Dramione - Przyrzeczona [Zako...

By VenaN-ks

405K 16.2K 3.3K

Tytuł: Przyrzeczona Fan Fiction na podstawie cyklu książek J.K.Rowling. Publikacja prologu: 10.04.2021 Plano... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI - I retrospekcja
Rozdział XXVII - II retrospekcja
Rozdział XXVIII - III retrospekcja
Rozdział XXIX - IV retrospekcja
Rozdział XXX - V retrospekcja
Rozdział XXXI - VI retrospekcja
Rozdział XXXII - VII retrospekcja
Rozdział XXXIII - VIII retrospekcja
Rozdział XXXIV - IX retrospekcja
Rozdział XXXV - X retrospekcja
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVII
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Rozdział L
Rozdział LI
Rozdział LII
Rozdział LIII
Rozdział LIV
Rozdział LV
Rozdział LVI
Rozdział LVII
Rozdział LVIII
Rozdział LIX
Rozdział LX
Rozdział LXI
Rozdział LXII
Rozdział LXIII
Rozdział LXIV
Rozdział LXV
Rozdział LXVI
Rozdział LXVII
Rozdział LXVIII
Rozdział LXIX
Epilog

Rozdział XXXVIII

5.5K 226 30
By VenaN-ks


17 grudzień 1998


Nie była specjalnie zdziwiona tym, że gdy następnego dnia po śniadaniu zeszła do głównego holu dworu, zastała tam Kingsleya i Tonks rozmawiających z Lucjuszem Malfoyem. Rozmowa miała dość przyjazny charakter, choć wciąż była oficjalna. Aurorzy podobno przybili do dworu, po tym jak dostali dzisiejszego poranka poufną informację, że na terenach przyległych do posiadłości Malfoyów, doszło do zuchwałej kradzieży całego stada cennych kuroliszek.

Ministerstwo koniecznie musiało zbadać tę sprawę i poprosiło o pozwolenie na przeprowadzenie kontroli w strefie przygranicznej posiadłości. Co ciekawe nikt nie zapytał dlaczego do tej akcji został oddelegowany akurat sam szef Biura Aurorów i jedna z jego najlepszych agentek w całym departamencie.

Lucjusz łaskawie wyraził swoją zgodę na przeprowadzenie przeszukania na jego terenie i przy okazji dość stanowczo zażądał, by w sytuacji znalezienia na jego ziemi choć jednej, zaginionej kurioliszki, jak najszybciej została ona stamtąd usunięta, bowiem Malfyowie nie tolerowali tych brudnych zwierząt w swoim otoczeniu, zwłaszcza, że mogły one zagrażać ich bezcennym pawiom albinosom.

Ta dosadna przemowa uświadomiła Hermionie, że ojciec Dracona najpewniej doskonale był świadomy tego, że ukryli Rona w starej chatce na drzewie. Była tylko ciekawa, czy Draco sam mu o tym powiedział, czy też Lucjusz jakoś się tego wszystkiego domyślił.

Była akurat w salonie w trakcie rozmowy z Narcyzą o jej nowym planie dania, zawierającym wstęp do lekcji etykiety czystej krwi, czyli naukę tak przyjemnych rzeczy, jak organizacji przyjęć zgodnie z zasadami czystej krwi, czy też wstępne planowania arystokratycznego ślubu, gdy Tonks wpadła do pokoju, by poinformować je, że znaleźli tylko jedną, małą, zaginioną kurioliszkę, która na szczęście została już bezpiecznie wytransportowana z terenów należących do Malfoyów.

Po tym, jak Narcyza skomentowała z dość chłodnym uśmiechem, że ma nadzieję, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy i żaden inny stwór, już nigdy ponownie nie pojawi się nieproszony na ich ziemiach, Hermiona domyśliła się, że ona także wiedziała, o tym że Draco pomógł jej przemycić jej przyjaciół przez osłony dworu i ukryć ich na terenie posiadłości.

Całe szczęście, że ta sytuacja skończyła się dobrze, a Hermiona nie miała nawet specjalnie wyrzutów sumienia, że nie wpadła nawet rano do chaty, by móc choć pożegnać się z Ronem.

Resztę popołudnia spędziła w swoimi pokoju, na próbie wymyślenia, co takiego mogłaby podarować w tym roku Malfoyom na święta. Jej budżet był dość ograniczony, ale nim wyszła dziś z saloniku Narcyzy, matka Dracona wręczyła jej grubą książeczkę czekową z logo Gringotta z informacją, że w nowej skrytce Hermiony, założonej na jej pełne nazwisko, zdeponowano już odpowiednią sumę galeonów.

Gdy próbowała wytłumaczyć, że to zupełnie niepotrzebne i wcale nie zamierzała z tego skorzystać, Narcyza grzecznie wytłumaczyła jej, że będąc na zakupach z Almą, Tracey czy innymi damami czystej krwi, nie mogła nie wydać odpowiedniej sumy pieniędzy. To mogłoby wzbudzić podejrzenia i plotki, a oni za wszelką cenę musieli teraz tego unikać.

Hermiona niechętnie przyznała jej rację, po czym postanowiła, że skoro już musi użyć pieniędzy Malfoyów, by dać im świąteczne prezenty, to przynajmniej mogła zrobić to tak, by były one w jakiś sposób przydatne i naprawdę coś oznaczały.

