Hateful Love

Von Miula_

1.4M 32K 58K

Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebi... Mehr

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Epilog
Podziękowania

Rozdział 23

36.1K 879 1.6K
Von Miula_

Siedziałam właśnie na stołówce wraz z Hazel i Jacobem, którzy ze sobą o czymś zawzięcie dyskutowali, a jak patrzyli na mnie to jedynie przytakiwałam im na zgodę głową, próbując udawać, że jestem zainteresowana ich rozmową. Strasznie się głupio czułam i miałam wrażenie, że jestem wobec nich nieuczciwa, bo nikomu nie powiedziałam o tym, że wczoraj spotkałam się z Neilem. Na szczęście Neil nie ma mojego numeru telefonu, bo specjalnie go zablokowałam, więc nie wydzwaniał do mnie. Najgorsze jest tylko to, że wie gdzie chodzę do szkoły i mieszkam, ale modlę się, żeby w końcu odpuścił, ponieważ zgodziłam się z nim wczoraj pójść do tej cholernej restauracji.

-Siemka, wygląda na to, że musimy się do was dosiąść, bo nie ma już wolnych stolików.

Uniosłam wzrok na dosiadających się do naszego stolika Louisa wraz z Davidem, na którego sam widok zaczęłam mieć jeszcze większe wyrzuty sumienia, niż dotychczas. Louis usiadł obok Hazel, którą pocałował na powitanie, a David zajął miejsce obok nich, więc siedział teraz naprzeciwko mnie, ale nawet nie spojrzałam w jego kierunku tylko spuściłam speszona wzrok na podłogę.

Przez krótką chwilę czułam na swojej osobie jego spojrzenie, jakby zastanawiał się czy wszystko jest dobrze, ale później już nie czułam tych magnetycznych tęczówek na sobie. Wszyscy zaczęli ze sobą o czymś rozmawiać, a ja nie mogłam powstrzymać się do uniesienia wzroku kiedy usłyszałam śmiech Davida, który powodował u mnie dziwne motylki w brzuchu. Czarnowłosy śmiał się wraz z innymi z jakiegoś żartu, a ja wpatrywałam się na jego unoszące się kąciki ust, bo szczerze mówiąc uwielbiałam jego uśmiech. I nagle zorientowałam się, że zbyt długo go obserwuję, bo chłopak odwrócił głowę w moją stronę, przez co przyłapał mnie na gapieniu się na niego.

Odwróciłam jak najszybciej wzrok i wzięłam do ręki frytkę, którą wsadziłam sobie do buzi. Kolejne zamoczyłam w keczupie i nadal czułam jego wzrok na swojej osobie, przez który kompletnie nie mogłam się skupić. Próbowałam zapomnieć o nim, ale nie potrafiłam jeść, gdy tak na mnie spoglądał, więc podniosłam głowę i uniosłam na niego spojrzenie.

-Możesz przestać się tak na mnie gapić?- zapytałam, już nie wytrzymując.

-Ale przecież to ty się na mnie gapisz.- był w tym momencie tak poważny jak nigdy wcześniej.- Wszystko gra?

-Tak.- rzuciłam ozięble.

Jestem pojebana, bo traktuję go strasznie dystansowo jak stara się być dobry. On nigdy nic złego nie robi, a ja mam wrażenie, że zawsze zrzucam całą winę na niego i się o coś przyczepiam. Chyba po prostu nadal nie przyzwyczaiłam się do tego, że to już nie jest ten sam David co był wcześniej. Widzę jak się zmienił i stara się być lepszy tylko jeszcze nie pojęłam co tak go nagle zmieniło.

