Przeszłość zawsze powraca

By MimiSnape

24 5 3

Jessica jest zwykłą nastolatką mieszkającą w małej wiosce. Nagle na jej drodze pojawia się tajemniczy chłopak... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV

Rozdział V

0 0 0
By MimiSnape

Była ciemna, chłodna noc, lecz niebo rozjaśniał ogromny księżyc, świecący piękną, a zarazem mroczną, srebrną poświatą, która oświetlała 3 postacie będące na polanie pod nim. Była to dziewczyna, która stała pomiędzy dwójką chłopaków. Stała między nimi niczym tarcza. Przynajmniej tak to wyglądało gdy w jej stronę z niewyobrażalną prędkością biegł jeden z nich. Wydawał się taki wysoki, z punktu widzenia Jessici wyższy niż w rzeczywistości o co najmniej o pół metra. Wiedziała lub bardziej chciała, by była to jej wyobraźnia, ale wiedziała również, że jego wygląd nie jest tylko wybujałą fantazją. Miał przerażająco bladą twarz, jego oczy były zdecydowanie ciemniejsze niż zwykle przez przekrwienie i żyły, które były w nich widoczne, a obraz ten dopełniały dwa długie, ostre kły wystające z jego uchylonych warg. Gdy jednak Thomas zobaczył ją przed sobą, gdy stanęła mu na drodze do Jamesa, przestał biec. Zatrzymał się w miejscu, wyglądając niczym posąg. Jego twarz znów wyglądała tak zwyczajnie, tak jak ją zapamiętała.

-Jessica! - krzyknął przerażony - Dlaczego tu przyszłaś?! - wyglądał na zatroskanego i przerażonego, a zarazem wściekłego. Nie była to jednak złość na nią, nie, na nią nie potrafiłby być zły. Był zły na siebie.

- Bałam się o was - zaczęła, jednak nie mogła dalej mówić. Głos jej stanął w gardle i łzy napłynęły do jej pięknych oczu.

- Jess, nie powinno Cię tu być! Mogło Ci się coś stać - kontynuował Thomas.

- Skąd wiesz, czy może wciąż się jej coś nie stać? - prowokował James, widząc zmieszanie swego brata. W tej samej chwili poleciał w powietrze i uderzył w pobliskie drzewo ze stłumionym łomotem. Thomas miał dosyć tego, że za każdym razem jej brat chciał się na nim zemścić, a do tego wykorzystać do tego nikomu winną dziewczynę.

- Spróbuj jej coś zrobić, a to ja przebiję Cię tym kołkiem - ryknął trzymając w dłoni ten sam kołek, który wcześniej przygotował na niego James. Jessica słysząc to, przeraziła się jeszcze bardziej. Bała się, bała jak jeszcze nigdy, ale jednocześnie chciała zrozumieć to wszystko. Czuła, że pomimo sceny, która przed chwilą odegrała się na jej oczach, nie musi się bać Thomasa, w końcu teraz zaatakował Jamesa w jej obronie.

- Tomy... chodź ze mną - poprosiła cicho. Teraz w jej głowie była tylko jedna myśl, która nie dawała jej spokoju. Chciała się jej pozbyć, ale wiedziała, że nie da rady, dopóki nie porozmawia z Thomasem. Thomas odwrócił się w jej stronę, ale widziała, że pozostawał czujny.

