Och, Muzo! Pani mego serca pożądliwa,
Bądźże dla mnie, nieszczęśnika, miłościwa!
Oddałbym serce, duszę, obraz lirycznej wierności,
A Ona jedynie oczekuje ode mnie najczystszej miłości!
Czymże zasłużyłem na uczucie tak szlachetnego Jestestwa?
Może to zasługa Zeusowego królestwa?
Nimfa, piękna Eurydyka! Ręki Jej uświadczyłem!
Bogini Losu! Wreszcie w Ciebie uwierzyłem!
Gdybym miał określić melodię kochania,
W swej tezie nie miałbym zawahania,
To nie liry zasługa, a duszy bratnich odnalezienie,
O Pani! Jestem na Twoje najmniejsze skinienie!
Orfeuszu!
Gdybyś słowa miał przelać w czyny, miłowałbyś mnie?
Tak bez lirycznej przyczyny?
Jam nie dzieło, nie twór poety, nie epitetów odzwierciedlenie...
Czyż tak powinno wyglądać Twoje marzenie?