Draco błagał Hermionę o wybaczenie i o możliwość spędzenia z nią tej nocy przez dwie godziny. W końcu osiągnął swój cel, Miona mu wybaczyła. Teraz przytuleni do siebie bujali się w rytm muzyki.
- Uwierzysz, że już jestem twoją żoną? – szepnęła Hermiona.
- Jesteś moją panią Malfoy. – zaśmiał się Draco.
- Nareszcie. – odparła, spoglądając mu w oczy.
- Nareszcie. – powtórzył i pocałował ją w czoło.
Godzinę później.
Każdy stał na chwiejących się nogach z kieliszkiem wódki w ręku i śpiewał.
- Ona temu winna, ona temu winna, pooooocałować go powinna!
Draco, który był bardzo zdziwiony takimi piosenkami, gdyż na arystokrackich ślubach tak nie było, uśmiechał się głupio, czekając na pocałunek. W końcu dostał buziaka i kiedy chciał siadać na swoim miejscu goście ponownie ryknęli.
- On jest temu winien, on jest temu winien, pooooocałować ją powinien!
Tak więc Draco posłał swojej żonie rozbrajający uśmiech i złożył na jej ustach pocałunek. Kiedy Malfoy Jr. po raz kolejny chciał usiąść, goście znów zawyli.
- Oni temu winni, oni temu winni, pooooocałować się powinni!!!
Hermiona, śmiejąc się objęła Dracona i pocałowała go namiętnie. Wybuchły brawa i gwizdy, a następnie każdy wypił na raz całą zawartość swojego kieliszka i wrócił do tańców.
- Nie znałem tej zabawy, ale bardzo mi się podoba. – wymruczał Draco.
- Na mugolskich ślubach jest wiele takich zabaw. – odparła wesoło JUŻ pani Malfoy. Następnie usiedli przy stole, przy którym zostali sami, gdyż wszyscy poszli na parkiet. Hermiona nałożyła sobie na talerz trochę sałatki, a Draco ciasta, wtem podeszli do nich Elena i Stefan.
- Miona, Draco my będziemy się już zbierać. – rzekł Stef.
- Ale tak szybko? – zapytała kobieta.
- Nie zostaniecie do tortu? – blondyn.
- Niestety nie. Przed nami długa droga.
- No jasne, rozumiemy.
- Jednak zanim się pożegnamy to chcielibyśmy dać wam zaproszenie… - zaczęła Elena, wyciągając z torebki białą kopertę.
- … na nasz ślub. – dokończył Stefan, gdy jego narzeczona wręczała zaproszenie.
- Ślub? Naprawdę? To fantastycznie! – krzyknęła Hermiona, rzucając się na szyję Salavatore’owi, a następnie pannie Gilbert.
Rozmawiali jeszcze kilka minut, po czym wampiry się pożegnały i odeszły.
- Draco, możesz w to uwierzyć? Stefan i Elena biorą ślub. Harry oświadczył się Ginny…
- Blaise będzie się oświadczał Pansy. – dorzucił Malfoy.
- Co?
- Byłem z nim ostatnio wybierać pierścionek.
- No nieźle.
- No wiem.
- Ciekawi mnie, czy Astoria i Teodor również planują ślub.
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że Ron i Parvati na razie nie zamierzają się pobierać.
- Ginny mi mówiła, że Ronald chce zabrać Parvati w jakąś podróż.
- Wow.
- No. Też się zdziwiłam.
- Czy musimy o nich teraz rozmawiać?
- Nie musimy, a masz jakiś inny pomysł, co moglibyśmy robić?
- Tak! – wykrzyknął, nakładając sobie na talerz kolejny ogromny kawałek ciasta. Hermiona zaśmiała się cicho, patrząc na swojego ukochanego.
O północy do salonu wjechał ogromny tort.
Był on w dwóch kolorach. Ciemny miał oznaczać Hermionę, a dokładniej jej piękne czekoladowe oczy i brązowe loki, natomiast jasny miał określać Dracona – jego blond włosy i cudowne tęczówki.