- Idź pierwsza. Muszę Cię mieć na widoku, o tej porze jest niebezpiecznie -powiedział spokojnie i uniósł wzrok na swojego brata.  Jessica uznała, że lepiej go posłuchać i zrobiła, jak nakazał. Zrobiła już pierwszy krok w stronę auta i to właśnie wtedy upadła.

~~~~~

Jessica otworzyła oczy i od razu szybko je zamknęła przez rażące ją światło. Po chwili postanowiła jeszcze raz je otworzyć, tym razem powoli i dużo mrugając, by przystosować wzrok do jasnego otoczenia. Nie miała pojęcia, gdzie się znajdowała. Zauważyła tylko, że leży przy wielkim oknie. Patrząc na widok za nim oraz sufit stwierdziła, że było to prawdopodobnie poddasze. Pokój nie był wielki, ale był śliczny pomimo osadzającego go zewsząd kurzu. Nie wiedziała, co się stało, że tu była, pamiętała jedynie, że zemdlała. Usłyszała za sobą skrzypnięcie drzwi, które wyrwało ją z zamyślenia. Odwróciła głowę w stronę dźwięku i zobaczyła Jamesa.

- Widzę, że już wstałaś - zaczął wesoło.

- Gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłam? - dopytywała lekko zaniepokojona jego towarzystwem.

- Powiedzmy, że Cię porwałem - uśmiechnął się uroczo pokazując rząd białych zębów.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała niepewnie.

- Wiem, że Thomasowi na Tobie zależy, a ja bardzo czegoś od niego chcę - powiedział lekceważąco - Moja dziewczyna Anet... ona wciąż coś do niego czuje, a ja chcę w końcu z nią być i mieć spokój. Jednak wciąż na mej drodze staje Tom - dodał.

- Czyli jednak to, co mówił, jest prawdą? - wyszeptała sama do siebie, ale stał tam wampir, a one mają cholernie dobry słuch.

- Myślę, że prawie wszystko to, co mówił jest prawdą - przyznał.

- Po co robisz to wszystko? - dopytywała - To nadal Twój brat.

- Bo chcę, by w końcu ona dała sobie z nim spokój! Bezustannie choć wiem, że coś do mnie czuje, wraca do wspomnieć o nim. Ona nie potrafi zapomnieć o Thomasie, jest między nami od zawsze! To właśnie jego kochała na początku, a ja zniszczyłem jego miłość do niej. O to właśnie mi chodziło. Robiłem dosłownie wszystko, by Anet zwróciła na mnie uwagę. W końcu obmyśliłem plan, by się nim stać. Jakimś cudem się udało i nie poznała mnie. Wyszło dokładnie tak, jak planowałem, ale pomimo tego wszystko się zmieniło - opowiadał.

- Wy jesteście... wampirami? - przerwała mu Jessica.

- Tak, jeśli do tej pory nie sądziłaś, że wampiry istnieją, to wczorajszej nocy musiałaś przeżyć niemały szok, dowiadując się o nas w ten sposób. Nas przemieniła Anet, dokładnie 127 lat temu. Oczywiście nie ona, a my sami, ale bez jej drobnego udziału nie udałoby się to. Zabiliśmy się pod wpływem emocji, posiadając w sobie wystarczającą ilość krwi, by powrócić jako nieumarli. Wiedziałem o tym, że ona jest wampirem i wiedziałem, że mój brat nie zgodzi się, by zostać jednym z nich, a ja pragnąłem wszystkiego, co wiązało się z przyszłością z nią - podrapał się po nosie na chwilę milknąc.

- Wiem, brzmię jak obsesyjnie zakochany. Wydaje mi się, że nawet taki byłem, ale teraz dużo się zmieniło i chyba męczy mnie ta ciągła walka o jej serce, gdy i tak zawsze wraca temat Thomasa. Tak, teraz wiem, że Anet nie jest taka cudowna i nieskazitelna, za jaką ją wtedy miałem. To potwór bez uczuć, który bawił się nami, a my się jej oddaliśmy. Nadal ją kocham, ale z dnia na dzień widzę coraz więcej, jakby czar pryskał. Chciałbym cofnąć czas, by to zmienić. Może gdybyśmy wtedy się nie zabili, udałoby się nam to pokonać i żyć jak dawniej, gdy byliśmy sobie najbliżsi. Wiesz, zanim w naszym życiu pojawiła się dziewczyna, byliśmy jednością, nierozłączni i wspieraliśmy się zawsze na każdym kroku. Wydaje mi się, że ona chce opętać duszę Thomasa, tak jak zrobiła to ze mną. Starałem się sprawdzić swoje przypuszczenia, ale ona jest tak nieprzewidywalna. Nigdy nie wiem co, zrobi i do czego jest jeszcze zdolna - dokończył James.