Nie chciałam być dla niego taka, więc musiałam rozluźnić napiętą atmosferę pomiędzy nami. I nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zauważyłam, że David również jadł frytki, więc nie myśląc racjonalnie pochyliłam się nad stolikiem i ukradłam jedną z jego opakowania. Wsadziłam ją sobie do buzi i zjadłam, na co chłopak popatrzył na nnie widocznie zaskoczony moim zachowaniem. Przeżułam frytkę i już miałam sięgnąć po następną, ale gdy ją wyjęłam i chciałam wsadzić sobie do buzi to chłopak gwałtownie złapał mnie za nadgarstek i umożliwił mi jakikolwiek ruch.

-Nie kradnij mi frytek, masz swoje.- odpowiedział poważnym tonem, chociaż i tak zauważyłam prawie niewidoczny uśmiech na jego twarzy.

-Ty też mi ukradłeś jak byliśmy w galerii, więc masz za swoje.- uśmiechnęłam się sarkastycznie i już miałam trzymaną przeze mnie frytkę wpakować do ust, ale jeszcze mocniej złapał za mój nadgarstek i znowu umożliwił mi to.

-Nie zjesz mi tej frytki.

-Zjem.- chciałam dalej ciągnąć tą grę.

-Nie, bo nie pozwolę ci tego zrobić. Masz mi ją oddać.- był jednocześnie poddenerwowany jak i rozbawiony.

-Nie oddam.- uśmiechnęłam się nie przekonana.

-W takim razie cię nie puszczę.

Przewróciłam oczami, bo wiedziałam, że nie mam z nim szans. Był zdecydowanie za silny, żebym mogła wyrwać rękę od jego mocnego uścisku, więc już chciałam oddać mu frytkę, ale niespodziewanie chłopak nachylił się nade mną i zjadł mi ją z mojej ręki. Zaskoczona na jego niespodziewany ruch nie mogłam powstrzymać się od zaśmiania się za to jakim jest kretynem.

-Hejka, znalazłam już dla nas wolne miejsce, więc możemy iść usiąść.- odwróciłam głowę w bok i spojrzałam na stojącą obok nas Maddie, która skanowała mnie i Davida podejrzanym, a zarazem zdenerwowanym wzrokiem.

-Dzięki, ale niepotrzebnie, bo i tak już kończymy jeść.- odpowiedział Louis, na co dziewczyna przewróciła oczami.

-Okej, jak chcecie.- mruknęła i już odwróciła się, żeby odejść, ale nagle zatrzymała się i jeszcze raz popatrzyła na mnie.- Prawie zapomniałabym zapytać. Jak było na wczorajszej randce z Neilem?

Po jej pytaniu poczułam na sobie spojrzenia wszystkich osób, a szczególnie wzrok zmieszanego Davida. Nie mogłam uwierzyć w to, że Neil jej o tym powiedział. Domyślałam się, że zapewne będą utrzymywać kontakt, ale nie spodziewałam się, że powie jej o tej wczorajszej sytuacji, chociaż zakładam, że i tak razem to wszystko zaplanowali.

Zamilkłam, bo kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ta chwila miałam wrażenie, że trwała wieki, gdy patrzyłam centralnie w jego oczy. Obiecałam mu, a nie dotrzymałam słowa. I nawet nie zorientowałam się, w którym momencie David wstał od stolika i jak gdyby nigdy nic udał się w stronę wyjścia ze stołówki. Musiałam go dogonić. Nie mogłam go w takiej chwili zostawić, bo nie chciałam go ranić, chociaż wiem, że i tak zrobiłam to już zbyt wiele razy. Nie myśląc ani przez sekundę wstałam z miejsca i pobiegłam za chłopakiem nadal czując na sobie spojrzenia wszystkich osób, a szczególnie zadowolonej z siebie Maddie.

-David, poczekaj.- zawołałam, dopiero gdy byliśmy na dziedzińcu.- Muszę ci to wszystko wytłumaczyć.- chłopak na szczęście zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. Napotkałam jego rozgniewane, a zarazem mocno zranione spojrzenie. Było mi cholernie przykro, bo widać było, że był zraniony przez moją własną głupotę, a ja nie chciałam patrzeć jak tylko i wyłącznie z mojej winy cierpi.

