Kropla życia. Część pierwsza:...

By LokiLaufeysonLovexx

42 2 0

Wszystkie epidemie były niczym w porównaniu z ty co przyszło teraz. Od pamiętnej pandemii koronawirusa, która... More

Prolog
Rozdział 1.

Rozdział 2

7 0 0
By LokiLaufeysonLovexx

Rodzeństwo postanowiło zostać w bunkrze na kilka godzin aby pościg oddalił się wystarczająco daleko, choć oboje wiedzieli, że tak naprawdę to wizja spokojnego odpoczynku bardziej wpłynęła na tą decyzję. Kayla rzuciła się ociężale na łóżko a Luca ułożył się w poprzek przerzucając swoje nogi przez jej. Myślami była już daleko poza bunkrem, w małym miasteczku, w którym zostawili całe życie. Nie zdążyła jednak poważnie zatęsknić gdy jej ciało poddało się zmęczeniu i wyczerpana kilkugodzinną ucieczką zasnęła.

Obudziła się wyrwana ze snu. Delikatnie podniosła się na łokciach szukając źródła hałasu. Po chwili ponownie usłyszała drażniący odgłos, którym okazało się donośne chrapanie jej towarzysza. Patrząc na zmęczoną twarz brata teraz pogrążoną we śnie chwilowa irytacja od razu zniknęła ustępując miejsca trosce. Jego oczy widocznie podkrążone nie były dla niej zbyt wielkim zaskoczeniem. Od kilku miesięcy nie było im dane zaznać spokojnego snu. Ciągle tylko czuwali na zmianę w obawie przed kolejnym atakiem łowców. Biorąc pod uwagę to jak pokaźną sumę wyznaczyli za ich złapanie wcale nie było to dziwne. Kayla jednak czuła że tu nie chodziło jedynie o pieniądze... Gdy ukrywali się w pobliżu wiosek koczowników, bądź wtapiali się w tłum na targu zmutowane zwierzęta nigdy nie zastanawiały się kogo zaatakować. Za każdym razem wywęszyły ich nawet w największym gwarze. Te biedne stworzenia czuły że w żyłach rodzeństwa płynie coś co mogłoby je uleczyć, przywrócić do stanu sprzed choroby. Młodą kobietę przeszył dreszcz gdy pomyślała, że być może gdy rano otworzą właz ukażą im się otwarte paszcze tych potworów, które tylko czekają aż opuszczą schronienie. Pod okiem Luca miał sporych rozmiarów bliznę. Ciemnowłosą przeszył dreszcz gdy przypomniała sobie ten dzień i okoliczności w jakich ją zdobył. Byli wtedy jeszcze niedoświadczonymi dzieciakami, którzy bez rodziców nie potrafili sobie poradzić w świecie ogarniętym paniką. Jego przydługie czarne włosy opadały na lekko zbrudzone czoło, pełne zadrapań zdobytych w lesie. Jak bardzo los musiał ich nienawidzić skoro skazał zaledwie szesnastoletniego chłopca z dziewiętnastoletnią siostrą na tułanie się po lasach i życie w ciągłym strachu.

Kobieta powoli i delikatnie podniosła się z łóżka aby nie obudzić towarzysza i skierowała się w kierunku wyjścia. Metalowe schodki mieniły się lekko odbijając blask lamp. Jedna z nich, znajdująca się najbliżej wyjścia była spalona przez co poręcze były spowite lekkim mrokiem.  Kayla zbliżyła się do nich nasłuchując jakichkolwiek odgłosów z zewnątrz. 

Cisza.

Gdyby wilki dalej na nich czyhały z pewnością słyszeliby ich przerażające wycie, które nawet przez metalowy właz dałoby się usłyszeć. Jej ciało ogarnęła lekka ulga. Odwróciła się z powrotem w stronę pomieszczenia i napotkała wzrokiem regał, za którym skrywało się ciało, Zdjęła z półki duży poskładany materiał, który zapewne był prześcieradłem i wyminęła mebel aby stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Choć ta nie była tak drastyczna jak inne które miała już okazje oglądać i tak jej żołądkiem wstrząsnął nieprzyjemny skurcz. Rozłożyła tkaninę i przymykając lekko oczy zaczęła nakrywać mężczyznę jednak coś ją powstrzymało. Jej uwagę przykuł znaczek naszyty na materiałowej kurtce. Ta symetryczna figura była jej bardzo dobrze znana i za każdym razem budziła takie samo przerażenie. Widziała ją jeszcze przed rozpoczęciem epidemii, choć bardzo rzadko. Jednak od kiedy ich życie zamieniło się w koszmar naszywka na mundurach przewijała się coraz częściej. Widziała ją kiedy jej dom został zajęty przez sześciu umundurowanych mężczyzn, kiedy uciekali razem z bratem i rodzicami przez tylne drzwi widziała samochody z tym właśnie znakiem. Widziała go kiedy z ukrycia patrzyła jak jej ojciec poświęca życie aby zostali bezpieczni.

