home| woosan

Por THESTANA

119K 9.4K 4.5K

zakończone ✓ Wooyoung, teraz już profesjonalny gracz jednego z siatkarskich klubów i San, młoda gwiazda korea... Más

1: characters
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
epilog
home: wayback
1 [02]
2 [02]
3 [02]
4 [02]
5 [02]
6 [02]
7 [02]
8 [02]
9 [02]
10 [02]
11 [02]
12 [02]
13 [02]
14 [02]
15 [02]
16 [02]
17 [02]
18 [02]
19 [02]
20 [02]
21 [02]
22 [02]
23 [02]
24 [02]
25 [02]
26 [02]
27 [02]
28 [02]
29 [02]
30 [02]
31 [02]
32 [02]
33 [02]
34 [02]
35 [02]
36 [02]
37 [02]
38 [02]
39 [02]
40 [02]
41 [02]
42 [02]
43 [02]
44 [02]
45 [02]
46 [02]
47 [02]
48 [02]
49 [02]
50 [02]
51 [02]
52 [02]
53 [02]
54 [02]
55 [02]
56 [02]
57 [02]
58 [02]
59 [02]
60 [02]
61 [02]
62 [02]
63 [02]
64 [02]
65 [02]
67 [02]
68 [02]
69 [02]
70 [02]
71 [02]
72 [02]
73 [02]
74 [02]
75 [02]
76 [02]
77 [02]
78 [02]
epilog [02]
bonus

66 [02]

711 65 93
Por THESTANA


Tylko po otworzeniu oczu Wooyoung podniósł się do siadu i zaczął na ślepo poszukiwać swojego telefonu. Odetchnął głośno, kiedy poczuł go pod poduszką i prędko włączył go, aby sprawdzić godzinę.

Dziesiąta czterdzieści.

Oczy prawie wyszły mu na wierzch, widząc godzinę. Wstał z łóżka, o mało nie przewracając się o pościel. Jak prawdziwy sportowiec pobiegł do łazienki i chwycił za ubrania, które miał na sobie wczoraj. Wiedział, że ma mało czasu, a tak naprawdę to go nie ma.

San wylatuje o jedenastej.

Ogarnęło do takie zdenerwowanie i obawa, że nie zdąży się z nim pożegnać, że dłonie trzęsły się przy wybieraniu kontaktu do Sana. Westchnął ciężko, gdy usłyszał informację o poczcie głosowej. Zaraz po tym wybrał inny numer i czekał na odebranie.

– Słucham?

– Chan! Jak dobrze, że odebrałeś – ułożył dłoń na sercu – Gdzie jesteś?

– W domu. Czemu brzmisz, jakbyś przebiegł maraton? – zaśmiał się.

– San już poleciał? Nie odbiera ode mnie, a ja chciałem jesz-

– Spokojnie dzieciaku. San nigdzie nie polecał.

– Co? – wydukał.

– Miał lecieć, ale okazało się, że odwołano wszystkie loty w tym tygodniu. Dopiero za trzy dni przyleci po niego prywatny samolot klubu – powiedział – Przynajmniej tyle od niego usłyszałem.

Wooyoung ponownie głośno odetchnął, uśmiechając się szeroko. Cieszył się, że Bang nie mógł go zobaczyć, bo po zerwaniu się z łóżka nie wyglądał zbyt korzystnie. Do tego szczerzył się jak głupi do sera.

– Więc gdzie on jest? – zapytał.

– Czeka na lotnisku, zaraz będę po niego jechał.

– Nie! Znaczy... nie musisz. Jak mogę pojechać – zaproponował – Na pewno wróciliście później niż my, możesz jeszcze iść spać i odpocząć.

– Wooyoung, śpię codziennie po trzy godziny, czy ty właśnie próbujesz położyć mnie do łóżka? – parsknął.

– Powinieneś być mi wdzięczny.

– Powiedzmy, że jestem. Tak bardzo chcesz się z nim zobaczyć?

