𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗

By twoj_korzen

12.7K 846 668

Przez głupie "wyzwanie", Wooyoung się w nim zakochał. Teraz jego zadaniem jest opieka nad ciemnowłosym chłop... More

𝙿𝚛𝚘𝚕𝚘𝚐
𝟷
𝟹
𝟺
𝟻
6
8꣨
9꣩
! 𝟣𝟢 !
𝟣𝟣
𝟣𝟤
𝟣𝟥
𝟣𝟦
𝟣𝟧
𝟣𝟨
𝟣𝟩
𝟣𝟪
𝟣𝟫
info <3
𝟤𝟢
21
𝐸𝑝𝑖𝑙𝑜𝑔

𝟸

738 57 47
By twoj_korzen


Pierwsze dni w nowym środowisku były dla Sana przeokropne. Spodziewał się, że będzie ciężko, ale nie, że aż tak.
Co chwilę gdy był pytany, słyszał jak reszta klasy, każdy na inny sposób z niego kpi. Nawet nauczyciele mieli już dość tego, że chłopak nie umie odezwać się na żadnej lekcji.

Dlatego też stwierdzili, iż dobrym pomysłem bedzie zmuszenie go, żeby przychodził do tablicy aby odpowiedzieć.

I faktycznie, to się sprawdziło. Do tego byli pod wrażeniem, jak zdolny jest San (głównie z przedmiotów ścisłych).

Przez to też, ludzie z jego klasy zaczęli mu zazdrościć i wykorzystywać, żeby robił za nich zadania. Oczywiście nie zaliczał się do tego Mingi, który za każdym razem, kiedy ktoś w jakiś sposób chciał skrzywdzić jego przyjaciela, dzielnie go bronił, za co San był mu bardzo wdzięczny.

Ogromnym plusem dla niego było to, że jego lekcje kończyły się przeważnie maksymalnie o piętnastej.
Dzisiaj był wtorek - czyli dzień, w którym miał najkrócej, bo do trzynastej z minutami. Mingi zaprosił go do siebie, żeby - jak powiedział - pograć na PlayStation 3, jedząc ciasteczka, które upiekła Pani Song oraz pijąc herbatę lub kakao.

San z chęcią zgodził się na propozycję swojego młodszego przyjaciela.

~

Szli ładną uliczką.

Przy każdym domu były ślicznie posadzone kwiatki, na które Choi zwracał co chwilę swoją uwagę, powodując u Mingiego uśmiech na twarzy.

- My też takie mamy, wiesz? Mogę ci dać jednego, jesli będziesz chciał. - powiedział czerwonowłosy, a San spojrzał na niego i pokiwał głową, przy okazji delikatnie się uśmiechając.

- Dziękuję, Mingi. To bardzo miłe z twojej strony. - pomyślał starszy, po czym cicho westchnął.

Chciał się odezwać do drugiego, ale oczywiście nie mógł się przełamać.

Ale Mingi mówił mu, że będą razem pracować nad tym, żeby San trochę więcej się odzywał.

- Zazdroszczę ci, że mieszkasz na takim pięknym osiedlu...

- Jesteśmy już blisko. - powiedział młodszy, obserwując swojego przyjaciela, uśmiechając się.

Kilka minut później byli już w przyjaznym, ładnie wyglądającym domu Mingiego, gdzie przywitała ich jego mama.

~

Poszli razem do pokoju chłopaka, który był całkiem spory. Zdecydowanie większy niż ten Sana.
Song spojrzał na stojącego Choia, wyglądającego jakby nie wiedział co teraz zrobić.

I rzeczywiście tak było.

- Możesz usiąść na łóżku. Przyznam, iż jest całkiem wygodne. - stwierdził właściciel owego mebla, do którego drugi podszedł i usiadł na nim. Faktycznie było wygodne.

- Masz rację. O wiele lepsze od mojego.

