwszą randkę.
Ku jej uldze dostrzegła przystojnego bruneta, gdy tylko podjechała pod restaurację. Mężczyzna najwyraźniej jej wypatrywał, bo szybko podszedł do taksówki i otworzył jej drzwi.
- Witaj - uśmiechną się ciepło i wyciągając dłoń w jej stronę.
- Cześć - Hermiona odwzajemniła gest, gdy mężczyzna pomógł jej wysiąść.
- Wyglądasz przepięknie - powiedział pochylając się i całując ją w policzek na powitanie.
- Dziękuję - brunetka czuła, że rumieni się delikatnie.
- To co? Zapraszam - podał jej ramię i zdecydowanym krokiem ruszył ku wejściu do restauracji omijając niezadowolone osoby czekające w kolejce w nadziei, że ktoś w ostatniej chwili odwoła swoją rezerwację.
- Witam państwa, w czym mogę pomóc - zapytał niski mężczyzna w eleganckim garniturze, gdy tylko przekroczyli drzwi.
- Olivier Murphy - powiedział brunet pewnym głosem.
- Oczywiście, witam panie Murphy. Pozwolą państwo, że pokarzę państwu stolik.
Quchnia13 utrzymana była w jasnych barwach. Na ścianach królował jasnoszary beton i utrzymane w białych tonacjach obrazy. Krzesła włożone były białym aksamitem, a białe obrusy idealnie wyprasowane. Pomieszczenie, choć przyjemne, było trochę zimne. Klientelę stanowiły głownie osoby koło trzydziestego roku życia. Hermiona z konsternacją zauważyła, że jest jedną z niewielu, jeśli nie jedyną, kobietą na sali, która nie ma doklejonych rzęs ani zrobionych ust. Poczuła się jeszcze bardziej nieswojo niż, kiedy stała w domu przed lustrem.
W końcu kelner doprowadził ich do stolika. Pomógł Hermionie ściągnąć płaszcz po czym odsunął dla niej krzesło.
- Jak Ci się podoba to miejsce? - zagadną Olivier, kiedy już usiedli na swoich miejscach, a obsługujący ich mężczyzna znikną wśród gości ówcześnie informując ich, że kelnera zaraz przyniesie kartę dań.
- Z pewnością jest niesztampowe - uśmiechnęła się kobieta zadzierając głowę i patrząc na przystrojony białym materiałem sufit.
- Bardzo lubię tu przychodzić. Mają fantastyczne jedzenie.
Hermiona nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż przy stoliku pojawił się kelner podając im karty dań i win.
Olivier, jako obeznany z miejsce, zamówił dla nich kolację i wino. Hermiona nie miała nic przeciwko. Nazwy dań były skomplikowane i chociaż znała się na kuchni molekularnej to ta restauracja z pewnością sprawiała, że czuła się trochę przytłoczona.
Za to kiedy Olivier rozmawiała z kelnerem zdążyła mu się przyjrzeć. Mężczyzna był zdecydowanie przystojniejszy niż w jej wspomnieniach. Przypuszczała, że ma około trzydziestu lat. Miał ciemne włosy i oczy, a uśmiech ciepły i przyjemny. Założył szary garnitur i białą koszulę oraz granatowy krawat. Bez wątpienia wyglądał elegancko. a Hermionie zawsze podobali się mężczyźni, którzy dbali o swój wgląd.
Kelner odszedł, a Olivier zaczął pytać Hermionę o jej pracę. Był pod wrażeniem, że sama postanowiła założyć firmę oraz że nad wszystkim panuje. Zrewanżował się jej opowieścią o banku. Początkowo, lekko wymuszona rozmowa przychodziła im coraz łatwiej, kiedy kelner nalał im po kieliszku wina i podał przystawki. Zanim doszli do dania głównego Hermiona poczuła, że się rozluźnia i rozmawia jej się równie przyjemnie co poprzedniego wieczora w barze. Olivier okazał się być urodzonym gawędziarze. Chętnie go słuchała śmiejąc się z jego anegdotek i historii o pracownikach.
- Wiesz, muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie swoim telefonem - powiedział, kiedy raczyli się gorącym sufletem czekoladowym z kawiorem z malin i lodową pianką waniliową.
- Dlaczego? - Hermiona nabrała odrobinę płynnej czekolady na łyżeczkę przekonana, że jeszcze nigdy nie jadła czegoś równie wspaniałego.
- Wydawało mi się, że nie jesteś typem dziewczyny, która oddzwania. Chyba muszę Cię za to przeprosić - mrugną do niej.
- Lubię zaskakiwać - zaśmiała się.
- Mam nadzieje, że to nie ostatni raz, kiedy mnie zaskakujesz - złapał ją za rękę wywołując dreszcz wzdłuż jej kręgosłupa. Odpowiedziała mu czarującym uśmiechem.

Siedzieli w restauracji jeszcze ponad godzinę śmiejąc się i żartując. Kiedy później Hermiona wróciła do domu pierwszy raz od dwóch lat przeszło jej przez myśl, że może ma jeszcze szansę na szczęście z drugą osobą.

Continue Reading

You'll Also Like

240K 22.9K 13
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
159K 4K 25
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chł...
30.5K 1.2K 22
DRUGA CZĘŚĆ "LOST" Jenny powoli stara się poukładać swoje życie. Studiuje, mieszka w innym mieście. Na wakacje wraca jednak do Naples. Nie zdaje sobi...
101K 5K 13
2 część dylogii „Lost" ~16.10.2023~