– Muszę jeszcze przegadać z nim parę spraw – wymamrotał.

– No tak, ciekawe rzeczy się wczoraj wydarzyły. Właściwe to dzisiaj. Pocałunek o północy, ale jesteście romantyczni.

– Nie wiem o czym ty mówisz.

– Yuqi naprawdę zrobiła wam zdjęcie.

– Co?! Myślałem, że tylko żartowała – stęknął – Dorwę ją niedługo.

– Bardzo miło się z tobą rozmawia Wooyoung, ale San nadal czeka na kogoś na lotnisku – rzucił.

– Ach, no tak! Rozłączam się, idź spać!

Jung pisnął cicho sam do siebie i biegiem wpadł z powrotem do pokoju. Wybrał czyste ubrania, w pośpiechu ułożył włosy, a z kuchni zgarnął jedną kanapkę. Przez myśl przeszło mu, że pewnie są Soodam, ale nie za bardzo się tym przejął.

Tak jak Wooyoung nie lubił jeździć autem i ograniczał wsiadanie do niego do minimum, to teraz prawie podskakiwał na siedzeniu. Podekscytowany ruszył w znanym mu kierunku, który pamiętał jeszcze sprzed roku. Wtedy całą bandą jechali na lotnisko, odebrać Sana po igrzyskach.

Parking był praktycznie pusty, tylko gdzieniegdzie stało jakieś auto. Chłopak wybrał miejsce najbliżej wejścia, bo nie miał ochoty na spacerowanie. Zauważył, chłopaka stojącego na zewnątrz, owiniętego szlakiem po nos. Kiedy podniósł wzrok, od razu rozpoznał w nim Sana.

– Wooyoung?

– We własnej osobie – uśmiechnął się.

Mimo chłodu, Choi ściągnął swój szalik i odwzajemnił uśmiech.

– Co tutaj robisz?

– Można powiedzieć, że wyręczyłem Chana w jego zadaniu i kazałem wracać mu spać – wzruszył ramieniem – Gdzie pana zawieść?

– Do domu poproszę.

Gdy tylko Wooyoung odpalił samochód San zapiął pasy i złapał się fotela, na co młodszy wywrócił oczami.

– Przecież cię nie zabije.

– Nadal nie ufam Ci pod względem kierowania.

– No naprawdę – wymamrotał pod nosem.

– Ładnie dziś wyglądasz – rzucił.

– Dziękuję, ale czy zawsze tak nie wyglądam? – uniósł brwi.

– Oczywiście, że tak, ale zdecydowanie lepiej niż osoba, która wpadła do kałuży po północy.

Wooyoung parsknął śmiechem, przypominając sobie sytuację, która miała miejsce jeszcze kilka godzin wcześniej. Odprowadzając Sana do jego mieszkania zaczęli przepychać się z jednego końca chodnika na drugi. Ich dziecinne zachowanie skończyło się wywróceniem młodszego do kałuży.

– Bardzo okrutnie mnie tam wepchnąłeś – bąknął.

– Przepraszam słońce, to się więcej nie powtórzy.

Serce Wooyounga zabiło mocniej słysząc słowa starszego, a na jego twarz mimowolnie wkradł się uśmiech. Naprawdę za tym tęsknił.

– Cel dom zdobyty – odezwał się, parkując pod rodzinnym domem Sana.

– Dziękuję – zaśmiał się cicho – Wejdziesz?

– Och... – westchnął – Powinienem?

– Jasne. Zakładam się, że pewnie nawet nic nie zjadłeś.

– Jadłem kanapkę!

– Nie wiem, czy się chwalisz, czy żalisz.

Wooyoung zaśmiał się cicho, ale w końcu wysiadł z auta i poczekał, aż San wyciąganie z bagażnika walizkę. Do środka weszli wspólnie i od razu uderzyło w nich ciepło, którego brakowało w trakcie zimy.

