Łowca Samobójców

By Paulaallan

3.4K 330 42

''-Widzisz te gwiazdy? -Ponoć, gdy spada jedna z nich, ktoś na świecie popełnia samobójstwo. Ja nie chce, żeb... More

00
01
02
03
04
06
07
08
Przepraszam

05

222 31 5
By Paulaallan

Patrzyłam na bukiet czerwonych róż, stojący w przeźroczystym wazonie na stoliku, który jeszcze kilka minut temu znalazłam pod drzwiami. Obracałam w dłoni białą karteczkę z wyznaniem miłosnym, doczepioną do tych pięknych kwiatów. Uśmiechnęłam się sama do siebie, co z boku mogło wyglądać dość dziwnie, ale już od dziesięciu minut domyślałam się kto jest jej adresatem. Było mi niezmiernie miło, że Luke myślał o mnie w taki sposób, ale niestety nie odwzajemniałam tych uczuć.

Sięgnęłam po telefon, leżący na stoliku i szybko wybrałam odpowiedni numer. Już po kilku sekundach usłyszałam sygnał, a po kilku kolejnych dźwięk odebranego połączenia.

-Halo?-po drugiej stronie słuchawki usłyszałam zaspany, dobrze znajomy mi głos blondyna.

-Hej, spotkamy się dzisiaj, około osiemnastej w ''Cafeteri''?- zapytałam z wyraźną radością w głosie, której nawet nie próbowałam ukryć.

-W porządku. Do zobaczenia-powiedział, rozłączając się, więc i ja odłożyłam komórkę na stolik i powędrowałam do łazienki.

Po wczorajszej rozmowie z Hemmings'em stwierdziłam, że powinnam wykorzystać adres, który dał mi. Wspomniał również, że nie ma pewności, iż jest to aktualne miejsce jej zamieszkania, więc ryzykowałam straconym czasem, ale w razie powodzenia mogłabym zyskać jakieś istotne informacje. Należałam do osób, które lubiły ryzykować, więc dlaczego teraz miałabym tego nie zrobić?

Umyłam dokładnie zęby i twarz, następnie ją wycierając. Przeczesałam szybko włosy, aby później zapleść je w zwykłego warkocza, na bok. Ponieważ na dworze było bardzo ciepło, ubrałam białą bluzkę i pastelową, jasną różowa spódnice przed kolano. Do tego dopasowałam białe buty na grubej platformie i z paskiem na kosce. Wszystkie rzeczy wsadziłam do lakierowanej torebki i wyszłam z mieszkania, uprzednio biorąc jeszcze okulary przeciwsłoneczne i duży kapelusz na głowę.

Zadowolona, że uwinęłam się dość szybko, wyciągnęłam z torebki kluczyki do mojego, nowego, białego BMW, które wczoraj wieczorem, po wyjściu Luke'a, wręczyła mi Amanda. Otworzyłam delikatnie drzwi od strony kierowcy, tak aby nie porysować lakieru, a następnie zajęłam tam swoje miejsce. Odpaliłam silnik, słuchając jakiejś przypadkowej stacji radiowej. Podśpiewywałam jak się okazało MC Hammer'a i jego przebój ''U Can't Touch This'', który aktualnie puścili.

Nie jechałam jakoś strasznie długo, może głównie dlatego, że nie było takiego dużego tłoku na drogach. Wjeżdżałam właśnie do odpowiedniej dzielnicy, wypatrując domu z numerem napisanym na kartce, a gdy już go znalazłam, zaparkowałam przed bramą i wysiadłam z pojazdu.

Dom był średniej wielkości, z białymi ścianami i ciemnobrązowym dachem. Z przodu miał małą werandę podtrzymującą dwoma grubymi kolumnami i brązowe drzwi wejściowe. Weszłam za furtkę i szłam ścieżką wysypaną małymi kamieniami, w głąb posesji. Z boku budynku było mnóstwo drzew, ładnie przyciętych krzewów oraz bardzo zadbanych kwiatów. Dom wyglądał na naprawdę bogaty, z resztą nic dziwnego jeśli mieszkała w nim para najlepiej opłacanych chirurgów plastycznych w całym mieście. Może to właśnie dlatego nie poświęcali czasu swojej córce, więc ta chciała się zabić.

