Hateful Love

By Miula_

1.4M 32K 58K

Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebi... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Epilog
Podziękowania

Rozdział 11

41.3K 1.1K 2.4K
By Miula_

Po zakończonych lekcjach we trójkę jak zawsze udaliśmy się do szafek, żeby schować nasze książki. Przez cały dzień rozmyślałam tylko o spotkaniu z Liamem, na które mnie zaprosił. Dokładnie zapamiętałam dzień, w którym Neil pierwszy raz zaprosił mnie na spotkanie. Pamiętam jak cholernie się wtedy z tego cieszyłam, a teraz to już nie było to samo szczęście co kiedyś, bo to nie był on.

-Ale fajnie, że nasza szkoła pierwszy raz organizuje jakiś wspólny wyjazd i to na dodatek jeszcze w góry.- uśmiechnęła się Hazel.

-Zgadzam się i mówię wam, że będziemy się świetnie bawić.- zaklaszczał Jacob, chowając książki do szafki.

-Myślicie, że będzie aż tak fajnie?- zapytałam, zamykając szafkę.

Na samą myśl o tym, że David też tam pojedzie coś ściska mnie w żołądku, bo zapewne jak zawsze zepsujemy ten wyjazd naszymi ciągłymi kłótniami, których mam już szczerze tak cholernie dosyć. Najgorsze jest tylko to, że mieliśmy już dawno zakończyć tą całą dziecinadę, a nadal tego nie zrobiliśmy.

-Stara będzie zajebiście, a nie fajnie.- powiedziała z przekonaniem czarnowłosa.

-Oby.- mruknęłam.

-A jakie macie plany na teraz?- Jacob zmienił temat.

-Veronica ma za chwilę spotkanie z Liamem, a jak chcesz to my możemy pójść do mnie i coś porobić.- odpowiedziała Hazel, na co Jacob jej przytaknął.- Pamiętajcie też, że jutro idziemy wszyscy na urodziny Louisa.

-To już jutro?- zaskoczona otworzyłam szeroko oczy. Louis ma jutro urodziny? Hazel mi wspominała, że będą, ale nie sądziłam, że aż tak szybko.

-Tak, przecież ci już kilka razy o tym wspominałam.

-To chyba jakoś tego nie zaczaiłam.- próbowałam przypomnieć sobie kiedy mi o tym wspominała.

-Dobra, ale mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz i będziesz?- uniosła brwi do góry.

-Będę, będę.- obiecałam.- W takim razie ja już idę, bo zapewne Liam już na mnie czeka.

-Ale pamiętaj, że jak skończysz to masz odrazu do nas zadzwonić i opowiedzieć jak poszło.

Pożegnaliśmy się i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia ze szkoły. Przez cały dzień nie stresowałam się tym spotkaniem, ale teraz zaczęłam odczuwać lekki stres tym spowodowany, ponieważ nie byłam nigdzie z nikim po tym co się stało z Neilem.

W rozmyśleniu miałam wychodzić już ze szkoły, ale zanim to zrobiłam to mój wzrok uniosłam na Davida i Maddie, którzy stali przy wejściu i nie mal pożerali się na oczach wszystkich. Na szczęście nie zauważyli mnie, bo byli zbyt pochłonięci sobą, więc jedynie przewróciłam na nich oczami i przeszłam obok nich obojętnie.

Wyszłam z budynku i zaczęłam kierować się w stronę parku, który oddalony był tylko kilka metrów od naszej szkoły. Gdy byłam już bliżej serce zaczęło bić mi jeszcze szybciej niż dotychczas, a stres stał się jeszcze bardziej silniejszy. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu tylko tej jednej osoby. I nagle zauważyłam go jak oparty był o pień jakiegoś pobliskiego drzewa. Zanim do niego podeszłam to wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech i ruszyłam pewnym siebie krokiem w jego kierunku.

-Długo już czekasz?- podeszłam bliżej niego.

-Właśnie też przed chwilą przyszedłem.- odbił się od drzewa.- To co? Idziemy się przejść?

-Tak.- pokiwałam głową, więc zaczęliśmy kierować się przed siebie. Szliśmy pośród dużych i pięknych drzew, na których powoli zaczęły pojawiać się liście. Między nami panowała krępująca cisza, bo żadne z nas nie wiedziało jak zacząć temat, ale w końcu postanowiłam, że to ja powinnam pierwsza się odezwać.

-Chciałabym cię jeszcze raz bardzo przeprosić za to wcześniejsze zachowanie Davida. On po prostu jest taki jaki jest i chyba nic go już nie zmieni. Nie chciałabym tylko, żebyś przez niego pomyślał sobie, że cię unikam czy coś.- zaczęłam niepewnie.

