Wyblakli
Chłoniemy każdy promień
Stając przez sekund
Mrugnięcia melodie
W złocie
Świetliści
W skrach płynnego szczęścia
Ciesząc się z każdego rozbłysku
Na ciele muśnięcia
Obtapiającym nas
Swoim ciepłem
I tak stojąc z tętniącym
Również złotem sercem
Patrzymy już jedynie na siebie
Dopiero zasnuty wzrok unosimy
Gdy ciepło promieni ustępuje
A wraz z nimi każdy przebłysk
Zmieniający się
W twardniejące więzienie
Które w chłodzie
Pozostawia jedynie pustą powłokę
W czego następstwie kruszejemy
Swoim przewartościowaniem Wypełniając sztywną formę
I takie figurki
We własnej głowie
Trofeum dla przeszłych osiągnięć
Dostawiamy z dumą
Jako jedynie martwe
Przeszłości wzniosłości