Kimkolwiek był ten mężczyzna należał do rządu. A to sprawiało, że stawał się również ich wrogiem.

Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że być może gdyby kiedykolwiek udało im się połączyć siły z pozostałą jedenastką odpornych oraz z rządowymi lekarzami, ponoć najlepszymi na świecie, to być może udałoby się odnaleźć sposób na podzielenie się ich odpornością na wirusa. Nie było to jednak takie proste. Kilka lat wcześniej do wiadomości publicznej wyciekła informacja jakoby w systemach światowej organizacji zdrowia odnaleziono czternaście osób odpornych na wirusa. Jako, że wtedy wszyscy notorycznie się badali, nie było trudno wprowadzić dane w system i pozwolić technologii odnaleźć te kilkanaście osób które nigdy nie zachorowały i wykazywały odporność na komórki chorobotwórcze. Gdy pierwsza odporna osoba zgłosiła się dobrowolnie do udziału w badaniach mających pomóc odnaleźć szczepionkę, cały świat o tym huczał. Całe wydarzenie było transmitowane w telewizji i na wszystkich serwerach internetowych. Jednak coś poszło nie tak. Okazało się, że gdy naukowcy chcieli odłączyć zdrowe krwinki czerwone aby przeprowadzić na nich eksperymenty te dokonywały swego rodzaju autodestrukcji. Dwudziestoletnia odporna kobieta doznała wstrząsu anafilaktycznego i zmarła na oczach milionów osób na całym świecie. Rząd, być może nieumyślnie, ją zamordował i nie wyraził z tego powodu żadnej skruchy. Nazwał jej śmierć "ofiarą konieczną" i zaapelował aby kolejne osoby zgłaszały się do badań. Dziwnym trafem gdy rodzice Kayli nie zgodzili się na eksperymenty z wykorzystaniem szpiku kostnego własnych dzieci do sieci wyciekły ich dane, razem z danymi pozostałych odpornych. Miał być to sposób na zmobilizowanie icg do tego wspaniałomyślnego poświęcenia na rzecz społeczności. Została jedynie trzynastka. Przeklęta trzynastka odpornych, którzy nawet o to nie prosili. A ludzie zaczęli naciskać. Gdy minął pierwszy szok związany ze śmiercią młodej kobiety ludzie zaczęli twierdzić, że być może rząd ma rację i powinni szukać leku dalej, nie zważając na straty. W końcu to obywatelski obowiązek. 

"Takim oto sposobem wykluło się to ścierwo nazywane teraz łowcami." -Pomyślała. Niektórzy działają indywidualnie, i na własną rękę próbują szczęścia w odnalezieniu odpornych. Inni łączą się w grupy aby mieć większe szanse na odnalezienie odpornych, a co za tym idzie, leku.

"Ale chwila. Jaka szczepionka? Jakie serum? Jak chcą rozdysponować lek skoro nie mają receptury? A no właśnie... Z tego powodu połowa ludzkości szuka odpornych a druga połowa wiatru w polu."

Odnalezienie pozostałej jedenastki stało się dla Kayli i jej brata  priorytetem odkąd zrozumieli, że zostali na tym świecie zupełnie sami. Nie licząc siebie ani jedna osoba z ich rodziny nie pozostała przy życiu. Zjednoczenie z resztą odpornych było dla nich ostatnią deską ratunku. Wiedzieli, że jedno z nich przebywa właśnie na terenie Nowego Orleanu. Podczas swojego niebezpiecznie długiego pobytu w tym mieście zaczęli go tropić. Widocznie wychylili się jednak za bardzo i zostali zauważeni prze niepowołane osoby, które zgłosiły ich obecność w mieście. Pozostało im mieć nadzieję że poszukiwana przez nich osoba jakimś sposobem również dowiedziała się o ich odwiedzinach i sama spróbuje ich odnaleźć

-Obawiam się, że on już nic ci nie powie.- Słysząc zaspany głos brata Kayla odwróciła się w jego stronę odrywając wzrok od trupa.