Spojrzał na pluszaki leżące w rogu. Jeden z nich szczególnie przykuł jego uwagę, ponieważ był to dosyć spory miś z serduszkiem z napisem ,,I love you".

- Uroczo.

Mingi to zauważył. Podszedł do starszego i usiadł obok niego, a następnie sięgnął po misia i z cichym westchnięciem na początku, zaczął mówić.

- Dostałem go od swojego chłopaka. - mruknął z nikłym uśmiechem - To jedyne, co mi po nim zostało, bo... zmienił szkołę i urwał ze mną kontakt. Głupi jestem, bo nadal wierzę w to, że kiedyś do mnie wróci i znowu będziemy szczęśliwi. - dodał, po czym cicho się zaśmiał.

- ... Może kiedyś wróci... - wyszeptał starszy, a drugi spojrzał na niego zaskoczony i uradowany tym, że po raz pierwszy usłyszał głos Sana, który był według niego po prostu cudowny.

- O. Mój. Boże. Sannie, jaki ty masz śliczny głos! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że się do mnie odezwałeś! - krzyknął młodszy, tuląc do siebie bruneta, który delikatnie się zaczerwienił.

Bo Mingi był jedną z (bardzo) nie wielu osób, którym zależało, żeby usłyszeć głos Choia.

- Odzywaj się częściej, Sannie. Chociaż do mnie. Proszę. - Song odsunął się i spojrzał na niego oczami szczeniaczka.

- N-no... postaram się. - odpowiedział San, który sam dziwił się, że cokolwiek powiedział - Ale tylko dla ciebie, Mingi.

- Dziękuję! - ponownie krzyknął czerwonowłosy i tym razem przytulił swojego przyjaciela tak, że teraz obydwoje leżeli na łóżku.

Była to dość niekomfortowa sytuacja. A zwłaszcza wtedy, kiedy Pani Song weszła bez pukania do pokoju jej syna, żeby poinformować o gotowych ciasteczkach.

- Chłopcy, ciastka już- - przerwała patrząc zdezorientowana na przytulonych do siebie chłopaków.

- ... Mamo, to nie tak jak myślisz, napra-

- Tak, tak, tłumacz się. - stwierdziła kobieta wychodząc szybko z pomieszczenia - Ciasteczka są w kuchni, ja wychodzę do koleżanek. Nie będę wam przeszkadzać. - dodała jeszcze, bedąc już poza pokojem.

Obydwoje przez chwilę się nie odzywali. Mingi postanowił więc przerwać tą ciszę.

- Uhm... wybacz za nią. - zaśmiał się - Możemy przestać, chociaż... fajnie się ciebie przytula. - dodał.

- Mh... w-wiesz... nie lubię zbyt długiego kontaktu fizycznego... - mruknąłem - Ale mogę zrobić wyjątek i poprzytulać się jeszcze przez chwilę. - Choi delikatnie się uśmiechnął. Czuł się wyjątkowo bezpiecznie. Sam nie wiedział czemu.

- No to jeszcze pięć minut. A potem możemy zjeść ciasteczka, wypić kakao i pograć na PlayStation. - odpowiedział mu czerwonowłosy, odwzajemniając uśmiech.

I tak podczas przytulania, zleciało im trzydzieści minut.

~

Gdy już w końcu postanowili podnieść się z łóżka (czego San tak naprawdę absolutnie nie chciał), Mingi włączył konsolę, a drugi poszedł do kuchni po ciasteczka wyglądające bardzo smacznie.

Wrócił z nimi do pokoju, gdzie zastał młodszego, który układał na podłodze poduszki i koce, zapewne, żeby było im wygodnie.

- Gotowe. W co chciałbyś zagrać? - zapytał jak zwykle uśmiechnięty, młodszy chłopak, pokazując Sanowi trzy gry - Wiem, dużo ich i ciężko coś wybrać... - zaśmiał się.

- Może być Rayman - odpowiedział mu brunet, delikatnie się uśmiechając.