💍💍💍

18 grudzień 1998

Nie tryskała szczęściem, gdy Tracey wyznała jej w całkowitej tajemnicy, że wyciągnęła od Zabiniego informację, że Draco miał mieć dla niej przygotowane, aż trzy świąteczne prezenty. Sama miała problem, by wymyślić dla niego choć jednego sensowy, bo niby co mogłaby dać komuś, kto miał wszystko lub mógł sam sobie kupić to, o czym tylko zamarzył?

Na szczęście wraz z wyciągnięciem z Zabba informacji o ilości prezentów, Tracey zdołała dowiedzieć się, że Draco bardzo chciał mieć jakąś starą rękawicę z autografem jakiegoś znanego dawniej gracza Quidditcha. Blaise chyba sam miał zamiar ją dla niego kupić, ale jako, że w ostatniej chwili wpadł na inny pomysł, poradził Tracey, by zaproponowała tę opcję Hermionie. Jedyne co musiały zrobić w tej sytuacji, to odebrać i zapłacić za zamówienie, którego Blaise wcześniej dokonał.

Hermiona była mu szczerze wdzięczna. Jej pierwotny pomysł na prezent mógł być drugim podarunkiem, a nad trzecim postanowiła się jeszcze trochę zastanowić. Kupienie prezentów dla Narcyzy i Lucjusza przysporzyło jej mniej problemów, natomiast kompletnie nie wiedziała co podarować Zabiniemu, Almie czy Tracey, nie wspominając już nawet o Harrym, Ronie i Ginny.

Pod koniec wyczerpującego maratonu zakupów, weszły do magicznej drogerii, bowiem Tracey chciała kupić jakieś specjalne perfumy dla swojej kuzynki. Hermiona przeglądała akurat zestaw najnowszych kremów do twarzy z serii „Wiecznie Młoda Czarownica", gdy usłyszała dziwnie znajomy głos, wołający w jej kierunku powitanie.

Odwróciła się akurat w dobrym momencie, by spostrzec Olivię Robards, która szła do niej w towarzystwie jakiejś eleganckiej szatynki.

- Panno Dagworth-Granger, jak miło znów cię spotkać! – przywitała się bardzo oficjalnie córka obecnego Ministra Magii, całując ją elegancko w oba policzki.

- Witaj panno Robards, zobaczyć się z tobą to zawsze przyjemność – odpowiedziała w podobnym tonie Hermiona, zastanawiając się czy Narcyza pochwaliłaby jej postępy po swoich lekcjach etykiety.

- Świąteczne zakupy? Czyżbyś właśnie wybierała prezent dla swojego ukochanego narzeczonego? – Olivia z dziwnym uśmieszkiem spojrzała kątem oka na swoją towarzyszkę, która o dziwo cały czas uważnie obserwowała Hermionę.

- Ależ nie! Na szczęście już wcześniej załatwiłam sprawę prezentów dla Dracona – Hermiona zmusiła się do uprzejmego uśmiechu.

- Dracona? Czy masz na myśli Draco Malfoya? To właśnie ty jesteś tą jego nową narzeczoną? – głos przyjaciółki panny Robards o dziwo miał temperaturę zamieci lodowej.

Hermiona usłyszała, że dziewczyna pomimo doskonałego angielskiego, miała dostrzegalnie obco brzmiący akcent, dlatego nawet specjalnie się nie zdziwiła, że nie skojarzyła jej jako narzeczonej Malfoya, choć wszystkie magiczne gazety w Anglii trąbiły o tym fakcie od tygodni.

- Och! Właściwie, to sobie was sobie właściwie nie przedstawiłam – Olivia zachichotała głupiutko. – Philipo, poznaj proszę, to jest...

- Doskonale widzę kto to jest! – Dziwna francuska dziewczyna zmierzyła Hermionę jeszcze raz oceniającym wzrokiem, dłuższa chwilę zatrzymując się na jej rozpuszczonych lokach. – To takie smutne, że Draco naprawdę się do tego posunął!

- Naprawdę posunął się do czego? – Hermiona poczuła się coraz mocniej zirytowana jej postawą.

- Byliśmy kiedyś razem, a teraz widzę, że on najwyraźniej wybrał sobie na narzeczoną kogoś tak bardzo do mnie podobnego – Philipa uśmiechnęła się do niej cynicznie. – Oczywiście nie we wszystkich aspektach, ale patrząc na ciebie wyraźnie mogę stwierdzić, jak bardzo musiał tęsknić za mną od czasu naszego rozstania.

Hermiona poczuła jak ciepły dreszcz przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. Co ta dziewczyna właśnie jej sugerowała? Czy naprawdę była kiedyś w poważnym związku z Malfoyem? Nie przypominała sobie, by ktoś jej o tym coś wspomniał, choć imię „Philipa" zdawało się już gdzieś, kiedyś paść.

- Naprawdę myślisz, że Draco tym się właśnie sugerował? – Olivia wyglądała niczym drapieżnik, który zwęszył soczystą zwierzynę. Taka plotka zapewne lotem błyskawicy obiegłaby cały magiczny świat.

- Nie widzisz tego? Jesteśmy tego samego wzrosty, mamy podobną figurę i taki sam kolor włosów – wymieniała Philipa.

