𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗

By twoj_korzen

12.7K 840 668

Przez głupie "wyzwanie", Wooyoung się w nim zakochał. Teraz jego zadaniem jest opieka nad ciemnowłosym chłop... More

𝙿𝚛𝚘𝚕𝚘𝚐
𝟷
𝟸
𝟹
𝟺
6
8꣨
9꣩
! 𝟣𝟢 !
𝟣𝟣
𝟣𝟤
𝟣𝟥
𝟣𝟦
𝟣𝟧
𝟣𝟨
𝟣𝟩
𝟣𝟪
𝟣𝟫
info <3
𝟤𝟢
21
𝐸𝑝𝑖𝑙𝑜𝑔

𝟻

601 45 32
By twoj_korzen


Niedzielę San spędzał zwyczajnie. Tak samo nudno jak każde inne niedziele.
Nie chciał zajmować czasu Mingiemu. Przecież wczoraj u niego nocował, do tego nie mieli wcześniej na to planu.

- Ciekawe co robi Hyunjin... pewnie ma już zajęcie... - San cicho westchnął - Jakbym miał jego numer, może mógłbym do niego zadzwonić... - pomyślał, ale zaraz po tym potrząsnął głową - Nie, nie mógłbym ot tak z nim porozmawiać. Przecież... nie umiem rozmawiać...

Brunet przez jakiś czas jeszcze leżał w łóżku, nadal nic nie robiąc.
Nawet nie myślał.
Dopiero, kiedy jego mama weszła do pokoju (oczywiście bez pukania), musiał się w końcu zebrać.
Podobno miał gdzieś z nią jechać, sam nie wiedział gdzie.

- San, zjedz szybko śniadanie i ubieraj buty. Musimy gdzieś jechać. - stwierdziła Pani Choi, która piła swoją ulubioną herbatę - I masz zjeść wszystko. Kanapki są na stole. - dodała po kolejnym łyku ciepłego napoju.

- Chciałbym tylko wiedzieć, gdzie jedziemy. - pomyślał, po czym ponownie cicho westchnął.

Naprawdę nie miał ochoty wychodzić gdzieś ze swoją mamą. W tym przypadku, wolałby już zostać w domu i przeleżeć cały dzień w łóżku.

W końcu jednak wstał. Podszedł do szafy i wyjął z niej czystą bieliznę, czarne spodnie, białą koszulkę i różową bluzę.
Z ubraniami udał się do łazienki, aby się umyć i przebrać. Gdy już to zrobił, wolnym krokiem poszedł do salonu, w którym siedziała już jego mama.

- Długo ci to zajęło. Jedz. - mruknęła szybko, po czym wstała i ruszyła w stronę korytarza, gdzie stały buty oraz kurtki - Albo wiesz co? Spakuj sobie te kanapki i zjesz w drodze. - dodała ubierając buty.

- Ja nadal nie wiem gdzie jedziemy...

~

Będąc już w samochodzie, ani San, ani Pani Choi się do siebie nie odezwali. W tle leciała tylko cicha muzyka z radia. Brunet cały czas patrzył w okno, za którym było widać ludzi, idących na przejściu dla pieszych. Chłopak przez moment zauważył również tego samego starszego pana, którego widział na moście. Tym razem był on bez dziecka.

- Mam dobrą pamięć... chociaż czasami wolałbym jej nie mieć. - myśląc o tym, zamknął na chwilę oczy.

- San, nie śpij. Zaraz dojeżdżamy. - rodzicielka delikatnie nim potrząsnęła. Chłopak od razu otworzył oczy i na nią spojrzał - Ah, no tak. Zapomniałam ci powiedzieć, że zapisałam cię na terapię. Tam właśnie jedziemy. - odwzajemniając spojrzenie syna, który teraz patrzył na nią z przerażeniem, cicho się zaśmiała - Słuchaj, musisz zacząć rozmawiać. To dla twojego dobra.

- Nie... nie chcę na żadną terapię. T-to tylko nie potrzebnie wydane pieniądze... i tak nie zacznę rozmawiać. Starczy mi Mingi... - patrzył cały czas na kobietę, prowadzącą samochód.

- Nie patrz tak na mnie. Nie odwołam tej wizyty. - powiedziała stanowczo.