Państwo Malfoy podeszli do tortu z dużym nożem, najpierw Hermiona ukroiła kawałek ciemnego tortu i dała go swojej mamie, następnie Draco ukroił kawałek jasnego tortu, dostała go Narcyza. Resztą tortu zajęły się skrzaty. Młoda Para oraz gości siedzieli przy stołach gawędząc wesoło. W pewnej chwili wstał Blaise, przyłożył swoją różdżkę do gardła i rzucił zaklęcie wzmacniające głos, następnie rzekł.
- Jako świadek Pana Młodego postanowiłem wygłosić krótką przemowę. – blondyn rzucił mu spojrzenie, mówiące: ‘’ powiedz coś głupiego, a cię zabiję’’. Zabini kontynuował. – Jak wszyscy wiemy Draco to urodzony diabełek ukryty w ciele przystojnego chłopca… - goście zaśmiali się. - … przyjaźnię się z nim od dziecka i zawsze wszystkie głupie rzeczy robiliśmy razem. Mamy dużo wspólnych wspomnień, o których mówić nie będę, gdyż niektóre są naprawdę krępujące, a przecież nie chcę ośmieszyć najlepszego przyjaciela przed całą rodziną jego żony. – zachichotał Blaise. – Dlatego powiem tylko, że przyjaźń z tobą, Draco, to najlepsza rzecz, jaka mnie spotkała. I bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwy, że zdobyłeś to czego pragnąłeś od kilku lat. Tak, mówię o tobie, Hermiono i tak, Draco od razu zauważyłem, że Hermiona ci się podoba, choć próbowałeś to naprawdę bardzo dobrze ukryć. – swoimi słowami znów wywołał śmiech wśród gości. – Naprawdę jestem szczęśliwy mogąc być tutaj i świętować tą uroczystość, gdyż jest ona niesamowita. Draco, Hermiono życzę wam dużo miłości, szczęścia oraz żebyście szli przez życie zawsze razem, bez jakichkolwiek problemów. – zakończył z szerokim uśmiechem Zabini, goście zaczęli klaskać, młody mężczyzna usiadł, zadowolony z siebie, wtem wstała Ginny.
- Myślę, że jako druhna Panny Młodej również powinnam zabrać głos podczas tego święta. Z Hermioną przyjaźnie się odkąd tylko zaczęłam naukę w Hogwarcie. Miona była jedną z nielicznych osób, które od razu mnie polubiły, dzięki niej wyszłam z cienia braci i stałam się prawdziwą sobą. Tak, Hermiono, zawdzięczam ci naprawdę ważną dla mnie rzecz i dziękuję za to, że chciałaś, abym była świadkiem na twoim ślubie. Wierzę, że ty i Draco zawsze będziecie tak bardzo szczęśliwi, jak jesteście teraz. Wierzę również w to, że wasze wspólne życie będzie cudowne, bo bardzo do siebie pasujecie, choć jesteście zupełnie inni. No, ale jak to mówią: przeciwieństwa się przyciągają. – zaśmiała się, a reszta jej zawtórowała. – Naprawdę się cieszę, że teraz już zawsze będziecie razem, gdyż obydwoje jesteście wyjątkowi. Mam również nadzieję, iż szybko zostanę ciocią. Wasze zdrowie! – dodała, sięgając po lampkę wina. Goście poszli w jej ślady i wypili za zdrowie Młodej Pary, która była bardzo wzruszona słowami swoich przyjaciół.
Impreza skończyła się o czwartej rano. Bardzo pijani goście wracali do domu. Ci, którzy jeszcze jakoś trzymali się na nogach teleportowali się, inni przenosili się za pomocą kominka lub świstoklika, a po niektórych musiał ktoś przybyć, gdyż byli tak pijani, że pousypiali. W końcu w Malfoy Manor zostali: Hermiona, Draco oraz ich rodzice, Blaise, Pansy, Harry, Ginny, Ron, Parvati oraz Astoria z Teodorem.
- Wiecie, my też będziemy się już zbierać. – powiedział Ronald.
- Za dwa dni zaczynamy podróż dookoła świata. – dodała Parvati.
- Fajnie. – rzekł Zabini.
- Powinniśmy wrócić do końca wakacji, ale kto wie… - zaśmiał się Weasley, następnie razem z Parvati pożegnali się i wyszli.