- I uważasz, że Draco wybrał mnie, bo w pewien sposób przypomniałam mu ciebie? – Hermiona odważnie popatrzyła jej w oczy. – Znam go, od kiedy obydwoje mieliśmy po jedenaście lat. Skąd wiesz, że nie zadał się z tobą po raz pierwszy tylko dlatego, że to ty przypominałaś mu mnie? – zapytała ironicznie, w duchu zastanawiając się, czy Malfoy faktycznie mógłby jakoś zauważyć pomiędzy nimi jakiekolwiek podobieństwo. Tak naprawdę jakoś od razu w to zwątpiła.

Philipa prychnęła pogardliwie, jakby chciała zapytać Hermione, czy aby na pewno wie, co właśnie powiedziała.

- Specjalnie nie chciałam dowiadywać się o tobie zbyt wiele, by nie wyciągać pochopnych wniosków na twój temat, ale teraz widzę, że przez to moje niedopatrzenie, pozwoliłam na to, by Draco jednak popełnił ogromny błąd, zanim zdążyliśmy sobie wszystko wyjaśnić. Naprawdę mi przykro, że okazałaś się dla niego jedynie pocieszeniem, po naszym rozstaniu. Spróbuję to jakoś szybko odkręcić.

Hermiona poczuła jak ogarnia ją czystej postaci wściekłość. Naprawdę miała w tej chwili wielką ochotę, by sięgnąć po swoją różdżkę. Opanowała się dosłownie ostatkiem sił.

A co jeśli Malfoy naprawdę mógłby wybrać ją między innymi dlatego, że przypominała mu w jakiś sposób ukochaną dziewczynę?

Mimo wszystko nie potrafiła jakoś tego przyjąć do siebie. Przecież to brzmiało kompletnie niedorzecznie! Musiała też przyznać, że nawet przez chwilę nie podejrzewała, że blondyn mógłby być obecnie w kimś zakochany.

- Hermiona? Czy wszystko w porządku? – Tracey podeszła do nich, niepewnie zerkając na Philipę i Olivię.

- Hermiona? – powtórzyła głucho Philipa. – Co w ogóle oznacza to słowo?

- Tak brzmi mojej imię! – warknęła na nią w odpowiedzi Hermiona. – A teraz wybaczcie nam, ale nie mamy więcej czasu. Jeśli jesteś gotowa Tracey, to możemy już wyjść.

- Zaczekaj! – Philipa nagle mocno złapała ją za nadgarstek. – Naprawdę masz na imię Hermiona?

- Mam ci to przeliterować? – zapytała cierpko panna Granger, wyrywając szybko swoją dłoń z uścisku francuski.

Philipa mocno zacisnęła usta, a jej twarz była teraz wyraźnie bledsza. Poprzednia buta i bezczelność, którą miała wypisaną w swoim spojrzeniu, nagle gdzieś zniknęła.

- Przekaż Draco, że chciałabym z nim pilnie porozmawiać. Nazywam się Philipa Fressange.

- Jeśli chcesz z nim porozmawiać, to wyślij mu sowę. A jeśli on będzie miał ochotę, to wtedy się z tobą skontaktuje – rzuciła kąśliwie Hermiona, po czym skinęła krótko Olivii na pożegnanie i szybko wyszła ze sklepu.

- Kto to był? – spytała Tracey, gdy znalazły się z powrotem na zaśnieżonej ulicy Pokątnej.

- Nie wiem, ale zdaje się, że jakaś dziewczyna z Francji, z którą Draco się kiedyś umawiał – Hermiona nie miała pojęcia, dlaczego to spotkanie tak strasznie ją zirytowało. Z miejsca szczerze znienawidziła pannę Fressange i naprawdę do ostatniej kropli krwi, upierałaby się przy tym, że one wcale nie są do siebie ani trochę podobne.

💍💍💍

Wiedziała, że Draco uchodził wśród żeńskiej części populacji za przystojnego. Ponadto był wysportowany i należał do niesamowicie bogatej rodziny. Mało która kobieta nie byłaby zainteresowana takim pakietem. Hermiona jednak wcześniej nie założyła, że Malfoy mógłby spotykać się dotychczas z kimkolwiek innym, poza Pansy Parkinson lub być może Astorią Greengrass, choć on sam przecież twierdził, że nic ich nigdy nie łączyło.

Tracey nagle przystanęła i nerwowo przygryzła wargę.

- Co? – Hermiona spojrzała na nią pytająco.

- Słyszałam tylko jakieś plotki... - przyznała cicho panna Davis, patrząc niepewnie na Hermionę.

- Jakie plotki? – dociekała od razu Hermiona.

- Podobno Draco spotykał się w ubiegłe wakacje krótko z jakąś dziewczyną ze Francji, ale przestał zaraz po tym, jak przyłapał ją... Jak zdradzała go z Theodorem. – W oczach Tracey na krótką chwilę błysnęły łzy.

- To dlatego oni tak ciągle walczą? Przez dziewczynę? – Hermiona znów poczuła ten nieprzyjemnej dreszcz.

- Theo podobno rozpowiadał, że Draco z zemsty za tę Francuzkę, rozkochał w sobie Astorię, a później ją porzucił.

- Cudownie – Hermiona zacisnęła powieki i potarła ze znużeniem skroń. Jeszcze tylko tego jej brakowało, by wplątano ją w jakiś dziwaczny trójkąt miłosny.