– San, jesteś już?! – usłyszeli głos matki chłopaka – Co za przypadek z tymi samolotami. Jesteś gło-

Kobieta przestała mówić, kiedy po wejściu do przedsionka zauważyła drugiego chłopaka.

– Dzień dobry – wymamrotał. 

– Wooyoung! – uśmiechnęła się – Jak ja cię dawno nie wiedziałam. Zaczynałam trochę tęsknić – zaśmiała się.

– Bardzo miło panią widzieć.

– Siadajcie, zaraz zrobię wam coś ciepłego.

Salon wyglądał nadal tak samo, przynajmniej w mniemaniu Wooyounga. Wszystko stało w tym samym miejscu i dawało wrażenie, jakby chłopak był to zaledwie kilka dni temu.

– Mamo, patrz co zrobiłam! – Haebaragi wpadła do salonu ślizgiem, o mało co nie wywracając się o własne stopy.

– Piękny rysunek Hae – uśmiechnęła się – Mamy gościa.

Dziewczynka odwróciła się w stronę kanapy, na której siedziała dwójka chłopaków i pisnęła głośno. San zatkał uszy, śmiejąc się pod nosem, wiedząc co teraz czeka młodszego.

– Wooyoung oppa!

Chłopak rozłożył ramiona, a ona wręcz w nie skoczyła, mocno go przytulając.

– Cześć Hae.

– Przyszedłeś do nas! – złapała jego twarz w dłonie – Mogę dać Ci buziaka?

– Hej, nie zapędzaj się – fuknął San.

Wooyoung zaśmiał się cicho i przytaknął, bo przez ściśniętą twarz w dłoniach Haebaragi nie mógł się odezwać. Dziewczynka pocałowała szybko jego policzek i zachichotała.

– Mam dla ciebie tyle obrazków oppa! Przyniosę je – poderwała się i pobiegła do swojego pokoju.

– Wiedziałem, że mi ciebie ukradnie – Choi złapał się za serce.

Wkrótce siedzieli z kubkami herbaty w dłoniach, a Haebaragi siedzącą między nimi opisywała po kolei każdy rysunek, wyjmowany z kolorowej teczki. Wooyounga naprawdę poruszyło to, że dziewczynka stale coś dla niego rysowała i teraz nawet podpisywała je sama.

– Podobają Ci się? – rzuciła.

– Są piękne Hae, dziękuję Ci bardzo. Powieszę je sobie w pokoju – uśmiechnął się.

– Super – klasnęła w dłonie – Kocham cię oppa – wymamrotała, opierając głowie o jego klatkę piersiową.

– A ja!? – rzucił San – Jestem niewidzialny?

– Ciebie też – zaśmiała się.

– No niech będzie – wywrócił oczami – Ja ciebie też kocham młoda.

– A Wooyounga?

San podniósł wzrok na młodszego, który spoglądał na telewizor i próbował udawać, że wcale nie interesuje go odpowiedź na to pytanie.

– Jego też, bardzo.

Wooyoung spojrzał na Sana i miał wrażenie, jakby jego serce zaczęło się topić. Choi szybko przysunął do siebie siostrę i zasłonił jej dłonią oczy, po czym złożył szybki pocałunek na ustach młodszego.

– Puść mnie! – pisnęła.

Chłopak parsknął śmiechem i zabrał dłoń, a dziewczynka od razu się podniosła, prawdopodobnie iść poskarżyć się na brata ich mamie.

– Też cię kocham San.

====

jak tu słodziutko

Seguir leyendo

También te gustarán

4.7K 707 63
Człowiek zawsze marzy najbardziej o tym, czego nie może posiąść. Po globalnej katastrofie, zostaje utworzone miasto, mające stanowić namiastkę przesz...
45.1K 4K 36
San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorasta...
14.5K 957 12
❕W TRAKCIE ZMIAN ❗ Gdzie grzeczny i poukładany związek Sana i Wooyounga zamienia się w toksyczną, śmierdzącą relację.
94K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...