- My też już powinniśmy iść. – odezwała się Jean. – Jutro o 16 odlatuje nasz samolot na Hawaje.
I podobnie jak poprzednia para pożegnali się i zniknęli za drzwiami.
- Pani Narcyzo, my z Harrym mielibyśmy taką prośbę. – powiedziała Ginny.
- Tak?
- Czy moglibyśmy zostać tutaj? To znaczy prześpimy się i wrócimy do naszych domów.
- Oczywiście, nie ma żadnego problemu.
- A czy my też będziemy mieć tę przyjemność, aby tu zostać na trochę? – zapytał Blaise, uśmiechając się rozbrajająco do Cyzi.
- Jasne. Teodor, Astorio, jeśli chcecie wy również zostańcie.
- Dziękujemy, pani Malfoy, jednak my wrócimy do domu. – odparł Nott, po czym pożegnali się i teleportowali. Następnie Lucjusz zawołał skrzata, aby przygotował pokoje dla reszty. Kiedy Zabini, Potter, Weasley i Parkinson poszli do pokoi, a w salonie zostali tylko Hermiona, Draco, Narcyza i Lucek, odezwał się Malfoy Jr.
- Miona, mam dla ciebie prezent ślubny.
- Tak? A jaki?
- Niespodzianka.
- Oj Draco, nie bądź taki. Powiedz mi. – powiedziała, przytulając się do niego.
- Nic ci nie powiem.
- Draaacoooo…..
- Nie. – mruknął. – Ojcze, wiesz może, czy nasz samolot jest już na pasie startowym?
- Tak, jest już.
- Cudnie. Hermiono, idziemy.
- Co? Gdzie? Po co?
- Idziemy do samochodu, aby pojechać nim na lotnisko, gdzie czeka na nas samolot, który zabierze nas do niespodzianki.
- Mhm…
- Więc, idziemy?
- Tak! Jestem bardzo ciekawa, co przygotowałeś!
Następnie pożegnali się z rodzicami Dracona i opuścili Malfoy Manor.
Zaledwie godzinę później samolot wylądował na lotnisku w zupełnie innym państwie.
- Zamknij oczy. – powiedział Draco.
- Po co?
- Zamknij, proszę. – Hermiona spełniła jego prośbę, Malfoy Jr. wziął ją za rękę i poprowadził do wyjścia z samolotu. Gdy już stali na ziemi, Draco odwrócił Hermionę tak, aby stała przodem do niespodzianki, sam zaś stanął za nią, obejmując ją ramionami i szepnął do jej ucha.
- Już możesz otworzyć oczy.
Pani Malfoy powoli otworzyła oczy i to, co zobaczyła totalnie ją zaszokowało.
- Draco, przecież to jest… - wyszeptała, niezdolna, aby dokończyć zdanie.
- Tak. Wiem, że o tym marzyłaś. Twoja mama, kiedyś mi o tym powiedziała.
Hermiona odwróciła się przodem do swojego męża.
- Moja mama kiedyś wspomniała ci, że moim marzeniem jest zobaczenie wieży Eiffla nocą, a ty to zapamiętałeś i postanowiłeś spełnić moje marzenie? – powiedziała cicho z lekkim zdumieniem.
- Zapamiętuję wszystko, co dotyczy ciebie i spełnię każde twoje marzenie. – odparł równie cicho.
- Kocham cię.
- Ja ciebie również. A teraz chodź, zarezerwowałem nam pokój w hotelu, z którego balkonu widok jest niesamowity.
- To znaczy?
- To znaczy, kochanie, że z balkonu widać bardzo dobrze wieżę Eiffla. – Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
- Więc chodźmy. – szepnęła i razem ruszyli do samochodu, który stał w pobliżu i czekał właśnie na nich.
- Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek. – rzekł Draco, otwierając drzwi do auta i przepuszczając żonę pierwszą.
- Nie?
- Nie. Zaplanowałem jeszcze coś na jutro. – odpowiedział, siadając obok młodej kobiety i ruchem ręki nakazując kierowcy, aby ruszył.
- Draco, jak długo tu zostaniemy?
- Ile tylko będziesz chciała. – odparł, a w odpowiedzi dostał namiętnego całusa.