-Veronica, ale ty nie musisz mi nic tłumaczyć. To twoje życie, więc rób z nim co chcesz. Nie rozumiem tylko po co oszukałaś mnie, że się z nim nie spotkasz.

-Ale nie miałam innego wyboru. Wczoraj nadszedł mnie w szkole i mi groził, więc musiałam się zgodzić. Na szczęście byłam z nim na tym spotkaniu, więc da mi już spokój.- nie wiem po co ja się mu w ogóle tłumaczę, ale mam dziwne wyrzuty sumienia i czuję, że powinnam. Jestem ciekawa czemu jest na mnie aż tak bardzo zły, że się z nim spotkałam, ale zapewne tak jak inni tylko martwi się, że Neil znowu mnie zrani.

-Jak mówię nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. To twoja sprawa co robisz i z kim.- odparł, a następnie znowu miał się odwrócić i odejść, ale stanęłam przed nim i zagrodziłam mu drogę.

Muszę go o to zapytać.

-Czemu, aż tak bardzo jesteś zły, że się z nim spotkałam?

-Po prostu martwię się o ciebie, bo nie chcę, żeby znowu cię skrzywdził.- wzruszył ramionami, próbując pokazać obojętność. Ja natomiast wiedziałam, że to nie tylko o to chodziło, ale cieszę się, że przynamniej mi to wyznał. To miłe z jego strony, że się tak o mnie martwi, więc teraz jestem jeszcze bardziej wkurwiona na siebie za to, że mu o niczym nie powiedziałam.

-Przepraszam, obiecuję, że będę już o wszystkim mówiła.

-Veronica, ale ty nie musisz mnie za nic przepraszać. Po prostu bądź ostrożna, bo on może być naprawdę nieobliczalny.

-Wiem, ale na pewno chodzi ci tylko o to, że mnie zrani, czy jeszcze coś innego się za tym kryje?- te słowa wyleciały z moich ust, zanim zdążyłam je przemyśleć.

Jestem popierdolona.

-Sam nie wiem, ja...- zaczął, ale nie dokończył odpowiedzieć, bo nagle przerwał mu dzwoniący dzwonek na lekcje.- W takim razie muszę już iść.

-Tak, ja chyba też powinnam.

Bez słowa David odwrócił się i odszedł. Miałam wrażenie, że i tak nadal był zły o to wszystko i w sumie nie dziwiłam mu się. Hazel i Jacob też zapewne są, więc muszę wymyślić jakiś sposób, żeby udowodnić im, że Neil to już dawno dla mnie przeszłość.

***
Dzisiaj był piątek, więc zaczynał się, w końcu wyczekiwany weekend. Włączyłam kolejny już odcinek serialu i usadziłam się wygodniej na kanapie. Znałam już wszystkie odcinki na pamięć, bo byłam osobą, która oglądała już chyba trzeci raz wszystkie sezony od początku. Rozmyślałam też dużo nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że muszę wymyślić inny sposób, żeby przeprosić Hazel i Jacoba, bo przez cały dzisiejszy dzień mnie unikali. Nie chciałam się z nimi kłócić, więc skoro zaczynał się weekend to pomyślałam, że może zaproszę ich do siebie.

I już chciałam sięgnąć po telefon, żeby do nich zadzwonić, ale nagle usłyszałam kroki mojej mamy schodzącej po schodach. Uniosłam na nią spojrzenie i zobaczyłam, że była ubrana w białą wieczorową sukienkę, która wręcz idealnie na niej leżała. Jej włosy falami opadały na jej plecy, a stukot jej szpilek roznosił się po całym domu. Makijaż również miała idealnie dopracowany co oznaczało, że gdzieś musiała wychodzić.

-Wychodzisz gdzieś, że się tak wyszykowałaś?-zapytałam z zaciekawieniem.

-W pracy mam przyjęcie z okazji awansu jednego ze współpracowników.- obróciła się wokół siebie.- W miarę dobrze wyglądam?