- Ty wcale nie jesteś zły - stwierdziła Jessica. To, co mówił James, wydawało się jej szczere. Na jego twarzy widać było cierpienie tych wszystkich lat.

- Niestety jestem zły. Robię wszystko, by mnie za takiego uważano. Nawet Cię porwałem! - krzyknął.

- Ale to wcale nie znaczy, że taki jesteś. Po prostu jak sam powiedziałeś chcesz za takiego uchodzić - wytłumaczyła.

- Nic nie rozumiesz - posmutniał.

- To mi wytłumacz - zachęcała.

- Nie mogę, to nie jest takie proste jak Ci się wydaje - odpowiedział.

- Ale wyjaśnij mi, choć dlaczego mnie porwałeś - poprosiła. James chwilę milczał, jakby zastanawiał się, czy to dobry pomysł. W końcu podszedł i stanął przed oknem, które górowało nad pokojem i oparł się o jego ramę.

- Jesteś tu, ponieważ jak mówiłem zauważyłem, że jesteś ważna dla mojego brata - zaczął - Jak wiesz, on bezustannie jeździ z miejsca na miejsce. Zawsze wybierał większe miasta, by wtopić się w tłum lub ukryć. Teraz jednak przyjechał do Blackberg - małego miasteczka, w którym wszyscy się znają - kontynuował.

- Mam prośbę. Czy mógłbyś mnie rozwiązać? Nie ucieknę, bo nie mam jak, a poza tym nie mam siły i jesteś ode mnie zdecydowanie szybszy - Jessica była przywiązana do krzesła grubą liną, która boleśnie wbijała się w jej skórę. Dodatkowo stał przy niej wampir.

- Dobrze - zgodził się niepewnie. Gdy ją odwiązał, poczuła ulgę.

- Możesz mówić dalej - powiedziała z uśmiechem rozmasowując swoje nadgarstki.

- Czy wiesz, dlaczego tu przyjechał? - zapytał nagle, wybijając ją z tropu i patrząc wprost w jej oczy.

- Nie - odparła - Gdy próbowałam się czegoś od niego dowiedzieć, zbywał mnie. Teraz już wiem, dlaczego to robił - dodała.

- Przyjechał tutaj, bo miał dosyć ciągłego uciekania przed nami. Postanowił w końcu stawić czoła swojemu nieszczęściu. Znienawidził mnie i Anet, bo myślał, że spiskowaliśmy razem przeciw niemu. Prawda jest taka, że Anet chce, by do niej wrócił, ale pierw chce się na nim zemścić, a ja staram się go chronić, jednocześnie niszcząc mu życie. A to wszystko dlatego, że omamiło mnie jej fałszywe wcielenie - zakończył i westchnął smutno, obracając twarz w stronę okna, przy którym stał i wyglądając przez nie.

- A teraz powiem Ci, co masz z tym wspólnego - oznajmił - Otóż mój brat, postanawiając stanąć twarzą w twarz ze swoim koszmarem, pisze się na śmierć, albo co gorsze - na niewolnictwo. Ja staram się zmusić go do kolejnego wyjazdu. Chcę mu zagrozić, że jeśli nie wyjedzie, to straci Cię na zawsze. On oczywiście wyjedzie, nie lubi gdy ludzie przez niego cierpią. A jeśli i Tobie to odpowiada to możesz wyjechać razem z nim - doszedł w końcu do sedna sprawy.

- Dlaczego nie pozwolisz mu uwolnić się od Anet? - zapytała.

- Jeśli dojdzie do ich starcia, to może skończyć się jego śmiercią lub co gorsze ona może opanować jego umysł pod wpływem czarów i zwrócić mu uczucia do niej - wyjaśnił to tak jakby widział ten obraz przed oczami.

- Co jeśli on jednak nie zgodzi się wyjechać? Zabijesz mnie? Kiedy mnie wypuścisz? - dopytywała.

- Jeśli się nie zgodzi, mój koszmar senny się ziści. Dojdzie do konfrontacji. Ale Ty nie musisz się martwić, nie mam zamiaru Cię zabijać. Poza tym to nie o Ciebie tu chodzi. Po prostu przypadkiem zostałaś wciągnięta w grę o wolność, zemstę i miłość. Myślę, że za dzień, dwa znów będziesz cieszyć się swoją wolnością - po tych słowach praktycznie rozpłynął się w powietrzu. Znów usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, gdy wampir swą nadludzką prędkością je przekroczył.