- Nie przejmuj się – Tracey uśmiechnęła się do niej pocieszająco. – Draco nigdy nie wspominał o tej dziewczynie, ani nie widziałam po nim w lecie, by w jakiś sposób przeżywał ich rozstanie. Za to nigdy nie mógł znieść, jeśli ktoś mówił przy nim o Ronie Weasley'u. On naprawdę go nienawidzi i jest o niego piekielnie zazdrosny.

Hermiona odwzajemniła uśmiech przyjaciółki. Nie miała żadnych wątpliwości, że Malfoy szczerze nienawidził Rona, ale naprawdę wątpiła, by to miało z nią jakikolwiek związek.

Wracając z zakupów do domu, zastanawiała się poważnie nad tym, czy powinna porozmawiać z blondynem o jej spotkaniu z Philipą Fressange. Wreszcie jednak doszła do wniosku, że taka rozmowa pomogłaby jej wybadać jego reakcję, a to zapewne mogłoby być ciekawe.


💍💍💍

Zastała go w bibliotece, gdzie najwyraźniej uciął sobie drzemkę, gdy sam wrócił ze swoich świątecznych zakupów, na które miał iść w towarzystwie Zabiniego. Hermiona wyjęła różdżkę i podeszła bliżej, chcąc rzucić kolejne zaklęcie diagnostyczne i upewnić się, że Draco już w pełni wyzdrowiał.

Pochyliła się delikatnie nad nim, lecz zanim zdążyła wykonać kolejny ruch, Malfoy usiadł gwałtownie, mocno łapiąc ją za nadgarstek. Potrzebował chwili, by oprzytomnieć, choć zdążył już odruchowo wyjąć z rękawa swetra swoją różdżkę.

- Cholera! Granger! – zaklął, łapiąc głębszy oddech. – Dlaczego u diabła celujesz we mnie różdżką, kiedy śpię? – warknął, nadal mocno trzymając nadgarstek Hermiony.

- Chciałam tylko rzucić na ciebie zaklęcie diagnostyczne i sprawdzić, czy aby na pewno nie przeforsowałeś się na zakupach – wyjaśniła, patrząc mu prosto w oczy, dziwnie zafascynowana tym, jaki Malfoy miał szybki refleks.

Jęknął z rezygnacją, po czym puścił jej dłoń i z powrotem opadł na kanapę, zakrywając twarz przedramieniem.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nic mi nie jest? Przestań ciągle mnie badać! Jestem już zdrowy! – marudził.

- To nie ty o tym decydujesz – Hermiona nieco obrażona, założyła ręce na piersi i popatrzyła na niego z góry.

- Wystarczy, że Blaise pilnował wszystkich wytycznych, jakie mu podałaś. Był dziś gorszy niż moja matka, gdy w dzieciństwie chorowałem na grypę czarnego kota – przyznał wykrzywiając wargi.

Hermiona nie powstrzymała uśmiechu. Przez kwadrans pouczała dziś Zabiniego o wszystkim czego Malfoyowi nie wolno było robić w trakcie tych zakupów. Ucieszyła się, że najwyraźniej przyjaciel blondyna trzymał się ściśle jej zaleceń.

- A jak tam twoje zakupy? – zapytał, zabierając rękę z przed twarzy i patrząc na nią z zainteresowaniem.

- Fantastycznie – Hermiona skrzywiła się do niego. – Spotkała nawet kogoś, kto poprosił mnie, bym pilnie przekazała ci wiadomość z prośbą o kontakt.

- Serio? – Draco wyglądał na zaintrygowanego i najpewniej dlatego podniósł się z powrotem i usiadł. – Powiesz mi kto to był, czy dostanę jakiś skomplikowany rebus do rozwiązania? – zażartował.

- Najwyraźniej to była twoja była dziewczyna – Hermiona uśmiechnęła się do niego cierpko.

Draco zmarszczył brwi, patrząc na nią z widocznym niezrozumieniem.

- Pansy?

- Nie. Strzelaj dalej, przecież mamy czas! – Wymownie wskazała na wielki zegar, stojący w bibliotece.

- Granger! – znów warknął. – Mów o co ci chodzi!

- Mała podpowiedź – wycedziła cynicznie. – Ona pochodzi z Francji i z miejsca stwierdziła, że wybrałeś mnie na narzeczoną, tylko dlatego, że jestem do niej niesamowicie podobna!

Hermiona naprawdę nie miała pojęcia skąd się w niej wzięła taka złość na fakt, że Draco w ogóle kiedykolwiek zadawał się z tą okropną Francuzką. Miała wrażenie, że magia wprost trzaska w jej palcach, domagając się natychmiastowego uwolnienia. Gdyby Malfoy przyznał teraz wprost, że naprawdę kierował się jej podobieństwem do Fressange, gdy aranżował ich zaręczyny, jak nic by go za to dotkliwie przeklęła.

Przez krótką chwilę Draco wyglądał na nieco skonsternowanego, wreszcie jednak wstał i nerwowo zacisnął pięści.

- Co ta pieprzona idiotka w ogóle robi w Anglii?! – wściekł się.

Hermiona znów założyła ręce na piersi i popatrzyła na niego z irytacją.

- I teraz nie wiem czy mam ci pogratulować, że od razu odgadłeś o kogo chodzi, czy być wkurzoną tym, że najwyraźniej wiesz o kim mówię, skoro naprawdę jesteśmy do siebie podobne!

Draco rzucił jej krótkie spojrzenie, po czym szybko uciekł wzrokiem gdzieś w bok.