-Nie ma sprawy, przecież to nie twoja wina.- wzruszył ramionami.- Ale mam jedno pytanie. Czy coś pomiędzy wami jest?- zapytał, a ja nie dowierzałam w to co właśnie od niego usłyszałam. Uchyliłam usta i spojrzałam na niego zdezorientowanie. Dlaczego mam wrażenie, że ostatnio wszyscy myślą, ze coś jest na rzeczy? Najpierw Hazel i Jacob, a teraz Liam.

-Nie i nigdy nie będzie. My siebie nienawidzimy i nigdy się to już nie zmieni.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-To dobrze, a pytam się o to, bo ostatnio zdałem sobie sprawę, że David...- zaczął, ale odrazu mu przerwałam.

-Możesz mi zaufać, że nic nie ma i jak mówię nigdy nie będzie. Nie da się mieć jakiś głębszych relacji z takim zadufanym w siebie dupkiem jakim jest on, a przynajmniej ja tak nie potrafię.- odpowiedziałam.- A poza tym możemy już o nim nie rozmawiać? Powiedz lepiej czy nauczycielka już też wam ogłosiła, że każda klasa jedzie za kilka tygodni na wycieczkę w góry.

-Tak i myślę, że to będzie coś nowego dla nas wszystkich, bo nigdy czegoś takiego nie organizowali. Mam tylko szczerą nadzieję, że z Davidem tego wyjazdu nie zepsujecie.

-Tym razem postanowiłam, że będę go unikała, więc może nic się takiego nie stanie.- wwierciłam wzrok w ziemię, bo i tak wiedziałam, że jak zawsze to mi się nie uda, a pomiędzy nami znowu zapadła cisza. Nie chciałam o tym myśleć, więc musiałam wymyśleć szybko jakiś pretekst, żeby przestać o nim rozmawiać. Na szczęście przed nami zauważyłam małą budkę z lodami, więc była to idealna okazja, żeby sprowadzić naszą rozmowę na zupełnie inny temat.

-Masz może ochotę na lody?- zapytałam.

-Jasne, ja zawsze mam ochotę na lody.- odparł, więc podeszliśmy razem do budki z lodami. Liam zamówił dla siebie dwie gałki lodów o smaku czekoladowym, a ja poprosiłam o smak truskawkowy. I już blondyn chciał wyciągnąć portfel, ale go zatrzymałam.

-Poczekaj, ja przecież sama mogę za siebie zapłacić.- oznajmiłam, bo zawsze głupio się czułam jak ktoś za mnie płacił.

-Nie, ja zapłacę za nas oboje i nawet nie próbuj dyskutować.- podał banknot sprzedawczyni, więc
podziękowałam mu, i gdy mieliśmy już lody w naszych dłoniach to usiedliśmy na jakiejś ławce przy dużym drzewie. Polizałam moją gałkę podobnie jak Liam i oblizałam usta, bo były naprawdę bardzo dobre.

-Dobre?- przyglądał się moim lodom.

-Są przepyszne, chcesz spróbować?- przystawiłam je w jego stronę.

-Tak, a ty spróbuj moich.- podał mi swoją gałkę, którą wzięłam do ręki i polizałam.

-Muszę przyznać, że dobre, ale moje i tak są zdecydowanie lepsze.- zaśmiałam się, biorąc z powrotem od niego mojego loda.

-Ja tak samo mogę powiedzieć o moich.- uśmiechnął się.- A tak w ogóle to idziesz jutro na urodziny Louisa?

-Tak, a ty?

-Też, ale tym razem mam nadzieję, że nie uciekniesz tak szybko.

-Tym razem tak nie będzie.- stwierdziłam.

Minęło może kilka minut, gdy skończyliśmy jeść nasze lody. Siedzieliśmy po tym jeszcze przez chwilę na ławce, rozkoszując się świeżym powietrzem i naturą. Założyłam nogę na nogę i czekałam na propozycję Liama co proponuje dalej robić, bo ja nie miałam już żadnych pomysłów.

-To idziemy dalej?- zadał pytanie.

-Tak.- powiedziałam i już mieliśmy wstać, ale automatycznie zastygłam w miejscu, kiedy zobaczyłam przed nami ponownie tego pijaka, który mnie wczoraj zaczepił. Mężczyzna centralnie na nas spoglądał, chowając się za drzewem, jednak po chwili gdy zauważył, że go obserwuję zniknął mi z oczu. Drgnęłam i miałam wrażenie, że cała nagle zbladłam na jego widok, bo cholera czy on mnie śledzi?

-Wszystko w porządku?- dopytał Liam, dokładnie mi się przyglądając.

-Tak.- odpowiedziałam niepewnie, bo nie chciałabym wyjść na jakąś wariatkę.

-Napewno? Bo zrobiłaś się jakoś nagle dziwnie nerwowa.