Potem znowu nie odezwali się ani słowem.

~

Dojechali na miejsce.

Brunet wysiadł z samochodu i udał się ze swoją rodzicielką do budynku, gdzie miał umówioną pierwszą wizytę z terapeutą.

Bał się. Naprawdę bał się tego, co za chwilę go czeka. Nie lubił poznawać nowych ludzi, bez jego wiedzy. Poza tym, rodzice zdecydowali za niego, że będzie chodził na terapię. On nawet nie miał nic do powiedzenia.

Dosłownie.

- San, nie bądź taki przestraszony. Jesteś dorosły, nie wypada, żeby chłopak w twoim wieku tak bardzo się bał. - stwierdziła kobieta - Jestem przekonana, że ta terapia ci pomoże.

- Żebyś się tylko nie zdziwiła, jeśli tak nie będzie. - chłopak z tą myślą wszedł do budynku.

Poszedł z Panią Choi do recepcji, gdzie razem dowiedzieli się pod jakim numerem jest gabinet terapeutyczny.
Naprawdę chciał już stąd wyjść i nie wracać. Wciąż uważał, że będą to tylko zmarnowane pieniądze jak i godziny jego "cennego" życia.

Po zapukaniu do drzwi, weszli do środka.
Pomieszczenie było całkiem spore. Beżowe ściany, fotele w odcieniach brązu, szary stolik, mały dywanik... miejsce wydawało się być całkiem bezpieczne.
San czuł się w miarę komfortowo.

Jedyne, co martwiło i go przerażało, to to, że terapeutą był mężczyzna. Nie miał zaufania do facetów po czterdziestce (taki dał mu wiek).

- Dzień dobry, ja umawiałam syna do Pana na terapię. - kobieta przysunęła do siebie bruneta, który nie spojrzał na mężczyznę stojącego przed nim - Tylko trochę... mało mówi. - dodała szybko.

- Nie ma problemu, jakoś damy radę. Dogadamy się ze sobą. - facet uśmiechnął się do chłopaka, z którym spędzi za chwilę godzinę -  Prawda, San?

Brunet powoli kiwnął głową. I tak nie miał innego wyboru, musiał tu zostać i "rozmawiać" z obcą mu osobą.

- Dobrze, więc przyjdę za godzinę. - powiedziała Pani Choi, która spojrzała na swojego zestresowanego syna - To tylko godzina, San. Wytrzymasz. - dodała, po czym udała się do drzwi, przez które potem wyszła.

- ... Okej, usiądź sobie wygodnie na fotelu i... napisz coś o sobie. Tu masz kartki i długopis. - mężczyzna wskazał na brązowy fotel oraz leżące na stoliku kartki - Ja jestem Kim Sangyun*. Postaram pomóc ci trochę otworzyć się do ludzi, bo z tego co mówiła o tobie twoja mama, jesteś bardzo zamknięty w sobie. - dodał siadając na swoim fotelu. San chwilę później zrobił to samo.

Tak jak prosił terapeuta, napisał na kartce swoje imię, nazwisko, wiek i rzeczy, które chociaż trochę sprawiają mu przyjemność. Wspomniał też o Mingim, który teraz pewnie jest czymś zajęty. Czymś na pewno ciekawszym od siedzenia w takim miejscu, w jakim znajdował się teraz brunet.

Nie napisał już nic więcej. Uznał, że nie będzie dzielił się swoimi prywatnymi sprawami z osobą, którą ledwo znał.

- Nie jest mu do życia potrzebne to, przez co jestem taki "zamknięty w sobie". - pomyślał, po czym spojrzał na zegarek - Uh... chcę już do domu...

Tak więc resztę czasu przemilczeli.

~

Gdy czas wizyty dobiegł końca, San poczekał na swoją rodzicielkę na korytarzu. Ta musiała wejść jeszcze na chwilę do gabinetu aby zapłacić i wyciągnąć od Pana Kima informacje, które nic nie wniosły do jej życia. Przecież wiedziała ile lat ma jej syn i jak ma na imię. Jedyne, czego się dowiedziała to to, że młody Choi lubił rysować.