- Spotykałem się tylko z jedną dziewczyną we Francji. I dla jasności - nie bądź śmieszna, Granger! Nie łączy was zbyt wiele z wyglądu, poza kolorem włosów oraz figurą, a zapewniam cię, że jeszcze mniej z charakteru – stwierdził chłodno.

- Najwyraźniej ona uważa, że to wystarczyło byś mnie wybrał jako marne zastępstwo za jej wspaniałą osobę. Zapowiedziała, że spróbuje to szybko odkręcić i dlatego prosi cię o pilny kontakt – Hermiona wyrzuciła to z siebie, po czym wyminęła go i opadła na kanapę, w miejscu gdzie jeszcze niedawno on leżał.

- Mówiłem, że to idiotka. Nie byłem z nią w żadnym, poważnym związku, więc jak mogłabyś być jej zastępstwem? – Malfoy nerwowo przeczesał włosy palcami. – To była krótka historia i naprawdę nie wiem, dlaczego ona ubzdurała sobie, że to znaczyło coś więcej.

Hermiona przyjrzała mu się uważnie.

- To prawda, że zdradzała cię z Theodorem? – zapytała cicho.

Draco spojrzał na nią z ukosa.

- Nie byliśmy razem, więc to nie była zdrada – wyjaśnił krótko. – Ale to prawda, że przyłapałem ich na wspólnej zabawie w moim własnym ogrodzie, dlatego nie chciałem później mieć już z nią nic do czynienia.

- Rozumiem – przyznała Hermiona, mimo wszystko wciąż obserwując go uważnie. Naprawdę nie wyglądało jej na to, by Draco wciąż jakoś cierpiał przez pannę Fressange. Chyba Tracey miała rację, mówiąc, że blondynowi wcale na niej nie zależało.

- Przykro mi jeśli powiedziała ci coś nieprzyjemnego. Obiecuję, że to załatwię – zapowiedział poważnie.

- Nie – Hermiona szybko pokręciła głową. Nie wiedziała dlaczego, ale myśl o tym, że Draco mógłby jednak spotkać się sam na sam z tą dziewczyną sprawiła, że dosłownie ścierpła jej skóra. – Lepiej nie dawaj jej znać, że w ogóle interesuje nas to, co ona sobie imaginuje w tej swojej pustej główce.

Draco uśmiechnął się lekko pod nosem.

- Po twoich słowach wnoszę, że jej nie polubiłaś...

Hermiona prychnęła nieelegancko.

- Jak miałabym to zrobić, skoro z miejsca mnie zaatakowała, a później jeszcze czepiała się mojego imienia.

- Poważnie? – Draco zmarszczył brwi w niezrozumieniu.

- Tak. Pytała czy naprawdę mam na imię Hermiona, jakby już wcześniej gdzieś usłyszała to słowo, tylko wcale go nie zrozumiała – Hermiona skrzywiła się na samo wspomnienie całej swojej interakcji z panną Fressange.

Draco wydał z siebie coś, co brzmiało jak jęk irytacji.

- Po raz trzeci to powtórzę – Philipa Fressange, to idiotka. W ogóle nie przejmuj się tym, co mówiła. Skoro jest teraz w Anglii, pewnie spotkamy ją na jakimś przyjęciu lub kolacji... Musisz wtedy pamiętać, że nie możesz jej się dać sprowokować – poradził.

- Naprawdę nie radzę jej mnie prowokować – oświadczyła dobitnie Hermiona, wstając z kanapy.

- Tak, też bym jej tego nie doradzał – Draco uśmiechnął się do niej złośliwie.

Hermiona jednak odpowiedziała na to własnym uśmiechem. On jak mało kto, przekonał się na ich trzecim roku o tym, do czego ją zdolna, jeśli wyprowadzi się ją z równowagi. I panna Fressange też będzie miała okazję się o tym przekonać, jeśli tylko spróbuję przekroczyć linię.


💍💍💍


Wieczór wróżb w Montague Manor miała poprowadzić jakaś wspaniała wróżka, sprowadzona specjalnie z Irlandii. Narcyza jednak powiedziała Hermionie pokątnie, że to tylko dlatego, że najpewniej nie było ich stać na usługi Madame Zity.

Zarówno ona, jak i matka Malfoya miały dziś na sobie zwiewne czerwone szaty z najlepszej jakości materiałów. Ponadto Narcyza zadbała o to, by Strzałka zaplotła włosy Hermiony w luźny warkocz i przysłała jej parę cudownych rubinowych kolczyków z brylantami, które pięknie załamywały skromność szaty. Narcyza również miała włosy zaplecione w podobny sposób oraz identyczne rubinowe kolczyki. Nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że przyszły na ten wieczór wróżb razem.


💍💍💍

Draco i Lucjusz czekali na nie przy kominku w holu, bowiem wybierali się dziś do domu Grahama na kolejny wieczór pokera i whisky. Hermiona nie była w stanie policzyć, ile razy Draco wywracał na nią oczami, gdy kategorycznie zabroniła mu choć zbliżania się do jakiegokolwiek alkoholu. Jego organizm naprawdę potrzebował dobrej regeneracji po klątwie Crucio i whisky na pewno by mu w tym nie pomogła.

