Jak Zostałem Bogiem? | BL Nov...

By FrozenRoseBerry

39.4K 5.2K 709

Shi Shuan od zawsze narzekał na swoją nudną egzystencję jako ucznia liceum. Bez specjalnych talentów uważał s... More

Rozdział Pierwszy - Równie nudna śmierć, dużo ciekawsze zaświaty
Rozdział Drugi - Bóg wojny i odprężająca kąpiel
Rozdział Trzeci - Księgi z biblioteki oraz nieznajomy mężczyzna
Rozdział Czwarty - Talent Duchowy i serdeczny starszy kolega
Rozdział Piąty - Bóstwo w opałach oraz pijacka wrzawa
Rozdział Szósty - Oczy ostre jak stal, dłonie niczm muśnięcie skrzydeł motyla
Rozdział Siódmy - Ucieczka i łud szczęścia
Rozdział Ósmy - Studnia Zjadacza kości część 1
Rozdział dziewiąty - Studnia Zjadacza kości część 2
Rozdział Dziesiąty - "Jesteś serio magnesem na kłopoty"
Rozdział Jedenasty - Żołnierz, atak i zombie
Rozdział Dwunasty - Strach i ból czy to przeszłość czy teraźniejszość?
Rozdział Trzynasty - Cyrograf z demonem
Rozdział Czternasy - Oczy w kolorze śniegu i lodu
Rozdział Piętnasty - Czarno biały schemat
Rozdział Szesnasty - Gorzko kwaśny posmak
Rozdział Siedemnasty - Widmo i kłamstwo
Rozdział Osiemnasty - Z deszczu pod rynne
Rozdział Dziewiętnasty - Preznaczenie i postanowienie
Rozdział Dwudziesty - Bóg wojny i lekarstwo na ból głowy
Rozdział Dwudziesty Pierwszy - By nie zapomnieć kim się jest
Rozdział Dwudziesty Drugi - Bitwa pod Hai Su część 1
Rozdział Dwudziesty Trzeci - Bitwa pod Hai Su część 2
Rozdział Dwudziesty Czwarty - Pomoc medyczna
Rozdział Dwudziesty Piąty - Nie wszystko co białe jest białe
Rozdział Dwudziesty Szósty - Nie wszystko co czarne jest czarne
Rozdział Dwudziesty Siódmy - Emocje i Przemyślenia
Rozdział Dwudziesty Ósmy - Znajomy głos w głowie
Rozdział Dwudziesty Dziewiąty - Bóg wojny i duch studni
Rozdział Trzydziesty - Złoty Pałac
Rozdział Trzydziesty Pierwszy - Morderczy Trening
Rozdział Trzydziesty Drugi - Pycha - Słowa wypowiedziane w gniewie
Rozdział Trzydziesty Trzeci- Bóstwo przechodzące przez stolicę
Rozdział Trzydziesty Czwarty - Dzielnica Czerwonych Latarnii
Rozdział Trzydziesty Piąty - Taniec z demonem
Rozdział Trzydziesty Szósty - Misterne plany
Rozdział Trzydziesty Siódmy - Historia lubi się powtarzać
Rozdział Trzydziesty Ósmy - Demon i duch studni łączą siły
Rozdział Trzydziesty dziewiąty - Popiół rozsypany na drodze
Rozdział Czterdziesty - Ballada szkarłatnej lili drogą do nieszczęścia
Rozdział Czterdziesty Pierwszy - Największy idiota jakiego nosiła ziemia!
Rozdział Czterdziesty Drugi - Byakko i jego problemy
Rozdział Czterdziesty Trzeci - Kolekcjoner
Rozdział Czterdziesty czwarty - Dwa duchy i Demon w miasteczku
Rozdział Czterdziesty Piąty - Łzy Pokutnika
Rozdział Czterdziesty Szósty - Ryzyko lepsze niż śmierć
Rozdział Czterdziesty Siódmy - Zabawa w berka i przyjemny zapach ziół
Rozdział Czterdziesty Ósmy - Kapłan i Demon
Rozdział Czterdziesty Dziewiąty - Mistrz Mimezji
Rozdział Pięćdziesiąty - Choroba duszy oraz niecierpliwe ostrze
Rozdział Pięćdziesiąty Pierwszy - Iskierki uczucia płonące w ogniu złości
Rozdział Pięćdziesiąty Drugi - Współczucie
Rozdział Pięćdziesiąty Trzeci - Czerwony kwiat rozkwitający na młodej twarzy
Rozdział Pięćdziesiąty Czwarty - Ryżowe Pola błyszczące w słońcu
Rozdział Pięćdziesiąty Piąty - Obłąkana Luo
Rozdział Pięćdziesiąty Szósty - By stracić wiarę w bogów, należy poznać jednego
Rozdział Pięćdziesiąty Ósmy - Im bardziej kochasz tym bardziej boli część 2
Rozdział Pięćdziesiąty Dziewiąty -Im bardziej kochasz tym bardziej boli część 3
Rozdział Sześćdziesiąty - Nieokiełznane myśli zalewające gorzką pustkę
Rozdział Sześćdziesiąty Pierwszy - Li Lu kobieta o złotych strunach część 1
Rozdział Sześćdziesiąty Drugi - Szron (przerywnik)
Rozdział Sześćdziesiąty Trzeci - Li Lu kobieta o złotych strunach część 2
Już nieaktualne
Rozdział Sześćdziesiąty Czwarty - Tonące w chłodnym błękicie srebro
Rozdział Sześćdziesiąty Piąty - Zduszony Płomień
Rozdział Sześćdziesiąty Szósty - Nowy Cel oraz zapach miętowego naparu
Rozdział Sześćdziesiąty Siódmy - Pieczęcie
Informacja