~~~~~

Thomas chodził po lesie, szukając jej. Dziewczyny, która przywróciła mu nadzieję i radość życia. Dzięki niej nie budził się już z myślą, że chce, by ten świat się dla niego skończył, a także wierzył w siebie i swoje możliwości. Chciał walczyć. Poczuł coś do niej już pierwszego dnia, ale dopiero teraz wiedział, jak silne było to uczucie. Nienawidził swojego brata, który wykorzystał moment jego rozproszenia i porwał Jessicę sprzed jego oczu. Thomas marzył wtedy by zobaczyć swoje pierwsze zwycięstwo ze swoim bliźniakiem. Jednak to on znów przegrał i teraz nie wiedział co dzieje się z jego ukochaną. Bał się o nią, nie wiedział, dlaczego Jamesowi zależało na jej porwaniu i czego się po nim spodziewać. Nie widzieli się od lat. Teraz chciał jedynie by jak najszybciej ją odnaleźć i wiedzieć, że nic jej już nie zagrozi. Obwiniał się za tę sytuację, gdyż mógł nie pojawiać się w życiu ludzi, dopóki nie policzy się z bratem, jednak chciał poczuć, jak to jest żyć normalnym życiem. Pozwolił sobie na chwilę nieuwagi i poddał się uczuciom. Gdyby nie to wszystko Jessica spałaby zapewne teraz smacznie w swoim łóżku, nie mając nawet pojęcia o wojnie toczącej się pomiędzy braćmi. Nagle gdzieś w tle usłyszał cichy dźwięk łamiącej się pod ciężarem buta gałązki. Odwrócił się tak szybko jak mógł i stanął twarzą w twarz ze swym bratem.

- Witaj Thomasie - uśmiechnął się do niego zaczepnie.

- Zapewne ciekawi Cię co u twojej księżniczki? - zapytał ze złośliwą nutą w głosie.

- Gdzie Jess?! - odwarknął wściekle Thomas. W jego głowie zaczęła narastać chęć rozszarpania Jamesowi gardła.

- Spokojnie, nie denerwuj się tak - James uniósł dłonie - Słyszałem, że złość piękności szkodzi, poza tym przybywam pokojowo. Wierz mi, chwilowo nic jej nie grozi. Oczywiście CHWILOWO - zaakcentował mrugając w stronę brata, tajemniczo się przy tym uśmiechając.

- Zostaw ją w spokoju i wracaj do Anet! - wycedził przez zęby.

- Ehh.. Chciałbym, ale niestety nie mogę - ziewnął od niechcenia James. Na jego twarzy na nowo rozkwitł złośliwy uśmieszek.

- Musisz najpierw coś dla mnie zrobić, a wtedy uwolnię twoją pannę - skończył.

- Niby co takiego? - zapytał go Thomas, starając się przy tym opanować swe mordercze zapędy.

- Wyjedź stąd jak najszybciej i jak najdalej. Najlepiej do jakiegoś większego miasta, gdzie nikt nie będzie w stanie Cię znaleźć. Oczywiście jeśli tego sobie życzysz, możesz zabrać ze sobą Jessicę. Z chęcią dostanę zaproszenie na wasze wesele - na jego twarzy zagościł szelmowski uśmiech.

- Polubiłem naszą zabawę w kotka i myszkę, ale tutaj może się ona źle zakończyć i wcale nie dla Ciebie - dodał.

- Nie mogę wyjechać z tego miasta i dobrze wiesz dlaczego. Muszę w końcu się od was uwolnić, raz na zawsze, bo dopóki nie dacie mi spokoju nigdy i nigdzie nie będę szczęśliwy - odparł jego brat.

- Jeśli jednak nie odpuścisz i nie uciekniesz, życie straci niewinna dziewczyna, na której na dodatek Ci zależy. Reszta mieszkańców natomiast pozna Anet, a raczej jej mroczną stronę, która wciąż czeka na twój powrót. Pamiętasz chyba jak bardzo lubi pokazywać swoją władzę. Chcesz mieć ich wszystkich na sumieniu? - Jamesowi nie podobał się fakt, że Thomas nie chce odpuścić. Liczył, że jego miękkie serce podda się groźbie cierpienia niewinnych. Thomas zawsze był według niego tym, który wierzył w większe dobro i poświęcenia w jego imieniu. Podpuszczał go.

- Oczywiście, że nie. Dlatego postaram się, by nie doszło tu do rozlewu krwi. A co do Ciebie to radzę Ci wypuścić Jessicę jeszcze dziś. Jeśli tego nie zrobisz lub co gorsze coś jej się stanie, lepiej nie pokazuj mi się więcej na oczy, bo zginiesz - odpowiedział z zacięciem w głosie.