W holu domu Monatgue, znajdowało się już kilkanaście innych pań w czerwonych szatach oraz panów ubranych w wygodne garnitury i będących w wyraźnie dobrych humorach. Hermiona ledwo zdążyła się rozejrzeć, gdy Blaise i Tracey znaleźli się obok niej i Dracona. Narcyza i Lucjusz poszli już powitać gospodarzy, którymi byli dziś rodzice Grahama.

- Jak myślisz Hermiono? – Tracey uśmiechnęła się do niej. – Czy ta inna wróżka, powtórzy to samo co wywróżyła ci madame Zita?

- Zobaczymy – mruknęła pod nosem Hermiona. Nagle jednak została zaskoczona, gdy ramię Malfoya w jednej chwili oplotło jej talie, a on mocno przyciągnął ją do siebie.

- Fressange tu idzie – Draco pochylił się i wyszeptał jej to prosto do ucha.

Hermiona natychmiast zmusiła się do uśmiechu i rozluźnienia, pomimo jego bliskości. Nie zamierzała dawać tej głupiej flądrze prawa do dalszych insynuacji, że Malfoy wybrał ją tylko dlatego, że była jakąś formą pocieszeniem po niej.

- Co ta głupia dziwka w ogóle tu robi? – wyrwało się z ust Zabiniego, gdy i on dostrzegł zmierzającą prosto w ich stronę Philipę, również ubraną w czerwoną szatę, na dodatek z pięknie ułożonymi lokami.

- Draconie! – Oczy Fressange rozjaśniły się blaskiem, gdy stanęła tuż przed nimi i Hermiona mogła się założyć, że nie widziała ona teraz nikogo innego, poza nim.

- Dobry wieczór Philipo – przywitał się oficjalnie Draco, a gdy Hermiona spojrzała krótko na jego twarz, ledwo powstrzymała się od wzdrygnięcia. Jego oczy były teraz naprawdę przerażająco zimne.

Philipa na chwilę straciła z twarzy swój szczery uśmiech, widząc, że Draco jest wobec niej raczej chłodny, a na dodatek, wciąż mocno przyciska Hermionę do swojego boku.

- Blaise! Ciebie też miło widzieć! – Philipa na chwilę przeniosła swoją uwagę na Zabiniego.

- Przykro mi, że nie mogę tego odwzajemnić – Zabini uśmiechnął się do niej cierpko, a Hermiona i Tracey zgodnie parsknęły cichym śmiechem.

Philipa jednak nie dała się zbić z tropu, uśmiechając się do niego cynicznie.

- Widzę, że wciąż lubisz żartować. To naprawdę urocze.

- Tak dobrze mnie znasz – Zabini również nie tracił uśmiechu. – Szkoda tylko, że najwyraźniej nie zrozumiałaś tego, co powiedziałem ci przed moim wyjazdem ze Francji.

Philipa znów na chwilę przestała się uśmiechać.

- Nie żebym, aż tak bardzo dbała o twoją opinię panie Zabini, by się tym przejąć – oznajmiła, wyraźnie rozzłoszczona.

- Szkoda, że tego nie zrobiłaś – Blaise nadal się uśmiechał, jednak spojrzenie jego oczu o mało mogłoby zamienić kogoś w kamień.

- Co cię sprowadza do Anglii, Philipo? – zapytał Draco, przyglądając się uważnie Francuzce.

- Niedokończone sprawy – odparła butnie, wyzywająco patrząc mu w oczy.

- Obyś szybko je załatwiła. Przy okazji, słyszałem, że miałaś już sposobność, by poznać moją narzeczoną? – Draco, nieco mocniej przycisnął Hermionę do siebie.

Philipie nie udało się ukryć zniesmaczonego grymasu.

- Owszem, miałam już tę przyjemność. Jak się miewasz Nino? Powiedziano mi, że masz na imię Nina, a nie Hermiona – Fressange uśmiechnęła się triumfująco.

- Używam obu imion – odpowiedziała spokojnie Hermiona.

- Ale Draco woli nazywać ją Hermioną. Wolał tak już robić, gdy obydwoje mieli po jedenaście lat – dodał nie wiedzieć czemu Zabini.

Była to spora nadinterpretacja faktów. Hermiona naprawdę nie pamiętała, by przed tą całą aferą z zaręczynami, Draco choć raz powiedział do niej po imieniu.

- To prawda. Ja i moja narzeczona znamy się od wielu lat i zabawnym było, gdy powiedziała mi dzisiaj, że uznałaś, że jesteście do siebie w jakiś sposób podobne – ton głosu Draco brzmiał dziwnie złowrogo.

- Nie uważasz tak? – Philipa rzuciła mu wyzywające spojrzenie.

- Ani trochę – odpowiedział gładko. – Hermiona ma głębszą barwę włosów i niesamowicie unikatowy kolor oczu. Ma też doskonale proporcjonalny nos i pełniejsze usta – wymieniał, jakby naprawdę kiedyś miał okazję się nad tym zastanowić.

Hermiona miała tylko nadzieję, że się teraz gwałtownie nie zarumieni. Malfoy bez wątpienia był doskonałym aktorem. Coraz częściej nie mogła wyjść z podziwu, jak łatwo udawał to, że naprawdę mu na niej zależało.

Philipa poczerwieniała gwałtownie, wyraźnie wściekła.

- Nie miałeś za bardzo komentarzy, dotyczących moich ust, zwłaszcza gdy były pełne twojego... - na szczęście nie dokończyła swoich słów, bowiem tuż obok nich ponownie pojawiła się Narcyza.