-Czasami od martwego dowiesz się więcej niż od żyjącego- Mruknęła z pozoru obojętnie, nakrywając ciało razem z głową aby chłopak nie dostrzegł naszywki. Kobieta stwierdziła, że dość już miał zmartwień aby przypominać mu jeszcze najgorsze chwile jego życia i rozdrapywać rany. Z resztą, miała pewne podejrzenia, że młody mężczyzna byłby w stanie zbezcześcić ciało aby choć trochę ulżyć sobie w bólu po stracie bliskich.

-Do czegoś pijesz?- Podniósł się z materaca odgarniając włosy z czoła i przyglądając się badawczo swojej siostrze

-Gdzie byłeś wczoraj?- Zapytała bez dłuższego namysłu

- Jak to gdzie?

Kayla westchnęła przewracając oczami i podniosła się z klęczek zbliżając się do chłopca.

-Gdy nas zaatakowali- Sprecyzowała- Miałeś stać na warcie a cię tam nie było. Masz szczęście że nie spałam mocno i zdążyłam zawczasu uciec bo przysięgam, że gdyby mnie dopadli to męczyłabym cię jako duch do końca twojego życia.- Luca zaczął się śmiać jednak gdy zobaczył niezbyt zadowoloną minę siostry, spoważniał.

- Usłyszałem ich gdy byli jeszcze daleko.- Wyjaśnił- Poszedłem sprawdzić ilu ich jest, myślałem, że dam sobie radę sam.- Przewrócił oczami gdy zdał sobie sprawę jak głupio teraz brzmiały jego tłumaczenia.

Kobieta przez chwilę zastanawiała się nad porządną reprymendą dla młodszego brata jednak stwierdziła, że nie ma siły na kolejne kłótnie

-Ważne, że nic nam nie jest- Mruknęła cicho po czym usiadła na łóżku obok niego.

Chwilę siedzieli w ciszy wpatrując się w ścianę przed nimi, każde zanurzone we własnych myślach Kayla myśląca o planach na kolejne dni i o tym co będą jeść, biorąc pod uwagę fakt że cały zdobyty przez nich prowiant został porzucony w starej leśnej chacie. Przez chwilę przeszło jej przez myśl aby tam wrócić jednak szybko porzuciła ten pomysł, oczami wyobraźni widząc czekających tam wrogów. Jej brat jednak bił się z myślami. W jego głowie kłębiło się tysiące myśli a wszystko przez fakt, że wiedział o czymś o czym jego siostra jeszcze nie miała pojęcia.

-Kayla...- Zaczął w końcu niepewnie.

- Tak?- W głosie siostry nie było zaciekawienia. Raczej był to bezwiedna odpowiedź wypływająca z ust kogoś kto myślami jest gdzieś indziej. Luca wziął większy oddech i po chwili namysłu wypowiedział słowa, które od dwóch dni nie mogły przejść mu przez gardło z obawy przed tym, że okażą się nieprawdą.

-Znalazłem go.

W pomieszczeniu zapanowała cisza jeszcze głębsza nich dotychczas. Przez tych kilka sekund oboje mieli wrażenie, że mogli usłyszeć bicie serca drugiej osoby. Kobieta zwróciła wzrok na swojego brata a w jej oczach niedowierzanie mieszało się z wzbudzoną po latach nadzieją.

-Odnalazłem odpornego.


***************************
17.10.2021. / edit. 28.11.2023r. Ps. dalej nie mam okładki xddd

dawno mnie tu nie było i tym razem nie obiecam, że będę tu częściej bo zapewne tak nie będzie. Mam teraz trochę rzeczy na głowie a rozdział dodaję tylko dlatego, że jestem chora i cholernie mi się nudzi. No to ten... do następnego!

PS. Pragnę zaznaczyć, że wciąż nie mam okładki do książki, więc będę wdzięczna jak ktoś ambitny będzie chciał mi takową podesłać. Fajnie by było jakby choć trochę nawiązywała ona do treści książki ale będę brała pod uwagę każdy nadesłany projekt. :*


Continue Reading

You'll Also Like

Kairos By leigh heasley

Science Fiction

842K 23K 28
Time travel is legal and Ada Blum is looking for love. But what happens when one of her charming bachelors from the past makes his way to the present...