Rozdział Pięćdziesiąty Siódmy - Im bardziej kochasz tym bardziej boli część 1

381 59 17
By FrozenRoseBerry

Nie mniej jednak, skoro obietnica została złożona, Byakko nawet nie myślał się z niej wycofywać. Odłożył więc miecz i nie pokazując po sobie, że słowa dość mocno do niego dotarły, ruszył w kierunku domu mężczyzny. Ku jego szczęściu, ten wciąż znajdował się przed nim.

- Mogę porozmawiać z twoją żoną? - Zapytał gdy tylko stanął tuż obok niego.

- Oczywiście Daozhang. Jeśli to tylko jej pomoże - Mówiąc to wstał i przecierając zmęczone oczy, otwarł drewniane drzwi, zza którymi rozciągał się nawet duży korytarz.
Gdy tylko postawili stopę w środku, niespodziewanie z pokoju po lewej wybiegła znajoma kobieca sylwetka. Kobieta, która jeszcze może z kwadrans temu rozzłoszczona uderzała w drzwi jak szalona, teraz była spokojna, dość szybko wtuliła się z powrotem w Byakko i jakby zapominając o wszystkim mamrotała coś pod nosem.

- Porozmawiajmy - Zwrócił się do kobiety - Dobrze?

Jasnowłosa spojrzała w jego stronę. Skołtunione włosy przysłaniały jej pół twarzy, nadając jeszcze bardziej szaleńczego wyglądu. Mimo tego kobieta uśmiechnęła się promiennie.

- O czym najdroższy? - Słodki lekko chrypiący ton dźwięczał w jej głosie.

Niemal natychmiast poczuł, jak oczy mężczyzny spoglądały na niego z zazdrością. Nawet jeśli to nie była jego wina, nadal czuł jakby robił coś niepoprawnego. Z całą pewnością jeśli dalej to potrwa nic więcej nie uda mu się zrobić!

- Mogę cię prosić o poszukanie moich towarzyszy? - Zwrócił się w jego stronę, uprzejmie - Coś długo im schodzi przyjście tutaj.

Z początku zdziwiony, stał niczym słup soli, wpatrując się w niego. Dopiero po dłużej chwili, jakby po przetworzeniu słów kiwnął głową i z lekkim trzaśnięciem drzwi wyszedł na zewnątrz, pozostawiając Shi Shuana i Luo zupełnie samych. Co jednak teraz? Rozmowa wydała mu się najbardziej logiczną z opcji, jednak nawet nie pomyślał jakie pytanie mógłby jej zadać. Zielone oczęta przyglądały mu się uważnie i jakby dostając olśnienia wygięły się w łuk, podobnie zresztą jak usta. Figlarny uśmiech ozdobił jej twarz, gdy dłonią przejeżdżając po policzku mężczyzny pochyliła się w jego stronę.