Zapukałam delikatnie do drzwi, które już po chwili zostały otworzone przez starszą kobietę, z ciemnymi, prostymi włosami.

-Dzień dobry. Nazywam się Elif Sulivan i jestem dziennikarką śledczą. Czy mogłabym porozmawiać z Taylor Hill?- zapytałam niepewnie widząc zmarszczone brwi kobiety.

-Posłuchaj mnie. Moja córka ostatnio przeszła przez bardzo wiele i naprawdę chciałabym, aby wróciła do normalności-mówiła spokojnie, ale miałam przeczucie, że to dopiero początek. Przegryzłam lekko dolną wargę, czekając na ciąg dalszy.- Niestety nie może tego zrobić, bo codziennie, ktoś tu przychodzi i zaczyna od nowa ten temat!-krzyknęła, co sprawiło, że cofnęłam się o krok. Cała moja pewność siebie i odwaga gdzieś wyparowała. Czułam się jak bezbronne dziecko, które bardzo chciałoby użyć jakiś sensownych argumentów, lecz niestety nie potrafiło ich znaleźć. Nie poznawałam siebie, zawsze byłam odważna, a teraz tchórzyłam. Może dlatego, że wściekłe spojrzenie kobiety wywiercało mi dziurę w brzuchu, a ja uciekałam wzrokiem od jej zabijającego spojrzenia.

-Mamo...-cichy szept za kobietą, sprawił, że obydwie zdziwione spojrzałyśmy w tamtym kierunku.-Przestań.

Blada i bardzo chuda dziewczyna ledwo trzymała się na nogach. Jej brązowe włosy spokojnie opadały na wystające obojczyki, a oczy wydawały się być puste. Taylor wyglądem bardzo przypominała swoją rodzicielkę, ale z charakteru była bardziej spokojna, niż jej wściekła matka. Patrzyła na mnie pytająco, podczas, gdy starsza kobieta miała przerażenie wymalowane w oczach.

-Nie chce się narzucać, naprawdę. Po prostu pragnę odpowiedzi. Jeśli dacie mi chociaż dziesięć minut, będę miała jakąś szanse-powiedziałam, a spojrzenie kobiety wyraźnie zmiękło. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie nie z gniewem tak jak na początku, a ze współczuciem i litością. Westchnęła ciężko, nadal uporczywie zagradzają mi przejście.-Błagam.

-Mamo...dziesięć minut-Taylor zabrała głos, co sprawiło, że jej matka kompletnie zmiękła. Odeszła do nas, szepcząc coś pod nosem, a brunetka nieśmiało pokazała dłonią, abym poszła za nią, więc tak też zrobiłam.

Wnętrze domu było dość nowoczesne i bogate. Na ścianach nie zauważyłam żadnych rodzinnych zdjęć, a jedynie obrazy idealne pasujące do wystroju.

Weszłyśmy po kręconych schodach, na górę i znalazłyśmy się chyba w jej pokoju. Dziewczyna usiadła na łóżku, więc i ja zrobiłam to samo. Przez chwile milczałyśmy, dopóki nie postanowiłam tego przerwać. W końcu liczył się czas.

-Przepraszam, ale muszę zapytać o...

-Łowcę Samobójców-dokończyła za mnie, a ja spojrzałam na nią zdezorientowana. Skąd wiedziała? -Nie jesteś pierwszą osobą. Policja i gazety cały czas tu przychodzą, ale ja naprawdę nic nie pamiętam.

-Obudziłaś się w szpitalu, racja?-zapytałam, marszcząc brwi. Hill skinęła niepewnie głową. Jej wąskie wargi drżały, a ręce nerwowo pocierały ramiona.

-Wtedy dowiedziałam się, że poprzedniego dnia, przyjechało po mnie pogotowie, a ja straciłam przytomność.