Młodszy kiwnął głową i wyjął płytę z opakowania, a następnie włożył ją do odtwarzacza. Dał jednego pada starszemu, a drugi wziął dla siebie.

Jakiś czas później, obydwoje śmiali się z siebie nawzajem, kiedy któryś z nich tracił życie.

San nawet nie zorientował się, że jest już po dwudziestej pierwszej, a wiadomości jak i nieodebranych połączeń od swojej matki jak i ojca miał chyba ponad dwadzieścia, co znaczyło, że albo są na niego za coś źli, albo stało się coś poważnego.

- Mingi... muszę już wracać. Rodzice do mnie dzwonili kilka razy. - westchnął brunet, po czym wstał, a Song zrobił to samo.

- Dam ci trochę ciastek i cię odprowadzę, okej? - zapytał młodszy, na co Choi pokiwał tylko głową.

Poszli do kuchni po woreczek foliowy, który po chwili wypełniło sześć ciastek.
Mingi zapomniałby o jeszcze jednej, istotnej rzeczy. Mianowicie o kwiatku dla Sana.

- Uhm... co ty na to, żebym jutro przyniósł ci tego kwiatka?... - zapytał wyższy, który czuł się głupio, że wcześniej nie dał starszemu rośliny.

- Jasne. A... macie może fiołki? - San odpowiedział pytaniem na pytanie czerwonowłosego chłopaka, który uśmiechnął się i kiwnął głową.

- Owszem, mamy. Przyniosę ci jutro najładniejszego fiołka, jakiego znajdę. Mam nadzieję, że zobaczę twój uśmiech, Sannie hyung.

- W porządku. - brunet odwzajemnił uśmiech swojego przyjaciela - Dobra, chodźmy. Zastanawiam się jaki jest powód, że tyle razy do mnie dzwonili i pisali...

- Cóż... na pewno powiedzą ci w domu. - mruknął młodszy, patrząc na Choia - Chodźmy. - powtórzył po nim, i po krótkim czasie wyszli z domu Songa.

~

Będąc już na miejscu, San westchnął cicho i pożegnał się z Mingim.

Szczerze? Bał się. Bał się o co może chodzić jego rodzicom. Przecież prawie nigdy do niego nie dzwonili ani nie pisali tylu sms'ów.
Cóż, wejdzie do domu i się tego dowie.

Wyjął klucze z plecaka i otworzył nimi drzwi. Od razu na powitanie usłyszał krzyki z salonu.

- Czemu się kłócicie?...  - pomyślał i wszedł w głąb mieszkania.

Zastał tam kilka butelek po alkoholu i oczywiście rodziców.

Małżeństwo odwróciło się w jego stronę i od razu przestali krzyczeć. Pan Choi natomiast podszedł do Sana i uderzył go z otwartej dłoni w policzek.

- Na co patrzysz, gówniarzu, co? - warknął oburzony i pijany mężczyzna.

Za to w oczach chłopaka pojawiły się łzy. Kompletnie nie wiedział z jakiego powodu jego rodzic na niego krzyczy. Zawsze był spokojny, nie używał przemocy ani nie pił alkoholu.

Chwilę później udało mu się jakoś wyrwać i uciec do pokoju, w którym zamknął się na klucz.

Podszedł do szafki nocnej, w której trzymał małe, ostre przedmioty zwane również żyletkami. Wziął jedną, usiadł pod ścianą, podwinął rękaw i od razu na jego nadgarstku pojawiła się kolejna rana.

- Ten dzień był zbyt dobry, żeby do końca był udany...

<>

no elo

um no

podoba się?

od razu mówię: nie, nie będzie żadnego love story między Mingim a Sanem, oni będą tylko przyjaciółmi

only woosan uwu






Continue Reading

You'll Also Like

62.9K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
26.8K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
2.2K 286 11
Siniaki zdobiące jego ciało, były dla niego niczym nowym. Zdążył przywyknąć do takiej rzeczywistości już nie przejmując się bólem, który za każdym ra...
68K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...