- Jeśli chciałeś abyśmy zostali sami wystarczyło powiedzieć słowo głuptasie. Mam klucz od sypialni schowany w szufladzie - Lubieżny ton niemal natychmiast obudził Byakko z rozmyślań, rozumiejąc co miała na myśli musiał szybko działać aby nie wplątać się w jeszcze większe nieporozumienie!

- T-to nie tak! - Zaprzeczał, odsuwając ją od siebie - Na prawdę, chciałem jedynie porozmawiać! Właśnie gdzie nasz syn?  Czy nie ma go w domu!?

- Bawi się na dworze, wraz z innymi dziećmi - Nieustępliwie, po raz kolejny zbliżyła się, kładąc swoje ręce na karku mężczyzny. Nieco szorstkie dłonie, ostrożnie jeździły po jego karku.
- No dalej, dlaczego tego nie zrobimy, przecież mały Gong chciałby mieć rodzeństwo. Słyszałam jak ostatniej nocy prosił o to w modlitwie, to takie dobre dziecko!

Shi Shuan nie wiedział co powiedzieć, kobieta zdawała się być zupełnie pewna swego. Dziecko, które już dawno nie żyło, mąż, którego nawet nie rozpoznawała. Patrząc na nią, wydawało się jakby było to zwykłe kłamstwo, podobnie zresztą jak jej wcześniejsze paranoiczne wręcz zachowanie. Czy jednak było się co dziwić? Dla niej samej, cały świat dokoła zachowywał się dziwnie. Czy jednak było to w stanie usprawiedliwić, to co właśnie wyrabiała?

Mocne szarpnięcie do tyłu, szybko uratowało go z opresji, a raczej z mocno zaciśniętych rąk kobiety.

- Skończyłeś już z nią "rozmawiać"? - Zaczął nieco ostrym tonem demon, spoglądając na niego z góry. Zawstydzony, nawet nie myślał spojrzeć mu w oczy. To nie było wcale tak!

- Kim jesteś?! Wyjdź z mojego domu! - Kobieta, po raz kolejny wpadła w szał i gdy już miała rzucić się na obu mężczyzn, duch studni w ostatniej chwili uderzył ją w kark, pozwalając by bezwładne ciało, opadło na jego rękę.

- Rozmowa z szaloną kobietą nic nie da - Odparł duch studni, opierając ją o ścianę - Już dawno postradała rozum.