-Naprawdę wszystko jest w porządku, nie przejmuj się.- starałam się ukryć zdenerwowanie.

-Okej, w takim razie idziemy się dalej przejść?- powtórzył pytanie.

Przytaknęłam mu, więc wstaliśmy z ławki i już mieliśmy iść dalej, ale nie zrobiliśmy nawet kilku kroków, bo nagle po raz kolejny dzisiaj zauważyłam Davida i Maddie, którzy jak na złość szli akurat w naszym kierunku. Przeklnęłam i odwróciłam od nich wzrok, w myślach modląc się, żeby tutaj nie podeszli. Niestety, ale moja mała prośba się nie spełniła, ponieważ zatrzymali się centralnie przy nas.

-Proszę, co za niespodzianka. Czyżby nasza Veronica była pierwszy raz od dawna z kimś na randce?- zaczęła tym swoim jak zawsze wkurwiającym tonem Maddie.

Odpierdolcie się.

Razem z Liamem nic nie odpowiedzieliśmy tylko wymieniliśmy się porozumiewawczym spojrzeniem, ponieważ obydwoje doskonale wiedzieliśmy, że nie warto im odpowiadać, bo zrobią wszystko, żeby nas zdenerwować.

-No tak, zapewne nie odzywają się, bo randka przebiega im beznadziejnie, przez Veronicę, która nadal nie przestała myśleć o Neilu.- zaśmiali się, na co wbiłam mocno paznokcie w rękę, żeby się uspokoić, bo ta dwójka już naprawdę mnie irytowała swoim zachowaniem.

-Dlaczego zawsze próbujecie zdenerwować mnie tym samym argumentem? Nie macie jakiś innych w zanadrzu tylko cały czas ten jeden?- w końcu odezwałam się.

-Uwierz skarbie, że mamy jeszcze mnóstwo o wiele lepszych argumentów, ale ten jakoś nas najbardziej przekonuje.- zaśmiała się blondynka.

-Dokładnie, a poza tym mam dla ciebie pewną radę stary.- David zwrócił się do Liama, któremu w głębi serca dziękowałam za to, że się nie odzywał ani nic nie komentował.- Nie radzę ci nawet z nią próbować, bo jak mówiłem pewnie nadal myśli o Neilu.

-Zapomniałam o nim już dawno. Możecie się łaskawie odpierdolić od nas i zająć się swoim życiem? Neil to dla mnie już dawno zamknięty temat, bo tak naprawdę nigdy nie był dla mnie kimś ważnym.- skłamałam.

-Nie był dla ciebie ważny? To może lepiej przypomnij sobie co zrobiłaś kiedy rżnął mnie, gdy ciebie nie było. Rżnął mnie i to ostro jak ciebie nigdy.- wykrzyczała Maddie.

Zamarłam. Odrazu poczułam na sobie przejęty wzrok Liama. Wbiłam mocno paznokcie w dłoń, żeby nie zacząć płakać, jednak nie udało mi się to, bo poczułam jak już pierwsza łza spływa mi po policzku. Praktycznie nigdy nie płakałam, bo tak cholernie nie lubiłam tego robić. Nie było gorszego uczucia od tego, jednak teraz się nie powstrzymałam, a to oznaczało, że to bardzo we mnie uderzyło. Obserwowałam fałszywą twarz tej suki i spojrzałam jeszcze kątem oka na Davida, którego spojrzenie teraz o dziwo się zmieniło. Przed chwilą spojrzenie tych jego szafirowych tęczówek było pełne złości i nienawiści, a teraz stało się bardziej przejęte i zmartwione? Nie, napewno nie.

Poczułam jak kolejne już łzy poleciały mi po policzku. Nie wytrzymując już tego wszystkiego spojrzałam ostatni raz na dumną z siebie Maddie i na dziwnie zmartwionego Davida. Następnie obdarowałam Liama przepraszającym spojrzeniem, po czym odwróciłam się i jak najszybciej zaczęłam biegnąć w stronę domu, jednak gwałtownie z zaskoczenia stanęłam w miejscu kiedy usłyszałam z ust Davida wypowiedziane słowo, którego nigdy bym się nie spodziewała, że wypowie. Jedno słowo, które znaczyło dla mnie więcej niż powinno.

„Przesadziłaś."

Chciałam się już do nich z powrotem odwrócić, ale jednak tego nie zrobiłam, bo nie chciałam, żeby patrzyli na mnie jak jestem taka cholernie krucha, więc nie myśląc pobiegłam dalej przed siebie. I nawet nie wiem kiedy dotarłam do domu i w jaki sposób to zrobiłam jak nic prawie nie widziałam przez zeszklone oczy. Zdjęłam jak najszybciej buty i nawet nie rozglądając się pobiegłam odrazu w stronę mojego pokoju. Nie słyszałam, żeby mama była w domu, z czego się ucieszyłam, bo nie musiałam przynajmniej tłumaczyć jej co się stało. Odrazu rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam w sufit i płakałam. Zwyczajnie płakałam bez żadnych oporów, pozwalając moim łzą, spłynąć jak chcą. Zapłakana patrzyłam w biały sufit i rozmyślałam o tym wszystkim co się przed chwilą wydarzyło.