-Nieziemsko.- odpowiedziałam.- A na ile wychodzisz?

-Myślę, że wrócę tak dopiero po północy.- stwierdziła, więc ucieszyłam się, bo będę miała cały dom tylko i wyłącznie dla siebie. To również idealnie się składało, bo będziemy mogli z Hazel i Jacobem robić większość rzeczy, których byśmy normalnie nie mogli zrobić jakby mama była w domu.

-Jak mnie nie będzie to zrób sobie coś do jedzenia i jakbyś mogła to ogarnij trochę kuchnie.

-Okej.- odparłam.

Mama jeszcze przez dobre kilkanaście minut wszystko mi tłumaczyła, więc dopiero, gdy zamknęła za sobą drzwi to wypuściłam przeciągle powietrze z ust. Odrazu po jej wyjściu zrobiłam to co miałam zrobić czyli sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Jacoba. Przez chwilę zaczęłam bać się, że nie odbierze, ale na szczęście po kilku sekundach usłyszałam jego głos po drugiej stronie słuchawki.

-Hej, dzwonię, bo mam pytanie. Wpadniesz do mnie z Hazel? Mama wyszła z domu, więc będziemy mieć cały dom dla siebie.- zapytałam z nadzieją.

-Wybacz, ale teraz za bardzo nie możemy.- odparł, ale i tak wiedziałam, że kłamie.

-Wiem, że jesteście na mnie źli, ale chcę was za wszystko przeprosić.- wytłumaczyłam i usłyszałam jedynie ciszę, więc już myślałam, że się rozłączy, ale tak się nie stało.

-Okej, przyjedziemy, ale tylko dlatego, bo jesteśmy akurat w okolicy.- oznajmił na co automatycznie podniosłam kąciki ust.- Będziemy za pół godziny, ale jak nie przygotujesz nic do jedzenia to odrazu odjedziemy.

Po tych słowach rozłączył się, a ja byłam z siebie dumna, że udało mi się ich namówić. Miałam trochę czasu do ich przyjazdu, więc pobiegłam na górę do swojego pokoju. Przebrałam się w jakieś wygodne szare dresy i zwykłą czarną bluzę, a włosy związałam w wysokiego koka, żeby było mi wygodniej. Gdy się przebrałam to zbiegłam na dół i zaczęłam na nich czekać, oglądając przy tym kolejny odcinek serialu. I nawet wygodnie nie usiadłam, a już rozległo się mocne pukanie, a właściwie walenie do drzwi. Jak najszybciej wstałam i z myślą, że to oni podeszłam do drzwi. Przekręciłam zamek i przywitałam się z pełnym uśmiechem na ustach, ale odrazu on znikł, gdy dostrzegłam przed sobą nikogo innego jak Neila. Blondyn trzymał w jednej dłoni duży bukiet czerwonych róż, a w drugiej bombonierkę czekoladek.

-Wpuścisz mnie? Musimy porozmawiać.

-Nie mamy o czym rozmawiać. Idź stąd.- już chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale nagle zatrzymał je ręką i popchnął, po czym bez zgody wszedł do środka. Nie zdążyłam nawet zareagować, bo stało się to za szybko. I dopiero po chwili weszłam za nim do środka. Chłopak rozejrzał się po wnętrzu i później odwrócił się w moją stronę. Podszedł bliżej mnie i wyciągnął do mnie ręce, próbując przekazać mi kwiaty i czekoladki.

-To dla ciebie.- miał na myśli rzeczy trzymane w jego dłoni.

-Neil, do kurwy nie chcę żadnych twoich kwiatów i czekoladek. Wyjdź stąd.- pokazałam palcem w kierunku drzwi.

-Nie, bo bardzo nie spodobało mi się to, jak wczoraj uciekłaś bez słowa i zostawiłaś mnie samego w tej cholernej restauracji.- wykrzyczał rozgniewany.