- Jest w niej coś więcej, niż tylko szaleństwo. Po prostu to czuję - Jego pewny siebie ton, ani na chwilę nie ustawał. Wychodząc z objęć demona, czym prędzej skierował się do nie przytomnego ciała - Nie możemy teraz odpuścić.

~~~

Nawet jeśli tak powiedział, to wciąż niesłychanie ciężko było wymyślić coś co potwierdziłoby jego przypuszczenia. Powoli zapadała również noc, więc mąż obłąkanej kobiety zaproponował im nocleg, z wiadomych przyczyn umieszczając Byakko i jego towarzyszy w najdalszym od ich wspólnej sypialni pokoju. Niedługo po załatwieniu wszystkich spraw organizacyjnych, szkarłatne promienie słońca, schowały się za horyzontem, a gęsta mgła przykryła całe miasto, nie pozwalając dojrzeć stojących obok budynków.
Nawet jeśli mężczyzna zapewniał o niebezpieczeństwie czychającym zza zamkniętymi drzwiami, Byakko nawet nie spodziewał się, że duch studni i Shen Yuan, tak łatwo odpuszczą sprawdzenie terenu w nocy. Wyglądało, na to, że ten jeden raz będzie mu dane przespać całą noc do rana. Sama ta świadomość niebywale go ucieszyła. Niestety były to jedynie marzenia ściętej głowy. Nie wiadomo czy to przez leżenie na twardej podłodze, oddzielonej jedynie cieniutkim materacem, czy może przez leżącego obok demona i ducha studni, ale jego powieki, ani trochę nie kleiły się do snu. Wręcz przeciwnie, czuł się jak po wypiciu dwóch energetyków i mocnego espresso. Po prostu dramat!
Po czasie, który dla niego wydawał się być wiecznością w końcu zrezygnowany otworzył oczy i pewnym ktokiem udał się do kuchni. Może znajdzie tam coś na sen? Albo choćby napije się wody. Był gotów spróbować wszystkiego, aby w końcu zasnąć!

- Nie możesz spać daozhang? - Głos z rogu powiedzenia wybił go z rytmu. Rozglądając się uważniej w końcu dostrzegł mężczyznę siedzącego obok w połowie pustej butelki. Jego twarz była niemal czerwona od pijackiego rumieńca, a mocna woń alkoholu, nie pozostawiała żadnych złudzeń.

- Właściwie to tak - Mruknął, dosiadając się do niego - Jak widzę ty również.

- To nie tak, po prostu czekam aż Luo zaśnie. Wiesz, gdybym teraz położył się obok, nie przespałaby nawet minuty - Mówiąc to upił kolejny łyk - Wódka to jedyny sposób na ucieczkę od myśli. To nie tak, że na codzień pije, możesz być o to spokojny, po prostu dzisiejszy dzień był dość... Wymagający.

- Nie trudno się zgodzić - Mruknął pod nosem. Już chwilę później leżała przed nim butelka - Nie dziękuję, ja nie pije.
Mimo lekkiego grymasu na twarzy, nie naciskał. Zabrał z powrotem butelkę pociągając jeszcze dwa łyki.

- Nie życzę ci aby twoja ukochana osobą musiała cierpieć na twoich oczach, nikomu nie życzę. To zbyt wielki ból - Mamrotał, przecierając dłońmi twarz - Niech mnie w końcu niebiosa zabiorą do siebie... Ale tylko wtedy gdy ona będzie bezpieczna inaczej nie spocznę w spokoju i stanę się duchem. Takim samym, który opętał moją najdroższą. Powiedz kapłanie... Czy wtedy będę mógł wygnać z niej złego ducha?

Zamglone źrenice wciąż wpatrywały się w Byakko, szukając jakiegokolwiek poparcia swoich słów. Shi Shuan, odwrócił wzrok. Z pijanymi, nie było co dyskutować, nie ważne od odpowiedzi wciąż, mogło skończyć się to nieszczęściem.
Zdenerwowany mężczyzna uderzył w stół.

- To wszystko przez niego! - Warczał niczym wygłodniały wilk podczas łowów - Gdyby ten cholerny Jiang Meng nie opuścił wioski, duch z całą pewnością opętałby jego! Przeklinam cię, gdziekolwiek nie jesteś, rozumiesz!? Przeklinam!

- Dlaczego? Czemu myślisz, że opętał by jego, nie twoją żonę? - Nieco zaciekawiony, ostrożnie spytał.

- To proste! To "jej" wcielenie! Na pewno! Kapłanki, która tysiące lat temu przegnała Shan Wanga z tych gór!

- Przegnała kogo? - Nie rozumiejąc dopytywał, aż w końcu rozluźniony przez alkohol mężczyzna zaczął mówić.