Hermiona była wdzięczna matce Malfoya za moment jaki wybrała, by do nich dołączyć. Słowa Philipy dosłownie wywołały w niej mdłości, a gdyby Francuzka dokończyła swoją wypowiedź, Hermiona nie była do końca pewna, czy by nie zwymiotowała.

Głupia, bezczelna, obłudna, prymitywna suka! Żeby mówić takie rzeczy przy ludziach, nie wspominając już o tym, że próbowała wygarnąć to Draco w towarzystwie jego przyjaciół i narzeczonej. Totalny brak klasy.

- Dobry wieczór kochani – Narcyza przywitała się z Blaisem i Tracey pocałunkami w policzek.

- Jak zwykle wspaniale wyglądasz, lady Malfoy. Ach! Gdybyś tylko nie miała męża...! – Zabini uśmiechnął się przekornie do matki przyjaciela.

- Alma byłaby zachwycona, słysząc jaki z ciebie udany pochlebca – Narcyza uśmiechnęła się do niego ciepło.

- A mój ojciec, nigdy więcej nie wpuściłby cię do naszego domu – dodał Draco z krzywym uśmieszkiem.

Narcyza wreszcie rozejrzała się po zebranych i dostrzegła wgapiającą się w nią z prawdziwą fascynacją Philipę.

- Czy ktoś nas sobie przedstawi? – zapytała wreszcie Cyzia, uśmiechając się uprzejmie.

- Wybacz mamo. To jest Philipa Fressange, córka Pierra Fressange. Poznaliśmy się w czasie moich ostatnich wakacji we Francji – Draco dość niechętnie dokonał tej prezentacji.

- Naprawdę? – Narcyza krótko spojrzała na syna. – Nigdy mi nie wspomniałeś, że poznałeś na wakacjach córkę Pierra. Bardzo mi miło, panno Fressange. Znam pani ojca, od kiedy obydwoje byliśmy nastolatkami – Narcyza uśmiechnęła się do dziewczyny.

- Mnie również jest miło! Zawsze bardzo chciałam panią poznać. Zarówno tata, jak i Draco tyle mi o pani opowiadali! – Philipa uśmiechała się bardzo przymilnie, a Hermiona ledwo powstrzymała prychnięcie pogardy, widząc jak ona łasi się do Narcyzy.

- Naprawdę Draconie? Opowiadasz o mnie swoim znajomym? – Narcyza uśmiechnęła się do syna nieco złośliwie.

- Bezustannie – Draco odwzajemnił uśmieszek matki.

- Prawdę mówiąc, ja i Draco byliśmy czymś więcej niż tylko znajomymi – wtrąciła nieco warkliwie Philipa.

- Raczej nie sądzę, by można było to jakoś inaczej określić – odpowiedział bez pardonu Draco.

Narcyza znów przeniosła swoją uwagę na Philipę, mrużąc nieco oczy.

- Och! Teraz sobie przypomniałam – oznajmiła po chwili. – To prawda, że mój syn mi o tobie nie wspomniał, ale zdaje się, że zrobiła to Selma Nott, matka Theodora Notta.

Philipa w jednej chwili zbladła, uśmiechając się nerwowo, pod oceniającym spojrzeniem Narcyzy.

- Zapewne Theo się jej pochwalił, że wy z pewnością byliście czymś więcej niż tylko znajomymi – znów odezwał się Blaise.

Philipa już otwierała usta, by coś mu odpowiedzieć, gdy w końcu korytarza rozległ się głośny gong. To było wezwanie, by panie udały się do komnaty, w której miały odbyć się wróżby.

- Hermiono, moja droga. Pora już iść – Narcyza uśmiechnęła się do niej ciepło.

- Oczywiście. Baw się dobrze z chłopakami, skarbie – powiedziała głośno, odwracając się do Dracona. Byłą naprawdę dumna z siebie, że głos jej się nie załamał przy ostatnim słowie.

Ledwo się zmusiła, by nie zesztywnieć, gdy Draco pochylił się i musnął ustami jej policzek.

- Tobie również życzę miłej zabawy, kochanie. Do zobaczenia w domu – Malfoy mrugnął do niej, po czym klepnął Zabiniego w ramię i nie oglądając się drugi raz na Fressange, chłopcy odeszli, by dołączyć do Lucjusza i reszty mężczyzn.

- Chodźmy dziewczęta – Narcyza skinęła na Tracey i Hermionę, by do niej dołączyły i wkrótce odeszły, zostawiając Philipę daleko za sobą.

💍💍💍

Gdy wchodziły pod schody, matka Malfoya złapała Hermionę pod ramię i pochyliła się do niej.

- Uważaj na tę harpię. Wygląda mi na małą, bezwzględną intrygantkę – wyszeptał jej do ucha, a Hermiona nie musiała nawet zgadywać o kogo Narcyzie chodziło.

- Spotkałam ją dziś w drogerii – przyznała Hermiona. – Z miejsca oświadczyła mi, że Draco wybrał mnie tylko jako pocieszenie po niej i tylko dlatego, że jestem do niej podobna – wyznała, wciąż nie mogąc zapomnieć o słowach Fressange.

Narcyza parsknęła, wyraźnie tym rozbawiona.

- Cóż za idiotyczny pomysł! Chyba miało to miejsce w jakichś jej niespełnionych marzeniach. Nie wiem za kogo się uważa, ale i tak w życiu bym nie dopuściła, by mój syn związał się z taką impertynencką dziewuchą.