-Pamiętasz jego głos, wygląd, co mówił, cokolwiek?-kolejne pytanie opuściło moje usta, ale doskonale znałam na nie odpowiedz.

-Nie, nic, kompletnie nic. Tak jakby ktoś mi to wymazał. Lekarze...lekarze powiedzieli, że to może być chwilowe, albo nie. A ja naprawdę chciałabym mu podziękować, bo w sumie cieszę się, że mnie powstrzymał-w jej oczach widniał smutek, pomieszany z poczuciem winy, którego kompletnie nie rozumiałam. Przegryzłam wargę, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem.

-Jakieś znaki szczególne?-zapytałam z nadzieją w głosie. Pokręciła głową, a ja wzięłam głęboki wdech. Niczego się nie dowiedziałam i to w tym wszystkim było najgorsze. Byłam w tym samym punkcie co wcześniej i nie poruszyłam się nawet o maciupeńki milimetr. Jednak postanowiłam, że się nie poddam. Zrezygnowałam teraz, ale to wcale nie oznaczało, że nie zamierzam szukać dalej.

Powoli wstałam z materaca. Nie chciałam jej męczyć, skoro tyle osób ją już o to pytało. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.

-Dziękuje za chęci. Jeśli jednak sobie coś przypomnisz, cokolwiek zadzwoń do mnie od razu-podałam jej mój numer telefonu i wyszłam z budynku już nic nie mówiąc.

Było już późno, a ja nie miałam czasu na dotarcie do odpowiedniego miejsca spotkania z Hemmings'em , więc postanowiłam, że nie będę wchodzić po drodze do mieszkania, aby się przebrać, tylko zostawię tam auto i pójdę na piechotę do kawiarni. Wsiadłam do samochodu, zapinając pasy i odpalając silnik. Wcisnęłam odpowiedni guzik, włączając radio i wsłuchując się w jakąś, nieznaną mi piosenkę.

-Hej-powitałam blondyna, kiedy po kilkunastu minutach dotarłam na miejsce. Siedział już przy jednym z kilku stolików na sali, popijając kolorowy napój. Kiedy zobaczył mnie uśmiechnął się przyjaźnie. Podeszłam do niego, a dosłownie kilka sekund po tym jak usiadłam, kelnerka przyszła z zapytaniem co sobie życzę.

-Ciasto czekoladowe i frappe-odpowiedziałam jej, a Luke domówił sobie to samo co przedtem, czyli jak się okazało piwo z sokiem malinowym.

-Spotkałam się z Taylor Hill-rzuciłam niechętnie, ponieważ uważałam, że on powinien o tym wiedzieć. W końcu mi pomagał. Na te słowa blondyn zachłysnął się napojem. Przestałam jeść na chwile ciasto i spojrzałam na niego.

-I..i co?

-Nic, nic nie pamięta-odpowiedziałam, a twarz chłopaka wykrzywiła się w grymasie.-No co?

-Nie martw się. Znajdziemy jakiś inny sposób-uśmiechnął się przyjaźnie, a ja sobie przypomniałam co chciałam mu jeszcze powiedzieć.

-Dziękuje za te kwiaty, ale naprawdę nie odwzajemniam twoich uczuć, Luke. Znamy się, zbyt krótko, abym coś mogła do ciebie poczuć. Przykro mi-przyglądałam się jego zmarszczonym brwią i wiedziałam, że jest zdziwiony moim wyznaniem. Pewnie nie jedna dziewczyna skakałaby z radości na moim miejscu.-Przepraszam, Luke.

-Elif, posłuchaj...

-Nie to ty posłuchaj. Ja nie mówię nie, ale nic o tobie nie wiem, naprawdę daj mi czas. Jesteś przystojnym facetem, ale znamy się zbyt krótko.

-Elif. Nie wiem o jakie kwiaty ci chodzi, ale one na pewno nie są ode mnie.

(~*~)

Continue Reading

You'll Also Like

11.2K 324 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
31.7K 1.3K 37
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
13.2K 809 37
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
8.9K 477 17
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...