- Legendy mówią, że lata temu rządził tutaj król nieumarłych. Był okrutny, pożerał ludzkie kobiety niczym trzodę chlewną. Dopiero wiele lat później, pojawiła się białowłosa kapłanka, której strzała oczyszczająca zmusiła Shan Wanga do odwrotu. Nasi przodkowie świętowali, błagali ją by została z nimi na zawsze i broniła przed zemstą złych duchów, popleczników pana zwłok i śmierci! Jestem pewien, że to Jiang Meng był jej reinkarnacją! Miał białe włosy i ogromną moc! Tak jak kapłanka z legend! To on miał popaść w szaleństwo! Nie moją Luo! - Mamrocząc, wił się głową po stole. Jego stan wcale nie był dobry. Płacząc, niemal dławił się łzami i nawet usilne próby Byakko, nie były w stanie tego zmienić. Mężczyzna potrzebował odpocząć, zarówno jego ciało jak i świadomość.
Niespodziewanie jednak, w pomieszczeniu pojawił się duch studni.

- Co się tutaj dzieje? - Zapytał, spoglądając po Shi Shuanie i pijanym mężczyźnie. Donośne, ale i przytłumione wycie mężczyzny wciąż dochodziło z jego ust.

- Nie przejmuj się tym, odpocznij - Odparł jasnowłosy gładząc mężczyznę po plecach - Po prostu za dużo wypił.

- Jęczy tak głośno, że nawet martwego by obudził. Poza tym, coś jest nie tak na zewnątrz - Mruknął zirytowany.

Zdziwiony spojrzał w jego stronę.
- Co masz na myśli?

- Dziwne szery, stukoty. Dodatkowo aura jest przytłaczająca. Coś szwenda się po ulicach miasta, jestem tego pewien i z całą pewnością nie jest przyjaźnie nastawione.

Zaalarmowany Byakko, niemal natychmiast wstał z miejsca. Mężczyzna wciąż lamentował i nawet nie zauważył żadnej zmiany, co jedynie ułatwiło sprawę.

- Chodźmy do Shen Yuana, jeśli to coś wejdzie do domu, lepiej być gotowym - Rzucił, natychmiast udając się z duchem w stronę pokoju, w którym nie tak dawno wszyscy odpoczywali. Sylwetka ukryta pod kocem, nawet się nie poruszyła gdy Byakko zawołał jego imię. Dopiero gdy znalazł się bliżej odkrył, co tak na prawdę znajdowało się pod materiałem.

- Cholerny sukinsyn - Przeklął duch studni widząc stertę rzeczy uformowanych w kształt człowieka.

- Myślisz, że wyszedł na zewnątrz?

- Jeszcze pytasz?! Pewnie ten baran robi tyle hałasu! W takim tempie okoliczne duchy same się nim zajmą - Mówił z jadem w głosie, co jakiś czas przygryzając wargę. Z całą pewnością ogromnie komplikowało to całą sprawę.

- Idziemy po niego! Nie zostawimy go tak - Powiedział, idąc w stronę wyjścia z  domu. Nim duch zdążył go zatrzymać, ogromna ilość mgły rozlała się po korytarzu jak woda wlana do szklanki. Początkowy wiatr nie pozwolił na otwarcie oczu, nie mówiąc już nawet o powiedzeniu czegokolwiek. Gdy jednak powiew ustał, niewiele się zmieniło. Wciąż Byakko nie widział nic ponad swoje własne ręce.

- Duchu?! - Zawołał, bezskuteczne. Nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nie możliwe było przecież, aby byli od siebie tak daleko, to z mgłą musiało być coś nie tak.
Odwracając się w drugą stronę, spróbował podejść w stronę ducha studni, jednak dźwięk pod jego stopami się zmienił. Nie stał już na zimnym kawałku drewna, a tysiącu małych kamyczków. Jakimś nieznanym sobie pechem, wyszedł jeszcze bardziej na zewnątrz. A przynajmniej tak przeczuwał po dźwięku.
Na zewnątrz, jak mówił duch, wcale nie było cicho. Dziwne szmery szelesty, a przede wszystkim odgłosy uderzenia metalu, nie należały do najnormalniejszych podczas nocy. Zwłaszcza, że co chwila zmieniały miejsce, jakby przenosząc się z prawej do lewej.

- Jest tam kto?! - Zawołał, a gdy zdał sobie sprawę z głupoty jaką uczynił, niemal sam nie uderzył się w twarz. Oczywiście, bo w każdym horrorze postać która ma zaraz zginąć zadaje takie idiotyczne pytanie. Kto by pomyślał, że w realnym życiu rzeczywiście takie coś występuje.
Idąc kolejne dwa kroki przed siebie, niespodziewanie poczuł, jak coś z całym impetem wpada w niego.

- Uciekaj - Głos demona drżał. Czy to na pewno był Shen Yuan?