-Musiałam to zrobić, bo nie miałam zamiaru słuchać tych twoich wszystkich bredni o tym, jak się zmieniłeś i stałeś się chodzącym aniołkiem.

-Ale to nie były żadne brednie. Ja naprawdę się zmieniłem i chciałbym ci to pokazać, żebyś dała mi drugą szansę.- powiedział, na co powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.

-Mam cię serio dosyć. Wyjdź z tego domu natychmiast, bo inaczej zadzwonię po poli...- zaczęłam, ale nawet nie zdążyłam dokończyć, bo nagle Neil pokonał pomiędzy nami odległość i złapał mnie za rękę po czym przybił mocno do ściany. Przeklnęłam, bo poczułam, że uderzyłam mocno plecami o twardą ścianę, przy której zamknął mnie w pułapce.

-Wiesz dobrze, że nie odpuszczę, bo jesteś dla mnie zbyt ważna.- napotkał moje zdenerwowane spojrzenie.

-Za to ty w żadnym stopniu nie jesteś dla mnie ważny, więc łaskawie odpuść i zostaw mnie w spokoju.- powtórzyłam.

-Chodzi ci o Davida, tak? Widzę, że wasza relacja jest teraz zdecydowanie lepsza, niż była te dwa lata temu, więc gdyby nie on to zgodziłabyś się dać mi drugą szansę?- zapytał.

-Nie chodzi o niego. Po prostu czuję tobą już obrzydzenie, bo dawne uczucia przeminęły i zrozum, że już nigdy nie wrócą.- spuściłam wzrok na podłogę, bo nie chciałam na niego już dłużej patrzeć. Powiedziałam prawdę, bo nawet nie wiem jak kiedyś mogłam coś do niego czuć. Kiedyś była to moja miłość życia, ale teraz na te wspomnienia robi mi się niedobrze.

-Nie wyjdę.- złapał za mój podbródek i podniósł go, tak żebym na niego spojrzała. I gdy zetknęłam się z jego spojrzeniem to położył nagle swoje dłonie na moich udach i aż cała drgnęłam, gdy zaczął wjeżdżać dłonią coraz wyżej moich nóg.

-Przestań.- warknęłam, odsuwając jego rękę.

Moje słowa na nic się zdały, bo ponownie położył swoją rękę na moich udach i znowu zaczął wjeżdżać nią do góry. Próbowałam go od siebie odsunąć, ale mocniej przybił mnie do ściany. Zostało mi ostatnie wyjście, czyli kopnięcie go w czułe miejsce, ale zorientowałam się, że nie mogłam ruszyć kolanem, bo podtrzymywał je swoją nogą. Na początku byłam pewna, że zaraz przestanie, ale w tym momencie naprawdę zaczęłam się bać, że zaraz coś mi zrobi i to w moim własnym domu.

-Kiedyś byś nie odmówiła, a teraz nie chcesz?- podniósł brwi do góry, zatrzymując rękę przy krawędziach mojej bluzy.

-Neil, proszę nie rób tego.- nie mal zabłagałam.

-Zależy jak ładnie poprosisz.- przybliżył swoją twarz do mojej.

I już chciał przybliżyć swoje usta do moich, ale w ostatniej chwili odwróciłam głowę w bok, przez co nie zdążył tego zrobić. Starałam się powstrzymać od krzyku, ale nie udało mi się to, gdy zaczął ciągnąć moją bluzę wraz z koszulką ku górze. Zatrzymał się w połowie i dotknął zimną dłonią mojego brzucha. Nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Nie chciałam czuć jego dotyku na swoim ciele, więc zamknęłam oczy i nawet nie wiem dlaczego, ale żeby o tym zapomnieć to pomyślałam o dotyku Davida. Jego dotyk mogłabym czuć zawsze i wszędzie, bo był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.