Przesadziłaś."

I po chwili przypomniałam sobie, że obiecałam Hazel i Jacobowi, że odrazu gdy wrócę to do nich zadzwonię i opowiem jak było. Nawet jeśli byłam teraz w takim stanie to i tak chciałam się wygadać komuś bliskiemu i opowiedzieć o tym co się stało, więc odrazu postanowiłam do nich zadzwonić. Wyprostowałam się i sięgnęłam po mojego macbooka leżącego na szafce. Wzięłam go i oparłam się o ścianę nad łóżkiem. Tym razem laptop odpalił się bez żadnych problemów, w porównaniu do poprzedniego razu. Weszłam w Skypa i zadzwoniłam do Hazel, bo Jacob miał być podobno razem z nią.

-Co się stało? Nie mów, że ten debil coś ci zrobił.- zapytał zmartwiony Jacob, spoglądając na moją zapłakaną twarz.

-Nie, on akurat w tym wszystkim był najbardziej w porządku.- wytarłam mokry policzek.

-To co się stało?

-Na początku było wspaniale. Jedliśmy lody i świetnie się dogadywaliśmy, ale później jak na złość przyszli David i Maddie, którzy oczywiście jak zawsze wspomnieli mi o Neilu i to na dodatek przy Liamie.- wytłumaczyłam, owijając kosmyk włosów na palec.

-Kurwa, od zawsze mówiłem ci, że oni są idiotami tylko siebie wartymi.- warknął zdenerwowany chłopak.- A Liam wypytywał cię później o co chodzi z Neilem?

-Nie, na szczęście w ogóle tego nie komentował, bo chyba zdawał sobie sprawę, że było coś kiedyś pomiędzy nim i mną.- odpowiedziałam.

-To dobrze, że przynajmniej on rozumie.- powiedziała Hazel.- Ale na poprawę humoru przypominam wam, że jutro idziemy na urodziny Louisa.

-Ja chyba nie dam rady jednak przyjść, bo nie mam nastroju po tym co się dzisiaj stało.- szepnęłam bez zastanowienia.

-Kochanie, nawet nie myśl, że pozwolimy ci siedzieć w domu i rezygnować z imprezy tylko ze względu na tych idiotów. Idziemy jutro i nawet nie próbuj dyskutować.- postanowił Jacob.

-Dobra, przyjdę.- ustąpiłam. Ostatnie czego teraz potrzebuje to jakieś imprezy i zabawy, ale obiecałam im, że przyjdę, więc chyba będę musiała to zrobić.

-Świetnie, w takim razie przyjedziemy jutro razem po ciebie o jakiejś osiemnastej, bo pojedziemy moim autem.- dodał.

-Okej, w takim razie do jutra.- pomachałam im na pożegnanie, bo nie miałam siły już dłużej gadać.

-Do jutra i pamiętaj, żeby o nich nie myśleć. Jutro sprawimy, że o wszystkim zapomniesz, więc głowa do góry.- uśmiechnęli się, żeby dodać mi otuchy, a następnie rozłączyli się.

Westchnęłam i zamknęłam klapę laptopa. Położyłam go ponownie na szafkę, a sama znowu położyłam się na plecach. W sumie to miałam zamiar nie pić na jutrzejszych urodzinach Louisa po tym co się stało poprzednim razem, ale chyba jednak będę musiała zmienić swoje plany, bo muszę przestać wreszcie o tym wszystkim myśleć i mocno się rozerwać.

***

Dziękuje jeszcze raz z całego serca za wszystkie gwiazdki i komentarze<3

Continue Reading

You'll Also Like

506K 12.4K 46
Siedemnastoletnia dziewczyna która straciła rodziców, przeprowadza się do Las Vegas do swojego starszego brata. Jak potoczy się jej historia ?
36.2K 109 10
no tu będą różne historie bedą 18+ będą tu wlw blb i blg
60.9K 1.5K 54
Dwoje członków klubu motocrossowego rywalizuje ze sobą na każdym kroku. Jednak nagły, nieszczęśliwy wypadek zmienia wszystko. Czy nienawiść może prze...
16.3K 194 5
,,Jeden Zakręt " to poruszająca historia młodej dziewczyny o imieniu Veronica Evans, która przeżywa tragedię utraty ojca w ostatnim, tragicznym wypad...