Nie miał jednak czasu aby się nad tym zastanowić. Trzymany przez mężczyznę, nawet nie mógł protestować. Mgła wciąż była gęsta, nie widział dosłownie nic, poza czarnymi włosami i materiałem rozwiewanym przez opór powietrza, nawet w takiej chwili szkarłatne ślady pozostawione na białym kołnierzu, odznaczały się niesamowicie.

- Jesteś ranny? - Wystraszony, chciał go obejrzeć, jednak dość szybko jego głowa została przyciśnięta w ramie mężczyzny. Nie mógł nic widziec, podobnie jak mówić, jednak wciąż jego słuch był niczym nie zakłócony.

- Gdzie jesteś~ - Niski skrzeczący głos rozległ się niemal z każdej strony - i tak nie uciekniesz mały demonie. W końcu opadniesz z sił, a wtedy będzie bardziej bolało~

Z cała pewnością głos nie brzmiał ani trochę przyjaźnie. Rozumiejąc co właściwie Shen Yuan miał na myśli, szybko zabrał jego dłoń ze swojej głowy. Po prostu miał nie mówić tak?
Kątem oka, spojrzał w jego stronę. Z całą pewnością nie wyglądał jakby był w najlepszym stanie. Liczne rozdarcia i rany, część krwawiła obficie, a reszta powoli przestawała. Krew na kołnierzu wzięła się najprawdopodobniej z ogromnej szramy, której początek Byakko doszukał się na plecach, a raczej wzdłuż nich. To zapewne przez nią głos demona drżał. Nikt przecież bez szwanku by nie biegał z taką raną, zwłaszcza z drugim mężczyzną na rękach. Czy on w ogóle myślał!?
Zirytowany chciał zejść, ale ręce demona mocno owinęły się w jego tali, nie pozwalając na najmniejszy ruch. Biegli tak dłuższą chwilę, póki mgła nie zaczynała rzednąć. Dopiero wtedy, Byakko zrozumiał, że znajdują się w samym środku lasu. Gdzie wypatrzywszy niedużą gawrę, demon niemal natychmiast skrył się w jej zakamarku.
Nie była z całą pewnością duża, jednak wciąż wystarczała by pomieścić w swoim wnętrzu dwóch ściśniętych w niej mężczyzn. Ich ciała przylegały do siebie tak ciasno,  że Byakko był w stanie usłyszeć bicie serca czarnowłosego. Z głową na klatce piersiowej oraz kolanami między jego nogami, wcale nie czuł się komfortowo, jednak wciąż, nie odważył się nawet pisnąć.

- Czekaj - Ciepły strumień powietrza z ust mężczyzny łaskotał jego kark, powodując dreszcze.

Siedzieli tak w bezruchu dłuższy czas. Nie mając odwagi by ponownie przełamać ciszę. Co tak właściwie goniło demona? Czemu miał na sobie aż tyle ran? Wiele pytań wirowało w jego głowie. Trzymając się jego ubrania, mocniej zacisnął dłonie w pięść. Wkrótce na zewnątrz rozległ się głuchy dźwięk uderzanego metalu. W jednej chwili, Shen Yuan dużo mocniej przycisnął go do siebie, a serce Shi Shuana niemal zupełnie nie wyskoczyło z piersi.

- Gdzie jesteś mały? - Ten sam głos zapytał z oddali - Czuję zapach twojej krwwwwiiii~

Byakko spojrzał na demona. Jego wyraz twarzy mówił wiele. Głównie to jak bardzo nie był gotowy na kolejne starcie z tym czymś. Mimo to, jego serce zdawało się bić w jednakowym rytmie. Stuk puk, stuk puk, stuk puk.
Zupełnie jakby wybijało dobrze znaną sobie melodię, a nie przerażenie, odbijające się w jego oczach.
Niewiele myśląc, przekazał mu część swojej energii duchowej. Jeśli zajdzie taka potrzeba, powinno to wystarczyć do jednego skoku przestrzennego.

- TUTAJ! - Przerażający krzyk przeszył okolice, a ogromna para modliszkowatych odnóży wbiła się tuż za plecami bóstwa. Przerażony Byakko już gotowy do krzyku został uciszony, przez demona, którego usta niespodziewanie przylgnęły do jego ust, skutecznie tłumiąc każdy dźwięk.

---
Wybaczcie, za tak chamskie ucięcie, ale nie dam rady kolejnej godziny poświęcić na pisanie.
Oto ciastka dla was:
🍪🍪🍪
Weźcie je zamiast mojego życia.

Continue Reading

You'll Also Like

35.1K 2.5K 24
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...
18.5K 3.9K 11
Hazel Woods, zawodowa ghostwriterka, pisze to, czego celebryci nie potrafią napisać sami. Jest świetna w swoim fachu - ma znakomity warsztat, zapewni...
25.1K 3.5K 40
III tom serii. Opis później.
296K 28.2K 16
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...