I już byłam przygotowana na najgorsze. Myślałam, że Neil zdejmie mi bluzę wraz z koszulką, ale nagle poczułam brak jego dotyku na swoim ciele. Otworzyłam przerażone oczy i spojrzałam wprost na jego twarz, która już po raz kolejny wykrzywiła się w szerokim uśmiechu.

-Nie zrobię tego, bo nie jestem typem gwałciciela. Chciałem ci tylko pokazać, że jak mi się odmieni zdanie to w każdej chwili mogę to zrobić.- podniósł znacząco głos, na który po całym ciele przeszły mnie ciarki.- Będziesz teraz wiedziała, że nie warto ze mną pogrywać?

-Tak, ale pójść mnie.- czułam jak moje policzki całe płoną.

-Masz nikomu nie powiedzieć o tym co się stało, jasne? Jak zadzwonisz po gliny lub się komuś wygadasz to już za drugim razem się nie powstrzymam, rozumiesz?

Nie chciałam już dłużej z nim walczyć, więc pokiwałam mu na zgodę głową. Odrazu po tym Neil puścił mnie i odsunął się. Spojrzał na mnie ostatni raz, a następnie jak gdyby nigdy nic opuścił szybko mój dom, trzaskając mocno za sobą drzwiami. Po jego odejściu krzyknęłam ze złości najgłośniej jak się tylko dało. Zsunęłam się o ścianę i usiadłam na podłodze. Twarz schowałam w dłoniach i nawet nie wiem ile czasu minęło, gdy nagle usłyszałam ponowne otwieranie się drzwi wejściowych, przez które ktoś wszedł. Zamarłam, bo myślałam, że to znowu może być on, ale to na szczęście nie był on, bo zobaczyłam zamiast go Hazel i Jacoba.

-Pukaliśmy, ale nie odpowiadałaś, więc weszli...-zaczęła Hazel, ale gdy przekierowała swoje spojrzenie na mnie to odrazu zamilkła.- Co tu się do cholery dzieje?- obydwoje natychmiast podbiegli do mnie i ukucnęli przy mnie. Położyli swoje dłonie na moich, więc uniosłam na nich wzrok i gdy zobaczyli moją minę to ich humor diametralnie się zmienił.

-Co się stało?- zapytał zmartwiony Jacob.

-On chciał się do mnie dobrać, Neil próbował się do mnie dobrać.- nie mogłam przed nimi tego ukrywać. Nie chciałam już nikogo dłużej oszukiwać, więc po moich słowach obydwoje popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Wiedziałam co będą chcieli zaraz zrobić, ale musiałam ich przed tym powstrzymać.

-Kurwa, dzwonię po policję.- powiedział wściekły brunet i już chciał sięgnąć po telefon, ale powstrzymałam go.

-Nie dzwoń. Narazie nic mi nie zrobił, ale jak następnym razem to się powtórzy to ja sama zadzwonię.

-Ale Ver, nie możemy tak tego zostawić. Nie możesz puścić mu tego płazem.

-Wiem i nie puszczę. Po prostu wolę, żeby dostał większą karę, niż tylko za grożenie, bo zasługuje na coś o wiele gorszego.

Neil nigdy taki nie był. Nie wiem co się stało, ale teraz zmienił się na jeszcze gorszego skurwiela. Boję się, że znowu przyjdzie i nie odpuści, ale teraz wiedziałam, że jestem bezpieczna, bo tkwiłam w uścisku moich najlepszych przyjaciół, których kocham całym sercem.

***

Do następnego skarby.

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

16.3K 194 5
,,Jeden Zakręt " to poruszająca historia młodej dziewczyny o imieniu Veronica Evans, która przeżywa tragedię utraty ojca w ostatnim, tragicznym wypad...
130K 2.3K 183
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
53.8K 2.2K 13
Historia o dziewczynie, której życie, postawiło na drodze magię, w którą od zawsze wierzyła. Co innego z miłością. Nadya, odkąd pamięta, krytykowała...
39.8K 1.3K 21
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...