Hermiona mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Cieszyła się, że Narcyzie, Philipa najwyraźniej też nie przypadła do gustu. Gorzej, gdyby matka Malfoya wciąż miała żałować, że jej syn nie miał szansy na prawdziwe szczęście, przy boku jakiejś czystokrwistej piękności.

Wróżka była bardzo interesująca postacią, choć Hermiona bardziej odbierała ją jako zaburzoną wariatkę. Wróżyła Daphne z czegoś, co wyglądało niczym stare kości martwego kurczaka. Niemniej długo jej zajęło, by wskazać, że starsza panna Greengrass poślubi kiedyś czarodzieja... Który miał być niskim brunetem. Wywołało to nie małą konsternację, bowiem Graham Montague był wysokim, blondynem. Astoria prawie popłakała się z radości, gdy powiedziano jej, że kiedyś poślubi szczupłego blondyna. I pewnie utrzymałaby to szczęście dłużej, gdyby po niej nie wepchnięto wprost przed wróżkę Hermiony. Widać matrony czystej krwi nadal były ciekawe, czy Madame Zita mogła się pomylić.

- Och! Ty to dopiero poślubisz prawdziwego blondyna! – zawołała wróżka. – Widzę to wyraźnie! Przystojny, platynowy blondyn stojący u twego boku.

Hermiona miała ochotę jęknąć. Czy Malfoyowie naprawdę zapłacili tej kobiecie, by powtarzała wymysły poprzedniej wróżki? To było idiotyczne!

- Czy widzisz może coś jeszcze? – zapytała wyraźnie podekscytowana Narcyza.

- Owszem. Dzieci o blond włosach. Dwójkę. Chłopca i dziewczynkę – stwierdziła z przekonaniem wróżka.

Narcyza chyba nieco wzruszona, zaklaskała w dłonie, a cała reszta towarzystwa natychmiast poszła w jej ślady. Astoria znów miała oczy pełne łez, a Philipa Fressange, wyglądała jakby chciała coś zaraz rozbić.

- Mój Merlinie! Czy to nie wspaniałe, że ty i Draco znacie już swoją przyszłość? – zapytała Tracey, gdy Hermionie wreszcie pozwolono odejść od stołu.

- Tak, fascynujące – Hermiona uśmiechnęła się do niej, czując jak zbliża się do niej migrena. To udawanie non stop, stawało się dla niej coraz trudniejsze.

Przeprosiła na chwilę Tracey i poszła napić się wina. Potrzebowała choć trochę rozluźnienia po tym całym okropnym dniu.

- Nie wiem, gdzie znajdziesz innego platynowego blondyna, który zechce ci zrobić dzieci, ale to na pewno nie będzie Draco! – oświadczył ponury głos tuż za nią.

Hermiona obejrzała się przez ramię. Fressange naprawdę była idiotką, jeśli myślała, że łatwo ją przestraszy.

- Z miejsca, w którym teraz stoję, widzę znacznie większą szansę na to, że to ja będę miała jego platynowoblond dzieci, niż ty – oznajmiła spokojnie Hermiona.

Philipa zacisnęła usta w wąską kreskę.

- Musiałabyś tego dokonać, przechodząc po moim trupie! – warknęła.

Hermiona odrzuciła głowę śmiejąc się szczerze. Naprawdę sama nie wiedziała, skąd wzięła się w niej taka determinacja, by zniszczyć pewność siebie panny Fressange.

- Nie widze z tym specjalnego problemu – odpowiedziała wesoło. – Jak sama mówiłaś, nie dowiedziałaś się jeszcze o mnie zbyt wiele. Zapytaj jednak o mnie kilka osób, a może wtedy dowiesz się też, że naprawdę nie warto ze mną nie zadzierać!

- Zobaczymy! – burknęła Philipa, zakładając wyzywająco ręce na piersi.

Hermiona powoli zmierzyła całą jej postawę, po czym uśmiechnęła się nieco drapieżnie.

- Och! Absolutnie mam taką nadzieję! – Hermiona znów się uśmiechnęła i ignorując fakt, że Philipa wyraźnie myślała nad odpowiedzią, szybko zabrała swój kieliszek wina i z dumnie uniesioną głową przeszła przez pokój w kierunku Almy, Narcyzy oraz Tracey i jej matki, które stały razem.

Hermiona dopiero po chwili uświadomiła sobie jednak, że jeszcze nigdy tak mocno nie odczuwała nienawiści do innej dziewczyny. To był tylko ułamek tego, co czuła do Lavender, gdy ta na szóstym roku umawiała się z Ronem. Sama nie wiedziała, skąd wzięła się w niej taka siła tego uczucia. Wiedziała jednak, że nie zamierza się poddać i pozwolić Frassenge z nią wygrać. O cokolwiek miałaby się toczyć ich pomiędzy nimi ta gra.

Continue Reading

You'll Also Like

26.6K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
325K 10.9K 47
Rose i Draco byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Razem dorastali, dostali list z Hogwartu, uczęszczają do tego samego domu. Jednak po jednej kłótni wsz...
12.6K 511 55
Bohaterka, Victoria Evans jest zwykłą nastolatką, która tak jak inne nastolatki - ma wiele marzeń. Jednym z jej marzeń jest poznanie chłopaków z Bars...
133K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...