- Zastanów się porządnie nad tym co Ci powiedziałem i przestań zgrywać bohatera, którym nie jesteś i nigdy nie będziesz - westchnął James - Jessica jest bezpieczna. Zaczynamy więc grę bez zasad, tak jak tego chce Anet. Wszystkie chwyty są od teraz dozwolone - poinformował śmiejąc się do Thomasa potwornym głosem. Prawdopodobnie każdy by się go teraz przestraszył każdy, ale nie Thomas.

- Twoja księżniczka będzie w niej głównym pionkiem. Anet zrobi wszystko by wygrać w tej partii, więc postara się go jak najszybciej zbić. Dobrze o tym wiesz. Póki Anet żyje nie zaznasz szczęścia u boku Jessici - zapewnił pewny tego, że jego słowa zapewniły mu wygraną, ale Thomas nie dawał się tak łatwo.

- W takim razie twoja ukochana wampirzyca będzie musiała zginąć, ponieważ dopóki Jessica żyje, nie poddam się bez walki o jej bezpieczeństwo i nasze szczęście - wysyczał dziko.

- Nie kuś, bym ją zabił, chyba zapominasz, że mam ją w swoich rękach - zarechotał jego brat, a śmiech ten odbijał się echem po okolicy.

- Nie kuszę. Tłumaczę tylko co zrobię jeśli Anet wraz z tobą nie da mi spokoju odchodząc, tylko stojąc między mną a moim szczęściem i wolnością. Tym razem przeholowaliście - odpowiedział i tym razem to na jego twarzy widniał złośliwy uśmiech, który jeszcze chwilę wcześniej był widoczny na twarzy Jamesa.

- Uważaj, żebyś nie pożałował swoich wszystkich słów! - na twarzy Jamesa widoczna była złość, która odbijała się w jego wściekłym ryku. Tracił nad sobą kontrolę, nic nie szło po jego myśli. Uważał, że Thomas jest zbyt pewny siebie.

- Nie mam czego żałować, w przeciwieństwie do Ciebie - odpowiedział mu brat.

- Uważasz swoje słowa za prawdę? - w głosie Jamesa widoczne było zdziwienie.

- Jesteś pewny, że chcesz tej wojny? - dopytywał - Nie wygrasz jej i dobrze o tym wiesz, a ryzykujesz dużo więcej niż swoje życie i o tym również wiesz - stwierdził.

- To się okaże. A co do tej wojny... nie wyolbrzymiaj proszę naszych rodzinnych problemów - odparł Thomas nie spuszczając z niego wzroku.

- Dobrze wiesz, że jeśli chodzi o Anet to niczego nie wyolbrzymiam. Jak dowie się, że planujesz ją unicestwić, zbierze armię wampirów, to bardzo w jej stylu. Na twoich oczach będą ginąć ludzie, a na koniec będzie pewnie chciała zabić twoja nową ukochaną na twoich oczach lub-co gorsza-zrobi z niej niewolnika. Dalej twierdzisz, że wyolbrzymiam? - pomimo szeptu James brzmiał z olbrzymią mocą. Jego słowa trafiały do głębi duszy. Zanim jednak Thomas zdążył coś powiedzieć, James rozpłynął się w powietrzu.

~~~~~


Rozdział początkowo miał był nieco dłuższy, ale ostatnia jego część postanowiłam przetworzyć i zrobić z niej wstawkę pomiędzy rozdziałami z małym komentarzem mojej głupoty sprzed 10 lat :D

Continue Reading

You'll Also Like

539K 58K 24
في وسط دهليز معتم يولد شخصًا قاتم قوي جبارً بارد يوجد بداخل قلبهُ شرارةًُ مُنيرة هل ستصبح الشرارة نارًا تحرق الجميع أم ستبرد وتنطفئ ماذا لو تلون الأ...
1M 15.2K 38
Ivy Williams had always aspired to complete her university journey without any interruptions or complications. However, not even two months into her...
1.5M 91.7K 38
"You all must have heard that a ray of light is definitely visible in the darkness which takes us towards light. But what if instead of light the dev...
221K 23.9K 30
She is shy He is outspoken She is clumsy He is graceful She is innocent He is cunning She is broken He is perfect or is he? . . . . . . . . JI...