- To jest ciężki przypadek. Przez całą godzinę nie odezwał się ani słowem. Czy Pani i Pani mąż próbowaliście z nim porozmawiać? O czymkolwiek? - zapytał mężczyzna - To bardzo ważne, żeby próbować takich rzeczy.

- Nie rozmawialiśmy z nim od dawna. Razem z mężem nawet nie pamiętamy jak brzmi jego głos... - westchnęła - Ale staramy się być dla niego wyrozumiali. - dodała, po czym wyjęła odpowiednią ilość pieniędzy, które należały się terapeucie - Proszę, to cała kwota. - wręczyła mu wszystkie przygotowane wony.

- Dziękuję bardzo. - mężczyzna odpowiedział i przyjął pieniądze - Niech Pani do mnie zadzwoni, czy następne spotkanie z Sanem się odbędzie. Chciałbym mieć pewność, że jakoś udałoby mi się mu pomóc.

- Tak, dam Panu znać. - uśmiechnąła się - Do widzenia. - powiedziała i wyszła do swojego syna - Chodź, idziemy. - mruknęła do niego.

Tak naprawdę ani ona ani Pan Choi nie byli wyrozumiali dla swojego dziecka. Jednak w tej sytuacji kobieta musiała trochę skłamać, żeby postawić siebie i męża w lepszym świetle.

~

Wrócili do domu, gdzie czekał już ojciec Sana jak i mąż Pani Choi. Siedział spokijnie na kanapie i oglądał mecz, trzymając kieliszek wina.

- Gdzie byliście? - zapytał, kiedy usłyszał kroki z przedpokoju.

- Zapisałam naszego syna na terapię, ale wątpię, żeby to pomogło. - westchnęła kobieta - San, czemu ty nie możesz być normalny? Jesteś przecież dorosły, a zachowujesz się jak dziecko, które potrzebuje uwagi. - mruknęła wieszając kurtkę na wieszaku - Brakuje ci jeszcze jakiejś depresji i samookalecznia do tego wszystkiego.

- No a żebyś się nie zdziwiła, jeśli kiedyś zobaczysz moje nadgarstki...

- Daj już mu spokój. Jeśli się nie ogarnie, będzie trzeba podjąć inne środki, tak? - wtrącił się mężczyzna, który wstał z kanapy, w celu odniesienia do kuchni pustego kieliszka po winie - San, idź do pokoju i zajmij się nauką. - podsumował i więcej się już nie odezwał, tak samo jak Pani Choi.

Resztę dnia brunet spędził leżąc w łóżku płacząc. Było mu cholernie przykro, kiedy słyszał to co mówili jego rodzice.

- Chciałbym teraz kogoś przytulić... - westchnął cicho. Spojrzał na bluzę leżącą na ziemi, po czym wstał i wrócił z nią z powrotem do łóżka.

Mimo, iż pamiętał do kogo należała ta bluza, wciąż była jego ulubioną, ale niestety ogromnym bólem było dla niego noszenie jej.

- Ciekawe co u ciebie, Wooyoung... - wyszeptał, po czym zamknął oczy i kilka minut później zasnął.

Ah... czasami tak bardzo chciał zasnąć i się nie obudzić...

<>

ja żyję
i naprawdę przepraszam, że nie było rozdziału przez tak długi czas...
wracają do mnie pewne myśli sprzed kilku miesięcy, do tego szkoła itp.
postaram się w wakacje pisać trochę więcej
i obiecuję, że nie zostawię tego fanfika tak jak ,,Toxic love" (chociaż do tego planuję wrócić)

do zobaczenia w następnym rozdziale <3


Continue Reading

You'll Also Like

75.6K 3.2K 100
Lee Felix publikuje na instagramie zdjęcia miejsc, dzieł i innych, wraz z cytatami w opisach. Teksty są różne, nikt osobiście nie zna jego twarzy, a...
13.3K 918 28
Seonghwa jest początkującym młodym aktorem, który dopiero, co ukończył szkołę aktorską i zdradzony przez byłego partnera zapija żale smutnymi szklank...
26.6K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
2.2K 286 11
Siniaki zdobiące jego ciało, były dla niego niczym nowym. Zdążył przywyknąć do takiej rzeczywistości już nie przejmując się bólem, który za każdym ra...